31 marca 2019

Moimi oczami~cz.11 [Jinho&Wooseok] KONIEC




                    Nie byłem w stanie oderwać się od warg Wooseoka. Chłopak przywierał do mnie nagim ciałem, pieszcząc moje usta od dobrych kilku godzin... tak, kilku godzin. Nasze nagie ciała spowite były promieniami słońca, wpadającymi przez lekko uchylone okno. Czułem się cudownie. Spędziłem w jego towarzystwie całą noc, kochając się, rozmawiając, żartując... dawno nie czułem się tak dobrze. Dopiero będąc w jego towarzystwie poczułem, że żyję.
- Wo... Wooseok..
- Hm? 
- Usta... usta mnie bolą. - zaśmiałem się, spoglądając w jego piękne oczy. Chłopak pocałował mnie w czoło, ponownie wbijając we mnie wzrok.
- Jak się czujesz?
- Świetnie. - szepnąłem, pieszcząc dłońmi jego rozgrzaną twarz.
- Nic poza ustami cię nie boli?
- Hmm...
- Zakładam, żeee... może coś tutaj? - zaśmiał się, głaszcząc mnie po pośladku.
- Trochę. 
- Wiem, przegiąłem.
- Y y... sam tego chciałem. - cmoknąłem go w nos, wzdychając - Nie żałuję tego. 
- Na pewno?
- Na pewno. - wymieniliśmy kilka pocałunków, po których Wooseok usiadł na łóżku, prezentując mi swoje idealnie zbudowane plecy.
- Kawki?
- Ooo.. poproszę.
- A śniadanko?
- Póki co kawka wystarczy. - brunet sięgnął po bokserki, po czym ruszył w kierunku kuchni. Spojrzałem w okno, czując w tym samym momencie silne zderzenie z tysiącami myśli. Nie żałuję tego, co zrobiłem, ale boję się tego, co dalej. Bardzo się boję. Nie mam pojęcia, jak zachować się teraz w stosunku do Wooseoka i Haseul. Muszę z nim o tym poważnie porozmawiać. Nie potrzebuję czasu na zastanawianie się nad tym, z kim chcę być. Kocham tego dupka i to z nim chciałbym być do końca życia, choć wiem, że to będzie cholernie trudne. Ojciec mnie zabije. Moi znajomi... cóż.. wydaje mi się, że większość z nich by to zaakceptowała. A Haseul mściłaby się do końca życia, za dobrze ją znam. Poza tym, z drugiej strony, czy powinienem przejmować się opinią innych? Wydaje mi się, że nie. To ma być moje szczęście, a nie ich, więc nic im do tego.
- O czym tak myślisz? - podskoczyłem, słysząc koło ucha szept chłopaka.
- Nie strasz mnie.
- Sorki. - Wooseok wręczył mi kawę, siadając na przeciwko mnie - Mam pytanie. 
- Tak?
- Co teraz zamierzasz? - upiłem łyk kawy, głęboko przy tym wzdychając.
- Właśnie miałem z tobą o tym rozmawiać. - nakryłem się kołdrą, unosząc wzrok na olbrzyma - Strasznie się boję.
- Czego?
- Naszej relacji... tego, czy to wypali, co będzie dalej..
- Hej. Nie uważasz, że to, że na siebie wpadliśmy po raz drugi, to wystarczający znak?
- Może. Wooseok.. - westchnąłem, grzejąc dłonie na gorącym kubku - Bardzo mi na tobie zależy, ale.. cholera, raz już ci zaufałem. Kochałem cię najbardziej na świecie, a..
- Wiem, dałem dupy... ale musisz mnie zrozumieć. Gdybyś wtedy przy mnie został, stałaby ci się ogromna krzywda... ogromna, rozumiesz?
- Jaka? - zapytałem pospiesznie, widząc jak źrenice chłopaka znacznie się powiększają.
- Jinho..
- No jaka? Powiedz mi... Pobiliby mnie? Grozili? Prześladowali?
- Zabili. - zatrzymałem się, przełykając z trudem ślinę.
- Ale... ale ty żyjesz. 
- Tak... bo miałem też inne rozwiązanie, które na pewno przedstawiliby też tobie.
- Chyba nie rozumiem.. - brunet odwrócił wzrok, wpatrując się w swój parujący kubek - Wooseok, bądź ze mną szczery.
- O pewnych rzeczach się nie mówi.
- Wooseok, do cholery..
- Spłacałem dług własnym tyłkiem. - wpatrywaliśmy się w siebie w ciszy. Wokół nas wirowała jedynie para unosząca się z kaw, która idealnie wpadała w promienie słoneczne. Nie wierzyłem w to, co słyszę. Wiedziałem, że świat, w którym obracał się Wooseok to największe zło, jakie może być, ale nie sądziłem, że posunie się do czegoś takiego.
- O czym ty mówisz?
- Tak wygląda rzeczywistość Jinho... Ty uczyłeś się, korzystałeś ze studenckiego życia... a ja w tym czasie spłacałem długi ojca. 
- Ale..
- Po co o tym mówić? Czasu nie cofnę.
- Przecież mogłeś zwrócić się o pomoc do mnie.
- I co bym ci powiedział? "Sorry no, pogoniłem cię, ale pożycz mi kasę, bo muszę spłacić dług ojca"? 
- I tak bym ci pomógł. - szepnąłem, odstawiając kawę na szafkę nocną. Było mi cholernie przykro. Ma rację.. ja żyłem sobie w miarę beztrosko, a on przeżywał pewnie największy koszmar w swoim życiu - Przepraszam. 
- Za co ty mnie przepraszasz?
- Za to, że nie byłem przy tobie, kiedy tego najbardziej potrzebowałeś. - Wooseok usiadł bliżej mnie, mocno mnie przytulając. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową, napawając się jego cudownym zapachem i ciepłym ciałem. Tęskniłem za tym... cholernie mi tego brakowało.
- Nie gadaj głupot. Obiecaj mi, że teraz będziesz przy mnie już zawsze. - uniosłem wzrok na chłopaka, biorąc przy tym głęboki oddech.
- Chcę.. ale nie mam pojęcia, jak to wszystko rozegrać. 
- Rozumiem, że potrzebujesz czasu.
- Dużo czasu.. - szepnąłem, odwracając wzrok. Bałem się jego reakcji i tego, że znowu może się wściec..
- W porządku.
- Hm?
- Pozałatwiaj wszystko na spokojnie.. przemyśl to jeszcze raz. - dojrzał... to nie jest ten sam Wooseok, którego zapamiętałem.
- Nie jesteś zły?
- Na co? - zaśmiał się, przeczesując moje włosy - Spotkaliśmy się po trzech latach... to chyba jasne, że musisz sobie wszystko poukładać. - uśmiechnąłem się, dając mu buziaka w policzek.
- Bardzo się zmieniłeś. 
- Oho... w jakim sensie?
- Na plus oczywiście. Bardzo dojrzałeś. 
- Czy ja wiem. - zaśmiał się, robiąc przy tym durnowatą minę.
- Przestań! - owinąłem się kołdrą, rzucając się na niego. Wooseok jednak zerwał ze mnie zbędny materiał, po czym położył się na plecach, sadzając mnie na sobie okrakiem - Ej.. - nachyliłem się do jego buzi, pieszcząc ją wargami - Jestem nagi, nie rób tak. 
- No tak... w końcu nie oglądałem przez całą noc twojego tyłka. - szepnął, przejeżdżając dłońmi po moich wypiętych pośladkach.
- Zawstydzasz mnie.
- Ja? Pamiętaj, że jestem młodszy.
- No właśnie... wracaj na swoje miejsce. 
- Zapomnij. Sięgasz mi do pasa. Jak ty to sobie wyobrażasz? - ugryzłem go w wargę, chichocząc.
- Wstrętny jesteś. - przytuliłem się do niego, pieszcząc palcem jego szyję - Strasznie za tobą tęskniłem.
- Ja za tobą też... każdego dnia. - szepnął, dając mi buziaka w czoło - Każdego, pieprzonego dnia.. 



*


                           Siedziałem u Wooseoka bardzo długo, a powrót do domu był dla mnie absolutnym koszmarem. Nie potrafiłem się z nim rozstać. Bałem się, że znowu go stracę. Że znowu stanie się coś, przez co nasz kontakt urwie się na długie lata, a tego bym po raz drugi nie przeżył. 
- Jinho? - wywinąłem oczami, słysząc głos Haseul. 
- Tak, już jestem. - dziewczyna podbiegła do mnie, witając mnie obrzydliwie namiętnym całusem - Co ty..
- Tęskniłam.
- Ty? - zaśmiałem się nerwowo, rozbierając się.
- Chodź... zrobiłam ci coś dobrego. 
- Haseul... coś się stało?
- Dlaczego coś się miało stać? Po prostu tęskniłam za moim chłopakiem.
- Zwykle nie tęsknisz.
- Oj żabko... chodź do kuchni. - dziewczyna złapała mnie za rękę, ciągnąc mnie w kierunku wspomnianego pomieszczenia - Siadaj. 
- Dowiem się o co chodzi?
- Ojeju.. - Haseul postawiła przede mną parujące jedzenie, posyłając mi przy tym uśmiech - Dużo rozmawiałam wczoraj z dziewczynami.
- O czym?
- O nas... i doszłam do wniosku, że jestem dla ciebie okropna. - słucham.. Uderzyła się w głowę, czy o co chodzi?
- Haseul.. dużo wczoraj wypiłaś? 
- No przestań. - mówiąc to przywarła do mnie wargami - Przestań, proszę cię. - czuję się okropnie, a pocałunki Haseul nie smakują tak, jak kiedyś. Nikt nie jest w stanie przebić w tej kwestii Wooseoka. 
- Mmm... jemy? - odkleiłem się od niej, spoglądając na stół.
- Zjedz.. weź prysznic iii...
- I się położę, dobry pomysł. W końcu rano idę na zajęcia. - nie mam ochoty na seks z nią. Jak mam być szczery, to nigdy nie było mi z nią dobrze. Czy to znak, że rzeczywiście jestem gejem?
- Jinho..
- Tak?
- Kiedy się ostatnio kochaliśmy?
- Hmm... z tydzień temu.
- No właśnie... a ja też mam swoje potrzeby.
- Rozumiem, ale.. przepraszam, ale nie mam dzisiaj ochoty.
- Główka boli? Czy co tym razem?
- Przed chwilą byłaś dla mnie miła... już ci przeszło?
- Po prostu chciałabym się kochać z moim facetem, to wszystko. 
- Nie dzisiaj, przepraszam. 
- To się udław. - warknęła, odchodząc od stołu, po czym ruszyła w kierunku sypialni, trzaskając mocno drzwiami. Zawsze się tak zachowuje, jak jej czegoś odmawiam. To już jest nie do zniesienia. Chyba rzeczywiście życie z dziewczyną nie jest dla mnie. Dopiero związek z nią uświadomił mi, kim naprawdę jestem. Jestem trochę tym przerażony... Niby nie jest to nowa dla mnie sytuacja, ale pamiętam, ile nieprzyjemności niosła za sobą moja bliska relacja z Wooseokiem podczas licealnych czasów. Wprawdzie jesteśmy starsi... myślimy inaczej, nasi rówieśnicy też, ale i tak mam pewne obawy. Życie z chłopakiem do końca życia... będąc mieszkańcem Korei, to jest spore wyzwanie. Wprawdzie nie będziemy trąbić o tym na lewo i prawo, ale z czasem ludzie z naszego środowiska i tak by się dowiedzieli. Aishh... to wszystko jest strasznie pogmatwane.
-> Tęsknię.
Nie wytrzymałem. Napisanie wiadomości do Wooseoka było silniejsze ode mnie. Wyjechałem od niego godzinę temu, a już nie mogę się doczekać, kiedy znowu go zobaczę. Czuję się jak nastolatek przeżywający swoją pierwszą, poważną miłość. Hm..  w sumie ten olbrzym był moją pierwszą miłością i jak widać ostatnią. Wszystko więc się zgadza. Na samą myśl o nim, moje serce bije znacznie szybciej, a w brzuchu fruwają przysłowiowe motyle. Na twarzy natomiast gości szeroki uśmiech, a ręce trzęsą się, czekając ze zniecierpliwieniem na jego odpowiedź. Ale mi odwaliło..
<- Ja za Tobą też krasnalu.. Jesteś już w domu? Wszystko ok?
-> Ta.. na wstępie pokłóciłem się z Haseul.
<- O co? Co się dzieje?
-> Uwaga... odmówiłem jej seksu.
<- Hahahahah, Ty? Taka bestia? 
-> Wal się!!!!
Jezu, jak mi wstyd. Rzeczywiście poprzedniej nocy się nie kontrolowaliśmy, ale czemu ten dupek mi to wypomina? Czuję, jak moja twarz płonie.
<- Słodki jesteś. Nie widzę Cię z żadną laską
-> Ta? A to niby dlaczego?
<- Ty i dominacja w łóżku... te dwie rzeczy za bardzo się ze sobą gryzą
-> Poczekaj, powtórzę. WAL SIĘ
<- Hahaha. Pakuj się i chodź do mnie
-> Dopiero od Ciebie wyjechałem
<- Ale tęsknisz... ja też. Wracaj 
-> A co powiem Haseul?
<- Nic... pokłóciliście się, musicie od siebie odpocząć 
-> To trudneeee
<- Chodź marudo... coś na to poradzimy 
-> Daj mi chwilę
Usunąłem pospiesznie wiadomości, po czym ruszyłem do sypialni, by wziąć kilka rzeczy. Wiem, że nie powinienem uciekać znowu z domu, ale nie mam ochoty spędzać tego wieczoru w towarzystwie naburmuszonej wiecznie dziewczyny... to męczące.
- Ja tylko na chwilę. - sięgnąłem po torbę, pakując do niej ubrania na zmianę.
- A co ty robisz?
- Pakuję się.
- Ale..
- Jadę do kumpla... prześpię się u niego. - Haseul nie może mieć żadnych podejrzeń. Nie zna Wooseoka i nigdy nie wspomniałem jej o tym, że byłem kiedyś z chłopakiem. Lepiej żeby tak zostało
- Uciekasz ode mnie, tak?
- Nie, nie uciekam... po prostu mam dość naszych ciągłych kłótni. Dość, rozumiesz? - spojrzałem na Haseul, wrzucając koszulę do torby - Czepiasz się mnie o wszystko... ile można.
- Może mam gorszy okres?
- Tak... od kilku miesięcy. 
- Nie czepiaj się.
- Haseul, to ty się czepiasz! - wziąłem głęboki oddech, zarzucając torbę na ramię - Cały czas stawiasz mnie w złym świetle. Co ja ci zrobiłem, hm? - milczała, więc wszystko było już jasne. Czepia się, byleby się czepiać i wprowadzać nerwową atmosferę - No właśnie... na razie. 
- Jinho..
- Wrócę jutro po zajęciach. - po co ta dyskusja z nią. Wiem, że w końcu to się posypie. Nie widzę nawet innej opcji, chcę być w końcu z olbrzymem. Jak tylko wyszedłem z mieszkania, poczułem jak mimo wszystko mój umysł ogarnia szczęście. Cieszyłem się jak jasna cholera, że znów zobaczę chłopaka. Po drodze zajechałem do sklepu po jedzenie i alkohol, po czym cały w skowronkach ruszyłem w kierunku jego domu. Gdy do niego dotarłem, Wooseok przywitał mnie tak czule, jakbyśmy nie widzieli się przez długie miesiące - Zrobiłem zakupy. - szepnąłem, czując płonące policzki.
- Co dobrego kupiłeś?
- To, co lubisz... a przynajmniej lubiłeś trzy lata temu. - brunet zaśmiał się, po czym przejął ode mnie siatki, idąc z nimi do kuchni. Zostawiłem swoje rzeczy w przedpokoju, idąc w jego ślady.
- Opowiadaj co z tą Haseul.
- Szkoda gadać.. 
- Jinho.. mów.
- Czepia się o wszystko. 
- Jak to laska.
- Myślisz, że wszystkie takie są?
- Może nie wszystkie, ale na pewno większość.
- To jest nie do zniesienia.
- Dlatego jestem gejem. - zaśmiałem się, opierając się o ladę tuż obok chłopaka.
- Jak się poznawaliśmy, to nim nie byłeś.
- Bo cię dobrze nie poznałem. - mruknął, stając za mną. Po chwili jego wargi przywarły do mojego spiętego karku, przez co z moich ust wydobył się cichy jęk - Co to było?
- Zamknij się. 
- Te twoje riposty trzeba gdzieś spisać... wypomnę ci je za kilka lat. - jego dłonie owinęły się wokół mojej talii. Po chwili jednak chłopak zaczął rozpinać guziki mojej koszuli, ponownie dopieszczając mój kark.
- Co ty wyprawiasz?
- Jesteś tak spięty, że muszę coś z tym zrobić. 
- Rób. - zaśmiałem się, zamykając oczy. Wooseok osunął ostrożnie materiał z moich ramion. Jego wargi przesuwały się ostrożnie po moim karku, bokach szyi oraz ramionach. Z każdym kolejnym dotykiem, czułem jak uginają się pode mną kolana. Moje myśli całkowicie się wyłączyły. Czułem się tak lekko... tak cholernie dobrze i bezpiecznie. Ułożyłem dłoń na jego karku, starając się go pocałować, jednak ten dupek robił wszystko, by tego nie zrobić - No daj buziaka. 
- Nie.
- Wooseooo.. aishh.. - poczułem ogromny ból w klatce piersiowej. Zaczął mi się zamazywać obraz przed oczami... co się dzieje? Ogarnął mnie nagły niepokój i lęk, którego nie byłem w stanie wytłumaczyć. A Wooseok? Gdzie on się podział?
- Jinho, skarbie..
- Mamy go.
- Ale co z nim?
- Proszę wyjść z sali.
- Chodź, poczekamy. - ale boli mnie głowa. I do tego głosy, których nie potrafię sobie przypomnieć... o co chodzi? Uchyliłem lekko powieki, jednak bijące w nie białe światło skutecznie zamknęło je z powrotem. Co się stało? Gdzie się podział Wooseok i dlaczego leżę w zupełnie obcym mi miejscu? Boję się, niech ktoś mi wytłumaczy, o co tu do cholery jasnej chodzi.


*

- Kochanie, powiedz coś. 
- Tak jest cały czas?
- Tak. Odkąd się wybudził, nie odezwał się do nikogo ani słowem. - dowiedziałem się, że przez ostatnie pół roku byłem w śpiączce. Dlaczego? Bo wpadłem pod rozpędzony samochód. Znajome, prawda? To jednak, co wydarzyło się po tym, było snem... totalną fikcją, którą wykreowałem będąc w śpiączce. Wooseok, moje życie z nim, znajomi, ukończenie szkoły, Haseul, studia... jedna, wielka brednia.
- Proszę mnie z nim zostawić, dobrze?
- Ale..
- Proszę się nie martwić.. wiem, co robię. - moja mama wyszła niechętnie z sali, zostawiając mnie w towarzystwie pani psycholog. Kobieta usiadła koło mnie, uważnie mi się przyglądając - Pogadamy sobie, Jinho? - wpatrywałem się w przestrzeń znajdującą się przede mną. Nie miałem ochoty z nią rozmawiać. Nie mam ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Dlaczego spałem tak długo? Dlaczego to wszystko było pieprzonym snem?! Skoro mam teraz być sam, a moje życie ma być znów nudne i monotonne, to wolałbym się nigdy nie wybudzić, naprawdę - Rozumiem, że możesz czuć się teraz zagubiony.. zdezorientowany... ale to minie, Jinho. Musisz tylko się przełamać i spróbować ze mną porozmawiać. - kobieta westchnęła, po czym złapała mnie niepewnie za rękę. Jej dotyk jednak podziałał na mnie jak płachta na byka. Zabrałem dłoń, spoglądając na nią z nienawiścią - Jinho, chcę ci pomóc, naprawdę. Nie jestem twoim wrogiem. - w moim gardle urosła gula. Przełknąłem ją z trudem, czując cisnące się do oczu łzy - Może masz bliską ci osobę, z którą chciałbyś porozmawiać, co? Dziewczynę, przyjaciela? Bliskiego kolegę? 
- Wo... Wooseoka.. - szepnąłem, czując jak po moim policzku spływa łza. 
- Mhm.. to twój przyjaciel?
- Nie.
- Powiesz mi Jinho, kim jest dla ciebie Wooseok? - spojrzałem na panią psycholog, nabierając przy tym dużo powietrza.
- Nie wiem. 
- Nie pamiętasz go zbyt dobrze?
- Pamiętam... ja... ja po prostu nie rozumiem.. 
- Spokojnie... masz jego numer w swoim telefonie? 
- Nie wiem. 
- Mogłabym to sprawdzić? - skinąłem głową, patrząc jak kobieta sprawdza mój rozbity telefon - Jest, zobacz... O tego Wooseoka chodzi, prawda?
- Tak.
- Chciałbyś żebym do niego zadzwoniła?
- Boję się.
- Boisz się? Czego się boisz? 
- Nie wiem. - kobieta uśmiechnęła się lekko, wstając z miejsca.
- Nie będę cię już dzisiaj męczyć.. odpoczywaj. Mogłabym pożyczyć twój telefon?
- Tak.
- Dziękuję. - może ja go tak naprawdę nie znam? Cały czas pamiętam moment, w którym rzuciłem się pod samochód, by mu pomóc, ale... może to też zmyśliłem? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Przeraża mnie ta sytuacja. Niech ta kobieta mi pomoże... niech jakoś go tutaj przyprowadzi. Chcę go tylko zobaczyć, to wszystko. Nie liczę nawet na rozmowę, bo... bo co mu powiem? Obawiam się, że by mnie przy nim całkowicie zatkało - Jinho.. - drzwi do sali uchyliły się, a w nich pojawiła się uśmiechnięta pani psycholog - Rozmawiałam z twoim kolegą. - moje serce zabiło bardzo mocno. Poderwałem się z łóżka, jednak wtedy poczułem rwący ból w nogach - Spokojnie. Wooseok bardzo się ucieszył, jak dowiedział się, że się wybudziłeś.
- Naprawdę?
- Tak... powiedział, że zaraz do ciebie przyjedzie. - zacisnąłem dłonie na pościeli, czując jak się rozklejam. To spotkanie bardzo dużo dla mnie znaczy... za dużo. Wiem, że to, co było między mną a Wooseokiem to czysta fikcja i nie liczę na nic poważnego, ale samo zobaczenie go... sprawdzenie, czy wszystko z nim w porządku.. to dla mnie bardzo dużo znaczy.
                       Czekałem na przyjście chłopaka z zapartym tchem. W międzyczasie moi rodzice próbowali ze mną porozmawiać, ale nie byłem w stanie. Nie chciałem... czekałem tylko na odwiedziny Wooseoka. Zupełnie nic innego się dla mnie nie liczyło. Czułem się jak w jakimś pieprzonym innym świecie. Ta cała sytuacja była tak chora... tak niezrozumiała. To okropne uczucie, wiedząc, że idealna sielanka jaką żyłeś, okazała się być tylko snem, a ty tak naprawdę nie masz nic... zwariuję. 
- Kotku.. rozmawiałeś z panią psycholog.. porozmawiaj z nami, proszę cię. 
- Nie naciskaj na niego. 
- Martwię się.. - usłyszałem dźwięk przesuwanych drzwi. Spojrzałem gwałtownie w ich kierunku, widząc jak wyłania się zza nich niepewnie wysoki jak dąb Wooseok. Nic się nie zmienił. Olbrzym o czarnych, potarganych włosach i przepięknych, ciemnych oczach. Na jego widok zakręciło mi się w głowie. Chciałem zerwać się z łóżka, przytulić się do niego i powiedzieć, jak bardzo mi go brakowało, ale wiedziałem, że nie mogę.
- Dzień dobry.
- Oo.. - mama poderwała się z miejsca, podchodząc do chłopaka - Dziękuję ci, że przyjechałeś. 
- Czuję się winny całej tej sytuacji.. - odpowiedział niskim głosem, nie odrywając przy tym ode mnie wzroku. Wpatrywaliśmy się w siebie jak zaczarowani. Jakby nie patrzeć, jest dla mnie zupełnie obcą osobą. W momencie, w którym się rozstaliśmy, byliśmy pokłóceni, bo znów ingerowałem w jego życie. Ciekawe, czy te wszystkie rzeczy, jak ojciec alkoholik i narkotyki, to prawda.
- Nie, nie obwiniaj się. 
- Czy... czy my moglibyśmy porozmawiać?
- Tak.. tak, oczywiście, już wychodzimy. - mój ojciec wstał z krzesła, po czym wyszedł razem z mamą z sali. Zostaliśmy sami, ale dziwne uczucie. Wooseok podszedł niepewnie do łóżka, po czym usiadł na krześle, cały czas nie odrywając ode mnie wzroku.
- Ja... ja nawet nie wiem od czego zacząć. - wymamrotał, a jego niski głos sprawił, że do moich oczu napłynęły łzy. Dlaczego jesteśmy sobie tak bardzo obcy? Nie tak to miało wyglądać do cholery! - Jak się czujesz?
- Dobrze. 
- Ja... Boże, to już pół roku.. - czyżby się krępował? Dziwne, nie tak go zapamiętałem - Czasami cię odwiedzałem. 
- Naprawdę?
- Tak.. opowiadałem ci o szkole i... i w ogóle.
- To miłe.. - szepnąłem, czując lekko zaczerwienione policzki. Ale niezręcznie. Dawno się tak źle nie czułem. Chcę z nim porozmawiać, ale nie wiem, jak zacząć.
- A... ta kobieta, która do mnie dzwoniła.. Mówiła, że od razu po wybudzeniu się ze śpiączki wspomniałeś o mnie. To prawda? - skinąłem jedynie głową, odwracając przy tym wzrok - Dlaczego?
- Bo.. Wooseok, coś się stało.
- Nie rozumiem.. To przez ten wypadek, tak? Coś z nogami? Kręgosłupem?
- Nie, poczekaj.. ja.. - jakie to krępujące. Przełknąłem z trudem ślinę, czując jak moje serce przyspiesza. Nie miałem pojęcia, jak to rozegrać. Nie wiedziałem jak mu o tym wszystkim powiedzieć, by go nie wystraszyć - Mogę zadać ci kilka pytań?
- No.. myślę, że tak. 
- Twój ojciec... on.. znęca się nad tobą?
- Słucham? - brunet parsknął śmiechem, patrząc na mnie, jak na skończonego durnia - O czym ty gadasz?
- A ty... ty trzymasz pod łóżkiem pudełko z narkotykami. - szepnąłem, upewniając się, że nikt mnie nie usłyszał. Wooseok otworzył szerzej oczy, wstając powoli z krzesła.
- Skąd... przecież byłeś w śpiączce, co ty..
- Masz na podbrzuszu znamię w kształcie buta.. takiego małego.
- Co.. Czego ty chcesz?
- Chcesz grać zawodowo w piłkę, ale nie możesz, bo bierzesz prochy... nie chcesz z nich zrezygnować, bo dzięki nim zapominasz o ojcu. - Wooseoka zamurowało. Patrzył na mnie jak na demona, głęboko przy tym oddychając - Czyli to wszystko to prawda. 
- Skąd ty..
- Usiądź koło mnie. - bał się. Widziałem, że ma opory, jednak mimo to usiadł na łóżku, walcząc przy tym z unormowaniem oddechu - Jak byłem w śpiączce, miałem dziwny... chyba sen.
- O czym?
- O nas. - odpowiedziałem pospiesznie, co jeszcze bardziej zbiło go z tropu - Jak się wybudziłem, było to dla mnie tak wielkim szokiem, że nie potrafiłem zamienić z nikim słowa... nie wiedziałem, co się dzieje. 
- A... a o czym dokładnie był ten sen? - zagryzłem wargę, walcząc z tym, by się nie rozpłakać, ale nie mogłem. Niekontrolowanie na moje policzki spłynęły łzy, które wprowadziły chłopaka w jeszcze większe zdezorientowanie - Jinho..
- Pamiętam wypadek.. a potem... Potem w tym śnie wybudziłem się ze śpiączki. Wróciłem do domu i... i jeszcze tego samego dnia ty mnie odwiedziłeś. Zaczęliśmy ze sobą szczerze rozmawiać i... nie wiem dlaczego, powiedziałem ci, że mi się podobasz. - zacisnąłem mocno powieki, walcząc z ogromnym wstydem, który w bardzo wyraźny sposób wyszedł na moje policzki - Ty z początku nie chciałeś zaakceptować moich uczuć... twierdziłeś, że jesteś złą osobą, że stanie mi się przy tobie krzywda, że... że to nie ma prawa wypalić, ale wypaliło... wypaliło tylko na jakiś czas, ale potem.. potem napadli na ciebie dilerzy. Ponoć byłeś im winny pieniądze, które twój ojciec u nich zaciągnął.. - to jest niesamowite. Wszystko co mówię jest prawdą. Mina Wooseoka mówi o tym bardzo wyraźnie - Byliśmy razem, odwiedzałem cię codziennie w szpitalu i... i w momencie, w którym z niego wychodziłeś, powiedziałeś mi, żebym się od ciebie odpieprzył, tak po prostu.. Że jesteś dla mnie zagrożeniem, że nigdy nic do mnie nie czułeś i zniknąłeś. Potem... potem w tym śnie upłynęły aż trzy lata.. Ja kończyłem studia, a ty pracowałeś w restauracji, jako kelner i właśnie tam się spotkaliśmy. W dużym skrócie.. wróciliśmy do siebie i.. i jak mnie całowałeś, to się obudziłem na dobre.. tutaj. - w sali panowała kompletna cisza. Czułem się jak kretyn. Przyznanie mu się do tego, kosztowało mnie bardzo dużo nerwów, co wyszło w postaci bólu i zawrotów głowy. Przetarłem twarz dłońmi, spoglądając niepewnie na chłopaka - Przepraszam..
- A... a znamię? - słowo "seks" nie było w stanie przejść mi przez gardło. Spojrzałem jedynie na niego dość znacząco, na co ten wstał z łóżka, przeczesując dłonią włosy - Nie, to chore.. 
- Wooseok, daj mi wytłumaczyć.
- Niepotrzebnie tu przychodziłem. 
- Wooseok, błagam cię! - brunet sięgnął po płaszcz, idąc z nim w kierunku drzwi - Wooseok! - wyszedł... zostawił mnie samego, nie wierzę. Chociaż... z drugiej strony czego ja się spodziewałem? Że po opowiedzeniu tej bzdurnej historii ten padnie mi do stóp i powie, że już zawsze przy mnie będzie i będziemy razem? Głupota... Nie potrafię opisać tego, jak paskudnie się czułem. Moje serce pękło chyba na tysiące kawałków, a po bladej buzi spływały strużki łez, których nie umiałem opanować. To koniec... straciłem osobę, której... której tak naprawdę nigdy nie miałem i której nie zdążyłem dobrze poznać. Ile ja bym dał, by nigdy nie wybudzić się z tej przeklętej śpiączki i by żyć nadal w nieświadomości, w swoim wyidealizowanym świecie? Po jaką cholerę mu o tym wszystkim powiedziałem, Boże..


*

                   Po miesiącu leżenia w szpitalu, w końcu miałem okazję wrócić do szkoły. Idealnie w ostatni miesiąc przed egzaminami. Przez ostatnie 30 dni nie myślałem o niczym innym niż Wooseok. Przetłumaczyłem sobie, że to wszystko nigdy by się nie udało i że pora oswoić się z porażką i postarać się wrócić jakoś do życia... na spokojnie, bez pośpiechu. Widocznie tak musiało być. Nikomu poza Wooseokiem nie powiedziałem też o moich głupich wizjach.. Udawałem, że wszystko jest w porządku, by nie wyjść ponownie na idiotę. 
Dzisiaj do szkoły przywiózł mnie ojciec. Poruszam się chwilowo na wózku, bo bardzo bolą mnie nogi i momentami odmawiają mi posłuszeństwa. 
- Jinho... Jinho! - zatrzymałem się na środku dziedzińca, słysząc nawołujący mnie głos Hongseoka - Boże, Jinho! - chłopak klęknął przede mną, mocno mnie przytulając - Kiedy się wybudziłeś?!
- Ciii, proszę cię.
- Kiedy? No mów.
- Miesiąc temu.
- Miesiąc? I nawet do mnie nie napisałeś?
- Przepra..
- Nie, luz... jak się czujesz?
- Bywało lepiej. - wymusiłem uśmiech, czyszcząc brudne kolana przyjaciela.
- Zostaw głupku... a ten wózek? Coś się stało?
- Nie, to chwilowe... po prostu bolą mnie jeszcze nogi. 
- Boże, jakiego ty nam stracha napędziłeś.
- Nam?
- Ten cały Wooseok chodził po szkole jak tykająca bomba. Ciągle mówił, że twój wypadek to jego wina..
- To nieprawda. Proszę cię, nie rozmawiajmy o nim.. 
- A... chyba nie będziesz miał wyjścia, bo tu idzie. 
- Chodźmy do szkoły.
- Ale..
- Jinho, zaczekaj! - nie chciałem z nim rozmawiać. Ułożyłem dłonie na kołach, chcąc ruszyć w kierunku drzwi, jednak brunet skutecznie mnie zatrzymał - Stój, proszę cię. - odwróciłem nerwowo wzrok, gryząc przy tym z nerwów wargę - Pogadajmy.
- Wszystko ci powiedziałem..
- Zajmę ci tylko 5 minut. 
- To... to ja was zostawię. - powiedział lekko zmieszany Hongseok, oddalając się ostrożnie w kierunku głównego wejścia.
- Jinho, proszę..
- Czas ci ucieka. - Wooseok chwycił za wózek, po czym ustawił go obok jednej z ławek, na której po chwili usiadł. Miałem nadzieję, że już nigdy więcej go nie zobaczę. Starałem się wszystko sobie wytłumaczyć... że może nasze rozstanie lepiej się na mnie odbije, a ten dupek znowu miesza, po co?
- Przepraszam.
- Co?
- Ta rozmowa w szpitalu... przepraszam. Źle zareagowałem. 
- Miałeś do tego pełne prawo..
- Nie, nie miałem prawa potraktować cię jak skończony cham.. To, co mi powiedziałeś... myślałem o tym codziennie. To wszystko, to prawda. - wbiłem w niego oczy, czując jak robi mi się słabo. Co to wszystko ma znaczyć? - Chciałbym grać w piłkę, ćpam, mam ojca alkoholika i to pieprzone znamię po matce..
- Po mamie, która uciekła, zostawiając cię z pijącym ojcem..
- Jinho..
- Nie mam pojęcia jak to się stało, że wiem o tym wszystkim, ale nie musisz się bać. Zostawię to wszystko dla siebie. 
- Nie, ja... ja o tym długo myślałem i... to cholernie głupie, ale nie uważasz, że to jakiś znak?
- Znak? - wtedy przez moją głowę przebiegły jego jedne z ostatnich, wypowiedzianych w moim kierunku słów. "Nie uważasz, że to, że na siebie wpadliśmy po raz drugi, to wystarczający znak?". To jakaś paranoja... przysięgam, że dłużej tego nie wytrzymam.
- Dlaczego akurat te wizje dotyczyły mnie, a nie Hongseoka?
- Nie wiem.
- Ty... ty jesteś jedyną osobą, która się mną w jakikolwiek sposób zainteresowała... 
- Szukasz we mnie przyjaciela? To będzie dla mnie trudne, ale zgoda, bądźmy nimi.. - wtedy też stało się coś, czego w życiu bym się nie spodziewał. Wooseok przywarł wargami do kącika moich ust, składając na nich delikatny pocałunek - Co..
- To chyba też zaczyna się od bycia przyjaciółmi.. 
- Ale.. ja nie rozumiem. - poczerwieniałem, a moje serce biło tak mocno, że byłem pewien, że cały dziedziniec je słyszy.
- Ja też nie... Ja też, Jinho, ale coś podpowiada mi, że tak ma być. Oczywiście jeśli nadal tego chcesz..
- Ja..
- Opowiesz mi o tym swoim śnie ze wszystkimi szczegółami... Bardzo chciałbym usłyszeć resztę. 
- Zaskoczyłeś mnie. - chłopak złapał mnie za roztrzęsione dłonie, ogrzewając je swoimi dużymi łapkami.
- Spójrz na mnie. 
- Nie mogę..
- Proszę cię, popatrz. - uniosłem niepewnie wzrok, spotykając się z czarnymi, pięknymi oczami Wooseoka - Powiedz mi, kogo widzisz. 
- Kogo widzę?
- Twoja pierwsza myśl..
- Widzę osobę, za którą cholernie tęsknię.. i potrzebuję jej... Bo się zakochałem, jak skończony idiota, w kimś, kogo nie do końca znam. - wypaliłem, pociągając przy tym nosem - Czuję się w tym wszystkim strasznie pogubiony..
- Jinho..
- Ja już nie wiem, co jest prawdą, a co nie. - przytulił mnie. Zrobił to na środku szkolnego dziedzińca, przez który przewijała się masa uczniów. 
- Chyba potrzebujemy siebie nawzajem. - nawet nie drgnąłem. Byłem tak oszołomiony, że nie wiedziałem, co powinienem zrobić - Ja pomogę ci powrócić jakoś do rzeczywistości, a ty... 
- Postawiłem sobie za cel wyciągnięcie cię z bagna. - uniosłem na niego wzrok, czując czułego buziaka na moim czole - Ludzie nas zobaczą..
- I co z tego? Jesteś człowiekiem, który patrzy na opinię innych?
- Tak... chyba jak każdy.
- Y y... nie każdy.
- No tak.. zapomniałem, że jesteś wyjątkiem. Pod każdym względem. - Wooseok zaśmiał się, głaszcząc mnie nieśmiało po policzku - Wiesz co?
- Co?
- To wszystko brzmi jak bajka, co? 
- Ale co konkretnie?
- Byłeś w śpiączce, przez którą zobaczyłeś moje życie... i... wszystko jakby z mojej perspektywy..
- Twoimi oczami... - westchnąłem, głaszcząc go po dłoni - Dość dziwne i... nadal nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć.
- Może nie powinniśmy się w to zagłębiać? Może tak właśnie miało być?
- Tak.. widocznie tak. - nie wiem co o tym myśleć i zastanawiam się, czy w ogóle powinienem o tym dłużej myśleć. Moje życie w pewien sposób runęło, jednak z drugiej strony cały ten wypadek, życie wynagrodziło mi najwspanialszym prezentem na świecie. Prezentem, przy którym czuję się chwilowo skrępowany i który muszę lepiej poznać, ale wiem, że jest to najcudowniejsza osoba, jaką mogłem spotkać. 






~Koniec.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

23 marca 2019

Moimi oczami~cz.10 [Jinho&Wooseok]




- Muszę już iść. - odstawiłem kubek na stół, całując w czoło moją dziewczynę -Haseul.
- Idź... przecież znajomi są ważniejsi ode mnie.
- Nie zaczynaj, proszę cię. Mówiłem ci setki razy, że mam dzisiaj spotkanie klasowe.
- No to mówię "idź". - burknęła, nie odrywając wzroku od swojego telefonu.
- Nie czekaj na mnie... nie wiem, o której wrócę. - westchnąłem, kierując się do drzwi. Momentami mam dość naszej relacji. Haseul na początku naszej znajomości była niesamowicie uroczą i kochaną osobą. Urzekła mnie tym, że była bardzo otwarta, uśmiechnięta, pomocna... ale to wszystko to były tylko pozory. Może po kolei... Gdy ostatni raz rozmawiałem z Wooseokiem, ten leżał w szpitalu, w bardzo ciężkim stanie. Powiedział wtedy, że nie jestem przy nim bezpieczny i że powinniśmy się rozstać. Uznałem, że jest w szoku po tym, co się stało i dam mu kilka dni na dojście do siebie. Odwiedzałem go codziennie... dbałem o niego, przynosiłem mu czyste ubrania, książki, pomagałem w najprostszych nawet czynnościach. Wooseok codziennie prosił mnie, bym zniknął z jego życia. Żebym zaczął żyć po swojemu i dał mu wreszcie święty spokój, jednak ja nie odpuszczałem. Wmawiałem sobie, że jak wyjdzie ze szpitala i dojdzie do siebie, to wszystko między nami będzie jak dawniej... myliłem się. Pamiętam doskonale ten dzień. Przyszedłem wtedy do szpitala, by pomóc chłopakowi zebrać się do domu. Gdy mnie zobaczył, nie powiedział w moim kierunku ani jednego słowa. Zebrał się w ciszy, po czym zaczął iść w kierunku wyjścia, a ja, jak ten pies, szedłem posłusznie za nim. Dopiero gdy stanęliśmy na dziedzińcu szpitala, Wooseok spojrzał na mnie swoimi pięknymi, czarnymi oczyma, mówiąc mi wprost, że nigdy mnie tak naprawdę nie kochał i nie chce mnie nigdy więcej widzieć. Bardzo mnie to zabolało, ale czułem, że to co mówi, nie jest prawdą. Nie naciskałem na niego... stwierdziłem, że odpuszczę. Płakałem za nim przez bardzo długi czas. Ciągle myślałem o tym, co się z nim dzieje. Wielokrotnie pisałem do niego z prośbą o spotkanie, jednak ten ignorował każdą z nich. Nigdy więcej nie pojawił się też w szkole. Gdy moja tęsknota naprawdę nie pozwoliła mi na zostanie w domu, chodziłem do niego. Za każdym jednak razem nikt nie otworzył mi drzwi. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że to koniec.. że zrobiłem coś tak złego, że Wooseok nie chce mieć ze mną nic do czynienia. Czułem się fatalnie.. w szkole łapałem same złe oceny, a moje egzaminy końcowe wisiały na włosku. Na szczęście udało mi się je zdać i ukończyć liceum. Poszedłem na studia związane z PR'em i marketingiem, by móc z czasem dołączyć do firmy rodziców. Kończę właśnie trzeci rok. Na pierwszym roku poznałem Haseul. Z początku była moją bardzo dobrą koleżanką, jednak z czasem zrozumieliśmy, że czujemy do siebie coś więcej. Decyzję o wspólnym zamieszkaniu podjęliśmy bardzo szybko... za szybko, gdyż już na wakacjach między pierwszym a drugim rokiem, Haseul się do mnie wprowadziła. W momencie ukończenia liceum, dostałem od rodziców niewielkie, dwupokojowe mieszkanie w dzielnicy Guro-gu i to właśnie w nim, niemalże dzień w dzień kłócę się z dziewczyną... istny koszmar. Dopiero ten związek utwierdza mnie w przekonaniu, że kompletnie nie mam szczęścia w miłości. Chyba powinienem być wiecznym singlem, skupionym tylko i wyłącznie na karierze - Cześć! Nie siedź za długo! - krzyknąłem, wychodząc z domu. Za każdym razem gdy opuszczam mieszkanie, czuję że żyję. Dobija mnie nasza znajomość. Darzę Haseul jakimś uczuciem, ale to nie jest to samo, co kiedyś. Zbyt szybko to wszystko się potoczyło, stąd te problemy. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Dziś mam spotkanie mojej licealnej klasy, na które bardzo się cieszyłem. Nie widziałem tych ludzi od trzech lat... nie licząc oczywiście Hongseoka, z którym widuję się niemalże codziennie. Jestem ciekaw tego co robią, gdzie studiują, czy w ogóle studiują. Może są w związkach, może niektórzy studiują za granicą... ciekawe. Jestem pewien, że to spotkanie tak bardzo mnie pochłonie, że w końcu choć na moment zapomnę o problemach z dziewczyną.
                      Po około 40 minutach dotarłem do Gangnam, gdzie byłem umówiony ze znajomymi. Gdy w końcu znalazłem knajpę, w której miało się odbyć spotkanie, wszedłem do środka słysząc roześmiane głosy kolegów. Nie sądziłem, że to spotkanie przyniesie mi tyle radości.
- Patrzcie!
- Jinho!
- Kujon przyszedł! 
- Cześć. - zaśmiałem się, siadając przy ogromnym stole, przy którym znajdowało się ponad 30 osób - Bardzo się spóźniłem?
- Nieee.
- Dopiero tu przyszliśmy.
- O to dobrze. 
- Opowiadaj, co u ciebie.
- Właśnie... ciągle się zastanawiamy nad tym, co u ciebie słychać.
- U mnie? - zaczerwieniłem się lekko, drapiąc się przy tym po głowie - Skąd ta ciekawość?
- Widzieliśmy, że masz dziewczynę.
- Właśnie... a co z Wooseokiem? - nie sądziłem, że jego imię tak bardzo mnie zaboli. Przygryzłem jedynie wargę, starając się ukryć to, że wspomnienie naszego związku jeszcze mnie w jakikolwiek sposób rusza.
- Tak, mam dziewczynę... nawet razem mieszkamy. 
- Uuuu.
- Myśleliśmy, że nadal będziesz się obracać wśród chłopaków.
- Proszę cię... nic z tych rzeczy. To było dawno i nie prawda. - sięgnąłem po kartę, głęboko przy tym wzdychając - To co? Zamawiamy coś?
- A jak!
- Gogigui i dużo soju! - tak, temat jedzenia zawsze potrafił ich zająć. Nie rozumiem tego zainteresowania moją osobą. Nie wiem też, po jaką cholerę wyciągać brudy z przeszłości. Może rzeczywiście na tamte czasy było to dla nich coś niesamowitego, o czym mogło być cały czas głośno, ale teraz? Jesteśmy dorośli, więc po co robić wokół tego taki szum? Mimo to starałem się o tym zapomnieć i dobrze się bawić. Zjedliśmy baaardzo dużo pysznego mięsa, a z każdą kolejną minutą, do naszego stolika dochodziło coraz to więcej butelek zimnego soju. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o moich znajomych, jednak i tak największe zainteresowanie wśród ludzi wzbudzała moja sytuacja i kwestia mieszkania z Haseul.
- Jinho... a ty dokąd? - zapytała jedna z koleżanek, łapiąc mnie przy tym za nadgarstek. Chciałem wyjść na chwilę na zewnątrz... czułem, że wypity przeze mnie alkohol wręcz mi to nakazywał.
- Idę zapalić... zaraz wrócę.
- Ty palisz?
- Tak wyszło. - zaśmiałem się, idąc leniwym krokiem w kierunku wyjścia. Ale kręciło mi się w głowie. Nie piję zbyt często, ale kiedy już to robię, to zawsze przeginam. Wyszedłem przed knajpę, po czym skręciłem w boczną uliczkę restauracji, opierając się plecami o jej ścianę - Moja głowa. - jęknąłem, odpalając papierosa. Zamknąłem oczy, starając się dojść do siebie. Gdy zaciągnąłem się dymem, poczułem jak ktoś wyciąga gwałtownie papierosa z mojej dłoni.
- Taki mądry z ciebie chłopak i nie wiesz, że to jest niezdrowe? - znam ten głos zbyt dobrze. Niski dźwięk przeszedł moje ciało od góry do dołu, przyprawiając mnie o szybsze bicie serca. Przekręciłem niepewnie głowę, widząc stojącego obok mnie Wooseoka. Wysokiego, cholernie przystojnego, z tym samym, cwaniackim uśmiechem Wooseoka - Wiedziałem, że to ty przyszedłeś do tej knajpy. - zamurowało mnie. Nie byłem w stanie oderwać od niego wzroku i wydusić z siebie nawet jednego słowa. Miał na sobie strój kelnera... ten sam, który noszą kelnerzy w restauracji, w której byłem ze znajomymi z liceum. Jak to możliwe, że go nie zauważyłem? - Ziemia do Jinho. 
- Co.. 
- Nie spodziewałeś się mnie tutaj, co? - Boże, oprzytomnij wreszcie człowieku. Powiedz coś, cokolwiek.
- N.. nie.. 
- Mhm... wziąłem się za siebie. - burknął, zaciągając się przy tym moim papierosem - Nic się nie zmieniłeś... no.. może poza tym paleniem. 
- Ty..
- No śmiało... powiedz coś wreszcie. - powiedz coś? Ale co? Na usta ciśnie mi się masa pytań. Chce mi się płakać, nie mogę unormować oddechu. Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek go spotkam. Nie miałem pojęcia, że będę miał jeszcze kiedykolwiek szansę na rozmowę z nim - Jinho.
- Wszystko... wszystko u ciebie dobrze?
- Naprawdę to cię najbardziej interesuje? - przełknąłem z trudem sporych rozmiarów gulę, uciekając przy tym wzrokiem - Jinho, co z tobą?
- Co? Zostawiłeś mnie jak psa, dlaczego? - wydusiłem, czując cisnące się do oczu łzy.
- Wrócił stary Jinho... tłumaczyłem ci, że tak będzie dla ciebie lepiej. - brunet zaciągnął się dymem, uważnie mierząc mnie wzrokiem - Nie mów, że nadal cię to rusza. - rusza... oczywiście, że mnie rusza i nie było dnia, podczas którego nie zastanawiałbym się, co u niego słychać. Pieprzony dupek wydaje się być niewzruszony tym spotkaniem.
- Oczywiście, że nie... było minęło. - westchnąłem, unosząc na niego wzrok - Mam dziewczynę, mieszkamy razem.
- Och.. - Wooseok odchrząknął, gasząc papierosa na ścianie restauracji - I jak się wam układa?
- Świetnie.. pewnie spędzę z nią resztę życia. - nie wiem po co tak kłamię. Może jak go choć trochę zaboli, to poczuję się lepiej?
- W takim razie gratulacje.. - burknął, poprawiając swój pracowniczy mundurek - Nieźle się zmienili ci idioci, co?
- Dlaczego idioci?
- Przypomnij sobie licealne czasy. - westchnął, idąc w kierunku bocznego wejścia - Masz na jutro plany?
- Nie... chyba nie.
- Przyjdź do mnie po 19-tej. 
- Po co? 
- Pogadać i powspominać stare czasy. - rzucił, znikając za drzwiami knajpy. Oniemiałem. Osunąłem się po ścianie budynku, czując jak wszystko we mnie buzuje. Nie mogłem uwierzyć w nasze spotkanie. Wykraczało to ponad moje wszelkie wyobrażenia. Patrząc na niego, miałem ochotę go mocno przytulić i powiedzieć mu, jak cholernie za nim tęskniłem. Powiedzieć mu, jak bardzo się o niego bałem i zastanawiałem się, co się z nim dzieje. Wygląda na to, że ten egoistyczny dupek wyszedł na prostą. Pracuje... a to już jest coś.


*

- No i potem wpadną laski, wypijemy jakieś drinki, może coś obejrzymy.. - mieszałem kawę od dobrych kilku minut, rozmyślając cały czas o moim spotkaniu z Wooseokiem. Odkąd wczorajszej nocy wróciłem do mieszkania, nie potrafię myśleć o niczym innym - A ty będziesz nam siedzieć na łbie? - nie wiem czy powinienem do niego iść. W sumie mam co do tego dość mieszane uczucia. Oczywiście, że chciałbym wiedzieć, co u niego słychać, jak sobie radzi i czy nie potrzebuje pomocy, ale boję się, że pójście do jego domu to będzie rozdrapanie starych ran, a to by cholernie bolało.. - Jinho, do cholery!
- Hm? - spojrzałem na wściekłą Haseul, starając się oprzytomnieć.
- Słyszysz co do ciebie mówię?
- Przepraszam. Mogłabyś powtórzyć?
- Mówię, że zaraz wpadną do mnie laski... co masz zamiar dzisiaj robić?
- Sam nie wiem.
- Nie chciałbyś gdzieś iść? Nie chcę żebyś nam przeszkadzał.
- Przeszkadzał... pamiętaj proszę, że to moje mieszkanie.
- Ile razy będziesz mi to wypominać?!
- Niczego ci nie wypominam. Nie chcę po prostu żebyś wyrzucała mnie z własnego domu. - upiłem łyk kawy, spoglądając na moją dziewczynę. 
- Przychodzą do mnie koleżanki... naprawdę nie masz kumpla, do którego mógłbyś dzisiaj iść?
- Mam i pójdę. Mam dość siedzenia w domu z tobą. 
- Jesteś bezczelny Jinho!
- Proszę cię... nie mam ochoty na kolejną awanturę. - może jestem dla niej zbyt surowy, ale naprawdę mam jej dość. Duszę się w tym związku. To nie jest to, czego oczekiwałem i potrzebowałem - Wrócę jutro... nie roznieście tylko mieszkania. - mówiąc to, chwyciłem za kubek, po czym ruszyłem w kierunku sypialni, by wziąć kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Stwierdziłem, że pójdę na moment do Wooseoka, a potem do rodziców. Przynajmniej odetchnę i zapytam mamy, co powinienem dalej robić. 
- Ty... za kogo ty mnie uważasz? Co to znaczy "nie roznieście mieszkania"? 
- Po prostu cię znam. Ciebie i twoje koleżanki. 
- Wiesz co? Momentami mam cię naprawdę dość.
- Dobrze, że tylko momentami. - burknąłem, pakując do torby kilka potrzebnych rzeczy - O której mogę jutro wrócić? - zapytałem z ironią, zerkając na dziewczynę.
- Śmieszny jesteś, wiesz? Do 13-tej powinny stąd pójść.
- Do 13-tej... nieźle. - wypiłem pospiesznie gorącą kawę, po czym ruszyłem w kierunku drzwi - Na razie. 
- Nie dasz mi buziaka?
- Jakoś nie mam ochoty. - wyszedłem z mieszkania czując jak schodzi ze mnie złe napięcie, jednak gdy wsiadłem do samochodu, zacząłem kilkakrotnie zastanawiać się, czy aby na pewno powinienem jechać do Wooseoka. Nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie wiem czy jest sens wracać do tego, co było. Po co o tym rozmawiać? Było, minęło... Fakt, może i jestem ciekaw, co u niego słychać, ale boję się tej rozmowy... boję się kolejnej krzywdy i rozczarowania. Siedziałem w aucie przez długi czas. Gdy dochodziła godzina 20-ta, odpaliłem silnik, ruszając leniwie przed siebie. Nie myślałem o tym, gdzie jadę... po co. Miałem w głowie totalny mętlik. Albo setki myśli na sekundę, albo totalna pustka. Nie sądziłem nawet, że koła samochodu doprowadzą mnie na osiedle domków, gdzie mieszka mój były - No tak. - westchnąłem, spoglądając w wąską, boczną uliczkę, która prowadziła do jego domu. Zgasiłem auto, po czym spacerem ruszyłem w górę ulicy. Moje serce biło jak szalone, a przez głowę przewijały się wspomnienia... zarówno te dobre, jak i złe, z chwil, kiedy byliśmy razem w liceum... fajne czasy. Wszedłem na podwórko, którego z początku nie poznałem... myślałem, że pomyliłem domy. Posprzątane, zadbane, nawet z kilkoma roślinkami... wow. W momencie, gdy podszedłem do drzwi, znajdująca się nad nimi lampa sama się zaświeciła, co zdradziło moje przyjście. Nie musiałem nawet pukać, gdyż drzwi po chwili się otworzyły. Wyglądało to tak, jakby Wooseok czekał tuż przy nich na moje przyjście.
- Przyszedłeś. 
- Cześć. - szepnąłem, bojąc się nawet podnieść na niego wzrok - Chciałeś rozmawiać, to jestem.
- Wejdź. - wszedłem do środka i zdębiałem. Czy ja aby na pewno dobrze trafiłem? Mieszkanie było odświeżone, odmalowane... zero butelek i puszek po alkoholu, zero opakowań po jedzeniu. Brak zapachu papierosów i alkoholu... co jest? - Naprawdę cieszę się, że przyszedłeś.
- Ta..
- Napijesz się czegoś? Kawka?
- Soju.
- I to rozumiem. - ruszyłem za nim do kuchni. Miałem w głowie tysiące pytań, ale nie miałem pojęcia od czego zacząć. Usiadłem przy stole, obserwując Wooseoka i to, jak wyciąga z lodówki zimny alkohol. Tęskniłem za nim. Tęsknię do tej pory, ale muszę być twardy. Mam dziewczynę, a on... Wooseok to przeszłość i niech tak pozostanie.
- Twój dom... trochę się tu zmieniło.
- W końcu o niego zadbałem.
- A twój ojciec?
- Nie żyje, stąd ten porządek. - zatkało mnie. Olbrzym usiadł przy stole, polewając nam alkohol.
- Ja... strasznie mi przykro. 
- Daj spokój.
- Ale..
- Zapił się na śmierć... Rok temu policja zapukała do drzwi i powiedzieli, że ojciec nie żyje. Wreszcie mam święty spokój.. - tylko tak mówi. Po oczach widzę, że niesamowicie cierpi, gdy wspomina ojca.
- Dlaczego o niczym mi nie powiedziałeś? Przecież bym ci pomógł.
- Poszedłeś na studia, miałeś poważniejsze sprawy na głowie.
- Bzdury.
- Mniejsza z tym. - brunet uniósł kieliszek, wlewając w siebie jego zawartość - Powiedz lepiej, co u ciebie. Jak sobie radzisz? - poszedłem w jego ślady. Wypiłem soju, głęboko przy tym wzdychając.
- Za moment kończę studia.. zacznę pracę. A... widzę, że nawet ty podjąłeś się roboty.
- Nie miałem innego wyjścia. Nawet dobrze płacą, więc nie narzekam. 
- Cieszę się, naprawdę. - czuję się przy nim bardzo skrępowany, sam nie wiem dlaczego. Ponad 3-letnia przerwa robi swoje.
- A... co z tobą i tą twoją dziewczyną? - uniosłem wzrok na chłopaka, czując mocniejsze bicie serca. Dziwne, że tak bardzo go to interesuje.
- Poznaliśmy się na początku studiów... ma na imię Haseul, mieszkamy razem.
- Gdzie?
- Rodzice kupili mi mieszkanie w Guro-gu. 
- Pf... pasożyt żeruje na tobie. - ma rację. Dziwi mnie tylko to, że tak bardzo pała do niej nienawiścią, nie znając jej.
- Nie mów tak.
- No tak, przepraszam. 
- Ja mam naprawdę nudne życie... powiedz lepiej, jak ty sobie radzisz.
- Szkoda gadać.
- Wooseok.. - chłopak upił kolejny kieliszek soju, spoglądając na mnie.
- Wtedy, kiedy ostatni raz się widzieliśmy... zostałem pobity przez dilerów. - poczułem ścisk w sercu. Wiedziałem, że to z mojej winy. Uciekłem wzrokiem, polewając sobie alkoholu - Stwierdziłem, że to nie jest to, czego chcę... że mam szczerze tego dość. Postawiłem się im w końcu... Potem skończyłem liceum.. w międzyczasie zmarł ojciec, poszedłem do pracy... nic ciekawego. 
- A... a dług?
- Spłaciłem go... w całości.
- W jaki sposób? - Wooseok milczał. Nie chciałem ciągnąć go za język. Czułem, że znów wpakował się w jakieś bagno, o którym nie chce mówić.
- No... najważniejsze, że teraz mi się w miarę układa. 
- Nie potrzebujesz pomocy?
- Nie, jest okej. - skinąłem głową, wzdychając. Mam do niego setki pytań. Jak je zadać? Kiedy? Czy aby na pewno będą one na miejscu? - Chcesz mnie o coś zapytać.
- Co?
- Znam ten wyraz twarzy... pytaj.
- Nie... wydaje ci się. 
- Dlaczego cię zostawiłem? Dla twojego dobra... jakbyś nadal przy mnie był, ktoś mógłby ci wyrządzić ogromną krzywdę. - spuściłem głowę, czując napływające do oczu łzy. Nie mam słów, którymi mógłbym wyrazić tęsknotę za nim i za tym, co było - Nie odbierałem twoich telefonów i nie odpisywałem na wiadomości, bo ktoś mógł cię namierzyć. Środowisko, w którym się obracałem to naprawdę nie są żarty. To nie jest tak Jinho, że nagle przestałem cię kochać.. - spojrzałem na niego gwałtownie, czując jak mocno bijące serce rozsadza moją klatkę piersiową - Po prostu bałem się, że coś ci się stanie. - niekontrolowanie po moim policzku spłynęła łza, która sprawiła, że chciałem się zapaść pod ziemię. Wytarłem ją pospiesznie, wstając z krzesła.
- Pójdę już.
- Jinho.. - Wooseok złapał mnie za ramię, odwracając mnie w swoim kierunku.
- Wiesz co? Nie wiem czy zrobiłeś wtedy dobrze czy nie. - nie potrafiłem już się kontrolować. Płakałem jak głupi, ale czułem, że bardzo tego potrzebuję. Musiałem wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje - Ale nie było dnia, kiedy nie zastanawiałbym się jak się czujesz... co u ciebie i czy w ogóle żyjesz! Jedna wielka niewiadoma! - chłopak pociągnął mnie za nadgarstek chcąc mnie przytulić, ale buzowało we mnie tyle emocji, że pod ich naciskiem zacząłem okładać go pięściami, co ten z pokorą przyjmował - Płakałem za tobą jak kretyn i nie mogłem pogodzić się z twoim odejściem! Ty pieprzony egoisto! 
- Jinho, poczekaj.. 
- Potrzebowałem cię, a ty najzwyczajniej w świecie kopnąłeś mnie w dupę! - poczułem silne szarpnięcie, któremu towarzyszył bardzo subtelny i delikatny dotyk warg, który doskonale znam. Całował mnie. Znowu byłem blisko osoby, którą kochałem... kochałem i nadal kocham najbardziej na świecie - Przestań.. - szepnąłem lekko oszołomiony, spuszczając przy tym głowę.
- Spójrz na mnie. 
- To nie powinno mieć miejsca.
- Gówno prawda. 
- Mam dziewczynę.. - chłopak uniósł mój podbródek, wpatrując się bardzo uważnie w moje zapłakane oczy.
- Kochasz ją i to z nią chcesz być do końca życia, tak? Powiedz, że tak, to dam ci spokój. - milczałem. Bałem się tego, co robię. Kończę studia, jestem dorosłą osobą. Powinienem myśleć przyszłościowo, a nie chwilową słabością. Co powie Haseul, jej rodzice, moi rodzice, znajomi, współpracownicy... nie, tak nie można - Jinho, powiedz coś... co czujesz.
- Jaką mam mieć pewność, że mnie znowu nie zostawisz? Zaufam ci, a ty znowu kopniesz mnie w dupę.
- Jinho..
- Ja tego nie przeżyję drugi raz, rozumiesz? 
- Powiedz mi, co czujesz. - brunet złapał mnie za dłonie, przykładając je do swojego serca.
- Powiedz mi, jaką mam gwarancję, że mnie nie zostawisz. 
- Jinho... byłeś jedyną osobą w moim życiu, której zaufałem i którą szczerze kochałem, zrozum. I wiem, że to nasze spotkanie i... i teraz to wyznanie... może to wszystko powinno wyglądać inaczej, ale takich rzeczy się nie zaplanuje..
- Skoro ci na mnie zależy, dlaczego nie szukałeś mnie zaraz po ułożeniu swoich spraw?
- Bo się bałem. 
- Co?
- Bałem się spotkania z tobą... bałem się twojej reakcji, tego co powiesz... Bałem się, że znowu cię stracę... Chcę cię mieć teraz cały czas przy sobie kurduplu. 
- Wooseok, ja.. ja boję się znowu ci zaufać. 
- Chcesz stąd wyjść i być z Haseul, tak? - nie, nie i jeszcze raz nie. Wizja powrotu do domu przyprawia mnie o mdłości. Chciałbym tutaj zostać i już zawsze być przy Wooseoku.
- Ja..
- Tak czy nie?! 
- Nie! Nie chcę, bo to ciebie kocham dupku! - nie wierzyłem, że to powiedziałem. Wooseok chwycił mnie za pośladki, sadzając mnie na stole. Nasze wargi pragnęły siebie tak obrzydliwie zachłannie, jak nigdy dotąd. Nie myślałem nad tym, co robię i nie chciałem o tym myśleć. Wyrzuty sumienia wolałem zostawić sobie na jutro. Teraz cieszyłem się obecnością i bliskością mojego byłego. Zerwaliśmy z siebie koszulki... jak zwierzęta. Moje dłonie błądziły po jego spodniach. Pragnąłem jego bliskości i namiętności, jak niczego innego. Wiedziałem, że przed nami długa droga, by opowiedzieć szczegółowo, co się u nas działo.. by poznać się na nowo. Gdy w końcu w napadzie niesamowitego podniecenia, udało mi się zsunąć z niego spodnie, chwyciłem za bokserki chłopaka, zsuwając je w dół. Wooseok jednak pchnął mnie na stół, pozbawiając mnie dolnej części garderoby. Otaczająca mnie rzeczywistość wirowała. Nie wiedziałem już co jest w zasadzie tą rzeczywistością, a co fikcją. Nie zastanawiałem się nad tym, że za moment poczuję ogromny ból... w końcu kochałem się z nim tylko raz. Starałem się całkowicie wyłączyć myślenie i skupić się na Wooseoku. Usiadłem. Brunet pieścił dłońmi moje nagie ciało, podczas gdy ja drżącą dłonią pobudzałem jego członka. Nasze języki przepychały się, walcząc między sobą o dominację. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę zdolny do czegoś takiego. W moim organizmie wirowało tysiące emocji. Chciałem płakać, śmiać się, wrzeszczeć... nie miałem pojęcia, co się ze mną dzieje. W pewnym momencie Wooseok zsunął mnie ze stołu, stawiając mnie przodem do niego. Zaraz po tym pochylił gwałtownie moje ciało, przywierając do niego swoim. Poczułem na pośladkach jego członka. Wargi bruneta pieściły moje plecy, a biodra poruszały się bardzo powoli, sprawiając, że odpływałem - Wo.. Wooseok.. - wszedł we mnie. Tysiące igieł rozszarpywało moje ciało na tysiące kawałków. Ugięły się pode mną nogi, jednak chłopak chwycił mnie w talii, podtrzymując mnie. Uderzyłem dłońmi o stół, jęcząc przy tym z bólu. Z drugiej strony, był to najprzyjemniejszy ból w moim życiu. Wiem, brzmię teraz jak idiota, ale nie mam słów, którymi mógłbym opisać stan, w jakim się teraz znajdowałem. Z każdym jego kolejnym pchnięciem, ból mijał, a na jego miejsce wskakiwała ogromna przyjemność. Z czasem udało mi się postawić swoje ciało do pionu. Moje dłonie spoczęły na szybkich biodrach bruneta, a spięte barki z każdą kolejną sekundą rozpływały się pod wpływem jego pocałunków. Nie panowaliśmy nad sobą... zachowywaliśmy się jak zwierzęta. Mimo to, absolutnie tego nie żałuję. To musiało się wydarzyć. To Wooseok jest osobą, która była mi pisana i to z nim chcę być do końca życia. Chcę wykorzystać tę noc na stracone trzy lata, które spędziłem bez niego... rano będę się zastanawiać co dalej...






~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

16 marca 2019

Moimi oczami~cz.9 [Jinho&Wooseok]




                 Nigdy w życiu nie miałem tak gwałtownej pobudki jak podczas tamtej nocy i z pewnością zapamiętam ją na długi czas. Poczułem jak ktoś bardzo mocno potrząsa mnie za ramiona. Nie miałem pojęcia co się dzieje. Towarzyszył mi ogromny ból głowy, ale nie tylko. Bolał mnie żołądek, ramiona, nogi, nawet pośladki. Do tego bardzo ciężko mi się oddychało, a obraz przed moimi oczami był lekko zamazany.
- Słyszysz mnie? - otworzyłem oczy, widząc nad sobą przestraszonego Wooseoka - Jinho..
- Mmm... słyszę. 
- Boże, jaka ulga. - chłopak ciężko odetchnął, siadając obok mnie. Po chwili ukrył twarz w dłoniach, starając się uspokoić. Od razu zauważyłem, że targa nim masa emocji.
- Wooseok. - chciałem przetrzeć twarz dłonią, jednak gdy najechałem na nos, poczułem pod nim zaschniętą krew, która automatycznie mnie obudziła - Co... co to jest? - usiadłem czując jak uderza we mnie fala zimna. Dopiero wtedy zorientowałem się, że jestem nagi... dlaczego do cholery? Dlaczego niczego nie pamiętam? Czemu leciała mi krew z nosa? - Co się stało? - chłopak milczał. Mimo panującego w pokoju mroku, widziałem, że jest całkowicie nagi... co my robiliśmy? - Powiedz coś wreszcie. - przekręciłem się na bok czując okropny ścisk żołądka. Dawno nie czułem się tak paskudnie... zupełnie jak wrak człowieka. Jakby ktoś mnie przemielił, zjadł i zwrócił z powrotem. Moją uwagę przykuła szafka nocna pobrudzona białym proszkiem i kilkoma, pustymi woreczkami. Do tego leżało na niej opakowanie prezerwatyw, a na ziemi leżały zużyte trzy... Nie wierzę, że to zrobiliśmy - Wooseok...
- Chyba przegięliśmy.
- Ale... - usiadłem gwałtownie obok mojego chłopaka, wbijając w niego wzrok - Jak.. dlaczego niczego nie pamiętam? 
- Przesadziliśmy z prochami... też ledwo kojarzę co się działo. Dobrze, że po koce braliśmy lżejsze prochy, bo by nas przekręciło. - burknął, sięgając po bokserki, po czym wstał z łóżka, by je założyć - W ogóle nie powinieneś niczego brać..
- Jakie to ma teraz znaczenie? - ma i to ogromne, ale nie chcę wpędzać go w poczucie winy.
- Nie pozwolę żebyś brał to gówno. Jestem skończonym idiotą, że ci na to pozwoliłem. 
- Przestań, proszę cię. - owinąłem się dokładnie kołdrą, wstając z łóżka. W momencie, gdy stanąłem na ziemi, poczułem duże zawroty głowy, jednak starałem się mimo wszystko nad nimi zapanować.
- Połóż się.
- Wooseok. - podszedłem do bruneta, uważnie mu się przyglądając - My... kochaliśmy się?
- Na to wygląda.. - miałem ochotę się rozpłakać. Zawsze chciałem pamiętać ten moment. Mówi się, że takie rzeczy jak pierwszy raz, pamięta się całe życie. A ja... ja czasu już nie cofnę. Absolutnie nie żałuję tego, że kochałem się właśnie z nim. Boli mnie to, że odbyło się to po masie dragów, których zawsze bałem się jak ognia, bez krzty jakiejkolwiek świadomości. Chciałbym wtedy widzieć jego twarz, czuć jego bliskość, czuć, jak relacje między nami się zacieśniają... Zawsze byłem ciekaw jakie to uczucie. Jak to jest, jak idzie się do łóżka z osobą, którą się kocha, a my... My załatwiliśmy sprawę jak zwierzęta. Czuję się z tym koszmarnie - Przepraszam. - usiadłem bezwładnie na łóżku, starając się pozbierać myśli. Chciałem się rozpłakać. Wpatrywałem się w szafkę nocną, czując się jak degenerat i skończony śmieć. Dlaczego wziąłem to gówno? Co mnie podkusiło do cholery?
- Nie wiem, co powiedzieć.
- Ubierz się... jest tu strasznie zimno. - Wooseok wręczył mi swoje luźne ubrania, po czym zajął się ładnym ułożeniem mojego szkolnego mundurka na jego krześle. Ewidentnie nie miał pojęcia, jak się zachować. Podobnie z resztą jak ja. Narzuciłem na siebie jego rzeczy, sięgając po telefon, na którym widniała 3 w nocy i kilka nieodebranych połączeń od rodziców.
<- Po szkole poszedłeś do Wooseoka, prawda? Odezwij się skarbie. 
Mama wysłała mi tego sms'a około 22. Odpisałem jej jak najszybciej, gdzie jestem, po czym odłożyłem telefon, wstając z łóżka.
- Chodź tu. - chłopak zwilżył chusteczkę, wycierając delikatnie mój nos. Wziąłem aż tyle, że dostałem krwotoku? Boję się, że coś mi się teraz stanie..
- Wooseok..
- Hm?
- Nic mi nie będzie? 
- Nie... mam nadzieję, że nie.
- A.. - przełknąłem z trudem ślinę, unosząc na niego wzrok - Nasz seks... pamiętasz go?
- Niestety nie.. - westchnąłem, odwracając powoli głowę - Znaczy... pamiętam, że zaproponowałeś mi seks... potem chciałeś kolejną działkę. Mówiłeś, że dla odwagi.. Wciągnąłem z tobą i... dalej niczego nie pamiętam. 
- Ty... pozwoliłeś na to? 
- Jinho..
- To było dla mnie tak ważne..
- Dla mnie też, okej? Dla mnie też. - spojrzałem na niego ze łzami w oczach. Nie wierzę, że nie będę miał szansy już tego powtórzyć - Chciałem pamiętać to jak... chciałem to pamiętać, ale zawaliłem. Nie zawsze jest tak, jak tego chcemy... niestety. 
- Świetnie.. - pociągnąłem nosem, odwracając się tyłem do chłopaka. Nie chciałem okazywać przy nim emocji. Nie chciałem, by widział, jak bardzo mnie to boli, ale nie wytrzymałem. Emocje w tym momencie wygrały.
- Proszę cię, nie miej do mnie pretensji... byłem pod wpływem tak samo, jak ty. 
- Nie mam pretensji do ciebie... Jestem wściekły na siebie. 
- Jinho, stało się.. 
- Trzy gumki? To co my kuźwa robiliśmy?
- Chodź. - Wooseok przytulił mnie, całując mnie w głowę - Przepraszam. - chciałem go pocałować, ale wtedy usłyszałem głośne trzaśnięcie drzwi, na dźwięk których aż podskoczyłem - Nie bój się... to mój ojciec. 
- Wrócił tak późno?
- Późno? Nie wiem co się stało, że wrócił dzisiaj tak wcześnie. - westchnął, głaszcząc mnie po plecach - Połóż się do łóżka, okej? Zaraz przyjdę i porozmawiamy. 
- Dokąd idziesz?
- Muszę go położyć... pieprzony menel nie trafi nawet do łóżka. - burknął wychodząc z pokoju. Czuję się strasznie dziwnie. Z jednej strony nienawidzę siebie... z drugiej nie mogę uwierzyć w to, że Wooseok na to wszystko pozwolił... z jeszcze innej strony, nie mogę pojąć tego, jak mogłem spróbować narkotyków. To wstrętne.. naprawdę brzydzę się samym sobą. Zamknąłem cicho drzwi, klękając obok łóżka, pod którym mój chłopak trzyma pudełko z prochami. Wyjąłem je i trzęsącymi się dłońmi zacząłem upychać do mojego plecaka. Chciałem się ich pozbyć. Chciałem by wraz z nimi odeszły wszystkie złe wspomnienia tego, co robiliśmy. Przede wszystkim chciałem, by mój chłopak przestał brać to cholerstwo, a wiedziałem, że to jest jedyny sposób, by się tego podjął. Wcisnąłem puste już pudełko pod łóżko, starając się uspokoić. Ta noc to jakiś koszmar, który kosztował mnie bardzo dużo nerwów i stresu.
- Odpieprz się gówniarzu! - usłyszałem krzyk ojca Wooseoka, po którym nastąpiło dość mocne uderzenie. Wybiegłem z pokoju jak poparzony. Gdy wszedłem do salonu, w którym zwykle spał jego ojciec, ujrzałem leżącego na ziemi chłopaka i stojącego nad nim mężczyznę. Gdy mnie zobaczył, otworzył szeroko oczy, błądząc wzrokiem między mną a swoim synem - Co to kurwa... a ty kto? - nie miałem ochoty z nim dyskutować. Kucnąłem obok mojego chłopaka, pomagając mu wstać. Był jeszcze odurzony narkotykami, przez co łatwiej tracił kontrolę nad koordynacją.
- Wstawaj.
- Poradzę sobie. - brunet wstał, zerkając na mnie kątem oka - Idź do pokoju.
- Ale..
- Idź.
- Co to za dzieciak?! - warknął przepitym głosem jego ojciec, robiąc krok w moim kierunku. Bardzo chciałbym stanąć w jego obronie, ale nie potrafię. To środowisko mnie przeraża... jego ojciec mnie przeraża... sytuacja, która miała miejsce poprzedniego dnia również bardzo wpłynęła na moje samopoczucie.. Ten dzień to koszmar, przysięgam.
- Połóż się już spać. Jesteś nawalony jak świnia.
- Lubię pić! 
- Tato, proszę cię. - chłopak podszedł do mężczyzny, po czym jakby nigdy nic, złapał go w talii, sadzając go na kanapie - Uspokój się. 
- Dużo wypiłem. 
- No dużo, dużo... a teraz pora spać. - Wooseok zerknął na mnie, po czym wskazał na stojący w kącie pokoju fotel - Podasz mi koc? 
- Tak. - chłopak położył swojego ojca, po czym nakrył go kocem, głęboko wzdychając.
- Śpij. - jak on się o niego troszczy.. Znów dostał od niego w twarz. Zamiast zostawić go na pastwę losu, zajął się nim i położył go spać.. Patrząc na jego zaczerwienioną twarz, znowu miałem ochotę się rozpłakać. Kiedy jego koszmar się skończy? Miałem wyprowadzać go na prostą, a mam wrażenie, że dzisiejszego dnia ściągnąłem go na dno jeszcze bardziej...


*

                  Zostałem u Wooseoka na noc. Było to dla mnie niezwykle niezręczne... dlaczego? Leżeliśmy obok siebie, nie zamieniając ze sobą ani jednego słowa, nie potrafiliśmy. Nie mówiliśmy o sytuacji z jego ojcem, nie rozmawialiśmy o tym, że się kochaliśmy, o narkotykach... Leżeliśmy w całkowitej ciszy, wsłuchując się jedynie w nasze oddechy i tykanie zegara. Na drugi dzień, z samego rana, powiedziałem mu, że rodzice z pewnością się o mnie martwią i powinienem już wracać do domu. Boję się, że wydarzenie z ostatniej nocy mocno wpłynie na naszą znajomość. Do tego mój plecak szkolny wypełniony był woreczkami z przeróżnymi narkotykami. Niosąc je do domu, mocno bijące serce rozsadzało moją klatkę piersiową, a lekko sparaliżowane stresem nogi, odmawiały mi posłuszeństwa. Przechodząc obok rzeki Han dotarło do mnie, że zaniesienie narkotyków do domu to fatalny pomysł. Jakby mój ojciec przekopał mi plecak, na pewno by się domyślił, że prochy należą do Wooseoka. Jestem pewien, że by go wtedy zniszczył... Wskoczyłem za bramki zabezpieczające, kierując się w stronę mostu. Chciałem pozbyć się tego wszystkiego tak, by nikt mnie nie przyłapał. Na szczęście było dość wcześnie i większość ludzi szła w tym momencie do pracy i szkoły.. Han był niemalże pusty. Gdy wszedłem pod jeden z mostów, rozejrzałem się nerwowo dookoła, zdejmując z ramion plecak.
- W co ja się wpakowałem.. - otworzyłem przegrodę, wyrzucając nerwowo woreczki do wody, kiedy usłyszałem za sobą niski, męski głos.
- Stój gnojku. - przysięgam, że byłem bliski zawału. Stanąłem na baczność, odwracając się powoli w kierunku głosu - Co tam masz? - ujrzałem przed sobą trzech, bezdomnych mężczyzn.. na oko koło 40-stki.
- Ja... to nie moje..
- Chcesz się tego pozbyć? 
- Nie, ja.. 
- Daj nam to. - jeden z mężczyzn podszedł do mnie, łapiąc mnie bardzo mocno za rękę.
- Puść mnie, człowieku. - syknąłem z przerażeniem, wyrywając przy tym dłoń - Nikomu tego nie dam. 
- Przed chwilą to wyrzucałeś! 
- Nikt nie powinien mieć z tym styczności. - mówiąc to, wrzuciłem kolejne woreczki do wody, co spotkało się z ogromną agresją bezdomnych.
- Powiedziałem, że masz nam to oddać! - jeden z nich pchnął mnie na kamienie. Uderzyłem twarzą o jeden z nich, czując ból w okolicy wargi... znów ją rozbiłem. Złapałem odruchowo za plecak, chcąc zasłonić nim twarz, jednak wtedy poczułem silne kopnięcie w brzuch.
- Pieprzony gówniarz.
- Zostawcie mnie! 
- Dawaj to. - jeden z mężczyzn wyrwał plecak z moich rąk, pospiesznie go opróżniając. Bałem się. Bałem się tak bardzo, że nie mogłem nawet się ruszyć. Ostatnie dni mojego życia to istny koszmar, który każdego dnia wykańcza mnie coraz bardziej. Mój ojciec, ojciec Wooseoka, nieplanowany seks, prochy, opuszczanie lekcji... mam już tego dość.
- To wszystko?
- Ta.. - oberwałem plecakiem w twarz, słysząc nad sobą śmiech bezdomnych - Na drugi raz bądź grzeczniejszy. 
- Dupek. - jedyne o czym myślałem w tym momencie to Wooseok. Chciałem się z nim teraz skontaktować, ale nie mogłem. Jakby dowiedział się, że wyrzucałem jego towar, by się wściekł. W sumie to nawet boję się myśleć jak zareaguje, kiedy zobaczy, że narkotyki zniknęły. Potrzebuję się zresetować i zapomnieć o tym wszystkim choć na chwilę. Gdybym tak bardzo nie kochał Wooseoka, dawno uciekłbym z tego świata.


*

                     Nie poszedłem tamtego dnia do szkoły, za bardzo się bałem. Stwierdziłem, że pójdę do niej dopiero następnego dnia. Potrzebowałem namiastki powrotu do normalności, a cały dzień spędzony w szkole mi to zapewniał. 
Stałem przy swojej szkolnej szafce, chowając do niej podręczniki, kiedy usłyszałem obok siebie Hongseoka. 
- Hej.. 
- Cześć. - burknąłem beznamiętnie, nie odrywając się od swojego zadania.
- Znowu nie było cię w szkole.
- Tak wyszło.
- Masz rozbitą wargę w drugim miejscu.
- To nic.
- To nic... wiedziałem, że znajomość z Wooseokiem to same kłopoty. 
- To nie jego wina. 
- On cię tak załatwił?
- Słucham? - spojrzałem na przyjaciela, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę - Nie zapędzasz się? 
- Kiedy wreszcie powiesz mi prawdę?
- Jaką prawdę?
- O tobie i Wooseoku... Leje cię, a ty się go panicznie boisz i dlatego nic nie mówisz.
- To nie on..
- Znowu ojciec? - zamknąłem gwałtownie szafkę, spoglądając na kolegę.
- Hongseok, ty nie masz swoich spraw, którymi mógłbyś się zająć? 
- Że co?
- Odczep się, okej? 
- Boże, co się z tobą człowieku dzieje? Martwię się, nie rozumiesz tego?
- To przestań... Przestań, błagam cię. - warknąłem, narzucając plecak na ramię - Poradzę sobie. - ruszyłem w kierunku schodów, prowadzących do sal, w których mam zajęcia, jednak wtedy usłyszałem za plecami donośny głos mojego chłopaka.
- Jinho, stój! - nie miałem pojęcia co robić. Kalać się przed nim, przepraszać i błagać o wybaczenie? Czy spokojnie tłumaczyć, że zrobiłem to dla jego dobra?
- Woos... - zostałem pchnięty na ziemię, co automatycznie wytrąciło mnie z rytmu. Byłem w szoku. Wooseok usiadł na mnie okrakiem, łapiąc mnie za koszulę.
- Gdzie one są?! 
- Nie krzycz. - wydusiłem przez ściśnięte gardło, nie mogąc uwierzyć w to, że mój chłopak chce mnie skrzywdzić.
- Mów, bo nie ręczę za siebie! 
- Przestań mnie szarpać.
- Dlaczego je zabrałeś?! Masz pojęcie, co zrobiłeś?! - widziałem, że wokół nas gromadzi się coraz więcej zaciekawionych uczniów. Czułem się bardzo upokorzony przez zaistniałą sytuację, ale jeszcze bardziej bolało mnie to, co właśnie zrobił Wooseok.
- Puść, porozmawiajmy. - i wtedy stało się coś, czego tak bardzo się bałem. Olbrzym zamachnął się, chcąc uderzyć mnie w twarz. Zacisnąłem powieki, przekręcając głowę na bok, jakby to miało niby w czymś pomóc, jednak nie poczułem uderzenia.. Zerknąłem na chłopaka, widząc jak opuszcza powoli rękę... zachował jeszcze resztki rozumu - Wooseok..
- Zejdź z niego i to w tej chwili! - wśród zbiegowiska nie zabrakło też dyrektora - Wooseok, zejdź z niego, słyszysz? - brunet puścił mnie, wstając bardzo leniwie. Zaraz po tym znalazł się przy mnie Hongseok, który pomógł mi wstać - Myślałem, że zmądrzałeś, ale widzę, że się pomyliłem. - mój chłopak jednak w ogóle nie przejął się tym, co mówił dyrektor. Nie odrywając ode mnie wzroku, wymierzył we mnie palcem, głęboko przy tym oddychając.
- Dlaczego mi je zabrałeś?
- Zrobiłem to dla twojego dobra. Boję się o ciebie, rozumiesz? - wiem, jak to brzmi. Z resztą... słyszałem, jak ludzie wokół nas zaczynają szeptać, że coś na pewno między nami jest. W końcu kolega koledze nie mówi normalnie takich rzeczy - Chcę dla ciebie dobrze..
- Dobrze? Oni mnie za to zabiją... Zabiją, rozumiesz?! Mnie, mojego ojca i ciebie! I ty to nazywasz dobrem?! - na korytarzu zapadła cisza. Nawet dyrektor i nauczyciele zamilkli, wsłuchując się w to, co mamy do powiedzenia. Zamarłem... jak to zabiją? I dlaczego właśnie mnie? O co w tym wszystkim do cholery jasnej chodzi?
- Ale... ale o czym ty mówisz? Mówiłeś, że to wszystko jest twoje..
- A co ci miałem powiedzieć? Że diluję? 
- Zamknij się. - syknąłem, czując cisnące się do oczu łzy. Na korytarzu zapanował gwar. W końcu kilku nauczycieli obudziło się, starając się rozgonić uczniów - Co ty... okłamałeś mnie?
- Powiedziałem ci to, co chciałeś usłyszeć. Nie chciałem cię rozczarować po raz kolejny.. 
- Nienawidzę kłamstwa Wooseok.. Zawsze wolę usłyszeć nawet najgorszą prawdę niż zostać okłamanym. 
- Wooseok, proszę za mną. - powiedział dyrektor, łapiąc go za ramię.
- Powiedz mi, gdzie są te prochy. 
- Pływają w Han... a druga część jest w rękach bezdomnych. Pobili mnie, żeby mi je zabrać. - wytarłem pospiesznie spływającą po policzku łzę, czując, że za moment wybuchnę - Zrobiłem to wszystko dla ciebie. 
- Co? Kto cię pobił? 
- A jakie to ma teraz znaczenie? Przed chwilą sam podniosłeś na mnie rękę.
- To koniec twojej kariery w tej szkole... proszę do mojego gabinetu.
- Idę z wami. - dlaczego nadal chcę go bronić? Czemu tak bardzo zależy mi na tym, by był kimś? By był bezpieczny? Żeby w końcu zaczął żyć jak normalny nastolatek? Żeby przejmował się tym, że nie wie, co nałożyć na imprezę, a nie rachunkami, pijanym wiecznie ojcem i walką o przetrwanie...
- Z tobą Jinho też będę chciał porozmawiać, ale na osobności.
- Nie, ja muszę być przy Wooseoku.
- Poradzi sobie bez ciebie. 
- On nie chciał... Pan zna jego sytuację. 
- Jinho, daj spokój. - Hongseok chwycił mnie w talii, odciągając mnie lekko na bok - Chodź.
- Proszę go nie karać. 
- Zajmij się nim, Hongseok. - burknął Wooseok, idąc potulnie z dyrektorem do jego gabinetu. Nie mogę uwierzyć w to, co się właśnie stało. Byłem wściekły na Wooseoka za to, że wygadał się przed dyrekcją i nauczycielami, że diluje. Rozumiem, że był wściekły, ale żeby tak się wkopać? Przecież już po nim. Dyrektor nie da mu na pewno żadnej ulgi, a jestem pewien, że jego sytuacja rodzinna na pewno nie interesuje mężczyzny.
- Jinho..
- Jak ja mam mu pomóc? - szepnąłem, czując mokrą od łez twarz. Nie interesowało mnie to, że będę teraz na językach wszystkich... że też mogę mieć przez to kłopoty, miałem to gdzieś.. Nie liczyło się dla mnie nic innego, niż dobro mojego chłopaka - Miałem go wspierać, a na każdym kroku daję dupy..
- Jinho, nie myśl o nim. On za to odpowie.. 
- Nadal nic nie rozumiesz. 
- Rozumiem, że się zakochałeś, ale... Boże, dlaczego nic mi nie powiedziałeś o dragach? Jeszcze mógł wciągnąć w to ciebie.. I prawie mu się to udało.
- Puść mnie, proszę.
- Nie bądź na mnie zły.
- Nie jestem. Chcę po prostu pobyć sam. 
- Ale lekcje..
- Mam je głęboko w dupie. - rzuciłem przyjacielowi pełne bólu spojrzenie, po czym ruszyłem w kierunku głównych drzwi szkoły. Musiałem wyjść na dwór by odetchnąć. Było mi słabo przez nadmiar emocji. Zacząłem się teraz zastanawiać, czy Wooseok rzeczywiście mnie kocha, skoro skłonny był mnie uderzyć. Do tego sprawa z narkotykami. Co będzie jak go zamkną? Chociaż nie, jest za młody... A co jeśli ci dilerzy rzeczywiście będą chcieli go zabić? I jeszcze to kłamstwo... Mam ochotę wyklinać tą sytuację, wyżyć się na czymś, upić się i na moment o tym zapomnieć... Wiem jednak, że muszę wziąć się w garść, zacisnąć zęby i mu pomóc, tylko jak? Naprawdę nie mam już pomysłów.


*

                   Bardzo źle znoszę ostatnie dni. Ostatni raz, gdy byłem w szkole, gdy doszło do kłótni między mną a Wooseokiem, widziałem, jak chłopaka zabiera policja. Poczułem w tamtym momencie, że przegrałem. Że to, przed czym tak bardzo broniłem mojego chłopaka, właśnie go pokonało. Zawiodłem... Mam do siebie ogromne pretensje i żal, ale tak naprawdę wciąż jestem dzieckiem... niewiele mogę zrobić, mimo że bardzo się staram. Jestem beznadziejny.. 
W momencie, w którym widziałem, jak Wooseok prowadzony jest do samochodu jak największy kryminalista, serce pękło mi na tysiące kawałków. To wszystko było moją winą. Gdybym nie zabrał mu tych przeklętych narkotyków, nic takiego nie miałoby miejsca. Prosiłem policję, by nic mu nie zrobiła, błagałem dyrektora, przepraszałem Wooseoka, a on? Przed wejściem do auta pocałował mnie w czoło, lekko się przy tym uśmiechając, to wszystko. Czuję tego buziaka do tej pory i za każdym razem jak o tym pomyślę, czuję jak rozpadam się na setki kawałków. Każdego wieczoru jak kładę się do łóżka nie myślę o niczym innym, tylko o tym, że chciałbym być teraz z nim, przytulać się do niego... robić cokolwiek. Wooseok nie odbiera ode mnie telefonu, nie odpisuje na moje wiadomości, całkowicie mnie ignoruje, a ja nie wiem, czy jest w areszcie, czy jest na mnie wściekły, czy rzeczywiście dorwali go dilerzy. 
- Synek.. - nawet nie drgnąłem. Od paru dni nie ruszam się z łóżka, opuszczam szkołę... Rodzice o niczym nie wiedzą. Bałem się im o wszystkim powiedzieć, zwłaszcza ojcu - Jinho, wszystko w porządku? Hej.. - mama usiadła na łóżku, głaszcząc mnie po ramieniu - Musimy porozmawiać.
- O czym? - zapytałem ochrypniętym głosem, przekręcając się na plecy.
- O tobie. 
- O mnie? Dlaczego?
- Bo dzieje się z tobą coś niedobrego. Bardzo się o ciebie martwię. - zamknąłem oczy, głęboko przy tym wzdychając - Pokłóciłeś się z Wooseokiem?
- Nie.
- Ktoś wam dokucza? Zakładam, że dzieciaki w tym wieku..
- Nie.. wszystko jest okej.
- Skarbie, nie jest okej... porozmawiaj ze mną. 
- Nie chcę.
- Dlaczego?
- Bo cię zawiodę... bardzo zawiodę. - poczułem jak mama kładzie się obok mnie, łapiąc mnie za rękę.
- Jestem twoją matką i jestem w stanie znieść absolutnie wszystko. 
- Wszystko?
- Wszystko... powiedz mi, co się stało. - spojrzałem na mamę, przełykając dość głośno ślinę. 
- Nie wiem nawet od czego zacząć. 
- Powiedz mi wszystko, co chcesz.
- W porządku... to... to chodzi o mnie i Wooseoka. 
- Tak myślałam..
- On.. nasza historia jest strasznie skomplikowana, a... a ja zawiodłem po całej linii. Nie wiem, co mam robić. 
- Jak się poznaliście? Wooseok mówił, że oprowadzałeś go po szkole.
- Bo tak było... ale potem... zaczęliśmy się ze sobą spotykać, kiedy przyłapałem go za szkołą. On... napadli na niego dilerzy..
- Kto?
- Dilerzy... Wooseok dilował, ale potem chciał z tym skończyć. Kłócił się wtedy z tymi facetami, że nie chce tego robić. Oni mnie zauważyli i... jakoś wtedy zaczęliśmy się ze sobą zadawać. Obiecałem sobie wtedy, że wyprowadzę go na prostą, że zrobię wszystko, żeby z tym skończył i żył normalnie i... po prostu dałem dupy..
- Jinho..
- Przepraszam. - oblizałem nerwowo wargi, czując napływające do oczu łzy - Kilka dni temu stało się coś, co bardzo wpłynęło na naszą znajomość i... boję się, że to koniec. - moja mama milczała. Czułem, że informacja dotycząca zajęcia mojego chłopaka, bardzo ją zaskoczyła... oczywiście w negatywny sposób. Dopiero po chwili wzięła głębszy oddech, głaszcząc mnie po głowie.
- Co się stało kilka dni temu?
- Błagam cię, nie bądź na mnie zła.
- Nie będę, obiecuję.
- My... urwałem się wtedy z lekcji, bo to było po kłótni z ojcem... Po tym jak powiedział, że chce przepisać mnie do innej szkoły. Chciałem porozmawiać z Wooseokiem i uciekliśmy z lekcji. Poszliśmy do niego, a... a jak powiedziałem mu o ojcu, to się wściekł. Bał się, że go zostawię i... wyciągnął spod łóżka pudło z narkotykami.. Mamo.. - pociągnąłem nosem, gwałtownie siadając. Mama usiadła za mną, głaszcząc mnie spokojnie po plecach. Mimo to czułem, że wie, co się stało - Naćpaliśmy się i poszedłem z nim do łóżka. - czułem się jak skończony idiota, ale z drugiej strony poczułem ulgę, że w końcu komuś o tym powiedziałem - Dlaczego ja ci o tym mówię... Boże, jaki wstyd. 
- Coś ty narobił.. - szepnęła, mocno mnie przytulając. Zaskoczyła mnie... Myślałem, że zacznie krzyczeć, że za to oberwę, a ona mnie po prostu przytula.
- Przepraszam, jest mi tak wstyd.
- Daj mi chwilę.. - między nami zapadła cisza, która trwała przez kilka minut. Cały czas zastanawiałem się nad tym, co powie... co zrobi. Bardzo bałem się jej opinii.
- To nie wszystko.. 
- Słucham. 
- Ja... na drugi dzień zabrałem mu te narkotyki i je wyrzuciłem. 
- Dobrze zrobiłeś.
- Nie... Wooseok się wściekł, zaczął na mnie krzyczeć i... powiedział, że teraz ci dilerzy go zabiją... Od kilku dni nie mam z nim kontaktu i strasznie się o niego boję. 
- Skarbie... polubiłam na początku tego chłopaka, ale to, czego się teraz o nim dowiedziałam..
- Mamo, on nie miał wyjścia, rozumiesz? Musiał dilować, żeby spłacać długi ojca. On nie ma tak dostatniego i spokojnego życia, jak ja. 
- Rozumiem Jinho, ale..
- Powiedz mi, co ja mam zrobić. - spojrzałem na mamę, wpatrując się w jej zatroskane oczy - Jeśli ktoś mu coś zrobił, to nie daruję sobie tego. 
- A co podpowiada ci serce?
- Żebym do niego pojechał i sprawdził, czy wszystko z nim w porządku.
- A rozum?
- Że powinienem posłuchać serca. - mama posłała lekki uśmiech w moim kierunku, spokojnie przy tym przytakując.
- Jedź i to sprawdź... ale obiecaj mi, że nie zrobisz niczego głupiego i od razu wrócisz do domu. Przyrzeknij mi to.. 
- Przyrzekam. 
- Pojechać z tobą?
- Nie... lepiej nie. - wstałem z łóżka, pospiesznie zbierając się do wyjścia.
- Jinho, uważaj. 
- Obiecuję.
                   Po około godzinie dotarłem pod dom Wooseoka. Pędziłem do niego jak głupi i w momencie wejścia na jego podwórko, czułem się jakbym miał wypluć płuca. Bez chwili namysłu zapukałem do drzwi. Czułem, że jakbym się dłużej nad tym zastanawiał, to mógłbym się wycofać.
- Czego? - drzwi otworzył mi ojciec chłopaka. Ukłoniłem się lekko, czując jak brakuje mi języka w buzi - O... ja cię znam.
- Tak, ja..
- Wooseoka nie ma.
- A... kiedy będzie?
- Nie wiem... jak wypuszczą go ze szpitala. - nogi się pode mną ugięły. Przytrzymałem się ściany, starając się unormować oddech.
- Ale..
- Dostał gówniarz nadzór kuratora, słyszałeś? Jeszcze tego nam kurwa brakowało.
- W jakim jest szpitalu?
- Tu, niedaleko. 
- Ale... jak? Co się stało?
- A bo ja wiem... był nieprzytomny, obudził się.. chyba wczoraj. 
- To pański syn! - nie wytrzymałem. Miałem ochotę udusić tego dupka gołymi rękoma - Naprawdę nie obchodzi pana to, co się z nim stało?!
- Nie drzyj ryja.. idź mi stąd. 
- Pan nie powinien mieć pod opieką kawałka cegły... a co dopiero dziecka. - wydusiłem przez ściśnięte gardło, udając się pospiesznie w kierunku najbliższego szpitala. Byłem tak przerażony i sparaliżowany strachem, że o mały włos nie zemdlałem. Nie mam pojęcia, co się stało, ale najważniejsze, że się obudził. Mogę się jedynie domyślać, że dopadli go dilerzy, dla których pracował. Wszystko moja wina! Gdyby nie moja głupota, nie doszłoby do tego wszystkiego! Ciekawe, czy w ogóle Wooseok będzie w stanie ze mną porozmawiać. Czy będzie chciał ze mną rozmawiać. Muszę dowiedzieć się, co się z nim działo przez ostatnie dni... jak się czuje..
Wbiegłem do szpitala z ogromną zadyszką. Mimo to wytłumaczyłem jakiemuś lekarzowi, o co mi chodzi, a ten wskazał mi salę, w której leży mój chłopak. Przed wejściem do niej, bardzo bałem się tego, co w niej zastanę. Bałem się tego, co usłyszę... Wiedziałem jednak, że prędzej czy później taka rozmowa byłaby konieczna, a chyba wolę mieć to szybciej za sobą. Otworzyłem niepewnie drzwi, widząc stojące w sali łóżko i leżącego na nim, pobitego chłopaka, podpiętego do różnego rodzaju urządzeń. Jego wzrok nawet nie drgnął. Jego przekrwione oczy wbite były w sufit. W sali panowała cisza. Po jej ścianach odbijał się jedynie dźwięk przyrządów, które pomagały chłopakowi funkcjonować. Zagryzłem wargi, czując spływające po policzkach łzy... ten widok łamał mi serce - Wooseokie.. - podszedłem niepewnie do łóżka, po czym usiadłem obok niego. Jego twarz była sina... dosłownie. Wystające spod kołdry ręce również pokryte były siniakami i różnymi, zaszytymi już ranami - Co... co oni ci zrobili? - szepnąłem, łapiąc jego zimną dłoń. Chłopak milczał, jednak po chwili poczułem jak jego ręka zaciska się lekko na mojej - Przepraszam. Bardzo cię przepraszam Wooseok... gdybym tylko wiedział.. - cisza z jego strony była dla mnie bardzo niepokojąca. Mimo to chłopak przesunął kilkakrotnie kciukiem po mojej dłoni, nabierając przy tym więcej powietrza.
- Ty.. ty nie jesteś przy mnie bezpieczny. - szepnął, przenosząc na mnie zmęczony wzrok.
- Nie zaczynaj, nie teraz... błagam cię. - uniosłem jego dłoń, ostrożnie go w nią całując.
- To koniec. - poczułem jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Patrząc na jego stan zdrowia, nie chciałem urządzać w szpitalu histerii, ale to było silniejsze ode mnie.
- Co ty mówisz?
- Z nami koniec. - olbrzym zabrał rękę, wbijając ponownie wzrok w sufit - Idź już stąd.
- Wooseok, przestań! Przestań, słyszysz? Jak będzie z tobą lepiej to porozmawiamy i... wszystko sobie wyjaśnimy, będzie dobrze, obiecuję.
- Wyjdź już stąd Jinho... - szepnął, oblizując nerwowo wargi - Naprawdę nie chcę cię nigdy więcej widzieć.






~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Przepraszam, że ficzki pojawiają się tak rzadko, ale mam teraz bardzo dużo pracy na uczelni i momentami nie jestem w stanie dodać kolejnej części. ;;