30 grudnia 2017

Ukryta sieć~cz.6 [Minhyun&Seonho-Koniec]





Guanlin
Chodziłem z pokoju do pokoju myśląc o tym, co dzieje się z Seonho. Miał zostać na noc u Minhyuna i w sumie nie zdziwiłby mnie ten fakt, gdyby nie to, że dochodzi już 17-sta, a tego nadal nie ma w domu. Dzwoniłem do niego setki razy, ale jego telefon milczy... za każdym razem włącza się sekretarka. Musiało coś się stać. Zwykle gdy jego plany ulegają zmianie, pisze mi nawet głupiego sms'a żebym się nie martwił. Poza tym nigdy nie wyłącza telefonu, a jego komórka milczy od wczorajszego wieczoru.
Usiadłem do laptopa przeglądając facebook'owych znajomych Seonho. Gdy namierzyłem Minhyuna napisałem do niego, by powiedział mi tylko czy Seonho wciąż u niego jest.
-> Nie ma go w domu?
<- Nie. Myślałem, że wyjdzie od Ciebie koło południa i wróci, a nie ma go do tej pory.
-> Seonho wyszedł ode mnie wczoraj koło 20...
<- Jak to?
-> Pokłóciliśmy się... dzwoń do niego.
<- Dzwoniłem tysiące razy, ale ma wyłączony telefon.
-> Zaraz do Ciebie przyjadę, narazie.
Pokłócili się? Oni? Przecież są tak idealną parą... Naprawdę musiało wydarzyć się coś okropnego, skoro Seonho tak bardzo to przeżywa. Mam tylko nadzieję, że nie wziął tej kłótni do siebie, bo to potwornie wrażliwy chłopak i jest zdolny do wszystkiego. Bałem się. Chcę żeby już wrócił do domu... chcę mieć pewność, że wszystko z nim w porządku.
Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, otworzyłem je pospiesznie widząc zaniepokojonego Minhyuna.
- Cześć. - wpuściłem go do środka, uważnie go obserwując.
- Zadzwoniłem na policję, ale zaczną go szukać dopiero po 48 godzinach od momentu zaginięcia. - chłopak rozebrał się zerkając na mnie - Nie dzwonił do ciebie?
- Nie. - zamknąłem drzwi czując, że na rzeczy jest naprawdę poważny problem - O co wam poszło?
- Za dużo by mówić... 
- Minhyun... Seonho jest cholernie wrażliwym chłopakiem. Jeśli coś sobie przez ciebie zrobi...
- Przestań... nawet tak nie mów. - chłopak wszedł wgłąb mieszkania, po czym nalał sobie wody i usiadł przy kuchennym stole - Zraniłem go... potwornie go zraniłem... ale byłem pewien, że wróci do domu.
- Co mu zrobiłeś? - nachyliłem się do niego widząc, że Minhyun bardzo to przeżywa, a ja niestety niezbyt mu ułatwiam sprawę - Minhyun...
- Zdradziłem go. - zatkało mnie. Minhyun i zdrada? Przecież to nie idzie ze sobą w parze. Jak to do cholery zdradził Seonho? Z kim?
- Co...
- Seonho odebrał to jako zdradę, a ja po prostu spłacam swój dług...
- Czekaj... Seonho przyłapał cię z kimś w łóżku? - brunet skinął jedynie głową - Świetnie... kurwa jak można być takim dupkiem... - warknąłem idąc w stronę przedpokoju.
- Guanlin zaczekaj. - chłopak pobiegł za mną, ale jedyne na co miałem ochotę, to strzelić mu w pysk.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłeś?! - sięgnąłem po kurtkę, pospiesznie się ubierając - Seonho świata poza tobą nie widzi! 
- Wiem...
- Wiem, ale mimo to pieprzę się z kimś innym, tak? - zamachnąłem ręką, jednak w ostatniej chwili się powstrzymałem przed uderzeniem starszego kolegi - Boże, jesteś okropny... 
- Dokąd idziesz?
- Szukać Seonho, idioto. - Minhyun ubrał się, wybiegając ze mną z mieszkania.
- Wiesz gdzie go szukać?
- Nie mam pojęcia, daj mi pomyśleć! - gdy zbiegliśmy na dół, wziąłem głęboki oddech starając się pozbierać myśli. Wiem, że wyżywaniem się na Hyungu dużo nie zdziałam, ale w głowie mi się to nie mieści, że mógł zdradzić mojego najlepszego przyjaciela. Biedny Seonho jeszcze to wszystko widział... musiał się poczuć naprawdę okropnie.
- Może pojechał do domu? Zadzwoń do jego rodziców.
- I co im powiem? Że Seonho zaginął i nie mam pojęcia gdzie jest? Oszalałeś? 
- A masz inny pomysł? 
- Nie... jeszcze nie. - westchnąłem starając się przypomnieć sobie podobne wydarzenia z filmów, które tak namiętnie oglądam. Może to głupie, ale jestem tak przerażony, że naprawdę nie mam lepszych pomysłów - Dworce, parki... tego typu rzeczy...
- Chcesz przeszukiwać dworce i parki w całym Seoulu? Zajmie nam to dwa dni. 
- Cholera jasna... może most Banpo?
- Czy tobie już całkiem na głowę siadło? - Minhyun złapał się za włosy, chodząc nerwowo w kółko - Sugerujesz, że Seonho mógł pomyśleć o samobójstwie? 
- Przyłapał swojego faceta w łóżku z kimś innym, wiesz? 
- Przestań już... i chodźmy gdziekolwiek, bo takim staniem i kłóceniem się, nic nie zdziałamy. - w pierwszej kolejności postawiliśmy jednak na największy dworzec w Seoulu, jednak po Seonho nie było ani śladu. Ochroniarze też go nie widzieli... Mając w głowie najczarniejszy scenariusz, poszliśmy nad rzekę Han.
- Boję się... 
- A myślisz, że ja nie? Dzwoń do niego cały czas. - wyjąłem telefon, wybierając ponownie numer do Seonho.
- Jest... jest sygnał! - Minhyun wpatrywał się we mnie wielkimi oczyma, jednak telefon mojego przyjaciela nadal milczał - Cholera jasna... nie odbiera.
- Poczekaj, namierzę jego telefon. - Minhyun uruchomił jakąś aplikację namierzając numer Seonho.
- Masz?
- Chwila no.... jest. To nie jest gdzieś koło was? - spojrzałem na ekran przytakując.
- Tak... krąży w okolicy naszego osiedla. - chwyciłem Minhyuna za nadgarstek biegnąc w stronę najbliższego przystanku. Serce biło mi jak szalone. Mam tylko nadzieję, że to rzeczywiście Seonho, a nie ktoś, kto go pobił i ukradł mu telefon. Jadąc autobusem, Minhyun cały czas monitorował to, gdzie jest Seonho. Musiał wrócić do mieszkania, bo czerwona kropka, którą był oznakowany, stała nieruchomo od kilku minut na naszym osiedlu - To musi być on. - wydyszałem gdy wyszliśmy z autobusu.
- Guanlin...
- Hm?
- Nie wiem jak mam z nim rozmawiać...
- Powiedz mu po prostu prawdę i przestań go oszukiwać. Brzydzę się takimi ludźmi jak ty.

Seonho
Siedziałem pod drzwiami mieszkania czekając na Guanlina. Nie mam pojęcia gdzie poszedł, ale jak mam być szczery, nie mam ochoty do niego dzwonić. Miałem od niego masę nieodebranych połączeń oraz wiadomości, na które również nie miałem ochoty odpowiadać. Pewnie się martwi i czeka mnie niezła awantura, ale to jest akurat mój najmniejszy problem na ten moment.
- Musi być w domu.
- Obyś miał rację. - nie no, nie wierzę. Czy on jest z Minyunem? To teraz ten dupek zdradza mnie z moim najlepszym przyjacielem?
- Seonho... - Guanlin podbiegł do mnie mocno mnie przytulając - Jak ty wyglądasz... - chłopak przyjrzał mi się uważnie, głaszcząc mnie po dłoniach - Martwiłem się o ciebie.
- Przepraszam. - szepnąłem ignorując całkowicie stojącego za moim przyjacielem Minhyuna - Otworzysz? Nie mam klucza. 
- Tak, jasne.
- Seonho... - dlaczego on mi to robi? Sam fakt, że wymawia moje imię, jest w stanie doprowadzić mnie do łez.
- Guanlin, otwórz.
- Nie ignoruj mnie.
- Nie odzywaj się do mnie! - po klatce rozległo się potworne echo. Guanlin otworzył pospiesznie drzwi, wpychając mnie do środka.
- Nie krzycz... porozmawiacie w domu.
- Ja nie mam z nim o czym rozmawiać. 
- Seonho, do cholery, wysłuchaj mnie. - brunet chwycił mnie za rękę, chcąc mnie w siebie wtulić. Odepchnąłem go jednak, wpatrując się w niego z nienawiścią.
- Nie dotykaj mnie. 
- Dobrze, masz rację... tylko błagam cię o jedno... wysłuchaj mnie.
- Nie. 
- Nie bądź taki uparty!
- Nie mogę na ciebie patrzeć, rozumiesz?! - chwyciłem go za płaszcz, wpatrując się w niego ze łzami w oczach - Brzydzę się tobą! 
- Seonho...
- Jak mogłeś mi to zrobić?! Ile razy mówiłem ci, że cię kocham?! Nie wiem, może za mało?! Proponowałem ci seks, ale mnie ciągle odpychałeś! Skoro wolisz dziewczyny, dlaczego tak podle się mną zabawiałeś?! - oparłem głowę na jego klatce piersiowej zanosząc się łzami - Co ja ci zrobiłem... 
- Posłuchaj mnie. - Minhyun chwycił moją twarz w obie dłonie, głaszcząc ją kciukami - Nigdy... przenigdy nie wybaczę sobie tego, jak cię skrzywdziłem, ale musisz mnie zrozumieć...
- Co ty pieprzysz...
- Mój szef... nie zamknęli go. Nic mu nie udowodnili. 
- Co?
- Powiedział, że jeśli chcę odejść, to muszę spłacić dług. Muszę robić to, co mi każe, rozumiesz?
- Nie, nie rozumiem... 
- Skarbie...
- Nie nazywaj mnie tak, z nami koniec. - zarówno Minhyun, jak i Guanlin, otworzyli szeroko oczy, nie mówiąc absolutnie nic.
- Nie, Seonho... błagam cię, nie.
- Seonho, przemyśl to... - spojrzałem na Guanlina, karcąc go wzrokiem.
- Nie wtrącaj się. - pociągnąłem nosem czując, jak pęka mi serce - A ty zniknij z mojego życia.
- Seonho, nie rób mi tego! 
- A coś ty myślał? Że będę z tobą mimo twoich ciągłych zdrad i schadzek z jakimiś pindami? Nie pozwolę się krzywdzić... - owszem... byłbym z nim, bo cholernie go kocham, ale nie mogę pozwolić sobie na ciągłe rozczarowania.
- Seonho, ja to rzucę, przysięgam... 
- A dług? Sam się nie spłaci. 
- Pieprzyć ten dług... Seonho spójrz na mnie.
- Nie.
- Proszę cię. - westchnąłem unosząc głowę, po czym wbiłem spuchnięte oczy w bruneta - Patrz na mnie cały czas i powiedz mi, że już ci na mnie nie zależy i że nie chcesz ze mną być. - w życiu tego nie powiem... pieprzony manipulant - Seonho...
- Okłamałeś mnie i zraniłeś... rozumiesz to?
- Wiem... ale przysięgam ci z tego miejsca, że to rzucę jeszcze dzisiaj, tylko proszę cię, daj mi drugą szansę. 
- Muszę nad tym pomyśleć.
- Seonho...
- Daj mi czas. - odepchnąłem go, po czym wszedłem do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Rzuci to... już to widzę. Patrzy mi w oczy i kłamie jak jasna cholera.... kocham go i nienawidzę jednocześnie.

*

- Hej. - spojrzałem na siedzącego w kuchni Guanlina, po czym odburknąłem mu głuche "cześć" - Zrobiłem ci kolację.
- Nie jestem głodny.
- Od tygodnia praktycznie nic nie jesz. - wzruszyłem ramionami, nalewając sobie wody - Seonho...
- Wychodzę. - odłożyłem szklankę do zlewu, idąc w stronę wyjścia.
- Dokąd?
- Muszę porozmawiać z Minhyunem. - przyjaciel poderwał się z miejsca, biegnąc za mną do przedpokoju. 
- Wybaczysz mu? 
- Jeszcze nie wiem. - nałożyłem kurtkę, rzucając chłopakowi spojrzenie - Nie czekaj na mnie. 
- Zadzwoń później do mnie. - nie wiem po co w zasadzie jadę do Minhyuna. Nie wiem, co mam mu powiedzieć, ale nie rozmawiamy ze sobą od tygodnia i potwornie mnie to męczy. Nawet jakbyśmy mieli się pokłócić, chcę go zobaczyć... 
- Seonho... - ukłoniłem się, przełykając z trudem ślinę - Wejdź. 
- Minhyun jest w domu? 
- Poszedł do sklepu, ale pewnie zaraz wróci. - Daniel wziął ode mnie kurtkę, uważnie mnie obserwując - Źle wyglądasz.
- Dzięki za miły komplement... 
- Po prostu...
- Mogę iść do jego pokoju?
- Tak... jasne, idź. - gdy znalazłem się w jego sypialni i poczułem jego zapach, po moim policzku znów spłynęła łza. Gwoździem do trumny było nasze wspólne zdjęcie, stojące na jego szafce nocnej. Zrobiliśmy je niecałe dwa miesiące temu gdy wychodziliśmy z kina. Złapałem za ramkę, głaszcząc kciukiem jego uśmiechniętą twarz. Żyłem wtedy w błogiej nieświadomości, będąc absolutnie zakochanym i najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi. Dlaczego wszystko musiało się posypać i to zaledwie w dziesięć sekund? 
- Cześć. - podskoczyłem widząc, jak ramka ze zdjęciem ląduje na ziemi.
- Przepraszam. - podniosłem ją pospiesznie, stawiając ją na miejscu. 
- Miło cię widzieć. - odwróciłem się w stronę Minhyuna, biorąc głęboki oddech - Jak się czujesz?
- Bywało lepiej...
- No tak... domyślam się...
- A ty? Jak się czujesz?
- Też bywało lepiej. - podszedłem bliżej bruneta czując, jak serce rozsadza mi klatkę piersiową. 
- Tęskniłem za tobą Hyung. - złapałem go za koszulkę, bawiąc się jej materiałem - Czułem, że muszę cię zobaczyć... wariowałem już w tym domu.
- Zaskoczyłeś mnie... - uniosłem głowę, oblizując nieśmiało wargi. 
- Kocham cię Minhyun... kocham cię i jestem w stanie wybaczyć ci wszystko. Każdą zdradę, każde twoje potknięcie, poniżenie mnie, ośmieszenie... wszystko. - szepnąłem pociągając nosem - Chcę z tobą być... 
- Seonho... - brunet przytulił mnie, głaszcząc mnie po głowie - Nie zasługuję na takiego chłopaka. - czułem jak płacze... oplotłem wokół niego ręce, zaciskając dłonie na materiale jego koszulki - Przenigdy cię nie skrzywdzę... przysięgam. - przytaknąłem skinieniem głowy, zerkając na niego. 
- Buzi. - zawsze tak do niego mówiłem, rozczulając go jak nic innego. Chłopak uśmiechnął się lekko, całując mnie. Gdy poczułem jego wargi, rozpłynąłem się jak za pierwszym razem, gdy obdarował mnie pocałunkiem. 
Jak widzicie, życie nieźle potrafi dać nam po tyłku. To, jaki dane wydarzenie będzie miało finał, zależy tylko i wyłącznie od nas. Mimo skrzywdzenia czy zranienia przez kogoś, warto jest w tym wszystkim zastanowić się też nad sobą. Czasami mimo bólu, warto schować uraz w kieszeń i zrobić krok w dobrym kierunku. Jeśli na kimś naprawdę nam zależy, powinniśmy zrobić wszystko, by tej osoby nie stracić. Zwłaszcza jak widzimy, że żałuje tego, co zrobiła. 


~Koniec.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



3 komentarze:

  1. Modliłam sie w duchu by to nie był koniec a jednak stało się
    Dziękuję ci bardzo za to opowiadanie było na prawdę cudowne i żałuję że tak krótko
    Pozostaje tylko czekać na następne ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Koleżanka z grupy na fb poleciła mi to opowiadanie i bardzo jej za to dziękuję :) Dziękuję też Tobie za to, że to napisałaś, ponieważ dawno nie czytałam tak dobrze napisanego opowiadania. Naprawdę masz talent i z chęcią będę czytała kolejne pracę jakie stworzysz <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne opowiadanie! Imponujesz swoją determinacją i ciężka pracą, bo rozdziały są coraz lepsze :) Nie mogę się doczekać następnego! ŻYCZĘ WENY

    OdpowiedzUsuń