8 lutego 2019

Running 2 U~cz.4 [Jaehyun&Taeyong]




Taeyong
               Przylecieliśmy do Japonii. Przez ostatnie tygodnie różnie układało się między mną a Jaehyunem, ale jakby nie patrzeć, mimo wszystko więcej było tych przyjemnych chwil. Menadżer przydzielając nas do pokoi, na szczęście przydzielił mnie do pokoju z moim chłopakiem. Dobrze się składa... w końcu będziemy sami i będziemy mogli w spokoju załatwić swoje sprawy.
- Jaehyun.. - gdy weszliśmy do pokoju, chłopak od razu postawił walizkę pod ścianą, po czym położył się na łóżku.
- Hm? 
- Cieszę się, że jesteśmy razem w pokoju. - uśmiechnąłem się, siadając obok niego. Trochę jak koledzy na wycieczce szkolnej, ale fakt dzielenia z nim sypialni przez dwie noce niesamowicie mnie cieszył.
- Tak mówisz? - skinąłem pospiesznie głową, po czym usiadłem na jego biodrach. Jaehyun ułożył dłonie na moich udach, delikatnie je pieszcząc - Myślisz, że nie zrobili nam niespodzianki i nie porozstawiali tu kamer?
- Nie obchodzi mnie to. - pochyliłem się nad jego idealną twarzą, muskając ją rozgrzanymi wargami - Przemyślałem sobie ostatnio kilka spraw. - na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Jakich spraw?
- Naszych spraw. - szepnąłem, spotykając się z jego spojrzeniem - Miałem ostatnio bardzo zły okres..
- Mmm dałeś mi to wyraźnie odczuć. 
- Cicho. - prychnąłem, podgryzając jego wargę - Chcę cię za to wszystko przeprosić. Nie miałem jeszcze okazji.. - widząc jak jego usta formują się w delikatny uśmiech, poczułem przeszywające moje ciało, przyjemne ciepło - Przepraszam.. strasznie cię przepraszam. - westchnąłem, głaszcząc go po policzku - Nie zasłużyłeś na takie traktowanie. 
- Przeprosiny przyjęte. - uśmiechnął się, łapiąc moją twarz w obie dłonie, po czym w mgnieniu oka dał mi szybkiego, długiego buziaka - Mmm moje kochanie... ale słodko teraz wyglądasz. - zaśmiał się, tarmosząc mnie za policzki.
- Nie gniewasz się?
- Już nie. - śmiał się w najlepsze. Nie sądziłem, że wytarganie mnie za policzki sprawi mu tyle radości.
- Z tobą to jak z dzieckiem. 
- Ale kochasz mnie tak czy inaczej.
- Kocham jak cholera. - przywarłem do jego warg, wymieniając z nim z początku delikatne, subtelne pocałunki, walcząc w bardzo spokojny sposób o dominację, ale niestety walkę tą wygrywa zawsze Jaehyun. Tak było i tym razem. Chłopak złapał mnie za kark, całując mnie jak zwierzak. Przewrócił mnie na plecy, po czym położył się na mnie, chichocząc w najlepsze - Dupkuuu.. 
- Jak ty do mnie mówisz?
- Tak jak zawsze. - zaśmiałem się, obejmując go nogami w talii. Brakowało mi tego. Mógłbym tak już do końca życia... spędzać z nim każdą minutę swojego życia.. ciągle na niego patrzeć i go przytulać. Jak mam być szczery, kocham swoją pracę, ale nie mogę się już doczekać, kiedy ona się skończy. Wtedy w końcu będę mógł uporządkować swoje życie prywatne. Mam nadzieję, że z tym oszołomem u boku.
- Wredny jesteś. - złapałem go za bluzę, gwałtownie go do siebie przyciągając, jednak wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Gołąbki! Otwierać! - Yuta... do reszty go pogrzało? Jaehyun zerwał się na równe nogi, podbiegając do drzwi.
- Cicho bądź. - syknął, wciągając go do środka - Co chcesz?
- Och, jak miło. - blondyn westchnął, wpatrując się we mnie z uśmiechem - Menadżer kazał nam się zbierać... idziemy jeść. Chciał przyjść do was osobiście, ale powiedziałem, że go wyręczę. - mówiąc to spojrzał na mojego faceta, unosząc przy tym brew - Nadal będziesz dla mnie taki nieprzyjemny?
- Oj no przepraszam.
- Mmm luz. Zgaduję, że przeszkodziłem. 
- Pf... nie. Tylko rozmawialiśmy.
- Nie wiem w takim razie o czym.
- Hm?
- Macie takie wypieki na twarzach, jakbyście byli poważnie chorzy. - zaśmiał się, idąc w kierunku drzwi - Zbierajcie się i zróbcie coś ze sobą. Spotykamy się na dole za pół godziny. 
- Ach... dobra, dzięki Yuta. 
- Nie chce mi się nigdzie iść. - mruknąłem, przeciągając się jak kot.
- Musisz coś zjeść.
- Aishh.. wolę zostać tu z tobą. - Jaehyun usiadł okrakiem na moich biodrach, zadziornie się przy tym uśmiechając.
- Przytyj wreszcie. - jego wargi przywarły do mojej klatki piersiowej. Wplątałem dłoń w jego włosy, delikatnie drapiąc go po głowie.
- Wiesz, że nie mogę.. - westchnąłem, czując lekkie kłucie w sercu. Każdy mi mówi, że wyglądam paskudnie i że powinienem przytyć. I nie wiem jak długo bym nie próbował, cały czas wyglądam jak patyk. Jaehyun doskonale wie, że staram się przybrać parę kilogramów, ale mój organizm stanowczo mówi "nie", a mimo to wciąż mnie męczy, że mam jeść. Czasami mam wrażenie, że najzwyczajniej w świecie się mnie brzydzi i dlatego każe mi przytyć..
- No wiem... przepraszam. 
- Nie podobam ci się? 
- Wiesz, że nie chodzi o to. Bardziej się o ciebie martwię.
- Dobra. - chwyciłem go za włosy, gwałtownie go całując - Przestańmy wreszcie marudzić.
- Wooo... i mówisz to ty?
- Mhm... ile można. - uśmiechnąłem się, pogłębiając pocałunek. Jaehyun chyba jednak nie miał na to większej ochoty, gdyż po chwili przerwał go, wstając z łóżka - Co ty...
- Mieliśmy się zbierać, patyku. 
- Mamy pół godziny. 
- Tylko pół godziny. - jęknąłem, wstając z łóżka, po czym ruszyłem w kierunku łazienki. Uraziłem go czymś? Może zrobiłem coś nie tak, albo nadal się na mnie gniewa? - Siusiu?
- Y y... wezmę szybki prysznic. - spojrzałem na niego, głęboko przy tym wzdychając - Pocałujesz mnie?
- Pewnie jeszcze nie raz.
- Teraz durniu. - oparłem się o drzwi, robiąc przy tym dość markotną minę, która zawsze go rozczulała.
- Za tego durnia, to powinieneś dostać w dupę. 
- Oho... kiedyś takie słowa... nie mówiąc już o czynach, by w życiu przez ciebie nie przeszły.
- Widzisz, jak ludzie się zmieniają? - zaśmiał się, obdarowując mnie długim całusem w czoło - Leć, bo nie zdążysz.
- A ty?
- Idę zobaczyć, co robią chłopaki.
- No dobrze. - obiecałem sobie, że przestanę węszyć i ciągle go podejrzewać, ale znowu mam wrażenie, że coś jest nie tak. Nie chce mnie całować... wychodzi, kiedy ja będę sam w łazience... Tak wiem, to pewnie nic takiego, ale i tak będę mieć to na uwadze. Tak na wszelki wypadek...

