5 marca 2018

Z pamiętnika idola~cz.7 [V&Jungkook]




27.05.2016

           Powiem wam szczerze, że jesteśmy na skraju wytrzymałości... wszyscy. Wiem, że pisaliśmy się na to z pełną świadomością, ale zmęczenie daje nam się tak bardzo we znaki, że powoli nie wyrabiamy na zakrętach. Dzisiejszy dzień jednak zapadł mi tak głęboko w pamięć, że za każdym razem gdy spojrzę na Taehyunga, przypominam sobie ten nieprzyjemny wypadek.
- Kochamy was ARMY! - dodał po swojej wypowiedzi Namjoon. Ukłoniliśmy się i zaczęliśmy schodzić powoli ze sceny. Byłem tak zmęczony, że jedyne czego pragnąłem to krzesło, na którym mógłbym posadzić tyłek chociaż na minutę. Nie miałem nawet ochoty zaczepiać idącego przede mną Tae. Patrzyłem jedynie na jego spocone, ciągnące się niezwykle leniwie ciało. Gdy tylko jego stopy dotknęły metalowych schodów, w mgnieniu oka straciłem go z pola widzenia.
- Tae! - gdy dobiegłem do krawędzi schodów, zobaczyłem leżącego na dole, nieprzytomnego chłopaka, wokół którego zgromadzeni już byli ludzie ze staffu - Taehyung!
- Co się stało? - lider przebiegł koło mnie, po czym pospiesznie zbiegł do mojego chłopaka.
- Jungkook, spokojnie... tu jest masa kamer.
- W dupie mam te kamery. - czułem jak do oczu cisną mi się łzy. Zbiegłem czym prędzej na dół, widząc jedynie jak Taehyung niesiony jest do garderoby.
- Zasłabł, nie martw się. - zerknąłem jedynie na lidera, który odprowadzał wzrokiem menadżera wraz z Tae. Widziałem, że potwornie się tym przejął, jednak ze względu na kamery i tłum paparazzi, starał się tak tego po sobie nie pokazywać.
- Jimin mi powiedział co się stało. - usłyszałem za sobą głos Hoseoka.
- Zabrali go do garderoby.
- Mówicie o tym jakby nic się nie stało. - wydusiłem przez ściśnięte gardło, czując jak po policzku spływa mi łza.
- Mnie nosi w środku, rozumiesz? Ale nic nie mogę zrobić przez te kamery. 
- W dupie mam te kamery Hyung... to jest twój przyjaciel, a ty się przejmujesz kamerami...
- Jungkook...
- Jesteś beznadziejnym liderem. - warknąłem, idąc pospiesznie w stronę garderoby. Oczywiście zaraz po tym pożałowałem tych słów, ale byłem w tak ogromnym szoku, że nie myślałem nad tym, co mówię. Gdy wszedłem do środka, zobaczyłem leżącego na kanapie Tae. Tuż obok niego siedział nasz lekarz, a za kanapą stała nasza fryzjerka, która za pomocą wachlarza starała się go trochę ochłodzić.
- Jungkook. - poczułem na nadgarstku czyjąś dłoń. Gdy uniosłem wzrok, ujrzałem stojącego obok mnie menadżera - Już jest wszystko w porządku... pamiętaj, że nikt tutaj o was nie wie. 
- To wyglądało strasznie...
- Chodź. - mężczyzna odciągnął mnie od tłumu ludzi, upewniając się, że nikt nas nie zobaczy. Wtedy też wyciągnął chusteczki, wręczając mi je - Nie płacz. 
- Co się stało?
- Za dużo pracujecie... to wszystko.
- On potrzebuje wolnego. 
- Wiesz, że to niemożliwe... nie teraz.
- A kiedy? Kiedy zaharujemy się na śmierć? 
- Jungkook, nie przeginaj.
- Powiedz mi, kiedy ostatnio mieliśmy jeden dzień wolnego? Tylko jeden dzień...
- Kiedy w końcu zrozumiesz, że w tym biznesie nie ma czasu na odpoczynek? 
- Skoro tak dalej pójdzie, to za rok będzie po BTS... wiesz dlaczego? Bo pozdychamy jak te psy.
- Zmień ton, to po pierwsze... Po drugie, nie przesadzaj, nic wam nie będzie. Jesteście młodzi i silni. Damy wam najwyżej mocniejsze wspomagacze.
- Ile mamy ciągnąć na tych wspomagaczach? Jin ostatnio skarżył się na bóle serca... właśnie przez to gówno.
- Zamknij się, bo zaczynasz mnie irytować. - warknął, zaciskając dłoń na moim ramieniu.
- Dlaczego? Bo mówię prawdę? Nie mam zamiaru patrzeć, jak chłopaki się wykańczają... - poczułem uderzenie w twarz... zamurowało mnie. Mimo nienawiści, jaką w tym momencie do niego czułem, bałem się nawet na niego spojrzeć i cokolwiek powiedzieć. Mężczyzna odszedł pospiesznie, znikając między ludźmi krzątającymi się po garderobie. Może faktycznie powiedziałem dzisiaj za dużo, ale to go nie usprawiedliwia...

*

- Kookie. - po wyjściu z łazienki usłyszałem ciepły głos Jina. Spojrzałem na niego, wycierając niezdarnie włosy - Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Byłem właśnie u Tae... mówi, że dobrze się czuje. - skinąłem jedynie głową, uciekając przy tym wzrokiem - Musiało to tobą nieźle wstrząsnąć... na pewno wszystko w porządku?
- Tak.
- Jak będziesz chciał pogadać... 
- Muszę porozmawiać z Namjoonem. - spojrzałem na chłopaka. Ten skinął jedynie głową, wzdychając przy tym. Namjoon pewnie wszystkim już powiedział... co za wstyd.
- Wiesz... jest mu trochę przykro...
- Wiem... jestem dupkiem. - burknąłem idąc do kuchni, z której dało się wyraźnie słyszeć głos lidera. Rozmawiał z Yoongim i Jiminem. Gdy stanąłem w drzwiach, chłopcy od razu ucichli. 
- Namjoon...
- Chodź Yoongi. - Jimin złapał chłopaka za piżamę, ciągnąc go w stronę wyjścia. Wychodząc, posłał mi jedynie ciepły uśmiech, dodając mi przy tym trochę otuchy. Gdy zostaliśmy sami, podszedłem bliżej lidera, czując jak mocno bije mi serce. 
- Hyung... chcę cię przeprosić.
- Nie ma o czym mówić.
- Nie... zachowałem się jak dupek. Nie miałem prawa tak do ciebie powiedzieć. - mój głos załamał się, a oczy znów zaszły łzami... uwierzcie mi - był to jeden z gorszych dni, jeśli chodzi o mój pobyt w BTS - Jest mi strasznie głupio Hyung. Robisz dla nas wszystko, a ja powiedziałem ci takie rzeczy...
- Nic się nie stało. - wylądowałem w ramionach chłopaka. Objąłem go, czując jak się rozklejam.
- Przepraszam... powinieneś mnie jakoś ukarać.
- Nie żartuj. Wiem, że tak nie myślisz... To był dla ciebie ciężki dzień, miałeś prawo wybuchnąć. 
- Nie usprawiedliwiaj mnie. - cały Namjoon... w absolutnie każdej sytuacji broni nam tyłka, bierze ewentualną winę na siebie, broni nas jak lew... a ja mówię mu, że jest beznadziejny... - Czułem się taki bezradny... to mnie tak zirytowało...
- Wiem Kookie... wszystko rozumiem. - spojrzałem na niego, czując jak ten wyciera z uśmiechem moje policzki - Między nami wszystko w porządku, jasne? - skinąłem jedynie głową. Wiem, że mi wybaczył, czułem to... ale wiem też, że te moje słowa gdzieś w nim zostaną i już zawsze będzie o nich pamiętał - Wszystko okej?
- Tak. 
- O... tu jesteś. - zmroziło mnie. Usłyszałem rozchodzący się po kuchni głos menadżera. Pewnie szukał Namjoona, żeby omówić z nim plan na kolejny dzień. Czułem, że lider zauważył moją reakcję na jego głos, jednak mimo to nie odezwał się do mnie ani słowem.
- Omawiamy plany?
- Mhm... siadaj, już ci mówię, co i jak. - złapałem pospiesznie Namjoona za nadgarstek, unosząc na niego wzrok.
- Przepraszam Hyung. - po tych słowach ruszyłem jak najprędzej w kierunku drzwi.
- Jungkook. - do tej pory głos naszego menadżera kojarzył mi się z ojcowską miłością i utożsamiałem go z największym dobrem, jakie stąpa po tej ziemi... czar musiał prysnąć akurat dzisiaj - Idź proszę do mojego pokoju... musimy porozmawiać. - bałem się go tak bardzo, że nie byłem w stanie zaprotestować. Skinąłem jedynie głową, słysząc jak ten przeprasza na chwilę Namjoona i idzie za mną. Byliśmy w dormie więc miałem tą świadomość, że w razie jakiegoś wypadku, chłopaki mi pomogą - Pogadajmy... szczerze, tak jak w garderobie. - powiedział zamykając za nami drzwi - Źle zrobiłem, wiem... nie powinienem podnosić na ciebie ręki.
- Nie miałeś prawa mnie uderzyć.
- Zgadza się, przepraszam. - widząc, jak ten się do mnie zbliża, zrobiłem krok w tył, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że nie mam ochoty na czułości z jego strony - Jungkook... mam problemy w domu... do tego ta sytuacja z Tae... Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia i cholernie żałuję tego, co zrobiłem. Czuję się, jakbym uderzył własne dziecko, wybacz mi. 
- Nie chciałbym żeby to samo spotkało Hyungów...
- To się nigdy więcej nie powtórzy... nie potrafiłem zapanować nad emocjami.
- Mógłbym już iść? 
- Jungkook...
- W porządku, rozumiem... Każdy z nas ma swoje problemy... Ale nie powinniśmy przenosić ich na pracę... Hyung... ja chcę dla chłopaków jak najlepiej, dlatego ci to wszystko powiedziałem. Po prostu się boję. My już nie dajemy rady, rozumiesz?
- Posłuchaj mnie. - mężczyzna oparł się o stolik, głęboko przy tym wzdychając - Gdyby to wszystko zależało ode mnie, dawałbym wam wolne, kiedy tylko byście mnie o to poprosili. Ja wykonuję jedynie polecenia Sihyuka. Widzę jak ciężko harujecie, ale powiedz mi, co ja mam zrobić? 
- Porozmawiać z panem Bangiem. Błagam... - menadżer wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, po czym skinął głową, wzdychając.
- Mądry z ciebie chłopak. 
- Po prostu zależy mi na Hyungach... Dobranoc. - opuściłem pokój menadżera, chcąc jak najszybciej znaleźć się przy Tae. Przechodząc obok salonu, zerknąłem do środka, widząc siedzącego tam mojego chłopaka - Taehyung?
- Gdzieś ty był?
- Dlaczego nie leżysz w łóżku? 
- Rozmawiam z chłopakami... nie chciałem siedzieć sam.
- Naprawdę musieliście wyciągać go z łóżka? - w salonie zapadła cisza. Namjoon podszedł do mnie, głaszcząc mnie po ramieniu.
- Idź się położyć. Masz za dużo wrażeń, jak na jeden dzień. 
- Nie Hyung, nie rób ze mnie idioty... Dochodzi druga, wszyscy powinniście już spać. Siedzicie po nocach, a potem właśnie tak to się kończy. - wydusiłem wskazując na Tae.
- Jungkook... dobrze się czujesz?
- Nie... ja się tutaj w ogóle nie czuję. - wziąłem głęboki oddech, przenosząc wzrok na mojego chłopaka - Tae, chodź już. 
- Dobra... panowie rozchodzimy się. Jungkook ma rację. - Namjoon pogłaskał mnie po głowie, lekko się uśmiechając - Idę na chwilę do menadżera, a wy macie iść spać... jasne?
- Jak sobie pan życzy.
- Jasne.

09.06.2016

- Jungkook. - zatrzymałem się, zerkając na stojącego za mną Namjoona. Wychodziliśmy właśnie z sesji zdjęciowej, która muszę przyznać była dla mnie maksymalną frajdą... dla Hyungów z resztą też.
- Tak?
- Możemy pogadać? - skinąłem głową, marszcząc przy tym brwi.
- Coś się stało?
- Chyba tak... tylko nie wiem jak to ugryźć. - lider odciągnął mnie na bok - Bądź ze mną szczery.
- Dobrze... ale o co chodzi?
- Co zaszło między tobą a menadżerem?
- Ale... że ja i on? Hyung... 
- Nie, nie.... nie, spokojnie. - Namjoon nachylił się do mnie, wzdychając - Widzę po prostu, że go unikasz... dlaczego?
- Nie... wydaje ci się.
- Nie sądzę... wszyscy to widzimy. - odwróciłem wzrok, zerkając na menadżera, który rozmawiał z Tae i Jiminem - Kookie... 
- Wszystko jest okej.
- Posłuchaj... jeśli coś ci zrobił...
- Sprowokowałem go... ale przeprosił mnie.
- Co ty mówisz? 
- Uderzył mnie... ale byłem dla niego wredny, a on miał dużo problemów...
- Co zrobił? Ja pieprzę, Jungkook... nic go nie usprawiedliwia.
- Przeprosił mnie. - warknąłem bojąc się, że za moment nas usłyszy - Nie rozmawiajmy o tym.
- Trzeba to zgłosić Sihyukowi.
- Nie... przeprosił mnie, nic się nie stało.
- Nic się nie stało? On nie miał prawa podnieść na ciebie ręki.
- Hyung, daj już spokój, błagam cię. 
- Tae wie?
- Nie, ale nic mu nie mów.
- Wszyscy się o tym dowiedzą.
- Błagam cię...
- Namjoon, Jungkook, jedziemy! - gdy usłyszałem głos menadżera, skinąłem pospiesznie głową, rzucając liderowi spojrzenie.
- Obiecaj mi, że to zostanie między nami. 
- Nie mogę ci tego obiecać, przepraszam. 


*

                    Po sesji wróciliśmy prosto do dormu. Leżałem w łóżku z Taehyungiem... wtulony w niego zastanawiałem się nad słowami Namjoona. Mam szczerą nadzieję, że nie powie nikomu ani słowa o tym, co się stało. 
- O czym myślisz? - uniosłem lekko głowę, zerkając w oczy mojego chłopaka. 
- O tobie Hyung.
- O mnie? - skinąłem głową, delikatnie go całując.
- Jak się czujesz?
- Dobrze... przestań się o mnie martwić. 
- Wiesz, że nigdy nie przestanę. - westchnąłem pieszcząc opuszkami palców jego wargi. Taehyung całował delikatnie moje palce, lekko się przy tym uśmiechając - Daj buzi. - chłopak nachylił się do mnie, łącząc nasze wargi pocałunkiem. Zatopiłem się w stosie poduszek, zarzucając przy tym ręce na szyję Hyunga, podczas gdy ten bawił się moimi włosami. Potrzebuję jego bliskości... z dnia na dzień coraz bardziej. Z każdym kolejnym dniem jest mi coraz ciężej, a tylko przy Tae jestem w stanie odżyć i jeszcze w miarę normalnie funkcjonować. 
- Wszystko w porządku? - szepnął, głaszcząc mnie po twarzy. 
- Tak.
- Sorki. - spojrzeliśmy w stronę drzwi, w których stał Yoongi - Sihyuk przyszedł... prosi żebyśmy wszyscy przyszli do salonu. - otworzyłem szerzej oczy, czując jak przyspiesza mi serce.
- Nie wiesz, co się stało? - zapytał Tae, schodząc z łóżka.
- Nie mam pojęcia, ale ponoć to ważne. - zwlokłem się dość niechętnie, idąc za chłopakami. W salonie siedzieli już wszyscy, włącznie z menadżerem i naszym CEO.
- Cześć chłopaki. - przywitał się z nami, gdy weszliśmy do pokoju. Ukłoniłem się jedynie, siadając na kanapie - Sprawa jest dość poważna, dlatego nie będę przedłużał i od razu powiem, o co chodzi.... Otrzymałem dzisiaj telefon od Namjoona... bardzo nieprzyjemny telefon. - czułem, że prędzej czy później mnie wyda... a ja głupi mu zaufałem i o wszystkim powiedziałem - Mam na myśli zdarzenie sprzed kilku dni. - widziałem jedynie, jak chłopaki wymieniają się spojrzeniami - Jungkook, chciałbyś nam coś powiedzieć? - gdy usłyszałem swoje imię, mało nie padłem na podłogę. 
- Nie... 
- Nie? Szkoda, bo to właśnie w twojej sprawie się teraz spotykamy. 
- Coś ty zrobił? - zapytał Jimin, jednak został skutecznie uciszony przez lidera.
- Jungkook nie zrobił absolutnie nic.... stanął w waszej obronie i oberwał za to od menadżera. 
- Co?
- Przyznałem się do błędu. 
- Ja ci dam błąd... - warknął Taehyung, wstając pospiesznie z fotela, jednak został na szczęście zatrzymany.
- Ja wtedy sprowokowałem Hyunga... przeprosił mnie tego samego dnia. 
- Jungkook, to nie ma żadnego znaczenia... Nie miał prawa podnieść na ciebie ręki. - pierwszy raz w życiu widziałem złego CEO. Mężczyzna spojrzał na menadżera, głęboko wzdychając - Wiesz, że nie toleruję przemocy wobec chłopców.
- Naprawdę nie chciałem...
- Sanghoon... wiem, że masz problemy rodzinne, ale to cię nie usprawiedliwia. 
- Hyung, on naprawdę...
- Jungkook, cisza. - zamknąłem się, bojąc się, że za moment nastąpi najgorsze... nie myliłem się - Rano przyjdzie po was nowy menadżer... Sanghoon, zabierz swoje rzeczy i przyjedź do wytwórni. 
- Szefie...
- Skończyłem dyskusję. - spuściłem głowę, czując jak ląduje w ramionach Taehyunga - Jungkook... jest mi naprawdę bardzo przykro, że musiało cię to spotkać.
- Wybaczyłem mu...
- To dobrze... dobrze to o tobie świadczy. Ale zrozumcie, że nie pozwolę na to, żebyście czuli się zagrożeni przy osobie, z którą spędzacie 24 godziny na dobę. 
- Dobrze pan zrobił. - odezwał się Namjoon, upijając coś ze swojego kubka.
- Jeszcze jedna kwestia... Od jutra każdy z was będzie pod stałą opieką psychologa. 
- Dlaczego? Nie czuję żeby było coś ze mną nie tak. - oburzył się Jimin.
- Cieszy mnie to w takim razie... ale spójrz proszę na Jungkooka, Taehyunga czy Yoongiego. Nie jesteś tutaj sam, pamiętaj. Wiem, że Jungkook nie czuje się najlepiej, Yoongi również ostatnio dzwonił do mnie i mówił, że gorzej się czuje... wspierajcie się, proszę was. 
- Hyung... - spojrzałem na CEO, czując na sobie wzrok wszystkich osób znajdujących się w pokoju - Dajmy Sanghoonowi jeszcze jedną szansę... Do tej pory świetnie się z nami dogadywał...
- Przestań go bronić do cholery. - warknął Tae - Dobrze się stało, że stracił tą robotę. 
- Ja się nie zgodzę. - Jimin wstał z kanapy, uważnie mi się przyglądając - W zasadzie to nic się nie stało... nie powinien go pan zwalniać. 
- Rozumiem Jimin, że go lubisz, ale zrozum mnie. Jestem za was odpowiedzialny i nie pozwolę was krzywdzić. - mężczyzna wziął głęboki oddech, podchodząc bliżej mnie - Powiesz nam, co się właściwie stało?
- Ja... po tym jak Tae zasłabł i spadł ze schodów, poprosiłem menadżera o jeden dzień wolnego, bo... boję się, że niedługo nie damy sobie rady... Pracujemy od rana do nocy jak głupi i... fakt, może użyłem wtedy innych słów...
- Jungkook nadstawił za was kark panowie. 
- Nie... nie chcę żeby to było tak postrzegane...
- Nie bądź taki skromny i skryty w sobie Jungkook... cóż... postanowione. Jutro wieczorem przyślę do was psychologa. Kto zechce z nim pogadać, niech rozmawia... nie będę nikogo zmuszał.
- Świetnie... - burknął Jimin, siadając na fotelu.
- Widzę, że Sanghoon już się spakował także czas na nas. Jutro o szóstej przyjedzie do was nowy menadżer... dobranoc chłopcy.
- Dobranoc! - powiedzieliśmy chórem, zerkając niepewnie na menadżera. Ten jedynie uśmiechnął się lekko, po czym wyszedł z mieszkania wraz z CEO.
- Dobrze, że to wyszło na jaw. - zerknąłem na Hoseoka, który zajął miejsce obok Jimina.
- Przepraszam Jungkook, że to wygadałem, ale sam chyba rozumiesz, że tak będzie dla nas lepiej.
- Nie zgodzę się z wami. - burknął Jimin - Sanghoon był najlepszym menadżerem.
- Może i tak, ale jak widzisz, do czasu... przegiął i tyle. 
- Był dla nas jak przyjaciel...
- Przestań pieprzyć Jimin. - otworzyłem szerzej oczy, słysząc wściekły głos mojego chłopaka - Uderzył Jungkooka... nadal uważasz go za przyjaciela?
- Ale jak widzisz, nic mu nie jest! Przestańcie robić z niego taką kalekę, na którą trzeba non stop dmuchać, żeby mu się przypadkiem krzywda nie stała. 
- Jest najmłodszy... - dodał Yoongi, głęboko wzdychając - Poza tym nie możemy pozwolić żeby komukolwiek z nas coś się stało. 
- Dokładnie... trzymamy się razem i wspieramy się we wszystkim. I na drugi raz, jeśli cokolwiek złego wam się stanie, od razu o tym komuś powiedzcie. - podsumował Namjoon, głaszcząc mnie po plecach - Zapamiętacie?
- Tak.
- Zapamiętamy.
- Super... a teraz idźcie już spać. Jutro o szóstej mamy spotkanie z menadżerem.


~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Nowy fp :) Zapraszam! ---> Kpop Yaoi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz