25 lutego 2019

Moimi oczami~cz.5 [Jinho&Wooseok]




                         Mam przed oczyma czarną plamę. Czarną plamę, której za wszelką cenę pragnę się pozbyć, ale nie potrafię. Czuję, jakby jakaś niewidzialna siła trzymała mnie w jednej pozycji, bez możliwości wykonania nawet najmniejszego ruchu. Ale co to jest? Co się ze mną dzieje i przede wszystkim, dlaczego? Boję się. Co, jeśli ja nie żyję? Nawet jeśli, to jak to się stało? I jak to możliwe, że myślę? Momentami mam wrażenie, że czuję na lewej dłoni czyjś dotyk. Czyjąś ciepłą dłoń, która trzyma mnie przez kilka godzin dziennie. Nie mam jednak pojęcia, czyj to dotyk, nie znam go. Wiem po prostu, że ktoś nade mną czuwa. Nie wiem kto, nie wiem jak, ani dlaczego to robi, ale jest to bardzo przyjemne. Czuję, że nie jestem sam wśród tej przerażającej ciemności. Chciałbym móc spojrzeć na tą osobę i jej podziękować, ale nie mogę. Dlaczego nie mogę niczego zrobić?


*


                Poczułem mocniejszy ścisk w klatce piersiowej, po którym moje zdrętwiałe do tego momentu ciało, uniosło się gwałtownie do góry. W moje oczy uderzyła fala jaskrawego światła, a na moim ciele znalazło się kilka par rąk. Do tego głosy, których nie znałem, mówiące coś o tym, że wreszcie się wybudziłem... Okej, ale z czego? Nie do końca to rozumiem. 
- Jinho, słyszysz mnie? - mruknąłem coś pod nosem, czując jak ponownie ląduję na łóżku - Możesz normalnie oddychać? - skinąłem głową, chcąc usiąść, jednak czyjeś ręce ponownie położyły mnie we właściwym miejscu.
- Nie wstawaj. - uchyliłem lekko powieki, widząc zamglone pomieszczenie, a w nim trzech mężczyzn. Na pierwszy rzut oka wyglądali na lekarzy, tylko co ja robię w szpitalu? Mruknąłem coś ponownie, chcąc zwrócić na siebie uwagę jednego z nich. Chciałem zapytać się o co właściwie chodzi, ale nie mogłem. Czułem się bardzo śpiący i lekko przyćmiony, jakbym dostał czymś ciężkim w głowę.
- Co się dzieje? 
- Mmm..
- Pamiętasz jak się tutaj znalazłeś? - zaprzeczyłem skinieniem głowy, czując okropny ból i szum zagłuszający moje wszystkie myśli - Jinho.. potrącił cię samochód. Ponoć wybiegłeś na ulicę. - zaraz.. samochód.. ulica. Pamiętam pisk opon... pisk opon i ból.. Wooseok! Zachłysnąłem się powietrzem, podrywając się z łóżka - Hej, spokojnie... spokojnie. - przecież on tam był. Był pobity.. pobity, ale podbiegł do mnie.
- Wo.. - przełknąłem z ogromnym trudem ślinę, czując przy tym kujący ból gardła.
- Co takiego? 
- Wooseok..
- Wooseok... to ten chłopak, który był z tobą? - skinąłem głową, otwierając ponownie oczy. Na szczęście zaczęły się już przyzwyczajać do panującego w pokoju światła - On też brał udział w tym wypadku, prawda? - zaprzeczyłem, ale chyba ta odpowiedź go nie usatysfakcjonowała - Jinho, musimy poznać prawdę. 
- Nie. 
- Dobrze... porozmawiamy o tym innym razem. 
- On..
- Był u ciebie codziennie, nie martw się o niego. - był tutaj? Codziennie? Może to jego dłoń czułem na swojej zmarzniętej ręce? Nie.. on taki nie jest. Jest zimny jak lód i wątpię, by umiał okazywać uczucia. Zwłaszcza w stosunku do mnie. Teraz zaczęło mi się przypominać coraz więcej rzeczy. W dniu wypadku się pokłóciliśmy. Był na mnie naprawdę zły, więc wątpię, by to był on. Może Hongseok? Albo Hyunjin? Nie mam do tego głowy. Czuję się zbyt oszołomiony tym wszystkim, by o tym myśleć.

*

                       Od tygodnia leżę w szpitalu. Dowiedziałem się od rodziców, że byłem w śpiączce przez zaledwie kilka dni, ale napędziłem im przy tym niezłego stracha. Kilka razy odwiedził mnie Hongseok, Hyunjin i kilku innych kolegów ze szkoły, jednak Wooseok, którego chcę zobaczyć najbardziej, nie zjawił się tutaj ani razu. Martwię się. Boję się, że coś mu się stało, dlatego tu nie przychodzi. Mama powiedziała mi, że za każdym razem, gdy do mnie przychodziła, widziała siedzącego przy łóżku wysokiego, dobrze zbudowanego bruneta, który nie puszczał mojej ręki nawet na sekundę. Ciągle ponoć mówił, że wypadek jest jego winą i że nie wybaczy sobie tego do końca życia... to musiał być Wooseok. Skoro był tu codziennie, kiedy byłem w śpiączce, dlaczego nie pojawił się ani razu od momentu mojego wybudzenia się? To właśnie boli mnie najbardziej... Jest tyle rzeczy, o które chciałbym go zapytać i przede wszystkim, wybić mu z głowy tą durną myśl, że mój wypadek był z jego winy. Przecież to absurd. Pisałem do niego na kakaotalk'u, jednak ten odczytywał jedynie moje wiadomości, zostawiając je bez odzewu. Nie wiem już, co mam o tym wszystkim myśleć.
- Jesteśmy synek. - uniosłem głowę, widząc wchodzących do sali rodziców z moim wypisem.
- W porządku.
- Cieszysz się, że wracasz do domu?
- Tak... w końcu będę mógł iść do szkoły.
- Wykluczone. - wtrącił ojciec pomagając mi przy tym wstać - Załatwiłem ci prywatne lekcje.
- Jak to?
- Przez najbliższy miesiąc będziesz się uczyć w domu.
- Ale nic mi nie jest... mam tylko usztywnioną nogę.
- Miałeś wypadek, samochód cię potrącił... zostajesz w domu.
- Mamo.. - jęknąłem, mając nadzieję, że coś powie.
- Tata ma rację. Tak będzie dla ciebie lepiej. - no tak, przecież nie byłaby sobą, gdyby nie wzięła jego strony. Nie mam nic przeciwko siedzeniu w domu, ale miałem nadzieję, że jutro w końcu spotkam się z Wooseokiem... nie wierzę, że muszę czekać jeszcze miesiąc.
                      Po powrocie do domu zostałem położony do łóżka. Dochodziła godzina 15-ta, więc moi rodzice zostali wyrwani z pracy, by przywieźć mnie do domu. Teraz jednak oznajmili mi, że do niej wrócą, a ja mam w tym czasie odpoczywać. Miła opcja... przynajmniej będę miał kilka godzin spokoju. Co do mojej nogi. Moja prawa noga jest koszmarnie obita, przeskoczyło mi w niej parę rzeczy, ale chyba nie jest to bardzo poważny uraz. Lekarze jednak kazali mi nosić usztywniacz. Dostałem nawet kule, które mają mi ułatwić poruszanie się. Cóż... czuję się przez to okropnie. Chciałbym pozbyć się tego całego sprzętu i myśli związanych z wypadkiem. Chciałbym wrócić do szkoły, porozmawiać z Wooseokiem, zobaczyć się ze znajomymi, ale nie mogę. Przez najbliższe trzydzieści dni jestem uziemiony w domu. Chcę zresetować umysł i poleżeć przez kilka minut w ciszy i spokoju, ale za każdym razem, jak zamykam oczy, widzę przed nimi pierwszoklasistę... to, jak jest bity... słyszę przerażający pisk opon.. widzę jego przestraszoną twarz... czuję na dłoni jego ciepły dotyk. Co się ze mną do cholery jasnej dzieje? To nie jest normalne. Mam coraz dziwniejsze myśli i boję się, że Wooseok je jedynie potwierdza. Zrozumiałem to w momencie, w którym pierwszy raz poszedłem za nim do domu. Czułem, że nie robię tego jedynie z czystej, koleżeńskiej troski. A kiedy dotknął mnie po raz pierwszy... mam na myśli ten bliższy kontakt, po którym tak bardzo się do niego zraziłem.. cóż. Fakt, przestraszył mnie, ale z drugiej strony każdej nocy myślałem o tym, jak dotykał mojego rozedrganego ciała, a jego ciepły oddech pieścił moje ucho, szepcząc mi do niego jakieś świństwa. Dopiero wtedy zrozumiałem, że chciałem więcej... że... że Wooseok mi się chyba podoba.
- To chore.. - westchnąłem, wstając niechętnie z łóżka - Oprzytomnij kretynie... nie jesteś żadnym, pieprzonym gejem. - aż mnie głowa boli od tego myślenia. Myśli związane z tym dzieciakiem krążą po niej 24 godziny na dobę. Naprawdę idzie już zwariować. Poszedłem do kuchni. Chciałem coś zjeść i napić się w końcu porządnej, domowej kawy. Po wejściu do kuchni mój wzrok przykuła szalejąca za oknem wichura... paskudny widok. Nawet piękny z natury Gangnam wyglądał wśród niej jak sto nieszczęść - Nie pomagasz pogodo. - nastawiłem czajnik, nucąc w międzyczasie coś pod nosem. Chciałem wreszcie odciąć się od Wooseoka, nawet na kilka sekund, ale nie potrafiłem. Nucenie i patrzenie na zachmurzone, deszczowe niebo nie potrafiło przykuć mojej uwagi nawet na chwilkę. Gdy położyłem na blacie paczkę z ramenem, usłyszałem donośne pukanie do drzwi. Sięgnąłem po kule, starając się z ich pomocą dojść jakoś do drzwi, ale widzę, że sporo nauki przede mną. Idąc z kulami czuję się jeszcze bardziej kulawy. Otworzyłem drzwi, czując jak fala endorfin wymieszana z ogromnym stresem, wbija mnie w ziemię.
- Cześć. - przełknąłem dość głośno ślinę, widząc przed oczami przemoczonego Wooseoka - Mógłbym wejść? - skinąłem jedynie głową, wpuszczając go do środka. Skąd on wie, gdzie mieszkam? Przecież mu tego nie mówiłem. Ach.. mniejsza z tym. Cholernie się cieszę, że go widzę.
- Co ty..
- Jak się czujesz? - przyznam szczerze, że nie spodziewałem się takiego pytania z jego strony.
- Dobrze.
- Masz usztywnioną nogę..
- Ale to nic takiego. Poza nią, wszystko jest okej. - uśmiechnąłem się, słysząc gotującą się w czajniku wodę - Rozbierz się. Zrobię ci kawę. - bez słowa zrobił to, co mu powiedziałem. Czuję się trochę niezręcznie, ale może to popołudnie spędzone z nim nie będzie takie złe. Każda jednak próba spojrzenia na niego wywołuje na mojej twarzy silne rumieńce i boję się, że za moment zdradzę to, że mi się podoba. Tak, podoba mi się jak nikt nigdy, a na jego widok moje serce bije jak szalone. Czuję się z tym idiotycznie, ale serca nie oszukam. Będę się w nim po cichu podkochiwać... może za jakiś czas mi samo przejdzie - Wszystko u ciebie w porządku?
- Przepraszam. - słysząc to słowo wypowiadane z jego ust, łyżeczka znajdująca się w mojej dłoni, wpadła mi z wrażenia do kubka.
- Za co?
- Ten wypadek to moja wina.
- O czym ty..
- Ciągle cię narażam na jakieś niebezpieczeństwo.
- Ale..
- Powiedz mi, ile razy mówiłem ci, żebyś za mną nie łaził? - zalałem w ciszy nasze kawy, czując lekkie kłucie w sercu - Wiem, że uważasz mnie za patologię, jak wszyscy... ale ja jestem jeszcze gorszą osobą, niż ci się wydaje. 
- Nigdy tak o tobie nie pomyślałem. - szepnąłem, czując gromadzące się pod moimi powiekami łzy.
- Nie kłam. 
- Nigdy też nie przyszłoby mi do głowy, żeby obwiniać cię za ten wypadek. Wybiegłem na ulicę z własnej głupoty..
- Żeby pomóc mi. 
- Bo się o ciebie martwię! - między nami zapadła cisza. Wpatrywałem się w znajdujące się przede mną okno, starając się uspokoić. Za bardzo dałem się ponieść emocjom - Boję się o ciebie... za bardzo cię polubiłem.
- Jinho, ty mnie nie znasz.. 
- To ty nie chcesz żebym cię poznał.. Wydaje mi się, że poznałem już wszystkie twoje tajemnice. - Wooseok stanął obok mnie, sięgając po swoją kawę. Czułem bijące od niego ciepło, które sprawiało, że miałem ogromną ochotę się do niego przytulić.
- Chcesz szczerze gadać i mnie poznać, tak? - skinąłem jedynie głową, nie odrywając przy tym wzroku od mokrego od kropel deszczu okna - W dniu wypadku rozmawialiśmy o mojej rzekomej karierze piłkarskiej, pamiętasz?
- Tak.
- Wiesz dlaczego nie mogę zostać piłkarzem?
- Bo tego nie chcesz..
- Gówna prawda, bardzo bym tego chciał.
- To co cię hamuje?
- Dragi. - poczułem jak moje ciało się spina. Wooseok chyba nie musi rozwijać już myśli. Wydaje mi się, że znam odpowiedź.
- Ty..
- Biorę... może nie jakoś nałogowo, ale jednak. Przyjęcie do klubu to masa badań, a mnie zdradziłoby zwykłe badanie krwi. - nie wiedziałem co powiedzieć. W sumie ta informacja nie powinna mnie dziwić, a jednak... Kim on do cholery jasnej jest?
- Skoro... skoro to nie nałóg... 
- Nie odstawię tego. 
- Dlaczego?
- Bo nie chcę. Bo dzięki temu zapominam o syfie, w którym siedzę.. - Wooseok westchnął, upijając łyk kawy - Widziałeś mojego ojca... mam z nim w domu totalne piekło..
- I branie jakiegoś gówna pomaga ci o nim zapomnieć? - uniosłem na niego wzrok, czując okropny ścisk w żołądku - To straszna głupota.. 
- Mów co chcesz... ja nie zmienię swojego sposobu. 
- Przeraża mnie to, co mówisz. - odwróciłem się przodem do chłopaka, wciskając się między niego a blat kuchenny. Wooseok oparł się rękoma o ladę, uważnie mi się przyglądając - Jesteś młodym chłopakiem, a robisz ze swojego życia totalny burdel.. Nie chcę żebyś tak żył. - dodałem szeptem, uciekając przy tym wzrokiem. Jego bliskość strasznie mnie peszy, ale z drugiej strony pragnę jej jak niczego innego.
- Dlaczego tego nie chcesz?
- Bo.. bo mi na tobie zależy. - nie wierzę, że to powiedziałem, ale z drugiej strony z mojego serca spadł ogromny ciężar. Wpatrywaliśmy się w siebie w ciszy, wsłuchując się w dudniące o szyby krople deszczu i nasze ciężkie oddechy. Z każdą kolejną sekundą brakowało mi coraz bardziej tchu. Nie wiedziałem co robić... czułem się bardzo dziwnie.
- Co.. - mimo wielkiego bólu nogi, wspiąłem się na palce, smakując przy tym w niezwykle nieśmiały sposób warg olbrzyma. Poczułem ogarniające moje ciało przyjemne ciepło. Czułem się cholernie dobrze i wyjątkowo lekko i chciałem, by ta chwila trwała jak najdłużej - Jinho.. - oszołomiony pierwszoklasista odkleił się od moich warg, wpatrując się we mnie wielkimi oczyma - Ja... o cholera..
- Przepraszam. 
- Nie jestem gejem..
- Ja też. - pociągnąłem nosem, czując jak rozsypuję się na tysiące kawałków - Ja... nie potrafię tego wyjaśnić, ale czuję coś takiego tylko do ciebie. W życiu nie spojrzałbym na innego chłopaka. - moja twarz poczerwieniała. Zrobiło mi się bardzo gorąco i miałem wrażenie, jakbym siedział w porządnie rozgrzanej saunie - Potrzebuję cię, Wooseok i... i bardzo bym chciał żebyś też mnie potrzebował. - milczał. Czuję, że jedynie się ośmieszyłem. Jakim idiotą trzeba być, by wypalić z takim tekstem? - Zapomnij o tym... nie chciałem cię urazić. - odwróciłem się plecami do chłopaka, chcąc sięgnąć po swoją kawę, ale moje ręce trzęsły się tak bardzo, że nie byłem w stanie unieść kubka. Czekałem jedynie na jego wyjście z mieszkania i ciszę, która mi po nim pozostanie, jednak wtedy poczułem jak jego lekko wilgotne, ciepłe usta przywierają do mojej szyi. Zadrżałem. Jego ręce owinęły się wokół mojej talii, przyprawiając mnie o delikatne mrowienie w podbrzuszu, podczas gdy jego wargi kontynuowały tę przyjemną, niesamowicie intymną czynność - Wooseok. - chłopak złapał mnie w talii, po czym jednym, zwinnym ruchem usadził mnie na kuchennym blacie. Chwilę po tym przyssał się do mnie, całując mnie bardzo zachłannie, z lekką nutką agresji, ale podobało mi się to. Mimo że to właśnie z nim całowałem się po raz pierwszy i zawsze wyobrażałem sobie to zupełnie inaczej, nie miałem nic przeciwko jego dominacji i silnym, zdecydowanym ruchom. Nie wiem, ile trwał nasz pocałunek, ale doprowadzał mnie samym tym gestem do obłędu. W pewnym momencie Wooseok zwolnił, składając na moich ustach czuły pocałunek. Spojrzeliśmy na siebie, ciężko przy tym oddychając. Nie miałem pojęcia co robić.. co powiedzieć.. jak się zachować. Chciałem jedynie znów posmakować jego warg i odlecieć na inny świat.
- Potrzebuję cię. Potrzebuję jak jasna cholera, ale... ja wiem, że ty ze mną nie wytrzymasz. Jestem złym człowiekiem.. - przywarłem do niego czołem, starając się uspokoić i wyciszyć, ale dopiero teraz dotarło do mnie, ile ten chłopak dla mnie znaczy i jak bardzo mi na nim zależy.
- Nie jesteś złym człowiekiem, Wooseok. Po prostu się pogubiłeś, ale wyjdziesz z tego.. ja cię z tego wyciągnę. 
- Boję się, że coś ci się przy mnie stanie. 
- Zła osoba by się tym nie przejmowała. - szepnąłem, unosząc na niego wzrok. Wooseok patrzył na mnie ze spokojem w oczach, a ja z każdą kolejną sekundą, zakochiwałem się w nim coraz bardziej - Uwielbiam cię i akceptuję cię w pełni takim, jaki jesteś.. naprawdę. - westchnąłem, muskając zaraz po tym jego usta - Ale chcę żebyś wyszedł na prostą. Obiecaj mi, że się postarasz.
- Jinho..
- Obiecaj mi to... chociaż spróbuj.
- Obiecuję... obiecuję ci to. - byłem w tym momencie cholernie szczęśliwy i nie liczyło się dla mnie kompletnie nic poza Wooseokiem. Miałem do niego masę pytań, ale nie chciałem ich teraz zadawać... Chciałem podziękować mu za to, że czuwał nade mną w szpitalu.. że wiem iż to był on, ale znam go i wiem, że by się tego wyparł, by nie pokazać swojej wrażliwej strony. Jeszcze do tego wrócę, ale nie dzisiaj... nie teraz.





~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podobał rozdział i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham! ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. too perfect for me to handle <3

    OdpowiedzUsuń
  4. osjzj niech to ff nie kończy się szybko poważnie ja to mogę czytać cały czas

    OdpowiedzUsuń