7 kwietnia 2017

Prześladowca~cz.3[Wonho&Hyungwon]



                   Poniedziałek, godzina 18-sta. Po skończonych zajęciach poszedłem do biblioteki po wypożyczenie książki potrzebnej mi na czwartkowe zajęcia. Minhyuk chciał zapalić więc umówiliśmy się, że będzie na mnie czekał koło mojego samochodu. Chcieliśmy dzisiaj przysiąść do papierów dotyczących sprawy ojca Hoseoka... kto to widział żeby po całodniowych zajęciach nadal grzebać w tych wszystkich, prawniczych rzeczach? Na szczęście zajęcia we wtorek zaczynamy dopiero o 13-stej więc spokojnie możemy dziś zerwać noc.

/w tym samym czasie/
                 Minhyuk zgodnie z obietnicą stał przy czarnym aucie swojego przyjaciela paląc papierosa. Nagle poczuł jak ktoś zachodzi go od tyłu przykładając coś ostrego do jego brzucha.
- Hyungwon, co ty...- zaśmiał się chcąc się odwrócić, jednak napastnik skierował go twarzą do samochodu, nie pozwalając mu tym samym odwrócić się.
- Gdzie go znajdę?
- Co...- papieros znajdujący się w szczupłej dłoni chłopaka wypadł na ziemię odbijając się kilkakrotnie od betonowego parkingu.
- Wiesz kim jestem, nie rób z siebie większego idioty... gdzie jest Hyungwon?
- Nie... nie powiem ci.- ciało Minhyuka zaczęło drżeć, a po plecach spłynęła zimna strużka potu - Nie pozwolę ci go skrzywdzić...
- Ojjj jak szlachetnie.- Hoseok ścisnął nóż w dłoni wbijając go mocniej w brzuch chłopaka - Mów bo cię zaraz podziurawię.- syknął nie chcąc dać za wygraną.
- Aishh... w bibliotece... jest w bibliotece.
- Mogłeś tak od razu.- warknął oprawca chowając ostry przedmiot, po czym spokojnym krokiem ruszył w stronę wskazanego miejsca. Przerażony Minhyuk pragnął ostrzec przyjaciela, jednak był w tak silnym stresie, że nie był w stanie wyciągnąć z kieszeni płaszcza telefonu.
------
- Wezmę tą książkę.- uśmiechnąłem się wręczając kobiecie pracującej w bibliotece swoją legitymację.
- Dobrze... masz dwa tygodnie na zwrot.- schowałem to potwornie ciężkie cholerstwo do torby kłaniając się.
- Dziękuję, do widzenia.- gdy wyszedłem z biblioteki odetchnąłem ciesząc się, że w końcu jadę do domu. Poniedziałek to największe zło jakie ktoś stworzył przeciwko całej ludzkości. Pragnąłem jedynie dobrej kolacji, porządnej kąpieli i zabrania się wraz z Minhyukiem za robotę. Przechodząc przez łącznik łączący ze sobą bibliotekę z głównym budynkiem uczelni poczułem się obserwowany. Miałem dziwne wrażenie, że ktoś za mną idzie, co automatycznie pobudziło mnie jak poranna, mocna kawa. Zatrzymałem się przełykając głośno ślinę. Wtedy też poczułem na karku ciepły, miarowy oddech przyprawiający mnie o szybsze bicie serca i chwilowy zawał.
- Miło cię w końcu zobaczyć.- zamarłem. W przeciągu sekundy całe życie przebiegło mi przed oczami. Bałem się... byłem tak cholernie przerażony, że nie byłem w stanie odwrócić się w kierunku prześladowcy.
- Co... co tu robisz... 
- Przyszedłem się z tobą zobaczyć... nie cieszysz się?- wziąłem głęboki oddech odwracając się. Moim oczom ukazał się niezwykle przystojny chłopak o gęstych, blond włosach, ciemnych oczach i idealnie zarysowanej szczęce. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się zadziornie robiąc krok w moim kierunku, przez co staliśmy dosłownie kilka milimetrów od siebie.
- Skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać...
- Twój przyjaciel cię wsypał.
- Niczego mu nie zrobiłeś?
- Nie... choć korciło.- zrobiłem krok w tył zaciskając dłonie w pięści - Mam dla ciebie propozycję.
- Mów.
- Powiesz grzecznie Minhyukowi żeby spieprzał iii... pojedziemy sobie do ciebie.
- Nie widzę takiej potrzeby.- blondyn parsknął śmiechem wyciągając z kieszeni nóż.
- Chyba nie chcesz żeby ten nóż wylądował w ciałku twojego przyjaciela.- oczywiście, że nie chcę... Wziąłem głęboki oddech przygryzając nerwowo wargi.
- Po co chcesz do mnie jechać?
- Porozmawiać... wydaje mi się, że mamy sprawę do omówienia.- skinąłem jedynie głową kierując się do wyjścia. Czułem jak chłopak podąża za mną, nie odstępując mnie nawet na krok... co za okropne uczucie. Bałem się zabierać go do swojego domu... przecież mógł mnie w nim nawet zabić. Gdy wyszliśmy przed uczelnię ujrzałem przerażonego Minhyuka kręcącego się po parkingu.
- Minhyuk!- podbiegłem do chłopaka mocno go przytulając. Ten jedynie wybuchnął płaczem przepraszając mnie - Przestań, nic się nie stało, słyszysz?
- Hyungwon, on mi groził... przestraszyłem się, przepraszam.
- Uspokój się.- chwyciłem przyjaciela za twarz lekko się uśmiechając - Pojedź do domu albo na jakąś kawkę, okej? Ja i Hoseok mamy sprawę do załatwienia.
- Co?... jaką sprawę?
- Po prostu jedź w bezpieczne miejsce.- szepnąłem głaszcząc go po bladym policzku.
- Hyungwon...
- Jesteśmy w kontakcie.- uśmiechnąłem się zerkając na zdenerwowanego lekko blondyna - Wsiadaj.- nie trzeba było mu powtarzać dwa razy. Chłopak od razu władował się do mojego auta. Zdezorientowany przyjaciel spojrzał na mnie wielkimi oczyma chcąc o coś zapytać, jednak wyprzedziłem jego wszelkie myśli - Mamy sprawę do załatwienia, nie martw się. 
- Ale... Hyungwon, no co ty...
- Jakby co będę pisał.- posłałem chłopakowi uśmiech, by go trochę uspokoić, po czym siadłem za kierownicą pospiesznie odjeżdżając. Gdy tylko zniknąłem z pola widzenia przyjaciela, poczułem spływający pot po plecach i mokre dłonie trzymające niepewnie kierownicę.
- Jesteście chyba dobrymi przyjaciółmi, co?
- Nie powinno cię to interesować...- Hoseok uśmiechnął się, po czym spojrzał w okno wzdychając.
- Na twoim miejscu bym tak nie pyskował. 
- Jesteś ostatnią osobą, która będzie mi mówić jak mam się zachowywać. 
- Widzę, że może być naprawdę bardzo ciekawie.- westchnąłem jedynie nie mając ochoty na dalszą dyskusję z tym przygłupem. Gdy zajechałem na posesję spojrzałem na Hoseoka zaciskając zęby - Nie zaprosisz mnie do środka?
- Nie jesteś tu mile widziany...- burknąłem wysiadając z samochodu. Chłopak poszedł w moje ślady kierując się za mną do domu.
- Rozumiem, że twój ojciec jest w pracy.
- Na szczęście tak... i jak wróci wolałbym żeby cię tu nie zastał.- gdy zamknąłem za nami drzwi wziąłem głęboki oddech kierując się do swojego pokoju. Hoseok w ciszy szedł za mną. Czułem potworne ciarki na plecach wiedząc, że ma w zanadrzu nóż, który lada moment może wylądować w moim ciele. Po wejściu do pokoju stanąłem obok biurka zakładając ręce, chcąc przyjąć tym samym "groźną" pozę - O czym chciałeś ze mną rozmawiać? 
- W jakiej formie chcesz mi zapłacić za rozpad rodziny?- westchnąłem spoglądając na chłopaka stojącego dosłownie kilka centymetrów ode mnie.
- Hoseok...
- Wonho.
- Hm?
- Mów mi Wonho.
- Okej... w takim razie Wonho... znam twoją sytuację i jest mi cholernie przykro, ale powiedz mi co ja mam z tym wspólnego i dlaczego chcesz się mścić na mnie? Czemu jestem winien?
- Ja zostałem bez rodziców... niech twoi rodzice zostaną bez syna. Zemsta na tobie będzie smakować znacznie lepiej.- blondyn naparł na mnie swoim ciałem głęboko oddychając.
- Co... czekaj, czekaj, wyluzuj... co ty wyprawiasz?
- A jak ci się wydaje?- warknął łapiąc mnie za włosy.
- Aishh... pieprz się.
- Pieprzyć to ja za moment będę ciebie.
- Jesteś nienormalny.- wysapałem chcąc go odepchnąć, jednak na starcie wiedziałem, że nie mam z nim szans. Wonho odwrócił mnie w stronę biurka pchając na nie moje ciało, które z impetem uderzyło o kawał drewna - Przestań!- krzyknąłem czując jak łapy tego dupka dobierają się do moich spodni. Blondyn złapał bez problemu moje ręce trzymając je na plecach czym przysporzył mi sporo bólu, po czym osunął moje spodnie wraz z bielizną śmiejąc się szyderczo - Przestań, słyszysz?! Błagam cię, dosyć!- Hoseok rozpiął zamek w swoich spodniach przysuwając się do mnie. Czułem jak łzy zalewają moją twarz... już nawet nie chodzi o to, że nie jestem gejem i jest to wbrew mnie. Ten dupek chce mnie zgwałcić, a ja za nic w świecie nie potrafię się obronić - Proszę cię, porozmawiajmy...- wtedy też poczułem między pośladkami członka chłopaka - Błagam, nie... Hos... DOSYĆ!- wrzasnąłem czując jak robi mi się czarno przed oczami. Ból był nie do zniesienia. Opadłem bezwładnie na biurko nie mając siły, by się bronić - Przes... przestań...- jęknąłem czując jak penis tego zwyrodnialca wchodzi we mnie coraz głębiej rozrywając mnie od środka. Z każdym pchnięciem było mi coraz bardziej niedobrze. Zacisnąłem dłonie na przedmiotach znajdujących się pod ręką, po czym zwymiotowałem czując jak uginają się pode mną nogi zalane już przez ciepłe stróżki krwi. Wonho złapał mnie za włosy poruszając się we mnie coraz szybciej. Mam dość... czuję jakbym miał zaraz wyzionąć ducha.
- Tyle ci wystarczy?- syknął dochodząc we mnie. Poczułem się jak zwykła, puszczalska dziwka... Gdy Hoseok ze mnie wyszedł osunąłem się na ziemię zalewając się łzami - Nie płacz... powtórzymy to nie raz, z czasem przywykniesz.- nie byłem w stanie pozbierać myśli i unormować oddechu. W życiu nie przeżyłem czegoś takiego. Czym sobie zasłużyłem na coś tak okrutnego? - Zbieraj się, bo wyglądasz żałośnie.- parsknął śmiechem wychodząc z mojego pokoju. Chwilę potem słyszałem trzask drzwi wejściowych... wyszedł, co za ulga. Co za upokorzenie i podłe uczucie. Zostałem zgwałcony... ja, jako facet, we własnym domu, przez głupotę mojego ojca... Boże, jak to cholernie boli. Zrobiłbym wszystko, by pozbyć się tego okropnego uczucia i by wymazać te kilka minut z pamięci. Wiedziałem jednak, że nie mogę się nad sobą użalać. Musiałem jak najszybciej ogarnąć siebie i pokój przed powrotem Minhyuka. Zacząłem czołgać się w kierunku łazienki gdyż nie miałem na tyle siły, by wstać i dojść do niej na własnych nogach. Będąc w samych skarpetkach i mundurkowej, białej koszuli zawisłem nad ubikacją ponownie wymiotując. Przysięgam, że od tego momentu nigdy, przenigdy z nikim się nie zwiążę i z nikim nie pójdę do łóżka. Oparłem głowę o deskę zamykając oczy... wolałbym umrzeć niż żyć z poczuciem, że byłem czyjąś zabawką, która została wykorzystana jak największe ścierwo. Co on powiedział odchodząc? Że jeszcze to powtórzymy? O nie... wolę wpaść pod auto, utopić się czy zaćpać się na śmierć niż znowu to z nim zrobić. Czułem jak odpływam... ból był tak ogromny, że traciłem powoli przytomność. Czemu nawet ta czynność nie może zlecieć szybciej? Czemu muszę tak cierpieć?

*

- Hyungwon!- czuję jakbym miał dziwne przebłyski świadomości. Słyszę jak ktoś mnie woła jednak nie jestem w stanie sprecyzować co to za głos. Wszystko potwornie mnie boli... czuję, że moje myślenie też zostało już wyłączone - Hyungwon, gdzie jesteś?! Hyung... o matko.- uchyliłem powieki widząc wbiegającego do łazienki Minhyuka - Boże, Hyungwonnie.
- Zostaw...- szepnąłem zabierając rękę.
- Co to bydle ci zrobiło?- pisnął wycierając mokre od łez policzki.
- Wyjdź.
- Nie mów tak, zaraz ci pomogę.- chłopak podbiegł do wanny napełniając ją wodą, po czym kucnął obok mnie z zamiarem wzięcia mnie na ręce.
- Zostaw mnie.
- Proszę cię, uspokój się...
- Nie dotykaj mnie...- czerwonowłosy usadził mnie w ciepłej wodzie zdejmując ze mnie ostrożnie koszulę - Proszę cię, nie dotykaj mnie!
- Możesz...- chłopak wytarł łzy pociągając nosem - Możesz krzyczeć ile chcesz... i tak ci pomogę.- z sekundy na sekundę czułem coraz większą, narastającą we mnie złość. Czułem się potwornie zażenowany faktem, że mój najlepszy przyjaciel widzi mnie w takim stanie. Co ja mam mu powiedzieć? Jak się z tego wytłumaczyć? Nie mogę przecież powiedzieć, że zostałem zgwałcony... Boże, co za wstyd. Siedziałem nagi w wannie trzęsąc się jak osika... pomimo, że woda, w której siedziałem była niezwykle ciepła. Myślę, że spowodowane to było strachem i emocjami związanymi z tym, co przeszedłem... w zasadzie nawet nie wiem kiedy - Hyungwonnie...
- Zostaw mnie samego...
- Nie chcę... możesz coś sobie zrobić. 
- Idź stąd...- przyjaciel westchnął niepewnie wstając.
- Będę czekał przed łazienką... jakby co to wołaj.- ukryłem twarz w nogach czując jak ból rozchodzi się po całym moim ciele - Hyungwon...
- Chcę coś przeciwbólowego...- chłopak skinął głową biegnąc pospiesznie do kuchni. Gdy z niej wrócił kucnął obok wanny wręczając mi silne leki i szklankę wody.
- Ja... pójdę posprzątać, dobrze?- wziąłem tabletki, po czym odwróciłem głowę unikając jakiegokolwiek kontaktu z chłopakiem - Hej...
- Idź.- w końcu zostałem sam. Położyłem się w wannie czując jak moje spięte do granic możliwości mięśnie w końcu lekko się rozluźniają. Najchętniej zanurzyłbym się w wodzie zapominając o tym wszystkim... gdyby tylko to było takie proste.

*

- Hyungwonnie...- otworzyłem lekko oczy zerkając na siedzącego obok mnie Minhyuka. Leżałem w swoim łóżku, jednak jak się w nim znalazłem... nie wiem - Jak się czujesz?
- Super...- szepnąłem przekręcając się na drugi bok. Po chwili poczułem na ramieniu delikatną dłoń chłopaka. 
- Możemy porozmawiać?
- Wolałbym nie...
- Martwię się o ciebie.- szepnął kładąc się za mną, po czym delikatnie mnie przytulił.
- Minhyuk...
- Wiesz, że nic ci nie zrobię.- teraz już sam nie wiem czego i po kim mogę się spodziewać. Każdy najmniejszy ruch budzi we mnie dziwne, niekontrolowane odruchy i odczucia. Mimo to zacisnąłem zęby wtulając się niepewnie w chłopaka... w końcu jest moim przyjacielem, nie mogę popadać w paranoję - Gdybym cię nie wydał nie doszłoby do tego, wybacz mi.
- To nie jest twoja wina...
- Mów co chcesz...- przyjaciel westchnął głaszcząc mnie delikatnie po dłoniach - Nigdy sobie tego nie wybaczę.- zamknąłem jedynie oczy wsłuchując się w spokojny, miarowy oddech Minhyuka - Nie chcę rozmawiać o tym, co tu się stało...
- To nic już nie mów...
- Chcę tylko żebyś wiedział, że zawsze możesz na mnie liczyć i zawsze postaram się ci pomóc, dobrze?- skinąłem głową bawiąc się długimi, szczupłymi palcami czerwonowłosego.
- Dziękuję.
- Może coś ci przynieść, hm? Chcesz się czegoś napić albo coś zjeść?
- Nie.
- Może wody?
- Nie chcę.- przekręciłem się na plecy czując potworny ból w dole ciała - Minhyuk...
- Tak?
- Jest mi tak głupio...- pisnąłem czując jak z oczu wypływają mi strużki łez - Jeszcze... jeszcze na ciebie nakrzyczałem...
- Przestań.- chłopak wytarł moją twarz uważnie mi się przyglądając - To nie jest powód do wstydu. Pamiętaj, że nie jesteś niczemu winny, rozumiesz? Nie zrobiłeś nic złego.
- To było okropne...
- Ciii... nie myśl o tym. 
- Minhyuk...
- No już.- przyjaciel ukrył mnie w swoich ramionach starając się mnie uspokoić. Zawsze mogę na niego liczyć... nawet w tak koszmarnych sytuacjach. Mimo to ciągle czuję na sobie ręce Wonho... jego ciężki oddech i zapach. Błagam... niech stanie się coś, dzięki czemu zapomnę o dzisiejszym dniu...

~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

2 komentarze:

  1. Kocham takie drastyczne sytuacje w opowiadaniach 😲

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham takie drastyczne sytuacje w opowiadaniach 😲

    OdpowiedzUsuń