Po kąpieli i przebraniu się w wygodne, ciepłe rzeczy, mój tato zawołał nas na ognisko. Zaczęła się wiosna, do tego mieliśmy piątkowy wieczór... warunki wręcz idealne. Siedziałem z Rowoonem na jednej z drewnianych kłód. Chłopak obejmował mnie, głaszcząc mnie po talii i w międzyczasie rozmawiał z moim ojcem.
- Tak, myślę, że w końcu zrozumieli.
- No to świetnie. Mówiłeś kiedyś, że twój ojciec nie jest zbyt tolerancyjny więc przyznam, że trochę się tego bałem.
- Ja też, ale wie pan... sami się domyślali... do tego widzą, że wszystko ze sobą godzę, jestem szczęśliwy... nie mają żadnych podstaw żeby się niepokoić.
- Bardzo się z tego cieszę, naprawdę. - podsumował mój ojciec wręczając mi patyk na kiełbaski.
- Ja dziękuję. - oparłem głowę o ramię Rowoona, zamykając przy tym oczy.
- Musisz coś zjeść.
- Nie muszę. - tato westchnął, spoglądając na mojego chłopaka.
- O co znowu chodzi?
- Nie mam pojęcia. - Rowoon pogłaskał mnie po twarzy, całując mnie jednocześnie w głowę - Co jest?
- Nie jestem głodny.
- Teraz nie, ale za godzinę czy dwie już będziesz...
- To wtedy zjem. Jest mi niedobrze po tych lekach.
- No dobrze, nic na siłę. - ognisko trwało w najlepsze. Strasznie cieszył mnie fakt, że mój chłopak tak świetnie dogaduje się z moim ojcem. Przerabiali temat za tematem, a ja z przyspieszonym biciem serca, wsłuchiwałem się w głos Rowoona - Ooo... Minjae tu idzie. - zmarszczyłem brwi, pospiesznie się prostując - A tobie co?
- Jesteśmy braćmi. - burknąłem, słysząc wesoły głos chłopaka.
- Dobry wieczór.
- Dobry wieczór.
- Cześć Minjae! - zawołał Rowoon, co nieco mnie zirytowało. Czemu on się tak cieszy na jego widok?
- Widziałem, że robicie ognisko i... em... mógłbym do was dołączyć?
- No pewnie, zapraszamy. - tato, zlituj się. Mój biedny staruszek czuje się pewnie o 20 lat młodszy, obracając się non stop w takim towarzystwie.
- Dziękuję. - Minjae przybił piątkę z moim chłopakiem, po czym usiadł obok mnie - Cześć Chani.
- Hej.
- Moglibyśmy chwilkę pogadać?
- O... to ja i twó... ja i tata pójdziemy po kiełbaski. - rzucił Rowoon, po czym wraz z moim ojcem zniknęli za drzwiami domu.
- O czym chcesz rozmawiać?
- Chciałem cię przeprosić za tą poniedziałkową akcję... Wiesz... trochę potem o tym wszystkim poczytałem i zrozumiałem kilka rzeczy. - Minjae ułożył dość nieśmiało dłoń na moim kolanie - Przepraszam.
- W porządku... też nie byłem święty. - chłopak uśmiechnął się, zabierając rękę - Przyszedłeś bez chłopaków?
- Tak... mieli inne plany na dzisiaj.
- Mhm. - skinąłem głową, czekając na powrót Rowoona i taty. Nie lubię poznawać ludzi i przebywać zbyt długo z nowo poznanymi osobami... to krępujące.
- Chanhee?
- Tak?
- Mogę cię o coś zapytać?
- Myślę, że tak.
- Jak poznajesz nowych ludzi? Mówiłeś, że masz z tym problem i... tak się zastanawiam...
- Poprzez dotyk.
- Przez dotyk? Ale jak?
- Dotykam twarzy, dłoni... przez ostatnie trzy lata wymacałem tyle osób, że śmiało mógłbym za to siedzieć. - Minjae zaśmiał się, łapiąc mnie za rękę.
- W takim razie poznaj mnie.
- Co?
- No śmiało.
- Ale...
- Spokojnie, nie pozwę cię. - uśmiechnąłem się, siadając przodem do chłopaka.
- Zamknij oczy, żebym ci ich nie wydłubał. - przyłożyłem dłonie do twarzy Minjae, czując pod palcami ostro zarysowaną szczękę, wystające kości policzkowe, duże oczy. Ma też zgrabny, mały nos i gęste, nieco dłuższe włosy. Gdy moja dłoń dotknęła ust chłopaka, zawstydziłem się lekko, pospiesznie ją zabierając - Jesteś modelem?
- Skąd takie podejrzenia?
- Chyba jesteś przystojny.
- Chyba? - zaśmiał się, dźgając mnie w brzuch.
- Ejjj. - uśmiechnąłem się, zabierając jego rękę - No nie widzę cię... mogę snuć jedynie domysły.
- Dobra, masz mnie. Dorabiam sobie od czasu do czasu jako fotomodel.
- Naprawdę? Ale trafiłem... A ile masz wzrostu?
- Metr osiemdziesiąt siedem.
- Wooow.... prawie tyle samo, co Rowoon. Też chciałbym być taki wysoki.
- I jak tam? - usłyszałem za plecami głos mojego chłopaka, który w ramach pokazania Minjae, kto tu rządzi, ułożył dłoń na mojej głowie, głaszcząc mnie po niej. Wiem, że się nam przyglądał i czuję, że jest zazdrosny... w końcu już trochę go znam.
- Dobrze... wiesz, że Minjae jest fotomodelem? - złapałem kolegę za rękę, szczerząc się - Spójrz na Rowoona jaki jest przystojny... może zabierzesz go kiedyś ze sobą na sesję?
- No pewnie, czemu nie.
- Naprawdę jesteś fotomodelem?
- Tak, od jakiegoś czasu... Powiem ci Hyung, że Chanhee ma rację. Powinieneś ze mną pójść na zdjęcia... nadajesz się.
- W sumie to nie widzę się w takiej robocie, ale chętnie zobaczę, jak to wygląda.
- Słuchaj... jutro idę na zdjęcia o 12. Może pójdziesz ze mną?
- Jasne, że pójdzie. - skierowałem głowę w kierunku Rowoona, uśmiechając się.
- Ty... - Hyung złapał mnie za brodę, chichocząc - Może będę mówił sam za siebie, co?
- Po co, skoro masz mnie?
- Fajne macie ze sobą relacje... ja z moim bratem non stop się kłócimy. - Rowoon usiadł obok mnie, mocno mnie przytulając.
- Trzeba mieć takiego kochanego braciszka jak Chani... uległego, posłusznego, czasami upierdliwego, ale mimo to strasznie uroczego.
- Przestań. - zaśmiałem się, opierając się o chłopaka.
- Bez urazy, ale jakbym was zobaczył pierwszy raz, pomyślałbym, że jesteście parą.
- Są. - gdy usłyszałem głos ojca, moje serce zaczęło działać na zwiększonych obrotach - Parą kochających się braci. - mówiłem już, że kiedyś go zabiję? Nie? No to powiem teraz... ten człowiek niebawem przyprawi mnie o zawał! - Sorki, że przeszkadzam, ale dorzucę wam trochę drewna, bo ognisko zgaśnie.
- Okej.
- Przyniosłem wam kiełbaski i piwo dla Rowoona i... ile masz lat Minjae?
- Osiemnaście.
- Serio? Jesteś w moim wieku. - Rowoon i Minjae ponownie przybili sobie piątkę.
- No to dla Rowoona i Minjae.
- A ja tato? - zapytałem, odwracając głowę w stronę ojca.
- Ty masz colę synku.
- Aishh... niech będzie.
- Nie zostaniesz z nami? - słysząc jak Rowoon odnosi się do mojego taty na "ty", miałem ochotę się zaśmiać, ale tak dobrze grał, że nie mogłem tego zepsuć.
- Nie synu. Obejrzę jakiś film, a wy sobie pogadajcie.
- Jesteś pewny tato? - ojciec nachylił się do mnie, całując mnie w czoło.
- Na tysiąc procent. Jakbyście czegoś potrzebowali, to wołajcie.
- Okej.
- Dziękujemy. - Rowoon i Minjae od razu złapali wspólny język. Pewnie to kwestia tego, że obaj są w tym samym wieku. Ale jakby nie patrzeć, mój chłopak za jakieś trzy miesiące przyjedzie tu na stałe. Dobrze, że już zdążył kogoś poznać.
Siedzieliśmy przy ognisku już bardzo, bardzo długo. Trochę bolało mnie to, że zarówno Rowoon jak i Minjae, zupełnie zapomnieli o moim istnieniu, mimo że siedziałem pomiędzy nimi.
- Nie no mówię poważnie... miasto małe, ale nie brakuje tu fajnych lasek... albo chłopaków, co wolisz. - mhm... wypite przez nich piwa widocznie dawały się we znaki - Kiedy tu przyjedziesz na stałe?
- W czerwcu... zaraz po egzaminach.
- Oo... no to poznam cię z fajnymi ludźmi.
- Stoi. - chłopcy zderzyli się szklanymi butelkami, wlewając w siebie kolejne mililitry alkoholu. Dopiłem swoją colę, po czym wstałem bez słowa, robiąc krok w kierunku domu - Gdzie idziesz?
- Do domu.
- Czemu? - zaciekawił się Minjae. Niech pomyślę... bo kradniesz mi chłopaka, a ja nie mam zamiaru tego słuchać?
- Zimno mi... i chce mi się już spać.
- Poczekasz Minjae? Odprowadzę go.
- No pewnie.
- Nie musisz... poradzę sobie.
- No już, już... chodź. - Rowoon objął mnie, prowadząc mnie w ciszy do domu. Gdy weszliśmy do środka, chłopak rozebrał mnie, prowadząc mnie na górę - Chcesz wziąć prysznic?
- Tak, ale wezmę go sam.
- Minjae chwile poczeka... pomogę ci.
- Nie Rowoon, dam sobie radę.
- Co cię ugryzło?
- Jestem zmęczony, mówiłem ci.
- No dobrze. Weź prysznic... tylko uważaj, dobrze? I kładź się spać... ja niedługo do ciebie przyjdę.
- Posiedź z Minjae... - złapałem za klamkę od drzwi łazienki, powoli do niej wchodząc.
- Chani, przyjechałem tu do ciebie, a nie do Minjae.
- Tak? Pewny jesteś? - zamknąłem się w łazience, słysząc głębokie westchnięcie Rowoona.
- Kotek, otwórz. - odkręciłem wodę, udając że go nie słyszę. Wierzcie mi lub nie... naprawdę nie mam nic przeciwko temu, że się tak dobrze ze sobą dogadują, tylko dlaczego w tym wszystkim nie zwracają w ogóle uwagi na mnie? Siedzieliśmy przy tym ognisku dobre kilka godzin i przez cały ten czas, żaden z nich nie odezwał się do mnie ani słowem. Nie wiem czy to jest kwestia tego, że jestem od nich o te trzy lata młodszy czy tego, że jestem niewidomy i może nie mam tak szerokiej wiedzy w co poniektórych kwestiach, jak oni. Jakby nie było, Rowoon w tym wszystkim zachował się nie fair i cholernie mnie to boli.
Wykąpałem się, przebrałem się w jedną z koszulek mojego chłopaka, po czym położyłem się do łóżka. Przez uchylone okno słyszałem jedynie śmiech chłopaków i trzaskający ogień. Zaraz do mnie przyjdzie, tak? Świetny żart... Nie ma sensu na niego czekać. Czuję, że za dobrze się bawi.
*
- Dzień dobry panu. - zszedłem na dół, słysząc krzątających się po kuchni tatę i Rowoona.
- Cześć. - burknąłem, szukając jakiejś szklanki.
- Czego szukasz synek?
- Szklanki... pić mi się chce.
- Wody? - skinąłem jedynie głową, czując jak po chwili ojciec wkłada w moją dłoń napój.
- Dzięki. - usiadłem przy stole, upijając kilka łyków - Która godzina?
- 11:27.
- Hm... to chyba musisz iść, co Rowoon?
- Minjae ma po nas przyjechać.
- Po nas? Ja się nigdzie nie wybieram.
- Jak to?
- Tak to... mam iść "popatrzeć", jak wygląda sesja zdjęciowa? Wolę uważać, bo jeszcze błysk tych wszystkich fleszy mnie oślepi...
- Chani..
- A nie... ja już jestem ślepy. Dlatego nie ma sensu żebym tam jechał. - wstałem od stołu, idąc ponownie do pokoju.
- Chanhee...
- Ja z nim porozmawiam. - Rowoon ruszył za mną, łapiąc mnie na schodach.
- Rowoon, zostaw... poradzę sobie. - chłopak westchnął, puszczając mnie.
- Ale rozmowa cię nie ominie.
- Po prostu nie chcę nigdzie jechać, to wszystko. - położyłem się ponownie do łóżka, zakrywając się kołdrą.
- Powiedz mi na spokojnie, dlaczego.
- Dlatego, że ta sesja może być dla ciebie jakąś furtką... nie chcę tego spieprzyć, to po pierwsze.
- Ta... powiedzmy, że to jest sensowny argument. A po drugie?
- Po drugie przypomnij sobie wczorajszy wieczór.
- Było super.
- Cieszę się, że się dobrze bawiłeś.
- Chani...
- Siedziałem tam z wami kilka godzin, zauważyłeś? - usiadłem, kierując twarz na chłopaka - Nie, nie zauważyłeś... Byłeś tak pochłonięty rozmową z Minjae, że moja obecność ci niespecjalnie przeszkadzała.
- Tak... może masz rację...
- Rowoon... cieszę się, że się dogadujecie, naprawdę... Ale nie traktuj mnie jak powietrza, błagam cię. Nie wiesz nawet, jak mnie to cholernie zabolało.
- Kotek, przepraszam... Masz rację, przepraszam. - westchnąłem, czując jak chłopak łapie mnie za ręce - Nie sądziłem, że będziemy mieć tyle wspólnych tematów i... do tego ten alkohol... Strasznie mi głupio.
- Minjae jest przystojny, prawda?
- A jakie to ma znaczenie?
- Odpowiedz mi.
- Owszem, jest... ale to ty mi się podobasz głupku, a nie Minjae. Zaufaj mi... nie zrobię niczego głupiego.
- Ufam ci, ale jemu już nie.
- Ufasz mi, tak? - skinąłem jedynie głową - I to jest najważniejsze... nie zrobię nic, co by cię skrzywdziło, obiecuję.
- Wiem.. - westchnąłem, ładując się chłopakowi na kolana - A te wasze rozmowy o dziewczynach i chłopakach? - Rowoon zaśmiał się, całując mnie w czoło.
- Byliśmy podpici... wtedy gada się takie durnoty.
- Nie pozwolę żeby ktoś mi cię zabrał.
- Jeju, jaki ty jesteś zazdrosny... Podoba mi się to. - wtuliłem się w Hyunga, głęboko wzdychając - Powiedzieć ci coś?
- Mhm.
- Jak wczoraj rozmawiałeś sam na sam z Minjae, też byłem zazdrosny. Zwłaszcza jak go dotykałeś.
- Może powinienem robić to częściej?
- Żartujesz sobie? - Rowoon chwycił mnie za dłonie, przykładając je do swojej twarzy - Te małe łapki mogą dotykać tylko mnie.
- Phi... jestem pewien, że wiele osób chciałoby poczuć dotyk tych łapek.
- Małpa. - Rowoon pchnął mnie na łóżko, siadając na mnie okrakiem.
- Złaź.
- Cicho już bądź. - szepnął całując mnie. Zarzuciłem ręce na jego szyję, odwzajemniając jego pocałunki. Wtedy też przez otwarte okno dobiegł nas dźwięk klaksonu Minjae.
- Ktoś po ciebie przyjechał.
- Chodź z nami.
- Nie chcę. - Rowoon przywarł wargami do mojej szyi, pieszcząc ją naprawdę niezwykle subtelnie i delikatnie.
- W takim razie poczeka. - uśmiechnąłem się, bawiąc się włosami chłopaka.
- Spóźnicie się.
- Na pewno nie chcesz z nami jechać?
- Na pewno. - westchnąłem, całując go w czoło - Leć.
- Skoro mnie wyganiasz. - uśmiechnąłem się, czując jak chłopak wstaje z łóżka - Kocham cię.
- Ja ciebie też. - no i poszedł... cholera... mam nadzieję, że będzie się tam pilnować. W sumie jedzie tylko popatrzeć jak pracuje Minjae... co złego może się tam wydarzyć?
- Ktoś po ciebie przyjechał.
- Chodź z nami.
- Nie chcę. - Rowoon przywarł wargami do mojej szyi, pieszcząc ją naprawdę niezwykle subtelnie i delikatnie.
- W takim razie poczeka. - uśmiechnąłem się, bawiąc się włosami chłopaka.
- Spóźnicie się.
- Na pewno nie chcesz z nami jechać?
- Na pewno. - westchnąłem, całując go w czoło - Leć.
- Skoro mnie wyganiasz. - uśmiechnąłem się, czując jak chłopak wstaje z łóżka - Kocham cię.
- Ja ciebie też. - no i poszedł... cholera... mam nadzieję, że będzie się tam pilnować. W sumie jedzie tylko popatrzeć jak pracuje Minjae... co złego może się tam wydarzyć?
*
- Cześć kotek. - uśmiechnąłem się, czując jak Rowoon obejmuje mnie od tyłu. Zaraz po jego wyjeździe miałem bardzo ciekawą rozmowę z ojcem. Byłem po niej tak nabuzowany pozytywną energią, że jedyne na co miałem ochotę, to jak najszybsze wyjście z domu. Tradycyjnie poszedłem nad morze i wszedłem do wody, brodząc już w niej od bardzo długiego czasu.
- Jesteś sam?
- Tak. - odwróciłem się do niego, łapiąc go za twarz - Nie uwierzysz, co się stało Chani.
- Ja pierwszy. - pocałowałem go pospiesznie, podskakując przy tym jak dziecko - Rozmawiałem z tatą.
- Tak? O czym?
- W Busan jest lekarz, który zaprosił mnie do siebie na konsultację. Jak pomyślnie przejdę badania, to będzie robił wszystko żeby przywrócić mi wzrok.
- Żartujesz...
- Nie. - pisnąłem, wskakując na Hyunga. Rowoon złapał mnie za pośladki, namiętnie mnie całując.
- Ale się cieszę.
- Ja też. - objąłem go, szeroko się uśmiechając - Może w końcu cię zobaczę. - szepnąłem, czując jak ten całuje mnie w powieki.
- Na pewno... na pewno mnie zobaczysz. - wskoczyłem ponownie do wody, wtulając się w mojego chłopaka.
- Boże, tak się cieszę. - podskoczyłem, czując jak Rowoon mnie obejmuje - A ty co chciałeś mi powiedzieć?
- Aa... nic ważnego.
- Na pewno to jest ważne... mów.
- Daj spokój. Zajmijmy się lepiej teraz tobą. - uśmiechnąłem się, czując jak Rowoon głaszcze mnie po twarzy - Lubię cię takiego uśmiechniętego.
- Może niedługo będę miał więcej powodów do uśmiechu.
- A kiedy jedziesz na badania?
- W przyszły piątek.
- Mam nadzieję, że na mnie poczekacie... Muszę jechać z wami.
- Obowiązkowo. - pocałowałem chłopaka w kącik ust, po czym oblizałem zadowolony wargi - Opowiadaj, jak sesja.
- Aa, wiesz... było fajnie. Minjae naprawdę się do tego nadaje.
- A ty?
- Ja?
- Pozowałeś?
- Mm... zrobili mi kilka zdjęć.
- Opowiadaj! - podskoczyłem podekscytowany, łapiąc go za dłonie - Czemu nie chcesz mi nic o tym powiedzieć?
- Bo mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie, a nie jakieś tam sesje.
- No przestań... dla mnie to jest bardzo ważne. To dla ciebie duża szansa.
- Ta... - chłopak westchnął, całując mnie w czoło.
- Coś.. coś się stało, tak?
- Nie, coś ty. - zaśmiał się, prowadząc mnie w stronę plaży - Jestem trochę zmęczony i wiesz... błądzę myślami wokół twojej prawdopodobnej operacji.
- A tam, to jeszcze nic pewnego więc póki co o tym nie myśl. - wziąłem swoje buty, obejmując wolną ręką chłopaka - Może powinieneś się teraz przespać?
- Chętnie... ale z tobą. - zaśmiałem się, dźgając go palcem w bok.
- Sprytnie.
- Widziałem jak twój ojciec gdzieś jechał... może to wykorzystamy?
- Hmm... a co proponujesz?
- Ha... zaskoczę cię. - weszliśmy drewnianymi schodami na werandę, a następnie do domu. Przyznam szczerze, że to zaskakiwanie mnie przez Rowoona zawsze kończy się tym, że mój chłopak świetnie się przy tym bawi, a ja jestem tak zawstydzony, że mam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Powiedz mi, co chcesz zrobić... mogę się przecież na to nie zgodzić.
- Mówiłeś, że mi ufasz.
- Bo ufam... ale się wstydzę.
- Przestań. - Rowoon położył mnie na łóżku, po czym podskoczył do drzwi, zamykając je - Tak na wszelki wypadek.
- Co ty kombinujesz? - chłopak nachylił się mnie, całując moje czoło - Hyung..
- Obiecaj mi, że się rozluźnisz.
- Niech ci będzie... obiecuję. - wziąłem głęboki oddech, zatapiając się niemalże w miękkiej pościeli. Wtedy też poczułem jak ten ściąga ze mnie spodnie wraz z bokserkami - Mmm... będziemy się kochać?
- Nie teraz Chani. - zmarszczyłem brwi, czując jak chłopak łapie mnie za biodra, po czym przywiera wargami do mojego brzucha. Zagryzłem wargę, czując jak na usta ciśnie mi się uśmiech - Masz taki śliczny brzuszek. - uśmiechnąłem się, czując jak Rowoon łapie mnie za uda, po czym przyciska je do łóżka. Przełknąłem dość głośno ślinę, czekając na jego dalsze kroki. Zaraz po wycałowaniu mojego brzucha oraz podbrzusza, jego wargi przeniosły się na mojego członka. Jęknąłem zaciskając przy tym nogi - Udusisz mnie. - zachichotał, głaszcząc mnie po udach - Miałeś się rozluźnić.
- Rozluźniłem się.
- Mhm... czuję. Nogi ci aż drżą. - przeciągnąłem dłońmi po pościeli, po czym wystawiłem je w kierunku chłopaka. Gdy Rowoon mnie za nie złapał, mocno za nie ścisnąłem, głaszcząc jego dłonie kciukami - Lepiej? - potwierdziłem jego słowa skinieniem głowy - Chill kotuś. - uśmiechnąłem się, czując jak jego wargi znów przywierają do mojego członka. Zagryzłem wargę, pojękując przy każdym jego dotyku. Jego usta pieściły moje uda, sprawiając, że moje ciało wyginało się jakby coś mnie opętało - I jak?
- To... to nie dla mnie. - wydyszałem, czując jak po mojej skroni spływa strużka potu.
- Tak mówisz? - mruknął, oblizując moją męskość.
- Rowoon! - jęknąłem dość głośno, owijając nogi wokół jego ciała.
- Co to za... - w jego słowa wszedł donośny dzwonek do drzwi - ... napad agresji. - westchnął, całując moje podbrzusze - Otworzę... poczekaj na mnie.
- Tylko szybko. - zacisnąłem dłonie na pościeli, podczas gdy moja twarz wykrzywiła się w wyraźnie znaczący grymas.
- Sekundkę skarbie. - Rowoon zamknął za sobą drzwi, zbiegając na dół. Jak on mógł mnie tak zostawić? Najpierw mnie rozgrzewa do czerwoności, a potem przerywa... mój organizm się wykończy - Chani! Minjae przyjechał!
- Co... - poderwałem się z łóżka, szukając w amoku swoich ubrań - Za chwilę zejdę!
- Nie spiesz się! - nie spiesz się... czyżbyś dawał mi możliwość dokończenia wszystkiego samemu? Świetny żart... Ubrałem się, sprawdzając kilkakrotnie przed wyjściem z pokoju, czy z moim członkiem na pewno wszystko jest okej - Ooo... idzie. - Rowoon chwycił mnie w talii, prowadząc mnie do kuchni.
- Zemszczę się.. - syknąłem, uderzając go w biodro.
- Cześć Chani.
- Hej. - wymusiłem uśmiech, siadając pospiesznie przy stole.
- Wszystko w porządku?
- Mhm. - skinąłem szybko głową, zaciskając dłonie na spodniach.
- To świetnie. Słuchaj Chani... masz ochotę na ognisko czy jedziemy do miasta?
- Co? - Rowoon usiadł obok mnie, głaszcząc mnie po głowie.
- Minjae chce postawić nam kolację.
- Teraz się nie wykręcisz Chanhee.
- Em... dobrze, niech będzie.
- Super... no to zbierajcie się. - Minjae przyjechał po nas swoim autem. Jechaliśmy do centrum przez około dwadzieścia minut. Minjae i Rowoon non stop rozmawiali, podczas gdy ja siedziałem w ciszy na tylnych siedzeniach. Po dojechaniu do jakiejś restauracji, doszliśmy wspólnie do wniosku, że mamy ochotę na grilla - O... i soju poprosimy.
- Tak jest. - zmarszczyłem brwi, kierując twarz w stronę Minjae.
- Będziesz pić? Jesteś samochodem.
- Chani... napijemy się symbolicznie po kieliszku.
- To ja wrócę na piechotę. - burknąłem, sięgając tradycyjnie po swoją wodę.
- Chanhee, to jest naprawdę niewielkie miasto... tu na upartego nawet nie ma się gdzie rozbić...
- Minjae... nie gadajmy już o tym. - wtrącił Rowoon, obejmując mnie - Miło z twojej strony, że wziąłeś nas na jedzenie.
- Wiesz... mamy co świętować.
- Proszę, wasze soju. - gdy kelnerka zostawiła butelkę alkoholu i kieliszki, Minjae polał im alkoholu, wznosząc toast.
- No to co Rowoon? Za naszą wspólną karierę.
- Zaraz... - chwyciłem mojego chłopaka za udo, kierując na niego twarz - Co wy mówicie?
- Braciszek ci się nie pochwalił?
- Niby czym?
- Minjae...
- Moja agencja zaproponowała Rowoonowi współpracę. Możemy wyjechać do Tokio na kontrakt. Wiesz, jaka to dla nas szansa? - moja ręka zjechała bezwładnie z nogi chłopaka - No to co? Zdrówko.
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam na fp :) ---> K-pop yaoi
- Aa, wiesz... było fajnie. Minjae naprawdę się do tego nadaje.
- A ty?
- Ja?
- Pozowałeś?
- Mm... zrobili mi kilka zdjęć.
- Opowiadaj! - podskoczyłem podekscytowany, łapiąc go za dłonie - Czemu nie chcesz mi nic o tym powiedzieć?
- Bo mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie, a nie jakieś tam sesje.
- No przestań... dla mnie to jest bardzo ważne. To dla ciebie duża szansa.
- Ta... - chłopak westchnął, całując mnie w czoło.
- Coś.. coś się stało, tak?
- Nie, coś ty. - zaśmiał się, prowadząc mnie w stronę plaży - Jestem trochę zmęczony i wiesz... błądzę myślami wokół twojej prawdopodobnej operacji.
- A tam, to jeszcze nic pewnego więc póki co o tym nie myśl. - wziąłem swoje buty, obejmując wolną ręką chłopaka - Może powinieneś się teraz przespać?
- Chętnie... ale z tobą. - zaśmiałem się, dźgając go palcem w bok.
- Sprytnie.
- Widziałem jak twój ojciec gdzieś jechał... może to wykorzystamy?
- Hmm... a co proponujesz?
- Ha... zaskoczę cię. - weszliśmy drewnianymi schodami na werandę, a następnie do domu. Przyznam szczerze, że to zaskakiwanie mnie przez Rowoona zawsze kończy się tym, że mój chłopak świetnie się przy tym bawi, a ja jestem tak zawstydzony, że mam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Powiedz mi, co chcesz zrobić... mogę się przecież na to nie zgodzić.
- Mówiłeś, że mi ufasz.
- Bo ufam... ale się wstydzę.
- Przestań. - Rowoon położył mnie na łóżku, po czym podskoczył do drzwi, zamykając je - Tak na wszelki wypadek.
- Co ty kombinujesz? - chłopak nachylił się mnie, całując moje czoło - Hyung..
- Obiecaj mi, że się rozluźnisz.
- Niech ci będzie... obiecuję. - wziąłem głęboki oddech, zatapiając się niemalże w miękkiej pościeli. Wtedy też poczułem jak ten ściąga ze mnie spodnie wraz z bokserkami - Mmm... będziemy się kochać?
- Nie teraz Chani. - zmarszczyłem brwi, czując jak chłopak łapie mnie za biodra, po czym przywiera wargami do mojego brzucha. Zagryzłem wargę, czując jak na usta ciśnie mi się uśmiech - Masz taki śliczny brzuszek. - uśmiechnąłem się, czując jak Rowoon łapie mnie za uda, po czym przyciska je do łóżka. Przełknąłem dość głośno ślinę, czekając na jego dalsze kroki. Zaraz po wycałowaniu mojego brzucha oraz podbrzusza, jego wargi przeniosły się na mojego członka. Jęknąłem zaciskając przy tym nogi - Udusisz mnie. - zachichotał, głaszcząc mnie po udach - Miałeś się rozluźnić.
- Rozluźniłem się.
- Mhm... czuję. Nogi ci aż drżą. - przeciągnąłem dłońmi po pościeli, po czym wystawiłem je w kierunku chłopaka. Gdy Rowoon mnie za nie złapał, mocno za nie ścisnąłem, głaszcząc jego dłonie kciukami - Lepiej? - potwierdziłem jego słowa skinieniem głowy - Chill kotuś. - uśmiechnąłem się, czując jak jego wargi znów przywierają do mojego członka. Zagryzłem wargę, pojękując przy każdym jego dotyku. Jego usta pieściły moje uda, sprawiając, że moje ciało wyginało się jakby coś mnie opętało - I jak?
- To... to nie dla mnie. - wydyszałem, czując jak po mojej skroni spływa strużka potu.
- Tak mówisz? - mruknął, oblizując moją męskość.
- Rowoon! - jęknąłem dość głośno, owijając nogi wokół jego ciała.
- Co to za... - w jego słowa wszedł donośny dzwonek do drzwi - ... napad agresji. - westchnął, całując moje podbrzusze - Otworzę... poczekaj na mnie.
- Tylko szybko. - zacisnąłem dłonie na pościeli, podczas gdy moja twarz wykrzywiła się w wyraźnie znaczący grymas.
- Sekundkę skarbie. - Rowoon zamknął za sobą drzwi, zbiegając na dół. Jak on mógł mnie tak zostawić? Najpierw mnie rozgrzewa do czerwoności, a potem przerywa... mój organizm się wykończy - Chani! Minjae przyjechał!
- Co... - poderwałem się z łóżka, szukając w amoku swoich ubrań - Za chwilę zejdę!
- Nie spiesz się! - nie spiesz się... czyżbyś dawał mi możliwość dokończenia wszystkiego samemu? Świetny żart... Ubrałem się, sprawdzając kilkakrotnie przed wyjściem z pokoju, czy z moim członkiem na pewno wszystko jest okej - Ooo... idzie. - Rowoon chwycił mnie w talii, prowadząc mnie do kuchni.
- Zemszczę się.. - syknąłem, uderzając go w biodro.
- Cześć Chani.
- Hej. - wymusiłem uśmiech, siadając pospiesznie przy stole.
- Wszystko w porządku?
- Mhm. - skinąłem szybko głową, zaciskając dłonie na spodniach.
- To świetnie. Słuchaj Chani... masz ochotę na ognisko czy jedziemy do miasta?
- Co? - Rowoon usiadł obok mnie, głaszcząc mnie po głowie.
- Minjae chce postawić nam kolację.
- Teraz się nie wykręcisz Chanhee.
- Em... dobrze, niech będzie.
- Super... no to zbierajcie się. - Minjae przyjechał po nas swoim autem. Jechaliśmy do centrum przez około dwadzieścia minut. Minjae i Rowoon non stop rozmawiali, podczas gdy ja siedziałem w ciszy na tylnych siedzeniach. Po dojechaniu do jakiejś restauracji, doszliśmy wspólnie do wniosku, że mamy ochotę na grilla - O... i soju poprosimy.
- Tak jest. - zmarszczyłem brwi, kierując twarz w stronę Minjae.
- Będziesz pić? Jesteś samochodem.
- Chani... napijemy się symbolicznie po kieliszku.
- To ja wrócę na piechotę. - burknąłem, sięgając tradycyjnie po swoją wodę.
- Chanhee, to jest naprawdę niewielkie miasto... tu na upartego nawet nie ma się gdzie rozbić...
- Minjae... nie gadajmy już o tym. - wtrącił Rowoon, obejmując mnie - Miło z twojej strony, że wziąłeś nas na jedzenie.
- Wiesz... mamy co świętować.
- Proszę, wasze soju. - gdy kelnerka zostawiła butelkę alkoholu i kieliszki, Minjae polał im alkoholu, wznosząc toast.
- No to co Rowoon? Za naszą wspólną karierę.
- Zaraz... - chwyciłem mojego chłopaka za udo, kierując na niego twarz - Co wy mówicie?
- Braciszek ci się nie pochwalił?
- Niby czym?
- Minjae...
- Moja agencja zaproponowała Rowoonowi współpracę. Możemy wyjechać do Tokio na kontrakt. Wiesz, jaka to dla nas szansa? - moja ręka zjechała bezwładnie z nogi chłopaka - No to co? Zdrówko.
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam na fp :) ---> K-pop yaoi
O nie błagam nie rób mi tego jak mi rozwalisz ship to wychodzę xd
OdpowiedzUsuńA tak serio to cukier mi podskoczyl automatycznie po przeczytaniu i co by się nie działo wierzę ze dobrze się skończy <3
NAWET NIE PRÓBUJ WYJEŻDŻAĆ ROWOON ! ! ! Jeśli polecisz do Tokio z tym dziadem Minjae... nie chciałbym być wtedy w twojej skórze.
OdpowiedzUsuń