Wszedłem do szkoły rozglądając się po korytarzach. Czułem się strasznie... bałem się, że w każdej chwili mogę wpaść na Daehwiego, a mimo że za nim potwornie tęsknię, wolałbym tego uniknąć. Idąc przez szatnie ujrzałem idącego na przeciwko mnie Jihoona. Nie uciekłem... było mi w zasadzie wszystko jedno, co zrobi.
- Dobrze, że na ciebie wpadłem.- westchnąłem stając twarzą w twarz z chłopakiem.
- Czego chcesz?
- Odpieprz się od Daehwiego... tego chcę.- parsknąłem śmiechem poprawiając narzucony na ramię plecak.
- A jeśli tego nie zrobię?
- To solidnie tego pożałujesz.
- Jihoon... jesteśmy dorośli. Naprawdę twoje zagrywki ani mnie nie bolą... ani nie przerażają. Darujmy sobie, co?
- Słuchaj... Daehwi jest moim jedynym przyjacielem, a przez ciebie się ode mnie odsunął.
- Widocznie zmądrzał.
- Jesteś bezczelny...
- Dobra... zejdź mi z drogi, chcę iść na lekcje.
- Jihoon...- do szatni wszedł Daehwi, wpatrujący się w swojego kolegę - Odpuść, proszę cię.
- Stajesz po jego stronie?
- Po prostu to wszystko nie ma sensu... Nie odzyskasz mojej sympatii, zastraszając go.
- Aha... czyli już ją całkowicie straciłem, tak?
- Źle to ująłem...
- Znowu.- mruknąłem pod nosem udając się do wyjścia.
- A ty dokąd?- warknął Jihoon, wpatrujący się we mnie z nienawiścią.
- Chyba musicie pogadać... nie chcę wam przeszkadzać.
- Jinyoung...- Daehwi złapał mnie za nadgarstek, patrząc mi w oczy.
- Proszę cię, zostaw mnie.... Obaj dajcie mi spokój...
- Jinyoung, tęskniłem...- zagryzłem nerwowo wargę, zerkając na zdziwionego Jihoona.
- Ja też.- rzuciłem wychodząc pospiesznie z szatni. Mimo że jestem nim absolutnie zauroczony, chcę z nim być i każda chwila spędzona bez niego doprowadza mnie do stanu okropnej tęsknoty, to nie mogę skupiać się teraz na naszej znajomości. Ostatniego wieczoru Jaewon wykonał kilka telefonów do ośrodków leczących uzależnienia. Dziś rano na moich oczach wyprowadzali z mieszkania mojego pijanego ojca, tłumacząc mu, że zabierają go do ośrodka, w którym spędzi około trzy miesiące. Przede mną trzy miesiące pełne spokoju i absolutnej ciszy. Wiem, że ojciec jest w dobrych rękach i mam nadzieję, że po wyjściu z ośrodka, będzie zupełnie innym człowiekiem.
- Jinyoung!- odwróciłem się widząc ponownie Daehwiego. Zatrzymałem się zbierając w płucach powietrze... cholernie się denerwowałem.
- Szybko pogadaliście...
- Umówiliśmy się po szkole.
- Mhm.- westchnąłem rozglądając się po korytarzu - I co w związku z tym?
- Dzisiaj rano dostałem od Jaewona bardzo długą wiadomość. Wiem o wszystkim Jinyoung...
- Co...
- Poczekaj... wiem, że to nie najlepszy moment, żeby rozmawiać na takie tematy, ale... moglibyśmy dzisiaj wieczorem pójść na spacer? Proszę.
- Nie wiem...
- Chcę z tobą szczerze porozmawiać. Jest masa rzeczy, o których chcę ci powiedzieć... nie daj się prosić.
- Zabrzmiało poważnie.
- Nie mam ochoty na żarty... To jak?- uniosłem wzrok zerkając na chłopaka.
- Przyjdź po mnie jak będziesz miał czas.
- Wpadnę koło 18-stej.
- Dobra... niech będzie.- blondyn nachylił się do mnie całując mnie w kącik ust, po czym jak gdyby nigdy nic ruszył przed siebie. Czułem jak się czerwienię. Z jednej strony miałem ochotę się uśmiechnąć... z drugiej natomiast odczuwałem potworne przygnębienie i pewnego rodzaju wyrzuty sumienia związane z ojcem. Swoją drogą ciekawe jest to, że mam ochotę uśmiechać się jedynie przy Daehwim. Czy to znak, że rzeczywiście się w nim zakochałem?
*
Posprzątałem w mieszkaniu, wyprałem wszystkie rzeczy taty, odwiedziłem go nawet w ośrodku. Był trzeźwy więc miałem okazję normalnie z nim porozmawiać. Zgodził się zostać w ośrodku... mówił, że ma nadzieję, że tam mu pomogą. Mam tylko nadzieję, że za kilka dni się nie podda i nie ucieknie do domu, by pić.
Siedziałem nad książką do matematyki, rozwiązując różnego rodzaju zadania. Egzaminy zbliżały się wielkimi krokami, a ja czułem, że nie potrafię absolutnie nic. Z nauki wyrwał mnie donośny dzwonek do drzwi. Wyrwałem w ich stronę widząc stojącego w nich Daehwiego.
- Cześć.
- Hej...- spojrzałem odruchowo w stronę salonu, jednak widząc pustą kanapę przypomniałem sobie, że ojciec jest daleko stąd - Pogadajmy tutaj... na pewno zmarzłeś.- chłopak jedynie skinął głową wchodząc do środka - Czego się napijesz?
- Jakbyś mógł mi zrobić kawę...
- Jasne.- poszedłem do kuchni czując mocno bijące serce. Stresowałem się. Dzisiejsza rozmowa mogła być naprawdę decydująca - Usiądź.- zająłem się przygotowywaniem kawy, czując na sobie spojrzenie Daehwiego - Jak tam rozmowa z Jihoonem?
- W porządku i... będzie chciał z tobą pogadać.
- Pogadać czy obić mi gębę?
- Nie gniewaj się, ale o wszystkim mu powiedziałem... Całkowicie zmienił nastawienie.- oparłem się o ladę wpatrując się w parujący czajnik.
- Nie życzę sobie żebyś rozmawiał z kimkolwiek o moim życiu...
- Jinyoung... nie powiedziałem mu żadnych szczegółów, naprawdę.
- W zasadzie to wszystko mi jedno...- wręczyłem chłopakowi kawę, siadając na przeciwko niego.
- Dzięki... jak się czujesz?
- Dobrze.
- Jaewon powiedział mi o twoim ojcu i tym, że chciał cię sprze...
- Nie chcę o tym gadać, odpuść.
- Chcę tylko żebyś wiedział, że masz we mnie pełne wsparcie, niezależnie od tego, co się dzieje.
- Dzięki...- blondyn westchnął wpatrując się w kubek.
- Jest tyle rzeczy, o których chcę z tobą pogadać.
- Mamy całą noc... na pewno zdążymy.
- Słuchaj... co do wyboru między tobą a Kwangjo...
- To była głupota, przepraszam. Nie powinienem cię stawiać w takiej sytuacji.
- W porządku... obaj jesteście dla mnie ważni i nie potrafiłbym zrezygnować z żadnego z was... Tylko o nim myślę jak o przyjacielu... o tobie w trochę innych kategoriach.- spuściłem wzrok wbijając go w stół - Wiem, że mogło cię zaboleć to, że z nim spałem, ale musisz mi uwierzyć, że to nic dla mnie nie znaczyło... Ostatnio jak spędzałem z tobą wieczór, to czułem się znacznie lepiej... wiesz... zupełnie inaczej jest jak spędza się takie chwile z kimś... z kimś, do kogo coś się czuje.- uniosłem wzrok wbijając go w chłopaka - Wiem Jinyoung jak źle się z tym wszystkim czujesz i nie chcę cię do niczego zmuszać. Chcę tylko żebyś wiedział, że poczekam aż wszystko sobie poukładasz... Mam tylko nadzieję, że przez ten czas o mnie nie zapomnisz.
- Nie potrafiłbym po tym wszystkim...
- Wiesz... chciałbym teraz cały czas przy tobie być. Wydaje mi się, że dopiero teraz potrzebujesz czyjejś uwagi i towarzystwa. Strasznie się przestraszyłem po tym, jak dowiedziałem się, co chciał zrobić twój ojciec...- zagryzłem dość mocno wargi czując jak do oczu napływają mi łzy. Ostatnio coś za dużo płaczę, prawda? Musiałem wytrzymać i starać się być twardy...
- Był pijany... nie wiedział, co robi.
- To go nie usprawiedliwia.
- Wyrobiłeś sobie o nim niewłaściwą opinię... on nie jest złym człowiekiem.
- Nie mnie to oceniać. Nie znam go tak dobrze jak ty.
- Wiesz co?- westchnąłem stukając palcami o stół - Chciałbym być w końcu szczęśliwy... chociaż przez chwilę.- zauważyłem na ustach Daehwiego lekki uśmiech. Chłopak usiadł bliżej mnie łapiąc mnie ostrożnie za rękę.
- To już zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Musisz w końcu otworzyć się na ludzi.
- Chcę, ale jest to naprawdę trudne.
- To też jest trudne?- szepnął całując mnie w kącik ust - Niczego więcej póki co od ciebie nie oczekuję.
- Nie chcę z niczym zwlekać i cię rozczarowywać.
- O czym ty mówisz?- Daehwi zaśmiał się przytulając mnie - Dopiero się tak naprawdę poznajemy... na wszystko potrzebujemy czasu.- westchnąłem przykładając dłoń do jego policzka. Mój wzrok błądził między jego oczami, a idealnymi ustami.
- A co na to wszystko powiedzą ludzie?
- Naprawdę cię to interesuje?
- Trochę tak... nie chcę żeby ludzie nienawidzili mnie jeszcze bardziej.
- Ludzie cię nie nienawidzą Jinyoung. To wszystko siedzi w twojej głowie, wiesz? Poza tym moim zdaniem najważniejsze jest to żebyś miał poparcie ojca i przyjaciół... cała reszta nie powinna cię interesować.
- Mój ojciec nigdy tego nie zaakceptuje.
- Tego nie wiesz... Po odwyku może się całkowicie zmienić.- Daehwi pocałował mnie, wtulając mnie w siebie - Nie potrafię zrozumieć tego, jak bardzo się kiedyś nienawidziliśmy.... znaczy... chyba że nadal mnie nienawidzisz.- spojrzałem na chłopaka lekko się uśmiechając.
- Jesteś kimś, przed kim chcę się otworzyć i... i być... nie mógłbym cię nienawidzić, tylko...- podrapałem się nerwowo po głowie spuszczając wzrok - Chciałbym bezwstydnie powiedzieć ci, że... wiesz...
- Że się zauroczyłeś?
- Zakochałem...- ależ zrobiło mi się gorąco. Rozpiąłem bluzę głęboko oddychając. Daehwi jedynie uśmiechnął się całując mnie w dłonie.
- Ja też.- szepnął wywołując uśmiech na mojej twarzy.
- Nie chcę z niczym zwlekać i cię rozczarowywać.
- O czym ty mówisz?- Daehwi zaśmiał się przytulając mnie - Dopiero się tak naprawdę poznajemy... na wszystko potrzebujemy czasu.- westchnąłem przykładając dłoń do jego policzka. Mój wzrok błądził między jego oczami, a idealnymi ustami.
- A co na to wszystko powiedzą ludzie?
- Naprawdę cię to interesuje?
- Trochę tak... nie chcę żeby ludzie nienawidzili mnie jeszcze bardziej.
- Ludzie cię nie nienawidzą Jinyoung. To wszystko siedzi w twojej głowie, wiesz? Poza tym moim zdaniem najważniejsze jest to żebyś miał poparcie ojca i przyjaciół... cała reszta nie powinna cię interesować.
- Mój ojciec nigdy tego nie zaakceptuje.
- Tego nie wiesz... Po odwyku może się całkowicie zmienić.- Daehwi pocałował mnie, wtulając mnie w siebie - Nie potrafię zrozumieć tego, jak bardzo się kiedyś nienawidziliśmy.... znaczy... chyba że nadal mnie nienawidzisz.- spojrzałem na chłopaka lekko się uśmiechając.
- Jesteś kimś, przed kim chcę się otworzyć i... i być... nie mógłbym cię nienawidzić, tylko...- podrapałem się nerwowo po głowie spuszczając wzrok - Chciałbym bezwstydnie powiedzieć ci, że... wiesz...
- Że się zauroczyłeś?
- Zakochałem...- ależ zrobiło mi się gorąco. Rozpiąłem bluzę głęboko oddychając. Daehwi jedynie uśmiechnął się całując mnie w dłonie.
- Ja też.- szepnął wywołując uśmiech na mojej twarzy.
*
- Jinyounggie...- mruknąłem czując lekkie łaskotanie na twarzy - Musimy już wstawać.- wziąłem głęboki oddech przekręcając się na bok. Poczułem kładącego się za sobą Daehwiego, który bez chwili zastanowienia zaczął całować mnie po karku i nagich plecach - Szkoła na nas czeka.
- Y y.
- Y y?- zaśmiał się wtulając się w moje plecy - A możemy sobie robić wolne?
- Możemy.- ziewnąłem przykładając jego dłonie do swojej klatki piersiowej - Pośpijmy jeszcze.
- Jest siódma... nie przywykłem do tak długiego spania.
- Ja w ogóle zapomniałem czym jest sen.- Daehwi westchnął otulając nas dokładniej kołdrą.
- Chcesz się przytulić?- skinąłem głową odwracając się twarzą do chłopaka, po czym wtuliłem się w jego nagą klatkę piersiową, czując bijące od niego ciepło - Śpij ile chcesz. Będę z tobą cały czas leżał.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.- szepnął całując mnie w czoło. Czując się cholernie bezpiecznym, zamknąłem oczy ponownie zasypiając.
Gdy się obudziłem, za oknem było już ciemno. Sięgnąłem po telefon sprawdzając godzinę. Dochodziła 17-sta. Rozejrzałem się po pokoju, jednak nigdzie nie mogłem dostrzec Daehwiego. Czy to wszystko było jedynie snem? Zaniepokojony narzuciłem na siebie koszulkę idąc do kuchni, z której słyszałem dobiegające odgłosy co najmniej dwóch osób.
- Mówił, że musi odespać... niech śpi.
- Siedzę tu już ponad dwie godziny, muszę zobaczyć jak on się czuje.
- Nie będę go budził.
- Nie musisz.- wszedłem do kuchni widząc gotującego coś Daehwiego i siedzącego przy stole Jaewona.
- Oo wstałeś. Jak się spało?
- Dobrze.- uśmiechnąłem się lekko, spoglądając na Jaewona - Hej.
- Chodź tu do mnie.- gdy podszedłem do przyjaciela, ten przytulił mnie, spuszczając z siebie całe powietrze - Jak tam?
- Lepiej... dużo lepiej.- szepnąłem wbijając wzrok w Daehwiego.
- Nie wiem Daehwi jak mam ci dziękować.- blondyn uśmiechnął się rozstawiając na stole cudownie pachnące pyszności.
- Sama przyjemność.
- Słuchaj Jinyounggie... byłem dzisiaj u twojego taty.
- I jak?
- Wiesz... jest na odwyku więc nie wygląda za dobrze. Lekarze mówili, że lepiej będzie jak póki co odpuścisz sobie wizyty.
- Nie mogę, to mój ojciec.
- Lekarze na pewno wiedzą, co mówią.- wtrącił Daehwi zapraszając nas do stołu - Pogadam z ojcem żeby go odwiedzał i miał na niego oko.
- O właśnie, to dobry pomysł.- zgodził się z nim Jaewon nakładając mi jeść - Jedz, bo źle wyglądasz.- westchnąłem sięgając dość niechętnie po pałeczki.
- A... mówił coś o mnie?- mój przyjaciel i chłopak wymienili się jedynie spojrzeniami nakładając sobie jedzenie - Jaewon...
- Nie... nic nie mówił.
- Kłamiesz.
- Zjedz Jinyoung... na pewno jesteś głodny.
- Jakbym był głodny, to bym jadł...- warknąłem wbijając wzrok w Daehwiego. Ten jedynie zmieszał się spuszczając głowę - Daehwi, przepraszam...
- W porządku.- westchnął sięgając po wodę.
- Daehwi... przepraszam no.- usiadłem bliżej blondyna całując go w policzek - Przepraszam... Nie chcę po prostu żebyście mieli przede mną jakieś tajemnice.
- Twój tata kazał cię pozdrowić... to wszystko.- powiedział pospiesznie Jaewon, wkładając do ust ryż oraz warzywa.
- Nie mogliście tak od razu?- wiem, że tego nie powiedział, ale nie chciałem drążyć tematu i się z nimi kłócić.
- Woleliśmy potrzymać cię w niepewności.- wymusiłem uśmiech zerkając na jedzących chłopaków - Jedz.
- Nie jestem głodny, przepraszam.
- Daehwi przygotował to wszystko dla ciebie.
- Wiem...- spojrzałem na Daehwiego, kładąc niepewnie dłoń na jego udzie. Czułem się okropnie z tym, jak go potraktowałem - Przepraszam.
- Jinyoung, przestań... nie jestem na ciebie zły. Nic się nie stało.- chłopak uniósł moją dłoń, delikatnie ją całując - Jedz.- uśmiechnął się składając drugi pocałunek na moim czole.
- Zjem później...- nalałem sobie wody wpatrując się beznamiętnie w szklankę - Ale dziękuję, że to wszystko przygotowałeś.
- Nie poznaję cię Jinyoung...- powiedział Jaewon odkładając na bok pałeczki - Na pewno dobrze się czujesz?
- Uważasz, że nie potrafię się zachować? Że nie znam słów "dziękuję" i "przepraszam"?
- Nie, nie o to mi chodziło...
- Zmieniam się Jaewon... nie mam siły na ciągłe kłótnie i udawanie kogoś, kim nie jestem. Poza tym nie chcę ranić Daehwiego, a robię to cały czas... czasami nieświadomie.- wstałem leniwie od stołu idąc do swojego pokoju.
- Jinyoung, ale ja naprawdę...
- Daj spokój Daehwi... musi sobie wszystko teraz przetrawić, daj mu chwilę.
- Ja... dopiero się poznajemy, nie wiedziałem, że on...
- Wszystko strasznie przeżywa, tylko zawsze starał się to w sobie dusić. Widzę, że dopiero teraz coś w nim pęka.
- Ale on nic takiego nie powiedział...
- Mi to mówisz? Jinyoung pewnie czuje, jakby powiedział ci najbardziej raniącą rzecz na świecie.- położyłem się na łóżku wsłuchując się w to, co mówią - Mógłbym dzisiaj z nim zostać? Muszę z nim porozmawiać.
- Tak.
- Nie umrzesz z tęsknoty?
- Umrę... ale chyba masz na niego lepszy wpływ niż ja. Pewnie rozmowa z tobą dobrze mu zrobi.
- Wiesz... nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem... ale cieszę się, że jesteście razem. Naprawdę cholernie się cieszę.
- Nie wiem czy jesteśmy razem...
- Jak to?
- Uwielbiam go i... zakochałem się, ale nie wiem czy naszą relację można nazwać związkiem. Nie chcę wywierać na nim presji. Na razie niech będzie między nami tak, jak jest teraz...
- A jak jest teraz?
- Ja... sam nie wiem. Wiemy, że coś do siebie czujemy, jesteśmy dość blisko, ale nie powiedzieliśmy sobie wprost, że jesteśmy razem.
- A chciałbyś tego?
- Żartujesz? Oczywiście, że tak... ale powiedziałem mu, że nie musi się z niczym spieszyć. Poczekam.- westchnąłem zamykając oczy. Chciałem przytulić się teraz do Daehwiego, powiedzieć jak ważny dla mnie jest i znów go przeprosić... Nie zasłużył na to wszystko, co mu robię.
Chłopcy rozmawiali ze sobą bardzo długo i bardzo szczerze. Z jednej strony cieszyłem się, że dwie bardzo ważne osoby w moim życiu, mają ze sobą tak dobry kontakt. Z drugiej jednak byłem potwornie zazdrosny o Daehwiego... znowu.
- Jinyoung.- otworzyłem oczy spoglądając na stojącego w drzwiach Daehwiego. Był już ubrany... nie chciałem żeby już szedł - Nie obudziłem cię?
- Nie spałem.- chłopak wszedł do pokoju kucając obok łóżka.
- Tak bardzo się tym przejmujesz?
- Jest mi cholernie głupio.
- Zwariowałeś.- blondyn pogłaskał mnie po policzku wzdychając - Idę do domu... trochę ode mnie odetchniesz.
- Nie chcę.
- Jaewon odwiezie cię jutro do szkoły. Jutro znowu do ciebie przyjdę jeśli zechcesz.- usiadłem widząc klękającego między moimi nogami chłopaka. Po chwili wtulił się w mój brzuch, głaszcząc mnie po dole pleców. Objąłem go, całując go w głowę... już za nim tęskniłem - Jinyoung, nie przejmuj się tak mną. Naprawdę nic się nie stało.- przyłożyłem dłoń do twarzy Daehwiego, unosząc ostrożnie jego podbródek. Po zamknięciu oczu, musnąłem jego wargi czując jak się rozpływam. Chłopak oddawał pocałunki bawiąc się moimi włosami.
- Nie idź.- szepnąłem kontynuując to, co zaczęliśmy.
- Muszę.- Daehwi pocałował mnie w nos, głęboko wzdychając - Do jutra.- spuściłem wzrok przytakując.
- Uważaj na siebie.
- Jak dojadę do domu, to dam ci znać.
- Koniecznie.- chłopak wstał, uważnie mi się przyglądając. Gdy uniosłem wzrok, ten jedynie lekko się uśmiechnął wychodząc z pokoju. Zacisnąłem dłonie na pościeli patrząc w kierunku drzwi... czułem, że za moment pojawi się w nich Jaewon... nie myliłem się.
- I jak tam?- poderwałem się z łóżka, wtulając się w przyjaciela. Czasami w tym wszystkim czuję się jak zagubione dziecko. Jest mi momentami potwornie głupio, ale musicie mi uwierzyć... czasami nie jestem w stanie kontrolować swoich emocji i tego, co robię - Jinyounggie... co jest?- uniosłem głowę wpatrując się w zaniepokojone oczy chłopaka.
- Nie macie mnie jeszcze dość?
- Jak ty coś powiesz...
- Bądź ze mną szczery.
- Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Zachowuję się jak skończony cham i dzieciak... ile jeszcze będziecie tak nade mną skakać?
- Proszę cię, nie nakręcaj się...
- Naprawdę mielibyście takie wyrzuty sumienia, jakbym coś sobie zrobił?
- Jinyoung...
- Ja nie chcę litości.- Jaewon szarpnął mną tak, że wylądowałem w jego ramionach.
- Uspokój się.- szepnął głaszcząc mnie po plecach - Wiem, że jest ci ciężko, ale proszę cię... postaraj się uspokoić.
- Jaewon, ja już nie mam siły.
- Masz... masz w sobie ogrom siły, tylko zbyt szybko się zniechęcasz i się poddajesz. Popatrz... poprawiły się twoje relacje z Daehwim. Kochasz go i jesteś z nim... Twój tata jest na odwyku. Przysięgam ci, że ma najlepszą opiekę i ci ludzie mu pomogą... wyjdzie z tego bagna. Będziesz miał zdrowego ojca, fajnego faceta i mnie... A twoja mama cały czas przy tobie jest. Wszystko będzie dobrze, zaufaj mi.- podsumował to szeptem, mocniej mnie przytulając.
- A co jeśli ja tego nie chcę?
- Nie rozumiem.
- Czasami mam wrażenie, że nie potrzebuję tego wszystkiego... że jest to zbędne. Że tak naprawdę wszystko mi jedno...
- Jinyoung, popatrz na mnie.- uniosłem głowę spoglądając na przyjaciela - Kochasz swojego tatę, prawda?- skinąłem jedynie głową - Chciałbyś mieć z nim relacje jak dawniej?
- Tak.
- To nie mów, że ci na tym nie zależy... to samo tyczy się Daehwiego... zależy ci na nim, widzę to. Dopiero jak jesteś z nim, to mogę zobaczyć jak się uśmiechasz, a to naprawdę dobry znak. Ja wiem Jinyounggie, że jest ci ciężko i najchętniej wziąłbym to wszystko na siebie... ale wiem, że jesteś silnym chłopakiem i że ze wszystkim sobie poradzisz. Pamiętaj, że nie jesteś sam.
- Masz rację.- westchnąłem robiąc krok w tył - Masz rację Jaewon.
- A jak jest teraz?
- Ja... sam nie wiem. Wiemy, że coś do siebie czujemy, jesteśmy dość blisko, ale nie powiedzieliśmy sobie wprost, że jesteśmy razem.
- A chciałbyś tego?
- Żartujesz? Oczywiście, że tak... ale powiedziałem mu, że nie musi się z niczym spieszyć. Poczekam.- westchnąłem zamykając oczy. Chciałem przytulić się teraz do Daehwiego, powiedzieć jak ważny dla mnie jest i znów go przeprosić... Nie zasłużył na to wszystko, co mu robię.
Chłopcy rozmawiali ze sobą bardzo długo i bardzo szczerze. Z jednej strony cieszyłem się, że dwie bardzo ważne osoby w moim życiu, mają ze sobą tak dobry kontakt. Z drugiej jednak byłem potwornie zazdrosny o Daehwiego... znowu.
- Jinyoung.- otworzyłem oczy spoglądając na stojącego w drzwiach Daehwiego. Był już ubrany... nie chciałem żeby już szedł - Nie obudziłem cię?
- Nie spałem.- chłopak wszedł do pokoju kucając obok łóżka.
- Tak bardzo się tym przejmujesz?
- Jest mi cholernie głupio.
- Zwariowałeś.- blondyn pogłaskał mnie po policzku wzdychając - Idę do domu... trochę ode mnie odetchniesz.
- Nie chcę.
- Jaewon odwiezie cię jutro do szkoły. Jutro znowu do ciebie przyjdę jeśli zechcesz.- usiadłem widząc klękającego między moimi nogami chłopaka. Po chwili wtulił się w mój brzuch, głaszcząc mnie po dole pleców. Objąłem go, całując go w głowę... już za nim tęskniłem - Jinyoung, nie przejmuj się tak mną. Naprawdę nic się nie stało.- przyłożyłem dłoń do twarzy Daehwiego, unosząc ostrożnie jego podbródek. Po zamknięciu oczu, musnąłem jego wargi czując jak się rozpływam. Chłopak oddawał pocałunki bawiąc się moimi włosami.
- Nie idź.- szepnąłem kontynuując to, co zaczęliśmy.
- Muszę.- Daehwi pocałował mnie w nos, głęboko wzdychając - Do jutra.- spuściłem wzrok przytakując.
- Uważaj na siebie.
- Jak dojadę do domu, to dam ci znać.
- Koniecznie.- chłopak wstał, uważnie mi się przyglądając. Gdy uniosłem wzrok, ten jedynie lekko się uśmiechnął wychodząc z pokoju. Zacisnąłem dłonie na pościeli patrząc w kierunku drzwi... czułem, że za moment pojawi się w nich Jaewon... nie myliłem się.
- I jak tam?- poderwałem się z łóżka, wtulając się w przyjaciela. Czasami w tym wszystkim czuję się jak zagubione dziecko. Jest mi momentami potwornie głupio, ale musicie mi uwierzyć... czasami nie jestem w stanie kontrolować swoich emocji i tego, co robię - Jinyounggie... co jest?- uniosłem głowę wpatrując się w zaniepokojone oczy chłopaka.
- Nie macie mnie jeszcze dość?
- Jak ty coś powiesz...
- Bądź ze mną szczery.
- Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Zachowuję się jak skończony cham i dzieciak... ile jeszcze będziecie tak nade mną skakać?
- Proszę cię, nie nakręcaj się...
- Naprawdę mielibyście takie wyrzuty sumienia, jakbym coś sobie zrobił?
- Jinyoung...
- Ja nie chcę litości.- Jaewon szarpnął mną tak, że wylądowałem w jego ramionach.
- Uspokój się.- szepnął głaszcząc mnie po plecach - Wiem, że jest ci ciężko, ale proszę cię... postaraj się uspokoić.
- Jaewon, ja już nie mam siły.
- Masz... masz w sobie ogrom siły, tylko zbyt szybko się zniechęcasz i się poddajesz. Popatrz... poprawiły się twoje relacje z Daehwim. Kochasz go i jesteś z nim... Twój tata jest na odwyku. Przysięgam ci, że ma najlepszą opiekę i ci ludzie mu pomogą... wyjdzie z tego bagna. Będziesz miał zdrowego ojca, fajnego faceta i mnie... A twoja mama cały czas przy tobie jest. Wszystko będzie dobrze, zaufaj mi.- podsumował to szeptem, mocniej mnie przytulając.
- A co jeśli ja tego nie chcę?
- Nie rozumiem.
- Czasami mam wrażenie, że nie potrzebuję tego wszystkiego... że jest to zbędne. Że tak naprawdę wszystko mi jedno...
- Jinyoung, popatrz na mnie.- uniosłem głowę spoglądając na przyjaciela - Kochasz swojego tatę, prawda?- skinąłem jedynie głową - Chciałbyś mieć z nim relacje jak dawniej?
- Tak.
- To nie mów, że ci na tym nie zależy... to samo tyczy się Daehwiego... zależy ci na nim, widzę to. Dopiero jak jesteś z nim, to mogę zobaczyć jak się uśmiechasz, a to naprawdę dobry znak. Ja wiem Jinyounggie, że jest ci ciężko i najchętniej wziąłbym to wszystko na siebie... ale wiem, że jesteś silnym chłopakiem i że ze wszystkim sobie poradzisz. Pamiętaj, że nie jesteś sam.
- Masz rację.- westchnąłem robiąc krok w tył - Masz rację Jaewon.
*
Minęło kilka dni. Czułem się trochę lepiej. Jaewon bardzo dużo ze mną rozmawia, spędzam każdą wolną chwilę z Daehwim, ojciec nadal walczy- nie poddaje się. Jestem póki co dobrej myśli. Siedziałem w mieszkaniu czekając na przyjście mojego chłopaka. Słysząc pukanie do drzwi, byłem święcie przekonany, że to on. Wyrwałem w ich stronę otwierając je z uśmiechem na twarzy.
- Dobry wieczór.- otworzyłem szerzej oczy chcąc zamknąć drzwi, jednak stojący w nich mężczyzna skutecznie mi to uniemożliwił - Przyszedłem do twojego ojca.
- Taty nie ma... wypad stąd.
- Nie ma?- mężczyzna wszedł do środka zamykając za sobą drzwi - To jeszcze lepiej. Będę mógł odebrać to, co mi obiecał, z tym że za darmo.- już wiecie kto to? Facet, który chciał mnie wykupić od ojca jak jakąś zbędną rzecz.
- Nie... proszę stąd wyjść.
- Na pewno jesteś sam?
- Nie... wyjdź stąd, ale już.
- Nie kłam szczylu.- pospiesznie sięgnąłem do kieszeni spodni, wybierając pierwszy lepszy numer.
- Wyjdź stąd... zadzwonię na policję, ostrzegam.- czułem, że mężczyzna nie odpuści. Uciekłem w stronę kuchni chcąc wyjąć telefon, jednak ten obleśny dupek dotarł tam za mną bardzo szybko.
- Nie lubię jak ktoś mi coś obiecuje, a potem nie dotrzymuje słowa.
- Nie jestem rzeczą do przehandlowania.
- Czemu nie? Masz taką śliczną buźkę... Nic tylko cię wykorzystać.
- Wyjdź stąd!- wrzasnąłem widząc jak mężczyzna podchodzi coraz bliżej mnie. Gdy jego łapy spoczęły na moim ciele, poczułem jak robi mi się niedobrze - Nie dotykaj mnie!- warknąłem czując jak dotyka mojego członka - Przestań!
- Nie drzyj się gnojku. Zobaczysz, że będzie fajnie.
- Nie!- po moich policzkach spływały łzy - Błagam, zostaw mnie!- mężczyzna cisnął mną o blat drapiąc mnie po twarzy i ciele - Pomocy!- zacisnąłem dłoń na jego włosach, szarpiąc za nie.
- Przestań do cholery.
- Puść mnie!- wierzgając nogami, udało mi się w końcu trafić w jego męskość. Mężczyzna warknął osuwając się na ziemię. Zeskoczyłem z blatu sięgając odruchowo po nóż.
- Ty pieprzony gnoju...
- Wyjdź... wyjdź stąd.- wydyszałem kierując nóż w jego kierunku - Wypad stąd!
- Pożałujesz tego.- niewiele myśląc, ruszyłem w kierunku mężczyzny. Zupełnie nie myślałem co robię. Ten na szczęście wstał pospiesznie uciekając z mojego mieszkania. Po zamknięciu wszystkich zamków osunąłem się po drzwiach na podłogę, starając się unormować oddech.
- Jinyoung! Halo, słyszysz mnie?!- zdezorientowany zacząłem rozglądać się po mieszkaniu. Dopiero po chwili przypomniałem sobie, że w szoku wybrałem do kogoś numer. Sięgnąłem po telefon, przykładając go pospiesznie do ucha.
- Pomocy...- szepnąłem bojąc się, że jestem cały czas na celowniku tego zboczeńca.
- Jestem pod twoim blokiem.... jesteś sam?
- Tak.
- Spokojnie, za sekundę u ciebie będę.- rzeczywiście po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Bałem się... nie wiedziałem zupełnie co się dzieje. Rozmawiałem z Daehwim? Może z tym facetem? - Jinyoung, to ja! Proszę cię, otwórz!- wstałem dość leniwie, przekręcając niepewnie zamek w drzwiach. Schowałem się za drzwiami słysząc jak ktoś wchodzi do środka - Boże, nic ci nie jest.- wylądowałem w ramionach Daehwiego. Zamknąłem jedynie oczy ciesząc się jego bliskością.
- Przepraszam...
- Co?
- Nie chciałem do ciebie dzwonić... przepraszam.
- Jinyoung, całe szczęście, że do mnie zadzwoniłeś. Nie przepraszaj mnie za nic.
- Mogło ci się coś stać.
- Ciii... chodź, położysz się.- chłopak zamknął dokładnie drzwi, prowadząc mnie do pokoju. Usiadłem na łóżku głęboko wzdychając. Daehwi zajął miejsce obok mnie, głaszcząc mnie po plecach - Co on ci zrobił?- zapytał przyglądając się uważnie mojej podrapanej twarzy.
- Nic...
- Połóż się. Zadzwonię po Jaewona.- chłopak wyjął z kieszeni telefon, jednak pospiesznie wyrwałem go, rzucając go na szafkę nocną - Jinyoung...
- Nie dzwoń po niego.- szepnąłem kładąc się - Przytul mnie.- blondyn wtulił mnie w siebie, całując mnie po twarzy.
- Strasznie się o ciebie bałem.
- Daehwi...- chwyciłem chłopaka za bluzę, nie mogąc złapać oddechu - On mnie dotykał...
- Nie myśl o tym...
- Nie zdradziłem cię...
- Jinyoung, opanuj się.- Daehwi przywarł wargami do mojego czoła - Uspokój się. Jesteś już bezpieczny. Teraz wszystko będzie dobrze.
- Przepraszam.
- Pożałujesz tego.- niewiele myśląc, ruszyłem w kierunku mężczyzny. Zupełnie nie myślałem co robię. Ten na szczęście wstał pospiesznie uciekając z mojego mieszkania. Po zamknięciu wszystkich zamków osunąłem się po drzwiach na podłogę, starając się unormować oddech.
- Jinyoung! Halo, słyszysz mnie?!- zdezorientowany zacząłem rozglądać się po mieszkaniu. Dopiero po chwili przypomniałem sobie, że w szoku wybrałem do kogoś numer. Sięgnąłem po telefon, przykładając go pospiesznie do ucha.
- Pomocy...- szepnąłem bojąc się, że jestem cały czas na celowniku tego zboczeńca.
- Jestem pod twoim blokiem.... jesteś sam?
- Tak.
- Spokojnie, za sekundę u ciebie będę.- rzeczywiście po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Bałem się... nie wiedziałem zupełnie co się dzieje. Rozmawiałem z Daehwim? Może z tym facetem? - Jinyoung, to ja! Proszę cię, otwórz!- wstałem dość leniwie, przekręcając niepewnie zamek w drzwiach. Schowałem się za drzwiami słysząc jak ktoś wchodzi do środka - Boże, nic ci nie jest.- wylądowałem w ramionach Daehwiego. Zamknąłem jedynie oczy ciesząc się jego bliskością.
- Przepraszam...
- Co?
- Nie chciałem do ciebie dzwonić... przepraszam.
- Jinyoung, całe szczęście, że do mnie zadzwoniłeś. Nie przepraszaj mnie za nic.
- Mogło ci się coś stać.
- Ciii... chodź, położysz się.- chłopak zamknął dokładnie drzwi, prowadząc mnie do pokoju. Usiadłem na łóżku głęboko wzdychając. Daehwi zajął miejsce obok mnie, głaszcząc mnie po plecach - Co on ci zrobił?- zapytał przyglądając się uważnie mojej podrapanej twarzy.
- Nic...
- Połóż się. Zadzwonię po Jaewona.- chłopak wyjął z kieszeni telefon, jednak pospiesznie wyrwałem go, rzucając go na szafkę nocną - Jinyoung...
- Nie dzwoń po niego.- szepnąłem kładąc się - Przytul mnie.- blondyn wtulił mnie w siebie, całując mnie po twarzy.
- Strasznie się o ciebie bałem.
- Daehwi...- chwyciłem chłopaka za bluzę, nie mogąc złapać oddechu - On mnie dotykał...
- Nie myśl o tym...
- Nie zdradziłem cię...
- Jinyoung, opanuj się.- Daehwi przywarł wargami do mojego czoła - Uspokój się. Jesteś już bezpieczny. Teraz wszystko będzie dobrze.
- Przepraszam.
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta rozbudowana fabuła :O
OdpowiedzUsuńNareszcie są razem! 💞
O JEJU DAEHWI TO ANIOŁ KOCHAM GO. Oby już wszystko było ok, nie wytrzymam jak coś im się stanie. I ta sytuacja z tym facetem... Biedny Jinyoung.
OdpowiedzUsuń