Jaehyun
                Nie potrafię się zbliżyć do mojego chłopaka. Nie mam pojęcia, co się ostatnio dzieje. Od czasu Halloween mieliśmy nieco gorszy okres, ale mimo wszystko się dogadywaliśmy. Kocham go... tak przynajmniej mi się wydaje. Ostatnio zacząłem nawet miewać myśli, że jestem z nim z przyzwyczajenia... bo tak wypada. W końcu to już trzy lata. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys, z którego szybko wyjdziemy. Nie umiałbym się z nim rozstać i mieszkać pod tym samym dachem, pracować, trenować, podróżować... to by nas wykończyło. Muszę to wszystko przemyśleć na spokojnie.. pogadać z Markiem. Wprawdzie jest on najlepszym przyjacielem Tae, ale może mi też pomoże? Chociaż nie. Przecież na pewno by mu się wygadał. W tym wypadku Johnny będzie odpowiednim rozwiązaniem. Z mocno bijącym sercem zapukałem do drzwi znajdujących się po drugiej stronie korytarza, słysząc dobiegające zza nich donośne "moment!". Trafiłem na Johnnego, jak dobrze.
- Już otwieram. - przełknąłem dość głośno ślinę, widząc stojącego w drzwiach przyjaciela - O hej. 
- Mogę?
- Jasne. 
- Z kim masz pokój? - szepnąłem zaraz po wejściu do środka.
- Z Markiem... a czemu szepczemy? 
- Bo chcę pogadać.
- Aaa to luz. - powiedział normalnym tonem głosu, siadając na łóżku - Siedzi u Yuty i Sichenga. Coś się stało?
- Chyba.. 
- Chyba? Co jest? - nabrałem powietrza w płuca, siadając obok chłopaka. Moje serce biło niesamowicie szybko... denerwowałem się całą tą sytuacją, ale czułem, że jeśli z kimś o tym nie porozmawiam, to oszaleję.
- Chodzi o Taeyonga..
- Znowu się kłócicie?
- Nie... właśnie nie. 
- I w tym tkwi problem? - zaśmiał się, rozkładając się wygodnie na łóżku.
- Ja nie wiem, czy go kocham. - w pokoju zapadła grobowa cisza. Johnny wstał dość leniwie, po czym stanął nade mną, uważnie mi się przyglądając.
- Chyba źle usłyszałem..
- Nie wiem, czy go nadal kocham. - powtórzyłem, czując jak mnie mdli z nerwów. Po chwili usłyszałem ciche parsknięcie ze strony przyjaciela.
- Stary, co z tobą? To żart, tak? - uniosłem wzrok widząc jego rozbawioną twarz, jednak gdy zorientował się, że mówię poważnie, od razu zmienił postawę - Jaehyun, co jest? Przecież wiem, że go kochasz.
- To nie to samo, co kiedyś..
- A czegoś ty się spodziewał? Że będziecie sobie słodzić całe życie? Tylko na początku jest tak kolorowo, a potem zaczynają się jakieś problemy, kłótnie..
- To przez Jungwoo. 
- Przez... czekaj..
- Jak... no wiesz... jak się kocham z Tae, to myślę..
- O Jungwoo.. - chłopak zaśmiał się, opierając się o stojący w pokoju stół - O kurwa, nie wierzę.
- Nie wiem, co mam robić.
- Uwielbiam cię, ale to, co mi właśnie powiedziałeś..
- Wiem. Wiem, spieprzyłem sprawę, ale proszę cię, musisz mi pomóc. - mówiąc to poderwałem się z łóżka, łapiąc go za rękę - Pomóż mi.
- Ale jak? 
- Powiedz mi, co mam robić. - Johnny westchnął, lekko przy tym przytakując.
- Okej... o co chodzi z Jungwoo?
- Wtedy w Halloween.. - czułem się jak idiota i szczerze mówiąc zacząłem żałować, że rozpocząłem w ogóle tą rozmowę - Wyglądał tak niewinnie..
- Jaehyun, ja nie wierzę w to, co mówisz.. ile ty masz lat? - zamilkłem. Naprawdę nie wiedziałem co mam zrobić i co powiedzieć, by się nie pogrążyć jeszcze bardziej - Ja wiem, że związki przechodzą kryzysy i tak dalej, ale naprawdę chcesz rzucić to wszystko dla Jungwoo? 
- Nie wiem czego chcę. - szepnąłem, uciekając przy tym wzrokiem - Chodzi o to, że sam nie wiem czego chcę. 
- To może w rzeczywistości nie chcesz Jungwoo?
- On... ja widzę, jak on się na mnie patrzy. Ewidentnie coś do mnie ma.
- Myślisz, że mu się podobasz?
- Sam nie wiem.. - Johnny westchnął, siadając na stole.
- Mark mi kiedyś powiedział, że zwrócił mu uwagę, żeby się tak do ciebie nie kleił, ale Jungwoo zaprzeczył i stwierdził, że jest hetero... ale teraz widzę, że rzeczywiście coś może być na rzeczy. 
- Jak... jak to Mark zwrócił mu uwagę?
- Oj to było dawno temu. Wtedy w Halloween. 
- Ach... faktycznie dziwnie się wtedy zachowywał.
- Dziwnie?
- No.. ciągle się koło mnie kręcił, zagadywał, a... a jak chciałem z nim pogadać, to za każdym razem dostawał rumieńców.
- No i mamy to. - ewidentnie się w nim gotowało, choć nie chciał tak bardzo tego po sobie pokazać.
- Johnny, nie bądź na mnie zły...
- Ja? Ja nie jestem na ciebie zły. Ja mogę nie zgadzać się z twoim wyborem, ale nie mogę ci niczego nakazać... zrobisz to, co uważasz za słuszne. Moje zdanie znasz. - przyjaciel przetarł twarz dłońmi, głęboko przy tym wzdychając - Boję się w tym wszystkim o Tae. Tyle, co dla ciebie zrobił..
- Ale ja się z nim nie rozstaję..
- Wszystko ku temu zmierza stary.. To tylko kwestia czasu. Skoro twierdzisz, że nie kochasz Taeyonga, to po cholerę masz mu mydlić oczy? 
- Ja..
- Spróbuj z Jungwoo... - burknął, schodząc ze stolika - Naprawdę cię nie rozumiem. 
- Sam chciałbym siebie zrozumieć.. 
- Nie wiem... rób to, co uważasz za słuszne. 
- Nie odwrócisz się ode mnie? - Johnny spojrzał na mnie, lekko się przy tym uśmiechając.
- Nie idioto.. tylko proszę cię, przemyśl to wszystko jeszcze tysiąc razy.



*

Taeyong
               Po solidnej kolacji wróciliśmy od razu do hotelu. Menadżer zarządził, że na drugi dzień mamy wstać o piątej rano, w związku z czym kazał nam iść od razu spać. Cóż... ja, jak to ja... nie miałem zamiaru go słuchać. Wykąpałem się jako pierwszy i czekałem w łóżku na Jaehyuna. Chciałem dobrze wykorzystać fakt, że w końcu mamy chwilę dla siebie, gdzie wiem, że nikt nas nie przyłapie. 
- Długo jeszczeeeee? - jęknąłem, przewracając się z nudów po pościeli. 
- Już idę. 
- Obawiam się, że się nie doczekam. 
- A co kombinujesz? - uśmiechnąłem się szeroko widząc jak ten wchodzi wreszcie do pokoju. Klęknąłem pospiesznie na krawędzi łóżka, łapiąc go za koszulkę.
- Chodź do mnie.
- Hyung..
- No chodź. - mówiąc to zabrałem się za zdejmowanie jego koszulki i bokserek - Wreszcie mamy chwilę dla siebie.
- Tae, przestań. 
- Wiem, że jesteś zmęczony. - chwyciłem go za nagą już talię, składając tym samym czułe pocałunki na jego szyi i klatce piersiowej - Szybko to załatwimy. 
- Tae, nie dzisiaj. - odkleiłem się od jego ciała, unosząc przy tym niepewnie na niego wzrok. Co go znowu ugryzło w dupsko.. 
- Ale.. 
- Innym razem, dobrze?
- Innym razem? Za dwa dni wrócimy do Korei, gdzie znowu będziemy mieć wszystkich na głowie..
- Ale mimo to jakoś sobie radziliśmy.
- Jaehyun, co jest? - poczułem narastającą w gardle gulę, a moje ciało momentalnie się spięło. Co ja robię nie tak? Dlaczego ostatnio non stop mnie odtrąca? Może wciąż jest na mnie zły? - Nadal jesteś na mnie zły? Szczerze cię przeprosiłem..
- Wiem Tae, nie jestem zły. 
- Coś cię gryzie. - usiadłem na łóżku, łapiąc go za rękę - Siadaj. - coraz bardziej się o nas boję. Czuję od dłuższego czasu, że coś jest nie tak, ale mimo to staram się wypierać te złe myśli, wmawiając sobie, że jesteśmy idealną parą. Chyba pora przestać się wreszcie oszukiwać.. - Co się stało? - szepnąłem, całując go w policzek. Ten jednak milczał... wpatrywał się w ścianę, intensywnie o czymś myśląc - Coś... coś zrobiłem, prawda? 
- Nie. - chłopak spojrzał na mnie, dając mi buziaka - Po prostu nie mam dzisiaj ochoty na seks... Wszystko między nami jest w porządku.
- Ale.. ty nigdy nie odmawiałeś.. - na jego buzi pojawił się szeroki uśmiech, który choć na moment zrzucił ciężki kamień zalegający na moim sercu.
- Te lotniska, lot i to wszystko... padam na twarz. - skinąłem głową, czując cisnące się do moich oczu łzy. Znam go na wylot i czuję, że coś się stało. Nie wiem tylko, co takiego zrobiłem, że tak mnie traktuje.
- Rozumiem. - wtuliłem twarz w jego szyję, głęboko przy tym wzdychając - Kocham cię, wiesz? 
- Wiem to. - mhm... odsunąłem się od niego, kładąc się niechętnie po swojej stronie łóżka. Nie chciałem go dłużej męczyć, bo widzę, że ewidentnie coś jest nie tak - Idziesz spać?
- Też powinieneś. 
- Tae.. - Jaehyun położył się za mną, mocno mnie przytulając. Jego wargi przywarły do mojego karku, jednak nie poczułem absolutnie nic... Nic poza tym, że chciało mi się niesamowicie płakać - Też cię kocham. 
- Co się z nami dzieje? 
- Nic... przecież wszystko jest dobrze.
- Tak myślisz? - zapytałem dość ironicznie, zwijając się w kulkę.
- Co to za ton? 
- Po prostu widzę, że ode mnie uciekasz i zastanawiam się, co zrobiłem. - Jaehyun westchnął, całując mój kark i ramię.
- Może jesteśmy przemęczeni.. Niczym nie zawiniłeś, nie myśl w ten sposób. - przekręciłem się na plecy, wbijając wzrok w jego oczy, które tym razem nie wyrażały żadnych emocji. Nie mogłem dostrzec w nich absolutnie niczego.. - Daj buzi i spadamy spać. - nie poznaję go. To nie jest mój Jaehyun, w którym zakochałem się kilka lat temu. Mimo to złożyłem bardzo subtelny pocałunek na jego rozgrzanych wargach, po czym wróciłem do wcześniejszej pozycji, wpatrując się w znajdującą się przede mną ścianę. Może ma kogoś na boku? Nigdy nie sprawdzałem mu telefonu, bo mu bezgranicznie ufałem, ale teraz już sam nie wiem, czy nie byłoby to odpowiednią opcją. Chociaż z drugiej strony Jaehyun nie jest głupi... na pewno usuwałby od razu podejrzane wiadomości. Będę musiał porozmawiać rano z Markiem. Może on będzie wiedział coś więcej.


*

Jungwoo
                 Przez całą noc nie mogłem zmrużyć oka, mimo sporego zmęczenia. Wiedziałem, że Jaehyun dostał pokój razem z Taeyongiem, przez co non stop myślałem o tym, co się tam wyprawia. Na samą myśl skręcało mnie od środka. Żyję tak od kilku lat. Moje myśli krążą wokół Jaehyuna i tego, w jaki sposób mówi do Tae, jak go dotyka, całuje czy przytula... Mam już tego serdecznie dość. 
                Dziś od piątej rano przebywaliśmy w Tokyo Dome, przeprowadzając próbę przed nadchodzącym koncertem. Byłem tak zmęczony, że ledwo widziałem na oczy, nie mówiąc już o intensywnych ruchach w trakcie wykonywania choreografii. 
- Stop! - wrzasnął lider, stawiając wszystkich do pionu. Też chyba nie ma dzisiaj humoru. W ogóle nie rozmawia ze swoim facetem i tylko ma do wszystkich o wszystko pretensje - Jungwoo! - zamarłem. Otworzyłem szerzej oczy, czując na sobie spojrzenia wszystkich członków zespołu. Taeyong podszedł do mnie, uważnie mierząc mnie wzrokiem - Możesz mi powiedzieć, co się z tobą dzieje?
- Przepraszam..
- Nie, nie przepraszaj mnie, tylko powiedz mi, o co chodzi. Odkąd zaczęliśmy próbę, błądzisz myślami gdzie indziej... plączesz się pod nogami i nie śpiewasz wtedy, kiedy wchodzi twoja partia. Co jest?
- Ja... nie mogłem spać w nocy.. - aishh boję się go. Jest fajnym chłopakiem, ale jak się wkurzy to nie ma z nim żartów. 
- Achh, nie mogłeś spać.. wiesz.. myślę, że podobnie jak 3/4 z nas, a mimo to my potrafimy pozbierać myśli do kupy i przeprowadzić ten trening jak należy. 
- Hyung, daj spokój. - wtrącił Jaehyun, przez co moje serce zabiło ze zdwojoną siłą - Teraz się na pewno poprawi. - Tae parsknął jedynie śmiechem, celując przy tym we mnie palcem.
- Weź się w garść i nie opóźniaj naszej próby, bo przez ciebie będziemy tu siedzieć do nocy. - skinąłem jedynie głową, pociągając przy tym nosem. Było mi niesamowicie przykro. Taeyong zawsze wymagał od nas bardzo dużo podczas treningów, ale zawsze potrafił podejść do tego z kulturą. Pierwszy raz tak wybuchł i akurat musiał naskoczyć na mnie, na oczach wszystkich. 
- Przepraszam Hyung. 
- Weź się w końcu za robotę. To twoja praca, a nie zabawa. - skinąłem głową, czując spływającą po policzku pojedynczą łzę. Gdy lider wrócił na swoje miejsce, zaraz przy moim boku znalazł się Jaehyun, co jedynie jeszcze bardziej mnie rozproszyło. 
- Nie płacz. - szepnął, wpatrując się w moje oczy. 
- Nie rozmawiajmy Hyung.. zaraz znowu mi się oberwie. 
- No co ty..
- Przepraszam. - odwróciłem się na pięcie, idąc pospiesznie w kierunku drzwi. Chciałem iść jedynie do łazienki, by przemyć twarz zimną wodą i odetchnąć. Musiałem jakoś oprzytomnieć i pozbierać myśli do kupy, a Jaehyun mi tego nie ułatwiał. 
- Hej, zaczekaj. - cieszyło mnie zainteresowanie z jego strony, ale wiedziałem, że to nie przyniesie niczego dobrego. 
- Hyung, nie... - poczułem ostre szarpnięcie za rękę, po którym stanąłem twarzą w twarz z chłopakiem. Z każdym naszym kolejnym spotkaniem jestem coraz bliżej niego, co niesamowicie mnie ekscytuje i stresuje jednocześnie - Jae... - poczułem jak jego ciepłe wargi przywierają do mojego czoła, co skutecznie mnie uciszyło. Co to miało być?! Moje serce biło niesamowicie mocno, a oddech był bardzo szybki i płytki. 
- Nie płacz. - szepnął, posyłając mi przy tym delikatny uśmiech. Oniemiałem. Nie potrafiłem wydobyć z siebie nawet jednego słowa. Nie mogłem uwierzyć w to, że właśnie stało się coś, na co czekałem tyle czasu. Jak ja mam się teraz zachowywać? Co z nim i Taeyongiem? A może... może to tylko przyjacielski buziak, a ja się niepotrzebnie nakręcam? Jejuuuu.. mam w głowie tyle pytań, a nie wiem komu je zadać, by uzyskać satysfakcjonujące mnie odpowiedzi.






~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz