8 marca 2018

Z pamiętnika idola~cz.8 [V&Jungkook]



01.09.2016

                 Było już grubo po 24:00. Przylecieliśmy właśnie na Filipiny, gdyż trzeciego mieliśmy mieć tutaj występ. Pełni energii jechaliśmy busem do wynajętego przez naszego nowego menadżera hotelu. Muszę wam powiedzieć, że facet jest niesamowity. Mamy z nim naprawdę świetny kontakt. Traktuje nas jak swoich najlepszych przyjaciół, zawsze dobrze doradzi, wysłucha, powygłupia się z nami... menadżer idealny. Jadąc busem wpatrywałem się w szybę, podziwiając Manilę. Obchodziłem dziś swoje urodziny... było mi trochę przykro, że nikt nie złożył mi życzeń, no ale cóż... nie będę niczego na nikim wymuszać.
- Zmęczeni? Czy idziemy jeszcze dzisiaj w miasto? - zapytał menadżer.
- Idziemy!
- Nieee... zostańmy w hotelu i coś zamówmy.
- Oj chodźcie, będzie fajnie.
- Panowie... dogadujcie się szybciej. - złapałem siedzącego obok mnie Tae za rękę. Gdy chłopak na mnie spojrzał, westchnąłem, po czym oblizałem nieśmiało wargi.
- Zostaniemy w pokoju? - szepnąłem, opierając głowę na jego ramieniu.
- Nie masz ochoty na wyjście?
- Nie bardzo... ale jeśli chcesz iść..
- Nie. Zostanę z tobą. - mruknął całując mnie w głowę.
- Dobra... Hyung, wychodzimy. - zarządził Jimin, zerkając na menadżera.
- No i świetnie. - westchnąłem, głaszcząc delikatnie dłoń chłopaka - Jungkook.
- Tak? - uniosłem wzrok, wbijając go w mężczyznę.
- Co masz taką skwaszoną minę?
- Tak jakoś. 
- Wyjdziemy na jakieś jedzonko to ci się poprawi humor.
- Zostanę raczej w pokoju.
- Czemu? - zaciekawił się Namjoon - Chodź z nami.
- Zostaniemy w pokoju, a wy idźcie. - podsumował Taehyung, mocno mnie przy tym obejmując. Gdy dojechaliśmy do hotelu, menadżer rozdał nam klucze do pokoi. Oczywiście dzieliłem pokój z Tae, Jimin był z Yoongim i Hoseokiem, a Namjoon z Jinem. Z tego, co wiem, chłopaki wyszli od razu na zwiedzanie miasta. Ja natomiast po prysznicu wskoczyłem do łóżka, wpatrując się w ogromne okno. Po chwili poczułem, jak kładzie się za mną mój chłopak, mocno mnie przy tym przytulając - Co się dzieje?
- Nic.
- Odkąd weszliśmy do pokoju, nie odezwałeś się do mnie ani słowem.
- Jestem zmęczony.
- Ojjj... nie lubię tych twoich fochów.
- To nie są fochy. 
- A co?
- Oj dajże spokój. - burknąłem, bawiąc się nerwowo jego ręką. Wtedy też usłyszałem donośne "sto lat", które poderwało mnie na równe nogi i o mały włos nie doprowadziło mnie do zawału. W korytarzu naszego pokoju stali wszyscy włącznie z menadżerem. Trzymali tort, masę jedzenia i balony. Taehyung wstał z łóżka, po czym zaszedł mnie od tyłu, mocno mnie przytulając.
- Swoje życzenia złożę ci później. - szepnął, całując mnie w ucho. Zakręciły mi się łzy w oczach. Byłem pewien, że wszyscy zapomnieli o moich urodzinach, a najbardziej bolało mnie to, że zapomniał o tym mój chłopak.
- Żyj długo Jungkookie!
- Wszystkiego dobrego!
- Nasz golden maknae!
- Jesteście niemożliwi. - pociągnąłem nosem, czując jak gromadzi się wokół mnie grupowy przytulas.
- Pewnie myślałeś, że zapomnieliśmy o tobie.
- Nooo... już takie tu fochy strzelał, że nawet sobie nie wyobrażacie.
- Wcale nie. - zaśmiałem się, wycierając policzki.
- Nasze maleństwo. - menadżer przytulił mnie, szeroko się uśmiechając - Bądź szczęśliwy Kookie. 
- Jestem najszczęśliwszy na świecie. - spojrzałem na Hyungów, marząc się przy tym jak dziecko - Dziękuję.
- Nie płacz dzieciaku. 
- Słodko. - zaśmiał się Hoseok, przytulając mnie.
- Zajmijcie się tortem i jedzeniem, co? - Tae posłał wszystkim dość znaczące spojrzenie, po czym złapał mnie za rękę, odciągając mnie na bok.
- Wiedziałeś o wszystkim.
- Oczywiście, że tak. - uśmiechnął się, opierając mnie o okno - Jungkook... jesteś tak wspaniałym chłopakiem, że zasługujesz na wszystko, co najlepsze. - uśmiechnąłem się jedynie, czując jak po policzkach nadal spływają mi łzy. Taehyung złapał mnie za dłonie, pieszcząc je kciukami - Życzę ci przede wszystkim dużo zdrowia i wytrwałości. Nie możesz załamywać się przy pierwszym niepowodzeniu, pamiętaj. Jesteś piekielnie zdolny i zawsze osiągniesz to, czego pragniesz... wiem to. 
- Tae...
- Cii. - szepnął, całując mnie - Chciałbym już do końca życia widzieć na twojej buźce ten śliczny uśmiech, który tak cholernie nas wszystkich uszczęśliwia... Mam nadzieję, że w końcu w siebie uwierzysz i zaczniesz walczyć o marzenia, o które wiem, że bardzo boisz się zawalczyć. 
- To nie jest takie proste. - uśmiechnąłem się lekko, opierając głowę o jego klatkę piersiową. Chłopak objął mnie, całując mnie w głowę.
- Wiem... ale wiem też, że jeśli zepniesz tyłek to osiągniesz absolutnie wszystko. - westchnął, głaszcząc mnie po plecach - Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie Kookie... Bardzo cię kocham, wiesz? I życzę ci żebyś zawsze był szczęśliwą osobą. 
- A będziesz ze mną do końca życia? 
- Oczywiście, że będę. - zacisnąłem dłonie na jego bluzie, wybuchając płaczem.
- To na pewno będę najszczęśliwszą osobą na świecie... już jestem. 
- Nie płacz. - szepnął, zaciskając uścisk.
- Chodźcie jeść chłopaki!
- Zacznijcie bez nas! - krzyknął Tae, bujając mną lekko na boki - Jesteś już takim dużym chłopakiem... a poznaliśmy się, jak byłeś szczylem. - zachichotał, drapiąc mnie po głowie. Skinąłem jedynie głową, starając się czerpać z tej chwili jak najwięcej. Nawet nie wiem jakimi słowami opisać szczęście, jakie wtedy czułem - Byłeś strasznie skryty i nieśmiały... Bałeś się odezwać do kogokolwiek... W życiu bym nie pomyślał, że będziemy razem. 
- Ja też. - wydusiłem przez ściśnięte gardło.
- Fajnie patrzeć jak z dzieciaka zmieniasz się w cholernie seksownego faceta. - uniosłem lekko głowę, zerkając na Tae - Ojeju, jak ty wyglądasz. - zaśmiał się, wycierając moje policzki - Nie płacz... spuchłeś jakby cię coś pogryzło. 
- Dziękuję. - szepnąłem, całując go.
- Chodźcie jeść!
- Kocham cię. - uśmiechnął się, całując mnie w czoło - Kocham, kocham, kocham.
- Zakochańce... chodźcie proszę z nami posiedzieć. - spojrzeliśmy na stojącego obok nas menadżera - O masz... co ty mu życzyłeś Tae, że tak wygląda? 
- Zerwaliśmy w jego urodziny.
- Bardzo śmieszne matole. - uszczypnąłem go w brzuch, po czym z uśmiechami na twarzach usiedliśmy razem z chłopakami.

*

                  Leżałem w łóżku czekając na Tae, aż ten skończy brać prysznic. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Byłem bardzo wzruszony i chyba dopiero dzisiaj poczułem, jak ważny jestem dla Taehyunga i Hyungów. Wpatrując się w znajdującą się naprzeciwko łóżka ścianę, rozmyślałem o moim idealnym związku i o tym, jak cholernie kocham mojego chłopaka. Ckliwe, mdłe, żałosne? Może... ale opinie innych ludzi przestały mnie w tym momencie obchodzić. Nagle w pokoju zgasło światło. Zdębiałem, jednak po chwili poczułem, jak Taehyung nurkuje pod kołdrą, całując mnie po nagich nogach. Zachichotałem, przygryzając przy tym wargę. Słodkie, lekko wilgotne usta chłopaka, pieściły moje nogi, brzuch, klatkę piersiową, aż w końcu ujrzałem uśmiechniętą twarz Hyunga, muśniętą bijącym z ulicy światłem. Zarzuciłem ręce na jego kark, wpatrując mu się w oczy. Tae nachylił się do mnie, głęboko oddychając. Jego ciepły oddech pieścił moją wrażliwą skórę. Zamknąłem oczy, czując na szyi delikatne pocałunki. Pragnąłem go tak zachłannie jak nigdy dotąd. Moje kolano naparło na jego nagiego członka. Taehyung mruknął, przygryzając przy tym moją skórę.
- Pamiętasz nasz pierwszy raz? - szepnął mi prosto do ucha, po czym zaczął pieścić je językiem. Skinąłem jedynie głową, cicho przy tym pojękując. Drapałem jego plecy, czując miejscami uchodzącą z nich krew, jednak Tae bardziej podniecały takie gierki - Byłeś tak uroczo zawstydzony. - mruknął wykonując taki ruch biodrami, jakbyśmy odbywali właśnie stosunek. Jęknąłem donośnie, zaciskając dłoń na jego włosach. Taehyung przywarł wargami do mojej szyi, po czym bardzo powoli zaczął schodzić na klatkę piersiową, pieszcząc językiem moje sutki. Pojękiwałem, drapiąc Taehyunga po głowie. Jego dłoń dotykała mojej talii, sprawiając, że z sekundy na sekundę coraz bardziej odpływałem. W pewnym momencie Tae zsunął się po moim ciele, po czym usiadł między moimi nogami. Zacisnąłem dłonie na pościeli, mając tysiące myśli na sekundę. Wiedziałem, że za moment poczuję na członku jego wargi... robiliśmy to dziesiątki razy, ale przy każdej takiej pieszczocie czuję się cholernie zawstydzony i podniecony jednocześnie. Wargi chłopaka zaczęły muskać moje podbrzusze. Wzdrygnąłem się, czując jak oczy zachodzą mi mgłą. Uwielbiam jego dotyk. Moje ciało pragnie jego dotyku 24 godziny na dobę. Non stop chcę czuć jego bliskość i napawać się jego zapachem.
- Tae. - jęknąłem, czując jak jego ciepłe wargi obejmują mojego członka. Usłyszałem jedynie cichy chichot, przeplatany mlaskiem i ciężkim oddechem chłopaka. Jego dłonie pieściły wewnętrzną stronę moich ud, które drżały pod wpływem jego dotyku. Nie potrafię nad sobą panować w takich sytuacjach. Moje ciało robi co chce. W pewnym momencie wygiąłem się w łuk, czując przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Taehyung co chwilę oblizywał mojego członka, całował moje uda oraz brzuch. Z każdym moim jękiem, drażnił się ze mną, przestając mi dogadzać - Przestań... przestań tak robić... - wysapałem szarpiąc kołdrę. Tae podniósł się, po czym nachylił się do mnie, całując mnie. Wbiłem paznokcie w jego łopatki, odwzajemniając zachłannie jego pocałunki.
- Nie poznaję cię dzisiaj. - zaśmiał się, łapiąc mnie za dłoń. Po chwili moja ręka spoczęła na jego penisie. Bez chwili zastanowienia, zacząłem wykonywać miarowe, szybkie ruchy.
- Za rzadko się kochamy. 
- Też nad tym ubolewam. - jęknął całując mnie po szyi. Gdy jego członek w końcu stwardniał, Taehyung uklęknął, sięgając po lubrykant. Leżenie i wpatrywanie się w niego, nie zadowalało mnie. Uklęknąłem naprzeciwko niego, po czym nachyliłem się do jego warg, całując go.
- Kocham cię. - szepnąłem, pchając go na łóżko. Chłopak otworzył jedynie szerzej oczy, uważnie śledząc każdy mój ruch. Pospiesznie usiadłem na nim okrakiem, nabijając się na jego członka. W jednej chwili po moim ciele rozszedł się przyjemny dreszcz. Dłonie mojego chłopaka spoczęły na moich pośladkach. Oparłem się dłońmi na jego klatce piersiowej, wykonując z początku powolne, miarowe ruchy. Dotyk Tae pobudził mnie jednak tak mocno, że po chwili "ujeżdżałem" go jak głupi.
- Jungkook... 
- Cicho bądź. - nachyliłem się do niego, namiętnie go całując - Tak cholernie mnie podniecasz. 
- Kookie, co z tobą? - przeniosłem wargi na jego szyję, całując ją, liżąc i podgryzając - Nie poznaję cię. - jęknął dając mi klapsa. Mruknąłem zerkając mu w oczy. Na jego spoconej twarzy pojawił się słodki rumieniec, który niesamowicie mnie rozczulił.
- Wolisz być na górze?
- Zdecydowanie. - uśmiechnąłem się, całując go po twarzy.
- Zmuś mnie do zmiany miejsca. - mhm... fakt... może i mam mięśnie, ale jeśli chodzi o sprawy łóżkowe, nie mam z nim najmniejszych szans. Taehyung rzucił mnie w poduszki, po czym jednym, zwinnym ruchem wszedł we mnie, wydając przy tym z siebie cudownie brzmiący jęk. Złapałem go w talii, czując jak moje ciało faluje pod wpływem jego ruchów - Daj buzi. - chłopak nachylił się do mnie, całując mnie w kącik ust.
- Kocham cię. - mówiąc to zwolnił, po czym objął mnie, całując mnie po głowie - Jesteś moim oczkiem w głowie. - szeptał, pieszcząc moją twarz swoimi ciepłymi wargami.
- Też cię kocham Hyung. Najbardziej na świecie. - zarzuciłem mu ręce na szyję, patrząc jak jego ciało delikatnie nade mną faluje - Tae?
- Hm?
- To się nigdy nie skończy, prawda? - Hyung nachylił się nade mną, głaszcząc mnie po czerwonej z emocji twarzy.
- Co Kookie?
- My... nigdy się nie rozstaniemy. - chłopak zatrzymał się. W sumie w tym momencie też przeszła mi ochota na seks.
- Jungkook... - Tae westchnął, po czym wyszedł ze mnie. Wtuliłem w siebie jego rozgrzane ciało, bawiąc się jego włosami - Co ci znowu przyszło do głowy?
- Przepraszam.
- Nie, nie przepraszaj mnie... Porozmawiaj ze mną. 
- Po co? Znowu powiem ci to samo.
- No to słucham... mów. - zacząłem drapać go po głowie. Wiem, że to go uspokaja, a nie chciałem się z nim kłócić w swoje urodziny.
- No bo boję się, że się rozstaniemy... teraz albo jak BTS się rozpadnie. 
- Jungkook... twój problem polega na tym, że non stop myślisz o naszym rozstaniu i nie potrafisz się cieszyć tym, co jest teraz. Zrozum w końcu, że cię kocham... kocham, ubóstwiam, podziwiam, pragnę... jesteś moim chłopakiem i jednocześnie najlepszym przyjacielem. Uwielbiam cię, rozumiesz? - Tae spojrzał na mnie, po czym pocałował mnie w policzek - Będziemy razem do końca życia, obiecuję ci to.... No chyba że odejdziesz do IU.
- Taehyung...
- Żartuję no. - westchnął, wtulając twarz w moją szyję - Nie myśl o złych rzeczach.
- Postaram się. 
- Obiecaj.
- Obiecuję... i przepraszam, że spieprzyłem nam wieczór.
- Nie przepraszaj... i nie wyrażaj się tak. Nie lubię jak klniesz.
- Wiem. - przytuliłem go najmocniej jak mogłem. Rzeczywiście muszę skończyć z tymi ciągłymi podejrzeniami, intrygami i zazdrością... Ale co ja na to poradzę, że tak bardzo mi na nim zależy...

17.10.2016

                  Fanmeeting. Siedziałem obok Tae i rozdawaliśmy autografy fankom. Trochę z nimi rozmawialiśmy, śmialiśmy się, żartowaliśmy. Lubię spotkania z fanami... dzięki nim mogę spotkać osoby, dzięki którym jestem tu gdzie jestem. W pewnym momencie do mojego chłopaka podeszła niesamowicie śliczna dziewczyna. Widziałem jak Taehyungowi zaświeciły się oczy na jej widok. Długie, czarne włosy, zgrabna, bardzo fajnie ubrana, twarz jak u aniołka... na pierwszy rzut oka - ideał. Gdy klęknęła przed Tae żeby z nim porozmawiać, zerknąłem na niego kątem oka, widząc jak ten się czerwieni. W pewnym momencie chwyciłem go za udo, chcąc go trochę pohamować. Ten jednak nic sobie z tego nie zrobił. Jak się domyślacie, zrobiło mi się potwornie przykro. Na szczęście Yujin - bo tak miała na imię dziewczyna, była jedną z ostatnich uczestniczek fanmeetingu, dzięki czemu mogłem szybko wyjść z sali i udać się do garderoby.
- Jungkook.
- Zostaw mnie. - odtrąciłem Jina, po czym podszedłem do stolika, sięgając po wodę. Po upiciu kilku solidnych łyków, oparłem się o stolik głęboko oddychając.
- Hej... co jest?
- Nic... proszę cię, daj mi spokój. 
- Źle się czujesz? - zacisnąłem dłonie w pięści. Chciałem uspokoić się za wszelką cenę, by nie wybuchnąć i nie naskoczyć na niewinnego Hyunga.
- Nie... jest okej, naprawdę. Po prostu muszę pobyć chwilę sam.
- Rozumiem... jakby co to wiesz...
- Tak, wiem. - odszedłem od niego, po czym usiadłem na krześle za jednym z parawanów. Gotowało się we mnie... Dzień w dzień ten dupek zapewnia mnie, że kocha tylko mnie i świata poza mną nie widzi... a potem na moich oczach rozbiera wzrokiem jakąś panienkę. Co z tego, że była śliczna? Jest gejem do cholery... przynajmniej tak mi się wydaje.
- No tutaj jesteś... tak wyleciałeś z tej sali...
- Nie odzywaj się do mnie. - burknąłem, odwracając głowę. Nie chciałem nawet na niego patrzeć...
- Ale... co ja znowu zrobiłem?
- Po prostu się do mnie nie odzywaj. 
- Jungkook, co się stało? - Taehyung złapał mnie za nadgarstek. Poderwałem się z krzesła, po czym odepchnąłem go z całej siły.
- Jesteś podły, wiesz?! - z perspektywy czasu wiem, że przegiąłem... ale wtedy czułem się naprawdę paskudnie. Zupełnie tak, jakby Tae dokonał zdrady, a przecież tego nie zrobił.
- Hej, co jest? - zza parawanu wyskoczył przerażony menadżer - Dlaczego krzyczycie? - odwróciłem jedynie wzrok. Czułem, że Taehyung wpatruje się we mnie wielkimi oczami, nie wiedząc do końca, jak ma się zachować - Pokłóciliście się?
- Ja... ja nie wiem... Jungkook...
- Jungkook, do cholery jasnej. Pamiętaj, że to nie jest odpowiednie miejsce na kłótnie. 
- Przepraszam.
- Jedziemy już do dormu. Tam sobie wszystko wyjaśnicie. 


*

- Powiesz mi, co cię ugryzło? - podniosłem się z łóżka, wbijając wzrok w Taehyunga.
- Yujin.
- No... i co z nią?
- Ładna była, nie?
- Jungkook, o co ci chodzi?
- O to, że pożerałeś ją wzrokiem! Kim ty w końcu jesteś?! Może rzeczywiście wolisz dziewczyny?! 
- Czy ty siebie słyszysz?
- Śmiało! Nie musisz się nade mną litować, naprawdę! Jakoś sobie bez ciebie poradzę! - po ostatnim wypowiedzianym zdaniu, w moim gardle urosła potwornie boląca gula - Nie, Tae...
- Zastanów się nad sobą... Zachowujesz się jak bachor... 
- Nie mów tak.
- Nie masz już ochoty się kłócić? Czujesz, że wypowiedziałeś kilka słów za dużo? 
- Przestań...
- Nie do cholery! Nie wiem już co mam robić Jungkook! Co nie zrobię, to zawsze jest źle! Non stop jakieś pretensje, intrygi, podejrzenia... ile można?! Skoro tak bardzo ci zależy na tym żebyśmy się rozstali, to proszę bardzo! Zakończmy to, bo mam już momentami dość, rozumiesz?! - zagryzłem wargę, czując jak policzku spływa mi łza. Wtedy też do naszego pokoju wszedł menadżer wraz z liderem - Rozmawiamy...
- Wiem, słychać was w całym dormie. - mężczyzna zamknął drzwi, głęboko wzdychając - Nie będę wnikał o co wam poszło...
- Nie, proszę bardzo. Jungkook ubzdurał sobie w tym pustym łbie, że go zdradzam! Znowu! Bo byłem miły dla fanki! Masz jakąś manię, rozumiesz?! 
- Dość... Tae, ochłoń. - menadżer poklepał go po plecach, zerkając na Namjoona - Dużo rozmawiałem z Namjoonem o tym, co jest między wami. Do tej pory bardzo wam kibicowałem... nie mówię oczywiście, że już tego nie robię, ale muszę mieć na uwadze dobro zespołu i waszą reputację. Jungkook... - nawet nie uniosłem wzroku. Słowa Taehyunga tak mnie zabolały, że nie byłem w stanie skupić się na niczym innym - Zachowałeś się dzisiaj bardzo nieprofesjonalnie. W garderobie były dziesiątki ludzi, a z tego co wiem, nikt z nich o was nie wie. Stąpacie po cholernie cienkim lodzie i musicie bardzo... ale to bardzo uważać żeby nikt was nie nakrył. Plotki bardzo szybko się roznoszą, chyba to wiecie...
- Powiem tylko od siebie, żebyście zastanowili się, co jest dla was ważniejsze. - spojrzeliśmy wszyscy na Namjoona - Na początku byłem wręcz zachwycony tym, że jesteście razem, ale z upływem czasu widzę, że jest to dla was bardzo męczące... zastanówcie się, czy to ma sens. Prędzej czy później to wyjdzie na jaw... ile można się ukrywać? 
- Chyba sobie jaja z nas robisz? - Taehyung parsknął śmiechem, po czym zaczął chodzić nerwowo po pokoju - Czekaj, bo chyba nie zrozumiałem... dajesz nam ultimatum? Albo związek albo zespół? 
- Tak chyba będzie lepiej...
- Namjoon, poczekaj... o tym nie rozmawialiśmy. - nawet menadżer był zdziwiony słowami lidera... w życiu nie spodziewałbym się po nim czegoś takiego. 
- Nie mogę narażać całego zespołu na porażkę, tylko dlatego, że mamy wśród nas parę, która za cholerę nie potrafi się ze sobą dogadać. Sam widziałeś Hyung, że oni już się nie hamują i kłócą się gdzie popadnie. Niedługo dojdzie do tego, że zaczną się całować na oczach fanów i co wtedy będzie?
- Nie przeginaj... - warknął Tae, podchodząc bliżej Namjoona - Jesteśmy ze sobą tyle czasu i do tej pory nie daliśmy zespołowi nawet jednego powodu, przez który moglibyście się niepokoić. 
- Ja swoje powiedziałem... albo związek albo zespół. 
- Namjoon, dość... proszę cię, wyjdź już stąd. - menadżer wyprowadził lidera za drzwi, uważnie nam się przy tym przyglądając - Jeszcze z nim o tym porozmawiam. - dodał wychodząc. Byłem w tak ogromnym szoku, że nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Osunąłem się jedynie na ziemię, trzymając się za głowę, która zaczęła mnie cholernie boleć pod wpływem ciśnienia. 
- Jungkook... - Tae kucnął przede mną, głaszcząc mnie po głowie - Co się dzieje? - pokręciłem jedynie przecząco głową, pociągając przy tym nosem - Hej...
- Chcę pobyć sam. 
- Przepraszam za to, co powiedziałem... nie powinienem tak do ciebie mówić.
- Po prostu wyjdź... - Tae wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, jednak po pewnym czasie skinął głową i opuścił pokój. Taehyung ma momentami dość związku ze mną i rozważa rozstanie się... do tego jestem idiotą i cierpię na manię zazdrości... i jeszcze muszę wybrać między nim a zespołem... ten dzień nie mógł być gorszy. 
                   Siedziałem ciągle w tym samym miejscu. Wsłuchując się w tykanie zegara, zastanawiałem się nad słowami lidera i Taehyunga. Nie wiem jaką mam podjąć decyzję. Namjoon nie powinien stawiać nas w takiej sytuacji. Wtedy też usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Uniosłem głowę, widząc stojącego w drzwiach Tae.
- Ciągle tu siedzisz? - zapytał, zamykając za sobą drzwi. W pokoju panowała ciemność. Podłoga i jedna ze ścian były jedynie oświetlone dobiegającym z ulicy światłem. Chłopak usiadł naprzeciwko mnie, kładąc dłonie na moich kolanach - Kolacja.
- Nie będę jadł. 
- Też nie mam ochoty. - westchnął unosząc na mnie wzrok - Jungkook... przepraszam za to co powiedziałem. Jest mi z tym strasznie źle... wiesz, że nie chciałem cię zranić. - skinąłem głową, czując jak kleją mi się oczy. Znacie to uczucie? Gdy przepłaczecie jakiś okres czasu, jesteście senni i zmęczeni, prawda? Właśnie tak się teraz czułem. 
- Też cię przepraszam. - pociągnąłem nosem, układając dłonie na rękach chłopaka - Zachowuję się jak kretyn, wiem. To dlatego, że mi na tobie zależy...
- Wiem, spokojnie. - Tae pocałował mnie w czoło, marszcząc przy tym brwi - Wszystko w porządku? Jesteś cały rozpalony. 
- Pewnie mi ciśnienie podskoczyło... nic takiego.
- Chodź. - chłopak chciał mnie podnieść, jednak zaprzeczyłem skinieniem głowy, uważnie mu się przyglądając - Jungkook...
- Co teraz? - Hyung westchnął, siadając obok mnie.
- Nie mam pojęcia... Nie sądziłem, że Namjoon postawi nas w takiej sytuacji. 
- Nie chcę się z tobą rozstawać.
- A myślisz, że ja tego chcę? Nie wiem cholera jasna, jak on to sobie wyobraża. - oparłem głowę na jego ramieniu, czując jak ten układa dłoń na mojej twarzy, którą po chwili zaczął delikatnie pieścić opuszkami palców.
- Odejdźmy.
- Co?
- Odejdźmy z zespołu.
- Wiesz, że nie możemy... Poza tym to nie film Kookie. Musimy myśleć racjonalnie. 
- Czyli... kochając się, zerwiemy dla dobra zespołu i... - pociągnąłem nosem, czując jak po policzku znów spływa mi łza - I będziemy udawać, że nic się nie stało. 
- Nie widzę innego wyjścia... - wtuliłem się w Taehyunga wybuchając płaczem. Czułem, że ta sytuacja przerosła również jego - Porozmawiam z chłopakami...
- Nie, Tae...
- Kookie... - spojrzeliśmy na siebie, zanosząc się łzami - Tak będzie lepiej.
- Ale obaj tego nie chcemy. 
- Wiem... i ... chcę żebyś wiedział, że zawsze będę cię kochać... zawsze. - skinąłem głową, czując jak pęka mi serce. Był to ból nie do opisania, ale Tae ma rację... Skoro to ma rozwiązać nasze wszystkie, zespołowe problemy, to rzeczywiście zerwanie będzie najlepszą opcją.
                        Hyung wyszedł z pokoju, by porozmawiać z chłopakami. Położyłem się do łóżka, czując jak emocje rozsadzają mi głowę. Słyszałem jedynie dobiegające z kuchni, zdziwione głosy Hyungów... jedynie Namjoon twierdził, że było to odpowiednie rozwiązanie. Nie mam pojęcia co go ugryzło, ale zachował się podle.
- Jungkook... - zacisnąłem dłoń na poduszce, chowając w niej twarz - Wiem już o wszystkim. - Jin... zawsze zjawiał się w odpowiedniej chwili. Poczułem jak chłopak kładzie się za mną, głaszcząc mnie niepewnie po ramieniu - Jak ty się czujesz? - milczałem. Naprawdę rozmowa o moim zerwaniu z Taehyungiem, była ostatnią rzeczą, na jaką miałem teraz ochotę - Kookie...
- Dobrze.
- Ledwo mówisz...
- Jestem zmęczony. 
- Spójrz na mnie.
- Nie. - chłopak westchnął, po czym mocno mnie przytulił.
- Posłuchaj chociaż, co mam ci do powiedzenia... Nie popieram tego, co zrobił Namjoon. Naprawdę zachował się podle i moim zdaniem nie powinniście robić tego, czego od was zażądał. 
- Kazał nam wybierać...
- Wiem... wiem to Kookie i co z tego? On by was z zespołu nie wyrzucił, a sam widzisz, że menadżer nie popiera tego, co zrobił. 
- Hyung... - przekręciłem się na plecy, widząc na twarzy przyjaciela ogromne zaniepokojenie.
- Jak ty wyglądasz...
- To wszystko przeze mnie... to moja wina...
- Co ty mówisz?
- Zacząłem się znowu awanturować. Gdyby nie moja chora zazdrość, nie doszłoby do tego... 
- Jungkook...
- Nie daruję sobie tego.
- Przestań się obwiniać. - wtuliłem się w niego, wsłuchując się w bicie jego serca - Kookie, porozmawiaj jeszcze z Taehyungiem. 
- On też nie chciał się rozstawać.
- Wiem... ale powinniście jeszcze raz to przedyskutować i porozmawiać z Namjoonem. Wiesz, że wszyscy staniemy za wami murem. 
- To nie ma sensu...
- Nie mogę patrzeć jak cierpisz. - wtedy też usłyszeliśmy potworny trzask i krzyki dobiegające z kuchni. Poderwaliśmy się na równe nogi, biegnąc w stronę hałasu.
- Co się z tobą do cholery dzieje?! - wrzasnął Hoseok, wpatrując się z przerażeniem w lidera. Na środku kuchni leżał Taehyung, przy którym kucał Jimin oraz Yoongi.
- Tae... - podbiegłem do niego, pomagając mu wstać - Wszystko dobrze? Tae...
- Tak... jest okej. 
- Ponoć się rozstaliście. - burknął Namjoon uważnie mi się przyglądając.
- Ale mam ludzkie odruchy w przeciwieństwie do ciebie...


~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Zapraszam na nowy fp ---> K-pop yaoi

2 komentarze:

  1. Zachowanie Namjoona jest okropne! Jak on tak może!
    Nie mogę się doczekać kolejnej części ❤️ ❤️ ❤️
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba lider jest jakis zazdrosny 😏

    OdpowiedzUsuń