16 kwietnia 2017

Prześladowca~cz.6[Wonho&Hyungwon]



- A może zrobimy analizę psychologiczną osób, które gania komornik?
- Mhm...- burknąłem beznamiętnie przechodząc ze stołówkową tacą po kolejne porcje jedzenia - Dziękuję.- wymusiłem uśmiech w kierunku kucharki, po czym zacząłem rozglądać się za wolnym miejscem.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Tak.... o, tam zwolniło się miejsce.- ruszyłem w stronę wolnego stolika zastanawiając się nad tym dlaczego od równych pięciu tygodni Hoseok nie zamienił ze mną ani słowa. Nie przychodzi pod mój dom, nie pisze... może coś się stało? Albo wtedy gdy Minhyuk do niego wybiegł... właśnie... kontakt urwał się na drugi dzień. Z drugiej strony nie wierzę, by mój przyjaciel miał tak ostry język, który wystraszyłby taką osobę jak Wonho.
- Hyungwonnie...- zaczął czerwonowłosy gdy w końcu usiedliśmy.
- Hm?
- Nie sądzisz, że to najwyższa pora, by pogadać?
- O czym ty chcesz gadać...- westchnąłem dłubiąc pałeczkami w ryżu.
- Między innymi o tym.- oburzył się wskazując na to, co robię - Nie jesz, nie rozmawiasz ze mną, jesteś jakiś nieobecny... i to już ponad miesiąc. 
- I co w związku z tym?- chłopak westchnął odkładając pałeczki.
- Co on znowu zrobił?
- Raczej, czego nie zrobił.
- Nie rozumiem...
- Nie odzywa się do mnie ponad miesiąc.- przyjaciel uniósł brew sięgając po wodę.
- To chyba dobrze.
- Mm... nie wiem dla kogo.- burknąłem sięgając po telefon.
- Masz w końcu święty spokój... przecież tego właśnie chciałeś.
- Ja tego chciałem czy ty?- Minhyuk otworzył szerzej oczy nie wiedząc co powiedzieć - Do tej pory ukrywasz przede mną o czym rozmawialiście gdy wtedy do niego wyszedłeś. 
- Naprawdę uważasz, że powiedziałbym coś, co mogłoby zaszkodzić waszej jakże cudownej znajomości?
- Od samego początku nie chciałeś żebym miał z nim cokolwiek wspólnego. 
- A dziwisz się? Przecież to totalny pojeb...
- Dość.- wstałem od stołu czując jak się we mnie gotuje. Minhyuk nie zna Wonho więc jakim prawem tak o nim mówi.
- Nie wiem co ten chłopak z tobą zrobił...- zabrałem swoje rzeczy wychodząc ze stołówki. Wolałem chyba spędzić tą przerwę na uczelnianym dziedzińcu niż z Minhyukiem i jego marudzeniem. Po wyjściu na teren uczelni wziąłem głęboki oddech rozglądając się dookoła. Kwitnące drzewa dodawały temu miejscu niezwykłego uroku i dzięki nim mogłem się choć na chwilę wyciszyć. Usiadłem na ławce pod jednym z drzew zamykając oczy. Potrzebowałem chwili spokoju, chwili, podczas której będę mógł się uspokoić i pomyśleć. Może powinienem do niego napisać? Ale z drugiej strony co mu powiem? "Hej, czemu się do mnie nie odzywasz?". Przecież to głupie...
- Hyungwon!- otworzyłem oczy zerkając w kierunku dobiegającego głosu. Zatkało mnie... Poderwałem się na równe nogi otwierając przy tym szeroko usta. Nie sądziłem, że widok osoby, której swego czasu nienawidziłem tak bardzo mnie ucieszy.
- Wonho...- uśmiechnąłem się delikatnie robiąc krok w kierunku chłopaka. Dlaczego się w niego wtuliłem? Czemu czując bijące od niego ciepło poczułem się jak najbardziej kochana i bezpieczna osoba na świecie? - Przepraszam...- szepnąłem odsuwając się od chłopaka. Ten jedynie obdarował mnie uśmiechem głaszcząc mnie po policzku - Przestań... ktoś może to zobaczyć...
- No tak... Hyungwon...
- Czemu się do mnie nie odzywałeś?- z ogromnej fali radości poczułem narastającą we mnie złość. Hoseok zwyczajnie mnie zaniedbał... w sumie nie powinno mnie to obchodzić, ale... aishh to jest silniejsze ode mnie.
- No właśnie chciałbym się wytłumaczyć.
- Ale co tu tłumaczyć?... Znudziłem ci się?
- Co?- na twarzy blondyna pojawił się lekki uśmiech - Co ty mówisz głupku?
- Dlaczego tak nagle zniknąłeś? 
- Czekaj no... stęskniłeś się za mną?- wziąłem głęboki oddech zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Może... nie... nie, pf... za tobą?- Hoseok jedynie zachichotał - Aishh... niedaleko uczelni jest fajna kawiarnia... chodź pogadać.
- A twoje zajęcia?
- A daj spokój... ile można słuchać tego samego.- szliśmy w kompletnej ciszy. Ja cieszyłem się chwilą spędzoną z tym idiotą, a on... w sumie cholera wie o czym myśli. Jakby nie patrzeć, cieszyłem się, że nic mu nie jest. Liczyłem na to, że przy kawie wszystko mi wytłumaczy. Po zamówieniu dwóch vienna usiedliśmy w kącie sali wpatrując się w filiżanki - Nie chcesz mi niczego powiedzieć?
- Może powinniśmy zacząć od tego, czemu tak bardzo przejąłeś się tym, że się do ciebie nie odzywałem?
- No wiesz co?... To jest akurat nieistotne. 
- Zależy dla kogo.- prychnąłem znów czując się jak skończony debil.
- Na pewno dla mnie... nie przywiązuję wagi do takich rzeczy.- hihi... wybrnąłem. Upiłem łyk kawy wpatrując się z zaciekawieniem w uśmiechniętą twarz blondyna - Powiedz mi lepiej co się z tobą działo przez ten czas.
- Aishh... musiałem znaleźć nowe mieszkanie i szybko czepić się jakiejś pracy.
- C... co... ale jak to?
- Nie stać mnie na utrzymanie trzypokojowego mieszkania... niestety musiałem je sprzedać i wynająć kawalerkę, w której trzymam wszystkie rzeczy rodziców i przy okazji śpię.- uśmiechnął się wbijając wzrok w szklaną witrynę kawiarni. Chmurzyło się, a we wnętrzu zaczęła grać dość smętna, poważna muzyka... atmosfera wręcz idealna.
- A... gdzie pracujesz?
- W kawiarni.- zaśmiał się przybliżając filiżankę do ust.
- Pf... przyjęli takiego bandziora jak ty?
- Jak chcę, potrafię grać grzecznego, porządnego chłopca.- posłałem chłopakowi uśmiech wzdychając.
- No dobrze... co to za kawiarnia?
- Czemu o to pytasz?
- Chcę wiedzieć dokąd mam wpadać na kawę w trakcie przerw na uczelni.- Wonho zmierzył mnie wzrokiem przygryzając jednocześnie wargę.
- Chyba nie rozumiem naszej relacji.
- Hm?
- Bądź ze mną szczery... co tak naprawdę do mnie czujesz?
- Co?- zakrztusiłem się kawą otwierając szerzej oczy.
- Jakby nie patrzeć zaczęliśmy dość nietypowo tą relację.
- Tak... dość nietypowo.- powtórzyłem szepcząc.
- Więc?
- Nie umiem chyba odpowiedzieć na to pytanie.
- Hmm... rozumiem.- zerknąłem na chłopaka, który jeździł palcem po krawędzi filiżanki - Jeśli zaproponowałbym ci teraz seks... zgodziłbyś się?- przełknąłem z trudem ślinę zastanawiając się nad tym czy to, co właśnie powiedział to jego kolejna gierka czy jedynie pytanie mające na celu mnie sprawdzić.
- Tak mną manipulujesz, że chyba nie miałbym wyjścia.- odpowiedziałem lekko się uśmiechając.
- Nie jesteś gejem, prawda?
- A ma to dla ciebie jakiekolwiek znaczenie?
- Mhm... wiem, że nie jesteś... dlatego chcę zrobić wszystko żebyś był.- odchrząknąłem dopijając kawę.
- Nie rozumiem dlaczego...
- Bo mi się podobasz.- tego już za wiele. Wstałem czując jak z emocji brakuje mi tchu.
- Myślę, że na dzisiaj wystarczy. 
- Uraziłem cię tym?- zapytał łapiąc mnie za nadgarstek. Czułem, że ta rozmowa nas nie ominie i prędzej czy później do niej wrócimy.
- Nie... zrozum, że nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
- Mogę spróbować rozwiać twoje wątpliwości?
- Wonho...- wywinąłem oczami zerkając na blondyna. Widząc jego bezczelny, pewny siebie i jednocześnie niezwykle pociągający wyraz twarzy, skinąłem mimowolnie głową zgadzając się na jego propozycję.
- Mieszkam niedaleko... 
- Lepiej nic już nie mów.- burknąłem kierując się w stronę drzwi. Idąc ponownie w kompletnej ciszy rozglądałem się po okolicy, by wiedzieć na drugi raz jakich miejsc unikać. Czułem na sobie spojrzenie Hoseoka i jego lekki, triumfalny uśmiech... aishh, co za dupek. Jak ja mogę mu się tak dawać? Przy nim kompletnie zapomniałem czym jest asertywność.
- Masz zamiar iść w takiej ciszy?- wzruszyłem ramionami zerkając na chłopaka.
- Może... 
- Z kim mi przyszło żyć...
- Wiesz... nikt ci nie kazał.
- Fakt... sam wkopałem się w takie bagno.- nabrałem "groźnego" wyrazu twarzy, jednak po ujrzeniu uśmiechu Hoseoka zmiękłem kręcąc głową.
- Daleko jeszcze?
- Y y... jesteśmy na miejscu.- westchnąłem unosząc wzrok na niewielki budynek znajdujący się w dość wąskiej, ukrytej uliczce. Mimo to prezentował się naprawdę... sympatycznie... o ile blok mieszkalny można nazwać "sympatycznym". Na parterze znajdował się sklep spożywczy oraz bar z jedzeniem, a wejście do klatki ozdabiały dwa niewielkie drzewka zasadzone w donicach - Zapraszam. 
- Sam nie wiem... 
- Okej.... do niczego cię nie zmuszam.- mhm... czuję, że za tymi słowami kryje się "ale obiecuję, że gdy wejdziesz do mojego mieszkania, to nie pożałujesz". Westchnąłem więc wchodząc na lodowatą klatkę schodową - Drugie piętro.- skinąłem głową idąc na górę. Nie bałem się... i tak najgorsze co mógł mi zrobić, już zrobił. No chyba że planuje zabójstwo na mojej osobie... w sumie i tak może być. Gdy stanęliśmy przed drzwiami Hoseok posłał mi ciepły uśmiech wpuszczając mnie do środka. Moim oczom ukazało się niewielkie, schludne mieszkanko. Tak jak mówił Wonho... jeden pokój, w którym stało łóżko, telewizor i niewielki stolik... oczywiście malutka kuchnia, łazienka i kilka szaf wypchanych po brzegi... zakładam, że rzeczami jego rodziców.
- Podoba mi się. 
- Różni się od standardów do jakich przywykłeś, ale...
- Nie... naprawdę jest fajnie.- czemu czuję się tak cholernie niezręcznie? Mam się go zapytać czy powinniśmy już zacząć? Nie... może poproszę o coś do picia? Aishhh nie.... po co to przeciągać? Co robić? Wtedy też usłyszałem cichy śmiech - Co jest?
- O czym tak zawzięcie myślisz?
- Co?
- Twoja twarz nabiera śmiesznego wyrazu jak się nad czymś zamyślasz. 
- Pff.... też mi coś.- blondyn podszedł do mnie uważnie mi się przyglądając. Spuściłem wzrok nie wiedząc zbytnio co mam robić... czemu to mnie tak bardzo krępuje? Nagle chłopak pchnął mnie na łóżko - Hej...- gdy usiadł na mnie okrakiem, uśmiechnął się sadzając mnie.
- Nie bój się durniu. 
- No... łatwo ci mówić.
- Zamknij oczy.
- Co...
- Proszę cię tylko o to, żebyś zamknął oczy.- skinąłem niepewnie głową robiąc to, o co mnie poprosił. Wtedy poczułem delikatne wargi chłopaka pieszczące subtelnie moją twarz. Zadrżałem łapiąc go za ubrania - Rozluźnij się.- szepnął mi wprost do ucha, po czym zaczął mnie namiętnie po nim całować. Z moich ust wydobył się donośny jęk, którego po chwili zacząłem się cholernie wstydzić - A więc to jest twój czuły punkt.- mruknął pieszcząc wargami każdy jego milimetr.
- Wonho...
- Nic nie mów.- zostałem położony na łóżku. Hoseok patrzył na mnie uważnie pieszcząc opuszkami palców moją twarz i klatkę piersiową. Wyglądał zupełnie tak, jakby w jego głowie rodził się idealny plan zamordowania mnie. W pewnym momencie jego dłoń zaczęła rozpinać sprawnie guziki w mojej koszuli. Czułem jak mój oddech przyspiesza... - Łatwo się podniecasz. 
- Co?- otworzyłem szeroko oczy wpatrując się w zgrubienie w moich spodniach.... boże, co za wstyd - Ja... Wo.. Wonho...- chłopak zaśmiał się rozpinając zamek w spodniach - Nie... nawet go nie dotykaj.- blondyn uniósł ręce do góry chichocząc.
- Chcesz się męczyć?- nie odpowiedziałem... Wonho usiadł na mnie okrakiem pocierając miednicą o mojego twardego członka. Syknąłem łapiąc go za uda.
- Zwariowałeś...- chłopak nachylił się do mnie muskając moje wargi.
- Podoba ci się to? 
- Debil... nie zadawaj mi takich pytań. 
- Udało mi się czy mam działać dalej?- wygiąłem się w łuk czując coraz silniejsze ruchy z jego strony - Mmm Hyungwonnie... kogo ty chcesz oszukać? 
- Liczę na to, że ciebie...- syknąłem czując ogarniającą mnie błogość... doszedłem?! Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd! Hoseok jedynie uśmiechnął się schodząc ze mnie. Oblizałem wargi starając się podnieść z łóżka - Tylko nic nie mów...- szepnąłem walcząc z moimi drżącymi dłońmi, którymi chciałem za wszelką cenę zapiąć spodnie i koszulę. Z drugiej strony ta cisza też była okropnie krępująca - Nic nie powiesz?- Wonho zaśmiał się wstając z łóżka.
- Miałem się nie odzywać. 
- Aishh... pomóż mi. Nie mogę pozapinać tych guzików.- blondyn podszedł do mnie wzdychając, po czym spokojnie ubierał mnie jak dziecko.
- Kiedy się zobaczymy?
- Daj mi to wszystko przemyśleć...
- A mogę dzisiaj do ciebie zadzwonić?
- Myślę, że będzie to nawet wskazane.- zrobiłem dwa kroki w kierunku drzwi, jednak wtedy poczułem dziwny impuls niepozwalający mi na to, bym zakończył to spotkanie w tak oschły sposób. Chwyciłem chłopaka za rękę wbijając się w jego wargi. Ten z początku oszołomiony, pogłębił pocałunek głaszcząc mnie wolną dłonią po twarzy - Pójdę już.- szepnąłem opuszczając pospiesznie kawalerkę chłopaka. Czemu to zrobiłem? Dlaczego mimo wyrządzonej mi krzywdy, tak bardzo mnie do niego ciągnie? Kurcze, co jest ze mną nie tak?
               Gdy wróciłem do domu nie chciałem się z nikim widzieć. Nawet po powrocie Minhyuka, ten siadł w kącie nie odzywając się do mnie ani słowem. Czułem silną potrzebę rozmowy z nim, ale nie wiedziałem znów jak mam zacząć po tym jak go potraktowałem.
- Minhyukkie...
- No...
- Przepraszam... nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje.- czerwonowłosy westchnął siadają obok mnie na łóżku.
- To wina Hoseoka?
- Tak, ale... nie wierzę, że to mówię, ale chyba mi na nim zależy.- przyjaciel otworzył szeroko usta uważnie mi się przyglądając - Sam w to nie wierzę, ale taka jest prawda...
- Spotykasz się z nim?- pokręciłem przecząco głową.
- Mówiłem ci, że nie widziałem go z pięć tygodni... dopiero dzisiaj przyszedł pod uczelnię i mieliśmy okazję pogadać...
- I jak?
- Wiesz... byłem u niego... Minhyuk, ja chcę z nim być.- w końcu to z siebie wydusiłem. Odwróciłem głowę w przeciwnym kierunku czując jak do oczu napływają mi łzy. Co za wstyd... w życiu nie pomyślałbym, że mogę być z facetem...
- Hyungwonnie, przemyśl to, błagam cię.- Minhyuk złapał mnie za rękę biorąc głęboki oddech - Nie chcę żeby ten dupek znowu cię skrzywdził...

~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Hej skarby, jak żyjecie?
Wydaje mi się, że to odpowiedni czas, by w końcu wydusić z siebie parę słów. Nie wiem jak długo pociągnę bloga. Kocham pisać, kocham siedzieć w tym swoim k-pop'owym świecie wypełnionym yaoi, ale miewam momenty, w których wydaje mi się, że to co robię jest kompletnie bez sensu. Skupiam się znów na pisaniu książki [Poprzednia to totalny niewypał. Wiem, że miałam Wam ją wysłać, jednak jak ją przeczytałam okazała się być kompletną porażką... przynajmniej dla mnie]. To, co widzicie u mnie na snapie [czyt. wesołą, zadowoloną z życia mnie] to zupełnie coś innego, co jest w rzeczywistości. Momentami sobie nie radzę i nie mam nawet siły napisać kolejnej części ficzka mimo iż wiem, że powinnam dodawać dla Was wpis co 2-3 dni. Muszę nad tym pomyśleć. Nie chcę tego zostawiać, bo to, co tutaj stworzyliśmy, towarzyszy mi od dobrych paru lat, ale tak jak mówię... mam momenty, w których wydaje mi się to kompletnie bez sensu.

Aishh... Życzę Wam Wesołych, Rodzinnych Świąt Skarby! <3 

4 komentarze:

  1. Mam nadzieję że będziesz jeszcze dłuuuugo pisać bloga^^ zaglądam na niego codziennie czakając na następne opowiadanie:) uwielbiam je czytać! Mimo że nie lubiłam tego typu opowiadań do po przeczytaniu kilku Twoich wciągnęłam się w to mega i przeczytałam wszystkie Twoje wpisy a niektóre nawet po kilka razy^^ więc mam nadzieję że jednak zostaniesz jeszcze jakiś czas :33 ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę,że miewasz chwilę zwątpienia ale ten blog jest przez te kilka dobrych lat nadal moim naj i mam nadzieję, że nie podrzucisz tak zacnego projektu :(
    Ostatnio wiele moich ulubionych witryn zostało zamkniętych dosłownie w czasie 1 miesiąca? To naprawdę straszne
    Rozdziały jak dla mnie możesz dodawać nawet raz na miesiąc, bo mimo tego, że są krótkie to treść w nich zawarta jest wspaniała ��
    Życzę również wesołych świąt
    Powróć do nas wypoczęta i pełna chęci do dalszego prowadzenia bloga

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę,że miewasz chwilę zwątpienia ale ten blog jest przez te kilka dobrych lat nadal moim naj i mam nadzieję, że nie podrzucisz tak zacnego projektu :(
    Ostatnio wiele moich ulubionych witryn zostało zamkniętych dosłownie w czasie 1 miesiąca? To naprawdę straszne
    Rozdziały jak dla mnie możesz dodawać nawet raz na miesiąc, bo mimo tego, że są krótkie to treść w nich zawarta jest wspaniała ��
    Życzę również wesołych świąt
    Powróć do nas wypoczęta i pełna chęci do dalszego prowadzenia bloga

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy ma gorsze dni, ale mam nadzieję, że nie porzucisz pisania. Jesteś w tym naprawdę świetna i wiedz, że masz wielu wiernych fanów, którzy tylko czekają na następny, genialny wpis <3

    OdpowiedzUsuń