23 maja 2017

Fatum~cz.3[Mino&Jinwoo]



- Możesz zwolnić? Widzisz, że idę o kulach. 
- Trzeba było myśleć i za mną nie biec. 
- Trzeba było mną nie manipulować żebym to zrobił... Zrobiłeś to specjalnie. 
- Taka moja rola.
- Jinwoo...- zatrzymałem się słysząc głos kolegi z grupy - Wszystko w porządku? 
- Tak, czemu pytasz?
- Wiesz... patrzę na ciebie odkąd wyszedłeś z uczelni... Mówisz cały czas do siebie...
- Do siebie?- zaśmiałem się zerkając na Mino - Przecież jest ze mną Mino.
- Kto?
- Mino, mój... em... kolega?
- Mhmm... wiesz, ja słyszałem, że porządnie spadłeś z tych schodów, ale... nie uderzyłeś się może w głowę?
- Słucham?
- Nikogo koło ciebie nie ma.- z kogo on chce zrobić głupka? Zmarszczyłem brwi widząc stojącego obok mnie Mino z ustami uformowanymi w triumfalny uśmiech.
- Ja...- uśmiechnąłem się lekko chcąc jakoś wybrnąć, ale chyba pogrążyłem się w jego oczach na tyle, że próba sprostowania jest raczej nieosiągalna - Może to ze zmęczenia...
- Może zadzwonić po Taehyuna?
- Nie, nie, spokojnie, nic mi nie będzie.- uśmiechnąłem się zerkając na Mino, który wyraźnie rozbawiony tą sytuacją dawał mi znać żebyśmy szli dalej - Pójdę już... spacer dobrze mi zrobi.- pomachałem koledze oddalając się na tyle iż miałem pewność, że nikt mnie nie zobaczy.
- Powiesz coś w końcu?
- Ja? Może ty mi wytłumaczysz tą sytuację?
- Mmm to może po kolei.- Mino zaśmiał się siadając na ławce. Niepewnie zająłem miejsce obok niego trzymając się jednak w dość bezpiecznej odległości - Słuchaj... wyrok padł na ciebie... tylko osoby, które za moment ma dotknąć śmierć mają zaszczyt mnie zobaczyć.
- Zaszczyt?- parsknąłem śmiechem starając się udawać, że nie usłyszałem wątku o śmierci - Nie ma na co patrzeć szczerze mówiąc...- burknąłem odwracając głowę. Więc miałem rację... czułem, że niedługo stąd odejdę... pytanie tylko dlaczego?
- Nie znałem twojej pyskatej strony.- zaśmiał się chłopak szturchając mnie ramieniem.
- Weź... nie dotykaj mnie.
- Spoooko... nie mam zamiaru cię jeszcze zabijać. Chętnie cię póki co postraszę.- wziąłem głęboki oddech zerkając na chłopaka.
- Udowodnij mi, że jesteś zwiastunem śmierci.
- Zwiastuny to masz w kinie Jinwoo.... ja jestem śmiercią.
- Udowodnij.- chłopak westchnął niechętnie wstając z ławki. Po dokładnym rozejrzeniu się po parku wyrok padł na skaczącego niewinnie po trawie ptaka - Skup się teraz.- Mino kucnął obok niego dotykając ostrożnie palcem jego małego łebka. Przełknąłem z trudem ślinę uważnie im się przyglądając. Ptak wykonał jeszcze dwa mniej żywe podskoki po czym upadł na trawę... tak po prostu. Otworzyłem szerzej oczy nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie zobaczyłem.
- Taki dowód wystarczy?- skinąłem jedynie głową nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa - Wiesz co? Bardziej zastanawia mnie to, że w ogóle się mnie nie boisz... przynajmniej takie sprawiasz wrażenie.- wziąłem kilka głębokich wdechów unosząc wzrok na siadającego ponownie obok mnie chłopaka.
- Nie jestem dzieckiem... nie przerażają mnie takie rzeczy.
- Kogo chcesz oszukać? Jeśli chcesz wiedzieć każdy za plecami obrabia ci tyłek nazywając cię dzieciakiem. 
- Wow... miło, że mi o tym wspominasz... 
- Ale wiesz co? Widząc mnie udowadniasz im właśnie, że nie mieli w sumie racji.
- Nie rozumiem.
- Odkąd pamiętam interesowałeś się rzeczami paranormalnymi i wierzyłeś, że po tej samej ziemi co ty chodzą duchy... miałeś rację.- skinąłem głową wzdychając.
- Tylko powiedz mi co z tego, skoro i tak zaraz umrę...- poczułem jak po policzku spływa mi łza - Dlaczego tak szybko?
- Aishh... weź że nie płacz... bądź facetem. 
- Chyba ta rozmowa nie ma sensu.- wstałem z ławki układając w dłoniach kule.
- Nie no, z jednej strony cię rozumiem.
- I co z tego?- spojrzałem na chłopaka pociągając nosem - Znajdziesz sobie nową ofiarę?
- Nie, ale...
- Daj mi spokój...- ruszyłem powoli w stronę uczelni. Ile bym dał żeby to wszystko było jedynie głupim snem, z którego się zaraz wybudzę? Chciałbym teraz wrócić do domu... zobaczyć się z rodzicami, bratem... spędzić też czas z Taehyunem. Nie wiem tak naprawdę ile mi zostało. Jestem dopiero na III-roku studiów, jestem taki młody. Czym zawiniłem, że już muszę iść do piachu? A Mino? Miał mi wszystko wyjaśnić, a skończyło się na tym, że wiem iż niedługo umrę, to wszystko.
Wróciłem do domu... stwierdziłem, że nie dam rady siedzieć na zajęciach i zadręczać się myślami. Lepiej zadręczać się tym wszystkim we własnym pokoju... Gdy przyszedłem zastałem rozwalonego na kanapie Taehyuna, który akurat dzisiaj jak na złość musiał mieć wolne.
- Już wróciłeś? Czemu nie dzwoniłeś? Przyjechałbym po ciebie.- westchnąłem jedynie zdejmując buta, po czym ruszyłem do swojego pokoju - Jinwoo...- trzasnąłem drzwiami rzucając się na łóżko. Dawno nie czułem się tak paskudnie, naprawdę - Hej, co się stało?- Tae usiadł na łóżku głaszcząc mnie po plecach - Jinwoo...
- Daj mi spokój.
- Dam... jak powiesz mi o co chodzi.
- I tak mi nie uwierzysz.- sięgnąłem po leżące na szafce chusteczki dmuchając nos.
- Chodzi o tego chłopaka?- skinąłem jedynie głową - Uspokój się, proszę cię... chcesz coś do picia?
- Wody.
- Okej.- chłopak zeskoczył z łóżka, po czym przyniósł mi pić. Po upiciu kilku łyków spojrzałem na przyjaciela bawiąc się nerwowo palcami.
- Był u mnie na uczelni.
- Czego chciał?
- Wziął mnie na spacer... Jest śmiercią... zabił na moich oczach ptaka. Poza tym jak szedłem z nim do parku, mój kolega z roku myślał, że mówię sam do siebie... nie widział go, rozumiesz? Mino mówi, że widzą go tylko osoby, które za chwilę umrą.... umieram Tae.
- Czekaj, Jinwoo... Co ty do cholery wygadujesz?- chłopak przyłożył dłoń do mojego czoła - Dobrze się czujesz?
- Świetnie...
- Po kolei... Mino to ten chłopak, tak?- skinąłem głową potwierdzając jego słowa - Przyszedł na twoją uczelnię i zabrał cię na spacer... Twój kolega z grupy myślał, że mówisz sam do siebie, bo go nie widział...
- Tak.
- Ponoć widzą go osoby, które za chwilę mają umrzeć.
- Dokładnie...
- Jinwoo.... może... kurcze... może jesteś przemęczony albo...- uniosłem jedynie wzrok zawieszając go na chłopaku. Ten od razu zamilkł.
- Nadal mi nie wierzysz.
- Naprawdę bardzo bym chciał, ale to brzmi abstrakcyjnie... 
- Wiem, ale ja nie kłamię... naprawdę nie kłamię.
- Wiem, znam cię...- Tae westchnął oblizując wargi - Mimo wszystko ciężko jest mi uwierzyć w coś takiego jak chodząca za człowiekiem śmierć czy... aishh nie wiem cholera. 
- Co byś zrobił jakbym umarł?- przyjaciel spojrzał na mnie wielkimi oczyma. Między nami zapadła cisza... przerywały ją nasze ciężkie oddechy i tykanie zegara wiszącego na ścianie mojego pokoju.
- Nie zadawaj takich pytań...
- Proszę, odpowiedz na nie.- Taehyun wziął głęboki oddech łapiąc mnie za rękę.
- Pewnie poszedłbym za tobą... nie potrafię funkcjonować bez ciebie jednego dnia. Wizja spędzenia reszty życia bez najlepszego przyjaciela jest dla mnie koszmarna. Poza tym obwiniałbym się, że wiedziałem o wszystkim i nic z tym nie zrobiłem...- uśmiechnąłem się lekko wzmacniając uścisk.
- A co jeśli to nasza ostatnia rozmowa?
- Przestań tak mówić... póki jesteś ze mną, nic ci się nie stanie.
- Obiecujesz?
- Przysięgam ci to.- westchnąłem przysuwając się bliżej przyjaciela.
- Mam ochotę się dzisiaj napić. 
- To nie rozwiąże twoich problemów Jinwoo.
- Tak, wiem... ale chcę zapomnieć chociaż na chwilę.
- No dobrze... zaraz skoczę po coś do sklepu.
- Nie, coś ty... sam to zrobię.
- Chyba oszalałeś... nie wypuszczę cię samego.
- Czyli trochę mi wierzysz.
- Uwierzę we wszystko co mi powiesz matołku.- Tae uśmiechnął się schodząc z łóżka. Jak dobrze, że mam go przy sobie. Chyba bym oszalał gdybym był samotny - Leż z tą kostką. Wezmę klucze i cię pozamykam także się stąd nie ruszaj.
- Okej.- uśmiechnąłem się kładąc się wygodnie na łóżku. Znów zaczęło padać... przez uchylone okno dało się słyszeć bijące o parapet krople deszczu. Chłodne, rześkie powietrze przedzierało się przez moje myśli sprawiając, że czułem się coraz spokojniejszy i znów zaczynałem myśleć trzeźwo. Wtedy też usłyszałem krzątanie się po salonie - Jeszcze nie wyszedłeś?!
- Tae jest na dole! Rozmawia z jakimś chłopakiem!- poderwałem się na równe nogi stając tym samym na uszkodzonej kostce. Zagryzłem wargi tłumiąc krzyk wywołany potwornym bólem, po czym kuśtykając ruszyłem do salonu.
- Co ty tu robisz?- po pokoju krzątał się Mino. Oglądał dokładnie każdą książkę, zdjęcia, na których jestem razem z Taehyunem... czepiał się dosłownie wszystkiego - Hej...
- Więc alkohol jest rozwiązaniem twoich problemów, tak?
- Jak się tu dostałeś?
- No nie żartuj... w przeciwieństwie do ludzi jestem w stanie robić wszystko.- westchnąłem siadając na kanapie, po czym zacząłem ostrożnie masować kostkę - Bardzo cię boli?
- A jak myślisz... tak mnie wystraszyłeś, że znowu ją naruszyłem...- Mino westchnął kucając przede mną.
- Pokaż ją.
- Nie dotykaj...
- Spokojnie, zaufaj mi.
- Tobie? Raczej nie mam ku temu powodów.
- Jinwoo... mogę sprawić, że będziesz cierpiał jeszcze bardziej albo zlitować się i uśmierzyć ból... co wybierasz?- patrzyłem dłuższą chwilę na chłopaka, jednak ból był tak ogromny, że nie miałem innego wyjścia. Wyciągnąłem nogę w kierunku Mino uważnie przyglądając się temu co robi. Ten jedynie uniósł rękę nad moją kostką zamykając oczy. Po chwili ból zniknął... dosłownie, jak ręką odjął.
- Jak ty to...
- Wystarczy "dziękuję".
- Dziękuję.- spojrzeliśmy sobie w oczy jednak ten świr jest tak przystojny, że potwornie mnie to zawstydziło i po chwili wbiłem wzrok w nogi ignorując chłopaka - Em... to... dowiem się po co tu przyszedłeś?
- Przyszedłem zobaczyć jak się poniżasz i upijasz.
- Co?- Mino zaśmiał się wstając.
- Jesteś uroczy będąc pod wpływem alkoholu... szkoda byłoby to przegapić. I tak nie mam nic lepszego do roboty. 
- Jak możesz mnie tak śledzić? Do łazienki też za mną chodzisz? 
- W życiu.- prychnął rozsiadając się w fotelu - Nie kręci mnie oglądanie nagich chłopaczków.- spuściłem wzrok znów czując się nieco upokorzonym - Znaczy nie mam nic do tego, ale...
- Wystarczy.- westchnąłem idąc do kuchni. Po nalaniu sobie wody upiłem kilka łyków zastanawiając się nad tym jak ogromny błąd w życiu popełniłem wybierając nieświadomie ścieżkę prowadzącą mnie do homoseksualizmu. Widzę, że wiąże się to z ciągłymi drwinami i upokorzeniem.
- Daj spokój, chyba nie jesteś na mnie zły...
- Nie jestem dzieckiem żeby obrażać się o takie rzeczy...
- Ale?
- Ale mógłbyś pomyśleć zanim coś powiesz.- Mino westchnął stając obok mnie.
- Przepraszam no... nie chciałem.
- Znasz mnie... nie potrafię się gniewać.
- No tak... ale mimo wszystko mogłem się zamknąć.- spojrzałem na chłopaka lekko się uśmiechając.
- Mino...
- Hm?
- Na kiedy wyznaczyłeś datę mojej śmierci?- chłopak odwrócił nerwowo wzrok.
- Nie wyznaczam określonych terminów... zabijam kiedy chcę.
- Śmierć jest bolesna?
- Jinwoo...- podskoczyłem słysząc za sobą zaniepokojony głos Taehyuna.
- O... już wróciłeś. 
- Wszystko w porządku?
- Tak... tak, czemu pytasz?
- Z kim ty rozmawiasz?- przełknąłem z trudem ślinę zerkając na Mino, który gwiżdżąc wyszedł do salonu kładąc się na kanapie.
- Nie widzisz go...
- Boże, o czym ty mówisz? Naprawdę zaczynam się o ciebie martwić...- przetarłem twarz rękoma, po czym sięgnąłem po butelkę soju upijając kilka łyków.
- Tae, ja nie zwariowałem...
- Naprawdę zaczynam w to wątpić.- sięgnąłem po kule podchodząc bliżej Mino.
- Błagam, udowodnij mu.... wychodzę przez ciebie na głupka.
- Niech ci będzie... co mam zrobić?- spojrzałem na przyjaciela, który patrzył na mnie jak na skończonego idiotę, którego należałoby zamknąć w ośrodku dla czubków.
- Kwiatek... zrzuć tą doniczkę z kwiatkiem. 
- Okej.- Mino zeskoczył z kanapy trącając kwiatka o ziemię, który roztrzaskał się z potwornym hukiem. Uniosłem wzrok na przerażonego Taehyuna... musi mi teraz uwierzyć.
- Tae...
- Jak... Jinwoo, do cholery, co to ma być?!
- Wierzysz mi?
- To jest niemożliwe.- chłopak sięgnął po butelkę soju.
- Zostaw, nie możesz pić alkoholu. 
- Teraz mam w dupie te zakazy.
- Tae, proszę cię.- wiem, że jest w szoku, ale alkohol mu w tym nie pomoże... jedyne co może zrobić, to potwornie mu zaszkodzić - Mino...
- Nie no, rozczulam się patrząc na was.- Mino wystawił przed siebie rękę uginając dwa palce. Butelka znajdująca się w ręku Taehyuna wylądowała na ziemi.
- Jinwoo!
- Błagam cię, nie krzycz na mnie... 
- To wyjaśnij mi, co to wszystko ma znaczyć!- podszedłem do chłopaka mocno się w niego wtulając.
- Przysięgałem ci, że nie kłamię... nie krzycz.- czułem jak z Taehyuna schodzi powietrze. Po chwili przytulił mnie biorąc głęboki oddech - Boję się.
- Teraz mogę powiedzieć ci dokładnie to samo...- poczułem ogarniający mnie chłód. Oznaczało to tylko jedno... Mino stanął obok nas chrząkając.
- Nie przeszkadzam wam?
- Przeszkadzasz.- szepnąłem chowając twarz w ciele przyjaciela.
- Hmm... tyle się znacie, tyle razem przeszliście... ja się dziwię, że wy jeszcze nie jesteście razem.
- Przestań.
- Czego on chce?- westchnąłem odrywając się od chłopaka. Czułem, że muszę usiąść... boląca kostka dawała wyraźnie o sobie znać.
- Nic ważnego...
- Powiedz mu prawdę Jinwoo... czujesz coś do niego, prawda? 
- Nie, przestań już. 
- Ale przespałbyś się z nim, co?
- Przestań do cholery! Przestań się w końcu ze mnie nabijać!- Tae stał jak wryty. Sięgnąłem po butelkę soju dopijając alkohol do końca. Jest mi naprawdę przykro gdy Mino rzuca tymi wszystkimi tekstami. Owszem, Tae mi się podoba, ale jest moim najlepszym przyjacielem i w życiu nie zrobiłbym nic, co mogłoby zaszkodzić naszej relacji.
- Jinwoo...
- Przepraszam... muszę się położyć.- szepnąłem zeskakując z krzesła.
- Czym ten dupek cię uraził?
- Ja ci dam dupka szczylu...- syknął Mino, jednak postanowiłem zignorować jego wstawkę.
- Wiesz... nie sądziłem, że bycie homoseksualistą jest tak bolesne...- szepnąłem wymuszając uśmiech, po czym ruszyłem w stronę pokoju.
- Jinwoo...- chłopak westchnął rozglądając się po kuchni -Ty chory sukinsynu... jeszcze jedna nieodpowiednia odzywka w kierunku Jinwoo to pożałujesz.- wszedłem do pokoju zamykając za sobą drzwi. Wierzyłem w zjawiska paranormalne... w duchy... zawsze chciałem przeżyć coś takiego. Na co mi to było...
- Wybacz mi... naprawdę nie chciałem.
- Za często się powtarzasz.- położyłem się na łóżku obok Mino sięgając po telefon.
- Już mnie trochę poznałeś... nie mam wyczucia, no...
- Za grosz.- westchnąłem unosząc wzrok na chłopaka - Jest mi naprawdę przykro, że tak mi dogryzasz. Już wolałbym żebyś mnie zabił niż się non stop ze mnie naśmiewał.
- Nie sądziłem, że boli cię to tak bardzo...
- Żartujesz, prawda? 
- Jest mi głupio... przepraszam.- odłożyłem telefon kładąc się na boku. Cały czas wpatrywałem się w wyjątkowo spokojne oczy śmierci.
- Może to ty masz jakiś problem ze sobą i dlatego nabijasz się z innych?
- Zaraz... sugerujesz mi, że jestem gejem?- wzruszyłem ramionami wzdychając.
- Co za różnica tak naprawdę.... W zasadzie jak to z tobą jest? Od zawsze taki byłeś?
- W sensie?
- Zostałeś stworzony jako śmierć? Jak to wygląda?
- Nigdy nie byłem człowiekiem jeśli o to ci chodzi. Nie wiem co to znaczy kochać, lubić... sam widzisz, że momentami nie potrafię się zachować.- Mino westchnął wygodniej się układając - Umiem jedynie nienawidzić... to chyba nie jest dobra cecha.
- Zdecydowanie.- usiadłem nieco wyżej wbijając wzrok w szafę stojącą naprzeciwko łóżka - To co robisz to przymus z czyjejś strony? Ktoś tobą dyryguje?
- Nie... dzień w dzień przychodzi taki moment, w którym czuję potrzebę uśmiercenia kogoś... to jest po prostu silniejsze ode mnie. 
- Czemu w takim razie się mną bawisz i jeszcze mnie nie zabiłeś?
- Szczerze?
- Tylko szczerze.
- Nie potrafię... choćbym nie wiem jak chciał.- poczułem jak moje serce przyspiesza. Wziąłem głęboki oddech zerkając niepewnie na chłopaka.
- Może zawrzemy układ?- ten uniósł na mnie wzrok okazując tym samym zainteresowanie.
- Jaki układ?
- Ja... ja nauczę cię kochać, a ty dasz mi kilka lat życia więcej.
- Hm... ale jeśli ci się to nie uda, zabijam cię od razu.
- Ale... ale mówiłeś, że nie potrafisz...
- Żartuję.- Mino uśmiechnął się wstając z łóżka - Warto spróbować.- po tych słowach wyparował... dosłownie. Stał na środku pokoju, a w przeciągu sekundy nie został po nim najmniejszy ślad... jak on to robi?

*

- Cześć aniołku.- uśmiechnąłem się wchodząc do kuchni, w której uśmiechnięty Taehyun zbierał się do pracy. 
- Hej.
- Jak spałeś?
- Wyjątkowo dobrze.- dokuśtykałem do krzesła, po czym usiadłem na nim sięgając po kawę przyjaciela - Lecisz do pracy?
- Tak... obiecaj mi, że będziesz na siebie uważał.
- Obiecuję. 
- Postaram się odebrać cię z zajęć.
- Mmm nie musisz... nie idę dzisiaj na uczelnię.
- Ty? Jak to?- uśmiechnąłem się dojadając jego kanapkę.
- Jestem umówiony z Mino... mam nauczyć go kochać.- Taehyun zmarszczył brwi podchodząc bliżej mnie.
- Co takiego?
- Taki zawarliśmy układ.
- Dobra... nie chcę w to ingerować, tylko obiecaj mi, że będziesz ostrożny.
- Przysięgam no.- przyjaciel posłał mi uśmiech idąc do drzwi.
- Do zobaczenia wieczorem!
- Miłego dnia!- nie wiem czy dobrze zrobiłem umawiając się z Mino... z resztą... ten i tak nie odstępuje mnie na krok więc co za różnica. Po śniadaniu oraz prysznicu pojechałem do niewielkiego, miejskiego parku. Był ranek więc miejsce to było całkowicie puste. W pewnym momencie usłyszałem trzask gałęzi. Już po chwili pod moimi nogami leżała sporych rozmiarów kłoda - Mino...- syknąłem widząc wychodzącego zza drzew chłopaka - Dlaczego mi to robisz?
- Przepraszam no... po co właściwie przyszliśmy tutaj?
- Najwidoczniej po to żebym o mały włos nie oberwał gałęzią.- Mino zaśmiał się podążając za mną. Usiadłem na skropionej lekką rosą trawie, po czym wziąłem głęboki oddech wbijając wzrok w skaczące po drzewach ptaki - Siadaj.
- Tu chcesz mnie nauczyć kochać?- wskazałem na niewinne zwierzaki uśmiechając się.
- Popatrz jakie są piękne.
- Zwykłe ptactwo.- westchnąłem zerkając na chłopaka.
- Zamknij oczy i wsłuchaj się w ich śpiew.- długo to trwało, jednak po kilku namowom zrobił to, o co go prosiłem - Słuchaj jak cieszą się życiem... potrafią znaleźć szczęście w najprostszych dla nich czynnościach.- szepnąłem widząc na twarzy chłopaka lekki uśmiech - Nie uważasz, że byłoby bez nich smutno? 
- Być może.- mruknął zerkając na mnie - Dziwnie się czuję, wiesz?... Ale z drugiej strony jakoś tak lekko.
- Wystarczy otworzyć to, co masz tutaj.- odpowiedziałem dotykając niepewnie jego klatki piersiowej - Wtedy codziennie będziesz czuł się lepiej i lżej. 

~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz