4 kwietnia 2017

Prześladowca~cz.2[Wonho&Hyungwon]


             
               Głupieję... siedząc w wannie kusiło mnie nawet, by zadzwonić pod numer wysyłający mi te pogróżki, ale co by to zmieniło? Pewnie z nerwów bym się rozłączył lub oprawca w ogóle by nie odebrał, a ja jedynie bym się zbłaźnił. Z drugiej strony gdyby ten ktoś odebrał może byłbym w stanie rozpoznanie tej osoby po głosie? Może ktoś z uczelni robi sobie ze mnie żarty? Powiem nieskromnie, że jestem najlepszym studentem i wiem, że wiele osób bardzo to irytuje. Hm... ale czy można robić drugiemu człowiekowi takie świństwa tylko dlatego, że nie ma się samych piątek? Przecież to głupie. Dopiłem kawę sięgając po telefon. Drżącymi dłońmi wybrałem numer prześladowcy w napięciu czekając na pierwszy sygnał. Gdy go usłyszałem zamknąłem oczy czekając aż ten dupek odbierze.
- Widzę, że nie możesz się doczekać naszego spotkania.- zamarłem. Po drugiej stronie słuchawki usłyszałem niski, męski głos, którego nie słyszałem nigdy dotąd. Przed oczami przebiegły mi setki twarzy ludzi, których znam, jednak głos ten nie mógł zostać dopasowany do żadnej z nich. Przełknąłem z trudem ślinę otwierając lekko usta.
- Kim... kim jesteś...
- Ojeeeej.... chyba się mnie nie boisz, co?- co za bezczelny typ. Wziąłem głęboki oddech starając się grać twardego, ale w tej sytuacji było to potwornie trudne.
- Ja... chcę tylko wiedzieć kto śmie zawracać mi dupę...- burknąłem zaciskając dłoń na wannie. Chłopak zaśmiał się, co potwornie mnie zirytowało. Czemu nikt do cholery jasnej nie może wziąć mojej osoby na poważnie?
- Ale jesteś uroczy... niedługo wszystkiego się dowiesz.- cisza. Spojrzałem na telefon marszcząc brwi.
- Ha... halo... hej... dupek.- syknąłem odkładając komórkę na szafkę stojącą obok wanny, po czym spłukałem się wychodząc w końcu z zimnej już wody. Kto to może być? I czego mam się do cholery dowiedzieć? Co ja zrobiłem? Nie ma opcji żebym wysiedział sam w domu do wieczora... naprawdę zaczynam się bać, a jeśli cała ta sytuacja okaże się być żartem, to przysięgam, że jej autor zginie. Nie pozwolę robić z siebie idioty, nie ma nawet takiej opcji. Po narzuceniu na siebie szlafroka ruszyłem w stronę kuchni wybierając numer do Minhyuka.
- Hej... dawno się nie słyszeliśmy, co?- usłyszałem w słuchawce jego śmiech... cieszę się, że już nie jest na mnie zły. W sumie nigdy nie potrafił obrazić się na mnie na dłużej niż kilka minut.
- Minhyuk... mogę mieć do ciebie prośbę?- zapytałem wyjmując z lodówki awokado i pomidorki koktajlowe.
- Jasne, co jest?
- Spakuj się, tylko tak porządnie i... pomieszkaj ze mną kilka dni, co?
- Co? Zaczekaj... co się dzieje?
- Powiem ci wszystko jak przyjdziesz, obiecuję.
- Dobrze to... spakuję się i od razu do ciebie przyjadę.
- Nie wiem jak mam ci dziękować.- odetchnąłem wyjmując gotowe już tosty.
- Daj spokój, to nic takiego. Pamiętaj tylko, że masz mi o wszystkim powiedzieć.
- Tak wiem...
- Dobra... to do zobaczenia.- rozłączyłem się wpatrując się w kolejny kubek parującej, gorącej kawy. Ciesząc się jej zapachem zastanawiałem się czy dobrze robię zapraszając tu Minhyuka. Co jeśli ten ktoś go skrzywdzi? Chyba bym tego nie zniósł... W sumie nie powinienem go tak narażać, ale tradycyjnie pomyślałem o wszystkim za późno.
              Po śniadaniu wskoczyłem w byle jakie ubrania czekając na przyjście przyjaciela. Cały czas stałem w oknie wypatrując oprawcy... nie mam pojęcia kim jest ten człowiek i jakie ma zamiary. Jeśli zobaczy Minhyuka może go skrzywdzić dlatego muszę uważać. Gdy auto Minhyuka zajechało na podjazd odetchnąłem z ulgą biegnąc od razu w stronę drzwi, by mu otworzyć. Gdy pociągnąłem za klamkę ujrzałem uśmiechniętą twarz chłopaka trzymającego w ręku uchwyt ogromnej, wypchanej po brzegi walizki... w drugiej natomiast trzymał reklamówkę z masą jedzenia.
- Hyungwonnie.- zaszczebiotał wchodząc do środka - Ale się ucieszyłem jak mnie tu zaprosiłeś.- hm... bywa u mnie w każdy weekend więc nie rozumiem skąd ta radość.
- Aż tak? Czemu?
- No bo spędzimy ze sobą masę czasu... Będziemy jeździć razem na uczelnię, jeść, uczyć się, spać... no kurde wszystko. 
- Cieszę się, że jesteś zadowolony.- uśmiechnąłem się niosąc jego rzeczy na górę, do swojego pokoju. Czerwonowłosy zostawił zakupy w kuchni biegnąc za mną. Gdy tylko postawiłem walizkę na ziemi poczułem jak chłopak rzuca mi się na szyję pchając mnie tym samym na łóżko - Chcesz mnie zabić?
- Pora na ploteczki.- uśmiechnął się patrząc mi w oczy. Oblizałem wargi głęboko wzdychając.
- Minhyuk... ktoś mi grozi i cholernie się boję.- uśmiech z twarzy przyjaciela zniknął momentalnie. Nie chciałem mu o tym mówić, by go nie martwić, ale obiecałem... nie mogę się już wycofać.
- Czekaj, co ty mówisz... kto ci grozi? 
- Nie mam pojęcia kto to jest.- sięgnąłem po telefon pokazując chłopakowi sms'y - Wczoraj stał pod moim domem, a dzisiaj przełamałem się i do niego zadzwoniłem...
- Nie poznałeś tego głosu?
- Nie... nie mam pojęcia kto to.
- Czekaj... wczoraj... wczoraj jak wyleciałeś przed dom...
- On tam stał...
- Mówiłeś, że to zwidy.
- A co miałem ci powiedzieć?- westchnąłem kładąc się w stosie poduszek.
- Powinieneś mi od razu powiedzieć... a co na to twoi rodzice?- uśmiechnąłem się lekko podkładając sobie rękę pod głowę.
- Naprawdę sądzisz, że się tym przejęli?
- Hyungwon...
- Szkoda gadać.- westchnąłem klepiąc chłopaka po plecach - Mogę liczyć we wszystkim tak naprawdę tylko na ciebie.
- No ja na pewno tak tego nie zostawię.- burknął kładąc się obok mnie - Coś zaraz wymyślę.
- Liczę na to, że to jedynie nieśmieszny żart.
- To nie wygląda jak żart Hyungwon. Na pewno ostatnio się z nikim nie kłóciłeś?
- Minhyuk, znasz mnie.
- No tak.... Boże, boję się o ciebie.- jęknął przytulając mnie. Objąłem chłopaka głaszcząc go po ramieniu.
- Nic mi nie będzie... i strasznie ci dziękuję, że tu ze mną będziesz.- ten jedynie lekko się uśmiechnął wzmacniając uścisk.

*

                Dzień zleciał nam dość przyjemnie i niestety szybko. Cały czas rozmawialiśmy, jedliśmy i oglądaliśmy jakieś pierdoły w telewizji. Wieczorem gdy Minhyuk poszedł do wanny rozpaliłem w kominku szykując jakąś kolację. Rozmawiając doszliśmy do wniosku, że gdy chodziliśmy jeszcze do gimnazjum takie wieczory przy kominku były u nas rutyną. Jako że bardzo za tym zatęskniliśmy, postanowiliśmy do tego wrócić choć ten jeden raz. Krojąc warzywa usłyszałem pukanie do drzwi. Dochodziła 22 więc byłem święcie przekonany, że to ojciec, który tradycyjnie zapomniał zabrać z domu kluczy. W sumie dzięki Minhyukowi zapomniałem też o nękającym mnie prześladowcy, gdyż ten dzieciak idealnie potrafi zająć mi wolny czas i myśli, dlatego też nieźle zdziwiłem się po otwarciu drzwi.
- Idę!- wytarłem dłonie kierując się w stronę drzwi. Gdy je otworzyłem dopiero zapaliła mi się lampka, że coś jest nie tak... ojciec za każdym razem zostawia auto w garażu i przez niego wchodzi do domu... ale dałem ciała.
- Dobry wieczór.- otworzyłem szerzej oczy widząc stojącego przed sobą na oko 12-letniego chłopca trzymającego w ręku jakąś kopertę.
- Hej... o co chodzi?- ten jedynie wyciągnął rękę w moim kierunku wręczając mi list. Gdy za niego chwyciłem dziecko uniosło na mnie wzrok wpatrując się we mnie absolutnie beznamiętnym, niewyrażającym żadnych emocji wzrokiem - Powiesz mi co to jest?
- Nie wiem.- westchnąłem rozglądając się po posesji.
- Mieszkasz gdzieś w okolicy? Zadzwonić po twoich rodziców?
- Jesteśmy sąsiadami od kilku lat... mieszkam tam.- odparł wskazując na stojący po drugiej stronie ulicy dom.
- Ahh wybacz... rzadko wychodzę z domu. A...- wziąłem głęboki oddech pokazując na kopertę - Powiesz mi kto ci to dał?
- Taki pan.
- Jaki pan? Powiesz mi jak wyglądał?
- Był twojego wzrostu i miał blond włosy i dużo kolczyków w uszach. I był ubrany cały na czarno.- poczułem jak moje serce przyspiesza. Wskoczyłem szybko w buty łapiąc sąsiada za rękę.
- Chodź... odprowadzę cię do domu.
- Mogę wrócić sam.
- Jest bardzo późno i ciemno... coś może ci się stać.- pociągnąłem chłopca za sobą rozglądając się nerwowo dookoła. Byłem potwornie ciekawy co zawierała koperta i jednocześnie przerażony faktem, że mogę zostać w każdej chwili zaatakowany, jednak w sumie bardziej niż o siebie martwiłem się o dziecko idące obok mnie. Gdy przeszliśmy przez ogród otworzyłem furtkę rozglądając się czy nie nadjeżdża jakiś samochód. Ulica była całkowicie pusta więc z uśmiechem puściłem rękę chłopca dając mu znak głową żeby zmykał - Uciekaj szybko do domu żeby rodzice się nie martwili. 
- Zobacz, to on!- krzyknął nagle pokazując na stojącą przy skraju lasu postać. Właśnie, zapomniałem dodać, że całej "pikanterii" dodawał fakt, że mój dom znajduje się na końcu ulicy, zaraz przy niewielkim lesie.
- Idź szybko do domu.- syknąłem patrząc jak przestraszone dziecko znika za swoją furtką - Czego ode mnie chcesz?!- chłopak nawet nie drgnął. Miałem ochotę podbiec do niego i mu porządnie przyłożyć, ale znam siebie i wiem, że większą krzywdę zrobiłbym sobie niż jemu - Nie masz nawet na tyle jaj żeby ze mną porozmawiać?!
- Hyungwon, co ty robisz?- podskoczyłem słysząc za sobą przerażony głos Minhyuka, który wybiegł na ulicę w piżamie i fioletowych, puchatych kapciach - Wracajmy do domu, on może być niebezpieczny...
- Nie dam mu się zastraszyć.
- Hyungwon, proszę cię...
- Zaraz zadzwonię na policję!- czarna postać wzruszyła jedynie ramionami kierując się w stronę lasu. Chciałem za nim pójść, jednak zostałem skutecznie zatrzymany przez przyjaciela.
- Proszę cię, odpuść... boję się.- ostatnie słowa chłopaka przekonały mnie, by nie zadzierać z tym dupkiem i wrócić do domu. Narzuciłem na niego swoją bluzę kierując się wraz z nim na posesję. Po wejściu do domu wziąłem głęboki oddech kierując się do salonu. Gdy usiadłem na dywanie leżącym przy gorącym już kominku zerknąłem na kopertę zastanawiając się nad jej zawartością - Hyungwonnie...
- Hm? 
- Jest mi tak głupio...- uniosłem głowę wbijającym tym samym w niego wzrok.
- Co ty mówisz?
- Obiecałem ci, że cię ochronię, ale przy nim totalnie mnie sparaliżowało, przepraszam.- poczułem jak coś we mnie pęka... nie sądziłem, że Minhyuk tak bardzo przejmie się tą sprawą i że doprowadzi go ona do takiego stanu - Naprawdę się bałem, a... jak wyszedłem z łazienki i ciebie nie było...- po twarzy chłopaka spłynęła łza. Zerwałem się na równe nogi, jednak ten odwrócił się wycierając spływającą po bladym policzku słabość - Przestraszyłem się, że coś ci zrobił...
- Minhyuk...- wtuliłem w siebie przyjaciela zaciskając mocno powieki. Wiem, że jesteśmy dla siebie jak bracia, ale naprawdę nigdy do głowy by mi nie przyszło, że mój ukochany dzieciak będzie kiedyś płakał ze strachu o moją osobę - Byłeś bardzo dzielny, nie obwiniaj się. 
- Proszę cię, nie znikaj tak bez słowa... myślałem, że zwariuję.
- Przepraszam.- westchnąłem głaszcząc go po plecach - Chodź, zrobię ci kakao.- Minhyuk, mimo że jest starym dziadem uwielbia pić przed spaniem ciepłe kakao. Odkąd pamiętam zawsze go to uspokajało i działało na niego usypiająco. Gdy weszliśmy do kuchni, rzuciłem kopertę na blat zabierając się za przygotowanie napoju.
- Co to jest?
- Ah... ten dupek zaczepił mojego sąsiada żeby mi to przyniósł.
- Żartujesz... nie jesteś ciekawy co jest w środku?- wstawiłem kubek z mlekiem do mikrofali przygryzając wargę.
- Przeczytaj.
- Ale... to do ciebie...
- Minhyuk daj spokój... czytaj.- chłopak przytaknął otwierając niepewnie kopertę, z której wyjął po chwili czerwoną kartkę. Przełknąłem z trudem ślinę nie odrywając wzroku od przyjaciela.
- Czytać?- skinąłem jedynie głową - "Nie wiem w zasadzie jak powinienem zacząć i jakie słowa dobrać, by opisać to jakim bydlakiem jest Twój ojciec. Dzięki niemu moja rodzina to przeszłość, a ja zostawiony samemu sobie muszę radzić sobie z tym pieprzonym życiem..."- Minhyuk przerwał unosząc na mnie wzrok. Czułem jak mocno bijące serce podchodzi mi do gardła, a ręce zaczynają się coraz bardziej pocić.
- Dalej...
- "Długo myślałem nad tym jaka kara będzie odpowiednia. Nie zostawię tak tego. Może gdy on straci osobę, którą rzekomo bardzo kocha nauczy się sprawiedliwie oceniać ludzi... Nie jesteśmy rzeczami tylko ludźmi, ale Wy, zasrani prawnicy tego nigdy nie pojmiecie."- chłopak odłożył kartkę na stół sięgając niepewnie po kubek z kakao. Nie wiedziałem co mam powiedzieć... totalnie mnie zatkało. Nie znam spraw jakie prowadzi mój ojciec. Nie mam pojęcia co mógł zrobić rodzinie tego chłopaka i nie rozumiem dlaczego ten chce się mścić na mnie - Hyungwon...
- Poczekaj... muszę pozbierać myśli.- usiadłem obok chłopaka zamyślając się. Mógłbym przeszukać biuro ojca, w którym trzyma kopie wszystkich, prowadzonych przez niego spraw. Problem w tym, że nie wiem jak ten chłopak ma na nazwisko więc takie szukanie może okazać się totalnie bezcelowe.
- Hyungwonnie...- Minhyuk przysunął się do mnie niepewnie mnie obejmując - Masz jakiś plan?
- Przeszukać papiery ojca...
- Pod jakim nazwiskiem?
- No tego właśnie nie wiem.- przyjaciel westchnął zerkając na mnie.
- To musi być świeża sprawa, skoro ten chłopak postanowił od razu działać.
- Dobra... wystarczy, że sprawdzimy papiery z ostatniego miesiąca.- czerwonowłosy skinął głową udając się za mną do gabinetu. Wiem, że nie powinienem w nim przebywać... dostałem wyraźny zakaz od ojca, ale nie mam wyjścia. Jeśli chcę zrozumieć tego chłopaka i ochronić rodziców, którzy mają mnie głęboko gdzieś to nie powinienem się zastanawiać. Po wejściu do środka chwyciłem za segregator z napisem "marzec 2017". Po wręczeniu połowy papierów Minhyukowi usiadłem przy biurku przeglądając uważnie każdą sprawę. Wiem, że mój ojciec jest podłym człowiekiem i nie jednej osobie zaszedł za skórę, ale nie sądziłem, że któraś ze spraw będzie tak poważna, by osoba pokrzywdzona chciała mścić się na mojej rodzinie. Czas mijał... jedna godzina poganiana była przez drugą i tak do drugiej w nocy.
- Chyba coś mam.- ziewnął Minhyuk wręczając mi koszulkę z plikiem kartek.
- Idź się położyć.
- Nie ma nawet takiej opcji.- gdy usiadł obok mnie wziąłem głęboki oddech czytając.
- Shin Sunwoo... skazany na 25 lat więzienia za prowadzenie nielegalnej działalności... żona Gamon Orujov została przymusowo deportowana do Tajlandii, pod zarzutem nielegalnego pobytu.- przekartkowałem karty zamyślając się nad tym nieco intensywniej - Czemu myślisz, że to te papiery?
- Zobacz tutaj.- odparł Minhyuk wskazując na zdanie znajdujące się na samym końcu - Ich jedyne dziecko, Shin Hoseok zostaje oddzielony od rodziny. Jako osobie dorosłej nie zostaje przydzielony mu żaden opiekun. Chłopak jest w stanie utrzymać się sam do czasu wyjścia ojca Shin Sunwoo z więzienia. Jestem pewien, że to to.
- Jesteś geniuszem Minhyuk.- pospiesznie zrobiłem kopię dokumentów, po czym schowałem wszystko na miejsce, tak by ojciec nie nabrał żadnych podejrzeń.
- Co teraz zamierzasz?
- Planuję zrobić sobie dobrą kawkę i posiedzieć trochę nad tymi papierami.
- Jest już po drugiej... siądziemy do tego rano.
- Minhyuk... i tak bardzo mi pomogłeś. Idź spać, poradzę sobie.
- Nie mogę znowu cię zostawić...- uśmiechnąłem się lekko klepiąc przyjaciela po ramieniu.
- Pójdziemy do mojego pokoju... obiecuję, że do rana się stamtąd nie ruszę.
- Na pewno?
- Na pewno.- poklepałem chłopaka po pośladkach, na co ten posłusznie poszedł do mojej sypialni. Ja natomiast po zrobieniu sporego kubka mocnej kawy dołączyłem do niego siadając przy biurku... w sumie jakby nie patrzeć, przede mną sporo pracy.

*

- Hyungwonnie...- mruknąłem czując przeogromny ból pleców. Gdy uniosłem głowę zauważyłem, że przysnąłem nad papierami - Zaprowadzę cię do łóżka.- szepnął Minhyuk delikatnie mnie podnosząc.
- Nie nie, w porządku... wyspałem się.
- Mhm... chodź zrobię ci masaż.
- Mógłbyś?
- Jasne... należy ci się.- o ludu, jak dobrze. Zdjąłem koszulkę kładąc się na brzuchu wśród miękkiej pościeli. Przyjaciel usiadł okrakiem na moich pośladkach dokładnie mnie masując. Zamknąłem oczy czując jak odpływam, jednak Minhyuk skutecznie mi to przerwał - Dowiedziałeś się czegoś ciekawego?
- Tak... Tak jak czytaliśmy, mama Hoseoka została odesłana do Tajlandii, a jego ojciec wsadzony do więzienia. Chce się na mnie mścić, bo mój ojciec był reprezentantem osoby oskarżającej ojca Hoseoka. Zastanawia mnie tyl...- jęknąłem łapiąc za pościel gdyż Minhyuk trafił w dość czuły, potwornie bolący punkt.
- Przepraszam...
- Zastanawia mnie tylko skąd ten cały Hoseok wiedział gdzie mieszka mój ojciec i skąd wiedział, że ma syna i... dlaczego do cholery chce się mścić akurat na mnie? 
- No właśnie... dobre pytanie.
- Wiesz... na dzisiaj dam sobie z tym spokój. Jestem tym zmęczony.
- To co? Pizza, filmy?
- Mmm może sauna, pizza i filmy?
- No brzmi rewelacyjnie.- zerknąłem na niego, po czym po wymianie uśmiechami zamknąłem oczy oddając się w pełni pieszczocie Minhyuka.

~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz