30 kwietnia 2017

Ukryty przekaz~cz.1[Kyungil&Yijeong]




- Cześć Yijeong.- uniosłem wzrok spoglądając na stojącego nad sobą Dokyuna.
- Hej.
- Znowu z nią piszesz?- uśmiechnąłem się jedynie przytakując - I jak?- chłopak usiadł obok mnie zerkając na mój telefon.
- Ejjj nie podglądaj. 
- Nie podglądam matole.- zaśmiał się dmuchając na trzymany w ręku kubek z gorącą kawą - Tyle już ze sobą piszecie... czemu się nie spotkacie?
- Oboje się wstydzimy.
- No błagam cię.- parsknął śmiechem upijając łyk pobudzającego napoju - Taki przystojniak jak ty i się wstydzi?
- Ta... daleko mi do bycia przystojnym. 
- Jak słucham takiego gadania to automatycznie mam ochotę wylać tą kawę na twój pusty łeb.
- Śmiało.- zachichotałem odpisując na kolejną wiadomość.
- Co ta miłość robi z ludźmi... 
- Naprawdę mi się podoba, co ja na to poradzę.
- Nie no, to dobrze... już dawno ci mówiłem, że powinieneś sobie kogoś znaleźć. 
- Zapraszam państwa do sali.- stanął nad nami wykładowca. Westchnąłem wstając leniwie z ławki. Nie miałem dziś ochoty na naukę. Najchętniej zostałbym w domu i pisał z moją śliczną Yubin. Jak to się w ogóle stało, że zaczęliśmy ze sobą pisać? Hmm... w sumie pamiętam tylko tyle, że któregoś grudniowego dnia siedziałem przybity w domu i wtedy otrzymałem wiadomość od nieziemsko ślicznej dziewczyny. Napisała do mnie na portalu społecznościowym mówiąc, że wpadłem jej w oko i że chciałaby mnie bliżej poznać. Mimo że bardzo mi się spodobała, nie miałem ochoty na żadne flirty i pisanie z tak zwaną płcią przeciwną. Po kilku jednak rozmowach doszedłem do wniosku, że jest to dziewczyna idealna, pisana właśnie mi. Piszemy ze sobą od kilku miesięcy, jednak żadne z nas nie ma odwagi wyjść z inicjatywą spotkania. Oboje studiujemy w Seoulu więc nic nie stoi na przeszkodzie, by się spotkać... hm... nic poza koszmarną nieśmiałością.
<- Oppa... wpadłam na fajny pomysł.
-> Co to za pomysł?
<- Wymienimy się dzisiaj dość intymnymi zdjęciami, co ty na to?
Poczułem jak cały płonę ze wstydu. I co ja mam jej niby na to odpisać? "Jasne, żaden problem... nigdy się nie widzieliśmy, ale chętnie wyślę Ci zdjęcie swojego penisa.". Cholera jasna no... nie mogę przecież stchórzyć. Jestem przecież facetem... nie powinno mnie to krępować.
-> Jesteś pewna? Nie wolisz się najpierw spotkać?
<- Oppaaa... zgódź się, proszę. 
-> Dobrze... dla Ciebie wszystko.
Czemu my faceci musimy być tacy ulegli? Mam tylko nadzieję, że po ujrzeniu mnie nago nie zmieni o mnie zdania i wciąż będzie utrzymywać ze mną kontakt. Naprawdę mi na niej zależy i nie chciałbym jej stracić przez taką głupotę.
- Yijeong...
- Hm?- zerknąłem na kolegę wzdychając.
- Rób notatki... pamiętaj, że za tydzień mamy kolosa. 
- Pamiętam, spoko.- wrzuciłem zeszyt do torby wstając.
- Yijeong...
- Źle się czuję... zadzwonię do ciebie wieczorem.- szepnąłem, po czym wyszedłem z sali biorąc głęboki oddech. Kurczę, ale dziwnie się czuję. Nie wiem czy to dobry pomysł, by wysyłać sobie takie zdjęcia. W końcu to potwornie intymna sprawa... Yubin wstydzi się ze mną spotkać, ale na pokazanie mi swojego nagiego ciała już ma odwagę... dziwne. Przeszedłem przez korytarz, po czym skierowałem się na schody z zamiarem zejścia na sam dół.
- Ha, no pewnie.- o nie, nie, nie, tylko nie ten przygłup. Westchnąłem udając, że nie widzę idioty przesuwając się pod samą ścianę tak, by zejść jemu i jego paczce z drogi - Ooo Yijeong.- uniosłem wzrok widząc jego duszących się niemalże ze śmiechu kolegów.
- Co chcesz... nie mam zbytnio czasu.
- Spokojnie, po co te nerwy? 
- Masz do mnie jakąś konkretną sprawę?
- Robię dzisiaj imprezę... może wpadniesz?- westchnąłem zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Mam już plany.
- Ooo... zdradzisz nam jakie?
- Odwal się, co?
- Umówiłeś się z kimś?
- No co ty Kyungil... ten kurdupel i laska?- wywinąłem oczami zbiegając kilka schodów niżej.
- Yijeooong... nie obrażaj się no!
- Pieprz się!- aishh jak ja go nienawidzę! Uwziął się na mnie w liceum i od tamtego czasu nie daje mi spokoju. Myślałem, że chociaż idąc na studia odrobinę od niego odpocznę, ale gdzie tam... ktoś musiał znowu postawić tego debila na mojej drodze. O co poszło nam w liceum? Zaczęło się od tego, że wylądowaliśmy na ognisku naszego wspólnego znajomego. Kyungil opijał wtedy egzaminy końcowe, a ja... byłem tam w zasadzie na doczepkę... od tak, żeby się odstresować w piątkowy wieczór. Po kilku godzinach picia ktoś wpadł na pomysł, by zagrać w pytanie czy wyzwanie. Z własnego doświadczenia przestrzegam Was... nie grajcie w to cholerstwo. Dostałem wyzwanie by pocałować Kyungila. Jako że jestem dość wrażliwą, angażującą się osobą, chciałem dać z siebie absolutnie wszystko... Kyungil... cóż, dupki już tak mają. On chciał się jedynie zabawić, by dać trochę uciechy sobie i swoim kolegom. Pamiętam, że mimo dużej ilości alkoholu w mojej krwi, pocałowałem go z ogromnym dystansem, nieśmiało, jak to ja... on natomiast z sekundy na sekundę pogłębiał pocałunek, rozśmieszając tym coraz bardziej swoich kolegów. Po imprezie, przez kilka dni byłem przez niego wkręcany, że mu się spodobałem... że ciągle myśli o tym pocałunku. Widząc jego śmiejących się kolegów czułem się potwornie zażenowany i upokorzony. Po oficjalnym rozpoczęciu wakacji dał sobie w końcu z tym spokój... nie pisał do mnie, nie dzwonił, nie wpadaliśmy na siebie gdyż większość czasu Kyungil poświęcał wakacyjnej pracy. Pech chciał, że idąc na studia wybrałem nieświadomie uczelnię, na której uczy się ten pajac. Teraz chcąc nie chcąc widuję go praktycznie codziennie mimo iż bardzo staram się go unikać.
               Po powrocie do mieszkania zjadłem pospiesznie ramen zastanawiając się nad tym, co pisała mi dzisiaj Yubin. Jak w zasadzie powinny wyglądać te zdjęcia? Nie chcę pokazać jej za dużo... to takie krępujące. Hmm... zdjęcia ciała bez twarzy powinny być okej. Z taką myślą ruszyłem do łazienki, w której znajdowało się ogromne lustro. Rozebrałem się do naga biorąc kilka głębokich wdechów.
- Na co mi to było?- jęknąłem robiąc pierwsze zdjęcie - Dobra, może być...
-> Mam dla Ciebie zdj.
<- Naprawdę? Pokaaaaż
Nie wierzyłem w to co robię. Z mocno bijącym sercem wysłałem dziewczynie zdjęcie czując się jak kompletny idiota. To nie w moim stylu... W życiu nie pomyślałbym, że ktoś skłoni mnie to wysyłania nagich zdjęć, a tu proszę. Wystarczy poznać dziewczynę, zakochać się w niej i człowiek jest gotów zrobić wszystko.
<- Oppaaa... ale kusisz. Nie sądziłam, że jesteś aż tak seksowny.
-> Daj spokój, nie ma o czym mówić. 
Ale ze mnie pajac. Czuję, że się wygłupiłem i z czasem bardzo tego pożałuję.
<- Ale jesteś dzisiaj markotny... muszę Ci chyba poprawić humor. 
-> Jak chcesz to zrobić?
Usiadłem na kanapie biorąc głęboki wdech. Nie moglibyśmy się najzwyczajniej na świecie spotkać, tylko bawimy się w jakieś społecznościówki i nagie zdjęcia? Westchnąłem spoglądając na telefon, w którym widniała kolejna wiadomość od dziewczyny... wiadomość oczywistej treści- jej nagie zdjęcie.
- Aishhh nie, nie, nie.- usunąłem je pospiesznie starając się nawet na nie nie zerknąć. Nie powinniśmy robić takich rzeczy.

*

               Siedziałem na uczelnianej stołówce przegryzając kimbap w trakcie nauki. Miałem dziś ważne kolokwium, a pisząc z Yubin całkowicie o nim zapomniałem. Jeśli zawalę mogę mieć naprawdę poważne problemy. 
- Yijeong!- westchnąłem unosząc niechętnie głowę znad książki. Naprzeciwko mnie usiadło trzech kolegów Kyungila.
- Czego...
- Nieprzyjemny jak zawsze.
- To po jaką cholerę ciągle za mną chodzicie?
- Lubimy wspominać to, co było w liceum.
- Żałosne.- prychnąłem spoglądając ponownie do książki. Wtedy też usłyszałem za sobą czyjeś chrząknięcie.
- Cześć Yijeong.
- Żegnaj Kyungil.- wstałem zbierając pospiesznie swoje rzeczy. 
- Aishhh przyszliśmy specjalnie z tobą zjeść.
- Nie chcę z wami jeść... odpieprzcie się w końcu ode mnie. 
- Daj już spokój. Ile będziesz jeszcze rozpamiętywał to co było?
- Ale to wy non stop łazicie za mną i wypominacie mi to cholerne ognisko... nie nudzi wam się to jeszcze?
- Wiesz... pewnymi rzeczami zachęcasz wręcz do tego, by o tym pamiętać.- zmarszczyłem brwi, jednak po chwili doszedłem do wniosku, że jest to kolejny, kretyński żart z ich strony. 
- Powiem to ostatni raz... Trzymajcie się ode mnie z daleka, jasne? 
- Postaram się, ale niczego nie obiecuję.
- Idiota.- warknąłem zabierając torbę, po czym wściekły do granic możliwości ruszyłem na kolokwium.

~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

27 kwietnia 2017

Prześladowca~cz.9[Wonho&Hyungwon-Koniec]




                Nie mogłem już zasnąć. Mimo iż nie wierzyłem w słowa Minhyuka, to coś z tyłu głowy nie pozwalało mi zasnąć przy Hoseoku. Co miał na myśli mówiąc, że jestem w niebezpieczeństwie? Patrząc na śpiącego obok mnie blond aniołka, nie wydaje mi się, by miał wobec mnie złe zamiary. Nigdy nie przejawiał chęci zabicia czy skrzywdzenia mnie więc nie mam pojęcia skąd Minhyuk bierze te swoje podejrzenia. Westchnąłem całując partnera w czoło... nawet nie drgnął. Uśmiechnąłem się wtulając się w jego silne, bardzo dobrze zbudowane ramiona. Ten jedynie mruknął wzmacniając uścisk dzięki czemu poczułem się niezwykle dobrze i bezpiecznie.
- Wonho...- szepnąłem głaszcząc go po klatce piersiowej... jak można mieć do cholery tak twardy sen? - Bubuś.
- Mmm...
- Wstawaj.- cmoknąłem go w brodę uśmiechając się.
- Y y.
- Poprzytulaj mnie.
- Tulę cię przecież.
- No to pocałuj mnie.- nie otwierając nawet oczu pocałował mnie w czoło, po czym znów ułożył głowę na poduszce - Ale w usta.
- Kotek no...
- Aishhh dobra.... to idę zrobić śniadanie skoro nie chcesz mnie całować.- wstałem leniwie z łóżka kierując się w stronę niewielkiej kuchni. Po wyjęciu z lodówki wszystkich potrzebnych rzeczy wziąłem się do roboty i wtedy też usłyszałem dźwięk telefonu. Widząc na ekranie napis "Minhyukkie", westchnąłem odbierając - Słucham.
- Wreszcie.... nic ci nie jest?
- Minhyuk... już całkowicie zwariowałeś? Co niby ma mi być? Aaaa wybacz... mam pogryzioną szyję i bolący tyłek.- zachichotałem nastawiając wodę w czajniku. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem tak cholernie szczęśliwy.
- Jesteś niepoważny, nie poznaję cię... Ten twój Hoseok i jego ojciec zajmowali się handlem ludźmi, rozumiesz to? Nie ważne czy był to chłopiec czy dorosła kobieta. Wywozili ich albo do burdeli albo jako przymusowa pomoc domowa do jakiś bogatych dupków. Kopnij go w dupę póki możesz.- westchnąłem podgryzając kawałek ogórka.
- Minhyukkie, posłuchaj się czasem...
- Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale taka jest prawda.
- Mhm... a skąd niby Shownu to wszystko wie?
- Stąd, że jego młodsza siostra spotykała się kiedyś z Hoseokiem i kiedy ten drań zdobył jej zaufanie chciał ją wywieźć za granicę do burdelu...
- Jasne...
- Hyungwon, musisz mi uwierzyć.
- Wiesz co? Moim zdaniem postępujesz bardzo nie fair w stosunku do mnie... Ja w przeciwieństwie do ciebie zaakceptowałem twojego chłopaka, nie czepiam się go o wszystko, nie wymyślam nie wiadomo czego i życzę wam jak najlepiej, a ty?... Jak możesz?
- Do cholery jasnej, przejrzyj w końcu na oczy!
- Nawet jeśli robił coś takiego, to już z tym skończył, a wcześniej nie robił tego świadomie...
- Tak ci powiedział?
- Dokładnie.
- I ty głupi w to wierzysz?
- Dość.- rozłączyłem się głęboko oddychając. Minhyuk nigdy się tak wcześniej nie zachowywał, co w niego wstąpiło? Nigdy nie był o nic zazdrosny, nigdy nie życzył mi źle... pewnie to Shownu tak na niego wpływa...
- Rozmawiałeś z Minhyukiem?- podskoczyłem ze strachu odwracając się gwałtownie w kierunku stojącego w progu Wonho.
- Tak...
- Co chciał od ciebie tak wcześnie?
- Aa... nic szczególnego...
- Mhm... na pewno?
- O co ci chodzi?- podszedłem do chłopaka całując go w czoło. Hoseok jedynie zmierzył mnie wzrokiem oblizując wargę - Co to za mina?
- Powiesz mi czego chciał?
- Wonho...- widząc karcący mnie wzrok chłopaka westchnąłem opierając się o ladę - Mówił, że... że ponoć siostra jego chłopaka kiedyś się z tobą spotykała i...
- I?
- Ponoć chciałeś ją wywieźć za granicę do burdelu...- parsknąłem śmiechem - Bzdury.- blondyn podszedł bliżej mnie zalewając sobie kawę.
- Czyżby?
- Nie żartuj sobie ze mnie... to nie jest śmieszne. 
- Kto powiedział, że żartuję?
- Hoseok...- odsunąłem się od chłopaka otwierając szerzej oczy - Chcesz mi powiedzieć, że to prawda?
- Nie wiem na co przytakiwać, bo nie wiem co ten przygłup ci nagadał na mój temat.
- Nie mów tak o nim... Co w ciebie wstąpiło do cholery?
- Nienawidzę po prostu jak ktoś plotkuje na mój temat.
- Plotkuje? Przed chwilą sam powiedziałeś, że to prawda.- wziąłem głęboki oddech spoglądając niepewnie na swojego partnera. Znów czułem się przy nim jak za pierwszym razem... znowu czułem przeszywający mnie strach i uczucie, że temu chłopakowi nie wolno ufać - Handlowałeś ludźmi... wywoziłeś ich do burdeli i pracy na czarno... to prawda?
- Tak.- poczułem jak robi mi się gorąco. Jak on tak może? Co teraz z nami będzie? Kocham go, ale nie potrafię z nim być... zaczynam się go znowu bać.
- Mogłeś zaprzeczyć...
- Po co miałem cię okłamywać? Przecież i tak teraz wszystko jest skończone. 
- Przestań tak mówić...- zacisnąłem dłonie w pięści cofając się kilka kroków - Po co się ze mną wiązałeś? Myślałeś, że się nie dowiem?
- Plan był zupełnie inny.
- Jaki plan...- chłopak milczał. Zdenerwowany i zestresowany do granic możliwości szarpnąłem go za nadgarstek patrząc mu głęboko w oczy - Jaki plan do cholery jasnej?
- W ramach zemsty miałem cię wywieźć za granicę, ale po tym jak cię poznałem, nie potrafię tego zrobić.
- Nie wierzę...
- Wybacz mi.
- Nie ma takiej opcji...- machnąłem jego ręką kierując się w stronę pokoju, w którym leżały moje rzeczy. Jak on mógł chcieć zrobić coś tak okropnego? Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Jak podłym człowiekiem trzeba być, by robić coś tak okrutnego? Handel ludźmi? W dzisiejszych czasach? To niedorzeczne...
- Hyungwon, daj spokój.- ze łzami w oczach zbierałem to, co należy do mnie. Chciałem jak najszybciej wyjść z jego domu i zapomnieć o nim raz na zawsze - Hyungwon...
- Nic już do mnie nie mów. 
- Wiesz, że nie pozwolę ci odejść... 
- Nie masz innego wyjścia.
- Hyungwon, do cholery przemyśl to jeszcze.
- Ale nad czym mam myśleć? Nad tym z jak okropnym i zakłamanym dupkiem się związałem?- nie wiem dlaczego to powiedziałem... po wypowiedzeniu tych słów potwornie zabolało mnie serce - Przepraszam... 
- Zasłużyłem.- blondyn chwycił mnie za rękę - Proszę cię, zostań ze mną...
- Zapomnij.
- Kocham cię do cholery jasnej. Kocham cię, rozumiesz? W życiu bym cię nie skrzywdził.
- Czyżby?- uniosłem brew wyrywając rękę.
- Mieliśmy do tego nie wracać.
- No tak.- westchnąłem narzucając plecak na ramię. Nie wierzę, że skończyło się to tak szybko... i to w jaki jeszcze sposób.
- Hyungwonnie...
- Zniknij z mojego życia raz na zawsze...- ruszyłem w stronę drzwi. Chciałem go przytulić... pocałować ostatni raz... cholera jasna, jak to boli.
- Hyungwon, błagam cię...- zamknąłem za sobą drzwi czując jak skorupa, którą pokryte było moje ciało pęka. Nie wiedziałem czy mam płakać, krzyczeć, dokąd mam iść i co ze sobą zrobić... Wybiegłem z klatki wybierając numer Minhyuka.
- Tak?
- Miałeś rację.- pociągnąłem nosem wsiadając pospiesznie w pierwszy, lepszy autobus - Jesteś zadowolony?- przyjaciel westchnął.
- Nie, nie jestem... gdzie jesteś?
- W autobusie...
- Jedziesz do domu?
- Nie... nie wiem dokąd jadę...- zagryzłem wargi czując jak moje policzki robią się coraz bardziej wilgotne od łez.
- Hyungwonnie.... jedź do domu, zaraz u ciebie będę.
- Chcę być chyba sam...
- Nie ma nawet takiej opcji, nie możesz być teraz sam. Umówmy się, że będę u ciebie za jakieś pół godziny, okej?
- Idź na uczelnię...
- Pieprzyć uczelnię... do zobaczenia.- rozłączyłem się przesiadając się niechętnie w autobus, którym dojechałbym do domu. Na szczęście było już po 10-tej więc mój ojciec na pewno był już w pracy. Tak jak mówiłem, wolę się z nim póki co nie widywać. Czemu wszystko musiało się tak posypać? Wczoraj byłem najszczęśliwszą osobą na świecie, a dzisiaj? Miałem jednak rację mówiąc, że życie jest koszmarnie popieprzone...

*

- Powinieneś coś zjeść.- pokręciłem przecząco głową przekręcając się na drugi bok - Zrobię ci smażonego kurczaka jak chcesz.
- Nie jestem głodny.- Minhyuk westchnął wtulając się w moje plecy. Odkąd przyszedł bez przerwy rozmawiamy o Wonho i o tym, że dobrze postąpiłem zostawiając go. Takie jest jedynie zdanie Minhyuka... ja nie czuję się dobrze z tym, że się rozstaliśmy. 
- Powiedz mi w takim razie czego chcesz.
- Powrotu do Wonho...
- Aishh... wiem, że cierpisz, ale nie gadaj głupot jak zakochana małolata.
- Bawi cię to?
- Nie... nie lubię gdy cierpisz, ale nie wiem też jak mam ci pomóc. Moim zdaniem dobrze zrobiłeś rzucając go. 
- Gdyby Shownu się nie wtrącał, żyłbym teraz w cudownej nieświadomości. 
- Masz mu za złe, że uratował ci życie?
- Nie...- westchnąłem odwracając się przodem do przyjaciela. Po wtuleniu się w jego wątłe ciało usłyszeliśmy donośne pukanie do drzwi.
- Może listonosz... ja otworzę.- skinąłem głową zarzucając na siebie kołdrę. Pragnąłem jedynie zasnąć, by choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim - Powiedziałem wypad stąd!- otworzyłem szeroko oczy zrywając się z łóżka.
- A ja powiedziałem wyraźnie żebyś przestał mieszać między mną a Hyungwonem! To jest tylko i wyłącznie nasza sprawa, przestań się wtrącać!
- Wyjdź stąd bo zadzwonię na policję!
- Dzwoń po kogo chcesz...- usłyszałem jedynie prychnięcie w pobliżu swojego pokoju... zamarłem. Po co on tu przyszedł? Wyraźnie mu powiedziałem, że nie chcę go widzieć - Hyungwon...- wziąłem głęboki oddech unosząc niepewnie wzrok na Hoseoka - Nie wyjdę stąd dopóki ze mną nie porozmawiasz.
- Nie chcę z tobą rozmawiać...
- Słyszałeś? Już mi stąd.- za Wonho stanął wściekły Minhyuk.
- Mówiłem, że masz się nie wtrącać.- warknął odpychając go, po czym wszedł do sypialni zamykając za sobą drzwi.
- Wonho...
- Nie bój się, przecież nic ci nie zrobię.- postanowiłem zaufać mu ten ostatni raz... sam nie wiem dlaczego. Usiadłem więc na łóżku czekając aż blondyn zrobi to samo. Gdy zajął miejsce obok mnie odwróciłem wzrok zagryzając nerwowo wargę - Hyungwon...
- Powiedz mi jak mam ci niby zaufać po czymś takim?
- Wiem, że będzie to trudne, ale... Hyungwon, poznałem cię bliżej, zakochałem się w tobie...
- Nie wierzę w to.
- Co ty mówisz?... Fakt, spieprzyłem wiele spraw w swoim życiu, ale co do tego jestem w stu procentach pewien swoich uczuć... nie byłbym w stanie cię skrzywdzić, przysięgam.
- I co... powiedzmy, że będziemy razem... że ci zaufam... w końcu przypomni ci się co zrobił mój ojciec i znowu postanowisz mnie wywieźć do jakiegoś burdelu? Wonho... zrozum, że żyłbym w ciągłym strachu...
- Jeśli powiesz mi wprost, że chcesz się ze mną rozstać to odejdę... ale najpierw muszę to od ciebie usłyszeć.- przełknąłem z trudem ślinę tocząc ze sobą wewnętrzną walkę. Prawda jest taka, że bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale z drugiej strony się boję... nigdy nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy - Hyungwonnie...
- Nie.
- Hm? 
- Nie odchodź... ale... postaw się też na moim miejscu...
- Wiem... wiem, co musisz teraz czuć, ale przysięgam, że zrobię wszystko żeby znowu zdobyć twoje zaufanie. 
- Nie skrzywdzisz mnie i nadal będziesz o mnie dbał...
- Obiecuję ci to.- skinąłem głową czując jak Wonho całuje mnie w czoło - Kocham cię Hyungwon.
- Przestań.- szepnąłem wtulając się w niego. Dobrze zrobiłem? Nie wiem... pewnie wszystko wyjdzie w praniu.
To, że postanowiłem dać Wonho jeszcze jedną szansę bardzo nie spodobało się mojego przyjacielowi, jednak po długich rozmowach z nim stwierdził, że da mu szansę jednak będzie miał na nas cały czas oko. I tak też robi... wyjście do kina, obiad czy zwykły spacer? W większości przypadków jest to tzw. double date. Ja z Hoseokiem, ten matołek z Shownu. No cóż... jeśli czuje się z tym lepiej, niech tak też będzie. Pewnie zastanawiacie się co z moim ojcem i jego podejściem do całej tej sytuacji. Hm... starałem się z nim dogadać, jednak wszelkie próby szły na nic. Dopiero gdy moja mama wzięła sprawy w swoje ręce, ojciec stwierdził, że przymknie na to oko i postara się małymi krokami jakoś do nas dotrzeć. Miał też długą rozmowę z moim chłopakiem, jednak ani on, ani mój ojciec nie chcą mi powiedzieć o czym rozmawiali. Hoseok bardzo się stara... biega koło mnie jak ten przysłowiowy pies, spełnia każdą moją zachciankę, non stop mnie przytula, zapewnia, że mnie kocha... wierzę mu. Widać, że naprawdę coś w nim pękło i stara się być lepszym człowiekiem, dlatego też sami widzicie. Nie skreślajcie ludzi zaraz po tym jak podwinie im się noga. Czasem warto przeczekać gorsze chwile, by później móc cieszyć się zauważalną metamorfozą drugiej osoby.

~Koniec.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


22 kwietnia 2017

Prześladowca~cz.8[Wonho&Hyungwon]



- Hyungwon...- chłopak patrzył na mnie wielkimi oczyma nie wiedząc chyba do końca jak powinien się zachować. Posłałem mu jedynie ciepły uśmiech głaszcząc go po ciepłym policzku.
- Powiedziałem coś nie tak?
- Nie... po prostu mnie zaskoczyłeś.- wzruszyłem ramionami całując go w kącik ust.
- To tylko seks Hoseok.
- Tylko?
- Mmm... nic takiego.
- To czemu ci tak na nim zależy?
- Bo to zbliżenie z tobą.- poczułem jak moja twarz się czerwieni - Wonho... proszę cię, nie odmawiaj mi.- blondyn uśmiechnął się jedynie całując mnie dość długo w czoło.
- Wiesz, że nie jestem w stanie niczego ci odmówić.- zaśmiałem się siadając okrakiem na chłopaku. Lekko zawstydzony naciągnąłem na nagą męskość materiał szlafroka starając się nie pokazać partnerowi, że nagość jednak lekko mnie krępuje... a byłem pewien, że z tego wyrosłem - Zaraz i tak to odsłonimy.- mruknął zbliżając do mnie swoją twarz. Dotykając się czołami patrzyliśmy sobie w oczy głęboko przy tym oddychając. Moje dłonie pieściły jego idealną, porcelanową twarz... już sama ta czynność sprawiała, że wariowałem. Blondyn przygryzł wargę pieszcząc opuszkami palców moje nagie uda. Syknąłem zamykając oczy. Czemu jego dotyk tak bardzo na mnie działa? - Uwielbiam cię.- wargi chłopaka przywarły do mojej szyi ostrożnie ją całując. Chwyciłem go za włosy odchylając głowę do tyłu, przez co ten miał ułatwiony do niej dostęp.
- Ugryź mnie.- zaśmiałem się czując po chwili na delikatnej skórze zęby Hoseoka.
- Proszę bardzo.- szepnął łącząc nasze wargi pocałunkiem. Był on wyjątkowo czuły, namiętny, rozgrzewający mnie tym samym do czerwoności. Dłonie blondyna pieściły moją talię majstrując przy okazji przy pasku szlafroka.
- Tak szybko?- szepnąłem odrywając się na moment od jego miękkich, ciepłych warg.
- A po co z tym zwlekać, hm?
- Mmm poróbmy coś jeszcze.
- Ale z ciebie maruda.- zachichotał ponownie mnie całując. Po chwili zostałem delikatnie ułożony na łóżku. Czułem jak moje serce przyspiesza, ale z drugiej strony byłem tak cholernie podniecony i podekscytowany całą tą sytuacją, że już momentami sam nie wiedziałem co w danej chwili czuję. Nie chciałem o nic pytać... pragnąłem jedynie, by mój chłopak działał i zadowalał tym samym mnie i siebie. Hoseok usiadł za mną unosząc delikatnie moją nogę. Zagryzłem wargę domyślając się jedynie co może za moment nastąpić. Wonho uniósł na mnie cwaniacki wzrok składając na mojej stopie pocałunek. Zacisnąłem dłonie na pościeli czując przyjemne mrowienie w dole brzucha. Było to cholernie przyjemne doznanie. Móc poczuć jego wargi w tak wrażliwym miejscu... i do tego ten wzrok. Nienawidzę jak patrzy na nie w ten sposób. Samo jego spojrzenie potrafi doprowadzić mnie do oczywistej czynności - Podoba ci się?- mruknął całując dokładnie każdy centymetr moich stóp. Jęknąłem jedynie zakrywając twarz dłońmi.
- Nie zadawaj mi takich pytań łosiu. 
- Dlaczego?- jego wargi zassały się na jednym z moich palców. Jęcząc czułem narastające między nogami zgrubienie. Wiedziałem, że muszę się pohamować... nie mogłem dojść tak szybko. Hoseok uśmiechnął się cwaniacko zmieniając pozycję, w której siedział. Jego noga wylądowała na moim członku delikatnie na niego naciskając, podczas gdy wargi nadal zajęte były moimi stopami.
- Osz... oszalałeś.- wysapałem czując jak jego stopa skleja się z moim penisem wyciekającym z niego preejakulatem. Ten jedynie uśmiechnął się oblizując dokładnie moją stopę. Jęknąłem dość głośno czując ogarniającą mnie błogość. Zamknąłem oczy starając się unormować oddech. Co za dupek... jaki on jest dobry w te klocki.
- Przysięgam skarbie, że jutro nie będziesz w stanie wstać z łóżka.- uchyliłem jedynie lekko powieki widząc przed sobą półnagiego partnera, który kilka sekund temu pozbawił się koszulki. Aishh jakie on ma idealne ciało. Widać na nim idealnie podkreślony każdy mięsień.
- Mmm... już to widzę.- Wonho zaśmiał się nachylając się nade mną, po czym zaczął rozwiązywać pasek od szlafroka.
- Nie wierzysz w moje umiejętności?
- Ocenię dopiero jak zobaczę co potrafisz.- chwyciłem go za kark zatapiając się w jego wargach. Hoseok odwzajemniając pocałunki pieścił dłonią moją nagą już klatkę piersiową oraz brzuch. Czułem się niesamowicie. Czemu bliskość z nim jest tak przyjemna? Chciałbym w końcu zacząć się z nim kochać. Tak wiem, że to odwlekałem, ale teraz pragnę go jak niczego innego - Kocham cię.- szepnąłem przerywając pocałunek i tym samym spoglądając mu w oczy. Wonho uśmiechnął się całując mnie w czoło. Jego wargi zaczęły schodzić coraz niżej... przez szyję, klatkę piersiową, brzuch... no właśnie - Aishh Hoseok!- z moich ust wydobył się gardłowy jęk odbijający się echem po ścianach kawalerki.
- Rozluźnij się.- poinstruował mnie rozkładając się na brzuchu między moimi zgiętymi w kolanach nogami.
- Nie mów mi co mam robić.- burknąłem "oburzony" czując lekkie zażenowanie.
- Przepraszam pana.- szepnął całując mnie po udach - Chcę po prostu żebyś czuł się jak najlepiej. 
- Nie mogę przecież non stop dochodzić.- jęknąłem ponownie czując wargi partnera na swoich jądrach.
- To ponoć zdrowe więc się nie martw Hyungwonnie.
- Ty i te twoje zdrowotne porady...- Wonho przejechał językiem po moim członku, po czym chwycił mnie za uda robiąc mi niezwykle dobrze swoimi wargami. Jedyne na co miałem siłę, to kurczowe trzymanie pościeli i głębokie oddychanie, by nie zejść z podniecenia. W pewnym momencie jednak moje dłonie powędrowały na głowę partnera delikatnie ją drapiąc. Blondyn jedynie mruknął zaciskając mocniej usta. Syknąłem wyginając się w łuk... Hoseok miał rację... jutro z pewnością nie podniosę się z łóżka. Z całej tej fali rozkoszy i przyjemności wyrwał mnie w brutalny sposób dźwięk telefonu. Uchyliłem zamglone powieki szukając jedną ręką smartfona. Gdy go namierzyłem chciałem odsunąć od siebie Wonho, ale najzwyczajniej w świecie nie miałem na to siły, a ten drań wcale nie chciał przerywać - Hal... o...
- Hyungwonnie? Wszystko okej?- Minhyuk... dziecko kochane, czemu zawsze wybierasz na rozmowę niewłaściwy moment?
- Aishh.... tak... tak, wszystko okej.- wysapałem słysząc cichy chichot Wonho.
- Na pewno? Masz dziwny głos.... czemu tak sapiesz, źle się czujesz?
- Mm... kocham się z Hoseokiem.- uśmiechnąłem się lekko słysząc po drugiej stronie słuchawki absolutną ciszę.
- Aaaa ty zboczeńcu! Mogłeś nie odbierać!- zaśmiałem się zerkając na mojego chichoczącego chłopaka.
- Do jutra Minhyukkie.- rozłączyłem się szarpiąc partnera za włosy. Ten przerwał swoją czynność nachylając się nade mną - Aishh...- czułem okropny ból członka i podbrzusza... czemu ten matoł zostawił mnie w takim stanie?! - Ej, to boli.
- Spokojnie, nie denerwuj się.- mruknął łapiąc mnie za męskość, po czym wykonując dynamiczne ruchy wpatrywał się we mnie swoim pewnym siebie, cwaniackim wzrokiem.
- Nie... nie patrz tak.
- A jak mam patrzeć?- szepnął całując mnie po uchu. Jego dłoń coraz bardziej przyspieszała. Gdy zacząłem się wiercić po łóżku, ten uniósł się ponownie wbijając we mnie wzrok. Doszedłem z donośnym jękiem wykręcając niewinną niczemu pościel - Masz siłę na więcej?- skinąłem jedynie głową czekając na jego kolejny ruch. Blondyn uśmiechnął się rozpinając spodnie. Aishh wreszcie! Wiem, że będzie to bolesne, ale z drugiej strony strasznie nie mogę się doczekać - Hyungwonnie?
- Tak?
- Pomożesz mi?- zapytał zdejmując spodnie wraz z bokserkami. Uniosłem ciało na drżących z emocji łokciach wbijając wzrok w jego ogromnego członka.
- W czym...- w sensie, że mam mu zrobić.... o nie, nie, nie, nie potrafię robić takich rzeczy! - Ale ja nie umiem... proszę cię, nie...
- To nic trudnego.- usiadłem walcząc z samym sobą. Z jednej strony bardzo tego chciałem... z drugiej czułem, że jedynie się zbłaźnię. Przecież nigdy tego nie robiłem - No nic, sam to zrobię.
- Poczekaj.- usiadłem bliżej niego czując jak moja twarz płonie ze wstydu - Ja... o matko... Wonho, jak to się robi?- blondyn zachichotał całując mnie w policzek.
- Kiedyś cię nauczę.
- A czemu nie dzisiaj?
- Nie chcę cię dodatkowo stresować.
- Ale... 
- Skarbie, w porządku.... uspokój się.- chłopak sięgnął po lubrykant nalewając go na rękę, po czym zaczął sobie dogadzać. Czuję się beznadziejnie... co ze mnie za chłopak? Hoseok tak się stara, a ja nie potrafię zrobić tak prostej rzeczy... - Chodź do mnie.- westchnąłem klękając nad nim okrakiem, po czym chwyciłem go za twarz patrząc mu w oczy.
- Przepraszam.
- No oszalałeś... to nic takiego, nie przejmuj się. 
- Jutro to nadrobimy, dobrze?
- Y y... nie musimy się z tym spieszyć.
- Nie dyskutuj ze mną.- Wonho uśmiechnął się łapiąc mnie za biodra.
- Proszę mi wybaczyć.- mruknął całując mnie w klatkę piersiową - Gotowy?
- Jasne.- wtuliłem się w niego czując jak jego członek ostrożnie zanurza się w moim ciele. O dziwo nie czułem bólu, ale fakt... uczucie to jest dość niekomfortowe i trzeba zwyczajnie do tego przywyknąć. Gdy na nim usiadłem spojrzałem na jego twarz delikatnie się uśmiechając, jednak gdy zobaczyłem łzy w jego oczach, uśmiech ten momentalnie zniknął - Wonho...
- Ten pieprzony pierwszy raz powinien tak właśnie wyglądać...- przed oczami przebiegł mi wściekły, traktujący mnie jak psa Hoseok, który w obrzydliwy sposób gwałcił mnie na moim biurku. Cholera jasna, czemu właśnie teraz?! - Wybacz mi.- nie byłem w stanie nic powiedzieć. Jedyne co mogłem zrobić to mocno go przytulić... oby to wystarczyło - Hyungwon...
- Wonho, kocham cię... bardzo cię kocham, proszę cię, nie wracaj już do tego.... Proszę...- wytarłem łzy z jego policzków delikatnie go całując - Kochasz mnie?
- Najbardziej na świecie...
- To nie wracaj do tego co było... Żyj tym co jest teraz, dobrze?- blondyn skinął głową smakując moich ust. Odwzajemniałem pocałunki starając się wykonywać delikatne ruchy biodrami. Dziwne uczucie... dziwne, ale jednocześnie bardzo przyjemne. Hoseok jęknął wodząc dłońmi po moim ciele ukrytym za cienką warstwą szlafroka. Chwyciłem go za dłonie nakierowując je na swoje pośladki. Gdy poczułem jak jego ręce się na nich zaciskają, jęknąłem owijając własne ręce wokół jego szyi. Wonho trzymając za moje pośladki nadał moim biodrom idealny wręcz rytm... czułem się cudownie. Hoseok chyba też, bo co chwilę pojękiwał doprowadzając mnie do obłędu.
- Ja powinienem nad tobą dominować.- szepnął całując mnie po szyi.
- Chcesz zmienić pozycję?- wydyszałem zatrzymując ruchy bioder.
- Jeśli chcesz...
- Ja się dostosuję... też masz się dobrze czuć.- zszedłem z chłopaka upadając twarzą w stos poduszek, po czym wypiąłem biodra w jego kierunku.
- Nie tak skarbie.- partner ułożył moje biodra na łóżku, po czym usiadł na moich nogach ponownie we mnie wchodząc. Zagryzłem wargę zaciskając dłoń na poduszce. To cholerne wchodzenie tak bardzo boli... Gdy Wonho we mnie wszedł położył się na mnie całując mnie w kark, po czym znów rozpoczęliśmy stosunek. Chwyciłem go za dłoń mocno ją trzymając. Chciałem mieć go cały czas przy sobie... chciałem na niego patrzeć i go całować, a ta pozycja nam to uniemożliwiała, ale cóż... jeśli Hoseok ją lubi to nie mam nic do gadania.
- Mów do mnie.- jęknąłem głaszcząc go po ręce.
- Uwielbiam cię Hyungwonnie...- szepnął całując mnie w kark - Uwielbiam twój zapach.- znów pocałunek - Uwielbiam być blisko ciebie.- każde jego zdanie uzupełniane było buziakiem w kark - Kocham z tobą przebywać... Najchętniej nie wypuszczałbym cię z łóżka... Chciałbym cały czas cię przytulać i całować... Bardzo mocno cię kocham mój żółwiku.- pociągnąłem nosem uśmiechając się.
- Czemu jestem żółwiem?- szepnąłem całując jego dłoń.
- Bo są bardzo słodkie, nie uważasz?- zaśmiałem się przekręcając się dość niezdarnie na plecy, po czym przyciągnąłem do siebie chłopaka głaszcząc go po rozgrzanym policzku. Ten chwycił mnie za dłoń całując ją, po czym przyspieszył ruchy bioder doprowadzając mnie ponownie do obłędu. Owinąłem nogi wokół pracujących bioder chłopaka jęcząc przy tym najseksowniej jak tylko umiałem. Nie musiałem długo czekać na efekty. Twarz Hoseoka nabrała wyrazu grymasu, a z jego ust wydobyło się gardłowe jęknięcie. Mogłem poczuć wylewającą się ze mnie spermę chłopaka, która w subtelny, powolny sposób błądziła między moimi pośladkami.
- Aishhh Hoseok.- blondyn położył się na mnie głęboko oddychając. Wtuliłem go w siebie całując go w lekko spoconą głowę.
- Przepraszam... ale nie wytrzymałem.
- Daj se już spokój.- zachichotałem wzmacniając uścisk - Było idealnie. 
- Na pewno? Nie zawiodłem cię?
- Żartujesz sobie?- uniosłem jego głowę patrząc mu w lekko zamglone oczka - Było cudownie, dziękuję.- szepnąłem znów zatapiając się w jego wargach.

*

                 Padliśmy po tym wszystkim jak muchy. Zamysł był oczywiście taki, by się poprzytulać i porozmawiać, ale oboje nie mieliśmy na to siły. W środku nocy przebudziłem się, po czym sięgnąłem po telefon, by sprawdzić, która jest godzina. 
- Minhyuk?- szepnąłem widząc od niego sms'a - Co ten dzieciak chce?
<- Odezwij się i zapewnij mnie, że nic Ci nie jest. Rozmawiałem o Hoseoku z Shownu i powiem tyle, że jesteś w poważnym niebezpieczeństwie. Błagam, odezwij się. 

~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

18 kwietnia 2017

Prześladowca~cz.7[Wonho&Hyungwon]



                Wydawałoby się, że wszystko między mną a Wonho jest w porządku. Po Minhyuku widać, że również stara się zaakceptować osobę, z którą się spotykam choć gdy tylko jesteśmy sami mówi mi bym uważał, bo Hoseok prędzej czy później coś wywinie. Nie wiem czy powinienem wierzyć w słowa Minhyuka... chyba póki co wolę nie psuć sobie o dziwo dobrego humoru i żyć tym, co jest w danej chwili. 
              Spędzałem ten wieczór z Hoseokiem. Siedzieliśmy w domu moich rodziców oglądając film, pijąc i przytulając się od czasu do czasu. Wciąż nie potrafię do tego przywyknąć. Niby jesteśmy razem, ale żaden się jeszcze nie przełamał i nie powiedział "kocham cię". W sumie nie wiem czy mógłbym wypowiedzieć w jego kierunku tak śmiałe słowa... nie umiem się określić ani powiedzieć stu procentowo co do niego czuję. 
- O czym myślisz?- westchnąłem unosząc wzrok na blondyna. Gdy to zrobiłem, ten pocałował mnie w czoło uśmiechając się.
- O nas.
- O proszę.- Wonho sięgnął po pilot pauzując film - No to słucham.
- Nie no, daj spokój... oglądajmy. 
- Zamiast tej strzelanki wolę posłuchać co tam wymyśliłeś.- wziąłem głęboki oddech siadając okrakiem na chłopaku, po czym wtuliłem się w niego zamykając oczy.
- Myślisz o mnie na poważnie?
- Oczywiście... czemu o to pytasz?
- Wiesz... jesteśmy młodzi... w tym wieku zmienia się partnerów jak rękawiczki.
- Inni może i tak robią, ale ja taki nie jestem.- spojrzałem na chłopaka delikatnie go całując.
- I jak to widzisz?
- Hmmm pomyślmy...- Wonho głaskał mnie po talii cmokając mnie co chwilę w czoło - Skończysz studia, ja znajdę lepszą pracę, może zrobię jakiś kurs... wynajmiemy niewielkie mieszkanko. Będziemy razem żyć, pracować, a potem razem też umrzemy zostawiając nasze potomstwo w postaci psów.- zaśmiałem się głaszcząc dłonią jego umięśnioną klatkę piersiową.
- Wolę koty. 
- No to będziemy mieć psa i kota.- uśmiechnąłem się prostując się, po czym chwyciłem chłopaka za twarz głaszcząc ją kciukami.
- Naprawdę myślisz, że tak będzie?
- Ja wiem, że tak będzie.
- A... pocałujesz mnie?- czemu o to pytam?! Boże, jaki ze mnie kretyn! Hoseok jedynie się uśmiechnął spełniając moją prośbę. Jak dobrze, że o nic nie pytał. Odwzajemniałem jego pocałunek z uśmiechem na twarzy. Uwielbiam gdy to robi, mimo że dość często podczas takich pieszczot przypomina mi się to, co zrobił mi na początku naszej znajomości. Teraz jednak widzę, że bardzo się stara, dlatego też całą resztę staram się puścić w niepamięć. 
- Uwielbiam cię całować.- mruknął wsuwając dłonie pod moją koszulkę. 
- Przestań mówić takich rzeczy.- szepnąłem pogłębiając pocałunek. Byłem tak zaaferowany moim chłopakiem, że nie usłyszałem nawet wejścia ojca. 
- Hyun... Co tu się do jasnej cholery wyprawia?!- oderwałem się od Hoseoka jak poparzony. 
- Tato... ja to wyjaśnię.- ojciec uderzył mnie w twarz przenosząc pospiesznie wzrok na przerażonego Wonho.
- Ty... co ty robisz gnoju w moim domu?! Masz kategoryczny zakaz zbliżania się do mojego syna!
- Pan nie rozumie...
- Tato, przestań!
- Nie mów do mnie tym tonem!- mężczyzna złapał Wonho za bluzę szarpiąc nim w kierunku drzwi.
- Tato!
- Wynoś się z mojego domu gówniarzu!
- Błagam cię, przestań!- zacząłem szarpać ojca za garnitur wiedząc, że za moment bardzo tego pożałuję.
- Proszę się uspokoić, już wychodzę.
- Hoseok, przepraszam... przepraszam, słyszysz?!- gdy drzwi za blondynem zamknęły się, ojciec ponownie uderzył mnie w twarz mierząc mnie wzrokiem.
- Nie tak cię wychowałem. 
- Nie bij mnie...
- O nie gnoju... wybiję ci z głowy to pedalstwo. 
- Co.... tato, to jest moje życie.
- Nie będziesz mi i matce wstydu robił!- ojciec złapał mnie za koszulkę pchając mnie na ścianę. 
- Błagam cię, przestań!
- Z facetem ci się zachciało spotykać?! Jeszcze z nim?!
- A co w tym złego?!- mężczyzna uderzył mnie w brzuch sprawiając, że chwilowo mnie zaćmiło. Gdy osunąłem się na ziemię ten złapał mnie za włosy mocno za nie szarpiąc - To boli!
- Obiecaj mi z tego miejsca, że nigdy nie spotkasz się z żadnym chłopakiem!
- Zapomnij! Zależy mi na nim!
- Jak możesz mówić takie bzdury?!- tym razem ojciec przeszedł samego siebie. Po zwinięciu dłoni w pięść uderzył mnie w nos, z którego automatycznie poczułem lejącą się ciepłą ciecz. Zamurowało mnie... nie byłem w stanie się ruszyć czy wydusić z siebie choć jednego słowa. 
- Dobry wieczór!- Minhyuk wrócił. Zerwałem się na równe nogi idąc do swojego pokoju. Musiałem jak najszybciej ogarnąć swoją twarz, by go znowu nie martwić. Miałem jedynie nadzieję, że ojciec odpuści i nie będzie dalej prowadził tej bezsensownej wojny. Jestem dorosły i będę robił co chcę. Nie może mi mówić z kim mogę się spotykać, a z kim nie. Gdy wbiegłem do pokoju całkowicie zapomniałem o łazience i poobijanej twarzy. Sięgnąłem po telefon z widniejącą wiadomością od Wonho: "Błagam, odezwij się.". Niewiele myśląc wybrałem do niego numer... o dziwo ten odebrał od razu. Dokładnie tak, jakby tylko czekał na jakiś sygnał ode mnie.
- Hyungwon...
- Przepraszam cię za niego. 
- Przestań... zrobił ci coś?
- Nie... tylko pokrzyczał...- westchnąłem starając się zatamować krew z nosa - Gdzie je...
- Aishh... co jest zno... Hyungwon jak ty wyglądasz!- no tak... jak się domyślacie do pokoju wparował Minhyuk. Nie chciałem, by robił takie zamieszanie... nie chciałem martwić Hoseoka.
- Spadłem ze schodów...
- Znowu ojciec cię pobił?!- po jego bladych policzkach popłynęły łzy. 
- Tak myślałem... pakuj się, zaraz po ciebie będę.
- Co? Hoseok...
- Rozmawiasz z nim?
- Minhyukkie, chwila...- wziąłem głęboki oddech biorąc na głośny - Gdzie jesteś?
- Na końcu ulicy... nie pojechałbym dalej wiedząc co się u was dzieje. 
- Przyjedź tutaj i go stąd zabierz!- do telefonu podbiegł spanikowany Minhyuk.
- Minhyuk, przestań.
- Wiem co mówię... Hoseok, jego ojciec go katuje, błagam, zabierz go dzisiaj do siebie. Ja nie mam warunków...
- Jasne, zaraz będę. Spakuj go.
- Dobrze.- czerwonowłosy rozłączył się oddając mi telefon - O co wam poszło?- zapytał sięgając po chusteczki nawilżane, którymi zaczął wycierać ostrożnie moją twarz.
- Przyłapał mnie z Hoseokiem i zrobił mi awanturę...
- O niego?
- O to, że jest mu wstyd, że wychował pedała...
- Nie mów tak. To, że jesteś gejem nie oznacza, że jesteś gorszy...
- Mój ojciec uważa co innego.- przyjaciel wytarł mokre policzki wtulając mnie w siebie.
- Pomieszkaj jakiś czas u Hoseoka... porozmawiam z twoim ojcem.
- Nie Minhyukkie... jeszcze tobie coś zrobi.
- Nie możemy tak tego zostawić...
- Proszę cię... nie dzisiaj.- odetchnąłem zamykając oczy - Nie puszczaj mnie.
- Co?- chłopak pociągnął nosem - Nie bój się Hyungwonnie.- szepnął głaszcząc mnie po głowie. Miałem wrażenie i dziwne wyrzuty sumienia, że mój przyjaciel cierpi bardziej niż ja - Daj mi swój telefon.- gdy mu go wręczyłem ten wybrał numer do Wonho kurczowo trzymając mnie w swoich ramionach.
- Już jestem, spakuj się na spokojnie...
- Hoseok, to ja Minhyuk.
- Oh... co jest?
- Poczekasz chwilę? Hyungwon nie czuje się najlepiej...
- Tak, ale co się dzieje? 
- Hyungwonnie...
- Kręci mi się w głowie.- szepnąłem czując jak dodatkowo robi mi się potwornie niedobrze.
- Kręci mu się w głowie... położę go na chwilę i go spakuję.
- Cholera jasna...
- Lepiej zostań w samochodzie... jakby co będę dzwonił.- przyjaciel wziął mnie na ręce kładąc mnie do łóżka, po czym otworzył na oścież drzwi balkonowe. Ciepłe powietrze sprawiło, że po kilku głębszych wdechach poczułem się trochę lepiej, jednak towarzyszące mi zawroty głowy nie chciały odpuścić tak łatwo - Jak się czujesz?- zapytał krzątający się po pokoju przyjaciel pakujący moje rzeczy.
- Lepiej...
- Jesteś pewien?
- Tak.- chciałem usiąść, jednak ten podbiegł do mnie pomagając mi - Minhyuk...
- Tak wiem, dasz radę, ale wolę ci pomóc. 
- Dzięki.- po zarzuceniu na ramiona plecaka, Minhyuk podniósł mnie łapiąc mnie w pasie - Naprawdę dam radę.
- Daj spokój.- westchnąłem zerkając na załadowany po brzegi plecak.
- Jadę tylko na jedną noc.
- Nie ma opcji... pomieszkasz u niego dopóki twój ojciec nie zmądrzeje.
- Oho... to będę mieszkał z Hoseokiem do końca życia.- Minhyukkie jedynie lekko się uśmiechnął wyprowadzając mnie po cichu z domu. Na szczęście mój ojciec należy do takich osób, które nie zauważą nawet mojego zniknięcia.
- Hyungwon...- przed drzwiami domu stał zaniepokojony Wonho. Wtuliłem się w niego lekko się uśmiechając - Pieprzone bydle... jak ty wyglądasz...
- Przestań.... to wciąż ojciec Hyungwona.- burknął Minhyuk niosąc moje rzeczy do samochodu chłopaka.
- Żaden normalny ojciec nie traktuje tak swojego dziecka. 
- Dajcie już spokój... to nic takiego.- westchnąłem oblizując pękniętą wargę.
- W domu cię dokładnie opatrzę.- Wonho usadził mnie na tyle auta - Wskakuj Minhyuk, podwiozę cię. 
- O... dzięki.- jadąc ułożyłem się na tyle samochodu słuchając przekomarzania się chłopaków siedzących z przodu. Sam już nie wiem czy jadą do siebie złośliwością czy jest to na zasadzie, który któremu dogryzie bardziej i który okaże się tym lepszym. Sam nie wiem, ale dzięki ich rozmowie poprawił mi się humor - To tutaj. 
- To spadaj.
- To spadaj.- Minhyuk spojrzał na Hoseoka przedrzeźniając go, po czym oboje wybuchli śmiechem... jaki przyjemny widok - Dobra no... trzymaj się Hyungwonnie... jakby co to dzwoń.
- Dobrze.
- Opiekuj się nim jak należy.
- Nie martw się.- czerwonowłosy uśmiechnął się wysiadając z auta. Westchnąłem podnosząc się powoli do siadu.
- Fajnie, że się dogadujecie.- mruknąłem głaszcząc chłopaka po głowie.
- Dla ciebie wszystko... jak się czujesz?
- Lepiej... ale chciałbym jeszcze żebyś mnie przytulił. 
- Jak dojedziemy do domu będę cię cały czas przytulał, dobrze?- skinąłem głową wzdychając.
- Dziękuję.


*

                    Po dotarciu do mieszkania, Wonho rozpakował moje rzeczy, po czym zaczął przygotowywać mi kąpiel.
- Wykąp się, a ja pójdę po coś do jedzenia, okej?
- Jasne.- zacząłem się rozbierać czując na sobie spojrzenie chłopaka, jednak przestało mnie ono już całkowicie krępować. 
- Chodź do mnie.- podszedłem do partnera wtulając się w jego ciało. Czując bijące od niego ciepło poczułem błogi spokój... niczego już nie potrzebowałem - Moje maleństwo.- westchnąłem całując go w szyję.
- Hoseok...
- Słucham... i wejdź do wanny, bo zmarzniesz.- skinąłem głową wchodząc do cieplutkiej wody - Mów... masz jakieś szczególne zamówienie?
- Mam... jedno...
- Jakie?
- Hoseok... kochasz mnie?- nie wiem czemu o to zapytałem. Potrzebuję chyba teraz bliskości i czyjejś czułości, a wiem że po metamorfozie Wonho może dać mi jej tyle, ile tylko zechcę - Mam zamówienie tylko na te dwa słowa...- szepnąłem wbijając wzrok w wodę. Wonho wpatrywał się we mnie wielkimi oczyma nie wiedząc chyba do końca jak powinien zareagować - Przepraszam...- tak jak myślałem... nic do mnie nie czuje.
- Zaskoczyłeś mnie...- skinąłem jedynie głową... co za wstyd. Nagle poczułem dłoń chłopaka obejmującą mój policzek - Bardzo mnie zaskoczyłeś, ale to dobry moment żebym w końcu ci to powiedział.- zerknąłem na niego spod napuchniętego oka - Bardzo cię kocham, ale nie potrafię rozmawiać o swoich uczuciach... dobrze, że mi to ułatwiłeś.- uśmiechnął się całując mnie w czoło. Po tych słowach wstał opuszczając łazienkę... po chwili wyszedł z mieszkania. Wow... uśmiechnąłem się szeroko czując jak po wardze spływa mi strużka krwi.
- Aishh... znowu?- szepnąłem wycierając ją. Nie wierzę... Wonho się zakochał i to na dodatek we mnie. Nie jest jednak taką chodzącą skałą, jakby się mogło wydawać. Zaraz... czy to oznacza, że też powinienem mu się przyznać do swoich uczuć? Aishh nie, nie potrafię, to takie krępujące. 
Wyszedłem z wanny narzucając na nagie ciało sporych rozmiarów szlafrok chłopaka. Był na wylot przesiąknięty jego zapachem... idealnie. Usiadłem w salonie włączając telewizor. Wpatrując się w niego beznamiętnie czekałem na powrót Hoseoka... w końcu obiecał mi, że będzie mnie cały czas przytulał... mam nadzieję, że dotrzyma obietnicy. 
<- Tęknię... gdzie jesteś? - co się ze mną do cholery jasnej dzieje? W życiu nie pomyślałbym, że napiszę do kogoś taką wiadomość.
-> Poszedłem jeszcze do sklepu po soju... masz ochotę się dzisiaj napić?
<- Jak najbardziej... kupisz mi coś słodkiego?
-> A na co masz ochotę?
<- Zaskocz mnie.
-> No dobrze, dobrze:)
Po około 15 minutach Hoseok był już w domu. Uśmiechnąłem się robiąc miejsce na stoliku.
- Ale pachnie.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakować.
- Na pewno.- usiadłem na jednej z poduszek leżącej obok stołu zacierając ręce. Blondyn spojrzał na mnie cmokając.
- Po kolacji zrobię ci okład na oko.
- Aż tak źle to wygląda?- ten jedynie skinął głową całując mnie delikatnie w opuchliznę. 
- Ale spokojnie... szybko się tego pozbędziemy.
- Dziękuję.- był to naprawdę miło spędzony wieczór. Oczywiście do czasu... - Wonho...
- Hm?
- Co mój ojciec miał na myśli wyrzucając cię od nas? Coś przeskrobałeś?- zapytałem upijając kolejny kieliszek zimnego soju.
- Po co do tego wracać?
- Chciałbym po prostu znać prawdę. 
- Pomagałem ojcu w interesach, ale nie do końca wiedziałem co robię... Nie miałem pojęcia, że to co robi jest złe.
- Dowiedziałeś się o tym dopiero w sądzie?
- Dokładnie... gdybym wiedział, że mój ojciec handluje na czarno, w życiu bym się tego nie podjął.- westchnąłem przysuwając się bliżej partnera.
- Czemu wyrok cię ominął?
- Jako przyszły prawnik tego nie wiesz?- uśmiechnął się całując mnie w czoło.
- Hmm... zakładam, że handlowałeś z nim będąc jeszcze nieletnim i sam fakt, że robiłeś to nieświadomie zwalnia cię z poniesienia kary.
- Moja mądrala.- wymieniliśmy się uśmiechami, po czym Hoseok pocałował mnie w nos - Kocham cię.- szepnął patrząc mi w oczy. Aishh teraz albo nigdy.
- Ja... chciałem ci się przyznać do swoich uczuć już dawno, ale nigdy nie wiedziałem czy jest to odpowiedni moment...
- Może jeszcze chcesz z tym poczekać?- pokręciłem przecząco głową głaszcząc go po policzku.
- Teraz na każdym kroku udowadniasz mi, że jestem dla ciebie ważny i że myślisz o mnie w poważny sposób...
- Iii?
- I kocham cię najbardziej na świecie, choć sam nie potrafię w to uwierzyć.- zaśmiałem się całując go - Nigdy nie sądziłem, że będę z chłopakiem. 
- Uważasz, że to coś złego?
- Absolutnie nie.
- To daj mi jeszcze buziaka.- wziąłem głęboki oddech łapiąc go za rękę, po czym wstałem ciągnąc go za sobą - Co robisz?
- Mam lepszy pomysł.
- Mmm... słucham.- gdy usiedliśmy na łóżku, wtuliłem się w Hoseoka nieśmiało na niego zerkając. 
- Chcę się z tobą kochać...

~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Dzisiaj na moim blogu wybił 400 post! Dziękuję!~


16 kwietnia 2017

Prześladowca~cz.6[Wonho&Hyungwon]



- A może zrobimy analizę psychologiczną osób, które gania komornik?
- Mhm...- burknąłem beznamiętnie przechodząc ze stołówkową tacą po kolejne porcje jedzenia - Dziękuję.- wymusiłem uśmiech w kierunku kucharki, po czym zacząłem rozglądać się za wolnym miejscem.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Tak.... o, tam zwolniło się miejsce.- ruszyłem w stronę wolnego stolika zastanawiając się nad tym dlaczego od równych pięciu tygodni Hoseok nie zamienił ze mną ani słowa. Nie przychodzi pod mój dom, nie pisze... może coś się stało? Albo wtedy gdy Minhyuk do niego wybiegł... właśnie... kontakt urwał się na drugi dzień. Z drugiej strony nie wierzę, by mój przyjaciel miał tak ostry język, który wystraszyłby taką osobę jak Wonho.
- Hyungwonnie...- zaczął czerwonowłosy gdy w końcu usiedliśmy.
- Hm?
- Nie sądzisz, że to najwyższa pora, by pogadać?
- O czym ty chcesz gadać...- westchnąłem dłubiąc pałeczkami w ryżu.
- Między innymi o tym.- oburzył się wskazując na to, co robię - Nie jesz, nie rozmawiasz ze mną, jesteś jakiś nieobecny... i to już ponad miesiąc. 
- I co w związku z tym?- chłopak westchnął odkładając pałeczki.
- Co on znowu zrobił?
- Raczej, czego nie zrobił.
- Nie rozumiem...
- Nie odzywa się do mnie ponad miesiąc.- przyjaciel uniósł brew sięgając po wodę.
- To chyba dobrze.
- Mm... nie wiem dla kogo.- burknąłem sięgając po telefon.
- Masz w końcu święty spokój... przecież tego właśnie chciałeś.
- Ja tego chciałem czy ty?- Minhyuk otworzył szerzej oczy nie wiedząc co powiedzieć - Do tej pory ukrywasz przede mną o czym rozmawialiście gdy wtedy do niego wyszedłeś. 
- Naprawdę uważasz, że powiedziałbym coś, co mogłoby zaszkodzić waszej jakże cudownej znajomości?
- Od samego początku nie chciałeś żebym miał z nim cokolwiek wspólnego. 
- A dziwisz się? Przecież to totalny pojeb...
- Dość.- wstałem od stołu czując jak się we mnie gotuje. Minhyuk nie zna Wonho więc jakim prawem tak o nim mówi.
- Nie wiem co ten chłopak z tobą zrobił...- zabrałem swoje rzeczy wychodząc ze stołówki. Wolałem chyba spędzić tą przerwę na uczelnianym dziedzińcu niż z Minhyukiem i jego marudzeniem. Po wyjściu na teren uczelni wziąłem głęboki oddech rozglądając się dookoła. Kwitnące drzewa dodawały temu miejscu niezwykłego uroku i dzięki nim mogłem się choć na chwilę wyciszyć. Usiadłem na ławce pod jednym z drzew zamykając oczy. Potrzebowałem chwili spokoju, chwili, podczas której będę mógł się uspokoić i pomyśleć. Może powinienem do niego napisać? Ale z drugiej strony co mu powiem? "Hej, czemu się do mnie nie odzywasz?". Przecież to głupie...
- Hyungwon!- otworzyłem oczy zerkając w kierunku dobiegającego głosu. Zatkało mnie... Poderwałem się na równe nogi otwierając przy tym szeroko usta. Nie sądziłem, że widok osoby, której swego czasu nienawidziłem tak bardzo mnie ucieszy.
- Wonho...- uśmiechnąłem się delikatnie robiąc krok w kierunku chłopaka. Dlaczego się w niego wtuliłem? Czemu czując bijące od niego ciepło poczułem się jak najbardziej kochana i bezpieczna osoba na świecie? - Przepraszam...- szepnąłem odsuwając się od chłopaka. Ten jedynie obdarował mnie uśmiechem głaszcząc mnie po policzku - Przestań... ktoś może to zobaczyć...
- No tak... Hyungwon...
- Czemu się do mnie nie odzywałeś?- z ogromnej fali radości poczułem narastającą we mnie złość. Hoseok zwyczajnie mnie zaniedbał... w sumie nie powinno mnie to obchodzić, ale... aishh to jest silniejsze ode mnie.
- No właśnie chciałbym się wytłumaczyć.
- Ale co tu tłumaczyć?... Znudziłem ci się?
- Co?- na twarzy blondyna pojawił się lekki uśmiech - Co ty mówisz głupku?
- Dlaczego tak nagle zniknąłeś? 
- Czekaj no... stęskniłeś się za mną?- wziąłem głęboki oddech zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Może... nie... nie, pf... za tobą?- Hoseok jedynie zachichotał - Aishh... niedaleko uczelni jest fajna kawiarnia... chodź pogadać.
- A twoje zajęcia?
- A daj spokój... ile można słuchać tego samego.- szliśmy w kompletnej ciszy. Ja cieszyłem się chwilą spędzoną z tym idiotą, a on... w sumie cholera wie o czym myśli. Jakby nie patrzeć, cieszyłem się, że nic mu nie jest. Liczyłem na to, że przy kawie wszystko mi wytłumaczy. Po zamówieniu dwóch vienna usiedliśmy w kącie sali wpatrując się w filiżanki - Nie chcesz mi niczego powiedzieć?
- Może powinniśmy zacząć od tego, czemu tak bardzo przejąłeś się tym, że się do ciebie nie odzywałem?
- No wiesz co?... To jest akurat nieistotne. 
- Zależy dla kogo.- prychnąłem znów czując się jak skończony debil.
- Na pewno dla mnie... nie przywiązuję wagi do takich rzeczy.- hihi... wybrnąłem. Upiłem łyk kawy wpatrując się z zaciekawieniem w uśmiechniętą twarz blondyna - Powiedz mi lepiej co się z tobą działo przez ten czas.
- Aishh... musiałem znaleźć nowe mieszkanie i szybko czepić się jakiejś pracy.
- C... co... ale jak to?
- Nie stać mnie na utrzymanie trzypokojowego mieszkania... niestety musiałem je sprzedać i wynająć kawalerkę, w której trzymam wszystkie rzeczy rodziców i przy okazji śpię.- uśmiechnął się wbijając wzrok w szklaną witrynę kawiarni. Chmurzyło się, a we wnętrzu zaczęła grać dość smętna, poważna muzyka... atmosfera wręcz idealna.
- A... gdzie pracujesz?
- W kawiarni.- zaśmiał się przybliżając filiżankę do ust.
- Pf... przyjęli takiego bandziora jak ty?
- Jak chcę, potrafię grać grzecznego, porządnego chłopca.- posłałem chłopakowi uśmiech wzdychając.
- No dobrze... co to za kawiarnia?
- Czemu o to pytasz?
- Chcę wiedzieć dokąd mam wpadać na kawę w trakcie przerw na uczelni.- Wonho zmierzył mnie wzrokiem przygryzając jednocześnie wargę.
- Chyba nie rozumiem naszej relacji.
- Hm?
- Bądź ze mną szczery... co tak naprawdę do mnie czujesz?
- Co?- zakrztusiłem się kawą otwierając szerzej oczy.
- Jakby nie patrzeć zaczęliśmy dość nietypowo tą relację.
- Tak... dość nietypowo.- powtórzyłem szepcząc.
- Więc?
- Nie umiem chyba odpowiedzieć na to pytanie.
- Hmm... rozumiem.- zerknąłem na chłopaka, który jeździł palcem po krawędzi filiżanki - Jeśli zaproponowałbym ci teraz seks... zgodziłbyś się?- przełknąłem z trudem ślinę zastanawiając się nad tym czy to, co właśnie powiedział to jego kolejna gierka czy jedynie pytanie mające na celu mnie sprawdzić.
- Tak mną manipulujesz, że chyba nie miałbym wyjścia.- odpowiedziałem lekko się uśmiechając.
- Nie jesteś gejem, prawda?
- A ma to dla ciebie jakiekolwiek znaczenie?
- Mhm... wiem, że nie jesteś... dlatego chcę zrobić wszystko żebyś był.- odchrząknąłem dopijając kawę.
- Nie rozumiem dlaczego...
- Bo mi się podobasz.- tego już za wiele. Wstałem czując jak z emocji brakuje mi tchu.
- Myślę, że na dzisiaj wystarczy. 
- Uraziłem cię tym?- zapytał łapiąc mnie za nadgarstek. Czułem, że ta rozmowa nas nie ominie i prędzej czy później do niej wrócimy.
- Nie... zrozum, że nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
- Mogę spróbować rozwiać twoje wątpliwości?
- Wonho...- wywinąłem oczami zerkając na blondyna. Widząc jego bezczelny, pewny siebie i jednocześnie niezwykle pociągający wyraz twarzy, skinąłem mimowolnie głową zgadzając się na jego propozycję.
- Mieszkam niedaleko... 
- Lepiej nic już nie mów.- burknąłem kierując się w stronę drzwi. Idąc ponownie w kompletnej ciszy rozglądałem się po okolicy, by wiedzieć na drugi raz jakich miejsc unikać. Czułem na sobie spojrzenie Hoseoka i jego lekki, triumfalny uśmiech... aishh, co za dupek. Jak ja mogę mu się tak dawać? Przy nim kompletnie zapomniałem czym jest asertywność.
- Masz zamiar iść w takiej ciszy?- wzruszyłem ramionami zerkając na chłopaka.
- Może... 
- Z kim mi przyszło żyć...
- Wiesz... nikt ci nie kazał.
- Fakt... sam wkopałem się w takie bagno.- nabrałem "groźnego" wyrazu twarzy, jednak po ujrzeniu uśmiechu Hoseoka zmiękłem kręcąc głową.
- Daleko jeszcze?
- Y y... jesteśmy na miejscu.- westchnąłem unosząc wzrok na niewielki budynek znajdujący się w dość wąskiej, ukrytej uliczce. Mimo to prezentował się naprawdę... sympatycznie... o ile blok mieszkalny można nazwać "sympatycznym". Na parterze znajdował się sklep spożywczy oraz bar z jedzeniem, a wejście do klatki ozdabiały dwa niewielkie drzewka zasadzone w donicach - Zapraszam. 
- Sam nie wiem... 
- Okej.... do niczego cię nie zmuszam.- mhm... czuję, że za tymi słowami kryje się "ale obiecuję, że gdy wejdziesz do mojego mieszkania, to nie pożałujesz". Westchnąłem więc wchodząc na lodowatą klatkę schodową - Drugie piętro.- skinąłem głową idąc na górę. Nie bałem się... i tak najgorsze co mógł mi zrobić, już zrobił. No chyba że planuje zabójstwo na mojej osobie... w sumie i tak może być. Gdy stanęliśmy przed drzwiami Hoseok posłał mi ciepły uśmiech wpuszczając mnie do środka. Moim oczom ukazało się niewielkie, schludne mieszkanko. Tak jak mówił Wonho... jeden pokój, w którym stało łóżko, telewizor i niewielki stolik... oczywiście malutka kuchnia, łazienka i kilka szaf wypchanych po brzegi... zakładam, że rzeczami jego rodziców.
- Podoba mi się. 
- Różni się od standardów do jakich przywykłeś, ale...
- Nie... naprawdę jest fajnie.- czemu czuję się tak cholernie niezręcznie? Mam się go zapytać czy powinniśmy już zacząć? Nie... może poproszę o coś do picia? Aishhh nie.... po co to przeciągać? Co robić? Wtedy też usłyszałem cichy śmiech - Co jest?
- O czym tak zawzięcie myślisz?
- Co?
- Twoja twarz nabiera śmiesznego wyrazu jak się nad czymś zamyślasz. 
- Pff.... też mi coś.- blondyn podszedł do mnie uważnie mi się przyglądając. Spuściłem wzrok nie wiedząc zbytnio co mam robić... czemu to mnie tak bardzo krępuje? Nagle chłopak pchnął mnie na łóżko - Hej...- gdy usiadł na mnie okrakiem, uśmiechnął się sadzając mnie.
- Nie bój się durniu. 
- No... łatwo ci mówić.
- Zamknij oczy.
- Co...
- Proszę cię tylko o to, żebyś zamknął oczy.- skinąłem niepewnie głową robiąc to, o co mnie poprosił. Wtedy poczułem delikatne wargi chłopaka pieszczące subtelnie moją twarz. Zadrżałem łapiąc go za ubrania - Rozluźnij się.- szepnął mi wprost do ucha, po czym zaczął mnie namiętnie po nim całować. Z moich ust wydobył się donośny jęk, którego po chwili zacząłem się cholernie wstydzić - A więc to jest twój czuły punkt.- mruknął pieszcząc wargami każdy jego milimetr.
- Wonho...
- Nic nie mów.- zostałem położony na łóżku. Hoseok patrzył na mnie uważnie pieszcząc opuszkami palców moją twarz i klatkę piersiową. Wyglądał zupełnie tak, jakby w jego głowie rodził się idealny plan zamordowania mnie. W pewnym momencie jego dłoń zaczęła rozpinać sprawnie guziki w mojej koszuli. Czułem jak mój oddech przyspiesza... - Łatwo się podniecasz. 
- Co?- otworzyłem szeroko oczy wpatrując się w zgrubienie w moich spodniach.... boże, co za wstyd - Ja... Wo.. Wonho...- chłopak zaśmiał się rozpinając zamek w spodniach - Nie... nawet go nie dotykaj.- blondyn uniósł ręce do góry chichocząc.
- Chcesz się męczyć?- nie odpowiedziałem... Wonho usiadł na mnie okrakiem pocierając miednicą o mojego twardego członka. Syknąłem łapiąc go za uda.
- Zwariowałeś...- chłopak nachylił się do mnie muskając moje wargi.
- Podoba ci się to? 
- Debil... nie zadawaj mi takich pytań. 
- Udało mi się czy mam działać dalej?- wygiąłem się w łuk czując coraz silniejsze ruchy z jego strony - Mmm Hyungwonnie... kogo ty chcesz oszukać? 
- Liczę na to, że ciebie...- syknąłem czując ogarniającą mnie błogość... doszedłem?! Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd! Hoseok jedynie uśmiechnął się schodząc ze mnie. Oblizałem wargi starając się podnieść z łóżka - Tylko nic nie mów...- szepnąłem walcząc z moimi drżącymi dłońmi, którymi chciałem za wszelką cenę zapiąć spodnie i koszulę. Z drugiej strony ta cisza też była okropnie krępująca - Nic nie powiesz?- Wonho zaśmiał się wstając z łóżka.
- Miałem się nie odzywać. 
- Aishh... pomóż mi. Nie mogę pozapinać tych guzików.- blondyn podszedł do mnie wzdychając, po czym spokojnie ubierał mnie jak dziecko.
- Kiedy się zobaczymy?
- Daj mi to wszystko przemyśleć...
- A mogę dzisiaj do ciebie zadzwonić?
- Myślę, że będzie to nawet wskazane.- zrobiłem dwa kroki w kierunku drzwi, jednak wtedy poczułem dziwny impuls niepozwalający mi na to, bym zakończył to spotkanie w tak oschły sposób. Chwyciłem chłopaka za rękę wbijając się w jego wargi. Ten z początku oszołomiony, pogłębił pocałunek głaszcząc mnie wolną dłonią po twarzy - Pójdę już.- szepnąłem opuszczając pospiesznie kawalerkę chłopaka. Czemu to zrobiłem? Dlaczego mimo wyrządzonej mi krzywdy, tak bardzo mnie do niego ciągnie? Kurcze, co jest ze mną nie tak?
               Gdy wróciłem do domu nie chciałem się z nikim widzieć. Nawet po powrocie Minhyuka, ten siadł w kącie nie odzywając się do mnie ani słowem. Czułem silną potrzebę rozmowy z nim, ale nie wiedziałem znów jak mam zacząć po tym jak go potraktowałem.
- Minhyukkie...
- No...
- Przepraszam... nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje.- czerwonowłosy westchnął siadają obok mnie na łóżku.
- To wina Hoseoka?
- Tak, ale... nie wierzę, że to mówię, ale chyba mi na nim zależy.- przyjaciel otworzył szeroko usta uważnie mi się przyglądając - Sam w to nie wierzę, ale taka jest prawda...
- Spotykasz się z nim?- pokręciłem przecząco głową.
- Mówiłem ci, że nie widziałem go z pięć tygodni... dopiero dzisiaj przyszedł pod uczelnię i mieliśmy okazję pogadać...
- I jak?
- Wiesz... byłem u niego... Minhyuk, ja chcę z nim być.- w końcu to z siebie wydusiłem. Odwróciłem głowę w przeciwnym kierunku czując jak do oczu napływają mi łzy. Co za wstyd... w życiu nie pomyślałbym, że mogę być z facetem...
- Hyungwonnie, przemyśl to, błagam cię.- Minhyuk złapał mnie za rękę biorąc głęboki oddech - Nie chcę żeby ten dupek znowu cię skrzywdził...

~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Hej skarby, jak żyjecie?
Wydaje mi się, że to odpowiedni czas, by w końcu wydusić z siebie parę słów. Nie wiem jak długo pociągnę bloga. Kocham pisać, kocham siedzieć w tym swoim k-pop'owym świecie wypełnionym yaoi, ale miewam momenty, w których wydaje mi się, że to co robię jest kompletnie bez sensu. Skupiam się znów na pisaniu książki [Poprzednia to totalny niewypał. Wiem, że miałam Wam ją wysłać, jednak jak ją przeczytałam okazała się być kompletną porażką... przynajmniej dla mnie]. To, co widzicie u mnie na snapie [czyt. wesołą, zadowoloną z życia mnie] to zupełnie coś innego, co jest w rzeczywistości. Momentami sobie nie radzę i nie mam nawet siły napisać kolejnej części ficzka mimo iż wiem, że powinnam dodawać dla Was wpis co 2-3 dni. Muszę nad tym pomyśleć. Nie chcę tego zostawiać, bo to, co tutaj stworzyliśmy, towarzyszy mi od dobrych paru lat, ale tak jak mówię... mam momenty, w których wydaje mi się to kompletnie bez sensu.

Aishh... Życzę Wam Wesołych, Rodzinnych Świąt Skarby! <3 

13 kwietnia 2017

Prześladowca~cz.5[Wonho&Hyungwon]



                   Siedziałem na tarasie wpatrując się w lekko bujające się na wietrze drzewa. Moje myśli krążyły jedynie wokół dwóch tematów... Wonho i Minhyuk. Miałem szczerą nadzieję, że wrócą do siebie z Shownu i że cała ta sprawa zakończy się happy endem. Nie darowałbym sobie tego gdyby rozstali się na dobre z mojej głupoty. Temat numer dwa... za cholerę nie potrafię wyprzeć z głowy Wonho. Gdy tylko zamknę oczy, widzę jego twarz... gdy zaciągnę się powietrzem, czuję jego zapach... co się ze mną do cholery jasnej dzieje? Przecież mnie skrzywdził, zachowuje się jak osoba niezrównoważona psychicznie, chodzi za mną, wie o mnie już chyba wszystko... a mimo to coś mnie do niego ciągnie. Nie potrafię określić co to jest. Nie podoba mi się, nie dopuszczam nawet do siebie takiej myśli, by być z facetem... naprawdę nie potrafię tego wyjaśnić. Wziąłem głęboki oddech czując jak robi mi się zimno, jednak mimo to nie chciałem wchodzić do domu, by nie krępować chłopaków. Odpaliłem kolejnego papierosa przechadzając się po ogrodzie, by choć trochę się rozgrzać.
- Wyjdź choć na chwilę z mojej głowy.- syknąłem, po czym zaciągnąłem się dymem. Do cholery jasnej, tracę już do tego cierpliwość. Hoseok nie chce być sam po nazwijmy to stracie rodziców, rozumiem. Dlaczego tylko rozegrał to w tak podły sposób? Czy aby na pewno chodzi tylko o to, że mój ojciec wsadził jego ojca do więzienia, a mamę odesłał do Tajlandii? Może wina tak naprawdę jest po mojej stronie? Nie, zaraz... w życiu nie widziałem tego chłopaka na oczy, nie mogłem niczym zawinić. Aishh, jakie to wszystko jest pokręcone.
- Hyungwonnie!- podskoczyłem odwracając się pospiesznie za siebie. Na tarasie stał uśmiechnięty Minhyuk w objęciach Shownu... o ludu, co za ulga. Zgasiłem papierosa podchodząc do nich z szerokim uśmiechem... o dziwo szczerym.
- I jak tam?
- Wszystko jest między nami wyjaśnione.- uśmiechnął się Shownu całując mojego przyjaciela w głowę... gr.
- Cieszę się i... jeszcze raz, bardzo was przepraszam. 
- A daj spokój, nie ma o czym mówić.- zaszczebiotał czerwonowłosy całując swojego chłopaka w policzek.
- Dobra chłopaki... zostawiam was, bo jeszcze mam dzisiaj trochę roboty na uczelnię.
- Hm? Przecież piłeś.- spojrzałem na Shownu przypominając sobie ile soju w niego wlałem.
- Mam mocną głowę, nic mi nie będzie.
- Ale...
- Do jutra skarbie.- mruknął całując Minhyuka, na co zawstydzony wbiłem wzrok w ziemię czując jak robi mi się niedobrze. Jako że czynność ta trwała w ich wykonaniu wyjątkowo długo, wszedłem do domu czując narastającą we mnie złość i... zazdrość? O co mi kuźwa chodzi? Wszedłem do kuchni po kolejną butelkę soju, po czym zasiadłem w salonie upijając kilka łyków. Nie poznaję samego siebie... w życiu nie piłem... i to jeszcze sam ze sobą.
- Hyungwon...- odwróciłem głowę widząc stojącego za mną Minhyuka.
- Fajnie, że się pogodziliście.- chłopak wymusił uśmiech siadając obok mnie, po czym wyjął ostrożnie z mojej ręki zieloną butelkę z alkoholem.
- Od kiedy ty pijesz?- szepnął niemalże uważnie mi się przyglądając.
- A ja wiem.- wzruszyłem ramionami opierając głowę na jego ramieniu - Od kiedy całkowicie przestałem radzić sobie z życiem.
- Co... o czym ty mówisz?
- Szkoda gadać.
- Co szkoda gadać... Hyungwon, mów co się dzieje.- powiedzieć mu o Wonho czy lepiej sobie darować taką szczerość? Cholera, to mój przyjaciel... na pewno odpowiednio mi doradzi - Hej...
- Chodzi o Hoseoka...- chłopak westchnął głaszcząc mnie po udzie.
- Wiem, że ta sprawa cię gnębi i pewnie długo będzie to za tobą chodzić, ale masz mnie... wiesz, że ci pomogę...
- Minhyuk...
- Hm?
- Nie chodzi o to.
- Nie rozumiem... to o co chodzi?- wziąłem głęboki oddech spoglądając z ogromnym zażenowaniem w oczy przyjaciela.
- Był dzisiaj u mnie.
- Co? Miał czelność po tym co zrobił?!
- Nie krzycz.- wstałem przecierając rękoma twarz - On... pogadaliśmy szczerze i... Hoseok nie chce być po prostu sam...
- Hyungwon do cholery, oprzytomnij.
- Nie umie tego okazywać, ale widziałem, że czuje się źle z tym co zrobił...
- Nie mów mi tylko, że mu wybaczyłeś...
- Minhyuk, całowaliśmy się.- między nami zapadła głucha cisza zakłócana jedynie cichym skwierczeniem kominka. Czułem jak serce rozsadza mi klatkę piersiową... nigdy nie byłem tak zestresowany rozmową z przyjacielem.
- Chyba źle usłyszałem...
- Raczej dobrze.
- Czy ty jesteś nienormalny? Dlaczego to zrobiłeś? 
- Nie mam pojęcia... 
- Zastrasza cię? A może ci się podoba, co?
- Boże, Minhyuk...
- Powiedz mi prawdę.
- Nic z tych rzeczy... nie mam pojęcia czemu to zrobiłem. 
- Kłamiesz.- no tak... zapomniałem, że Minhyuk zna mnie na wylot i niczego nie jestem w stanie przed nim ukryć - Hyungwon... jeśli ten drań ci się spodobał to przysięgam, że zrobię wszystko żebyś się z nim nie spotykał.
- Dlaczego?
- A więc mam rację... Boże, Hyungwon...
- Nie, nie, to nie tak...
- Nie pogrążaj się, błagam cię.-  chłopak westchnął dopijając do końca soju, które zabrał mi kilka minut wcześniej - Dlaczego akurat on? Jest tylu fajnych chłopa...
- Minhyuk do cholery, nie jestem gejem.- ugryzłem się w język starając się bardziej uważać na to, co mówię - Chodzi mi o to, że... no... byłem pewien, że bardziej pociągają mnie dziewczyny. Nie chcę z nim być.
- Mam rozumieć, że sam do końca nie wiesz kto cię bardziej pociąga?
- Nie... ja wiem, że jak już mam z kimś być to tylko z dziewczyną. Ja... ja naprawdę szanuję twoją decyzję i będę cię w niej wspierał, ale to nie jest dla mnie... Hoseok mi się nie podoba.
- A mimo to się z nim całujesz.... sam tego chciałeś czy cię zmusił?
- Minhyuk...
- Błagam cię, pogadajmy o tym szczerze.- ma rację. Przytaknąłem siadając obok przyjaciela.
- Z początku strasznie mną manipulował, a wiesz... po tym co zrobił bałem mu się postawić...- zerknąłem na czerwonowłosego widząc ogromne zainteresowanie z jego strony - A... później zaczął mnie całować... tak po prostu, ja... Minhyuk, nigdy nie czułem się tak dobrze...- widząc zdziwienie na twarzy przyjaciela, ukryłem twarz między nogami czując się jak skończony imbecyl.
- Wiesz... Hyungwonnie... znam cię tyle lat i jedyne o czym marzę to twoje szczęście.- spojrzałem na chłopaka otwierając szeroko oczy - Ja... chcę żebyś z kimś był i był szczęśliwy, ale dlaczego to musi być akurat on? Nie ufam mu... nie po tym co zrobił... Poza tym jego ojciec robił jakieś lewe interesy... nie wiesz tak naprawdę jakim człowiekiem jest Hoseok.
- Jego ojciec nie ma tu nic do rzeczy.... mój to burak, a mimo to ze mną trzymasz.- przyjaciel zaśmiał się przytakując - Poza tym jeden jedyny raz się całowaliśmy... przecież to nic takiego. Może chciał jedynie ze mnie zadrwić i jutro o tym całkowicie zapomni i znowu będzie traktował mnie jak gówno...
- Nie wydaje mi się, ale powiedzmy, że masz rację... W takim razie ile chcesz dać mu czasu na sprawdzenie go?
- Myślisz, że powinienem zrobić coś takiego?
- Jasne, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Wszystko ma się odbywać przy mnie...
- Co... Minhyuk ty zboczeńcu.
- Znaczy... aishh... chodzi mi o wasze spotkania. Skoro cię nachodzi to wiesz... jak wejdzie do domu to się gdzieś schowam, spokojnie... Nie mam zamiaru patrzeć na to, co on z tobą wyrabia.
- Dobry wieczór chłopcy.- Minhyuk wstał pospiesznie kłaniając się mojemu ojcu. Zerknąłem na zegarek... dochodziła 24... jak ten czas szybko leci.
- Dobry wieczór.
- Nie przywitasz się ze mną synu?- wstałem niechętnie z kanapy przełykając z trudem ślinę.
- Cześć...
- Widzę, że pijecie mój alkohol.- powiedział sięgając po pustą butelkę soju.
- Ja to kupiłem... miałem prawo to wypić.
- Mam dość twojego pyskowania Hyungwon.
- Nie pyskuję ci... mówię tylko jak jest.
- A to co odstawiłeś dzisiaj rano?- westchnąłem zerkając na Minhyuka.
- A po co do tego wracasz? Mam teraz gorszy okres...
- Odkąd cię znam, masz gorszy okres... ile jeszcze będziemy z matką znosić twoje szczeniackie humorki? 
- Tato, proszę cię...- ojciec podszedł do mnie łapiąc mnie mocno za nadgarstek - Nie... nie dotykaj mnie. 
- O tym właśnie mówię.... co to znaczy "nie dotykaj mnie"? Jestem twoim ojcem do cholery! 
- Proszę cię, zostaw mnie! Mam już ciebie dość, rozumiesz?!- poczułem silne uderzenie w twarz. Z resztą nie był to pierwszy raz kiedy ojciec podniósł na mnie rękę - Znowu?- warknąłem czując się potwornie upokorzony faktem, że ojciec już się nie hamuje i bije mnie na oczach Minhyuka.
- Jak... jak znowu?- przyjaciel spojrzał na mojego ojca - Co pan wyprawia?
- Nie wtrącaj się Minhyuk.- burknął udając się jak gdyby nigdy nic do kuchni. Westchnąłem kierując się bez chwili zastanowienia do swojego pokoju.
- Hyungwonnie...- wchodząc do sypialni rzuciłem się na łóżko czując się jak skończony śmieć. Jak on śmiał zrobić coś takiego przy niemalże obcej mu osobie? - Hyungwon.
- Nie chcę o tym gadać, okej?
- Ale tak nie można do cholery.
- Znoszę to od kilku lat, spokojnie.- Minhyuk położył się obok mnie mocno mnie przytulając i wtedy też usłyszałem dźwięk przychodzącego sms'a. Westchnąłem sięgając po telefon i to co ujrzałem automatycznie postawiło mnie na nogi - Minhyuk...
- Hm?
- Zobacz.- wręczyłem przyjacielowi telefon z treścią: "Bardzo Cię boli? Twój ojciec nie powinien tak postępować...". Minhyuk oddał mi telefon zrywając się z łóżka - Minhyuk, co ty...
- Czy on cię cały czas obserwuje? 
- Nie wiem... też jestem w szoku, ale co ty chcesz...
- Idę z nim pogadać.
- Minhyuk, nie...
- Wiem co robię... masz tutaj zostać.- nakazał opuszczając mój pokój. Zamurowało mnie... w życiu nie widziałem tak bojowo nastawionego przyjaciela. Mam nadzieję, że nie zrobi jakiejś głupoty i że nie wyrządzą sobie krzywdy...

/w tym samym czasie/
- Hej! Hoseok!- chłopak wybiegł na dwór biegając po całej posesji - Wyłaź do cholery, nie mam ochoty na twoje gierki!
- Wybiegł pies bojowy...
- Co...- zza drzewa wyszedł blond włosy chłopak oblizując zalotnie wargi - Nie nazywaj mnie tak.
- Oj oj... już nie czuj się taki urażony. Co z Hyungwonem?
- Właśnie o tym chciałem pogadać... 
- No to słucham. 
- Dlaczego się tutaj kręcisz? To prywatny teren.
- Nie twój, a Hyungwona... a z tego co wiem, on nie ma nic przeciwko.- Minhyuk westchnął podchodząc bliżej znienawidzonego chłopaka.
- Czego tak naprawdę od niego chcesz?
- Wiesz... bez urazy, ale nie bardzo mam ochotę o tym z tobą rozmawiać.
- A to dlaczego? Czyżbyś miał coś do ukrycia?
- Nie... ale jesteś osobą tak rozpieszczoną przez życie, że możesz tego nie zrozumieć.- Minhyuk zrobił krok w tył nie wierząc w to co słyszy.
- Zaraz... co masz na myśli?
- Jakby to ująć... Masz kochających cię rodziców, świetnego przyjaciela, chłopaka... uczysz się na najlepszej uczelni w Korei, masz gdzie mieszkać, masz co jeść, nie musisz martwić się o pracę, by się utrzymać... masz absolutnie wszystko.
- Nadal nie rozumiem...
- No właśnie... Ja straciłem rodziców, nie mam żadnych przyjaciół, nie wiem za co będę żył... Hyungwon owszem... ma świetny dom, uczelnię, ale co z tego skoro jego rodzice mają go głęboko w dupie i tylko czekają aż się od nich wyniesie...
- Co ty mówisz...
- Ja i Hyungwon jesteśmy dokładnie tacy sami...
- Mylisz się... nie znam drugiego tak dobrego człowieka jak on, natomiast ty...
- Co ja?
- Mam ci przypomnieć, że go zgwałciłeś?- czerwonowłosy chwycił Wonho za kurtkę zaciskając na niej mocno pięści - Gdybyś tylko wiedział jak okropnie się wtedy czuł... 
- Nie wracaj do tego.
- Niby dlaczego? Czyżby to gryzło twoje sumienie? 
- Nie znam pojęcia "wyrzuty sumienia". 
- Czyżby? W takim razie skoro nie chcesz okazać skruchy, zniknij z życia Hyungwona raz na zawsze.
- Mam lepszą propozycję.- Minhyuk spojrzał pytająco na chłopaka zaciskając mocniej dłonie - Odpieprz się i nie wtrącaj się w to, co jest między nami.
- Między wami nic nie ma i nie będzie...
- To się jeszcze okaże...

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------