- Jinho! - zatrzymałem się, odwracając się gwałtownie za siebie. Zauważyłem biegnącego w moim kierunku Hyunjina - kolegę z równoległej klasy, który działa ze mną w samorządzie szkolnym - Cześć.
- Hej, co tam?
- Dyrektor prosił żeby ci to przekazać. - mówiąc to wyciągnął w moim kierunku plik jakiś dokumentów - Dzisiaj o 13-tej mamy z nim spotkanie.
- W jakiej sprawie?
- No w sprawie tego nowego ucznia.
- Aishh... całkowicie o tym zapomniałem. - podrapałem się nerwowo po głowie, głęboko przy tym wzdychając. Mam tyle na głowie, że zupełnie o tym zapomniałem, a dyrektor mówi mi o tym niemalże codziennie.
- Mam nadzieję, że teraz nie zapomnisz. - uśmiechnął się, klepiąc mnie przy tym po ramieniu - Uciekam, do zobaczenia.
- Paa. - usiadłem na najbliższym parapecie, wczytując się w dokumenty. Mężczyzna mówił, że do naszego liceum przyjdzie pierwszoroczniak, który wyrzucony był już kilkukrotnie z różnych szkół, ale nie chciał mi powiedzieć za co. Dopiero teraz widzę, że to niezły degenerat i szczerze mówiąc nie mam pojęcia, po co przychodzi do naszej szkoły, która stoi najwyżej w rankingu koreańskich liceów. Jung Wooseok - ciągłe bójki, drobne kradzieże, zadawanie się z nieodpowiednimi ludźmi, pyskowanie nauczycielom, chamskie odzywki... może być ciekawie.
- Cześć kurduplu. - skinąłem jedynie głową, słysząc nad sobą głos mojego przyjaciela - Hongseoka - Co czytasz?
- Karty tego nowego ucznia.
- Aaa słyszałem o nim. Ponoć niezłe z niego ziółko.
- Serio? - uniosłem głowę, widząc uśmiechniętego chłopaka - Skąd wiesz?
- Wychodzę częściej z domu niż ty i w związku z tym mam znajomych w chyba każdej szkole w Seoulu.
- Jak mógłbym zapomnieć. - zaśmiałem się, chowając dokumenty do plecaka.
- Ludzie gadają, że jeśli chodzi o bójki, nie ma sobie równych. Jest strasznie silny, pyskaty, taki wiesz... typowy bad boy.
- Nie wiem, po co on tutaj przychodzi.
- Sam? Pewnie kurator go tu przydzielił... Jestem pewien, że inne szkoły odmawiały.
- Ma kuratora?
- No a jak. Przecież to patologia.
- Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. - na samą myśl o tym chłopaku, przez moje ciało przebiegał dreszcz. Znaleźć się z kimś takim sam na sam, w ciemnej uliczce... achh, coś strasznego - A co na to jego rodzice?
- Tego akurat nie wiem. Nigdy o nich nie słyszałem.
- Broń mnie. - zaśmiałem się, łapiąc go za ramię.
- Jesteś w trzeciej klasie. Nic ci nie zrobi, dzieciaku. - mówiąc to, pogłaskał mnie po głowie, chichocząc - Chodź, bo zaraz dzwonek.
*
- Dzień dobry... możemy? - wychyliłem głowę zza drzwi, wlepiając wzrok w siedzącego przy biurku dyrektora.
- Tak, tak, chodźcie. - przez wszystkie lekcje myślałem tylko i wyłącznie o Wooseoku. Nie mogę uwierzyć w to, że takie bydle będzie chodzić do naszego liceum. Co będzie jak stracimy dobrą opinię? Nie mogę przecież być na językach znajomych moich rodziców przez to, że do mojej szkoły dołączył jakiś totalny pacan, który nie potrafi poradzić sobie z emocjami, przez co wyżywa się na innych - Cieszę się, że przyszliście.. Siadajcie. - gdy zajęliśmy wyznaczone miejsca, mężczyzna wstał od biurka, podchodząc bliżej nas - Jutro do naszej szkoły przyjdzie nowy uczeń.. - wyraźnie był zmartwiony. W sumie wcale mu się nie dziwię. Być dyrektorem najlepszego liceum w kraju, a teraz przez jedną feralną jednostkę, upaść? Wstyd nie z tej ziemi - Jesteście najlepszymi uczniami w szkole i do tego działacie w samorządzie, dlatego prosiłbym was, żebyście się nim zaopiekowali.
- Ale... z tego co wiem, on nie potrzebuje niczyjej opieki. - wtrąciła Yuji - dziewczyna z pierwszej klasy, do której ma chodzić chłopak.
- Fakt... jest ciężką osobą, ale myślę, że miłe przyjęcie z waszej strony sprawi, że będzie mu lepiej... Jinho.
- Tak? - gdy usłyszałem swoje imię, moje serce dwukrotnie przyspieszyło. Mam nadzieję, że nie ma dla mnie specjalnego zadania.
- Wprowadzisz go do szkoły, dobrze? Pokażesz sale, powiesz co gdzie jest..
- Ja?
- Tak... mógłbyś to zrobić, prawda?
- Ja...
- To pierwszoklasista, który będzie na uwadze wszystkich nauczycieli. Nic ci przecież nie zrobi.
- Tak... tak, w porządku.
- Cieszę się. A ty Hyunjin zapoznasz go z jego klasą. Z tego co wiem, dobrze znasz te dzieciaki.
- Tak... dobrze, zrobię to.
- Co ja bym bez was zrobił. - zaśmiał się, opierając się o swoje biurko - Wierzę, że to dobry chłopak, tylko trochę pogubiony. Nie zaczepiajcie go, uważajcie na słowa, a na pewno wszystko będzie dobrze.
- To on powinien się dostosować do nas.. - westchnąłem, uciekając przy tym wzrokiem.
- Z czasem na pewno się dostosuje. Dajcie mu tylko czas.
- Nie mamy wyjścia. - wymusiłem uśmiech, spoglądając na moich znajomych.
- Zależy jak długo tutaj wytrzyma.
- Co macie na myśli?
- W tych dokumentach wyraźnie było napisane, że w każdej szkole wytrzymał maksymalnie miesiąc..
- Dzieciaki, co z wami? Nie znacie go... nie powinniście go na wstępie skreślać. - no tak, tutaj ma rację, ale co ja na to poradzę, że tak bardzo się go boję? Opinia wystawiona przez jego byłych nauczycieli mi w zupełności wystarczy. Nie wierzę, że napisali to bezpodstawnie, a Wooseok okaże się być potulny jak baranek - Liczę na was.
- Nie zawiedziemy pana. - wstałem, głęboko się kłaniając - Pójdę już... za moment mam fizykę.
- Tak, uciekajcie już na lekcje. Zobaczymy się jutro. - jutro.... to przeklęte "jutro" nie da mi spokoju. W sumie nie wiem czym się tak bardzo stresuję. W końcu to nie ja będę chodzić z nim do klasy. Tyle tylko, że mam go oprowadzić po szkole. Cała reszta nie powinna mnie interesować...
*
Ależ dzisiaj jest zimno. Pogoda idealnie odzwierciedlała to, jak się czułem. Było wietrznie, padało i było niesamowicie zimno. Wewnątrz mnie, emocje wirują dokładnie tak samo. Stres skręcał mi żołądek, a ręce niesamowicie się pociły. Stałem przed budynkiem, czekając na Wooseoka, zgodnie z obietnicą daną dyrektorowi. Chciałem wypaść przed nim jak najlepiej.. poza tym nabije mi dodatkowe punkty, a na koniec szkoły bardzo mi się one przydadzą.
- Gdzie on jest.. - westchnąłem, rozglądając się po dziedzińcu. Miał przyjść do szkoły o 07:30, a było już kilka minut po ósmej. Przysięgam, że za moment się wkurzę i pójdę na lekcje - Jeszcze dziesięć minut i stąd idę.. - burknąłem, widząc podjeżdżający na parking, motor. Ciekawe kto to. Nie widziałem jeszcze w tej szkole osoby, która jeździłaby takim cackiem. Gdy osoba siedząca na motorze zdjęła kask, ujrzałem przystojnego chłopaka o niesamowicie czarnych włosach i przeszywającym mnie na wylot spojrzeniu... Wooseok. A już miałem szczerą nadzieję, że nie pojawi się w szkole - O matko.. - gdy chłopak wszedł na dziedziniec, w końcu mogłem zobaczyć go w pełnej okazałości. Jaki on ogromny. Przecież on wygląda jak dwóch mnie. A jego twarz? Jest na niej pełno siniaków... co to za człowiek.. - Em... cześć. - zaczepiłem go z mocno bijącym sercem. Wooseok spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, jednak po chwili na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Czego chcesz gnojku..
- Ja.. jestem starszy od ciebie.
- I co z tego? Sięgasz mi do pasa. - warknął, trącając mnie z bara, po czym wszedł do środka szkoły.
- H...hej.. - złapałem go za nadgarstek, spotykając się z jego wściekłym wyrazem twarzy - Ja.. jestem Jinho i oprowadzę cię po szkole.
- Poradzę sobie.
- Wiem... ale mimo wszystko chcę ci pomóc. - nie, nie chcę. Chcę uciec jak najdalej niego i nigdy więcej go nie spotkać. Jest przerażający, a żeby spojrzeć na jego twarz, muszę baaaardzo mocno zadzierać głowę.
- Mhm.. a wiesz co?
- Słucham..
- Wali od ciebie tchórzem na kilometr. Gardzę takimi ludźmi. - wziąłem głęboki oddech, puszczając ostrożnie jego rękę.
- Gdzie twój mundurek?
- Słucham? - usłyszałem jedynie jego drwiący śmiech, który jedynie jeszcze bardziej mnie zestresował - Jaja sobie robisz?
- Nie.. mundurek jest obowiązkowy. - poczułem mocne szarpnięcie za koszulę, po którym wylądowałem na ścianie korytarza. Wooseok nachylił się do mnie, uważnie mi się przyglądając. Jego buzia była cała poobijana, wargi popękane... nawet ma bliznę na łuku brwiowym. Co on najlepszego narobił.. - Powinieneś przyjść jutro w mundurku.
- Mam w dupie tą szkołę i zasady, które tutaj obowiązują. - przytaknąłem jedynie, wpatrując się w jego przekrwione oczy. Widać było w nich ogromną złość i nienawiść, jednak widziałem, że to jedynie przykrywka bólu jaki czuł. Czułem, że to spojrzenie kryło coś więcej - Nie wiesz, że to nieładnie tak się gapić?
- Przepraszam... ja po prostu..
- Po prostu się ode mnie odwal. - warknął, puszczając moją koszulę i zaraz po tym oddalił się w kierunku schodów prowadzących na pierwsze piętro. O matko... nie pamiętam kiedy ostatnio byłem tak zestresowany. Mam szczerą nadzieję, że moja rola pomocnika kończy się w tym miejscu. Nie wyobrażam sobie, że miałbym spędzić z tym chłopakiem choćby sekundę dłużej, jest straszny. A że zna tutaj póki co tylko mnie, boję się, że będę jego ofiarą. Mimo że jestem od niego starszy, jestem dużo słabszy niż on. Wooseok to olbrzym. Jest strasznie wysoki, dobrze zbudowany i do tego niesamowicie pewny siebie. Gdybyśmy nie byli w szkole, z pewnością zlałby mnie za takie uwagi...
*
- Jinho! Hej! - poczułem, jak ktoś wskakuje na moje plecy, wesoło się przy tym ze mną witając.
- Cześć Hyunjinnie.
- Co tam? Czemu wczoraj tak zniknąłeś?
- Jak to?
- Miałeś rano oprowadzać Wooseoka po szkole, a potem nie widziałem cię przez cały dzień.
- Chowałem się przed nim. - zaśmiałem się, poprawiając plecak.
- Co? Coś ci zrobił?
- Nie... ale jest... jest dość specyficzny.
- To prawda. - chłopak westchnął, otwierając mi główne drzwi szkoły - Miałem go zapoznać z klasą, ale jak tylko go zobaczyłem to się wycofałem. Jest przerażający..
- Prawda? Dobrze, że nie tylko ja to widzę.
- Żartujesz? Wszyscy schodzą mu z drogi, tak się go boją.
- Aishh... to niedobrze.
- Czemu? Lepiej nie wchodzić mu w drogę.
- Tak, ale jak zobaczy, że się go boimy to poczuje się bardzo pewnie w tej szkole i będzie sobie pozwalać na coraz więcej... Nie chcę żeby znajomi moich rodziców obgadywali moją rodzinę, że liceum do którego chodzi ich syn, spada w rankingach... i to przez jakiegoś imbecyla..
- To prawda. - westchnął, kupując sobie kawę - Chcesz?
- Nie, dzięki.
- Myślisz, że powinniśmy pogadać o tym z dyrektorem?
- Jeszcze nie... trzeba go dobrze poobserwować.
- Ta... jak chcesz go obserwować, chowając się? - chłopak zaśmiał się, trącając moje ramię.
- Weź... wiesz co on wczoraj zrobił?
- No słucham.
- Zwróciłem mu uwagę, że powinien mieć mundurek, a ten burak zaczął mnie szarpać za koszulę.
- Serio? Mówiłeś o tym komuś?
- Nie, coś ty... to był jego pierwszy dzień, nie chciałem go wkopać na dzień dobry.
- Jesteś za dobry.. Trzeba od razu mówić o tym nauczycielom. Muszą mieć na niego oko.
- Wiesz... tak sobie myślę, że coś musiało się stać w jego życiu, że tak się zachowuje.
- Niby co? Jest dobrze ubrany, ma świetny motor.. pewnie jest rozpuszczony.
- Moi rodzice mają swoją firmę i też mi niczego nie brakuje... a mimo to jestem jego totalnym przeciwieństwem.
- To fakt.. ale niektórym odbija przez kasę.. on jest tego świetnym przykładem.
- Jeszcze nie wiemy, czy ma pieniądze.
- To jest bardziej jak pewne. - westchnąłem jedynie, spoglądając na korytarz, na którym pojawił się wspomniany przez nas chłopak. Rzeczywiście było tak, jak mówił Hyunjin. Uczniowie rozchodzili się na wszystkie możliwe strony, gdy ten przechodził korytarzem. Na ich twarzach malował się strach, zachwyt, podziw, a Wooseok? Szedł z wysoko podniesioną głową, ciesząc się z tego, że już po dwóch dniach zawładnął nowym liceum - Idzie król buraków.
- Przestań. - szepnąłem, widząc jak oczy olbrzyma kierują się w moją stronę... zamarłem. Moje serce biło tak szybko, jak podczas pierwszej randki, albo bardzo ważnego egzaminu. Nie cierpię tego uczucia.
- Jihyun, tak? - zapytał, stawiając mnie automatycznie pod ścianą.
- Jinho..
- Mm właśnie. - dlaczego on tak na mnie patrzy? To okropne. Czuję się koszmarnie i nie potrafię zapanować nad emocjami. Wpatruje się we mnie, jak w swoją potencjalną ofiarę i boję się, że rzeczywiście nią zostanę - Zobacz, nie mam mundurka... nie zwrócisz mi dzisiaj uwagi?
- Ja... to nie ja jestem od zwracania ci uwagi. - szepnąłem, czując okropnie bolesny ścisk żołądka.
- Zostaw go, bo pójdę po dyrektora. - warknął Hyunjin, co jedynie rozśmieszyło Wooseoka.
- Idź dupku. I tak mi frajer nic nie zrobi. - uniosłem wzrok na chłopaka, widząc świeżo zrobioną fioletową śliwę pod jego okiem. Znowu musiał się z kimś wczoraj bić... co za dzieciak - Znowu się gapisz. - warknął, przez co pospiesznie uciekłem wzrokiem, gdzie tylko mogłem.
- Przepraszam.
- Będę mieć na ciebie oko, więc dobrze ci radzę, uważaj.
- To twój Hyung, uspokój się.
- Milcz gnoju, bo przy następnej okazji zarobisz. - mówiąc to, pchnął go na ścianę, idąc w swoją stronę. Takie spotkanie z samego rana nie zwiastuje niczego dobrego. Ba! To że zwrócił na mnie uwagę to pech sam w sobie. Czuję, że moje dotychczasowe, spokojne życie, pod wpływem tego degenerata zmieni się w jakiś koszmar..
~c.d.n.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że nie skończyłam poprzedniego ficzka, ale pierwszy raz w życiu nie mam do tego weny. Jeśli ktoś z Was chciałby go jednak przeczytać, to pomyślę nad kontynuacją.:)
Ach.. i przepraszam, że tak odmłodziłam bohaterów, ale mam pomysł na taki właśnie ficzek i odjęcie im paru lat było konieczne ;;
Wow! Nieźle się zapowiada! Coś czuję, że będzie wiele zwrotów akcji. Uhh! Ja chcę już wiedzieć co dalej!
OdpowiedzUsuńA co do tego wcześniejszego ficzka, to w sumie szkoda, że go nie skończyłaś, ale jako osoba pisząca doskonale Cię rozumiem. Brak weny to coś potwornego! Koszmar po prostu! Rób jak uważasz - i tak wszyscy będą zadowoleni mając tak mega ciekawy, nowy ficzek
Hwaiting! ❤️ ❤️ ❤️
oj no może zwrócisz mu jednak uwagę ; )
OdpowiedzUsuńale faktycznie...to opowiadanie zaczyna się szczerze dużo ciekawiej od poprzedniego