Nie poszedłem na uczelnię. Odesłałem tam jednak Minhyuka z prośbą, by wytłumaczył moją nieobecność. Wolałem dziś zostać w domu, by przemyśleć sobie kilka spraw i odpocząć nieco od ostatnich wydarzeń. Rano nie byłem w stanie ruszyć się z łóżka, by odprowadzić przyjaciela do drzwi. Ból nóg, pośladków i dolnej części pleców nie chciał dać za wygraną. Mimo to z wielkim trudem zwlokłem się z łóżka koło dziewiątej, by coś przegryźć i wziąć leki przeciwbólowe. Gdy zszedłem na dół zastałem krzątających się tam rodziców.
- Ty nie na uczelni?- pokręciłem jedynie przecząco głową szukając czegoś w lodówce - Nie masz mi nic do powiedzenia?
- Przepraszam...
- Dlaczego nie poszedłeś na zajęcia? Wiesz ile cię ominie?- usiadłem obok ojca i zacząłem nakładać jakąś znalezioną w lodówce pastę na ciepłego tosta - Synu, mówię do ciebie...
- Minhyuk przyniesie mi notatki...
- Mhm... i Minhyuk zda za ciebie egzaminy, napisze pracę licencjacką, obroni ją, tak?
- To tylko jeden dzień...
- Nie pyskuj mi.- westchnąłem przeżuwając leniwie kanapkę. Miałem nadzieję, że rodzice za chwilę wyjdą i będę mógł pobyć w domu sam.
- Hyungwonnie, coś się stało?- do kuchni wparowała mama dopijając swoją poranną kawę.
- Nie.
- To czemu nie poszedłeś na zajęcia?
- Przestań koło niego skakać.- sprostował sprawę ojciec odkładając gazetę - Idź szybko się ubrać, podwiozę cię.
- Nie.
- Posłuchaj mnie gnojku.- warknął łapiąc mnie za nadgarstek. Wyrwałem się zrywając się z krzesła.
- Nie dotykaj mnie!- pobiegłem do swojego pokoju zamykając pospiesznie drzwi na klucz. Nie ma opcji, by ktoś poza Minhyukiem mnie dotknął. Przysięgam, że zwariuję... jeszcze moment i oszaleję, mam dość. Wtedy też usłyszałem dźwięk telefonu. Podniosłem go niepewnie odczytując wiadomość.
<- Obudziłeś się? Jak się czujesz?
Minhyuk, co za ulga. Bałem się, że to ten popapraniec napisał.
-> Dobrze, nie martw się.
<- Na pewno? Jadłeś już?
-> Zjadłem i wracam do łóżka.
<- Śpij jak najwięcej... będę wieczorem.
Odłożyłem telefon kładąc się z powrotem do łóżka. Chciałem przespać ten dzień... najlepiej całe swoje życie. Do tego Minhyuk... aishhh, cieszę się, że jestem teraz sam, ale z drugiej strony potwornie mi go brakuje. Zawsze czułem się przy nim lepiej i bezpieczniej choć niezbyt chętnie o tym mówiłem. Po zamknięciu oczu wziąłem głęboki oddech starając się oczyścić myśli. Przydałaby mi się teraz butelka soju albo wina... po całej butelce z pewnością bym o wszystkim zapomniał, choć na chwilę.
*
Otworzyłem oczy czując ogromny spokój. Za oknami widniał już mrok, co bardzo mi odpowiadało. Sięgnąłem po telefon, by sprawdzić, która jest godzina... dochodziła 19-sta. Chciałem zadzwonić do Minhyuka, gdyż przez cały dzień nie otrzymałem od niego ani jednej wiadomości, jednak wiedziałem, że jest teraz po zajęciach więc nie chciałem zawracać mu głowy telefonem. Niech skupi się na jeździe samochodem. Wstałem z łóżka kierując się w stronę balkonu, by móc przez chwilę oczyścić jeszcze swój umysł. Wtedy też ujrzałem podjeżdżający pod dom samochód, jednak nie należał on do mojego przyjaciela. Zmarszczyłem brwi przyglądając się uważnie kierowcy. Byłem pewien, że jest to Wonho, jednak myliłem się... Gdy auto zaparkowało ujrzałem wysiadającego z niego Shownu- chłopaka z naszej uczelni robiącego w tej chwili magisterkę. Wiem, że Minhyuk się z nim kumpluje, często też imprezowali, ale to co zobaczyłem zbiło mnie momentalnie z tropu. Gdy mój przyjaciel wysiadł z samochodu, podszedł do chłopaka delikatnie go całując.
- Dzięki za podwózkę.
- Może będę mógł na chwilę do was wejść, co?- zapytał obejmując go w pasie. Stałem jak wryty nie wiedząc o co tu do cholery jasnej chodzi.
- Wiesz... dla mnie nie ma żadnego problemu, ale to dom Hyungwona i no... mówiłem ci, że ma teraz gorszy okres. Lepiej będzie jak się nim zajmę.
- Taki przyjaciel to skarb Minhyukkie.- mruknął Shownu całując mojego najlepszego przyjaciela. Miałem ochotę zwymiotować. Już nawet nie chodzi o to, że Minhyuk jest gejem... absolutnie nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Czemu nie powiedział mi, że spotyka się z Shownu? Czemu nie powiedział mi, że jest homoseksualistą? Jako jego przyjaciel powinienem wiedzieć o tym jako pierwszy... nie ukrywam, że cholernie mnie to zabolało.
- Pójdę już.
- Zobaczymy się jutro?
- Kawa?
- Może wpadniesz do mnie na noc?
- Wolę nie zostawiać go samego.- chłopak westchnął całując Minhyuka w czoło.
