23 marca 2019

Moimi oczami~cz.10 [Jinho&Wooseok]




- Muszę już iść. - odstawiłem kubek na stół, całując w czoło moją dziewczynę -Haseul.
- Idź... przecież znajomi są ważniejsi ode mnie.
- Nie zaczynaj, proszę cię. Mówiłem ci setki razy, że mam dzisiaj spotkanie klasowe.
- No to mówię "idź". - burknęła, nie odrywając wzroku od swojego telefonu.
- Nie czekaj na mnie... nie wiem, o której wrócę. - westchnąłem, kierując się do drzwi. Momentami mam dość naszej relacji. Haseul na początku naszej znajomości była niesamowicie uroczą i kochaną osobą. Urzekła mnie tym, że była bardzo otwarta, uśmiechnięta, pomocna... ale to wszystko to były tylko pozory. Może po kolei... Gdy ostatni raz rozmawiałem z Wooseokiem, ten leżał w szpitalu, w bardzo ciężkim stanie. Powiedział wtedy, że nie jestem przy nim bezpieczny i że powinniśmy się rozstać. Uznałem, że jest w szoku po tym, co się stało i dam mu kilka dni na dojście do siebie. Odwiedzałem go codziennie... dbałem o niego, przynosiłem mu czyste ubrania, książki, pomagałem w najprostszych nawet czynnościach. Wooseok codziennie prosił mnie, bym zniknął z jego życia. Żebym zaczął żyć po swojemu i dał mu wreszcie święty spokój, jednak ja nie odpuszczałem. Wmawiałem sobie, że jak wyjdzie ze szpitala i dojdzie do siebie, to wszystko między nami będzie jak dawniej... myliłem się. Pamiętam doskonale ten dzień. Przyszedłem wtedy do szpitala, by pomóc chłopakowi zebrać się do domu. Gdy mnie zobaczył, nie powiedział w moim kierunku ani jednego słowa. Zebrał się w ciszy, po czym zaczął iść w kierunku wyjścia, a ja, jak ten pies, szedłem posłusznie za nim. Dopiero gdy stanęliśmy na dziedzińcu szpitala, Wooseok spojrzał na mnie swoimi pięknymi, czarnymi oczyma, mówiąc mi wprost, że nigdy mnie tak naprawdę nie kochał i nie chce mnie nigdy więcej widzieć. Bardzo mnie to zabolało, ale czułem, że to co mówi, nie jest prawdą. Nie naciskałem na niego... stwierdziłem, że odpuszczę. Płakałem za nim przez bardzo długi czas. Ciągle myślałem o tym, co się z nim dzieje. Wielokrotnie pisałem do niego z prośbą o spotkanie, jednak ten ignorował każdą z nich. Nigdy więcej nie pojawił się też w szkole. Gdy moja tęsknota naprawdę nie pozwoliła mi na zostanie w domu, chodziłem do niego. Za każdym jednak razem nikt nie otworzył mi drzwi. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że to koniec.. że zrobiłem coś tak złego, że Wooseok nie chce mieć ze mną nic do czynienia. Czułem się fatalnie.. w szkole łapałem same złe oceny, a moje egzaminy końcowe wisiały na włosku. Na szczęście udało mi się je zdać i ukończyć liceum. Poszedłem na studia związane z PR'em i marketingiem, by móc z czasem dołączyć do firmy rodziców. Kończę właśnie trzeci rok. Na pierwszym roku poznałem Haseul. Z początku była moją bardzo dobrą koleżanką, jednak z czasem zrozumieliśmy, że czujemy do siebie coś więcej. Decyzję o wspólnym zamieszkaniu podjęliśmy bardzo szybko... za szybko, gdyż już na wakacjach między pierwszym a drugim rokiem, Haseul się do mnie wprowadziła. W momencie ukończenia liceum, dostałem od rodziców niewielkie, dwupokojowe mieszkanie w dzielnicy Guro-gu i to właśnie w nim, niemalże dzień w dzień kłócę się z dziewczyną... istny koszmar. Dopiero ten związek utwierdza mnie w przekonaniu, że kompletnie nie mam szczęścia w miłości. Chyba powinienem być wiecznym singlem, skupionym tylko i wyłącznie na karierze - Cześć! Nie siedź za długo! - krzyknąłem, wychodząc z domu. Za każdym razem gdy opuszczam mieszkanie, czuję że żyję. Dobija mnie nasza znajomość. Darzę Haseul jakimś uczuciem, ale to nie jest to samo, co kiedyś. Zbyt szybko to wszystko się potoczyło, stąd te problemy. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Dziś mam spotkanie mojej licealnej klasy, na które bardzo się cieszyłem. Nie widziałem tych ludzi od trzech lat... nie licząc oczywiście Hongseoka, z którym widuję się niemalże codziennie. Jestem ciekaw tego co robią, gdzie studiują, czy w ogóle studiują. Może są w związkach, może niektórzy studiują za granicą... ciekawe. Jestem pewien, że to spotkanie tak bardzo mnie pochłonie, że w końcu choć na moment zapomnę o problemach z dziewczyną.
                      Po około 40 minutach dotarłem do Gangnam, gdzie byłem umówiony ze znajomymi. Gdy w końcu znalazłem knajpę, w której miało się odbyć spotkanie, wszedłem do środka słysząc roześmiane głosy kolegów. Nie sądziłem, że to spotkanie przyniesie mi tyle radości.
- Patrzcie!
- Jinho!
- Kujon przyszedł! 
- Cześć. - zaśmiałem się, siadając przy ogromnym stole, przy którym znajdowało się ponad 30 osób - Bardzo się spóźniłem?
- Nieee.
- Dopiero tu przyszliśmy.
- O to dobrze. 
- Opowiadaj, co u ciebie.
- Właśnie... ciągle się zastanawiamy nad tym, co u ciebie słychać.
- U mnie? - zaczerwieniłem się lekko, drapiąc się przy tym po głowie - Skąd ta ciekawość?
- Widzieliśmy, że masz dziewczynę.
- Właśnie... a co z Wooseokiem? - nie sądziłem, że jego imię tak bardzo mnie zaboli. Przygryzłem jedynie wargę, starając się ukryć to, że wspomnienie naszego związku jeszcze mnie w jakikolwiek sposób rusza.
- Tak, mam dziewczynę... nawet razem mieszkamy. 
- Uuuu.
- Myśleliśmy, że nadal będziesz się obracać wśród chłopaków.
- Proszę cię... nic z tych rzeczy. To było dawno i nie prawda. - sięgnąłem po kartę, głęboko przy tym wzdychając - To co? Zamawiamy coś?
- A jak!
- Gogigui i dużo soju! - tak, temat jedzenia zawsze potrafił ich zająć. Nie rozumiem tego zainteresowania moją osobą. Nie wiem też, po jaką cholerę wyciągać brudy z przeszłości. Może rzeczywiście na tamte czasy było to dla nich coś niesamowitego, o czym mogło być cały czas głośno, ale teraz? Jesteśmy dorośli, więc po co robić wokół tego taki szum? Mimo to starałem się o tym zapomnieć i dobrze się bawić. Zjedliśmy baaardzo dużo pysznego mięsa, a z każdą kolejną minutą, do naszego stolika dochodziło coraz to więcej butelek zimnego soju. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o moich znajomych, jednak i tak największe zainteresowanie wśród ludzi wzbudzała moja sytuacja i kwestia mieszkania z Haseul.
- Jinho... a ty dokąd? - zapytała jedna z koleżanek, łapiąc mnie przy tym za nadgarstek. Chciałem wyjść na chwilę na zewnątrz... czułem, że wypity przeze mnie alkohol wręcz mi to nakazywał.
- Idę zapalić... zaraz wrócę.
- Ty palisz?
- Tak wyszło. - zaśmiałem się, idąc leniwym krokiem w kierunku wyjścia. Ale kręciło mi się w głowie. Nie piję zbyt często, ale kiedy już to robię, to zawsze przeginam. Wyszedłem przed knajpę, po czym skręciłem w boczną uliczkę restauracji, opierając się plecami o jej ścianę - Moja głowa. - jęknąłem, odpalając papierosa. Zamknąłem oczy, starając się dojść do siebie. Gdy zaciągnąłem się dymem, poczułem jak ktoś wyciąga gwałtownie papierosa z mojej dłoni.
- Taki mądry z ciebie chłopak i nie wiesz, że to jest niezdrowe? - znam ten głos zbyt dobrze. Niski dźwięk przeszedł moje ciało od góry do dołu, przyprawiając mnie o szybsze bicie serca. Przekręciłem niepewnie głowę, widząc stojącego obok mnie Wooseoka. Wysokiego, cholernie przystojnego, z tym samym, cwaniackim uśmiechem Wooseoka - Wiedziałem, że to ty przyszedłeś do tej knajpy. - zamurowało mnie. Nie byłem w stanie oderwać od niego wzroku i wydusić z siebie nawet jednego słowa. Miał na sobie strój kelnera... ten sam, który noszą kelnerzy w restauracji, w której byłem ze znajomymi z liceum. Jak to możliwe, że go nie zauważyłem? - Ziemia do Jinho. 
- Co.. 
- Nie spodziewałeś się mnie tutaj, co? - Boże, oprzytomnij wreszcie człowieku. Powiedz coś, cokolwiek.
- N.. nie.. 
- Mhm... wziąłem się za siebie. - burknął, zaciągając się przy tym moim papierosem - Nic się nie zmieniłeś... no.. może poza tym paleniem. 
- Ty..
- No śmiało... powiedz coś wreszcie. - powiedz coś? Ale co? Na usta ciśnie mi się masa pytań. Chce mi się płakać, nie mogę unormować oddechu. Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek go spotkam. Nie miałem pojęcia, że będę miał jeszcze kiedykolwiek szansę na rozmowę z nim - Jinho.
- Wszystko... wszystko u ciebie dobrze?
- Naprawdę to cię najbardziej interesuje? - przełknąłem z trudem sporych rozmiarów gulę, uciekając przy tym wzrokiem - Jinho, co z tobą?
- Co? Zostawiłeś mnie jak psa, dlaczego? - wydusiłem, czując cisnące się do oczu łzy.
- Wrócił stary Jinho... tłumaczyłem ci, że tak będzie dla ciebie lepiej. - brunet zaciągnął się dymem, uważnie mierząc mnie wzrokiem - Nie mów, że nadal cię to rusza. - rusza... oczywiście, że mnie rusza i nie było dnia, podczas którego nie zastanawiałbym się, co u niego słychać. Pieprzony dupek wydaje się być niewzruszony tym spotkaniem.
- Oczywiście, że nie... było minęło. - westchnąłem, unosząc na niego wzrok - Mam dziewczynę, mieszkamy razem.
- Och.. - Wooseok odchrząknął, gasząc papierosa na ścianie restauracji - I jak się wam układa?
- Świetnie.. pewnie spędzę z nią resztę życia. - nie wiem po co tak kłamię. Może jak go choć trochę zaboli, to poczuję się lepiej?
- W takim razie gratulacje.. - burknął, poprawiając swój pracowniczy mundurek - Nieźle się zmienili ci idioci, co?
- Dlaczego idioci?
- Przypomnij sobie licealne czasy. - westchnął, idąc w kierunku bocznego wejścia - Masz na jutro plany?
- Nie... chyba nie.
- Przyjdź do mnie po 19-tej. 
- Po co? 
- Pogadać i powspominać stare czasy. - rzucił, znikając za drzwiami knajpy. Oniemiałem. Osunąłem się po ścianie budynku, czując jak wszystko we mnie buzuje. Nie mogłem uwierzyć w nasze spotkanie. Wykraczało to ponad moje wszelkie wyobrażenia. Patrząc na niego, miałem ochotę go mocno przytulić i powiedzieć mu, jak cholernie za nim tęskniłem. Powiedzieć mu, jak bardzo się o niego bałem i zastanawiałem się, co się z nim dzieje. Wygląda na to, że ten egoistyczny dupek wyszedł na prostą. Pracuje... a to już jest coś.


*

- No i potem wpadną laski, wypijemy jakieś drinki, może coś obejrzymy.. - mieszałem kawę od dobrych kilku minut, rozmyślając cały czas o moim spotkaniu z Wooseokiem. Odkąd wczorajszej nocy wróciłem do mieszkania, nie potrafię myśleć o niczym innym - A ty będziesz nam siedzieć na łbie? - nie wiem czy powinienem do niego iść. W sumie mam co do tego dość mieszane uczucia. Oczywiście, że chciałbym wiedzieć, co u niego słychać, jak sobie radzi i czy nie potrzebuje pomocy, ale boję się, że pójście do jego domu to będzie rozdrapanie starych ran, a to by cholernie bolało.. - Jinho, do cholery!
- Hm? - spojrzałem na wściekłą Haseul, starając się oprzytomnieć.
- Słyszysz co do ciebie mówię?
- Przepraszam. Mogłabyś powtórzyć?
- Mówię, że zaraz wpadną do mnie laski... co masz zamiar dzisiaj robić?
- Sam nie wiem.
- Nie chciałbyś gdzieś iść? Nie chcę żebyś nam przeszkadzał.
- Przeszkadzał... pamiętaj proszę, że to moje mieszkanie.
- Ile razy będziesz mi to wypominać?!
- Niczego ci nie wypominam. Nie chcę po prostu żebyś wyrzucała mnie z własnego domu. - upiłem łyk kawy, spoglądając na moją dziewczynę. 
- Przychodzą do mnie koleżanki... naprawdę nie masz kumpla, do którego mógłbyś dzisiaj iść?
- Mam i pójdę. Mam dość siedzenia w domu z tobą. 
- Jesteś bezczelny Jinho!
- Proszę cię... nie mam ochoty na kolejną awanturę. - może jestem dla niej zbyt surowy, ale naprawdę mam jej dość. Duszę się w tym związku. To nie jest to, czego oczekiwałem i potrzebowałem - Wrócę jutro... nie roznieście tylko mieszkania. - mówiąc to, chwyciłem za kubek, po czym ruszyłem w kierunku sypialni, by wziąć kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Stwierdziłem, że pójdę na moment do Wooseoka, a potem do rodziców. Przynajmniej odetchnę i zapytam mamy, co powinienem dalej robić. 
- Ty... za kogo ty mnie uważasz? Co to znaczy "nie roznieście mieszkania"? 
- Po prostu cię znam. Ciebie i twoje koleżanki. 
- Wiesz co? Momentami mam cię naprawdę dość.
- Dobrze, że tylko momentami. - burknąłem, pakując do torby kilka potrzebnych rzeczy - O której mogę jutro wrócić? - zapytałem z ironią, zerkając na dziewczynę.
- Śmieszny jesteś, wiesz? Do 13-tej powinny stąd pójść.
- Do 13-tej... nieźle. - wypiłem pospiesznie gorącą kawę, po czym ruszyłem w kierunku drzwi - Na razie. 
- Nie dasz mi buziaka?
- Jakoś nie mam ochoty. - wyszedłem z mieszkania czując jak schodzi ze mnie złe napięcie, jednak gdy wsiadłem do samochodu, zacząłem kilkakrotnie zastanawiać się, czy aby na pewno powinienem jechać do Wooseoka. Nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie wiem czy jest sens wracać do tego, co było. Po co o tym rozmawiać? Było, minęło... Fakt, może i jestem ciekaw, co u niego słychać, ale boję się tej rozmowy... boję się kolejnej krzywdy i rozczarowania. Siedziałem w aucie przez długi czas. Gdy dochodziła godzina 20-ta, odpaliłem silnik, ruszając leniwie przed siebie. Nie myślałem o tym, gdzie jadę... po co. Miałem w głowie totalny mętlik. Albo setki myśli na sekundę, albo totalna pustka. Nie sądziłem nawet, że koła samochodu doprowadzą mnie na osiedle domków, gdzie mieszka mój były - No tak. - westchnąłem, spoglądając w wąską, boczną uliczkę, która prowadziła do jego domu. Zgasiłem auto, po czym spacerem ruszyłem w górę ulicy. Moje serce biło jak szalone, a przez głowę przewijały się wspomnienia... zarówno te dobre, jak i złe, z chwil, kiedy byliśmy razem w liceum... fajne czasy. Wszedłem na podwórko, którego z początku nie poznałem... myślałem, że pomyliłem domy. Posprzątane, zadbane, nawet z kilkoma roślinkami... wow. W momencie, gdy podszedłem do drzwi, znajdująca się nad nimi lampa sama się zaświeciła, co zdradziło moje przyjście. Nie musiałem nawet pukać, gdyż drzwi po chwili się otworzyły. Wyglądało to tak, jakby Wooseok czekał tuż przy nich na moje przyjście.
- Przyszedłeś. 
- Cześć. - szepnąłem, bojąc się nawet podnieść na niego wzrok - Chciałeś rozmawiać, to jestem.
- Wejdź. - wszedłem do środka i zdębiałem. Czy ja aby na pewno dobrze trafiłem? Mieszkanie było odświeżone, odmalowane... zero butelek i puszek po alkoholu, zero opakowań po jedzeniu. Brak zapachu papierosów i alkoholu... co jest? - Naprawdę cieszę się, że przyszedłeś.
- Ta..
- Napijesz się czegoś? Kawka?
- Soju.
- I to rozumiem. - ruszyłem za nim do kuchni. Miałem w głowie tysiące pytań, ale nie miałem pojęcia od czego zacząć. Usiadłem przy stole, obserwując Wooseoka i to, jak wyciąga z lodówki zimny alkohol. Tęskniłem za nim. Tęsknię do tej pory, ale muszę być twardy. Mam dziewczynę, a on... Wooseok to przeszłość i niech tak pozostanie.
- Twój dom... trochę się tu zmieniło.
- W końcu o niego zadbałem.
- A twój ojciec?
- Nie żyje, stąd ten porządek. - zatkało mnie. Olbrzym usiadł przy stole, polewając nam alkohol.
- Ja... strasznie mi przykro. 
- Daj spokój.
- Ale..
- Zapił się na śmierć... Rok temu policja zapukała do drzwi i powiedzieli, że ojciec nie żyje. Wreszcie mam święty spokój.. - tylko tak mówi. Po oczach widzę, że niesamowicie cierpi, gdy wspomina ojca.
- Dlaczego o niczym mi nie powiedziałeś? Przecież bym ci pomógł.
- Poszedłeś na studia, miałeś poważniejsze sprawy na głowie.
- Bzdury.
- Mniejsza z tym. - brunet uniósł kieliszek, wlewając w siebie jego zawartość - Powiedz lepiej, co u ciebie. Jak sobie radzisz? - poszedłem w jego ślady. Wypiłem soju, głęboko przy tym wzdychając.
- Za moment kończę studia.. zacznę pracę. A... widzę, że nawet ty podjąłeś się roboty.
- Nie miałem innego wyjścia. Nawet dobrze płacą, więc nie narzekam. 
- Cieszę się, naprawdę. - czuję się przy nim bardzo skrępowany, sam nie wiem dlaczego. Ponad 3-letnia przerwa robi swoje.
- A... co z tobą i tą twoją dziewczyną? - uniosłem wzrok na chłopaka, czując mocniejsze bicie serca. Dziwne, że tak bardzo go to interesuje.
- Poznaliśmy się na początku studiów... ma na imię Haseul, mieszkamy razem.
- Gdzie?
- Rodzice kupili mi mieszkanie w Guro-gu. 
- Pf... pasożyt żeruje na tobie. - ma rację. Dziwi mnie tylko to, że tak bardzo pała do niej nienawiścią, nie znając jej.
- Nie mów tak.
- No tak, przepraszam. 
- Ja mam naprawdę nudne życie... powiedz lepiej, jak ty sobie radzisz.
- Szkoda gadać.
- Wooseok.. - chłopak upił kolejny kieliszek soju, spoglądając na mnie.
- Wtedy, kiedy ostatni raz się widzieliśmy... zostałem pobity przez dilerów. - poczułem ścisk w sercu. Wiedziałem, że to z mojej winy. Uciekłem wzrokiem, polewając sobie alkoholu - Stwierdziłem, że to nie jest to, czego chcę... że mam szczerze tego dość. Postawiłem się im w końcu... Potem skończyłem liceum.. w międzyczasie zmarł ojciec, poszedłem do pracy... nic ciekawego. 
- A... a dług?
- Spłaciłem go... w całości.
- W jaki sposób? - Wooseok milczał. Nie chciałem ciągnąć go za język. Czułem, że znów wpakował się w jakieś bagno, o którym nie chce mówić.
- No... najważniejsze, że teraz mi się w miarę układa. 
- Nie potrzebujesz pomocy?
- Nie, jest okej. - skinąłem głową, wzdychając. Mam do niego setki pytań. Jak je zadać? Kiedy? Czy aby na pewno będą one na miejscu? - Chcesz mnie o coś zapytać.
- Co?
- Znam ten wyraz twarzy... pytaj.
- Nie... wydaje ci się. 
- Dlaczego cię zostawiłem? Dla twojego dobra... jakbyś nadal przy mnie był, ktoś mógłby ci wyrządzić ogromną krzywdę. - spuściłem głowę, czując napływające do oczu łzy. Nie mam słów, którymi mógłbym wyrazić tęsknotę za nim i za tym, co było - Nie odbierałem twoich telefonów i nie odpisywałem na wiadomości, bo ktoś mógł cię namierzyć. Środowisko, w którym się obracałem to naprawdę nie są żarty. To nie jest tak Jinho, że nagle przestałem cię kochać.. - spojrzałem na niego gwałtownie, czując jak mocno bijące serce rozsadza moją klatkę piersiową - Po prostu bałem się, że coś ci się stanie. - niekontrolowanie po moim policzku spłynęła łza, która sprawiła, że chciałem się zapaść pod ziemię. Wytarłem ją pospiesznie, wstając z krzesła.
- Pójdę już.
- Jinho.. - Wooseok złapał mnie za ramię, odwracając mnie w swoim kierunku.
- Wiesz co? Nie wiem czy zrobiłeś wtedy dobrze czy nie. - nie potrafiłem już się kontrolować. Płakałem jak głupi, ale czułem, że bardzo tego potrzebuję. Musiałem wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje - Ale nie było dnia, kiedy nie zastanawiałbym się jak się czujesz... co u ciebie i czy w ogóle żyjesz! Jedna wielka niewiadoma! - chłopak pociągnął mnie za nadgarstek chcąc mnie przytulić, ale buzowało we mnie tyle emocji, że pod ich naciskiem zacząłem okładać go pięściami, co ten z pokorą przyjmował - Płakałem za tobą jak kretyn i nie mogłem pogodzić się z twoim odejściem! Ty pieprzony egoisto! 
- Jinho, poczekaj.. 
- Potrzebowałem cię, a ty najzwyczajniej w świecie kopnąłeś mnie w dupę! - poczułem silne szarpnięcie, któremu towarzyszył bardzo subtelny i delikatny dotyk warg, który doskonale znam. Całował mnie. Znowu byłem blisko osoby, którą kochałem... kochałem i nadal kocham najbardziej na świecie - Przestań.. - szepnąłem lekko oszołomiony, spuszczając przy tym głowę.
- Spójrz na mnie. 
- To nie powinno mieć miejsca.
- Gówno prawda. 
- Mam dziewczynę.. - chłopak uniósł mój podbródek, wpatrując się bardzo uważnie w moje zapłakane oczy.
- Kochasz ją i to z nią chcesz być do końca życia, tak? Powiedz, że tak, to dam ci spokój. - milczałem. Bałem się tego, co robię. Kończę studia, jestem dorosłą osobą. Powinienem myśleć przyszłościowo, a nie chwilową słabością. Co powie Haseul, jej rodzice, moi rodzice, znajomi, współpracownicy... nie, tak nie można - Jinho, powiedz coś... co czujesz.
- Jaką mam mieć pewność, że mnie znowu nie zostawisz? Zaufam ci, a ty znowu kopniesz mnie w dupę.
- Jinho..
- Ja tego nie przeżyję drugi raz, rozumiesz? 
- Powiedz mi, co czujesz. - brunet złapał mnie za dłonie, przykładając je do swojego serca.
- Powiedz mi, jaką mam gwarancję, że mnie nie zostawisz. 
- Jinho... byłeś jedyną osobą w moim życiu, której zaufałem i którą szczerze kochałem, zrozum. I wiem, że to nasze spotkanie i... i teraz to wyznanie... może to wszystko powinno wyglądać inaczej, ale takich rzeczy się nie zaplanuje..
- Skoro ci na mnie zależy, dlaczego nie szukałeś mnie zaraz po ułożeniu swoich spraw?
- Bo się bałem. 
- Co?
- Bałem się spotkania z tobą... bałem się twojej reakcji, tego co powiesz... Bałem się, że znowu cię stracę... Chcę cię mieć teraz cały czas przy sobie kurduplu. 
- Wooseok, ja.. ja boję się znowu ci zaufać. 
- Chcesz stąd wyjść i być z Haseul, tak? - nie, nie i jeszcze raz nie. Wizja powrotu do domu przyprawia mnie o mdłości. Chciałbym tutaj zostać i już zawsze być przy Wooseoku.
- Ja..
- Tak czy nie?! 
- Nie! Nie chcę, bo to ciebie kocham dupku! - nie wierzyłem, że to powiedziałem. Wooseok chwycił mnie za pośladki, sadzając mnie na stole. Nasze wargi pragnęły siebie tak obrzydliwie zachłannie, jak nigdy dotąd. Nie myślałem nad tym, co robię i nie chciałem o tym myśleć. Wyrzuty sumienia wolałem zostawić sobie na jutro. Teraz cieszyłem się obecnością i bliskością mojego byłego. Zerwaliśmy z siebie koszulki... jak zwierzęta. Moje dłonie błądziły po jego spodniach. Pragnąłem jego bliskości i namiętności, jak niczego innego. Wiedziałem, że przed nami długa droga, by opowiedzieć szczegółowo, co się u nas działo.. by poznać się na nowo. Gdy w końcu w napadzie niesamowitego podniecenia, udało mi się zsunąć z niego spodnie, chwyciłem za bokserki chłopaka, zsuwając je w dół. Wooseok jednak pchnął mnie na stół, pozbawiając mnie dolnej części garderoby. Otaczająca mnie rzeczywistość wirowała. Nie wiedziałem już co jest w zasadzie tą rzeczywistością, a co fikcją. Nie zastanawiałem się nad tym, że za moment poczuję ogromny ból... w końcu kochałem się z nim tylko raz. Starałem się całkowicie wyłączyć myślenie i skupić się na Wooseoku. Usiadłem. Brunet pieścił dłońmi moje nagie ciało, podczas gdy ja drżącą dłonią pobudzałem jego członka. Nasze języki przepychały się, walcząc między sobą o dominację. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę zdolny do czegoś takiego. W moim organizmie wirowało tysiące emocji. Chciałem płakać, śmiać się, wrzeszczeć... nie miałem pojęcia, co się ze mną dzieje. W pewnym momencie Wooseok zsunął mnie ze stołu, stawiając mnie przodem do niego. Zaraz po tym pochylił gwałtownie moje ciało, przywierając do niego swoim. Poczułem na pośladkach jego członka. Wargi bruneta pieściły moje plecy, a biodra poruszały się bardzo powoli, sprawiając, że odpływałem - Wo.. Wooseok.. - wszedł we mnie. Tysiące igieł rozszarpywało moje ciało na tysiące kawałków. Ugięły się pode mną nogi, jednak chłopak chwycił mnie w talii, podtrzymując mnie. Uderzyłem dłońmi o stół, jęcząc przy tym z bólu. Z drugiej strony, był to najprzyjemniejszy ból w moim życiu. Wiem, brzmię teraz jak idiota, ale nie mam słów, którymi mógłbym opisać stan, w jakim się teraz znajdowałem. Z każdym jego kolejnym pchnięciem, ból mijał, a na jego miejsce wskakiwała ogromna przyjemność. Z czasem udało mi się postawić swoje ciało do pionu. Moje dłonie spoczęły na szybkich biodrach bruneta, a spięte barki z każdą kolejną sekundą rozpływały się pod wpływem jego pocałunków. Nie panowaliśmy nad sobą... zachowywaliśmy się jak zwierzęta. Mimo to, absolutnie tego nie żałuję. To musiało się wydarzyć. To Wooseok jest osobą, która była mi pisana i to z nim chcę być do końca życia. Chcę wykorzystać tę noc na stracone trzy lata, które spędziłem bez niego... rano będę się zastanawiać co dalej...






~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

2 komentarze: