19 kwietnia 2015

Jackson & BamBam~cz.5 [Wypuść mnie- Koniec]




- Co?- miałem wrażenie, że źle usłyszałem. O czym on do cholery jasnej mówi? Jackson jedynie uśmiechał się pod nosem jakby knuł właśnie najgorszy plan w historii ludzkości -Możesz mi łaskawie odpowiedzieć?!
Wtedy dostałem porządnie w twarz. Jackson nie cackał się z towarem, który należał już do niego. Z krwawiącym nosem przekręciłem się na bok i wtuliłem twarz w poduszkę. Czułem,że teraz zaczyna się prawdziwy horror. Teraz nie myślałem już o niczym. Chciałem by ten dupek zrobił ze mną co miał zrobić i dał mi święty spokój. Mógł mnie nawet zakatować na śmierć, jeśli to przyniosłoby mu satysfakcję. Podniosłem lekko głowę. Zobaczyłem ogromną plamę krwi na białej poduszce. Znów zaczęło mi się kręcić w głowie. Pewnie teraz Jackson ma to głęboko w dupie.... podpadłem mu...znowu. 
- Jestem.- spojrzałem w stronę drzwi. Stał w nich Mark z przerażonym JB. Gdy chłopak mnie zobaczył wyrwał się rudzielcowi i do mnie podbiegł. 
- Co on ci zrobił?
- Widzisz?... mówiłem, że coś kręcą.- nie wierzę, że Mark nagadał Jacksonowi takich bzdur, że ja i Jaebum coś do siebie czujemy. 
- Widzę... dobrze się spisałeś.- po tych słowach zadowolony Mark opuścił pokój. Jackson wstał i podszedł do drzwi, by zamknąć je na klucz. Następnie podszedł do szafki, na której stało whisky. Nalał sobie połowę szklanki i zaczął je powoli pić. Spojrzałem na JB, który starał się zatamować moją krew lejącą się z nosa. 
- Boję się...
- Będzie dobrze,spokojnie..- szepnął chłopak i położył mnie z powrotem na łóżku - Po co mnie tu wołałeś?
Jackson uśmiechnął się cwaniacko i odstawił pustą już szklankę. 
- Doszły do mnie plotki, że jest coś między tobą a BamBam'em.
- Ponoć nie wierzysz w plotki...
- Wiesz... w każdej plotce jest odrobina prawdy, nie uważasz? 
- Nie...
- Hm...nie takiej odpowiedzi się spodziewałem.
- Domyślam się...
- Więc czemu nie mówisz tego co chcę usłyszeć?
- W końcu powinienem wyrażać własne zdanie...wolność cielesną mi odbierzesz, ale słowa już nie możesz...
Jackson uśmiechnął się lekko i podszedł do Jaebum'a. Złapał go za włosy i docisnął do ściany. Chciałem mu pomóc...ale cholernie się bałem...
- Co się z tobą ostatnio dzieje,hm ? Nie na takiego cię tresowałem gnojku.
- Odsuń się....wali od ciebie alkoholem...
- Jaebum grzeczniej...
JB parsknął śmiechem i odwrócił głowę w moją stronę. Nerwy Jacksona puściły. Po chwili Jaebum osunął się na ziemię pod wpływem silnego uderzenia w brzuch. 
- Jaebum!- poderwałem się z łóżka, ale po sekundzie znów na nim wylądowałem.
- Nie skończyłem jeszcze z nim..
- Błagam zostaw go...on niczemu nie zawinił...
- Tak mówisz?- Jackson usiadł koło mnie i wziął moją twarz w dłonie - Dlaczego Mark ma podejrzenia, że jest coś między tobą a tym psem?
- Nie mów tak o nim...
- No pytam!
Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech. Czułem jak cały się trzęsę. W tej chwili jedyne czego chciałem to śmierci...
- Siedzimy w jednej piwnicy... to normalne, że ze sobą trzymamy...- po tych słowach po moich policzkach popłynęły słone łzy. Chciałem by Jackson zatłukł mnie na śmierć. Po dwóch dniach pobytu tutaj miałem dość... wyparowała ze mnie dotychczasowa radość i chęć życia. Czułem tylko strach i ogromną pustkę.
- Od dzisiaj nigdy więcej się nie zobaczycie....rozumiesz?!
- Dla....dlaczego?
Jackson wstał i podszedł do leżącego pod oknem chłopaka. 
- Hmm?...może się go pozbędę?- mówiąc to kopnął JB w głowę, a potem w brzuch. Widziałem jak mój przyjaciel wyje i zwija się z bólu. Mimo wewnętrznego bólu i ogromnego strachu starałem się trzeźwo myśleć. Wiedziałem,że jak zacznę go błagać, by nic nie robił JB to pobije go na śmierć... co robić, co robić? 
W końcu podniosłem się powoli z łóżka i podszedłem do Jacksona. Nie chciałem tego...ale teraz nie miałem innego wyjścia. Ująłem delikatnie jego dłonie i położyłem je na swoich biodrach. Następnie z ogromnym obrzydzeniem nachyliłem się do niego i zacząłem całować. Tak... całowałem się pierwszy raz więc musiało mi to iść wręcz komicznie. Po kilku sekundach zauważyłem, że ten chory playboy odwzajemnia moje pieszczoty. Starałem się skupić teraz tylko i wyłącznie na tym. Złapałem go za szlufki od spodni i zacząłem ciągnąć w stronę łóżka. Jackson był tak mną zajęty, że nie widział co dzieje się wokół niego. Spojrzałem na JB, który błagalnym wzrokiem mówił bym się wycofał. Chciałem jednak spłacić swój dług wobec kolegi, który płacił swoim ciałem za mnie dzień wcześniej. Upadłem z Jacksonem na łóżko. Czułem jak jego obleśne, wielkie łapy wodzą po moim ciele. Chciałem by już to zrobił i wrzucił mnie do piwnicy jak stary rower. Czułem jednak, że to nie pójdzie tak szybko. Gdy poczułem na męskości jego ręke wtuliłem twarz w poduszkę i zacząłem płakać. Właśnie została mi odebrana godność. Brzydziłem się nim i sobą. Z każdym kolejnym jego ruchem z moich oczu leciały coraz to większe łzy,a w głowie rodziło się coraz więcej pomysłów jak ze sobą skończyć. Kochać się wbrew sobie... coś strasznego i obrzydliwego. Gdy Jackson rozebrał się i wszedł we mnie nie czułem nic... żadnego bólu... z moich oczu nie popłynęła nawet jedna łza. Czułem pustkę... patrzyłem ślepo w sufit i czekałem aż skończy. Czułem, że uleciały ze mnie wszystkie ludzkie odruchy...że jestem...marionetką w rękach zboczeńca. Z każdym jego pchnięciem zacząłem godzić się z tą myślą. W tej chwili byłem totalnie odizolowany od świata...nic nie słyszałem... widziałem jedynie biały sufit i chyba tylko to chciałbym zapamiętać z tego dnia. W pewnym momencie Jackson zastygł w miejscu... nie rozumiałem dlaczego. Zostałem przygnieciony jego umięśnionym ciałem. Mrugnąłem kilka razy i spojrzałem na roztrzęsionego JB, który trzymał w rękach broń. Obraz przed oczami totalnie mi zawirował. Słyszałem tylko upadający na ziemię pistolet i cichy płacz Jaebum'a. Straciłem chwilowo kontakt ze światem...

*
Dwa tygodnie później

Jackson nie żyje... zginął z ręki jego pupilka Jaebum'a. Nie spodziewałem się, że to tak się zakończy. Razem z JB i bratem Marka jeszcze tego samego dnia wynieśliśmy się z willi tego popaprańca. Mark i Yugyeom zostali. Widzę, że będą wierni choćby nie wiem co... chociaż teraz pewnie zostali ze względu na wygodę i dostatnie życie. My też nie odeszliśmy z niczym. Wprawdzie nie starczyło nam na tyle, by kupić mieszkanie i żyć w niewiadomo jakich luksusach. Póki co znajdujemy się w schronisku dla nieletnich. Nie narzekam...po tym co przeszliśmy wszędzie jest nam lepiej. Jaebum pracuje jako dostawca pizzy, a ja chodzę na terapię i rozglądam się za uczelnią. Mam nadzieję, że mimo tego, że jesteśmy zdani tylko i wyłącznie na siebie to jakoś damy radę i wyjdziemy na prostą. Jak to mówią, prawdziwa przyjaźń i miłość przezwyciężą wszystko. 


~Koniec.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------






7 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się takiego końca xd Bardzo fajnie piszesz ^^ Mogła bym prosić o pomyślenie kiedyś o MarkBam? khekhe

    OdpowiedzUsuń
  2. To było super ! *.* Mam pytanie, mogła byś napisać coś o SHINee x EXO-k ? :D (Taekai)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow nie spodziewałem się takiego zakończenia. Bardzo mi się podobalo. Napisz coś z super junior prosze ;;

    OdpowiedzUsuń
  4. To była świetna seria, tylko męczy mnie jedna pominięta rzecz, a mianowicie czym zawinił Jackson'owi Youngjae, że traktował go tak brutalnie? Proooszę Cię, zdradź mi tooo~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z początku stawiał mu się i wielokrotnie próbował uciec. Jackson stracił do niego zaufanie i zaczął go traktować brutalnie. Reszta chłopców była mu podporządkowana więc mieli fory u Jacksona, a JB niestety nie :)

      Usuń
  5. Może pora wreszcie skomentować? Wchodzę na twojego bloga już od kilku miesięcy, przeczytałam każdy fick, dosłownie xD Twój styl pisania bardzo się poprawił... Od teraz postaram się komentować wszystko ;' )) Jeśli chodzi o to opowiadanie to gratulacje, jest cudowne <3 Tylko jakoś nie dotarła do mnie końcówka, myślałam, że zakończy się tak: Jackson przejdzie wielką metamorfozę i zakocha się w Bambamie, będą żyli długo i szczęśliwie, a tu taka niespodzianka, ale jak widzisz pozytywnie mnie zaskoczyłaś i w sumie fajnie, że jest oryginalnie ;3 Powodzenia w dalszym pisaniu i weny kochana~ ;w; Hehe mam nadzieję, że moje małe wypocinki dodadzą ci troszkę siły! Hwaiting Unni! /Lee

    OdpowiedzUsuń
  6. Łoooo :o supi zakończenie a ta seria genialna!

    OdpowiedzUsuń