13 kwietnia 2017

Prześladowca~cz.5[Wonho&Hyungwon]



                   Siedziałem na tarasie wpatrując się w lekko bujające się na wietrze drzewa. Moje myśli krążyły jedynie wokół dwóch tematów... Wonho i Minhyuk. Miałem szczerą nadzieję, że wrócą do siebie z Shownu i że cała ta sprawa zakończy się happy endem. Nie darowałbym sobie tego gdyby rozstali się na dobre z mojej głupoty. Temat numer dwa... za cholerę nie potrafię wyprzeć z głowy Wonho. Gdy tylko zamknę oczy, widzę jego twarz... gdy zaciągnę się powietrzem, czuję jego zapach... co się ze mną do cholery jasnej dzieje? Przecież mnie skrzywdził, zachowuje się jak osoba niezrównoważona psychicznie, chodzi za mną, wie o mnie już chyba wszystko... a mimo to coś mnie do niego ciągnie. Nie potrafię określić co to jest. Nie podoba mi się, nie dopuszczam nawet do siebie takiej myśli, by być z facetem... naprawdę nie potrafię tego wyjaśnić. Wziąłem głęboki oddech czując jak robi mi się zimno, jednak mimo to nie chciałem wchodzić do domu, by nie krępować chłopaków. Odpaliłem kolejnego papierosa przechadzając się po ogrodzie, by choć trochę się rozgrzać.
- Wyjdź choć na chwilę z mojej głowy.- syknąłem, po czym zaciągnąłem się dymem. Do cholery jasnej, tracę już do tego cierpliwość. Hoseok nie chce być sam po nazwijmy to stracie rodziców, rozumiem. Dlaczego tylko rozegrał to w tak podły sposób? Czy aby na pewno chodzi tylko o to, że mój ojciec wsadził jego ojca do więzienia, a mamę odesłał do Tajlandii? Może wina tak naprawdę jest po mojej stronie? Nie, zaraz... w życiu nie widziałem tego chłopaka na oczy, nie mogłem niczym zawinić. Aishh, jakie to wszystko jest pokręcone.
- Hyungwonnie!- podskoczyłem odwracając się pospiesznie za siebie. Na tarasie stał uśmiechnięty Minhyuk w objęciach Shownu... o ludu, co za ulga. Zgasiłem papierosa podchodząc do nich z szerokim uśmiechem... o dziwo szczerym.
- I jak tam?
- Wszystko jest między nami wyjaśnione.- uśmiechnął się Shownu całując mojego przyjaciela w głowę... gr.
- Cieszę się i... jeszcze raz, bardzo was przepraszam. 
- A daj spokój, nie ma o czym mówić.- zaszczebiotał czerwonowłosy całując swojego chłopaka w policzek.
- Dobra chłopaki... zostawiam was, bo jeszcze mam dzisiaj trochę roboty na uczelnię.
- Hm? Przecież piłeś.- spojrzałem na Shownu przypominając sobie ile soju w niego wlałem.
- Mam mocną głowę, nic mi nie będzie.
- Ale...
- Do jutra skarbie.- mruknął całując Minhyuka, na co zawstydzony wbiłem wzrok w ziemię czując jak robi mi się niedobrze. Jako że czynność ta trwała w ich wykonaniu wyjątkowo długo, wszedłem do domu czując narastającą we mnie złość i... zazdrość? O co mi kuźwa chodzi? Wszedłem do kuchni po kolejną butelkę soju, po czym zasiadłem w salonie upijając kilka łyków. Nie poznaję samego siebie... w życiu nie piłem... i to jeszcze sam ze sobą.
- Hyungwon...- odwróciłem głowę widząc stojącego za mną Minhyuka.
- Fajnie, że się pogodziliście.- chłopak wymusił uśmiech siadając obok mnie, po czym wyjął ostrożnie z mojej ręki zieloną butelkę z alkoholem.
- Od kiedy ty pijesz?- szepnął niemalże uważnie mi się przyglądając.
- A ja wiem.- wzruszyłem ramionami opierając głowę na jego ramieniu - Od kiedy całkowicie przestałem radzić sobie z życiem.
- Co... o czym ty mówisz?
- Szkoda gadać.
- Co szkoda gadać... Hyungwon, mów co się dzieje.- powiedzieć mu o Wonho czy lepiej sobie darować taką szczerość? Cholera, to mój przyjaciel... na pewno odpowiednio mi doradzi - Hej...
- Chodzi o Hoseoka...- chłopak westchnął głaszcząc mnie po udzie.
- Wiem, że ta sprawa cię gnębi i pewnie długo będzie to za tobą chodzić, ale masz mnie... wiesz, że ci pomogę...
- Minhyuk...
- Hm?
- Nie chodzi o to.
- Nie rozumiem... to o co chodzi?- wziąłem głęboki oddech spoglądając z ogromnym zażenowaniem w oczy przyjaciela.
- Był dzisiaj u mnie.
- Co? Miał czelność po tym co zrobił?!
- Nie krzycz.- wstałem przecierając rękoma twarz - On... pogadaliśmy szczerze i... Hoseok nie chce być po prostu sam...
- Hyungwon do cholery, oprzytomnij.
- Nie umie tego okazywać, ale widziałem, że czuje się źle z tym co zrobił...
- Nie mów mi tylko, że mu wybaczyłeś...
- Minhyuk, całowaliśmy się.- między nami zapadła głucha cisza zakłócana jedynie cichym skwierczeniem kominka. Czułem jak serce rozsadza mi klatkę piersiową... nigdy nie byłem tak zestresowany rozmową z przyjacielem.
- Chyba źle usłyszałem...
- Raczej dobrze.
- Czy ty jesteś nienormalny? Dlaczego to zrobiłeś? 
- Nie mam pojęcia... 
- Zastrasza cię? A może ci się podoba, co?
- Boże, Minhyuk...
- Powiedz mi prawdę.
- Nic z tych rzeczy... nie mam pojęcia czemu to zrobiłem. 
- Kłamiesz.- no tak... zapomniałem, że Minhyuk zna mnie na wylot i niczego nie jestem w stanie przed nim ukryć - Hyungwon... jeśli ten drań ci się spodobał to przysięgam, że zrobię wszystko żebyś się z nim nie spotykał.
- Dlaczego?
- A więc mam rację... Boże, Hyungwon...
- Nie, nie, to nie tak...
- Nie pogrążaj się, błagam cię.-  chłopak westchnął dopijając do końca soju, które zabrał mi kilka minut wcześniej - Dlaczego akurat on? Jest tylu fajnych chłopa...
- Minhyuk do cholery, nie jestem gejem.- ugryzłem się w język starając się bardziej uważać na to, co mówię - Chodzi mi o to, że... no... byłem pewien, że bardziej pociągają mnie dziewczyny. Nie chcę z nim być.
- Mam rozumieć, że sam do końca nie wiesz kto cię bardziej pociąga?
- Nie... ja wiem, że jak już mam z kimś być to tylko z dziewczyną. Ja... ja naprawdę szanuję twoją decyzję i będę cię w niej wspierał, ale to nie jest dla mnie... Hoseok mi się nie podoba.
- A mimo to się z nim całujesz.... sam tego chciałeś czy cię zmusił?
- Minhyuk...
- Błagam cię, pogadajmy o tym szczerze.- ma rację. Przytaknąłem siadając obok przyjaciela.
- Z początku strasznie mną manipulował, a wiesz... po tym co zrobił bałem mu się postawić...- zerknąłem na czerwonowłosego widząc ogromne zainteresowanie z jego strony - A... później zaczął mnie całować... tak po prostu, ja... Minhyuk, nigdy nie czułem się tak dobrze...- widząc zdziwienie na twarzy przyjaciela, ukryłem twarz między nogami czując się jak skończony imbecyl.
- Wiesz... Hyungwonnie... znam cię tyle lat i jedyne o czym marzę to twoje szczęście.- spojrzałem na chłopaka otwierając szeroko oczy - Ja... chcę żebyś z kimś był i był szczęśliwy, ale dlaczego to musi być akurat on? Nie ufam mu... nie po tym co zrobił... Poza tym jego ojciec robił jakieś lewe interesy... nie wiesz tak naprawdę jakim człowiekiem jest Hoseok.
- Jego ojciec nie ma tu nic do rzeczy.... mój to burak, a mimo to ze mną trzymasz.- przyjaciel zaśmiał się przytakując - Poza tym jeden jedyny raz się całowaliśmy... przecież to nic takiego. Może chciał jedynie ze mnie zadrwić i jutro o tym całkowicie zapomni i znowu będzie traktował mnie jak gówno...
- Nie wydaje mi się, ale powiedzmy, że masz rację... W takim razie ile chcesz dać mu czasu na sprawdzenie go?
- Myślisz, że powinienem zrobić coś takiego?
- Jasne, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Wszystko ma się odbywać przy mnie...
- Co... Minhyuk ty zboczeńcu.
- Znaczy... aishh... chodzi mi o wasze spotkania. Skoro cię nachodzi to wiesz... jak wejdzie do domu to się gdzieś schowam, spokojnie... Nie mam zamiaru patrzeć na to, co on z tobą wyrabia.
- Dobry wieczór chłopcy.- Minhyuk wstał pospiesznie kłaniając się mojemu ojcu. Zerknąłem na zegarek... dochodziła 24... jak ten czas szybko leci.
- Dobry wieczór.
- Nie przywitasz się ze mną synu?- wstałem niechętnie z kanapy przełykając z trudem ślinę.
- Cześć...
- Widzę, że pijecie mój alkohol.- powiedział sięgając po pustą butelkę soju.
- Ja to kupiłem... miałem prawo to wypić.
- Mam dość twojego pyskowania Hyungwon.
- Nie pyskuję ci... mówię tylko jak jest.
- A to co odstawiłeś dzisiaj rano?- westchnąłem zerkając na Minhyuka.
- A po co do tego wracasz? Mam teraz gorszy okres...
- Odkąd cię znam, masz gorszy okres... ile jeszcze będziemy z matką znosić twoje szczeniackie humorki? 
- Tato, proszę cię...- ojciec podszedł do mnie łapiąc mnie mocno za nadgarstek - Nie... nie dotykaj mnie. 
- O tym właśnie mówię.... co to znaczy "nie dotykaj mnie"? Jestem twoim ojcem do cholery! 
- Proszę cię, zostaw mnie! Mam już ciebie dość, rozumiesz?!- poczułem silne uderzenie w twarz. Z resztą nie był to pierwszy raz kiedy ojciec podniósł na mnie rękę - Znowu?- warknąłem czując się potwornie upokorzony faktem, że ojciec już się nie hamuje i bije mnie na oczach Minhyuka.
- Jak... jak znowu?- przyjaciel spojrzał na mojego ojca - Co pan wyprawia?
- Nie wtrącaj się Minhyuk.- burknął udając się jak gdyby nigdy nic do kuchni. Westchnąłem kierując się bez chwili zastanowienia do swojego pokoju.
- Hyungwonnie...- wchodząc do sypialni rzuciłem się na łóżko czując się jak skończony śmieć. Jak on śmiał zrobić coś takiego przy niemalże obcej mu osobie? - Hyungwon.
- Nie chcę o tym gadać, okej?
- Ale tak nie można do cholery.
- Znoszę to od kilku lat, spokojnie.- Minhyuk położył się obok mnie mocno mnie przytulając i wtedy też usłyszałem dźwięk przychodzącego sms'a. Westchnąłem sięgając po telefon i to co ujrzałem automatycznie postawiło mnie na nogi - Minhyuk...
- Hm?
- Zobacz.- wręczyłem przyjacielowi telefon z treścią: "Bardzo Cię boli? Twój ojciec nie powinien tak postępować...". Minhyuk oddał mi telefon zrywając się z łóżka - Minhyuk, co ty...
- Czy on cię cały czas obserwuje? 
- Nie wiem... też jestem w szoku, ale co ty chcesz...
- Idę z nim pogadać.
- Minhyuk, nie...
- Wiem co robię... masz tutaj zostać.- nakazał opuszczając mój pokój. Zamurowało mnie... w życiu nie widziałem tak bojowo nastawionego przyjaciela. Mam nadzieję, że nie zrobi jakiejś głupoty i że nie wyrządzą sobie krzywdy...

/w tym samym czasie/
- Hej! Hoseok!- chłopak wybiegł na dwór biegając po całej posesji - Wyłaź do cholery, nie mam ochoty na twoje gierki!
- Wybiegł pies bojowy...
- Co...- zza drzewa wyszedł blond włosy chłopak oblizując zalotnie wargi - Nie nazywaj mnie tak.
- Oj oj... już nie czuj się taki urażony. Co z Hyungwonem?
- Właśnie o tym chciałem pogadać... 
- No to słucham. 
- Dlaczego się tutaj kręcisz? To prywatny teren.
- Nie twój, a Hyungwona... a z tego co wiem, on nie ma nic przeciwko.- Minhyuk westchnął podchodząc bliżej znienawidzonego chłopaka.
- Czego tak naprawdę od niego chcesz?
- Wiesz... bez urazy, ale nie bardzo mam ochotę o tym z tobą rozmawiać.
- A to dlaczego? Czyżbyś miał coś do ukrycia?
- Nie... ale jesteś osobą tak rozpieszczoną przez życie, że możesz tego nie zrozumieć.- Minhyuk zrobił krok w tył nie wierząc w to co słyszy.
- Zaraz... co masz na myśli?
- Jakby to ująć... Masz kochających cię rodziców, świetnego przyjaciela, chłopaka... uczysz się na najlepszej uczelni w Korei, masz gdzie mieszkać, masz co jeść, nie musisz martwić się o pracę, by się utrzymać... masz absolutnie wszystko.
- Nadal nie rozumiem...
- No właśnie... Ja straciłem rodziców, nie mam żadnych przyjaciół, nie wiem za co będę żył... Hyungwon owszem... ma świetny dom, uczelnię, ale co z tego skoro jego rodzice mają go głęboko w dupie i tylko czekają aż się od nich wyniesie...
- Co ty mówisz...
- Ja i Hyungwon jesteśmy dokładnie tacy sami...
- Mylisz się... nie znam drugiego tak dobrego człowieka jak on, natomiast ty...
- Co ja?
- Mam ci przypomnieć, że go zgwałciłeś?- czerwonowłosy chwycił Wonho za kurtkę zaciskając na niej mocno pięści - Gdybyś tylko wiedział jak okropnie się wtedy czuł... 
- Nie wracaj do tego.
- Niby dlaczego? Czyżby to gryzło twoje sumienie? 
- Nie znam pojęcia "wyrzuty sumienia". 
- Czyżby? W takim razie skoro nie chcesz okazać skruchy, zniknij z życia Hyungwona raz na zawsze.
- Mam lepszą propozycję.- Minhyuk spojrzał pytająco na chłopaka zaciskając mocniej dłonie - Odpieprz się i nie wtrącaj się w to, co jest między nami.
- Między wami nic nie ma i nie będzie...
- To się jeszcze okaże...

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz