18 kwietnia 2015

Jackson & BamBam ~cz.4 [Wypuść mnie]



 - Wstawaj.
Hm? Otworzyłem lekko oczy i spojrzałem w stronę dobiegającego głosu. Był to Mark. Stał nade mną ze strojem sportowym.
- Co jest?
- Przebieraj się szybko. Czekamy już tylko na ciebie.
- Ale o co chodzi?- zwykle jak się nagle obudzę potrzebuję kilku minut by do siebie dojść. 
- O jezus.... Jackson zabiera was na boisko... będziecie grać w kosza. 
- Hm?...a ty?
- Muszę się zająć nowym.- odpowiedział chłopak, po czym wręczył mi nowiutki dres. By go nie denerwować szybko wstałem i zacząłem się przebierać.
- Jakim nowym?
- W nocy przyjechał tu nowy chłopak. Siedzi w piwnicy z moim bratem...
- Chcę go poznać.
- Będziesz miał jeszcze na to czas.- Mark złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę wyjścia. Przez kraty mogłem zobaczyć jedynie skulonego w kącie pomieszczenia drobnego chłopaka. Był w opłakanym stanie. Z minuty na minutę byłem coraz bardziej przerażony tym wszystkim. 
- A gdzie Jaebum?
- Jest już na boisku... a tak w ogóle czemu tak ciągle o niego pytasz? Spodobał ci się?
- Zwariowałeś?....jest po prostu moim dobrym kolegą...
- Jasne... pamiętaj żeby nic z nim nie robić przy Jacksonie. Chyba by was zabił.
- Nic do niego nie mam, nie dociera?
- Zachowuj się, bo was wydam.
- Przestań do cholery!
Przez tego dupka nawet nie zauważyłem, że zdążyliśmy wyjść na dwór, gdzie znajdował się Jackson z chłopakami. 
- Czym się tak denerwujesz?- podniosłem przerażony oczy na Jacksona, który patrzył na mnie z przejętą miną - Mark cię czymś zdenerwował?
- N...nie... przepraszam..
- Mark... później porozmawiamy... zajmij się nowym.
- Tak jest.- chłopak pchnął mnie na zdezorientowanego JB i zadowolony ruszył w stronę willi. Dopiero teraz mogłem zobaczyć na jakim pustkowiu się znajduję. Willę Jacksona otaczały góry, na których rozprzetrzeniał się las. Po drugiej stronie natomiast znajdował się jego prywatny kawałek plaży i ocean. To wszystko znajdowało się poza ogrodzeniem. Na terenie posesji chłopaka rozprzestrzeniał się piękny, ogromny ogród, basen, altanka, kort tenisowy oraz boisko do gry w kosza. W rogu znajdował się ogromny boks, w którym w chwili obecnej zamniętych było dokładnie dwadzieścia psów obronnych. Sam ich widok wywoływał u mnie ciarki. 
- Teraz nic ci nie zrobią.- uśmiechnął się Jackson i wręczył mi piłkę - Będziesz grał w drużynie z JB.
Kiwnąłem głową i rozpoczęliśmy grę. Cały czas myślałem nad zachowaniem Jacksona. Czasami rzeczywiście miał ludzkie odruchy. Częściej jednak zachowywał się jak potwór. Wszystko byłoby do zaakceptowania gdyby nie fakt, że za mieszkanie tutaj musimy płacić własnym tyłkiem. Z drugiej jednak strony nic nie jest za darmo. Przyszła mi na myśl jeszcze jedna sprawa. Przecież żyjemy w XXI wieku, a nie w starożytności kiedy to handel ludźmi był sprawą normalną. Dlaczego policja nie zainteresuje się czymś takim? Z tego co widzę trafia tu co chwilę ktoś nowy, czyli akcja pt. "sprzedaj dziecko zboczeńcowi" jest rozpowrzechniona na całym świecie. Nie wierzę w to,że policja o niczym nie wie. Hm... może wie, ale nie chce by to tafiło do mediów, bo np. nic nie potrafią z tym zrobić i nie chcą przyznawać się do swojej klęski. Ta.... lepiej w kółko klepać o polityce i pierdołach szarych mieszkańców niż zająć się czymś porządnym... ręce opadają. Nagle poczułem uderzenie w głowę. Straciłem chwilowo wszystkie zmysły i z impetem upadłem na ziemię.
- Jezus, przepraszam!- zauważyłem nad sobą JB, który z przejęciem delikatnie głaskał mnie po głowie - Krzyczałem, że rzucam piłkę... przepraszam.
- Hm?... nic się nie stało... zamyśliłem się..
- Może zaprowadzę cię do domu, hm?
- Jaebum... ja się nim zajmę.- Jackson... westchnąłem i podniosłem delikatnie na niego oczy. 
- Naprawdę nic mi nie jest... grajmy dalej..- w rzeczywistości okropnie bolała mnie głowa i wszystko mi wirowało jak po porządnej wizycie w wesołym miasteczku.
- Lepiej nie ryzykować BamBam... pogramy jutro, jak się lepiej poczujesz. - Jackson podniósł mnie bez problemu i wtulił w swoją klatkę piersiową - JB....mogę ci zaufać?
- Oczywiście... poprawiłem się przecież. 
- Racja... jak skończycie grać to proszę przyjść do mnie i się zameldować, dobrze?
- Mhm. 
Po tych słowach chłopak ruszył do willi. Miałem wrażenie, że zgubiłem błędnik, który teraz plącze się gdzieś po boisku. Wielokrotnie dostawałem piłką, ale jeszcze nigdy z taką siłą. Mimo wątłego ciałka, Jaebum miał w sobie dużo siły. Otworzyłem lekko oczy, do których od razu dobiegł strumień silnego światła słonecznego. Mruknąłem z niezadowolenia i wtuliłem się bardziej w Jacksona. 
- Jest aż tak źle?
Znów mruknąłem coś bezsensownego i zamknąłem oczy. Świat mi wirował i było mi okropnie niedobrze...co jest do cholery? 
- Zaraz cię położę. - szliśmy dość długo, bardzo krętymi schodami. W końcu znaleźliśmy się w sypialni Jacksona...pewnie jednej z trzydziestu. Chłopak położył mnie na ogromnym łóżku wodnym i zaczął rozbierać. Chciałem krzyknąć, ale jedynie zachłysnąłem się powietrzem - Nic ci nie zrobię, uspokój się. 
Nie wiem dlaczego, ale postanowiłem mu zaufać. W sumie to nie miałem już nic do stracenia. Hm... nic poza godnością i prawictwem. Z drugiej strony i tak bym to stracił prędzej czy później, także...
- Zaraz przyniosę ci wody...- Jackson wyglądał na bardzo przejętego. Zdjął mi spodnie i buty i przykrył kołdrą. Następnie położył mi na głowie przyniesiony przez Marka okład i delikatnie mnie pocałował. Poczułem jak przez moje ciało przechodzi przyjemny, ciepły prąd. Lekko się wzdrygnąłem i otworzyłem oczy. Jackson uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku. Wyglądał jak zatroskany partner. Ygh....o czym ja myślę? Chyba rzeczywiście porządnie mi się oberwało. Gdy znów zabierał się do pocałunku odwróciłem głowę zakryłem się kołdrą.
- Już mi lepiej...
- Co robisz głuptasie?
- Mogę już wrócić do piwnicy.
- O nie...tak szybko to ja cię stąd nie wypuszczę.
- Jak to?- wyłoniłem głowę spod kołdry i spojrzałem na uradowaną twarz chłopaka.
- Daję ci szansę. Pomieszkasz tutaj ze mną.
Szczerze mówiąc wolałbym wrócić do tej śmierdzącej i zimnej piwnicy. Przynajmniej byłbym z JB, przy którym nie musiałbym się niczego bać i mógłbym być sobą, ale jak już wiadomo to jest Jackson ...a z nim dyskusji nie ma. 
- Dobrze..
- Chyba nie podoba ci się ten pomysł, hm?
- Podoba mi się... naprawdę.- jezus, czy ten koleś potrafi czytać w myślach?
- No dobrze.- Jackson wsunął się pod kołdrę i objął mnie ramieniem. Głową leżałem na jego klatce piersiowej. Mogłem słuchać jego szybkiego bicia serca. Jackson głaskał mnie po głowie i cicho nucił jakąś balladę. Powiem szczerze, że nawet mi się to podobało. Mimo wszystko wolałbym by leżał teraz koło mnie Jaebum. Nie wiem co mnie tak na niego wzięło. Znaliśmy się przecież dopiero dwa dni, ale czułem się jakbym go znał całe życie. Taka moja bratnia dusza. Ciekawe czy on czuł to samo.
- O czym myślisz?
- W sumie to o....o niczym.
- Każdy cały czas o czymś myśli i się nad czymś zastanawia.
- No dobra...w takim razie o czym myślisz ty?
- Teraz?... teraz myślę o tym, że leżę koło wyjątkowego chłopaka.- Jackson jeździł nosem po moim czole i co chwilę mnie w nie całował. Faktycznie w tym momencie czułem się wyjątkowo. Ciekawe czy z każdym tak zaczynał żeby postwarzać pozory, czy rzeczywiście mnie traktuje jako tą wyjątkową osobę. Westchnąłem i mocniej się w niego wtuliłem. Musiałem udawać potulnego, grzecznego chłopca żeby nie oberwać. Jackson zjechał ręką na moje podbrzusze i lekko się uśmiechnął. Czułem jak moje serce przyspiesza. W tym momencie okropnie się zestresowałem. 
- Mark!
Dosłownie po kilku sekundach do pokoju wszedł zawołany chłopak.
- Tak?
- Przyprowadź do mnie JB. 
- Tak jest.- Mark wyszedł, a ja zdezorientowany spojrzałem na Jacksona.
- Teraz się zabawimy...


~c.d.n.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------



10 komentarzy:

  1. O mój... To jest genialne xD. Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział~

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać następnego!
    Zajebiste XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Btw. Ile lat ma Jackson?

      Usuń
    2. I jakim cudem tak szybko piszesz takie wspaniałe opowiadanie o.O Masz je już gotowe napisane?

      Usuń
    3. Ogólnie to rocznik '94...w moich opowiadaniach wszystko jest możliwe. Nawet to,że 21-latek dorobił się takiego majątku ;)

      Usuń
    4. Nie mam napisanych gotowców. Jeśli mam pomysł wchodzę na bloga i piszę. Akurat fabułę tego opowiadania mam od A do Z w głowie, także myślę, że jeszcze dzisiaj w nocy albo najpóźniej jutro pojawi się kolejna część :)

      Usuń
  4. Coś się rozkręca XD Bardzo podoba mi się te opowiadanie ^^ Czekam na kolejną część :DD

    OdpowiedzUsuń
  5. Przerwać w takim momencie? Poza tym boskie

    OdpowiedzUsuń
  6. Chce kolejną część bo to boskie jest!

    OdpowiedzUsuń