- Jasne, rozumiem... zdzwonimy się.- czerwonowłosy przytaknął uśmiechając się, po czym ruszył w stronę drzwi. Zbiegłem na dół stając w przedpokoju. Gdy Minhyuk wszedł do środka uśmiechnął się szeroko zdejmując kurtkę.
- Nie musisz się rozbierać...- burknąłem oblizując nerwowo wargi.
- Hm? Co ty mówisz?... Źle się czujesz?
- Czuję się świetnie... jak mogłeś mnie tak okłamać, co?
- Co? Czekaj, Hyungwon...
- Jesteś gejem?- chłopak zamilkł spuszczając głowę - Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Bałem się...
- Bałeś się...- parsknąłem śmiechem kręcąc z niedowierzania głową - Myślałem, że się przyjaźnimy.
- Zrozum, że bałem się twojej reakcji.
- A ja myślałem, że się znamy i że nie mamy przed sobą tajemnic.- ruszyłem na górę pakując pospiesznie rzeczy chłopaka - Mówiłem ci o problemach z ojcem, o tym, że zostałem zgwałcony, a ty co? Bałeś się powiedzieć, że masz chłopaka, tak?
- Hyungwonnie, o co ci dokładnie chodzi?
- O to, że niedługo o mnie zapomnisz!- rzuciłem walizką pod nogi przyjaciela czując jak do oczu napływają mi łzy.
- Zwariowałeś?
- Idź już stąd.
- Hyungwon...
- No wypad!
- Nie, poczekaj... proszę cię, porozmawiajmy.
- Nie mam z tobą o czym rozmawiać.. idź już stąd.- czerwonowłosy westchnął biorąc do ręki walizkę.
- Proszę cię, przemyśl to... przepraszam, nie chciałem żeby tak to wyszło...- rzuciłem się na łóżko zalewając się łzami. Czemu mnie to tak bardzo zabolało? Przecież Minhyuk jest tylko i wyłącznie moim przyjacielem... nic więcej. W życiu nie patrzyłem na niego jak na partnera. Wydaje mi się, że boję się zwyczajnie tego, że porzuci mnie na rzecz Shownu i wkrótce zostanę zupełnie sam...
Gdy nadszedł wieczór zszedłem na dół chcąc przygotować sobie coś do jedzenia. Chciałem jedynie coś szybko zjeść i znów wrócić do łóżka, by spać i nie myśleć za bardzo o wydarzeniach z ostatnich dni, jednak nie pozwoliło mi na to pukanie do drzwi. Westchnąłem idąc w ich kierunku. Gdy je otworzyłem ujrzałem stojącego w progu Wonho. Odruchowo złapałem za klamkę chcąc je zamknąć, jednak w szczelinie między drzwiami a framugą znalazła się noga chłopaka.
- Hyungwon, daj spokój.
- Wypad stąd.
- Daruj sobie.- jak już wcześniej wspominałem Hoseok jest potwornie silny. Jednym pchnięciem otworzył drzwi wchodząc do środka. Wziąłem głęboki oddech wbijając wzrok w ziemię... byłem przerażony - Co porabiasz?- zamknąłem drzwi idąc ze spuszczoną głową do kuchni - Hej...
- Robię kolację...- szepnąłem czując jak robi mi się niedobrze. Jak on śmiał po tym wszystkim tu przychodzić?
- Idealnie... jesteś sam?- skinąłem jedynie głową - A gdzie Minhyuk?
- Daleko stąd...
- Mhm.- blondyn zaszedł mnie od tyłu przyglądając się uważnie temu, co robię - Co dobrego robisz?
- Nie wiem.- szepnąłem czując jak po policzku spływa mi łza. Wonho spojrzał na mnie parskając śmiechem.
- Płaczesz?
- Odwal się.
- Ojjj dzieciaku... usiądź, ja coś zrobię.- odwróciłem niepewnie głowę spoglądając na niego pytająco - No siadaj.- zagryzłem wargi udając się do kuchennego blatu, przy którym zająłem jedno z krzeseł.
- Po co tu przyszedłeś...
- Chciałem się z tobą zobaczyć.
- Po tym co zrobiłeś?- chłopak spojrzał na mnie i już wtedy poczułem, że bardzo pożałuję tych słów.
- A... przypomnij mi co zrobiłem.
- Nie żartuj...
- Dobra... przemyślałem to sobie, ale to nie oznacza, że nagle stanę się dla ciebie miły. Nigdy taki nie byłem i nie będę.- odpowiedział podjadając marchewkę, którą kroił w cieniutkie paski... zakładam, że zamierza zrobić bibimbap. Zaraz... co ja mówię. Wonho zaczyna prowadzić ze mną rozmowę jak normalny, cywilizowany człowiek, a ja się zastanawiam nad tym, co będziemy jeść na kolację.
- Co sobie przemyślałeś?
- Naprawdę chcesz o tym rozmawiać?
- Chcę poznać tok twojego prymitywnego rozumowania...- blondyn zaśmiał się nastawiając maszynę do ryżu.
- Fakt, chciałem się na was zemścić, ale...- chłopak westchnął wyjmując z lodówki mięso... widzę, że czuje się jak u siebie - Jestem jaki jestem, ale to wszystko nie dawało mi później spokoju.
- Nadal nie rozumiem...
- Dobra, darujmy to sobie.
- Wystarczy mi jedno, szczere słowo, nic więcej.
- Nie należę do tego typu osób.
- Nie potrafisz przeprosić za wyrządzoną komuś krzywdę?
- Nie.- chłopak postawił przede mną miskę z pysznie pachnącym jedzeniem - Jedz.- chwyciłem niepewnie za pałeczki mieszając ze sobą wszystkie składniki.
- Nie dodałeś tu jakiejś trutki?
- Jeszcze nie.
- Jeszcze?
- Jak mnie zdenerwujesz to się poważnie nad tym zastanowię.- patrzyliśmy sobie w oczy nie wyrażając przy tym żadnych emocji. Dopiero po dłuższej chwili Wonho uśmiechnął się zajadając się swoją porcją. Jak chce to potrafi mieć ludzkie odruchy. Wymieszałem bibimbap głęboko wzdychając - Jedz, bo będzie zimne.
- Powiedz mi... o co ci tak naprawdę chodzi?- zapytałem unosząc wzrok na chłopaka. Wonho jedynie napełnił usta jedzeniem nie odrywając wzroku od kuchennego blatu - Hoseok...
- Zajmij się jedzeniem.
- Do cholery jasnej...
- Dobra... jest mi źle z tym co zrobiłem, zadowolony?!- nie wierzyłem w to co słyszę. Sięgnąłem po szklankę z wodą upijając kilka łyków, po czym ponownie spojrzałem na blondyna.
- Nie sądzisz, że lepiej będzie jak całkowicie znikniesz z mojego życia? Nie chcę tego wszystkiego...- mówiąc to pchnąłem miskę z bibimbap w jego stronę - Chcę tylko żebyś zniknął.
- Wciąż mamy wobec siebie dług.
- Co ty pieprzysz? Wonho, mówiłem ci, że nie mam z tą sprawą nic wspólnego... mnie to nie dotyczy, nie rozumiesz?
- Nie chcę być po prostu sam.- o nie... tego się nie spodziewałem. Współczułem mu... cholernie mu współczułem, ale po tym co zrobił... nie mam dla niego litości.
- Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej... może wtedy bym się nad tobą zlitował.
- Jesteś podły.
- Ja? Ja cię nękam, nachodzę, tak? To ja cię zgwałciłem jak największego śmiecia?
- Chcę to teraz naprawić...- warknął wstając z krzesła.
- Mam już przyjaciela... nie potrzebuję kogoś takiego jak ty.
- Pewny jesteś, że nadal go masz?
- Słucham?
- Wiem jak go potraktowałeś... zachowałeś się jak ostatni dupek.
- Nie no, mam cię dość... jesteś bezczelny.- Wonho stanął między moimi nogami głęboko oddychając. Spuściłem wzrok czując jak znów cały dygoczę ze strachu. Moja pewność siebie i przebojowość znów ze mnie wyparowały. Nie wiem co ten chłopak w sobie ma, że tak panicznie się go boję.
- Powtórz to.
- Doskonale słyszałeś co powiedziałem...- szepnąłem zaciskając dłonie na dresowych spodniach.
- Boisz się mnie.
- Dziwisz się?
- Nie... ani trochę.- mruknął głaszcząc mnie po policzku. Zacisnąłem powieki z trudem łapiąc oddech... nie chcę znów przez to przechodzić - Teraz widzę, że mogę zrobić z tobą absolutnie wszystko.
- N... nie, błagam... Już raz to zrobiłeś.- usłyszałem jedynie chichot chłopaka. Co on kombinuje? Minhyuk, gdzie jesteś do cholery? Jakim jestem idiotą, że cię stąd wyrzuciłem. Dłoń chłopaka głaszcząca mój policzek zjechała na brodę delikatnie ją unosząc. Po chwili mogłem czuć na ustach ciepłe wargi Hoseoka. Zadrżałem, jednak nie miałem na tyle odwagi, by go odepchnąć.
- Nie bój się.- szepnął wywołując dziwny ucisk w moim brzuchu.
- Dość...- blondyn złapał mnie za twarz pogłębiając pocałunek. Zamurowało mnie. W życiu się nie całowałem... z resztą... aishh to nawet nie chodzi o to. Jak mogę być tak blisko z kimś kogo się boję i szczerze nienawidzę? Poza tym tak jak mówiłem... nie jestem gejem - Mm... Wonho...- chłopak jedynie wsunął język w moje usta łapiąc mnie za tył głowy. Czułem, że z nim nie wygram. Odwzajemniałem jego pocałunek z nadzieją, że po wszystkim da mi w końcu święty spokój. Gdy po kilku sekundach usłyszałem jego ciche pomruki poczułem dziwnie ogarniające mnie ciepło. Moje ciało dosłownie płonęło. Wolna dłoń prześladowcy chwyciła niepewnie za jedną z moich układając ją na swojej talii. Jęknąłem chcąc to przerwać, jednak ten burak nie dawał za wygraną. Dla świętego spokoju zacząłem głaskać kciukiem miejsce, na którym spoczęła moja dłoń. Wtedy też poczułem lekki uśmiech na ustach chłopaka. Robi ze mną co chce... manipuluje mną jak kukiełką. Jestem jednak tak przerażony, że nie potrafię mu się postawić. W pewnym momencie Hoseok cmoknął mnie delikatnie w kącik ust patrząc mi w oczy, które momentalnie wbiłem w ziemię. Czułem, że moja twarz nabiera barwy potwornie ostrego kimchi. Kolejne upokorzenie do kolekcji...
- Hyungwon...- mruknął wodząc nosem po moich włosach.
- Przestań... Hoseok, przestań.- znów nie potrafiłem unormować oddechu... to było chyba dla mnie zbyt duże przeżycie... najgorsze jest to, że mi się to podobało - Nie jestem taki jak ty...
- Jaki?- uśmiechnął się głaszcząc mnie po udach.
- Dobrze wiesz o czym mówię.
- Nie do końca.
- Nie jestem gejem...- blondyn zaśmiał się sięgając po szklankę wody.
- Udowodnić ci, że jesteś?- znów to robi... znów gra na moich emocjach. Mam ochotę złapać za pałeczki od bibimbap i go nimi podziurawić.
- Nie jestem... nie wmawiaj mi tego...- wtedy też Wonho złapał mnie za włosy odchylając moją głowę lekko do tyłu, po czym złożył delikatny, ale długi pocałunek na mojej szyi wydobywając ze mnie gardłowy jęk, którego w życiu bym się nie spodziewał. Po wszystkim spojrzał jedynie na mnie z triumfalnym uśmiechem.
- Mam cię.
- Wal się...- burknąłem czując się jak skończony kretyn. Wonho posłał mi dość... uroczy uśmiech, po czym westchnął przygryzając lekko wargę.
- To co? Do jutra?- skinąłem jedynie głową schodząc z krzesła, po czym ruszyłem do swojego pokoju. Ten imbecyl wie gdzie są drzwi... niech radzi sobie sam. Pragnąłem zadzwonić do Minhyuka i o wszystkim mu opowiedzieć... zapytać, co powinienem teraz zrobić, ale przypomniałem sobie, że się pokłóciliśmy. Powinienem więc chyba najpierw go przeprosić za swoje szczeniackie zachowanie... Rzuciłem się na łóżko sięgając po telefon, po czym wybrałem numer przyjaciela.
- Słucham?- zaraz... czemu on płacze?
- Minhyukkie...
- Oo, Hyungwon... coś się stało?
- Co... czekaj... ja powinienem zadać ci to pytanie. Czemu płaczesz?- po drugiej stronie słuchawki zapanowała głucha cisza - Minhyuk...
- Zerwałem z Shownu.- tego szczerze mówiąc się nie spodziewałem...
- Ale dlaczego?
- Dla ciebie... nie chciałeś żebym się z nim spotykał.
- Boże Minhyuk...- jaki ze mnie pieprzony egoista. I co ja mam teraz do cholery jasnej zrobić? - Odkręć to, błagam cię.
- Już za późno.
- Minhyukkie...
- Zdzwonimy się jutro, dobrze?
- Ale...- cisza... rozłączył się. Musi bardzo to przeżywać. Co robić, co robić? Czemu doprowadziłem do takiej sytuacji? Aishhh jeszcze ten cholerny Wonho. Trochę za dużo rzeczy na raz jak dla mnie. Dopadłem pospiesznie laptopa szukając na facebook'u profilu Shownu. Nie miałem do niego numeru, a musiałem się z nim skontaktować za wszelką cenę - Gdzie ten pajac... dobra, jest.- wziąłem głęboki oddech od razu do niego pisząc.
<- Hej, moglibyśmy się spotkać?
-> Nie rozumiem po co.
<- Chciałbym z tobą pogadać... wpadnij do mnie, okej?
-> To chyba nie jest dobry pomysł.
<- Hyung, proszę cię.
-> Dobra, luz... o której mam być?
<- Nawet teraz.
-> Okej... narazie.
Poszło łatwiej niż myślałem. Muszę ich ze sobą pogodzić. Przede wszystkim muszę wytłumaczyć Shownu, że Minhyuk zerwał z nim przeze mnie i że wcale tak naprawdę tego nie chciał. Mam nadzieję, że mi uwierzy. No i sprawa kluczowa... przeproszenie Minhyuka. Jestem beznadziejnym przyjacielem, dopiero dzisiaj to sobie uświadomiłem. Jak mogłem się tak podle zachować? On w życiu nie zrobiłby mi czegoś takiego.
Siedziałem w salonie wypatrując auta Shownu. Gdy w końcu podjechało na moją posesję chwyciłem za telefon dzwoniąc do Minhyuka.
- Słucham cię.- ton jego głosu był już nieco spokojniejszy. Czułem się podle ponownie go denerwując.
- Minhyuk, błagam przyjedź do mnie.- wydusiłem z siebie udając, że jestem cholernie przerażony.
- Co się dzieje?- podłapał to... o to mi właśnie chodziło.
- Znowu się tu kręci... błagam cię przyjedź. Strasznie się boję.
- Jasne... już... już jadę, spokojnie.- słyszałem w słuchawce, że w pośpiechu zbiera się do wyjścia - Zamknij dokładnie drzwi. Jak będę pod domem to zadzwonię.
- Dziękuję.- rozłączyłem się biegnąc w stronę drzwi, do których podchodził właśnie Shownu - Cześć.- wymusiłem uśmiech wpuszczając go do środka. Nie lubię typa, ale co zrobię... Minhyuk go.. chyba kocha więc muszę to naprawić.
- Hej... mów, bo nie mam czasu.
- Emm... może soju?
- Jestem samochodem.
- Możesz zostać na noc.- gdy poczułem na sobie dość dziwne spojrzenie chłopaka, od razu dotarło do mnie jaką głupotę palnąłem - Dostaniesz swój pokój, spokojnie. Chcę się z tobą napić, a nie się do ciebie dobierać czy coś...- Shownu uśmiechnął się przytakując.
- No dobrze, niech tak będzie.- gdy weszliśmy do kuchni chwyciłem za schłodzoną butelkę alkoholu i dwie szklanki, po czym rozlałem nam trochę soju nie odrywając wzroku od chłopaka.
- Wiem, że jesteś chłopakiem Minhyuka, dlatego chcę cię lepiej poznać.- Shownu wziął łyk alkoholu wzdychając.
- Byłym chłopakiem.
- No tak...- chrząknąłem pijąc soju - Wiem, że z tobą zerwał, ale...
- Hyungwon, co ty kombinujesz?
- Posłuchaj mnie... Minhyuk z tobą zerwał, bo... powiedzmy, że to na nim wymusiłem. On wcale tego nie chciał, zrozum.
- Czekaj... co ty mówisz?
- Widziałem jak się obściskujecie i... byłem zazdrosny. Nie to, że Minhyuk mi się podoba czy coś, to nie o to chodzi...
- A o co?
- O to, że mam tylko jego i... bałem się po prostu, że zostanę sam.- polałem nam alkoholu ponownie go smakując - Zachowałem się jak dupek wiem... chcę tylko żebyś wiedział, że on nadal cię kocha i cholernie przeżywa to wasze rozstanie.- Shownu westchnął bawiąc się szklanką.
- Nadal uważasz się za jego najlepszego przyjaciela?
- Zachowałem się jak skończony egoista, wiem... Ale chcę to teraz naprawić. Musisz mu wybaczyć.
- Wszystko zależy teraz od Minhyuka. Poznałem prawdę, okej... ale uwierz mi, że ja nic z tym nie zrobię, jeśli on nie będzie chciał...
- Walcz o niego...- spojrzałem na chłopaka, który po zerknięciu na mnie dopił alkohol do końca nalewając sobie kolejną porcję - Z nim też porozmawiam... zrozumiałem swój błąd...
- Mi nie musisz tego mówić Hyungwon. To Minhyuk jest twoim najlepszym przyjacielem i to jemu powinieneś powiedzieć to wszystko.
- Tak, wiem...- wtedy rozległo się też pukanie do drzwi - Eee... to pewnie mama wróciła z pracy. Poczekaj chwilkę.- pobiegłem w stronę drzwi pospiesznie je otwierając. Gdy ujrzałem przed nimi zapuchniętego od płaczu przyjaciela wtuliłem go w siebie wychodząc z nim na taras - Minhyukkie, przepraszam.... zachowałem się jak skończony egoista, wybacz mi.
- Co? Hyungwon, daj spokój... wejdźmy do środka, nie chcę żeby ten popapraniec coś ci zrobił.
- Nie ma go tu.
- Co...
- Minhyuk, zrozumiałem swój błąd. Najlepsi przyjaciele nie robią takich rzeczy, przepraszam...
- Nie jestem na ciebie zły.
- Zachowałem się jak dupek.- pocałowałem chłopaka w czoło wymuszając uśmiech. Ostatnimi czasy nie uśmiechnąłem się szczerze ani razu... nie mam na to zwyczajnie ochoty - Ale mam coś dla ciebie.
- Zwariowałeś... co takiego?
- Chodź za mną.- chwyciłem czerwonowłosego za drobną dłoń prowadząc go za sobą do kuchni. Gdy ujrzał Shownu zatrzymał się wbijając wzrok w podłogę.
- Minhyuk...- zdezorientowany Shownu zerknął na mnie, na co ja jedynie odsunąłem się od przyjaciela kłaniając się.
- Minhyukkie... powiedziałem Shownu całą prawdę. Powinniście chyba ze sobą porozmawiać.- westchnąłem wyciągając z tylnej kieszeni spodni przyjaciela papierosy, po czym pospiesznie wybiegłem na dwór. Gdy usiadłem na schodach odpaliłem jednego z nich zastanawiając się nad wydarzeniami z ostatnich dni. Mój najlepszy przyjaciel okazał się być gejem... mało tego, ma nawet chłopaka; facet, który mnie zgwałcił zaczął się do mnie przymilać w dość dziwny sposób, co nie ukrywam... trochę mi się podoba. Cholera jasna... jakie to życie jest popieprzone...
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Zrozum, że bałem się twojej reakcji.
- A ja myślałem, że się znamy i że nie mamy przed sobą tajemnic.- ruszyłem na górę pakując pospiesznie rzeczy chłopaka - Mówiłem ci o problemach z ojcem, o tym, że zostałem zgwałcony, a ty co? Bałeś się powiedzieć, że masz chłopaka, tak?
- Hyungwonnie, o co ci dokładnie chodzi?
- O to, że niedługo o mnie zapomnisz!- rzuciłem walizką pod nogi przyjaciela czując jak do oczu napływają mi łzy.
- Zwariowałeś?
- Idź już stąd.
- Hyungwon...
- No wypad!
- Nie, poczekaj... proszę cię, porozmawiajmy.
- Nie mam z tobą o czym rozmawiać.. idź już stąd.- czerwonowłosy westchnął biorąc do ręki walizkę.
- Proszę cię, przemyśl to... przepraszam, nie chciałem żeby tak to wyszło...- rzuciłem się na łóżko zalewając się łzami. Czemu mnie to tak bardzo zabolało? Przecież Minhyuk jest tylko i wyłącznie moim przyjacielem... nic więcej. W życiu nie patrzyłem na niego jak na partnera. Wydaje mi się, że boję się zwyczajnie tego, że porzuci mnie na rzecz Shownu i wkrótce zostanę zupełnie sam...
Gdy nadszedł wieczór zszedłem na dół chcąc przygotować sobie coś do jedzenia. Chciałem jedynie coś szybko zjeść i znów wrócić do łóżka, by spać i nie myśleć za bardzo o wydarzeniach z ostatnich dni, jednak nie pozwoliło mi na to pukanie do drzwi. Westchnąłem idąc w ich kierunku. Gdy je otworzyłem ujrzałem stojącego w progu Wonho. Odruchowo złapałem za klamkę chcąc je zamknąć, jednak w szczelinie między drzwiami a framugą znalazła się noga chłopaka.
- Hyungwon, daj spokój.
- Wypad stąd.
- Daruj sobie.- jak już wcześniej wspominałem Hoseok jest potwornie silny. Jednym pchnięciem otworzył drzwi wchodząc do środka. Wziąłem głęboki oddech wbijając wzrok w ziemię... byłem przerażony - Co porabiasz?- zamknąłem drzwi idąc ze spuszczoną głową do kuchni - Hej...
- Robię kolację...- szepnąłem czując jak robi mi się niedobrze. Jak on śmiał po tym wszystkim tu przychodzić?
- Idealnie... jesteś sam?- skinąłem jedynie głową - A gdzie Minhyuk?
- Daleko stąd...
- Mhm.- blondyn zaszedł mnie od tyłu przyglądając się uważnie temu, co robię - Co dobrego robisz?
- Nie wiem.- szepnąłem czując jak po policzku spływa mi łza. Wonho spojrzał na mnie parskając śmiechem.
- Płaczesz?
- Odwal się.
- Ojjj dzieciaku... usiądź, ja coś zrobię.- odwróciłem niepewnie głowę spoglądając na niego pytająco - No siadaj.- zagryzłem wargi udając się do kuchennego blatu, przy którym zająłem jedno z krzeseł.
- Po co tu przyszedłeś...
- Chciałem się z tobą zobaczyć.
- Po tym co zrobiłeś?- chłopak spojrzał na mnie i już wtedy poczułem, że bardzo pożałuję tych słów.
- A... przypomnij mi co zrobiłem.
- Nie żartuj...
- Dobra... przemyślałem to sobie, ale to nie oznacza, że nagle stanę się dla ciebie miły. Nigdy taki nie byłem i nie będę.- odpowiedział podjadając marchewkę, którą kroił w cieniutkie paski... zakładam, że zamierza zrobić bibimbap. Zaraz... co ja mówię. Wonho zaczyna prowadzić ze mną rozmowę jak normalny, cywilizowany człowiek, a ja się zastanawiam nad tym, co będziemy jeść na kolację.
- Co sobie przemyślałeś?
- Naprawdę chcesz o tym rozmawiać?
- Chcę poznać tok twojego prymitywnego rozumowania...- blondyn zaśmiał się nastawiając maszynę do ryżu.
- Fakt, chciałem się na was zemścić, ale...- chłopak westchnął wyjmując z lodówki mięso... widzę, że czuje się jak u siebie - Jestem jaki jestem, ale to wszystko nie dawało mi później spokoju.
- Nadal nie rozumiem...
- Dobra, darujmy to sobie.
- Wystarczy mi jedno, szczere słowo, nic więcej.
- Nie należę do tego typu osób.
- Nie potrafisz przeprosić za wyrządzoną komuś krzywdę?
- Nie.- chłopak postawił przede mną miskę z pysznie pachnącym jedzeniem - Jedz.- chwyciłem niepewnie za pałeczki mieszając ze sobą wszystkie składniki.
- Nie dodałeś tu jakiejś trutki?
- Jeszcze nie.
- Jeszcze?
- Jak mnie zdenerwujesz to się poważnie nad tym zastanowię.- patrzyliśmy sobie w oczy nie wyrażając przy tym żadnych emocji. Dopiero po dłuższej chwili Wonho uśmiechnął się zajadając się swoją porcją. Jak chce to potrafi mieć ludzkie odruchy. Wymieszałem bibimbap głęboko wzdychając - Jedz, bo będzie zimne.
- Powiedz mi... o co ci tak naprawdę chodzi?- zapytałem unosząc wzrok na chłopaka. Wonho jedynie napełnił usta jedzeniem nie odrywając wzroku od kuchennego blatu - Hoseok...
- Zajmij się jedzeniem.
- Do cholery jasnej...
- Dobra... jest mi źle z tym co zrobiłem, zadowolony?!- nie wierzyłem w to co słyszę. Sięgnąłem po szklankę z wodą upijając kilka łyków, po czym ponownie spojrzałem na blondyna.
- Nie sądzisz, że lepiej będzie jak całkowicie znikniesz z mojego życia? Nie chcę tego wszystkiego...- mówiąc to pchnąłem miskę z bibimbap w jego stronę - Chcę tylko żebyś zniknął.
- Wciąż mamy wobec siebie dług.
- Co ty pieprzysz? Wonho, mówiłem ci, że nie mam z tą sprawą nic wspólnego... mnie to nie dotyczy, nie rozumiesz?
- Nie chcę być po prostu sam.- o nie... tego się nie spodziewałem. Współczułem mu... cholernie mu współczułem, ale po tym co zrobił... nie mam dla niego litości.
- Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej... może wtedy bym się nad tobą zlitował.
- Jesteś podły.
- Ja? Ja cię nękam, nachodzę, tak? To ja cię zgwałciłem jak największego śmiecia?
- Chcę to teraz naprawić...- warknął wstając z krzesła.
- Mam już przyjaciela... nie potrzebuję kogoś takiego jak ty.
- Pewny jesteś, że nadal go masz?
- Słucham?
- Wiem jak go potraktowałeś... zachowałeś się jak ostatni dupek.
- Nie no, mam cię dość... jesteś bezczelny.- Wonho stanął między moimi nogami głęboko oddychając. Spuściłem wzrok czując jak znów cały dygoczę ze strachu. Moja pewność siebie i przebojowość znów ze mnie wyparowały. Nie wiem co ten chłopak w sobie ma, że tak panicznie się go boję.
- Powtórz to.
- Doskonale słyszałeś co powiedziałem...- szepnąłem zaciskając dłonie na dresowych spodniach.
- Boisz się mnie.
- Dziwisz się?
- Nie... ani trochę.- mruknął głaszcząc mnie po policzku. Zacisnąłem powieki z trudem łapiąc oddech... nie chcę znów przez to przechodzić - Teraz widzę, że mogę zrobić z tobą absolutnie wszystko.
- N... nie, błagam... Już raz to zrobiłeś.- usłyszałem jedynie chichot chłopaka. Co on kombinuje? Minhyuk, gdzie jesteś do cholery? Jakim jestem idiotą, że cię stąd wyrzuciłem. Dłoń chłopaka głaszcząca mój policzek zjechała na brodę delikatnie ją unosząc. Po chwili mogłem czuć na ustach ciepłe wargi Hoseoka. Zadrżałem, jednak nie miałem na tyle odwagi, by go odepchnąć.
- Nie bój się.- szepnął wywołując dziwny ucisk w moim brzuchu.
- Dość...- blondyn złapał mnie za twarz pogłębiając pocałunek. Zamurowało mnie. W życiu się nie całowałem... z resztą... aishh to nawet nie chodzi o to. Jak mogę być tak blisko z kimś kogo się boję i szczerze nienawidzę? Poza tym tak jak mówiłem... nie jestem gejem - Mm... Wonho...- chłopak jedynie wsunął język w moje usta łapiąc mnie za tył głowy. Czułem, że z nim nie wygram. Odwzajemniałem jego pocałunek z nadzieją, że po wszystkim da mi w końcu święty spokój. Gdy po kilku sekundach usłyszałem jego ciche pomruki poczułem dziwnie ogarniające mnie ciepło. Moje ciało dosłownie płonęło. Wolna dłoń prześladowcy chwyciła niepewnie za jedną z moich układając ją na swojej talii. Jęknąłem chcąc to przerwać, jednak ten burak nie dawał za wygraną. Dla świętego spokoju zacząłem głaskać kciukiem miejsce, na którym spoczęła moja dłoń. Wtedy też poczułem lekki uśmiech na ustach chłopaka. Robi ze mną co chce... manipuluje mną jak kukiełką. Jestem jednak tak przerażony, że nie potrafię mu się postawić. W pewnym momencie Hoseok cmoknął mnie delikatnie w kącik ust patrząc mi w oczy, które momentalnie wbiłem w ziemię. Czułem, że moja twarz nabiera barwy potwornie ostrego kimchi. Kolejne upokorzenie do kolekcji...
- Hyungwon...- mruknął wodząc nosem po moich włosach.
- Przestań... Hoseok, przestań.- znów nie potrafiłem unormować oddechu... to było chyba dla mnie zbyt duże przeżycie... najgorsze jest to, że mi się to podobało - Nie jestem taki jak ty...
- Jaki?- uśmiechnął się głaszcząc mnie po udach.
- Dobrze wiesz o czym mówię.
- Nie do końca.
- Nie jestem gejem...- blondyn zaśmiał się sięgając po szklankę wody.
- Udowodnić ci, że jesteś?- znów to robi... znów gra na moich emocjach. Mam ochotę złapać za pałeczki od bibimbap i go nimi podziurawić.
- Nie jestem... nie wmawiaj mi tego...- wtedy też Wonho złapał mnie za włosy odchylając moją głowę lekko do tyłu, po czym złożył delikatny, ale długi pocałunek na mojej szyi wydobywając ze mnie gardłowy jęk, którego w życiu bym się nie spodziewał. Po wszystkim spojrzał jedynie na mnie z triumfalnym uśmiechem.
- Mam cię.
- Wal się...- burknąłem czując się jak skończony kretyn. Wonho posłał mi dość... uroczy uśmiech, po czym westchnął przygryzając lekko wargę.
- To co? Do jutra?- skinąłem jedynie głową schodząc z krzesła, po czym ruszyłem do swojego pokoju. Ten imbecyl wie gdzie są drzwi... niech radzi sobie sam. Pragnąłem zadzwonić do Minhyuka i o wszystkim mu opowiedzieć... zapytać, co powinienem teraz zrobić, ale przypomniałem sobie, że się pokłóciliśmy. Powinienem więc chyba najpierw go przeprosić za swoje szczeniackie zachowanie... Rzuciłem się na łóżko sięgając po telefon, po czym wybrałem numer przyjaciela.
- Słucham?- zaraz... czemu on płacze?
- Minhyukkie...
- Oo, Hyungwon... coś się stało?
- Co... czekaj... ja powinienem zadać ci to pytanie. Czemu płaczesz?- po drugiej stronie słuchawki zapanowała głucha cisza - Minhyuk...
- Zerwałem z Shownu.- tego szczerze mówiąc się nie spodziewałem...
- Ale dlaczego?
- Dla ciebie... nie chciałeś żebym się z nim spotykał.
- Boże Minhyuk...- jaki ze mnie pieprzony egoista. I co ja mam teraz do cholery jasnej zrobić? - Odkręć to, błagam cię.
- Już za późno.
- Minhyukkie...
- Zdzwonimy się jutro, dobrze?
- Ale...- cisza... rozłączył się. Musi bardzo to przeżywać. Co robić, co robić? Czemu doprowadziłem do takiej sytuacji? Aishhh jeszcze ten cholerny Wonho. Trochę za dużo rzeczy na raz jak dla mnie. Dopadłem pospiesznie laptopa szukając na facebook'u profilu Shownu. Nie miałem do niego numeru, a musiałem się z nim skontaktować za wszelką cenę - Gdzie ten pajac... dobra, jest.- wziąłem głęboki oddech od razu do niego pisząc.
<- Hej, moglibyśmy się spotkać?
-> Nie rozumiem po co.
<- Chciałbym z tobą pogadać... wpadnij do mnie, okej?
-> To chyba nie jest dobry pomysł.
<- Hyung, proszę cię.
-> Dobra, luz... o której mam być?
<- Nawet teraz.
-> Okej... narazie.
Poszło łatwiej niż myślałem. Muszę ich ze sobą pogodzić. Przede wszystkim muszę wytłumaczyć Shownu, że Minhyuk zerwał z nim przeze mnie i że wcale tak naprawdę tego nie chciał. Mam nadzieję, że mi uwierzy. No i sprawa kluczowa... przeproszenie Minhyuka. Jestem beznadziejnym przyjacielem, dopiero dzisiaj to sobie uświadomiłem. Jak mogłem się tak podle zachować? On w życiu nie zrobiłby mi czegoś takiego.
Siedziałem w salonie wypatrując auta Shownu. Gdy w końcu podjechało na moją posesję chwyciłem za telefon dzwoniąc do Minhyuka.
- Słucham cię.- ton jego głosu był już nieco spokojniejszy. Czułem się podle ponownie go denerwując.
- Minhyuk, błagam przyjedź do mnie.- wydusiłem z siebie udając, że jestem cholernie przerażony.
- Co się dzieje?- podłapał to... o to mi właśnie chodziło.
- Znowu się tu kręci... błagam cię przyjedź. Strasznie się boję.
- Jasne... już... już jadę, spokojnie.- słyszałem w słuchawce, że w pośpiechu zbiera się do wyjścia - Zamknij dokładnie drzwi. Jak będę pod domem to zadzwonię.
- Dziękuję.- rozłączyłem się biegnąc w stronę drzwi, do których podchodził właśnie Shownu - Cześć.- wymusiłem uśmiech wpuszczając go do środka. Nie lubię typa, ale co zrobię... Minhyuk go.. chyba kocha więc muszę to naprawić.
- Hej... mów, bo nie mam czasu.
- Emm... może soju?
- Jestem samochodem.
- Możesz zostać na noc.- gdy poczułem na sobie dość dziwne spojrzenie chłopaka, od razu dotarło do mnie jaką głupotę palnąłem - Dostaniesz swój pokój, spokojnie. Chcę się z tobą napić, a nie się do ciebie dobierać czy coś...- Shownu uśmiechnął się przytakując.
- No dobrze, niech tak będzie.- gdy weszliśmy do kuchni chwyciłem za schłodzoną butelkę alkoholu i dwie szklanki, po czym rozlałem nam trochę soju nie odrywając wzroku od chłopaka.
- Wiem, że jesteś chłopakiem Minhyuka, dlatego chcę cię lepiej poznać.- Shownu wziął łyk alkoholu wzdychając.
- Byłym chłopakiem.
- No tak...- chrząknąłem pijąc soju - Wiem, że z tobą zerwał, ale...
- Hyungwon, co ty kombinujesz?
- Posłuchaj mnie... Minhyuk z tobą zerwał, bo... powiedzmy, że to na nim wymusiłem. On wcale tego nie chciał, zrozum.
- Czekaj... co ty mówisz?
- Widziałem jak się obściskujecie i... byłem zazdrosny. Nie to, że Minhyuk mi się podoba czy coś, to nie o to chodzi...
- A o co?
- O to, że mam tylko jego i... bałem się po prostu, że zostanę sam.- polałem nam alkoholu ponownie go smakując - Zachowałem się jak dupek wiem... chcę tylko żebyś wiedział, że on nadal cię kocha i cholernie przeżywa to wasze rozstanie.- Shownu westchnął bawiąc się szklanką.
- Nadal uważasz się za jego najlepszego przyjaciela?
- Zachowałem się jak skończony egoista, wiem... Ale chcę to teraz naprawić. Musisz mu wybaczyć.
- Wszystko zależy teraz od Minhyuka. Poznałem prawdę, okej... ale uwierz mi, że ja nic z tym nie zrobię, jeśli on nie będzie chciał...
- Walcz o niego...- spojrzałem na chłopaka, który po zerknięciu na mnie dopił alkohol do końca nalewając sobie kolejną porcję - Z nim też porozmawiam... zrozumiałem swój błąd...
- Mi nie musisz tego mówić Hyungwon. To Minhyuk jest twoim najlepszym przyjacielem i to jemu powinieneś powiedzieć to wszystko.
- Tak, wiem...- wtedy rozległo się też pukanie do drzwi - Eee... to pewnie mama wróciła z pracy. Poczekaj chwilkę.- pobiegłem w stronę drzwi pospiesznie je otwierając. Gdy ujrzałem przed nimi zapuchniętego od płaczu przyjaciela wtuliłem go w siebie wychodząc z nim na taras - Minhyukkie, przepraszam.... zachowałem się jak skończony egoista, wybacz mi.
- Co? Hyungwon, daj spokój... wejdźmy do środka, nie chcę żeby ten popapraniec coś ci zrobił.
- Nie ma go tu.
- Co...
- Minhyuk, zrozumiałem swój błąd. Najlepsi przyjaciele nie robią takich rzeczy, przepraszam...
- Nie jestem na ciebie zły.
- Zachowałem się jak dupek.- pocałowałem chłopaka w czoło wymuszając uśmiech. Ostatnimi czasy nie uśmiechnąłem się szczerze ani razu... nie mam na to zwyczajnie ochoty - Ale mam coś dla ciebie.
- Zwariowałeś... co takiego?
- Chodź za mną.- chwyciłem czerwonowłosego za drobną dłoń prowadząc go za sobą do kuchni. Gdy ujrzał Shownu zatrzymał się wbijając wzrok w podłogę.
- Minhyuk...- zdezorientowany Shownu zerknął na mnie, na co ja jedynie odsunąłem się od przyjaciela kłaniając się.
- Minhyukkie... powiedziałem Shownu całą prawdę. Powinniście chyba ze sobą porozmawiać.- westchnąłem wyciągając z tylnej kieszeni spodni przyjaciela papierosy, po czym pospiesznie wybiegłem na dwór. Gdy usiadłem na schodach odpaliłem jednego z nich zastanawiając się nad wydarzeniami z ostatnich dni. Mój najlepszy przyjaciel okazał się być gejem... mało tego, ma nawet chłopaka; facet, który mnie zgwałcił zaczął się do mnie przymilać w dość dziwny sposób, co nie ukrywam... trochę mi się podoba. Cholera jasna... jakie to życie jest popieprzone...
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podoba mi sie charakter Wonho taki porywczy i robi co mu sie żywnie podoba ;x
OdpowiedzUsuń