13 maja 2017

Ukryty przekaz~cz.5[Kyungil&Yijeong]



                           Po dotarciu do domu stwierdziłem, że nie będę odzywał się do Kyungila przez kilka najbliższych dni. Wydaje mi się, że nie mamy już sobie nic do powiedzenia. Nie chcę żeby pogrywał moimi uczuciami.
- O proszę, kto to wrócił? Gdzie byłeś?- wrzuciłem torbę do pokoju spoglądając na współlokatora.
- Szkoda gadać.
- No dawaj, dawaj... pochwal się.
- Mm... żeby jeszcze było czym. 
- Mmm... czyżbyś był u Kyungila?- zamilkłem wyjmując colę z lodówki - Oho... jak było?
- Jak widzisz, świetnie. 
- Co zrobił tym razem?
- Nie chcę o tym rozmawiać.- nalałem sobie napoju udając się pospiesznie do swojego pokoju... tradycyjnie...brak chęci na rozmowy z kimkolwiek.

*

                 Minęło kilka dni od mojej ostatniej rozmowy z Kyungilem. Dzwonił do mnie, wypisywał, ale szczerze mówiąc nie miałem ochoty na rozmowy z nim. Musiałem ochłonąć i na spokojnie wszystko przemyśleć. Na szczęście mnie nie nachodził w mieszkaniu, nie spotykałem go też na uczelni co jest ogromnym plusem. Tak minął nam okres dwóch tygodni... Miałem szczerą nadzieję, że nie spotkam go w okresie sesji. Masa nauki, egzaminy i wiążący się z tym potworny stres... nie potrzebuję do tego Kyungila. 
- Hej.- uniosłem głowę znad skryptu widząc stojącego nad sobą Dokyuna.
- Oo cześć... jak nastrój przed egzaminem?
- A daj spokój... całą noc nie spałem z nerwów.
- Mm to tak jak ja.- westchnąłem chowając notatki. Dziś czekał nas najważniejszy egzamin i mimo masy przygotowań czuję, że nadal nic nie umiem i polegnę. 
- Witam państwa.- słysząc głos profesora zmroziło mnie od stóp do głów. Facet jest tak przerażający, że to się w głowie nie mieści. Do tego jak na złość, musi wykładać najtrudniejszy przedmiot... witaj pierwsza poprawko - Proszę dobrać się trójkami i ustalić jakąś kolejność żebym nie musiał na państwa zbyt długo czekać. Szanujmy swój czas.- po tych słowach wszedł do sali zamykając za sobą drzwi. Zerknąłem na Dokyuna, który w pośpiechu przypominał sobie tematy wykładów.
- Daj spokój... i tak nie zdamy.
- Przestań... zdamy to. 
- Wątpię.- westchnąłem rozglądając się dookoła. Wtedy też ujrzałem osobę, którą tego dnia pragnąłem zobaczyć jako ostatnią... fuck, dlaczego teraz?!
- Yijeong!- zacisnąłem powieki odwracając się, ale chyba próba udawania, że go nie widzę była na nic - Hej, Yijeong...
- Cześć.- westchnąłem odciągając go od reszty grupy - Czego chcesz?
- Sympatyczny jak zawsze.
- Kyungil...- chłopak westchnął głaszcząc mnie po głowie.
- Chciałem życzyć ci powodzenia. Słyszałem, że masz teraz najcięższy egzamin.
- Dzięki...- burknąłem uciekając od niego wzrokiem.
- Wiesz... dałem ci dwa tygodnie spokoju... aishh, strasznie za tobą tęskniłem, ale mam nadzieję, że wszystko sobie przemyślałeś.
- Naprawdę chcesz rozmawiać o tym teraz? Mam coś innego na głowie.
- Masz jutro jakiś egzamin?
- Hm... nie, następny dopiero za... chyba trzy dni. 
- Super... po egzaminie zabieram cię do siebie.
- Co? Po co?- uniosłem głowę wbijając wzrok w Kyungila, jednak wtedy poczułem jak ten przywiera do moich warg. Dookoła nas słychać było jedynie gwizdanie i buczenie moich znajomych z grupy - Ty kretynie.- odepchnąłem go czując się jak totalny pajac - Porąbało cię?!
- Co to za krzyki?- na korytarz wyszedł profesor. Byłem wściekły. Jak on mógł zrobić coś takiego?! - Panie Jang... widzę, że jest pan już gotowy na egzamin. Proszę do sali.
- Super...- burknąłem popychając Kyungila, po czym zniknąłem z profesorem i dwoma koleżankami w sali. Pytania jakie dawał mi profesor przeszły moje najśmielsze oczekiwania... nie wiedziałem nawet, że braliśmy takie zagadnienia, jednak mimo to starałem się przysłowiowo lać wodę, by nie zrobić z siebie kompletnego idioty. Po wyjściu z sali wpadłem od razu na tego barana, który patrzył się na mnie dość zaniepokojony. Pf... pewnie frajer myślał, że oblałem.
- I jak Yijeonggie?
- Dostałem 4... masz szczęście.- ruszyłem schodami na dół. Cholernie cieszyłem się, że zdałem, ale z drugiej strony byłem wściekły na tego pajaca.
- Yijeong, zaczekaj!- westchnąłem zwalniając nieco tempo - Cieszę się, że zdałeś.
- Boże, jaki z ciebie samolubny dupek... Jak mogłeś pocałować mnie przy mojej grupie? Wiesz jakie mogę mieć teraz nieprzyjemności?- zatrzymałem się zerkając na chłopaka - Znowu chciałeś ze mnie zadrwić?- Kyungil postawił mnie pod ścianą całując mnie delikatnie w czoło - Kyungil...
- Zależy mi na tobie bałwanie. Kiedy to w końcu zrozumiesz?
- Dziwnie to okazujesz...- stanąłem na palcach całując go w kącik ust - Ugotujesz mi coś dzisiaj?
- Co takiego?- zaśmiał się głaszcząc mnie po policzku.
- Jeśli chcesz być ze mną blisko, musisz mi gotować, przytulać i być wtedy, kiedy cię najbardziej potrzebuję, czy to jest jasne?
- Oczywiście.
- Super... to teraz jedziemy do ciebie.
- Skąd ta zmiana nastawienia?
- Mam wrócić do domu?
- Nieee... boże Yijeong...
- Sam widzisz... nie drąż tematu.- gdy weszliśmy do samochodu chłopaka, ten spojrzał na mnie uśmiechając się - Czemu się śmiejesz?
- Nie śmieję tylko się uśmiecham, a to różnica.
- Okej... to czemu się uśmiechasz?
- Bo jestem teraz cholernie szczęśliwy.- spojrzałem na niego parskając śmiechem, jednak było mi niezwykle miło słysząc takie słowa.
- A cóż to się stało, że jesteś taki szczęśliwy?
- Hm... w sumie racja, nie wiem czemu poczułem się szczęśliwy.
- Nie dam się sprowokować.- Kyungil zaśmiał się całując mnie w policzek.
- Lubię jak się złościsz.- powiedział jadąc w stronę jego mieszkania.
- Nie traktuj mnie jak rozkapryszonej panienki.
- To się tak nie zachowuj.
- Kyungil, cholera jasna no...
- Już się zamykam.- dojechaliśmy pod blok chłopaka słuchając muzyki, rozmawiając i wydurniając się. Zaczynałem czuć się coraz lepiej w jego towarzystwie, co było ogromnym plusem. Mimo to jednak chciałem nadal być dla niego nieco opryskliwy i niedostępny... niech się stara - Co byś zjadł?
- Nie wiem... zaskocz mnie.- poszedłem do jego sypialni w poszukiwaniu jakiś ubrań na zmianę. Wciąż nie mogę pojąć naszej relacji. Niby coś do siebie czujemy, ale non stop sobie dogryzamy... hm... coś jest chyba z nami nie tak.
- Czego szukasz?
- Jakiś ciuchów.
- Widzę, że czujesz się tu jak u siebie.
- To źle?
- Bardzo dobrze.- uśmiechnął się nie odrywając ode mnie wzroku.
- Nie patrz tak na mnie.
- Dlaczego?
- Krępuje mnie to.
- Zwariowałeś.- zaśmiał się podchodząc bliżej mnie - Yijeong.
- Hm?
- Pocałujesz mnie?
- Pf... nie.
- Widzę, że nie ma cię co pytać o takie rzeczy.- Kyungil podchodził coraz bliżej mnie. Cofając się czułem, że zaraz uderzę w łóżko i się wywrócę.
- Hyu... aish.- chwyciłem chłopaka za koszulkę ciągnąc go za sobą na łóżko. Gdy na nim wylądowałem uśmiechnąłem się patrząc w oczy chłopaka - Słaba zagrywka.
- Słaba, ale działa.- podsumował namiętnie mnie całując. Odwzajemniałem pocałunek wijąc się pod jego ciałem - Czemu tak się wiercisz?- mruknął przenosząc pocałunki na moją szyję.
- Bo jesteś gruby i mnie dusisz.
- Żebym cię zaraz doszczętnie nie udusił.- chłopak cmoknął mnie, po czym zszedł z łóżka biorąc głęboki oddech.
- Ej no... wcale nie jesteś taki gruby. 
- A spadaj.- burknął wychodząc z sypialni. Nie powiem... trochę mnie zamurowało.
- Hyung...- wstałem z łóżka idąc pospiesznie za chłopakiem - Hej, no co ty.- wychodząc z pokoju przygwoździłem z całej siły w ciało Kyungila - Ała... hej, co ty...
- Naiwny kurdupel.- chłopak zaśmiał się mierząc mnie wzrokiem.
- Dupek.
- Bezczelny gnojek.
- Zapatrzony w siebie egoista.- chwyciłem go za koszulkę głęboko oddychając.
- Histeryczka.
- Pieprz się.- syknąłem znów go całując. Tak bardzo go nienawidzę i pragnę jednocześnie. Czemu to wszystko musi być tak skomplikowane?

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pewnie wszyscy już słyszeliście, ale dodam jeszcze dla przypomnienia... Z dniem wczorajszym HISTORY zakończyło swoją działalność;;;
-> http://www.allkpop.com/article/2017/05/history-to-officially-disband-after-4-years

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz