25 stycznia 2019

Running 2 U~cz.1 [Jaehyun&Taeyong]




Taeyong
- Kończ. - szepnąłem, wijąc się pod rozgrzanym ciałem mojego faceta, który dominował nade mną od dobrej godziny, wywołując tym samym falę zaciekawienia wśród najmłodszych członków NCT.
- Już? Co tak szybko?
- Dzieciaki stoją pod drzwiami. - Jaehyun spojrzał we wskazanym kierunku, chichocząc.
- Wypad, ale już! - zaraz po jego krzyku, dało się usłyszeć szepty i motaninę, po której w końcu zostaliśmy całkiem sami. Zarzuciłem ręce na kark młodszego chłopaka, wpatrując się w jego świecące oczy - Dalej chcesz kończyć?
- Nie... ale powinniśmy w końcu zwolnić pokój. - jego ciepłe wargi przywarły do moich, sprawiając, że automatycznie zapomniałem o Bożym świecie. Odkąd go poznałem, czułem, że jest to osoba, na którą czekałem i że nikt nie jest w stanie mi go zastąpić. Zakochałem się, po prostu, mimo iż zawsze uważałem się za przysłowiowego hetero samca alfa. Cóż... Jaehyun trochę zmienił moje plany w stosunku do samego siebie, ale absolutnie nie mam mu tego za złe. Mimo że jest młodszy ode mnie, zawsze nade mną dominuje i to on wziął na siebie rolę tego opiekuńczego, bardziej odpowiedzialnego chłopaka. Pamiętam jak się poznaliśmy... niesamowicie się mnie wstydził. Każda rozmowa kończyła się jego rumieńcami na twarzy, w których zakochiwałem się jak szczyl. Zawsze to jego nieśmiało wypowiadane "Hyung", doprowadzało mnie do obłędu. Po prostu Jaehyun brał mnie za osobę, którą nie jestem. Mój sceniczny image nastawiony jest na przysłowiowego bad boy'a i łamacza kobiecych serc, podczas gdy ja jestem zupełnie inny. Kocham koty, lubię się przytulać i ciągle potrzebuję czyjejś uwagi, jednak wytwórnia tego nie kupiła - O czym myślisz?
- O tobie... o nas. - szepnął, całując mnie w czoło.
- Tak? I co wymyśliłeś?
- Hm.. - Jaehyun oparł się na łokciach, uważnie mi się przyglądając - Zastanawiam się jak będzie wyglądać dalej nasz związek. 
- Jak to?
- No wiesz... jak długo damy radę ukrywać się z tym wszystkim przed wytwórnią i fanami.. co będzie dalej. - tak... kluczowa kwestia, o której myślę każdego dnia. Nikt poza pozostałymi członkami zespołu nie wie o tym, że jesteśmy razem. Pilnujemy się jak jasna cholera i uważamy na każdym kroku. Czasem jak pozujemy razem do zdjęć, mam niesamowitą ochotę go pocałować... jak ćwiczymy razem i spędzamy na sali cały dzień, z trudem powstrzymuję się od tego, by choć raz się do niego nie przytulić... jak wychodzimy gdzieś razem, mam ochotę złapać go za rękę, ale nie mogę. To tak boli i jest tak męczące, że momentami płaczę z bezsilności, gdy nikt tego nie widzi. Gdyby nasi menadżerowie dowiedzieli się, że dwóch członków zespołu jest ze sobą, obdarliby nas żywcem ze skóry, a potem z pewnością stracilibyśmy kontrakty i jakąkolwiek możliwość dalszego rozwoju.
- Są momenty, kiedy już nie daję rady.
- Wiem.. i wiem też, że myślisz, że nie słyszę z pokoju obok jak płaczesz.. 
- Wszystko słyszysz? - chłopak skinął głową, głaszcząc mnie po rozpalonym z emocji policzku.
- Chciałbym wtedy coś zrobić, ale nie mogę..
- Wiem. - wtuliłem go w swoje ciało, napawając się cudownym zapachem jego włosów - Wszystko wiem, Jaehyunie. 
- A wiesz, że cię kocham?
- Hmm... nie.
- Jak to nie? - zaśmiałem się, widząc jak ten narzuca na nas kołdrę, po czym przechodzi do ataku w postaci łaskotek.
- Będę.. będę się drzeć. - wydyszałem, starając się hamować emocje.
- Drzyj się.
- No przestań. - wiłem się pod nim niczym wąż, a Jaehyun podle wykorzystywał fakt, że dla dobra nas obu, nie mogę wydać z siebie najmniejszego nawet dźwięku - Kurwa mać. - prychnąłem, gryząc go w ramię. Po pokoju rozległo się donośne syknięcie, po którym chłopak gwałtownie usiadł, dość brutalnie ze mnie wychodząc - Auuuu.. - jęknąłem, widząc skruchę i szybkie zdezorientowanie się, wypisane na jego twarzy. Jaehyun pochylił się szybko nad moją twarzą, podczas gdy jedna z jego dłoni głaskała mnie po pośladkach.
- Przepraszam... przepraszam Hyung. 
- Ty podła mendo. 
- Boli cię?
- Tak... umrę za moment. 
- Włącza ci się kokietka, czyli jest wszystko w porządku. - zaśmiał się, dając mi porządnego klapsa.
- Mam cię dość. - na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. Tak cholernie go kocham i kocham z nim przebywać... nieważne co robimy i w jaki sposób.. czerpię niesamowitą przyjemność z tych krótkich chwil, które udaje nam się razem spędzić.
- Taaa? To może pora się rozstać? 
- No przestań. - rzuciłem się na niego, wieszając się na jego szyi - Przestań dupku. - jego pełne wargi spoczęły na mojej twarzy, obdarowując ją czułymi, spokojnymi pocałunkami.
- Kocham cię. - szepnął, przywierając do mnie czołem. Zamknąłem oczy, rozkoszując się tymi ostatnimi sekundami bliskości. Wiedziałem, że za moment przyjdzie do dormu menadżer... wiedziałem, że wypadałoby zwolnić już pokój Johnnemu, który i tak niesamowicie idzie nam na rękę, zwalniając go nam, kiedy tylko tego chcemy. Irytuje mnie brak prywatności i czułości, kiedy oboje tego potrzebujemy. Pozwalamy sobie na takie wyskoki tylko wtedy, kiedy menadżer zostawi nas na moment w dormie i kiedy mamy pewność, że nie wpadniemy. To życie w ciągłym lęku kiedyś nas wykończy.. - Ubieraj się Tae. - mruknął, zostawiając mnie nagiego na podłodze. Sam narzucił na siebie bokserki i koszulkę, idąc w kierunku drzwi.
- Jaehyun.. 
- Kocham cię. - powtórzył, otwierając drzwi, pod którymi gromadziła się horda naszych najmłodszych dzieciaków - Co wam powiedziałem, gnojki?! - zaśmiał się, pospiesznie ich rozganiając - Ale wam zaraz dam! - uśmiechnąłem się pod nosem, widząc, jak chłopak zamyka za sobą drzwi, bym mógł doprowadzić siebie i pokój do porządku. Dziwnie się czuję, zachwycając się tak chłopakiem, ale nic na to nie poradzę. Jestem niesamowicie zakochany i każda, nawet najmniejsza rzecz zrobiona przez Jaehyuna, wzbudza we mnie zachwyt. To, jak traktuje Chenle czy Jisunga jest tak niezwykle urocze, że mogę patrzeć na te scenki bez końca. Nawet jak straszy ich zlaniem tyłków czy karnym treningiem, robi to z takim wyczuciem i delikatnością, że nawet najbardziej płochliwe zwierzę by się go nie przestraszyło.
- Mogę? - spojrzałem w stronę drzwi, widząc w nich Johnnego - mojego współlokatora.
- Jasne. - chłopak uśmiechnął się, spoglądając na moje łóżko, które było w całości przekopane do góry nogami.
- Ładnie dzisiaj podziałaliście. 
- Ta. - westchnąłem, zabierając się za wspomniane wcześniej łóżko. Chłopak spojrzał na mnie pytająco, siadając przy biurku.
- Wszystko w porządku?
- Tak.
- To skąd ta mina?
- Sam nie wiem. - zamknąłem drzwi, widząc coraz bardziej wyraźne zainteresowanie na jego twarzy.
- No dobra... to teraz słucham. 
- Po prostu nie mam już siły. 
- W jakim sensie?
- W sensie ciągłego ukrywania się. Ile można..
- Wiesz, że jakby menadżer się o was dowiedział, to chyba by was zatłukł.
- Wiem. Poza tym wy też moglibyście na tym ucierpieć. 
- Tak myślisz?
- Wiem to. - narzuciłem niechlujnie kołdrę na łóżko, pospiesznie na nim siadając - Ja pierdzielę.. 
- Taeyong..
- W porządku, nie chcę pocieszenia. Muszę po prostu pomyśleć.
- Mam wyjść?
- Nie, coś ty. - kocham swoją robotę i nie chciałbym jej zamieniać na żadną inną, ale jeśli dalej moje prywatne życie miałoby na tym cierpieć i to w takim stopniu, to naprawdę poważnie zastanowię się nad odejściem. Wytwórnia pewnie obdarłaby mnie ze skóry, jakbym wyszedł z taką propozycją... wniosek jest prosty. Wkopałem się w niezłe bagno.

Jaehyun
               No muszę przyznać przed samym sobą, że jestem dziś z siebie niesamowicie dumny. Jakkolwiek głupio by to nie brzmiało, ale byłem zadowolony z dzisiejszego wieczoru, pod warunkiem oczywiście, że wykluczę te wszystkie rzeczy, do których przyznał mi się Taeyong. Wiem, że jest mu cholernie ciężko, mi z resztą też, ale skoro zdecydowaliśmy się na taką grę, to teraz powinniśmy to ciągnąć do końca.
Kiedy rozgoniłem dzieciaki do pokoi, ruszyłem do kuchni po wodę. Gdy tylko wszedłem do środka, poczułem niesamowicie słodki zapach unoszący się w powietrzu. Swoją drogą doskonale go znam - to Jungwoo. Cholera wie, jakich kosmetyków używa, ale muszę przyznać, że ich zapach jest naprawdę bardzo przyjemny.
- Cześć.
- Hej Hyung. - na jego twarzy zagościł tradycyjnie szeroki, przesłodzony do granic możliwości uśmiech - Co tam?
- A.. w zasadzie to nic nowego. - sięgnąłem po stojącą na blacie butelkę, po czym zająłem miejsce obok chłopaka - U ciebie wszystko w porządku?
- Jak najbardziej. 
- Zazdroszczę. - uśmiechnąłem się, upijając kilka solidnych łyków wody.
- Jak to? Coś się stało? - nie zdążyłem nawet odkleić ust od butelki, kiedy ten zadał kolejne pytanie, zbijające mnie z tropu - Coś nie tak z Tae? - hm... dlaczego mam wrażenie, że ewentualna sprzeczka z moim Hyungiem sprawiłaby mu jakąś dziwną satysfakcję?
- Skąd ten pomysł?
- To jako pierwsze przyszło mi do głowy. 
- Nie... z Tae wszystko w porządku. - uśmiechnąłem się, widząc jak wspomniany chłopak wchodzi do kuchni - Co tam?
- Hm? - Taeyong podszedł do mnie, po czym wtulił mnie w swój chudy do granic możliwości brzuch. Jego dłoń spoczęła na mojej głowie, delikatnie ją drapiąc.
- Przyszedłeś coś zjeść?
- Nieee, nie chcę. 
- A powinieneś... jesteś chudy jak patyk.
- Menadżer przyszedł... zaraz ma z nami rozmawiać.. - ewidentnie coś go gryzło. Może to sytuacja, o której rozmawialiśmy? A jeśli nie, to może menadżer dowiedział się o rzeczach, o których nie powinien się nigdy dowiedzieć...
- Jak to? Tylko ze mną i z tobą?
- Nie durniu... ze wszystkimi. 
- Przestraszyłem się..
- Nie bój się. - szepnął, dając mi szybkiego buziaka w głowę - Co tam Jungwoo? Wszystko okej? 
- Tak. - odkąd go poznałem, wiedziałem, że jest dziwny, ale zawsze przechodzi samego siebie, kiedy widzi mnie w towarzystwie Taeyonga. Może ma problem z tym, że pod tym samym dachem co on, mieszka para gejów? Za każdym razem, kiedy widzi nasz duet, diametralnie zmienia nastawienie.
- Na pewno? 
- Tak Hyung, jest okej. - chłopak wstał od stołu, sięgając po kubek, z którego popijał herbatę - Mamy zebranie w salonie?
- Tak, możesz tam już iść.
- Dobrze. - Taeyong westchnął, przeczesując moje włosy.
- Chodź... musimy posłuchać wywodu menadżera. 
- Myślisz, że to coś poważnego?
- Nieee, coś ty. Przynajmniej taką mam nadzieję. - nie cierpię, gdy jest taki smutny, przygaszony i totalnie pozbawiony chęci i energii do życia. Chcę mu pomóc... chcę go teraz przytulić, powiedzieć, żebyśmy rzucili to w cholerę i odeszli z SM, ale nie mogę. Zachowałbym się wtedy jak skończony, rozkapryszony gówniarz. W sumie zbyt ciężko pracowaliśmy na to, by być teraz tu, gdzie jesteśmy. Głupotą byłoby rzucenie tego.

Taeyong
             Ledwo wyszedłem z pokoju, a już dopadł mnie menadżer. Mimo że go lubię, to rozmowa z nim zwykle nie zwiastuje niczego dobrego. Jest w stosunku do nas niesamowicie wymagający i jestem pewien, że znów wymyślił coś, co zapełni nam każdą wolną minutę... bylebyśmy przypadkiem nie mieli kilku chwil odpoczynku, bo nie daj Boże, za bardzo się rozleniwimy. Usiedliśmy wszyscy w salonie, wymieniając się spojrzeniami. Zająłem miejsce obok kanapy, opierając się plecami o jej front. Niesamowicie chciało mi się spać. Z tego co widziałem, to dzieciakom chyba też. Jaemin siedział obok Jeno, opierając głowę na jego ramieniu... wyglądał, jakby drzemał.
- Jaemin.. - szepnąłem, szturchając jego ramię.
- Hm?
- Chodź do mnie. - chłopak przesiadł się, siadając między moimi nogami. Po chwili oparł głowę na mojej klatce piersiowej, ponownie zamykając oczy - Jesteś zmęczony?
- Strasznie. 
- Po rozmowie z menadżerem idź od razu do łóżka, okej? - ten jedynie skinął tylko głową. Czułem na sobie wzrok Jaehyuna, siedzącego na drugim końcu pokoju. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, ten uśmiechnął się zadziornie, kręcąc przy tym głową. Na pewno był zazdrosny... Mimo iż wie, że traktuję te dzieciaki jak swoje, to i tak bywa zazdrosny, gdy ich przytulam czy spędzam z nimi czas.
- Cześć panowie. - do pomieszczenia wszedł menadżer. Przywitaliśmy go chórem, starając się maksymalnie skupić. Mężczyzna usiadł obok mnie, głęboko przy tym wzdychając. Rozłożył przed sobą planner i zeszyt, w którym zawsze rozpisuje dla nas nowe zadania, po czym zaczął mierzyć nas bardzo dokładnie swoim przemęczonym wzrokiem - Jest dość późno, więc będę się streszczać... Jaemin, skup się. 
- Mhm... wszystko słyszę. 
- Okej... Zbliża się Halloween. Musimy przygotować coś fajnego. 
- Co konkretnie? - zapytałem, czując, że całe to przedsięwzięcie będzie na moich plecach.
- Trochę już o tym myślałem i chcę, żeby każdy z was przebrał się za inną postać... nagramy coś na sali, wrzucimy na youtuba.. 
- Po co?
- Po to, że większość zespołów przygotowuje coś w tym czasie, tak?
- No tak.
- No właśnie... a wy musicie być najlepsi. Poza tym będziemy mieć później imprezę w wytwórni. 
- Impreza Halloweenowa? - zaszczebiotał podekscytowany Chenle.
- Tak młody, także szykuj się. 
- Ale super.
- No dobrze... ma pan jakieś propozycje dotyczące strojów?
- Mam, ale tylko dla dzieciaków... musimy pomyśleć, co z resztą. - westchnąłem, zerkając w zeszyt mężczyzny, spoglądając na jego propozycje kostiumów - Co z tobą? Jesteś zmęczony?
- Ja?
- Mhm.
- Powiedzmy. 
- Ja wiem, kim chcę być! - wyrwał się Haechan, zwracając tradycyjnie na siebie uwagę wszystkich osób - Jestem tam wpisany?
- Nie.
- Oo.. chcę być Michaelem Jacksonem. 
- Okej. - zacząłem wpisywać jego propozycję do zeszytu, kiedy menadżer złapał mnie za rękę.
- Czekaj... musimy to przedyskutować.
- To tylko zabawa. Niech będzie kim chce. 
- No tak... dzieciaki wiedzą, czego chcą. Rozumiem, że mam to zostawić wam.
- Szybko to skończymy i dam panu listę. - szybko... Dochodziła trzecia nad ranem. Koncepcja zmieniała się z każdą minutą, chłopaki się kłócili, podkradali sobie pomysły, krzyczeli... myślałem, że oszaleję - Dobra... - westchnąłem, mierząc wszystkich wzrokiem - Jungwoo, za kogo chcesz się przebrać?
- Em.. nie mam pojęcia.
- Trzeba go wcisnąć w sukienkę.
- Oooo będzie mu pasować. 
- Ale za jaką laskę go przebrać? - żeby oni dyskutowali tak żywo w sprawach chociażby comebacku, co o tej sukience...
- Niech będzie Rose z Titanica.
- Ooo a Jaehyun przebierze się za Jacka i będzie super. - mój chłopak i Jungwoo siedzieli na samym końcu pokoju, przez co byli ostatni w kolejce do przydzielenia im kostiumów. Jak usłyszałem, że ma przebrać się za najromantyczniejszą parę, jaką w życiu poznałem, to automatycznie się we mnie zagotowało.
- Słucham? - wtrąciłem odruchowo, zapominając całkowicie o myśli przewodniej.. to przecież tylko zabawa.. - Może oni nie chcą być za nich przebrani? 
- Dla mnie super. Mi pasuje. - powiedział nieśmiało Jungwoo, zerkając na mojego Jaehyuna. Co jest do cholery..
- Nie mam na siebie pomysłu... poza tym wszystko mi jedno. - Jaehyun ziewnął, porządnie się przy tym wyciągając.
- Zwykle jesteś bardziej kreatywny.. - burknąłem, wywołując głuchą ciszę, która spowiła cały pokój. Zamknąłem ostentacyjnie zeszyt menadżera, zrywając się na równe nogi - Idźcie spać... wstajemy o szóstej. - wiem, że to tylko zabawa, ale jestem wściekły. Wolałbym się upodlić i wcisnąć się w tą głupią kieckę, niż pozwolić na to, żeby Jaehyun słodził sobie na tej imprezie z Jungwoo. Teraz się we mnie gotuje... na tej imprezie pewnie wybuchnę..





~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz