3 maja 2017

Ukryty przekaz~cz.2[Kyungil&Yijeong]



              Wieczór... leżałem w łóżku myśląc o Yubin. Jak mam być szczery, po naszej ostatniej rozmowie poczułem do niej lekki wstręt, jednak mimo to nadal wydaje mi się, że ją kocham i mi na niej zależy. Ogólnie jestem osobą, do której jeśli ktoś wykona za szybko zbyt śmiały ruch, automatycznie się wycofuję i zniechęcam do tej osoby. Z Yubin jest chyba jednak inaczej... mimo że czuję się lekko dotknięty całą tą sytuacją, to nadal chcę utrzymywać z nią kontakt i wciąż marzę o spotkaniu z nią.
<- Dobranoc Oppa. Mam nadzieję, że dzisiaj Ci się przyśnię.
-> Śpij dobrze aniołku. Do jutra!
Uśmiechnąłem się lekko odkładając telefon na szafkę nocną, po czym zamknąłem oczy starając się zasnąć.

*

          Mimo wczesnej pory miałem dziś wyjątkowo dobry humor. Idąc przez dziedziniec uczelni cieszyłem się wychodzącymi zza chmur promieniami słońca, które dopiero budziło się do życia. Zaczynałem zajęcia o godzinie siódmej więc tradycyjnie, jak co piątek towarzyszył mi kubek z gorącą kawą, dzięki któremu byłem w stanie przetrwać te poranne zajęcia. Po wejściu do budynku wziąłem głęboki oddech rozglądając się za Dokyunem, jednak cudem byłoby jeśli ten chłopak zjawiłby się na uczelni nieco wcześniej. Tradycyjnie, sam, ruszyłem w stronę sali. Popijając kawę spoglądałem co chwilę w telefon.. potwornie mnie korciło, by napisać do dziewczyny.
-> Yubin, wstałaś już? Jak dzisiaj spałaś?
Nagle usłyszałem czyjś śmiech... znam go na wylot i wiem, że należy on do Kyungila i jego przygłupich kolegów, którzy nie wiem jakim cudem dostali się na tak zwaną wyższą uczelnię. 
- Tak, tak, napisał, słuchajcie.... Yubin, wstałaś już? Jak dzisiaj spałaś?- zatkało mnie. Stanąłem za automatem z batonami wsłuchując się dokładniej w ich rozmowę.
- Ooo jak on o ciebie dba.- zaśmiał się jeden z kolegów sprawiając, że grunt spod nóg osuwał mi się coraz bardziej.
- Daj spokój, wczoraj było lepsze.... śpij dobrze aniołku.
- Przestań, uroczy jest.
- I mówi to facet.- poczułem narastającą w gardle gule. Zrobiłem krok w przód, jednak po chwili pospiesznie się wycofałem. Nie mogę przecież tego tak zostawić - Dobra panowie, trzeba mu coś odpisać. 
- Ahh zajmę się tym później. Powiedzmy, że Yubin jeszcze śpi.- wyszedłem zza automatu chcąc uciec jak najdalej od nich, by poukładać sobie to wszystko w głowie , jednak wtedy wpadłem na kogoś z impetem - Yijeong...- wyminąłem Kyungila i jego paczkę chcąc zniknąć im jak najszybciej z oczu - Yijeong!
- Nikt nigdy mnie tak nie upokorzył, rozumiesz?!- mój wrzask rozszedł się echem po całym korytarzu. W jednej chwili okazało się, że Yubin nie ma... została wymyślona przez tego palanta, po prostu nie wierzę. Zakochałem się w kimś i zaufałem komuś, kogo nie ma... 
- Posłuchaj mnie...- jego koledzy stali jak wryci... chyba żaden z nich nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. 
- Zejdź mi z oczu raz na zawsze...- wydusiłem z trudem kierując się pospiesznie w stronę wyjścia. Co ja mu zrobiłem? Czym zawiniłem, że robi mi takie świństwa?! W życiu nie spodziewałbym się czegoś takiego nawet po nim. Od pół roku ten dupek i jego koledzy śmiali się ze mnie za plecami, podszywając się pod kogoś, kogo nie ma. Za co, do cholery jasnej?! Co za wstyd... widzieli mnie nago, odkryli moje największe sekrety. Jestem w chwili obecnej dla nich odkrytą kartą, wiedzą o mnie absolutnie wszystko. Znaleźli sobie kozła ofiarnego i teraz się nade mną pastwią... mam nadzieję, że się dobrze bawili.

*

- Yijeonggie...- nie oderwałem wzroku od białej ściany. Nawet nie drgnąłem... Nie mam ochoty na rozmowy z kimkolwiek. Czuję się tak potwornie upokorzony i wściekły na cały świat, że to się w głowie nie mieści - Dokyun do ciebie przyszedł.- mój współlokator Sihyoung. Westchnąłem narzucając na głowę kołdrę.
- Niech wejdzie...
- Przynieść ci coś?
- Nie... dzięki.- usiadłem przeczesując wzburzone od leżenia włosy. 
- Dobra, to ja was zostawiam.- do pokoju wszedł Dokyun. Spojrzałem na niego od niechcenia, po czym znów położyłem się na łóżku. Kolega usiadł obok mnie uważnie mi się przyglądając. 
- Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Ta... chciałbyś pogadać?
- Nie.
- Yijeong, co się stało? 
- Nic.- zamknąłem oczy chcąc zasnąć i zapomnieć o wszystkim... czemu to nie może być takie proste?
- Chodzi o te oceny z kolosa? Dostałeś przecież tróje, zaliczyłeś... 
- To nie chodzi o to, daj spokój...
- To nic już nie rozumiem.
- I nie zrozumiesz.- uciąłem odwracając się do niego plecami. Wiem, że zachowałem się jak burak, ale naprawdę nie mam żadnej ochoty na rozmowy. Dokyun westchnął głaszcząc mnie po ramieniu.
- Masz problemy ze znajomymi, rodzicami... nie wiem... zbliża się sesja, może się boisz?
- Nie.
- Yijeonggie, martwię się. 
- Rezygnuję z tej uczelni...
- Co... czekaj, co ty mówisz? Jak to rezygnujesz? 
- Po prostu rezygnuję. 
- Yijeong...- chłopak usadził mnie uważnie mi się przyglądając - Został nam miesiąc... dlaczego chcesz zrezygnować?- milczałem. Co miałem mu powiedzieć? Że Yubin została wymyślona przez Kyungila i teraz potwornie wstydzę się pokazać mu się na oczy? - Porozmawiaj ze mną.
- Dokyun... Kyungil mnie strasznie upokorzył, to wszystko...- przyjaciel wziął głęboki oddech odgarniając mi włosy z twarzy.
- Mogłem się domyślić, że chodzi o tego pajaca... co zrobił?
- Nie ważne.
- No dobrze, ale... naprawdę chcesz rzucić studia przez tego idiotę? Na uczelni jest masa ludzi, a ty przejmujesz się jedną osobą, którą powinieneś zlać i zmieszać z błotem... Nie wiem co wymyślił tym razem, ale Kyungil nie jest wart tego żebyś się nim tak przejmował, naprawdę. 
- Podjąłem już decyzję... w poniedziałek idę zabrać swoje papiery.
- Yijeong, do cholery, błagam cię... przemyśl to jeszcze. 
- Nie chcę już o tym gadać.
- Dowiem się tego, co zrobił ci ten dupek. 
- Nie dowiesz się...
- Ty nie chcesz nic mówić, to może Kyungil sam się przyzna do tego co zrobił.- położyłem się zamykając oczy.
- Jestem zmęczony.
- Już nie będę cię męczył.- chłopak wstał kierując się w stronę drzwi.
- Dokyun, nie zrozum mnie źle...
- Daj spokój. Wpadnę do ciebie jutro.- westchnąłem czując lekkie wyrzuty sumienia, ale z drugiej strony naprawdę nie mam ochoty na jakiekolwiek rozmowy i obcowanie z drugim człowiekiem. 

*

               Cały weekend przeleżałem w łóżku. Był to najnudniejszy, jak i najcięższy dla mnie weekend w całym moim życiu. Dokyun obiecał, że do mnie wpadnie, jednak tego nie zrobił... może to i lepiej. Przez dwa dni miałem wyłączony telefon, dzięki czemu też mogłem trochę odetchnąć. 
W poniedziałek, zgodnie z obietnicą poszedłem na uczelnię, by zabrać swoje papiery. Planuję też przeprowadzkę do Busan, dzięki czemu będę miał raz na zawsze z głowy tego dupka. Gdy wszedłem na teren uczelni, skierowałem pospiesznie swoje kroki w kierunku dziekanatu. Zabranie papierów to kwestia kilku minut więc mam nadzieję, że jak najszybciej będę miał to z głowy. Powinienem porozmawiać też o tym ze swoimi rodzicami gdyż jestem dopiero studentem I-roku, ale co tam... z czasem wytłumaczę im o co chodziło. Przeszedłem przez kilka krętych korytarzy czując ogromną ulgę, że udało mi się to bez wejścia w drogę Kyungilowi, jednak moja radość nie mogła trwać tradycyjnie zbyt długo. Przed salą znajdującą się naprzeciwko dziekanatu siedziała grupa chłopaka. Mimo że nigdy więcej nie chciałem go widzieć, zacisnąłem dłonie w pięści idąc do wyznaczonego przez siebie celu udając, że go nie widzę. Kładąc dłoń na klamce, poczułem jak ktoś dotyka mojego ramienia.
- Yijeong, porozmawiajmy.
- Puść mnie.- odpowiedziałem ze spokojem w głosie. 
- Wiem, że chcesz zabrać papiery z uczelni... nie rób tego.
- Skąd to wiesz...- odwróciłem się powoli w stronę Kyungila patrząc mu z zażenowaniem w oczy. 
- Dokyun ze mną rozmawiał... o wszystkim mi powiedział.- skinąłem głową wzdychając - Chyba nie chcesz przez głupi żart zawalić studiów?
- Głupi żart, tak?... Uważasz to za głupi żart?! Tylko ty się dobrze bawiłeś, mi wcale nie jest do śmiechu!- oczy kolegów i koleżanek Kyungila zostały skierowane na nas. 
- Przestań krzyczeć...- chłopak złapał mnie za rękę odciągając mnie na bok.
- Nie dotykaj mnie do cholery...- warknąłem chcąc się wyrwać, jednak ten zaciągnął mnie za róg, w którym byliśmy totalnie pozbawieni jakichkolwiek świadków - Dobrze się bawiłeś grając na moich uczuciach? A moje nagie zdjęcie?- poczułem jak po policzkach spływają mi łzy - Ile osób już je widziało, co?
- To miał być tylko żart...
- Mam nadzieję, że udany. 
- No właśnie nie... nie sądziłem, że tak się zaangażujesz w tą znajomość z Yubin...
- Skończ już.- naprawdę mam go dość i czuję, że za chwilę wybuchnę. 
- Dobra, posłuchaj mnie... spotkajmy się poza uczelnią i porozmawiajmy o tym na spokojnie.
- Zapomnij.
- Później każdy z nas rozejdzie się w swoją stronę, tylko wyjaśnijmy to sobie.
- Obiecujesz, że po tej rozmowie odpieprzysz się ode mnie raz na zawsze?
- Obiecuję.- skinąłem głową robiąc krok w stronę dziekanatu.
- Zadzwoń do mnie.
- A ty dokąd?
- Po papiery.
- Wstrzymaj się z tym do jutra, dobra?
- Nie widzę powodu, dla którego miałbym to robić.
- Jeden dzień chyba cię nie zbawi.- wziąłem głęboki oddech czując narastającą do niego nienawiść.
- Nienawidzę cię i nigdy nie zmienię nastawienia w stosunku do ciebie.- burknąłem kierując się do wyjścia. Nie widzę potrzeby spotykania się z nim i rozmawiania o tym, co mi zrobił, ale okej... jeśli to uspokoi jego sumienie, niech tak będzie. Mam tylko nadzieję, że nie wywinie mi podczas spotkania kolejnego numeru...

~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


3 komentarze:

  1. Zrobiło mi się smutno przez to co Kyungil zrobił Yijeongowi. Aż w moim oku zakręciła się łza. Życzę Ci weny, dużo weny~

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czułam że tak będzie
    Zobaczymy co dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś czułam że tak będzie
    Zobaczymy co dalej

    OdpowiedzUsuń