Nie mogłem już zasnąć. Mimo iż nie wierzyłem w słowa Minhyuka, to coś z tyłu głowy nie pozwalało mi zasnąć przy Hoseoku. Co miał na myśli mówiąc, że jestem w niebezpieczeństwie? Patrząc na śpiącego obok mnie blond aniołka, nie wydaje mi się, by miał wobec mnie złe zamiary. Nigdy nie przejawiał chęci zabicia czy skrzywdzenia mnie więc nie mam pojęcia skąd Minhyuk bierze te swoje podejrzenia. Westchnąłem całując partnera w czoło... nawet nie drgnął. Uśmiechnąłem się wtulając się w jego silne, bardzo dobrze zbudowane ramiona. Ten jedynie mruknął wzmacniając uścisk dzięki czemu poczułem się niezwykle dobrze i bezpiecznie.
- Wonho...- szepnąłem głaszcząc go po klatce piersiowej... jak można mieć do cholery tak twardy sen? - Bubuś.
- Mmm...
- Wstawaj.- cmoknąłem go w brodę uśmiechając się.
- Y y.
- Poprzytulaj mnie.
- Tulę cię przecież.
- No to pocałuj mnie.- nie otwierając nawet oczu pocałował mnie w czoło, po czym znów ułożył głowę na poduszce - Ale w usta.
- Kotek no...
- Aishhh dobra.... to idę zrobić śniadanie skoro nie chcesz mnie całować.- wstałem leniwie z łóżka kierując się w stronę niewielkiej kuchni. Po wyjęciu z lodówki wszystkich potrzebnych rzeczy wziąłem się do roboty i wtedy też usłyszałem dźwięk telefonu. Widząc na ekranie napis "Minhyukkie", westchnąłem odbierając - Słucham.
- Wreszcie.... nic ci nie jest?
- Minhyuk... już całkowicie zwariowałeś? Co niby ma mi być? Aaaa wybacz... mam pogryzioną szyję i bolący tyłek.- zachichotałem nastawiając wodę w czajniku. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem tak cholernie szczęśliwy.
- Jesteś niepoważny, nie poznaję cię... Ten twój Hoseok i jego ojciec zajmowali się handlem ludźmi, rozumiesz to? Nie ważne czy był to chłopiec czy dorosła kobieta. Wywozili ich albo do burdeli albo jako przymusowa pomoc domowa do jakiś bogatych dupków. Kopnij go w dupę póki możesz.- westchnąłem podgryzając kawałek ogórka.
- Minhyukkie, posłuchaj się czasem...
- Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale taka jest prawda.
- Mhm... a skąd niby Shownu to wszystko wie?
- Stąd, że jego młodsza siostra spotykała się kiedyś z Hoseokiem i kiedy ten drań zdobył jej zaufanie chciał ją wywieźć za granicę do burdelu...
- Jasne...
- Hyungwon, musisz mi uwierzyć.
- Wiesz co? Moim zdaniem postępujesz bardzo nie fair w stosunku do mnie... Ja w przeciwieństwie do ciebie zaakceptowałem twojego chłopaka, nie czepiam się go o wszystko, nie wymyślam nie wiadomo czego i życzę wam jak najlepiej, a ty?... Jak możesz?
- Do cholery jasnej, przejrzyj w końcu na oczy!
- Nawet jeśli robił coś takiego, to już z tym skończył, a wcześniej nie robił tego świadomie...
- Tak ci powiedział?
- Dokładnie.
- I ty głupi w to wierzysz?
- Dość.- rozłączyłem się głęboko oddychając. Minhyuk nigdy się tak wcześniej nie zachowywał, co w niego wstąpiło? Nigdy nie był o nic zazdrosny, nigdy nie życzył mi źle... pewnie to Shownu tak na niego wpływa...
- Rozmawiałeś z Minhyukiem?- podskoczyłem ze strachu odwracając się gwałtownie w kierunku stojącego w progu Wonho.
- Tak...
- Co chciał od ciebie tak wcześnie?
- Aa... nic szczególnego...
- Mhm... na pewno?
- O co ci chodzi?- podszedłem do chłopaka całując go w czoło. Hoseok jedynie zmierzył mnie wzrokiem oblizując wargę - Co to za mina?
- Powiesz mi czego chciał?
- Wonho...- widząc karcący mnie wzrok chłopaka westchnąłem opierając się o ladę - Mówił, że... że ponoć siostra jego chłopaka kiedyś się z tobą spotykała i...
- I?
- Ponoć chciałeś ją wywieźć za granicę do burdelu...- parsknąłem śmiechem - Bzdury.- blondyn podszedł bliżej mnie zalewając sobie kawę.
- Czyżby?
- Nie żartuj sobie ze mnie... to nie jest śmieszne.
- Kto powiedział, że żartuję?
- Hoseok...- odsunąłem się od chłopaka otwierając szerzej oczy - Chcesz mi powiedzieć, że to prawda?
- Nie wiem na co przytakiwać, bo nie wiem co ten przygłup ci nagadał na mój temat.
- Nie mów tak o nim... Co w ciebie wstąpiło do cholery?
- Nienawidzę po prostu jak ktoś plotkuje na mój temat.
- Plotkuje? Przed chwilą sam powiedziałeś, że to prawda.- wziąłem głęboki oddech spoglądając niepewnie na swojego partnera. Znów czułem się przy nim jak za pierwszym razem... znowu czułem przeszywający mnie strach i uczucie, że temu chłopakowi nie wolno ufać - Handlowałeś ludźmi... wywoziłeś ich do burdeli i pracy na czarno... to prawda?
- Tak.- poczułem jak robi mi się gorąco. Jak on tak może? Co teraz z nami będzie? Kocham go, ale nie potrafię z nim być... zaczynam się go znowu bać.
- Mogłeś zaprzeczyć...
- Po co miałem cię okłamywać? Przecież i tak teraz wszystko jest skończone.
- Przestań tak mówić...- zacisnąłem dłonie w pięści cofając się kilka kroków - Po co się ze mną wiązałeś? Myślałeś, że się nie dowiem?
- Plan był zupełnie inny.
- Jaki plan...- chłopak milczał. Zdenerwowany i zestresowany do granic możliwości szarpnąłem go za nadgarstek patrząc mu głęboko w oczy - Jaki plan do cholery jasnej?
- W ramach zemsty miałem cię wywieźć za granicę, ale po tym jak cię poznałem, nie potrafię tego zrobić.
- Nie wierzę...
- Wybacz mi.
- Nie ma takiej opcji...- machnąłem jego ręką kierując się w stronę pokoju, w którym leżały moje rzeczy. Jak on mógł chcieć zrobić coś tak okropnego? Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Jak podłym człowiekiem trzeba być, by robić coś tak okrutnego? Handel ludźmi? W dzisiejszych czasach? To niedorzeczne...
- Hyungwon, daj spokój.- ze łzami w oczach zbierałem to, co należy do mnie. Chciałem jak najszybciej wyjść z jego domu i zapomnieć o nim raz na zawsze - Hyungwon...
- Nic już do mnie nie mów.
- Wiesz, że nie pozwolę ci odejść...
- Nie masz innego wyjścia.
- Hyungwon, do cholery przemyśl to jeszcze.
- Ale nad czym mam myśleć? Nad tym z jak okropnym i zakłamanym dupkiem się związałem?- nie wiem dlaczego to powiedziałem... po wypowiedzeniu tych słów potwornie zabolało mnie serce - Przepraszam...
- Zasłużyłem.- blondyn chwycił mnie za rękę - Proszę cię, zostań ze mną...
- Zapomnij.
- Kocham cię do cholery jasnej. Kocham cię, rozumiesz? W życiu bym cię nie skrzywdził.
- Czyżby?- uniosłem brew wyrywając rękę.
- Mieliśmy do tego nie wracać.
- No tak.- westchnąłem narzucając plecak na ramię. Nie wierzę, że skończyło się to tak szybko... i to w jaki jeszcze sposób.
- Hyungwonnie...
- Zniknij z mojego życia raz na zawsze...- ruszyłem w stronę drzwi. Chciałem go przytulić... pocałować ostatni raz... cholera jasna, jak to boli.
- Hyungwon, błagam cię...- zamknąłem za sobą drzwi czując jak skorupa, którą pokryte było moje ciało pęka. Nie wiedziałem czy mam płakać, krzyczeć, dokąd mam iść i co ze sobą zrobić... Wybiegłem z klatki wybierając numer Minhyuka.
- Tak?
- Miałeś rację.- pociągnąłem nosem wsiadając pospiesznie w pierwszy, lepszy autobus - Jesteś zadowolony?- przyjaciel westchnął.
- Nie, nie jestem... gdzie jesteś?
- W autobusie...
- Jedziesz do domu?
- Nie... nie wiem dokąd jadę...- zagryzłem wargi czując jak moje policzki robią się coraz bardziej wilgotne od łez.
- Hyungwonnie.... jedź do domu, zaraz u ciebie będę.
- Chcę być chyba sam...
- Nie ma nawet takiej opcji, nie możesz być teraz sam. Umówmy się, że będę u ciebie za jakieś pół godziny, okej?
- Idź na uczelnię...
- Pieprzyć uczelnię... do zobaczenia.- rozłączyłem się przesiadając się niechętnie w autobus, którym dojechałbym do domu. Na szczęście było już po 10-tej więc mój ojciec na pewno był już w pracy. Tak jak mówiłem, wolę się z nim póki co nie widywać. Czemu wszystko musiało się tak posypać? Wczoraj byłem najszczęśliwszą osobą na świecie, a dzisiaj? Miałem jednak rację mówiąc, że życie jest koszmarnie popieprzone...
*
- Powinieneś coś zjeść.- pokręciłem przecząco głową przekręcając się na drugi bok - Zrobię ci smażonego kurczaka jak chcesz.
- Nie jestem głodny.- Minhyuk westchnął wtulając się w moje plecy. Odkąd przyszedł bez przerwy rozmawiamy o Wonho i o tym, że dobrze postąpiłem zostawiając go. Takie jest jedynie zdanie Minhyuka... ja nie czuję się dobrze z tym, że się rozstaliśmy.
- Powiedz mi w takim razie czego chcesz.
- Powrotu do Wonho...
- Aishh... wiem, że cierpisz, ale nie gadaj głupot jak zakochana małolata.
- Bawi cię to?
- Nie... nie lubię gdy cierpisz, ale nie wiem też jak mam ci pomóc. Moim zdaniem dobrze zrobiłeś rzucając go.
- Gdyby Shownu się nie wtrącał, żyłbym teraz w cudownej nieświadomości.
- Masz mu za złe, że uratował ci życie?
- Nie...- westchnąłem odwracając się przodem do przyjaciela. Po wtuleniu się w jego wątłe ciało usłyszeliśmy donośne pukanie do drzwi.
- Może listonosz... ja otworzę.- skinąłem głową zarzucając na siebie kołdrę. Pragnąłem jedynie zasnąć, by choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim - Powiedziałem wypad stąd!- otworzyłem szeroko oczy zrywając się z łóżka.
- A ja powiedziałem wyraźnie żebyś przestał mieszać między mną a Hyungwonem! To jest tylko i wyłącznie nasza sprawa, przestań się wtrącać!
- Wyjdź stąd bo zadzwonię na policję!
- Dzwoń po kogo chcesz...- usłyszałem jedynie prychnięcie w pobliżu swojego pokoju... zamarłem. Po co on tu przyszedł? Wyraźnie mu powiedziałem, że nie chcę go widzieć - Hyungwon...- wziąłem głęboki oddech unosząc niepewnie wzrok na Hoseoka - Nie wyjdę stąd dopóki ze mną nie porozmawiasz.
- Nie chcę z tobą rozmawiać...
- Słyszałeś? Już mi stąd.- za Wonho stanął wściekły Minhyuk.
- Mówiłem, że masz się nie wtrącać.- warknął odpychając go, po czym wszedł do sypialni zamykając za sobą drzwi.
- Wonho...
- Nie bój się, przecież nic ci nie zrobię.- postanowiłem zaufać mu ten ostatni raz... sam nie wiem dlaczego. Usiadłem więc na łóżku czekając aż blondyn zrobi to samo. Gdy zajął miejsce obok mnie odwróciłem wzrok zagryzając nerwowo wargę - Hyungwon...
- Powiedz mi jak mam ci niby zaufać po czymś takim?
- Wiem, że będzie to trudne, ale... Hyungwon, poznałem cię bliżej, zakochałem się w tobie...
- Nie wierzę w to.
- Co ty mówisz?... Fakt, spieprzyłem wiele spraw w swoim życiu, ale co do tego jestem w stu procentach pewien swoich uczuć... nie byłbym w stanie cię skrzywdzić, przysięgam.
- I co... powiedzmy, że będziemy razem... że ci zaufam... w końcu przypomni ci się co zrobił mój ojciec i znowu postanowisz mnie wywieźć do jakiegoś burdelu? Wonho... zrozum, że żyłbym w ciągłym strachu...
- Jeśli powiesz mi wprost, że chcesz się ze mną rozstać to odejdę... ale najpierw muszę to od ciebie usłyszeć.- przełknąłem z trudem ślinę tocząc ze sobą wewnętrzną walkę. Prawda jest taka, że bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale z drugiej strony się boję... nigdy nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy - Hyungwonnie...
- Nie.
- Hm?
- Nie odchodź... ale... postaw się też na moim miejscu...
- Wiem... wiem, co musisz teraz czuć, ale przysięgam, że zrobię wszystko żeby znowu zdobyć twoje zaufanie.
- Nie skrzywdzisz mnie i nadal będziesz o mnie dbał...
- Obiecuję ci to.- skinąłem głową czując jak Wonho całuje mnie w czoło - Kocham cię Hyungwon.
- Przestań.- szepnąłem wtulając się w niego. Dobrze zrobiłem? Nie wiem... pewnie wszystko wyjdzie w praniu.
To, że postanowiłem dać Wonho jeszcze jedną szansę bardzo nie spodobało się mojego przyjacielowi, jednak po długich rozmowach z nim stwierdził, że da mu szansę jednak będzie miał na nas cały czas oko. I tak też robi... wyjście do kina, obiad czy zwykły spacer? W większości przypadków jest to tzw. double date. Ja z Hoseokiem, ten matołek z Shownu. No cóż... jeśli czuje się z tym lepiej, niech tak też będzie. Pewnie zastanawiacie się co z moim ojcem i jego podejściem do całej tej sytuacji. Hm... starałem się z nim dogadać, jednak wszelkie próby szły na nic. Dopiero gdy moja mama wzięła sprawy w swoje ręce, ojciec stwierdził, że przymknie na to oko i postara się małymi krokami jakoś do nas dotrzeć. Miał też długą rozmowę z moim chłopakiem, jednak ani on, ani mój ojciec nie chcą mi powiedzieć o czym rozmawiali. Hoseok bardzo się stara... biega koło mnie jak ten przysłowiowy pies, spełnia każdą moją zachciankę, non stop mnie przytula, zapewnia, że mnie kocha... wierzę mu. Widać, że naprawdę coś w nim pękło i stara się być lepszym człowiekiem, dlatego też sami widzicie. Nie skreślajcie ludzi zaraz po tym jak podwinie im się noga. Czasem warto przeczekać gorsze chwile, by później móc cieszyć się zauważalną metamorfozą drugiej osoby.
~Koniec.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Powiedz mi jak mam ci niby zaufać po czymś takim?
- Wiem, że będzie to trudne, ale... Hyungwon, poznałem cię bliżej, zakochałem się w tobie...
- Nie wierzę w to.
- Co ty mówisz?... Fakt, spieprzyłem wiele spraw w swoim życiu, ale co do tego jestem w stu procentach pewien swoich uczuć... nie byłbym w stanie cię skrzywdzić, przysięgam.
- I co... powiedzmy, że będziemy razem... że ci zaufam... w końcu przypomni ci się co zrobił mój ojciec i znowu postanowisz mnie wywieźć do jakiegoś burdelu? Wonho... zrozum, że żyłbym w ciągłym strachu...
- Jeśli powiesz mi wprost, że chcesz się ze mną rozstać to odejdę... ale najpierw muszę to od ciebie usłyszeć.- przełknąłem z trudem ślinę tocząc ze sobą wewnętrzną walkę. Prawda jest taka, że bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale z drugiej strony się boję... nigdy nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy - Hyungwonnie...
- Nie.
- Hm?
- Nie odchodź... ale... postaw się też na moim miejscu...
- Wiem... wiem, co musisz teraz czuć, ale przysięgam, że zrobię wszystko żeby znowu zdobyć twoje zaufanie.
- Nie skrzywdzisz mnie i nadal będziesz o mnie dbał...
- Obiecuję ci to.- skinąłem głową czując jak Wonho całuje mnie w czoło - Kocham cię Hyungwon.
- Przestań.- szepnąłem wtulając się w niego. Dobrze zrobiłem? Nie wiem... pewnie wszystko wyjdzie w praniu.
To, że postanowiłem dać Wonho jeszcze jedną szansę bardzo nie spodobało się mojego przyjacielowi, jednak po długich rozmowach z nim stwierdził, że da mu szansę jednak będzie miał na nas cały czas oko. I tak też robi... wyjście do kina, obiad czy zwykły spacer? W większości przypadków jest to tzw. double date. Ja z Hoseokiem, ten matołek z Shownu. No cóż... jeśli czuje się z tym lepiej, niech tak też będzie. Pewnie zastanawiacie się co z moim ojcem i jego podejściem do całej tej sytuacji. Hm... starałem się z nim dogadać, jednak wszelkie próby szły na nic. Dopiero gdy moja mama wzięła sprawy w swoje ręce, ojciec stwierdził, że przymknie na to oko i postara się małymi krokami jakoś do nas dotrzeć. Miał też długą rozmowę z moim chłopakiem, jednak ani on, ani mój ojciec nie chcą mi powiedzieć o czym rozmawiali. Hoseok bardzo się stara... biega koło mnie jak ten przysłowiowy pies, spełnia każdą moją zachciankę, non stop mnie przytula, zapewnia, że mnie kocha... wierzę mu. Widać, że naprawdę coś w nim pękło i stara się być lepszym człowiekiem, dlatego też sami widzicie. Nie skreślajcie ludzi zaraz po tym jak podwinie im się noga. Czasem warto przeczekać gorsze chwile, by później móc cieszyć się zauważalną metamorfozą drugiej osoby.
~Koniec.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cooo...tak szybko koniec? :(
OdpowiedzUsuńHahah miałam nadzieję, że go jednak porwie, ale takie zakończenie też mi się podoba <3 piszesz cudownie <3 można prosić o jakiegoś JunSeoba? Najlepiej w takich mafijnych klimatach. Z góry dziękuję i życzę ciągłej weny <3
OdpowiedzUsuńNo i mamy happy end 💜
OdpowiedzUsuńCudooo!!! Tylko szkoda że koniec... No ale co zrobię? Nic. Dużo wny życzę!❤
OdpowiedzUsuń