Nie byłem w stanie oderwać się od warg Wooseoka. Chłopak przywierał do mnie nagim ciałem, pieszcząc moje usta od dobrych kilku godzin... tak, kilku godzin. Nasze nagie ciała spowite były promieniami słońca, wpadającymi przez lekko uchylone okno. Czułem się cudownie. Spędziłem w jego towarzystwie całą noc, kochając się, rozmawiając, żartując... dawno nie czułem się tak dobrze. Dopiero będąc w jego towarzystwie poczułem, że żyję.
- Wo... Wooseok..
- Hm?
- Usta... usta mnie bolą. - zaśmiałem się, spoglądając w jego piękne oczy. Chłopak pocałował mnie w czoło, ponownie wbijając we mnie wzrok.
- Jak się czujesz?
- Świetnie. - szepnąłem, pieszcząc dłońmi jego rozgrzaną twarz.
- Nic poza ustami cię nie boli?
- Hmm...
- Zakładam, żeee... może coś tutaj? - zaśmiał się, głaszcząc mnie po pośladku.
- Trochę.
- Wiem, przegiąłem.
- Y y... sam tego chciałem. - cmoknąłem go w nos, wzdychając - Nie żałuję tego.
- Na pewno?
- Na pewno. - wymieniliśmy kilka pocałunków, po których Wooseok usiadł na łóżku, prezentując mi swoje idealnie zbudowane plecy.
- Kawki?
- Ooo.. poproszę.
- A śniadanko?
- Póki co kawka wystarczy. - brunet sięgnął po bokserki, po czym ruszył w kierunku kuchni. Spojrzałem w okno, czując w tym samym momencie silne zderzenie z tysiącami myśli. Nie żałuję tego, co zrobiłem, ale boję się tego, co dalej. Bardzo się boję. Nie mam pojęcia, jak zachować się teraz w stosunku do Wooseoka i Haseul. Muszę z nim o tym poważnie porozmawiać. Nie potrzebuję czasu na zastanawianie się nad tym, z kim chcę być. Kocham tego dupka i to z nim chciałbym być do końca życia, choć wiem, że to będzie cholernie trudne. Ojciec mnie zabije. Moi znajomi... cóż.. wydaje mi się, że większość z nich by to zaakceptowała. A Haseul mściłaby się do końca życia, za dobrze ją znam. Poza tym, z drugiej strony, czy powinienem przejmować się opinią innych? Wydaje mi się, że nie. To ma być moje szczęście, a nie ich, więc nic im do tego.
- O czym tak myślisz? - podskoczyłem, słysząc koło ucha szept chłopaka.
- Nie strasz mnie.
- Sorki. - Wooseok wręczył mi kawę, siadając na przeciwko mnie - Mam pytanie.
- Tak?
- Co teraz zamierzasz? - upiłem łyk kawy, głęboko przy tym wzdychając.
- Właśnie miałem z tobą o tym rozmawiać. - nakryłem się kołdrą, unosząc wzrok na olbrzyma - Strasznie się boję.
- Czego?
- Naszej relacji... tego, czy to wypali, co będzie dalej..
- Hej. Nie uważasz, że to, że na siebie wpadliśmy po raz drugi, to wystarczający znak?
- Może. Wooseok.. - westchnąłem, grzejąc dłonie na gorącym kubku - Bardzo mi na tobie zależy, ale.. cholera, raz już ci zaufałem. Kochałem cię najbardziej na świecie, a..
- Wiem, dałem dupy... ale musisz mnie zrozumieć. Gdybyś wtedy przy mnie został, stałaby ci się ogromna krzywda... ogromna, rozumiesz?
- Jaka? - zapytałem pospiesznie, widząc jak źrenice chłopaka znacznie się powiększają.
- Jinho..
- No jaka? Powiedz mi... Pobiliby mnie? Grozili? Prześladowali?
- Zabili. - zatrzymałem się, przełykając z trudem ślinę.
- Ale... ale ty żyjesz.
- Tak... bo miałem też inne rozwiązanie, które na pewno przedstawiliby też tobie.
- Chyba nie rozumiem.. - brunet odwrócił wzrok, wpatrując się w swój parujący kubek - Wooseok, bądź ze mną szczery.
- O pewnych rzeczach się nie mówi.
- Wooseok, do cholery..
- Spłacałem dług własnym tyłkiem. - wpatrywaliśmy się w siebie w ciszy. Wokół nas wirowała jedynie para unosząca się z kaw, która idealnie wpadała w promienie słoneczne. Nie wierzyłem w to, co słyszę. Wiedziałem, że świat, w którym obracał się Wooseok to największe zło, jakie może być, ale nie sądziłem, że posunie się do czegoś takiego.
- O czym ty mówisz?
- Tak wygląda rzeczywistość Jinho... Ty uczyłeś się, korzystałeś ze studenckiego życia... a ja w tym czasie spłacałem długi ojca.
- Ale..
- Po co o tym mówić? Czasu nie cofnę.
- Przecież mogłeś zwrócić się o pomoc do mnie.
- I co bym ci powiedział? "Sorry no, pogoniłem cię, ale pożycz mi kasę, bo muszę spłacić dług ojca"?
- I tak bym ci pomógł. - szepnąłem, odstawiając kawę na szafkę nocną. Było mi cholernie przykro. Ma rację.. ja żyłem sobie w miarę beztrosko, a on przeżywał pewnie największy koszmar w swoim życiu - Przepraszam.
- Za co ty mnie przepraszasz?
- Za to, że nie byłem przy tobie, kiedy tego najbardziej potrzebowałeś. - Wooseok usiadł bliżej mnie, mocno mnie przytulając. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową, napawając się jego cudownym zapachem i ciepłym ciałem. Tęskniłem za tym... cholernie mi tego brakowało.
- Nie gadaj głupot. Obiecaj mi, że teraz będziesz przy mnie już zawsze. - uniosłem wzrok na chłopaka, biorąc przy tym głęboki oddech.
- Chcę.. ale nie mam pojęcia, jak to wszystko rozegrać.
- Rozumiem, że potrzebujesz czasu.
- Dużo czasu.. - szepnąłem, odwracając wzrok. Bałem się jego reakcji i tego, że znowu może się wściec..
- W porządku.
- Hm?
- Pozałatwiaj wszystko na spokojnie.. przemyśl to jeszcze raz. - dojrzał... to nie jest ten sam Wooseok, którego zapamiętałem.
- Nie jesteś zły?
- Na co? - zaśmiał się, przeczesując moje włosy - Spotkaliśmy się po trzech latach... to chyba jasne, że musisz sobie wszystko poukładać. - uśmiechnąłem się, dając mu buziaka w policzek.
- Bardzo się zmieniłeś.
- Oho... w jakim sensie?
- Na plus oczywiście. Bardzo dojrzałeś.
- Czy ja wiem. - zaśmiał się, robiąc przy tym durnowatą minę.
- Przestań! - owinąłem się kołdrą, rzucając się na niego. Wooseok jednak zerwał ze mnie zbędny materiał, po czym położył się na plecach, sadzając mnie na sobie okrakiem - Ej.. - nachyliłem się do jego buzi, pieszcząc ją wargami - Jestem nagi, nie rób tak.
- No tak... w końcu nie oglądałem przez całą noc twojego tyłka. - szepnął, przejeżdżając dłońmi po moich wypiętych pośladkach.
- Zawstydzasz mnie.
- Ja? Pamiętaj, że jestem młodszy.
- No właśnie... wracaj na swoje miejsce.
- Zapomnij. Sięgasz mi do pasa. Jak ty to sobie wyobrażasz? - ugryzłem go w wargę, chichocząc.
- Wstrętny jesteś. - przytuliłem się do niego, pieszcząc palcem jego szyję - Strasznie za tobą tęskniłem.
- Ja za tobą też... każdego dnia. - szepnął, dając mi buziaka w czoło - Każdego, pieprzonego dnia..
*
Siedziałem u Wooseoka bardzo długo, a powrót do domu był dla mnie absolutnym koszmarem. Nie potrafiłem się z nim rozstać. Bałem się, że znowu go stracę. Że znowu stanie się coś, przez co nasz kontakt urwie się na długie lata, a tego bym po raz drugi nie przeżył.
- Jinho? - wywinąłem oczami, słysząc głos Haseul.
- Tak, już jestem. - dziewczyna podbiegła do mnie, witając mnie obrzydliwie namiętnym całusem - Co ty..
- Tęskniłam.
- Ty? - zaśmiałem się nerwowo, rozbierając się.
- Chodź... zrobiłam ci coś dobrego.
- Haseul... coś się stało?
- Dlaczego coś się miało stać? Po prostu tęskniłam za moim chłopakiem.
- Zwykle nie tęsknisz.
- Oj żabko... chodź do kuchni. - dziewczyna złapała mnie za rękę, ciągnąc mnie w kierunku wspomnianego pomieszczenia - Siadaj.
- Dowiem się o co chodzi?
- Ojeju.. - Haseul postawiła przede mną parujące jedzenie, posyłając mi przy tym uśmiech - Dużo rozmawiałam wczoraj z dziewczynami.
- O czym?
- O nas... i doszłam do wniosku, że jestem dla ciebie okropna. - słucham.. Uderzyła się w głowę, czy o co chodzi?
- Haseul.. dużo wczoraj wypiłaś?
- No przestań. - mówiąc to przywarła do mnie wargami - Przestań, proszę cię. - czuję się okropnie, a pocałunki Haseul nie smakują tak, jak kiedyś. Nikt nie jest w stanie przebić w tej kwestii Wooseoka.
- Mmm... jemy? - odkleiłem się od niej, spoglądając na stół.
- Zjedz.. weź prysznic iii...
- I się położę, dobry pomysł. W końcu rano idę na zajęcia. - nie mam ochoty na seks z nią. Jak mam być szczery, to nigdy nie było mi z nią dobrze. Czy to znak, że rzeczywiście jestem gejem?
- Jinho..
- Tak?
- Kiedy się ostatnio kochaliśmy?
- Hmm... z tydzień temu.
- No właśnie... a ja też mam swoje potrzeby.
- Rozumiem, ale.. przepraszam, ale nie mam dzisiaj ochoty.
- Główka boli? Czy co tym razem?
- Przed chwilą byłaś dla mnie miła... już ci przeszło?
- Po prostu chciałabym się kochać z moim facetem, to wszystko.
- Nie dzisiaj, przepraszam.
- To się udław. - warknęła, odchodząc od stołu, po czym ruszyła w kierunku sypialni, trzaskając mocno drzwiami. Zawsze się tak zachowuje, jak jej czegoś odmawiam. To już jest nie do zniesienia. Chyba rzeczywiście życie z dziewczyną nie jest dla mnie. Dopiero związek z nią uświadomił mi, kim naprawdę jestem. Jestem trochę tym przerażony... Niby nie jest to nowa dla mnie sytuacja, ale pamiętam, ile nieprzyjemności niosła za sobą moja bliska relacja z Wooseokiem podczas licealnych czasów. Wprawdzie jesteśmy starsi... myślimy inaczej, nasi rówieśnicy też, ale i tak mam pewne obawy. Życie z chłopakiem do końca życia... będąc mieszkańcem Korei, to jest spore wyzwanie. Wprawdzie nie będziemy trąbić o tym na lewo i prawo, ale z czasem ludzie z naszego środowiska i tak by się dowiedzieli. Aishh... to wszystko jest strasznie pogmatwane.
-> Tęsknię.
Nie wytrzymałem. Napisanie wiadomości do Wooseoka było silniejsze ode mnie. Wyjechałem od niego godzinę temu, a już nie mogę się doczekać, kiedy znowu go zobaczę. Czuję się jak nastolatek przeżywający swoją pierwszą, poważną miłość. Hm.. w sumie ten olbrzym był moją pierwszą miłością i jak widać ostatnią. Wszystko więc się zgadza. Na samą myśl o nim, moje serce bije znacznie szybciej, a w brzuchu fruwają przysłowiowe motyle. Na twarzy natomiast gości szeroki uśmiech, a ręce trzęsą się, czekając ze zniecierpliwieniem na jego odpowiedź. Ale mi odwaliło..
<- Ja za Tobą też krasnalu.. Jesteś już w domu? Wszystko ok?
-> Ta.. na wstępie pokłóciłem się z Haseul.
<- O co? Co się dzieje?
-> Uwaga... odmówiłem jej seksu.
<- Hahahahah, Ty? Taka bestia?
-> Wal się!!!!
Jezu, jak mi wstyd. Rzeczywiście poprzedniej nocy się nie kontrolowaliśmy, ale czemu ten dupek mi to wypomina? Czuję, jak moja twarz płonie.
<- Słodki jesteś. Nie widzę Cię z żadną laską
-> Ta? A to niby dlaczego?
<- Ty i dominacja w łóżku... te dwie rzeczy za bardzo się ze sobą gryzą
-> Poczekaj, powtórzę. WAL SIĘ
<- Hahaha. Pakuj się i chodź do mnie
-> Dopiero od Ciebie wyjechałem
<- Ale tęsknisz... ja też. Wracaj
-> A co powiem Haseul?
<- Nic... pokłóciliście się, musicie od siebie odpocząć
-> To trudneeee
<- Chodź marudo... coś na to poradzimy
-> Daj mi chwilę
Usunąłem pospiesznie wiadomości, po czym ruszyłem do sypialni, by wziąć kilka rzeczy. Wiem, że nie powinienem uciekać znowu z domu, ale nie mam ochoty spędzać tego wieczoru w towarzystwie naburmuszonej wiecznie dziewczyny... to męczące.
- Ja tylko na chwilę. - sięgnąłem po torbę, pakując do niej ubrania na zmianę.
- A co ty robisz?
- Pakuję się.
- Ale..
- Jadę do kumpla... prześpię się u niego. - Haseul nie może mieć żadnych podejrzeń. Nie zna Wooseoka i nigdy nie wspomniałem jej o tym, że byłem kiedyś z chłopakiem. Lepiej żeby tak zostało
- Uciekasz ode mnie, tak?
- Nie, nie uciekam... po prostu mam dość naszych ciągłych kłótni. Dość, rozumiesz? - spojrzałem na Haseul, wrzucając koszulę do torby - Czepiasz się mnie o wszystko... ile można.
- Może mam gorszy okres?
- Tak... od kilku miesięcy.
- Nie czepiaj się.
- Haseul, to ty się czepiasz! - wziąłem głęboki oddech, zarzucając torbę na ramię - Cały czas stawiasz mnie w złym świetle. Co ja ci zrobiłem, hm? - milczała, więc wszystko było już jasne. Czepia się, byleby się czepiać i wprowadzać nerwową atmosferę - No właśnie... na razie.
- Jinho..
- Wrócę jutro po zajęciach. - po co ta dyskusja z nią. Wiem, że w końcu to się posypie. Nie widzę nawet innej opcji, chcę być w końcu z olbrzymem. Jak tylko wyszedłem z mieszkania, poczułem jak mimo wszystko mój umysł ogarnia szczęście. Cieszyłem się jak jasna cholera, że znów zobaczę chłopaka. Po drodze zajechałem do sklepu po jedzenie i alkohol, po czym cały w skowronkach ruszyłem w kierunku jego domu. Gdy do niego dotarłem, Wooseok przywitał mnie tak czule, jakbyśmy nie widzieli się przez długie miesiące - Zrobiłem zakupy. - szepnąłem, czując płonące policzki.
- Co dobrego kupiłeś?
- To, co lubisz... a przynajmniej lubiłeś trzy lata temu. - brunet zaśmiał się, po czym przejął ode mnie siatki, idąc z nimi do kuchni. Zostawiłem swoje rzeczy w przedpokoju, idąc w jego ślady.
- Opowiadaj co z tą Haseul.
- Szkoda gadać..
- Jinho.. mów.
- Czepia się o wszystko.
- Jak to laska.
- Myślisz, że wszystkie takie są?
- Może nie wszystkie, ale na pewno większość.
- To jest nie do zniesienia.
- Dlatego jestem gejem. - zaśmiałem się, opierając się o ladę tuż obok chłopaka.
- Jak się poznawaliśmy, to nim nie byłeś.
- Bo cię dobrze nie poznałem. - mruknął, stając za mną. Po chwili jego wargi przywarły do mojego spiętego karku, przez co z moich ust wydobył się cichy jęk - Co to było?
- Zamknij się.
- Te twoje riposty trzeba gdzieś spisać... wypomnę ci je za kilka lat. - jego dłonie owinęły się wokół mojej talii. Po chwili jednak chłopak zaczął rozpinać guziki mojej koszuli, ponownie dopieszczając mój kark.
- Co ty wyprawiasz?
- Jesteś tak spięty, że muszę coś z tym zrobić.
- Rób. - zaśmiałem się, zamykając oczy. Wooseok osunął ostrożnie materiał z moich ramion. Jego wargi przesuwały się ostrożnie po moim karku, bokach szyi oraz ramionach. Z każdym kolejnym dotykiem, czułem jak uginają się pode mną kolana. Moje myśli całkowicie się wyłączyły. Czułem się tak lekko... tak cholernie dobrze i bezpiecznie. Ułożyłem dłoń na jego karku, starając się go pocałować, jednak ten dupek robił wszystko, by tego nie zrobić - No daj buziaka.
- Nie.
- Wooseooo.. aishh.. - poczułem ogromny ból w klatce piersiowej. Zaczął mi się zamazywać obraz przed oczami... co się dzieje? Ogarnął mnie nagły niepokój i lęk, którego nie byłem w stanie wytłumaczyć. A Wooseok? Gdzie on się podział?
- Jinho, skarbie..
- Mamy go.
- Ale co z nim?
- Proszę wyjść z sali.
- Chodź, poczekamy. - ale boli mnie głowa. I do tego głosy, których nie potrafię sobie przypomnieć... o co chodzi? Uchyliłem lekko powieki, jednak bijące w nie białe światło skutecznie zamknęło je z powrotem. Co się stało? Gdzie się podział Wooseok i dlaczego leżę w zupełnie obcym mi miejscu? Boję się, niech ktoś mi wytłumaczy, o co tu do cholery jasnej chodzi.
- Zjedz.. weź prysznic iii...
- I się położę, dobry pomysł. W końcu rano idę na zajęcia. - nie mam ochoty na seks z nią. Jak mam być szczery, to nigdy nie było mi z nią dobrze. Czy to znak, że rzeczywiście jestem gejem?
- Jinho..
- Tak?
- Kiedy się ostatnio kochaliśmy?
- Hmm... z tydzień temu.
- No właśnie... a ja też mam swoje potrzeby.
- Rozumiem, ale.. przepraszam, ale nie mam dzisiaj ochoty.
- Główka boli? Czy co tym razem?
- Przed chwilą byłaś dla mnie miła... już ci przeszło?
- Po prostu chciałabym się kochać z moim facetem, to wszystko.
- Nie dzisiaj, przepraszam.
- To się udław. - warknęła, odchodząc od stołu, po czym ruszyła w kierunku sypialni, trzaskając mocno drzwiami. Zawsze się tak zachowuje, jak jej czegoś odmawiam. To już jest nie do zniesienia. Chyba rzeczywiście życie z dziewczyną nie jest dla mnie. Dopiero związek z nią uświadomił mi, kim naprawdę jestem. Jestem trochę tym przerażony... Niby nie jest to nowa dla mnie sytuacja, ale pamiętam, ile nieprzyjemności niosła za sobą moja bliska relacja z Wooseokiem podczas licealnych czasów. Wprawdzie jesteśmy starsi... myślimy inaczej, nasi rówieśnicy też, ale i tak mam pewne obawy. Życie z chłopakiem do końca życia... będąc mieszkańcem Korei, to jest spore wyzwanie. Wprawdzie nie będziemy trąbić o tym na lewo i prawo, ale z czasem ludzie z naszego środowiska i tak by się dowiedzieli. Aishh... to wszystko jest strasznie pogmatwane.
-> Tęsknię.
Nie wytrzymałem. Napisanie wiadomości do Wooseoka było silniejsze ode mnie. Wyjechałem od niego godzinę temu, a już nie mogę się doczekać, kiedy znowu go zobaczę. Czuję się jak nastolatek przeżywający swoją pierwszą, poważną miłość. Hm.. w sumie ten olbrzym był moją pierwszą miłością i jak widać ostatnią. Wszystko więc się zgadza. Na samą myśl o nim, moje serce bije znacznie szybciej, a w brzuchu fruwają przysłowiowe motyle. Na twarzy natomiast gości szeroki uśmiech, a ręce trzęsą się, czekając ze zniecierpliwieniem na jego odpowiedź. Ale mi odwaliło..
<- Ja za Tobą też krasnalu.. Jesteś już w domu? Wszystko ok?
-> Ta.. na wstępie pokłóciłem się z Haseul.
<- O co? Co się dzieje?
-> Uwaga... odmówiłem jej seksu.
<- Hahahahah, Ty? Taka bestia?
-> Wal się!!!!
Jezu, jak mi wstyd. Rzeczywiście poprzedniej nocy się nie kontrolowaliśmy, ale czemu ten dupek mi to wypomina? Czuję, jak moja twarz płonie.
<- Słodki jesteś. Nie widzę Cię z żadną laską
-> Ta? A to niby dlaczego?
<- Ty i dominacja w łóżku... te dwie rzeczy za bardzo się ze sobą gryzą
-> Poczekaj, powtórzę. WAL SIĘ
<- Hahaha. Pakuj się i chodź do mnie
-> Dopiero od Ciebie wyjechałem
<- Ale tęsknisz... ja też. Wracaj
-> A co powiem Haseul?
<- Nic... pokłóciliście się, musicie od siebie odpocząć
-> To trudneeee
<- Chodź marudo... coś na to poradzimy
-> Daj mi chwilę
Usunąłem pospiesznie wiadomości, po czym ruszyłem do sypialni, by wziąć kilka rzeczy. Wiem, że nie powinienem uciekać znowu z domu, ale nie mam ochoty spędzać tego wieczoru w towarzystwie naburmuszonej wiecznie dziewczyny... to męczące.
- Ja tylko na chwilę. - sięgnąłem po torbę, pakując do niej ubrania na zmianę.
- A co ty robisz?
- Pakuję się.
- Ale..
- Jadę do kumpla... prześpię się u niego. - Haseul nie może mieć żadnych podejrzeń. Nie zna Wooseoka i nigdy nie wspomniałem jej o tym, że byłem kiedyś z chłopakiem. Lepiej żeby tak zostało
- Uciekasz ode mnie, tak?
- Nie, nie uciekam... po prostu mam dość naszych ciągłych kłótni. Dość, rozumiesz? - spojrzałem na Haseul, wrzucając koszulę do torby - Czepiasz się mnie o wszystko... ile można.
- Może mam gorszy okres?
- Tak... od kilku miesięcy.
- Nie czepiaj się.
- Haseul, to ty się czepiasz! - wziąłem głęboki oddech, zarzucając torbę na ramię - Cały czas stawiasz mnie w złym świetle. Co ja ci zrobiłem, hm? - milczała, więc wszystko było już jasne. Czepia się, byleby się czepiać i wprowadzać nerwową atmosferę - No właśnie... na razie.
- Jinho..
- Wrócę jutro po zajęciach. - po co ta dyskusja z nią. Wiem, że w końcu to się posypie. Nie widzę nawet innej opcji, chcę być w końcu z olbrzymem. Jak tylko wyszedłem z mieszkania, poczułem jak mimo wszystko mój umysł ogarnia szczęście. Cieszyłem się jak jasna cholera, że znów zobaczę chłopaka. Po drodze zajechałem do sklepu po jedzenie i alkohol, po czym cały w skowronkach ruszyłem w kierunku jego domu. Gdy do niego dotarłem, Wooseok przywitał mnie tak czule, jakbyśmy nie widzieli się przez długie miesiące - Zrobiłem zakupy. - szepnąłem, czując płonące policzki.
- Co dobrego kupiłeś?
- To, co lubisz... a przynajmniej lubiłeś trzy lata temu. - brunet zaśmiał się, po czym przejął ode mnie siatki, idąc z nimi do kuchni. Zostawiłem swoje rzeczy w przedpokoju, idąc w jego ślady.
- Opowiadaj co z tą Haseul.
- Szkoda gadać..
- Jinho.. mów.
- Czepia się o wszystko.
- Jak to laska.
- Myślisz, że wszystkie takie są?
- Może nie wszystkie, ale na pewno większość.
- To jest nie do zniesienia.
- Dlatego jestem gejem. - zaśmiałem się, opierając się o ladę tuż obok chłopaka.
- Jak się poznawaliśmy, to nim nie byłeś.
- Bo cię dobrze nie poznałem. - mruknął, stając za mną. Po chwili jego wargi przywarły do mojego spiętego karku, przez co z moich ust wydobył się cichy jęk - Co to było?
- Zamknij się.
- Te twoje riposty trzeba gdzieś spisać... wypomnę ci je za kilka lat. - jego dłonie owinęły się wokół mojej talii. Po chwili jednak chłopak zaczął rozpinać guziki mojej koszuli, ponownie dopieszczając mój kark.
- Co ty wyprawiasz?
- Jesteś tak spięty, że muszę coś z tym zrobić.
- Rób. - zaśmiałem się, zamykając oczy. Wooseok osunął ostrożnie materiał z moich ramion. Jego wargi przesuwały się ostrożnie po moim karku, bokach szyi oraz ramionach. Z każdym kolejnym dotykiem, czułem jak uginają się pode mną kolana. Moje myśli całkowicie się wyłączyły. Czułem się tak lekko... tak cholernie dobrze i bezpiecznie. Ułożyłem dłoń na jego karku, starając się go pocałować, jednak ten dupek robił wszystko, by tego nie zrobić - No daj buziaka.
- Nie.
- Wooseooo.. aishh.. - poczułem ogromny ból w klatce piersiowej. Zaczął mi się zamazywać obraz przed oczami... co się dzieje? Ogarnął mnie nagły niepokój i lęk, którego nie byłem w stanie wytłumaczyć. A Wooseok? Gdzie on się podział?
- Jinho, skarbie..
- Mamy go.
- Ale co z nim?
- Proszę wyjść z sali.
- Chodź, poczekamy. - ale boli mnie głowa. I do tego głosy, których nie potrafię sobie przypomnieć... o co chodzi? Uchyliłem lekko powieki, jednak bijące w nie białe światło skutecznie zamknęło je z powrotem. Co się stało? Gdzie się podział Wooseok i dlaczego leżę w zupełnie obcym mi miejscu? Boję się, niech ktoś mi wytłumaczy, o co tu do cholery jasnej chodzi.
*
- Kochanie, powiedz coś.
- Tak jest cały czas?
- Tak. Odkąd się wybudził, nie odezwał się do nikogo ani słowem. - dowiedziałem się, że przez ostatnie pół roku byłem w śpiączce. Dlaczego? Bo wpadłem pod rozpędzony samochód. Znajome, prawda? To jednak, co wydarzyło się po tym, było snem... totalną fikcją, którą wykreowałem będąc w śpiączce. Wooseok, moje życie z nim, znajomi, ukończenie szkoły, Haseul, studia... jedna, wielka brednia.
- Proszę mnie z nim zostawić, dobrze?
- Ale..
- Proszę się nie martwić.. wiem, co robię. - moja mama wyszła niechętnie z sali, zostawiając mnie w towarzystwie pani psycholog. Kobieta usiadła koło mnie, uważnie mi się przyglądając - Pogadamy sobie, Jinho? - wpatrywałem się w przestrzeń znajdującą się przede mną. Nie miałem ochoty z nią rozmawiać. Nie mam ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Dlaczego spałem tak długo? Dlaczego to wszystko było pieprzonym snem?! Skoro mam teraz być sam, a moje życie ma być znów nudne i monotonne, to wolałbym się nigdy nie wybudzić, naprawdę - Rozumiem, że możesz czuć się teraz zagubiony.. zdezorientowany... ale to minie, Jinho. Musisz tylko się przełamać i spróbować ze mną porozmawiać. - kobieta westchnęła, po czym złapała mnie niepewnie za rękę. Jej dotyk jednak podziałał na mnie jak płachta na byka. Zabrałem dłoń, spoglądając na nią z nienawiścią - Jinho, chcę ci pomóc, naprawdę. Nie jestem twoim wrogiem. - w moim gardle urosła gula. Przełknąłem ją z trudem, czując cisnące się do oczu łzy - Może masz bliską ci osobę, z którą chciałbyś porozmawiać, co? Dziewczynę, przyjaciela? Bliskiego kolegę?
- Wo... Wooseoka.. - szepnąłem, czując jak po moim policzku spływa łza.
- Mhm.. to twój przyjaciel?
- Nie.
- Powiesz mi Jinho, kim jest dla ciebie Wooseok? - spojrzałem na panią psycholog, nabierając przy tym dużo powietrza.
- Nie wiem.
- Nie pamiętasz go zbyt dobrze?
- Pamiętam... ja... ja po prostu nie rozumiem..
- Spokojnie... masz jego numer w swoim telefonie?
- Nie wiem.
- Mogłabym to sprawdzić? - skinąłem głową, patrząc jak kobieta sprawdza mój rozbity telefon - Jest, zobacz... O tego Wooseoka chodzi, prawda?
- Tak.
- Chciałbyś żebym do niego zadzwoniła?
- Boję się.
- Boisz się? Czego się boisz?
- Nie wiem. - kobieta uśmiechnęła się lekko, wstając z miejsca.
- Nie będę cię już dzisiaj męczyć.. odpoczywaj. Mogłabym pożyczyć twój telefon?
- Tak.
- Dziękuję. - może ja go tak naprawdę nie znam? Cały czas pamiętam moment, w którym rzuciłem się pod samochód, by mu pomóc, ale... może to też zmyśliłem? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Przeraża mnie ta sytuacja. Niech ta kobieta mi pomoże... niech jakoś go tutaj przyprowadzi. Chcę go tylko zobaczyć, to wszystko. Nie liczę nawet na rozmowę, bo... bo co mu powiem? Obawiam się, że by mnie przy nim całkowicie zatkało - Jinho.. - drzwi do sali uchyliły się, a w nich pojawiła się uśmiechnięta pani psycholog - Rozmawiałam z twoim kolegą. - moje serce zabiło bardzo mocno. Poderwałem się z łóżka, jednak wtedy poczułem rwący ból w nogach - Spokojnie. Wooseok bardzo się ucieszył, jak dowiedział się, że się wybudziłeś.
- Naprawdę?
- Tak... powiedział, że zaraz do ciebie przyjedzie. - zacisnąłem dłonie na pościeli, czując jak się rozklejam. To spotkanie bardzo dużo dla mnie znaczy... za dużo. Wiem, że to, co było między mną a Wooseokiem to czysta fikcja i nie liczę na nic poważnego, ale samo zobaczenie go... sprawdzenie, czy wszystko z nim w porządku.. to dla mnie bardzo dużo znaczy.
Czekałem na przyjście chłopaka z zapartym tchem. W międzyczasie moi rodzice próbowali ze mną porozmawiać, ale nie byłem w stanie. Nie chciałem... czekałem tylko na odwiedziny Wooseoka. Zupełnie nic innego się dla mnie nie liczyło. Czułem się jak w jakimś pieprzonym innym świecie. Ta cała sytuacja była tak chora... tak niezrozumiała. To okropne uczucie, wiedząc, że idealna sielanka jaką żyłeś, okazała się być tylko snem, a ty tak naprawdę nie masz nic... zwariuję.
- Kotku.. rozmawiałeś z panią psycholog.. porozmawiaj z nami, proszę cię.
- Nie naciskaj na niego.
- Martwię się.. - usłyszałem dźwięk przesuwanych drzwi. Spojrzałem gwałtownie w ich kierunku, widząc jak wyłania się zza nich niepewnie wysoki jak dąb Wooseok. Nic się nie zmienił. Olbrzym o czarnych, potarganych włosach i przepięknych, ciemnych oczach. Na jego widok zakręciło mi się w głowie. Chciałem zerwać się z łóżka, przytulić się do niego i powiedzieć, jak bardzo mi go brakowało, ale wiedziałem, że nie mogę.
- Dzień dobry.
- Oo.. - mama poderwała się z miejsca, podchodząc do chłopaka - Dziękuję ci, że przyjechałeś.
- Czuję się winny całej tej sytuacji.. - odpowiedział niskim głosem, nie odrywając przy tym ode mnie wzroku. Wpatrywaliśmy się w siebie jak zaczarowani. Jakby nie patrzeć, jest dla mnie zupełnie obcą osobą. W momencie, w którym się rozstaliśmy, byliśmy pokłóceni, bo znów ingerowałem w jego życie. Ciekawe, czy te wszystkie rzeczy, jak ojciec alkoholik i narkotyki, to prawda.
- Nie, nie obwiniaj się.
- Czy... czy my moglibyśmy porozmawiać?
- Tak.. tak, oczywiście, już wychodzimy. - mój ojciec wstał z krzesła, po czym wyszedł razem z mamą z sali. Zostaliśmy sami, ale dziwne uczucie. Wooseok podszedł niepewnie do łóżka, po czym usiadł na krześle, cały czas nie odrywając ode mnie wzroku.
- Ja... ja nawet nie wiem od czego zacząć. - wymamrotał, a jego niski głos sprawił, że do moich oczu napłynęły łzy. Dlaczego jesteśmy sobie tak bardzo obcy? Nie tak to miało wyglądać do cholery! - Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Ja... Boże, to już pół roku.. - czyżby się krępował? Dziwne, nie tak go zapamiętałem - Czasami cię odwiedzałem.
- Naprawdę?
- Tak.. opowiadałem ci o szkole i... i w ogóle.
- To miłe.. - szepnąłem, czując lekko zaczerwienione policzki. Ale niezręcznie. Dawno się tak źle nie czułem. Chcę z nim porozmawiać, ale nie wiem, jak zacząć.
- A... ta kobieta, która do mnie dzwoniła.. Mówiła, że od razu po wybudzeniu się ze śpiączki wspomniałeś o mnie. To prawda? - skinąłem jedynie głową, odwracając przy tym wzrok - Dlaczego?
- Bo.. Wooseok, coś się stało.
- Nie rozumiem.. To przez ten wypadek, tak? Coś z nogami? Kręgosłupem?
- Nie, poczekaj.. ja.. - jakie to krępujące. Przełknąłem z trudem ślinę, czując jak moje serce przyspiesza. Nie miałem pojęcia, jak to rozegrać. Nie wiedziałem jak mu o tym wszystkim powiedzieć, by go nie wystraszyć - Mogę zadać ci kilka pytań?
- No.. myślę, że tak.
- Twój ojciec... on.. znęca się nad tobą?
- Słucham? - brunet parsknął śmiechem, patrząc na mnie, jak na skończonego durnia - O czym ty gadasz?
- A ty... ty trzymasz pod łóżkiem pudełko z narkotykami. - szepnąłem, upewniając się, że nikt mnie nie usłyszał. Wooseok otworzył szerzej oczy, wstając powoli z krzesła.
- Skąd... przecież byłeś w śpiączce, co ty..
- Masz na podbrzuszu znamię w kształcie buta.. takiego małego.
- Co.. Czego ty chcesz?
- Chcesz grać zawodowo w piłkę, ale nie możesz, bo bierzesz prochy... nie chcesz z nich zrezygnować, bo dzięki nim zapominasz o ojcu. - Wooseoka zamurowało. Patrzył na mnie jak na demona, głęboko przy tym oddychając - Czyli to wszystko to prawda.
- Skąd ty..
- Usiądź koło mnie. - bał się. Widziałem, że ma opory, jednak mimo to usiadł na łóżku, walcząc przy tym z unormowaniem oddechu - Jak byłem w śpiączce, miałem dziwny... chyba sen.
- O czym?
- O nas. - odpowiedziałem pospiesznie, co jeszcze bardziej zbiło go z tropu - Jak się wybudziłem, było to dla mnie tak wielkim szokiem, że nie potrafiłem zamienić z nikim słowa... nie wiedziałem, co się dzieje.
- A... a o czym dokładnie był ten sen? - zagryzłem wargę, walcząc z tym, by się nie rozpłakać, ale nie mogłem. Niekontrolowanie na moje policzki spłynęły łzy, które wprowadziły chłopaka w jeszcze większe zdezorientowanie - Jinho..
- Pamiętam wypadek.. a potem... Potem w tym śnie wybudziłem się ze śpiączki. Wróciłem do domu i... i jeszcze tego samego dnia ty mnie odwiedziłeś. Zaczęliśmy ze sobą szczerze rozmawiać i... nie wiem dlaczego, powiedziałem ci, że mi się podobasz. - zacisnąłem mocno powieki, walcząc z ogromnym wstydem, który w bardzo wyraźny sposób wyszedł na moje policzki - Ty z początku nie chciałeś zaakceptować moich uczuć... twierdziłeś, że jesteś złą osobą, że stanie mi się przy tobie krzywda, że... że to nie ma prawa wypalić, ale wypaliło... wypaliło tylko na jakiś czas, ale potem.. potem napadli na ciebie dilerzy. Ponoć byłeś im winny pieniądze, które twój ojciec u nich zaciągnął.. - to jest niesamowite. Wszystko co mówię jest prawdą. Mina Wooseoka mówi o tym bardzo wyraźnie - Byliśmy razem, odwiedzałem cię codziennie w szpitalu i... i w momencie, w którym z niego wychodziłeś, powiedziałeś mi, żebym się od ciebie odpieprzył, tak po prostu.. Że jesteś dla mnie zagrożeniem, że nigdy nic do mnie nie czułeś i zniknąłeś. Potem... potem w tym śnie upłynęły aż trzy lata.. Ja kończyłem studia, a ty pracowałeś w restauracji, jako kelner i właśnie tam się spotkaliśmy. W dużym skrócie.. wróciliśmy do siebie i.. i jak mnie całowałeś, to się obudziłem na dobre.. tutaj. - w sali panowała kompletna cisza. Czułem się jak kretyn. Przyznanie mu się do tego, kosztowało mnie bardzo dużo nerwów, co wyszło w postaci bólu i zawrotów głowy. Przetarłem twarz dłońmi, spoglądając niepewnie na chłopaka - Przepraszam..
- A... a znamię? - słowo "seks" nie było w stanie przejść mi przez gardło. Spojrzałem jedynie na niego dość znacząco, na co ten wstał z łóżka, przeczesując dłonią włosy - Nie, to chore..
- Wooseok, daj mi wytłumaczyć.
- Niepotrzebnie tu przychodziłem.
- Wooseok, błagam cię! - brunet sięgnął po płaszcz, idąc z nim w kierunku drzwi - Wooseok! - wyszedł... zostawił mnie samego, nie wierzę. Chociaż... z drugiej strony czego ja się spodziewałem? Że po opowiedzeniu tej bzdurnej historii ten padnie mi do stóp i powie, że już zawsze przy mnie będzie i będziemy razem? Głupota... Nie potrafię opisać tego, jak paskudnie się czułem. Moje serce pękło chyba na tysiące kawałków, a po bladej buzi spływały strużki łez, których nie umiałem opanować. To koniec... straciłem osobę, której... której tak naprawdę nigdy nie miałem i której nie zdążyłem dobrze poznać. Ile ja bym dał, by nigdy nie wybudzić się z tej przeklętej śpiączki i by żyć nadal w nieświadomości, w swoim wyidealizowanym świecie? Po jaką cholerę mu o tym wszystkim powiedziałem, Boże..
- Dzień dobry.
- Oo.. - mama poderwała się z miejsca, podchodząc do chłopaka - Dziękuję ci, że przyjechałeś.
- Czuję się winny całej tej sytuacji.. - odpowiedział niskim głosem, nie odrywając przy tym ode mnie wzroku. Wpatrywaliśmy się w siebie jak zaczarowani. Jakby nie patrzeć, jest dla mnie zupełnie obcą osobą. W momencie, w którym się rozstaliśmy, byliśmy pokłóceni, bo znów ingerowałem w jego życie. Ciekawe, czy te wszystkie rzeczy, jak ojciec alkoholik i narkotyki, to prawda.
- Nie, nie obwiniaj się.
- Czy... czy my moglibyśmy porozmawiać?
- Tak.. tak, oczywiście, już wychodzimy. - mój ojciec wstał z krzesła, po czym wyszedł razem z mamą z sali. Zostaliśmy sami, ale dziwne uczucie. Wooseok podszedł niepewnie do łóżka, po czym usiadł na krześle, cały czas nie odrywając ode mnie wzroku.
- Ja... ja nawet nie wiem od czego zacząć. - wymamrotał, a jego niski głos sprawił, że do moich oczu napłynęły łzy. Dlaczego jesteśmy sobie tak bardzo obcy? Nie tak to miało wyglądać do cholery! - Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Ja... Boże, to już pół roku.. - czyżby się krępował? Dziwne, nie tak go zapamiętałem - Czasami cię odwiedzałem.
- Naprawdę?
- Tak.. opowiadałem ci o szkole i... i w ogóle.
- To miłe.. - szepnąłem, czując lekko zaczerwienione policzki. Ale niezręcznie. Dawno się tak źle nie czułem. Chcę z nim porozmawiać, ale nie wiem, jak zacząć.
- A... ta kobieta, która do mnie dzwoniła.. Mówiła, że od razu po wybudzeniu się ze śpiączki wspomniałeś o mnie. To prawda? - skinąłem jedynie głową, odwracając przy tym wzrok - Dlaczego?
- Bo.. Wooseok, coś się stało.
- Nie rozumiem.. To przez ten wypadek, tak? Coś z nogami? Kręgosłupem?
- Nie, poczekaj.. ja.. - jakie to krępujące. Przełknąłem z trudem ślinę, czując jak moje serce przyspiesza. Nie miałem pojęcia, jak to rozegrać. Nie wiedziałem jak mu o tym wszystkim powiedzieć, by go nie wystraszyć - Mogę zadać ci kilka pytań?
- No.. myślę, że tak.
- Twój ojciec... on.. znęca się nad tobą?
- Słucham? - brunet parsknął śmiechem, patrząc na mnie, jak na skończonego durnia - O czym ty gadasz?
- A ty... ty trzymasz pod łóżkiem pudełko z narkotykami. - szepnąłem, upewniając się, że nikt mnie nie usłyszał. Wooseok otworzył szerzej oczy, wstając powoli z krzesła.
- Skąd... przecież byłeś w śpiączce, co ty..
- Masz na podbrzuszu znamię w kształcie buta.. takiego małego.
- Co.. Czego ty chcesz?
- Chcesz grać zawodowo w piłkę, ale nie możesz, bo bierzesz prochy... nie chcesz z nich zrezygnować, bo dzięki nim zapominasz o ojcu. - Wooseoka zamurowało. Patrzył na mnie jak na demona, głęboko przy tym oddychając - Czyli to wszystko to prawda.
- Skąd ty..
- Usiądź koło mnie. - bał się. Widziałem, że ma opory, jednak mimo to usiadł na łóżku, walcząc przy tym z unormowaniem oddechu - Jak byłem w śpiączce, miałem dziwny... chyba sen.
- O czym?
- O nas. - odpowiedziałem pospiesznie, co jeszcze bardziej zbiło go z tropu - Jak się wybudziłem, było to dla mnie tak wielkim szokiem, że nie potrafiłem zamienić z nikim słowa... nie wiedziałem, co się dzieje.
- A... a o czym dokładnie był ten sen? - zagryzłem wargę, walcząc z tym, by się nie rozpłakać, ale nie mogłem. Niekontrolowanie na moje policzki spłynęły łzy, które wprowadziły chłopaka w jeszcze większe zdezorientowanie - Jinho..
- Pamiętam wypadek.. a potem... Potem w tym śnie wybudziłem się ze śpiączki. Wróciłem do domu i... i jeszcze tego samego dnia ty mnie odwiedziłeś. Zaczęliśmy ze sobą szczerze rozmawiać i... nie wiem dlaczego, powiedziałem ci, że mi się podobasz. - zacisnąłem mocno powieki, walcząc z ogromnym wstydem, który w bardzo wyraźny sposób wyszedł na moje policzki - Ty z początku nie chciałeś zaakceptować moich uczuć... twierdziłeś, że jesteś złą osobą, że stanie mi się przy tobie krzywda, że... że to nie ma prawa wypalić, ale wypaliło... wypaliło tylko na jakiś czas, ale potem.. potem napadli na ciebie dilerzy. Ponoć byłeś im winny pieniądze, które twój ojciec u nich zaciągnął.. - to jest niesamowite. Wszystko co mówię jest prawdą. Mina Wooseoka mówi o tym bardzo wyraźnie - Byliśmy razem, odwiedzałem cię codziennie w szpitalu i... i w momencie, w którym z niego wychodziłeś, powiedziałeś mi, żebym się od ciebie odpieprzył, tak po prostu.. Że jesteś dla mnie zagrożeniem, że nigdy nic do mnie nie czułeś i zniknąłeś. Potem... potem w tym śnie upłynęły aż trzy lata.. Ja kończyłem studia, a ty pracowałeś w restauracji, jako kelner i właśnie tam się spotkaliśmy. W dużym skrócie.. wróciliśmy do siebie i.. i jak mnie całowałeś, to się obudziłem na dobre.. tutaj. - w sali panowała kompletna cisza. Czułem się jak kretyn. Przyznanie mu się do tego, kosztowało mnie bardzo dużo nerwów, co wyszło w postaci bólu i zawrotów głowy. Przetarłem twarz dłońmi, spoglądając niepewnie na chłopaka - Przepraszam..
- A... a znamię? - słowo "seks" nie było w stanie przejść mi przez gardło. Spojrzałem jedynie na niego dość znacząco, na co ten wstał z łóżka, przeczesując dłonią włosy - Nie, to chore..
- Wooseok, daj mi wytłumaczyć.
- Niepotrzebnie tu przychodziłem.
- Wooseok, błagam cię! - brunet sięgnął po płaszcz, idąc z nim w kierunku drzwi - Wooseok! - wyszedł... zostawił mnie samego, nie wierzę. Chociaż... z drugiej strony czego ja się spodziewałem? Że po opowiedzeniu tej bzdurnej historii ten padnie mi do stóp i powie, że już zawsze przy mnie będzie i będziemy razem? Głupota... Nie potrafię opisać tego, jak paskudnie się czułem. Moje serce pękło chyba na tysiące kawałków, a po bladej buzi spływały strużki łez, których nie umiałem opanować. To koniec... straciłem osobę, której... której tak naprawdę nigdy nie miałem i której nie zdążyłem dobrze poznać. Ile ja bym dał, by nigdy nie wybudzić się z tej przeklętej śpiączki i by żyć nadal w nieświadomości, w swoim wyidealizowanym świecie? Po jaką cholerę mu o tym wszystkim powiedziałem, Boże..
*
Po miesiącu leżenia w szpitalu, w końcu miałem okazję wrócić do szkoły. Idealnie w ostatni miesiąc przed egzaminami. Przez ostatnie 30 dni nie myślałem o niczym innym niż Wooseok. Przetłumaczyłem sobie, że to wszystko nigdy by się nie udało i że pora oswoić się z porażką i postarać się wrócić jakoś do życia... na spokojnie, bez pośpiechu. Widocznie tak musiało być. Nikomu poza Wooseokiem nie powiedziałem też o moich głupich wizjach.. Udawałem, że wszystko jest w porządku, by nie wyjść ponownie na idiotę.
Dzisiaj do szkoły przywiózł mnie ojciec. Poruszam się chwilowo na wózku, bo bardzo bolą mnie nogi i momentami odmawiają mi posłuszeństwa.
- Jinho... Jinho! - zatrzymałem się na środku dziedzińca, słysząc nawołujący mnie głos Hongseoka - Boże, Jinho! - chłopak klęknął przede mną, mocno mnie przytulając - Kiedy się wybudziłeś?!
- Ciii, proszę cię.
- Kiedy? No mów.
- Miesiąc temu.
- Miesiąc? I nawet do mnie nie napisałeś?
- Przepra..
- Nie, luz... jak się czujesz?
- Bywało lepiej. - wymusiłem uśmiech, czyszcząc brudne kolana przyjaciela.
- Zostaw głupku... a ten wózek? Coś się stało?
- Nie, to chwilowe... po prostu bolą mnie jeszcze nogi.
- Boże, jakiego ty nam stracha napędziłeś.
- Nam?
- Ten cały Wooseok chodził po szkole jak tykająca bomba. Ciągle mówił, że twój wypadek to jego wina..
- To nieprawda. Proszę cię, nie rozmawiajmy o nim..
- A... chyba nie będziesz miał wyjścia, bo tu idzie.
- Chodźmy do szkoły.
- Ale..
- Jinho, zaczekaj! - nie chciałem z nim rozmawiać. Ułożyłem dłonie na kołach, chcąc ruszyć w kierunku drzwi, jednak brunet skutecznie mnie zatrzymał - Stój, proszę cię. - odwróciłem nerwowo wzrok, gryząc przy tym z nerwów wargę - Pogadajmy.
- Wszystko ci powiedziałem..
- Zajmę ci tylko 5 minut.
- To... to ja was zostawię. - powiedział lekko zmieszany Hongseok, oddalając się ostrożnie w kierunku głównego wejścia.
- Jinho, proszę..
- Czas ci ucieka. - Wooseok chwycił za wózek, po czym ustawił go obok jednej z ławek, na której po chwili usiadł. Miałem nadzieję, że już nigdy więcej go nie zobaczę. Starałem się wszystko sobie wytłumaczyć... że może nasze rozstanie lepiej się na mnie odbije, a ten dupek znowu miesza, po co?
- Przepraszam.
- Co?
- Ta rozmowa w szpitalu... przepraszam. Źle zareagowałem.
- Miałeś do tego pełne prawo..
- Nie, nie miałem prawa potraktować cię jak skończony cham.. To, co mi powiedziałeś... myślałem o tym codziennie. To wszystko, to prawda. - wbiłem w niego oczy, czując jak robi mi się słabo. Co to wszystko ma znaczyć? - Chciałbym grać w piłkę, ćpam, mam ojca alkoholika i to pieprzone znamię po matce..
- Po mamie, która uciekła, zostawiając cię z pijącym ojcem..
- Jinho..
- Nie mam pojęcia jak to się stało, że wiem o tym wszystkim, ale nie musisz się bać. Zostawię to wszystko dla siebie.
- Nie, ja... ja o tym długo myślałem i... to cholernie głupie, ale nie uważasz, że to jakiś znak?
- Znak? - wtedy przez moją głowę przebiegły jego jedne z ostatnich, wypowiedzianych w moim kierunku słów. "Nie uważasz, że to, że na siebie wpadliśmy po raz drugi, to wystarczający znak?". To jakaś paranoja... przysięgam, że dłużej tego nie wytrzymam.
- Dlaczego akurat te wizje dotyczyły mnie, a nie Hongseoka?
- Nie wiem.
- Ty... ty jesteś jedyną osobą, która się mną w jakikolwiek sposób zainteresowała...
- Szukasz we mnie przyjaciela? To będzie dla mnie trudne, ale zgoda, bądźmy nimi.. - wtedy też stało się coś, czego w życiu bym się nie spodziewał. Wooseok przywarł wargami do kącika moich ust, składając na nich delikatny pocałunek - Co..
- To chyba też zaczyna się od bycia przyjaciółmi..
- Ale.. ja nie rozumiem. - poczerwieniałem, a moje serce biło tak mocno, że byłem pewien, że cały dziedziniec je słyszy.
- Ja też nie... Ja też, Jinho, ale coś podpowiada mi, że tak ma być. Oczywiście jeśli nadal tego chcesz..
- Ja..
- Opowiesz mi o tym swoim śnie ze wszystkimi szczegółami... Bardzo chciałbym usłyszeć resztę.
- Zaskoczyłeś mnie. - chłopak złapał mnie za roztrzęsione dłonie, ogrzewając je swoimi dużymi łapkami.
- Spójrz na mnie.
- Nie mogę..
- Proszę cię, popatrz. - uniosłem niepewnie wzrok, spotykając się z czarnymi, pięknymi oczami Wooseoka - Powiedz mi, kogo widzisz.
- Kogo widzę?
- Twoja pierwsza myśl..
- Widzę osobę, za którą cholernie tęsknię.. i potrzebuję jej... Bo się zakochałem, jak skończony idiota, w kimś, kogo nie do końca znam. - wypaliłem, pociągając przy tym nosem - Czuję się w tym wszystkim strasznie pogubiony..
- Jinho..
- Ja już nie wiem, co jest prawdą, a co nie. - przytulił mnie. Zrobił to na środku szkolnego dziedzińca, przez który przewijała się masa uczniów.
- Chyba potrzebujemy siebie nawzajem. - nawet nie drgnąłem. Byłem tak oszołomiony, że nie wiedziałem, co powinienem zrobić - Ja pomogę ci powrócić jakoś do rzeczywistości, a ty...
- Postawiłem sobie za cel wyciągnięcie cię z bagna. - uniosłem na niego wzrok, czując czułego buziaka na moim czole - Ludzie nas zobaczą..
- I co z tego? Jesteś człowiekiem, który patrzy na opinię innych?
- Tak... chyba jak każdy.
- Y y... nie każdy.
- No tak.. zapomniałem, że jesteś wyjątkiem. Pod każdym względem. - Wooseok zaśmiał się, głaszcząc mnie nieśmiało po policzku - Wiesz co?
- Co?
- To wszystko brzmi jak bajka, co?
- Ale co konkretnie?
- Byłeś w śpiączce, przez którą zobaczyłeś moje życie... i... wszystko jakby z mojej perspektywy..
- Twoimi oczami... - westchnąłem, głaszcząc go po dłoni - Dość dziwne i... nadal nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć.
- Może nie powinniśmy się w to zagłębiać? Może tak właśnie miało być?
- Tak.. widocznie tak. - nie wiem co o tym myśleć i zastanawiam się, czy w ogóle powinienem o tym dłużej myśleć. Moje życie w pewien sposób runęło, jednak z drugiej strony cały ten wypadek, życie wynagrodziło mi najwspanialszym prezentem na świecie. Prezentem, przy którym czuję się chwilowo skrępowany i który muszę lepiej poznać, ale wiem, że jest to najcudowniejsza osoba, jaką mogłem spotkać.
~Koniec.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------