30 grudnia 2017

Ukryta sieć~cz.6 [Minhyun&Seonho-Koniec]





Guanlin
Chodziłem z pokoju do pokoju myśląc o tym, co dzieje się z Seonho. Miał zostać na noc u Minhyuna i w sumie nie zdziwiłby mnie ten fakt, gdyby nie to, że dochodzi już 17-sta, a tego nadal nie ma w domu. Dzwoniłem do niego setki razy, ale jego telefon milczy... za każdym razem włącza się sekretarka. Musiało coś się stać. Zwykle gdy jego plany ulegają zmianie, pisze mi nawet głupiego sms'a żebym się nie martwił. Poza tym nigdy nie wyłącza telefonu, a jego komórka milczy od wczorajszego wieczoru.
Usiadłem do laptopa przeglądając facebook'owych znajomych Seonho. Gdy namierzyłem Minhyuna napisałem do niego, by powiedział mi tylko czy Seonho wciąż u niego jest.
-> Nie ma go w domu?
<- Nie. Myślałem, że wyjdzie od Ciebie koło południa i wróci, a nie ma go do tej pory.
-> Seonho wyszedł ode mnie wczoraj koło 20...
<- Jak to?
-> Pokłóciliśmy się... dzwoń do niego.
<- Dzwoniłem tysiące razy, ale ma wyłączony telefon.
-> Zaraz do Ciebie przyjadę, narazie.
Pokłócili się? Oni? Przecież są tak idealną parą... Naprawdę musiało wydarzyć się coś okropnego, skoro Seonho tak bardzo to przeżywa. Mam tylko nadzieję, że nie wziął tej kłótni do siebie, bo to potwornie wrażliwy chłopak i jest zdolny do wszystkiego. Bałem się. Chcę żeby już wrócił do domu... chcę mieć pewność, że wszystko z nim w porządku.
Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, otworzyłem je pospiesznie widząc zaniepokojonego Minhyuna.
- Cześć. - wpuściłem go do środka, uważnie go obserwując.
- Zadzwoniłem na policję, ale zaczną go szukać dopiero po 48 godzinach od momentu zaginięcia. - chłopak rozebrał się zerkając na mnie - Nie dzwonił do ciebie?
- Nie. - zamknąłem drzwi czując, że na rzeczy jest naprawdę poważny problem - O co wam poszło?
- Za dużo by mówić... 
- Minhyun... Seonho jest cholernie wrażliwym chłopakiem. Jeśli coś sobie przez ciebie zrobi...
- Przestań... nawet tak nie mów. - chłopak wszedł wgłąb mieszkania, po czym nalał sobie wody i usiadł przy kuchennym stole - Zraniłem go... potwornie go zraniłem... ale byłem pewien, że wróci do domu.
- Co mu zrobiłeś? - nachyliłem się do niego widząc, że Minhyun bardzo to przeżywa, a ja niestety niezbyt mu ułatwiam sprawę - Minhyun...
- Zdradziłem go. - zatkało mnie. Minhyun i zdrada? Przecież to nie idzie ze sobą w parze. Jak to do cholery zdradził Seonho? Z kim?
- Co...
- Seonho odebrał to jako zdradę, a ja po prostu spłacam swój dług...
- Czekaj... Seonho przyłapał cię z kimś w łóżku? - brunet skinął jedynie głową - Świetnie... kurwa jak można być takim dupkiem... - warknąłem idąc w stronę przedpokoju.
- Guanlin zaczekaj. - chłopak pobiegł za mną, ale jedyne na co miałem ochotę, to strzelić mu w pysk.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłeś?! - sięgnąłem po kurtkę, pospiesznie się ubierając - Seonho świata poza tobą nie widzi! 
- Wiem...
- Wiem, ale mimo to pieprzę się z kimś innym, tak? - zamachnąłem ręką, jednak w ostatniej chwili się powstrzymałem przed uderzeniem starszego kolegi - Boże, jesteś okropny... 
- Dokąd idziesz?
- Szukać Seonho, idioto. - Minhyun ubrał się, wybiegając ze mną z mieszkania.
- Wiesz gdzie go szukać?
- Nie mam pojęcia, daj mi pomyśleć! - gdy zbiegliśmy na dół, wziąłem głęboki oddech starając się pozbierać myśli. Wiem, że wyżywaniem się na Hyungu dużo nie zdziałam, ale w głowie mi się to nie mieści, że mógł zdradzić mojego najlepszego przyjaciela. Biedny Seonho jeszcze to wszystko widział... musiał się poczuć naprawdę okropnie.
- Może pojechał do domu? Zadzwoń do jego rodziców.
- I co im powiem? Że Seonho zaginął i nie mam pojęcia gdzie jest? Oszalałeś? 
- A masz inny pomysł? 
- Nie... jeszcze nie. - westchnąłem starając się przypomnieć sobie podobne wydarzenia z filmów, które tak namiętnie oglądam. Może to głupie, ale jestem tak przerażony, że naprawdę nie mam lepszych pomysłów - Dworce, parki... tego typu rzeczy...
- Chcesz przeszukiwać dworce i parki w całym Seoulu? Zajmie nam to dwa dni. 
- Cholera jasna... może most Banpo?
- Czy tobie już całkiem na głowę siadło? - Minhyun złapał się za włosy, chodząc nerwowo w kółko - Sugerujesz, że Seonho mógł pomyśleć o samobójstwie? 
- Przyłapał swojego faceta w łóżku z kimś innym, wiesz? 
- Przestań już... i chodźmy gdziekolwiek, bo takim staniem i kłóceniem się, nic nie zdziałamy. - w pierwszej kolejności postawiliśmy jednak na największy dworzec w Seoulu, jednak po Seonho nie było ani śladu. Ochroniarze też go nie widzieli... Mając w głowie najczarniejszy scenariusz, poszliśmy nad rzekę Han.
- Boję się... 
- A myślisz, że ja nie? Dzwoń do niego cały czas. - wyjąłem telefon, wybierając ponownie numer do Seonho.
- Jest... jest sygnał! - Minhyun wpatrywał się we mnie wielkimi oczyma, jednak telefon mojego przyjaciela nadal milczał - Cholera jasna... nie odbiera.
- Poczekaj, namierzę jego telefon. - Minhyun uruchomił jakąś aplikację namierzając numer Seonho.
- Masz?
- Chwila no.... jest. To nie jest gdzieś koło was? - spojrzałem na ekran przytakując.
- Tak... krąży w okolicy naszego osiedla. - chwyciłem Minhyuna za nadgarstek biegnąc w stronę najbliższego przystanku. Serce biło mi jak szalone. Mam tylko nadzieję, że to rzeczywiście Seonho, a nie ktoś, kto go pobił i ukradł mu telefon. Jadąc autobusem, Minhyun cały czas monitorował to, gdzie jest Seonho. Musiał wrócić do mieszkania, bo czerwona kropka, którą był oznakowany, stała nieruchomo od kilku minut na naszym osiedlu - To musi być on. - wydyszałem gdy wyszliśmy z autobusu.
- Guanlin...
- Hm?
- Nie wiem jak mam z nim rozmawiać...
- Powiedz mu po prostu prawdę i przestań go oszukiwać. Brzydzę się takimi ludźmi jak ty.

Seonho
Siedziałem pod drzwiami mieszkania czekając na Guanlina. Nie mam pojęcia gdzie poszedł, ale jak mam być szczery, nie mam ochoty do niego dzwonić. Miałem od niego masę nieodebranych połączeń oraz wiadomości, na które również nie miałem ochoty odpowiadać. Pewnie się martwi i czeka mnie niezła awantura, ale to jest akurat mój najmniejszy problem na ten moment.
- Musi być w domu.
- Obyś miał rację. - nie no, nie wierzę. Czy on jest z Minyunem? To teraz ten dupek zdradza mnie z moim najlepszym przyjacielem?
- Seonho... - Guanlin podbiegł do mnie mocno mnie przytulając - Jak ty wyglądasz... - chłopak przyjrzał mi się uważnie, głaszcząc mnie po dłoniach - Martwiłem się o ciebie.
- Przepraszam. - szepnąłem ignorując całkowicie stojącego za moim przyjacielem Minhyuna - Otworzysz? Nie mam klucza. 
- Tak, jasne.
- Seonho... - dlaczego on mi to robi? Sam fakt, że wymawia moje imię, jest w stanie doprowadzić mnie do łez.
- Guanlin, otwórz.
- Nie ignoruj mnie.
- Nie odzywaj się do mnie! - po klatce rozległo się potworne echo. Guanlin otworzył pospiesznie drzwi, wpychając mnie do środka.
- Nie krzycz... porozmawiacie w domu.
- Ja nie mam z nim o czym rozmawiać. 
- Seonho, do cholery, wysłuchaj mnie. - brunet chwycił mnie za rękę, chcąc mnie w siebie wtulić. Odepchnąłem go jednak, wpatrując się w niego z nienawiścią.
- Nie dotykaj mnie. 
- Dobrze, masz rację... tylko błagam cię o jedno... wysłuchaj mnie.
- Nie. 
- Nie bądź taki uparty!
- Nie mogę na ciebie patrzeć, rozumiesz?! - chwyciłem go za płaszcz, wpatrując się w niego ze łzami w oczach - Brzydzę się tobą! 
- Seonho...
- Jak mogłeś mi to zrobić?! Ile razy mówiłem ci, że cię kocham?! Nie wiem, może za mało?! Proponowałem ci seks, ale mnie ciągle odpychałeś! Skoro wolisz dziewczyny, dlaczego tak podle się mną zabawiałeś?! - oparłem głowę na jego klatce piersiowej zanosząc się łzami - Co ja ci zrobiłem... 
- Posłuchaj mnie. - Minhyun chwycił moją twarz w obie dłonie, głaszcząc ją kciukami - Nigdy... przenigdy nie wybaczę sobie tego, jak cię skrzywdziłem, ale musisz mnie zrozumieć...
- Co ty pieprzysz...
- Mój szef... nie zamknęli go. Nic mu nie udowodnili. 
- Co?
- Powiedział, że jeśli chcę odejść, to muszę spłacić dług. Muszę robić to, co mi każe, rozumiesz?
- Nie, nie rozumiem... 
- Skarbie...
- Nie nazywaj mnie tak, z nami koniec. - zarówno Minhyun, jak i Guanlin, otworzyli szeroko oczy, nie mówiąc absolutnie nic.
- Nie, Seonho... błagam cię, nie.
- Seonho, przemyśl to... - spojrzałem na Guanlina, karcąc go wzrokiem.
- Nie wtrącaj się. - pociągnąłem nosem czując, jak pęka mi serce - A ty zniknij z mojego życia.
- Seonho, nie rób mi tego! 
- A coś ty myślał? Że będę z tobą mimo twoich ciągłych zdrad i schadzek z jakimiś pindami? Nie pozwolę się krzywdzić... - owszem... byłbym z nim, bo cholernie go kocham, ale nie mogę pozwolić sobie na ciągłe rozczarowania.
- Seonho, ja to rzucę, przysięgam... 
- A dług? Sam się nie spłaci. 
- Pieprzyć ten dług... Seonho spójrz na mnie.
- Nie.
- Proszę cię. - westchnąłem unosząc głowę, po czym wbiłem spuchnięte oczy w bruneta - Patrz na mnie cały czas i powiedz mi, że już ci na mnie nie zależy i że nie chcesz ze mną być. - w życiu tego nie powiem... pieprzony manipulant - Seonho...
- Okłamałeś mnie i zraniłeś... rozumiesz to?
- Wiem... ale przysięgam ci z tego miejsca, że to rzucę jeszcze dzisiaj, tylko proszę cię, daj mi drugą szansę. 
- Muszę nad tym pomyśleć.
- Seonho...
- Daj mi czas. - odepchnąłem go, po czym wszedłem do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Rzuci to... już to widzę. Patrzy mi w oczy i kłamie jak jasna cholera.... kocham go i nienawidzę jednocześnie.

*

- Hej. - spojrzałem na siedzącego w kuchni Guanlina, po czym odburknąłem mu głuche "cześć" - Zrobiłem ci kolację.
- Nie jestem głodny.
- Od tygodnia praktycznie nic nie jesz. - wzruszyłem ramionami, nalewając sobie wody - Seonho...
- Wychodzę. - odłożyłem szklankę do zlewu, idąc w stronę wyjścia.
- Dokąd?
- Muszę porozmawiać z Minhyunem. - przyjaciel poderwał się z miejsca, biegnąc za mną do przedpokoju. 
- Wybaczysz mu? 
- Jeszcze nie wiem. - nałożyłem kurtkę, rzucając chłopakowi spojrzenie - Nie czekaj na mnie. 
- Zadzwoń później do mnie. - nie wiem po co w zasadzie jadę do Minhyuna. Nie wiem, co mam mu powiedzieć, ale nie rozmawiamy ze sobą od tygodnia i potwornie mnie to męczy. Nawet jakbyśmy mieli się pokłócić, chcę go zobaczyć... 
- Seonho... - ukłoniłem się, przełykając z trudem ślinę - Wejdź. 
- Minhyun jest w domu? 
- Poszedł do sklepu, ale pewnie zaraz wróci. - Daniel wziął ode mnie kurtkę, uważnie mnie obserwując - Źle wyglądasz.
- Dzięki za miły komplement... 
- Po prostu...
- Mogę iść do jego pokoju?
- Tak... jasne, idź. - gdy znalazłem się w jego sypialni i poczułem jego zapach, po moim policzku znów spłynęła łza. Gwoździem do trumny było nasze wspólne zdjęcie, stojące na jego szafce nocnej. Zrobiliśmy je niecałe dwa miesiące temu gdy wychodziliśmy z kina. Złapałem za ramkę, głaszcząc kciukiem jego uśmiechniętą twarz. Żyłem wtedy w błogiej nieświadomości, będąc absolutnie zakochanym i najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi. Dlaczego wszystko musiało się posypać i to zaledwie w dziesięć sekund? 
- Cześć. - podskoczyłem widząc, jak ramka ze zdjęciem ląduje na ziemi.
- Przepraszam. - podniosłem ją pospiesznie, stawiając ją na miejscu. 
- Miło cię widzieć. - odwróciłem się w stronę Minhyuna, biorąc głęboki oddech - Jak się czujesz?
- Bywało lepiej...
- No tak... domyślam się...
- A ty? Jak się czujesz?
- Też bywało lepiej. - podszedłem bliżej bruneta czując, jak serce rozsadza mi klatkę piersiową. 
- Tęskniłem za tobą Hyung. - złapałem go za koszulkę, bawiąc się jej materiałem - Czułem, że muszę cię zobaczyć... wariowałem już w tym domu.
- Zaskoczyłeś mnie... - uniosłem głowę, oblizując nieśmiało wargi. 
- Kocham cię Minhyun... kocham cię i jestem w stanie wybaczyć ci wszystko. Każdą zdradę, każde twoje potknięcie, poniżenie mnie, ośmieszenie... wszystko. - szepnąłem pociągając nosem - Chcę z tobą być... 
- Seonho... - brunet przytulił mnie, głaszcząc mnie po głowie - Nie zasługuję na takiego chłopaka. - czułem jak płacze... oplotłem wokół niego ręce, zaciskając dłonie na materiale jego koszulki - Przenigdy cię nie skrzywdzę... przysięgam. - przytaknąłem skinieniem głowy, zerkając na niego. 
- Buzi. - zawsze tak do niego mówiłem, rozczulając go jak nic innego. Chłopak uśmiechnął się lekko, całując mnie. Gdy poczułem jego wargi, rozpłynąłem się jak za pierwszym razem, gdy obdarował mnie pocałunkiem. 
Jak widzicie, życie nieźle potrafi dać nam po tyłku. To, jaki dane wydarzenie będzie miało finał, zależy tylko i wyłącznie od nas. Mimo skrzywdzenia czy zranienia przez kogoś, warto jest w tym wszystkim zastanowić się też nad sobą. Czasami mimo bólu, warto schować uraz w kieszeń i zrobić krok w dobrym kierunku. Jeśli na kimś naprawdę nam zależy, powinniśmy zrobić wszystko, by tej osoby nie stracić. Zwłaszcza jak widzimy, że żałuje tego, co zrobiła. 


~Koniec.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



28 grudnia 2017

Ukryta sieć~cz.5 [Minhyun&Seonho]




                     Ferie zimowe. Siedziałem w mieszkaniu potwornie się nudząc. Guanlin pojechał do domu dwa dni temu, a ja od tego czasu siedzę w domu, wpatrując się w ścianę. Minhyun pracuje i kończy bardzo późno, dlatego też każę mu wracać od razu do domu, a nie jeździć jeszcze do mnie. Cóż... jesteśmy razem. W końcu, oficjalnie mogę to powiedzieć. Wydaje mi się, że tworzymy bardzo fajną i zgraną parę. Mimo różnicy wieku, jak na nasz młody wiek - dość sporej różnicy - mamy masę wspólnych tematów, na które codziennie rozmawiamy i które póki co się nie kończą. Minhyun w pełni akceptuje mnie takiego, jakim jestem. Nawet jak palnę jakąś totalną głupotę, nie wyśmiewa mnie, tylko spokojnie wszystko tłumaczy.
                    Leżałem na kanapie, wpatrując się beznamiętnie w telewizor. Czułem jak przysypiam i w sumie byłoby to dobrą opcją, by zabić czas. Przyciszyłem telewizor, oddając się totalnemu relaksowi. Śnił mi się Minhyun... uśmiechnięty, szczęśliwy Minhyun. Takiego lubię go najbardziej. Siedziałem w kawiarni, w której pracuje, przyglądając się przez cały dzień temu, co robi. Chłopak obsługiwał klientów pełen energii i szczerej radości. Parzył im kawę, kroił ciasta, robił soki... a ja siedząc przy stoliku, nie odrywałem od niego wzroku nawet na sekundę. Jest to naprawdę maximum, którego potrzebuję.
- Seonho. - usłyszałem cichy szept i głaskanie po klatce piersiowej.
- Mmm.
- Wstawaj. - gdy poczułem na czole pocałunek, poderwałem się z kanapy, czując jak kręci mi się w głowie - Jeju, spokojnie.
- Hyung... - rozejrzałem się po mieszkaniu, siadając pospiesznie na kanapie.
- Kręci ci się w głowie? - przytaknąłem jedynie zerkając na kucającego przede mną bruneta - Musisz w końcu nauczyć się zamykać drzwi. - mruknął przytulając mnie - Jak się czujesz?
- Jest okej. - uniosłem głowę łącząc nasze usta pocałunkiem - Tęskniłem. - przytuliłem chłopaka słysząc, jak ten chichocze - Nie śmiej się ze mnie.
- Nie śmieję... uwielbiam w tobie tą słodycz, wiesz? - uśmiechnąłem się ponownie go całując.
- Bardzo?
- Najbardziej na świecie. - Minhyun pocałował mnie w czoło, dość leniwie wstając - Przyniosłem ci najlepsze ciasto, jakie mieliśmy w kawiarni. 
- Naprawdę? 
- Mhm... masz ochotę?
- Jasne, ale najpierw zrobię ci jakąś dobrą kolację. - wstałem z kanapy, po czym ruszyłem w stronę kuchni.
- Poczekaj Seonho. - Minhyun złapał mnie za nadgarstek, przyciągając mnie do siebie. Przygryzłem wargę uśmiechając się - Mam jutro wolne. 
- Oho... i co w związku z tym? - zarzuciłem ręce na jego szyję, pieszcząc delikatnie jego kark - Chciałbyś może zostać na noc? 
- Mmm może. 
- Chciałbyś zjeść ze mną dobrą kolację, obejrzeć jakiś film iiii... rano zrobić mi śniadanko? 
- A może ty mi zrobisz rano śniadanko? Jestem stary i niedołężny.
- W sumie racja. - westchnąłem całując go w policzek - Mój dziadziunio będzie gnił jutro do południa w łóżku i odsypiał pracę. Będę dobrym chłopakiem i zrobię ci śniadanie. 
- Jesteś najlepszy, wiesz?
- Oczywiście, że wiem. - zaśmiałem się wtulając się w jego klatkę piersiową - Kocham cię.
- Hm?
- Kocham cię Hyung! - krzyknąłem zerkając na bruneta - Na słuch też ci siada?
- Mmm tylko troszkę. - uśmiechnął się, całują mnie w czoło - Też cię kocham gruba klusko.
- Bezczelny. - prychnąłem idąc w końcu do kuchni. Gdy Minhyun wszedł za mną, usiadł przy stole, uważnie mnie obserwując.
- Jesteś idealny.
- Y y, jestem gruby. Dzisiaj chyba zjesz sam. 
- Nie chcę jeść sam.
- Chciałem zrobić nam steki... skoro chcesz jeść w moim towarzystwie, to przygotuję sałatkę i wodę. 
- Na pewno będą pyszne. - Minhyun uśmiechnął się zachodząc mnie od tyłu, po czym mocno mnie przytulił.
- Puszczaj Hyung.
- Daj mi chwilę. - szepnął całując mnie po uchu. Uśmiechnąłem się pod nosem, zamykając oczy.
- Hyung.
- Hyung, Hyung... kocham to twoje "Hyung". - zachichotałem łapiąc Minhyuna za ręce. Wtedy jednak całą tę sielankę przerwał dźwięk jego telefonu - Mmm a to kto?
- Nie odbieraj.
- Poczekaj chwilkę. - brunet pocałował mnie w szyję, po czym zrobił krok w tył, wyjmując ze spodni telefon - To Daniel.
- No dobrze, odbierz. - Minhyun wyszedł z kuchni, rozmawiając z przyjacielem, podczas gdy ja zająłem się przygotowywaniem kolacji. Starałem się jak mogłem... chciałem, by ten wieczór był dla nas niezapomniany.
- Seonho... - odwróciłem się w kierunku drzwi z szerokim uśmiechem, jednak gdy zobaczyłem wyraz twarzy chłopaka, mina mi zrzedła.
- Coś się stało?
- Muszę wyskoczyć na jakieś dwie godziny. 
- Co? Dlaczego?
- Wiesz... Daniel zadzwonił, że potrzebuje mojej pomocy.
- Zjedz i pojadę z tobą. 
- Nie... zjem jak wrócę, dobrze?
- Chcę pojechać z tobą. 
- Seonho, nie możesz.
- Co? Niby dlaczego?
- Prosił żebym przyjechał sam... musi ze mną porozmawiać.
- Akurat teraz? Nie widziałem cię ponad dwa dni...
- Seonho...
- Tęskniłem... on ma cię na co dzień. - brunet podszedł do mnie, łapiąc mnie za ramiona.
- Wrócę za dwie godziny, przysięgam. 
- Wróć... chcę być dzisiaj z tobą. 
- Obiecuję. - Minhyun nachylił się do mnie, delikatnie mnie całując - Kocham cię.
- Mhm... - westchnąłem widząc, jak ten idzie do drzwi. Cholera jasna... liczyłem dzisiaj na idealny wieczór w towarzystwie mojego faceta, ale jak widać, wymagam od życia za dużo.
Po zjedzeniu kolacji wziąłem prysznic, zmieniłem pościel... nie wiem po co, nie pytajcie, ukroiłem sobie kawałek ciasta przyniesionego przy Minhyuna i usiadłem w swoim pokoju na łóżku, zajadając się słodyczami. Każda próba pisania do Minhyuna kończyła się niepowodzeniem. Nie odpisał mi ani razu. Zacząłem się o niego potwornie martwić, ale nie mogłem zrobić nic, poza cierpliwym czekaniem - Minhyuuuuun. - jęknąłem sunąc znudzony do kuchni po kolejny kawałek ciasta. Wtedy też usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Rzuciłem na blat trzymany w rękach talerz, po czym wyrwałem w stronę przedpokoju.
- Dobry wieczór.
- Hyung. - wtuliłem się w chłopaka, oddychając z ulgą - Dobrze, że już jesteś. - chłopak objął mnie, zamykając za sobą drzwi.
- Bardzo tęskniłeś?
- Bardzo. I martwiłem się o ciebie jak cholera... dlaczego mi nie odpisujesz na wiadomości? 
- Pisałeś do mnie? - Minhyun wyjął z kurtki telefon, wzdychając - Boże, przepraszam... mam wyciszony telefon. 
- No nic... rozbieraj się, a ja ci podgrzeję kolację. - pospiesznie go pocałowałem idąc do kuchni. Tak się cieszyłem, że wrócił - A jak tam Daniel?! - brunet wszedł do kuchni, siadając przy stole - Hyung.
- Hm?
- Pytałem jak tam Daniel.
- Daniel?
- No... byłeś u niego.
- A tak... w porządku. Już jest okej. - zmarszczyłem brwi, wrzucając stek na patelnię.
- Bądź ze mną szczery. 
- Jestem. - zmierzyłem chłopaka wzrokiem widząc jak wyraźnie czymś się denerwuje.
- A może mnie zdradzasz? 
- Co?
- Z Danielem... nie jest tak?
- Czyś ty zwariował? - postawiłem przed chłopakiem talerz z jedzeniem, po czym usiadłem obok niego, nie odrywając od niego wzroku - Mmm... wygląda pysznie.
- Oby też ci smakowało...
- Seonho. - Minhyun westchnął zerkając na mnie - Nie zdradzam cię. 
- Udowodnij.
- Dobrze... powiedz mi tylko jak.
- Mogę sprawdzić twój telefon?
- Nie przesadzasz? - uniosłem jedynie brew, nie odrywając od niego wzroku - Dobrze, sprawdź. - "dobrze, sprawdź" jest jednoznaczne z "nie mam nic do ukrycia, nie zdradzam cię". No nic... jak już mam taką możliwość, to go sprawdzę. Przejrzałem telefon na wszystkie możliwe strony... sms'y, połączenia, line i messenger... wszystko gra - I jak?
- Przepraszam. 
- Zaufaj mi odrobinę.
- Ufam... przepraszam Hyung. - wstałem od stołu nastawiając wodę na herbatę, po czym wyjąłem z lodówki ciasto, krojąc chłopakowi kawałek - A co się stał Danielowi?
- Nie ma o czym mówić. Nie będę ci zawracał tym głowy. 
- To twój przyjaciel... po części mnie to też dotyczy. - podałem chłopakowi ciasto i usiadłem obok niego w towarzystwie dwóch kubków z herbatą.
- Jak zechce, to sam ci powie. 
- Na pewno zechce... 
- Powiedz mi lepiej, co robiłeś. 
- Nudziłem się... zawsze się bez ciebie nudzę. 
- Może to zaraz nadrobimy, co?
- A co proponujesz? - Minhyun zerknął na telefon, intensywnie o czymś myśląc.
- Już po 22. Kąpałeś się?
- Mhm.
- No to lulu.
- No nie żartuj. 
- No dobrze... w takim razie czekam na twoje propozycje. 
- Wiesz na co mam ochotę?
- Słucham.
- Chciałbym z tobą poleżeć i się poprzytulać.
- Super. Wezmę prysznic i cię wytulę za wszystkie czasy. - uśmiechnąłem się, łapiąc chłopaka za rękę.
- Nie jest to dla ciebie za mało?
- Nie rozumiem.
- Nie chciałbyś... wiesz... czegoś więcej?
- Więcej? Buziaka? 
- Hyung...
- Dwa buziaki? - westchnąłem głaszcząc go po dłoni - Seonho, nic na siłę, naprawdę. 
- A chciałbyś się ze mną kochać? - Minhyun odsunął talerz, uważnie mi się przyglądając.
- Bardzo bezpośredni z ciebie nastolatek. 
- Wiem.
- Oczywiście, że bym chciał, ale nie teraz.
- A kiedy? Jak skończę magiczny wiek 19 lat? 
- Dokładnie.
- Żartujesz.
- Y y. - chłopak pocałował mnie w czoło, wstając od stołu - Było pyszne, dziękuję. 
- Hyung...
- Idę się wykąpać, okej?
- Okej, okej. - podczas jego kąpieli, pomyłem naczynia i położyłem się na łóżku, czekając na przyjście mojego chłopaka. Może rzeczywiście niepotrzebnie wypaliłem z tym seksem... w końcu jesteśmy ze sobą tylko trzy miesiące. Mimo to, by stworzyć sprzyjający czemukolwiek nastrój, włączyłem na laptopie nasze ulubione ballady z dram i zamknąłem oczy, błądząc myślami wokół Minhyuna. Wtedy też poczułem na ustach delikatny pocałunek, po którym na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech - Aishhh kapie ci z włosów.
- Nie zdążyłem ich wytrzeć. - chłopak wyprostował się, wycierając dokładnie włosy. Nie mogłem oderwać od niego wzroku... jest tak idealny i cały mój... przynajmniej taką mam nadzieję - Ooo co ja słyszę. 
- Stwarzam nam odpowiedni nastrój. - zaśmiałem się widząc, jak ten wskakuje na łóżko.
- Tak? Nastrój na co? - zaśmiał się łaskocząc mnie.
- Hyuuuung! - chichocząc usiadłem na nim okrakiem, wbijając się w jego wargi - Pocałuj mnie. - brunet objął mnie, oddając moje pocałunki. Jego dłonie wsunęły się pod moją koszulkę, drapiąc mnie po plecach. Mruknąłem w usta swojego chłopaka czując, jak przechodzi mnie dreszcz. Wykonywaliśmy tak niepozorną, delikatną czynność, a działała ona na mnie jak najlepszy seks... którego w zasadzie nigdy w życiu nie miałem, ale domyślam się, jak to jest. Gdy poczułem jego chłodne palce na swojej talii, z moich ust wydobył się stłumiony jęk, a biodra przesunęły się niechcący po członku Minhyuna - Przepraszam. - szepnąłem czując jak się czerwienię. Chłopak uśmiechnął się, całując mnie po szyi. Ułożyłem dłonie na jego ramionach, odchylając się lekko w tył. Mój oddech stawał się coraz płytszy. Byłem niesamowicie podniecony całą tą sytuacją. Nie sądziłem, że marzenie o byciu z Minhyunem było cały czas na wyciągnięcie ręki.
- Oddychaj. - mruknął cmokając mnie w ucho, po czym wtulił mnie w siebie, głaszcząc mnie po głowie.
- Nie przestawaj Hyung. - spojrzałem na niego, starając się unormować oddech.
- Ciii... za chwilę. - Minhyun wpatrywał się we mnie, głaszcząc mnie delikatnie po rozgrzanym policzku - Dajesz się zbyt łatwo ponieść emocjom. - moja twarz ponownie zalała się rumieńcem.
- Przepraszam... - szepnąłem czując się jak skończony kretyn.
- Nie przepraszaj... To strasznie urocze. - ułożyłem dłoń na zimnym jak lód policzku chłopaka, po czym przywarłem ustami do jego żuchwy, schodząc ku dołowi. Musiałem zagryźć zęby i pokazać, że jestem dla niego wystarczająco dojrzałym partnerem, który potrafi się zachować w każdej sytuacji - Seonho...
- Kocham cię Hyung. - mruknąłem starając się zdjąć z niego koszulkę. Gdy Minhyun w końcu spostrzegł, że totalnie mi to nie idzie, zdjął ją, rzucając ją na łóżko - Dziękuję. - zachichotałem obdarowując pocałunkami jego klatkę piersiową. Czułem jedynie jego mocno bijące serce i ciężki oddech. Jego palce wplotły się w moje włosy, co chwilę je przeczesując. Zszedłem z nóg chłopaka, klękając między nimi. Moje wargi schodziły coraz niżej, aż w końcu wylądowały na brzuchu, który tak cholernie pragnąłem pieścić. Minhyun syknął, łapiąc mnie nieco mocniej za włosy.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj. - cmoknąłem go pospiesznie, wracając do wykonywanej wcześniej czynności. Osunąłem lekko jego bokserki, całując jego delikatne podbrzusze. Chyba nie muszę mówić, jaką odczuwałem przy tym przyjemność. Uniosłem niepewnie wzrok, by zobaczyć w jakim stanie jest mój chłopak. Gdy zauważyłem, że siedzi z zamkniętymi oczami, przywarłem wargami do jego męskości, ukrywającej się pod materiałem bokserek.
- Seonho! - chłopak pociągnął mnie za włosy, stawiając mnie do pionu.
- Ała. - jęknąłem wbijając w niego wzrok.
- Co ty wyprawiasz? - przekręciłem lekko głowę, nie wiedząc chyba do końca, o co mu w zasadzie chodzi.
- Ja... chciałem... chciałem żebyś się dobrze poczuł. - burknąłem pod nosem, uciekając wzrokiem.
- Seonho... masz 16 lat.
- No i co z tego?! - nadymałem policzki, nie mogąc pojąć jego zachowania - Przestań się tak zachowywać, proszę cię. 
- Po prostu się o ciebie martwię.
- Nie robię nic złego Hyung. Chcę tylko być z tobą blisko. 
- Jesteśmy blisko.
- Może się mnie brzydzisz? - brunet zmarszczył brwi chcąc złapać mnie za rękę, jednak pospiesznie ją zabrałem - Obrzydzam cię?
- Boże, co ty wygadujesz?
- No nie wiem... wydaje mi się, że mówię tylko prawdę. - w oczach stanęły mi łzy. Poczułem się naprawdę okropnie, a Minhyun chyba nie widzi, że swoją niedostępnością tylko mnie rani.
- Seonho... kocham cię najbardziej na świecie i chcę dla ciebie dobrze...
- Ciągłym odpychaniem mnie?
- Nie rozumiesz... nie chcę żebyś popełniał moje błędy i zaczął uprawiać seks tak wcześnie. 
- Ale ja cię kocham, ufam ci... Minhyun no...
- Poczekamy.
- Świetnie. - prychnąłem kładąc się plecami do chłopaka. Wtedy też poczułem jak ten kładzie się za mną, nakrywa nas kołdrą i mocno mnie przytula - Zostaw...
- Nie bądź na mnie zły. 
- Nie jestem... Po prostu mnie ranisz... - pociągnąłem nosem, czując jak Minhyun odwraca mnie w swoją stronę.
- Nie płacz. - szepnął ściągając pocałunkiem łzy z moich policzków - Przepraszam. Nie sądziłem, że seks jest dla ciebie taki ważny. 
- Nie seks... ty jesteś dla mnie ważny i wszystko, co wiążę się z tobą. Chcę być z tobą blisko, bo cię kocham... kocham cię najbardziej na świecie Hyung. - chłopak westchnął wtulając mnie w klatkę piersiową.
- Seonho... nie potrafię się z tobą kochać po tym, co robiłem... Potrzebuję czasu. - zacisnąłem dłonie na jego koszulce, ponownie czując się jak samolubny idiota - Nigdy się nie zakochałem, wiesz? Jesteś pierwszą osobą, którą szczerze kocham i... boję się, że mógłbym zrobić coś nieodpowiedniego i cię skrzywdzić. 
- Przepraszam. - spojrzałem na Minhyuna, ostrożnie go całując - Pomyślałem tylko o sobie... Nie sądziłem, że to, co kiedyś robiłeś, dalej się za tobą ciągnie. 
- Boję się, że mogłoby mnie za bardzo ponieść. - oblizałem niepewnie wargę, wpatrując się w przeszklone oczy Minhyuna.
- A... może byśmy chociaż spróbowali? 
- Klusko...
- Tylko spróbujmy... nie będę naciskał. - chłopak skinął głową nachylając się do mojego ucha.
- Wiesz, co to petting? - zaczerwieniłem się przytakując. Minhyun westchnął, po czym zaczął mnie namiętnie całować. Zarzuciłem ręce na jego szyję, oddając się w pełni jego pieszczotom. Minhyun głaskał moje podbrzusze, doprowadzając mnie do szaleństwa. Mimo że byłem bardzo podniecony, zaczął się mnie czepiać stres, którego za nic nie mogłem się pozbyć. Gdy poczułem wsuwającą się w bokserki dłoń Minhyuna, jęknąłem wyginając się w łuk - Mam kontynuować?
- Tak... tak Hyung. - wysapałem znów go całując. Minhyun pieścił zimną dłonią mojego coraz to twardszego członka, podczas gdy ja całkowicie odchodziłem od zdrowych zmysłów. Gdy chłopak chwycił mojego członka i zaczął kręcić coś na wzór kółek na moim żołądziu, krzyknąłem przyciągając go bliżej siebie - Jak dobrze. - jęknąłem czując jak moje biodra zaczynają drżeć.
- Oddychaj skarbie. - szepnął wykonując coraz to szybsze ruchy dłonią.
- Hyun... Hyung! - ukryłem twarz w zagłębieniu jego szyi starając się złapać oddech. Z mojego członka zaczęła wydobywać się sperma, spływająca po moich pośladkach. Minhyun pocałował mnie w czoło, wykonując delikatne ruchy palcem wokół mojego wejścia. Po kilku powolnych kółkach wsunął we mnie palec, uważnie obserwując moją twarz. Skrzywiłem się jedynie, zaciskając dłoń na jego koszulce.
- Boli?
- Troszkę. - wypuściłem z siebie powietrze, zamykając oczy - Proszę, nie patrz na mnie.
- Muszę. - szepnął wykonując powolne ruchy palcem. Jęczałem wijąc się pod wpływem jego dotyku. Mimo lekkiego dyskomfortu, czułem się naprawdę cudownie. Takie pieszczoty trwały kilka dobrych minut. Po tym czasie brunet przywarł wargami do mojej szyi, a w moim wejściu znalazł się drugi palec.
- Stop, stop, stop! - moje ciało sparaliżował potwornie nieprzyjemny ból - Boli. 
- Rozluźnij się. - skinąłem głową, głęboko oddychając. Minhyun wyjął ze mnie palce, ostrożnie mnie całując - Bardzo cię boli?
- Nie... po prostu się przestraszyłem. - wtuliłem się w chłopaka czując, jak moje ciało drży.
- A jak się czujesz? - zerknąłem na niego totalnie nieprzytomnym wzrokiem, lekko się uśmiechając.
- Cudownie. - szepnąłem, łącząc nasze wargi pocałunkiem. Buziaków w naszym wydaniu, nigdy za wiele.

*

                            Minęło dziewięć dni ferii i niestety Guanlin wrócił już do Seoulu, przez co najczęściej spotykam się z Minhyunem w jego mieszkaniu. Dochodziła 19-sta. Siedziałem w autobusie jadąc do mojego chłopaka. Byłem tak nabuzowany emocjami i pozytywną energią, że czułem, że absolutnie nic nie jest w stanie popsuć mi humoru. Kupiłem po drodze ulubione jedzenie chłopaka i z szerokim uśmiechem na twarzy ruszyłem do jego mieszkania. W prawdzie poprosił mnie żebym przyjechał dopiero w okolicach 21:00, ale już tak się za nim stęskniłem, że nie mogłem usiedzieć w domu. Gdy wszedłem na klatkę i dotarłem w końcu na czwarte piętro, zapukałem do drzwi czując, jak roznosi mnie energia. 
- O... Seonho?
- Hej. - ukłoniłem się przed Danielem, zerkając za jego plecy - Minhyun już wrócił do domu?
- Nie... nie, on... on długo dzisiaj pracuje.
- Poczekam na niego. - uśmiechnąłem się wchodząc do środka. Gdy się rozebrałem, chwyciłem za pudełka z jedzeniem idąc do kuchni - Jesteście głodni?
- Nie... - Donghyun oparł się o blat uważnie mnie obserwując - Może... em... pójdziesz ze mną do sklepu?
- Co? - zaśmiałem się nalewając sobie wody.
- Właśnie... Donghyun zapomniał kupić kilka rzeczy, a sam tego nie przysienie.
- No dobrze. Zostawię tylko rzeczy. - ruszyłem w stronę pokoju Minhyuna, jednak zostałem dość brutalnie zatrzymany przez Daniela. Chłopak złapał mnie za nadgarstek, lekko mi go wykręcając - Aishh... co ty wyprawiasz? 
- Nie możesz tam iść. - otworzyłem szerzej oczy czując, jak przyspiesza mi serce. 
- Dlaczego?
- Bo...
- Co wy kombinujecie? - wyrwałem rękę z uścisku chłopaka, wchodząc do pokoju Minhyuna. Trzymany w mojej ręce plecak, upadł na ziemię. 
- Wypad stąd! - Minhyun spojrzał na mnie z przerażeniem, zakrywając się kołdrą - Seonho... - zamurowało mnie. W pokoju mojego chłopaka rozstawione były trzy kamery, a ten leżał na jakiejś nagiej panience. 
- Chodź. - Daniel chwycił mnie w pasie, zamykając drzwi do pokoju Minhyuna - Seonho... - odepchnąłem go, idąc pospiesznie w stronę drzwi wyjściowych. Czułem jak moje serce pęka na tysiące kawałków - Poczekaj, daj sobie wytłumaczyć. - zaprzeczyłem jedynie skinieniem głowy, zalewając się łzami - On ma dług do spłacenia... 
- Seonho, stój. - gdy zobaczyłem biegnącego w moim kierunku Minhyuna, ruszyłem w jego stronę, uderzając go z całej siły w twarz. Brunet złapał się za policzek, zagryzając nerwowo wargę - Porozmawiajmy...
- Nienawidzę cię. - wyszeptałem niemalże czując, jak robi mi się słabo. 
- Proszę cię, daj sobie wytłumaczyć. - pokręciłem przecząco głową, robiąc krok w tył. 
- Jak mogłeś... - wpatrywałem się w jego twarz czując, jak po policzkach płynął mi ciurkiem łzy - Nikt... nikt nigdy mnie tak nie skrzywdził. - pociągnąłem nosem idąc do drzwi.
- Seonho... - Daniel złapał mnie za rękę, jednak wyrwałem ją, opuszczając w pośpiechu mieszkanie. Dług? Dług względem kogo? Tak go właśnie spłaca? Boże, jaki ja byłem naiwny. Patrzył mi w oczy zapewniając mnie, że mnie kocha, że się o mnie martwi i że jestem najważniejszą osobą w jego życiu. Każdy mój zarzut dotyczący zdrady obalał, mówiąc że to mnie tylko kocha i nie byłby w stanie mnie skrzywdzić. Kiedy ja spędzałem sam wieczory, on w najlepsze zabawiał się z jakimiś pindami. Co za kłamliwy, pozbawiony serca i uczuć dupek. Tak samo, jak szybko zaczęła się ta sielanka, tak samo szybko dobiegła ona końca... 


~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


25 grudnia 2017

Ukryta sieć~cz.4 [Minhyun&Seonho]





- Odprowadzę cię. - spojrzałem na chłopaka, poprawiając czapkę.
- Nie musisz Hyung.
- Ale chcę. - skinąłem jedynie głową idąc w stronę miejsca, w którym wynajmuję mieszkanie. To spotkanie z Minhyunem było potwornie dziwne. Chłopak całkowicie się przede mną otworzył, mówiąc mi o sobie chyba wszystko. Może właśnie tego potrzebował? Może chciał mieć po prostu przy sobie osobę, której mógłby zaufać i wyrzucić z siebie to, co leży mu na sercu? W sumie uprawianie seksu za pieniądze i to jeszcze na widoku setek ludzi, musi być bardzo traumatyczne. W zasadzie bycie na ciągłym widoku musiało być dla niego straszne.
- Hyung...
- Hm?
- Powiesz mi, co łączy cię z Danielem? - ten jedynie uśmiechnął się, spoglądając na mnie.
- Czemu o to pytasz?
- Z czystej ciekawości. 
- Nie za często o niego pytasz?
- Hm?
- Z tego co pamiętam, wielokrotnie pytałeś o niego na live'ach. 
- Widziałem po prostu ile spędzacie ze sobą czasu i widziałem, jak ciągle się do ciebie przymilał...
- Przymilał? - Minhyun zaśmiał się kręcąc głową - To tylko mój przyjaciel, nie musisz być zazdrosny. - poczułem jak moja twarz pokrywa się rumieńcem. Odwróciłem wzrok w przeciwnym kierunku, czując się jak głupek.
- Nie jestem zazdrosny. 
- Czyżby? - skinąłem jedynie głową - Hm... może chcesz go poznać i mieć pewność, że nic nas nie łączy?
- Co? - spojrzałem na chłopaka, czując jak przyspiesza mi serce - Ja... miałbym iść do twojego mieszkania? 
- Jeśli chcesz. Później cię odwiozę. 
- Jasne! - brunet uniósł jedynie brew chichocząc - Znaczy... nie powinienem się narzucać.
- Jesteś uroczy. - aishhh... co to ma znaczyć? Mam ochotę się na niego rzucić i przytulać go bez końca. Z drugiej strony, mimo że jestem dość odważnym nastolatkiem, takie słowa i to jeszcze z ust kogoś, kto mi się podoba, okropnie mnie zawstydzają. Dobra Seonho, bądź sobą... tylko takiego może cię polubić.
- Tak? A jak bardzo uroczy? - ha! Mam cię. Spojrzałem na Minhyuna, widząc na jego twarzy lekkie zaskoczenie pomieszane ze zmieszaniem.
- Mmm... tak bardzo uroczy, że mam ochotę targać cię za te poliki. Taka słodka kluska. Chciałbym mieć takiego braciszka.
- Tylko braciszka? 
- Czy ty próbujesz ze mną flirtować?
- Co? - teraz to on ma mnie... co za niefart - Wydaje ci się Hyung. Nie umiem flirtować.
- Mhm... to co miałeś na myśli, pytając mnie o to?
- A co ty taki dociekliwy?
- Cytując ciebie Seonho... pytam z czystej ciekawości. - zmarszczyłem nos, widząc jak ten ponownie chichocze. W końcu po około pół godziny, dotarliśmy do jego mieszkania, które wynajmuje wraz z przyjaciółmi. Wchodząc do niego, czułem ogromne podekscytowanie. Już od progu słyszałem śmiech Daniela i Doghyuna - Pewnie piją, ale nie przejmuj się tym. 
- Okej. 
- Wróciłem!
- Minhyuuuun. - do przedpokoju wparował Daniel szeroko się uśmiechając - Tęskniliśmy za tobą.
- Pijecie?
- Mhm, ale spokojnie.... dla ciebie też stoją flaszeczki.
- Ja dzisiaj nie pije.
- Dobry żart.
- Muszę potem odwieźć Seonho.
- Kogo? - Daniel przeniósł na mnie wzrok, starając się otworzyć szerzej oczy - Donghyun! Minhyun panienkę przyprowadził!
- Słucham?
- Nie przejmuj się... są pijani.
- Ale to koleżanka napije się z nami. - Daniel podszedł do mnie mrużąc oczy - Kolega... Boże, to kolega, wybacz mi. Daniel jestem. - ukłoniłem się pospiesznie, hamując z trudem śmiech.
- Bardzo mi miło, nazywam się Seonho. 
- Seonho, no bardzo ładnie. Donghyun gościa mamy! 
- Nie ma opcji, nie wstanę! - zerknąłem na Mihyuna, widząc jak z jego kącików oczu płynął łzy wywołane śmiechem.
- Chodź, przywitasz się z Donghyunem. - Daniel objął mnie, prowadząc mnie w kierunku jakiegoś pokoju - Jak poznałeś się z Minhyunem?
- Słucham?
- Minhyun i nowi znajomi? No niespotykane.... Donghyun!
- Niedobrze mi. - kucnąłem obok kanapy, na której leżał chłopak, lekko się kłaniając.
- Cześć... jestem Seonho. 
- Ooo... hej, hej, Donghyun. - chłopak usiadł pospiesznie, trzymając się za głowę.
- Może lepiej będzie, jak się położysz. 
- Co ty, Seonho. - Daniel klepnął mnie w plecy sprawiając, że o mały włos nie wyplułem płuc - Donghyun to nasz stary, imprezowy weteran. Zaraz mu przejdzie. 
- Daniel, polej młodemu. I Minhyun... gdzie jest mój Minhyun?
- Minhyun i młody nie piją. - brunet wręczył mi szklankę z sokiem, uśmiechając się.
- A to dlaczego?
- Seonho ma 16 lat, a ja później muszę go odwieźć. 
- Ile masz lat? - Donghyun spojrzał na mnie ze zdziwieniem - 16, naprawdę? - zmieszany skinąłem jedynie głową.
- Co ty Minhyun.... skąd go wytrzasnąłeś?
- Powiem wam jutro, jak będziecie trzeźwi... Poza tym nie mów o Seonho, jakby go tutaj nie było.
- A tak, sorry. 
- Daniel... - Minhyun usiadł na fotelu, spoglądając na swojego przyjaciela, który siedział obok mnie na ziemi - Seonho ma do ciebie pytanie.
- Oo, jakie? - otworzyłem szerzej oczy, zerkając na bruneta.
- No właśnie, jakie Hyung?
- Takie, które non stop mi zadajesz i które nie daje ci spokoju.
- Dawaj młody. 
- Nie no... to nic takiego. - wypiłem pół szklanki soku czując, jak robi mi się gorąco.
- Seonho jest o ciebie zazdrosny, Daniel. - słysząc to, zaplułem się, wycierając pospiesznie brodę - Myśli, że jesteśmy razem i ciągle mnie o to wypytuje. 
- Uuuu... ktoś tu jest zazdrosny o naszego Minhyuna. 
- Nie, to nieprawda. - nie pamiętam żeby kiedykolwiek moja twarz tak płonęła.
- Jest przystojny, to nie ma się co dziwić. 
- Nic ich nie łączy, są przyjaciółmi. - powiedział Donghyun, kładąc się ponownie na kanapie - Dajcie chłopakowi spokój.
- Aishh... psujesz całą zabawę.- Daniel uderzył go w ramię chichocząc.
- Pójdę już. - odłożyłem szklankę na stolik, idąc w kierunku drzwi.
- Poczekaj. - Minhyun stanął w przedpokoju, przyglądając się, jak się ubieram - Posiedź z nami jeszcze.... Seonho...
- Nie chcę być przez was wyśmiewany. 
- Wyśmiewany?
- Mój współlokator ma rację. Pomiędzy wami a mną jest totalna przepaść.
- Nie rozumiem.
- Ludzie w twoim wieku postrzegają mnie jako dziecinnego gnojka. Nie chcę tak...
- Zaczekaj, odwiozę cię.
- Nie trzeba. - chłopak sięgnął po płaszcz i kluczyki do samochodu.
- Jadę odwieźć Seonho! - wyszliśmy na klatkę schodową, na której uderzył w nas okropny chłód.
- Powiedziałem, że nie musisz Hyung.
- Chodź, pogadamy. - westchnąłem idąc posłusznie ramię w ramię obok Minhyuna - Poczułeś się urażony?
- No nie będę ukrywał...
- To miały być żarty. 
- Może dla was.... ja się nie uśmiałem. 
- Ojeju. - Minhyun przyciągnął mnie do siebie. Wylądowałem między jego ramionami, wtulając twarz w jego klatkę piersiową - Przepraszam. Nie chcieliśmy się z ciebie śmiać. 
- Dobra no... - westchnąłem ciągnąc za klamkę samochodu, obok którego staliśmy - Otwórz, jest zimno.
- Okej, ale to nie ten samochód. - zaśmiał się otwierając inny. Kolejna wtopa - W ramach przeprosin zapraszam cię na herbatę i ciastko... jutro ci pasuje?
- Nie wiem, pomyślę. - jechaliśmy w stronę ulicy, na której mieszkam, w absolutnej ciszy. W końcu Minhyun zerknął na mnie wzdychając.
- A ten twój współlokator... Chyba sporo o nas wie, hm?
- O nas?
- O mnie i chłopakach.
- No tak... Jest moim przyjacielem, trochę mu o was powiedziałem. 
- Mhmm... powinienem go poznać?
- Dlaczego? - spojrzałem na bruneta, marszcząc brwi.
- Ty moich przyjaciół już poznałeś.
- Mhm... teraz powinieneś zabrać mnie do Busan i przedstawić swoim rodzicom. - wymieniliśmy się uśmiechami. Atmosfera między nami nieco się poprawiła. W sumie nie umiałbym się długo na niego gniewać. Gdy dojechaliśmy pod blok, Minhyun wyłączył silnik spoglądając na mnie - Dziękuję za podwózkę i... w ogóle za cały dzień.
- Dobrze się bawiłeś?
- Jasne. - uśmiechnąłem się, po czym oblizałem nieśmiało wargę - To... rozumiem, że widzimy się ostatni raz. 
- Hm... zrób coś żeby nie był to ostatni raz. - między nami zapadła dość niezręczna cisza. Parsknąłem śmiechem spuszczając głowę. Wbiłem wzrok w swoje uda, czując jak zalewa mnie pot.
- Wariat. 
- Czyżbym zawstydził Seonho? 
- Mnie się nie da zawstydzić. - uniosłem głowę, spoglądając ponownie na Minhyuna - A chciałbyś zobaczyć się ze mną jeszcze raz Hyung?
- Czemu nie. Jesteś bardzo dojrzałym 16-latkiem... nawet masz żarty na poziomie. - uderzyłem go w ramię, czerwieniąc się - A flirciarz z ciebie jak ta lala. - nachyliłem się pospiesznie do bruneta, muskając wargami jego idealne, słodkie usta. Nie sądziłem, że ta chwila kiedykolwiek nastąpi, ale w tym momencie byłem potwornie szczęśliwy decydując się na ten krok - Oh... - uśmiechnąłem się jedynie, wysiadając pospiesznie z samochodu. Nawet się nie odwróciłem... szedłem pospiesznie w kierunku bloku, czując, jak na moich ustach maluje się szeroki uśmiech. Wiedziałem, że muszę działać, by zachęcić do siebie chłopaka, a wiem, że na pocałunek z jego strony, musiałbym bardzo długo czekać.
                      Gdy wróciłem do domu, Guanlin już spał... przynajmniej takie miałem wrażenie. Wszedłem po cichu do mieszkania rozbierając się, po czym ruszyłem na palcach w stronę łazienki.
- Gdzie byłeś? - złapałem się za klatkę piersiową, lądując na ścianie z donośnym krzykiem.
- Zwariowałeś?! Dlaczego mnie straszysz?! 
- A ty?... Wydzwaniam do ciebie i wypisuję jak głupi od kilku godzin! - chłopak wziął głęboki oddech uważnie mnie oglądając - Nic ci nie jest?
- Nie... - wyjąłem z plecaka telefon, widząc 53 nieodebrane połączenia i kilka sms'ów - Przepraszam.
- Przepraszam? Myślałem, że zawału przez ciebie dostanę. 
- Nie zrobiłem tego celowo, przecież wiesz...
- Dobrze no, najważniejsze, że już jesteś. - Guanlin uniósł brew, mierząc mnie wzrokiem - Dowiem się gdzie byłeś?
- Z Minhyunem.
- Czekaj... jak z Minhyunem?
- Jak wychodziłem z policji to go spotkałem. Poszliśmy na herbatę, później zabrał mnie do siebie...
- Było coś? 
- Co? - zaśmiałem się szturchając go w ramię - Oszalałeś? Przecież prawie w ogóle się nie znamy. - mina mojego przyjaciela mówiła wszystko. Wywinąłem oczyma, przełykając z trudem ślinę - Podwiózł mnie do domu. Jak wysiadałem z samochodu to... tak jakoś go pocałowałem. Dobra, nieważne z resztą... - machnąłem ręką idąc do łazienki.
- Poczekaj, jak to nieważne? - chłopak złapał mnie za nadgarstek uśmiechając się - Czyli co? Mój mały Seonho ma chłopaka?
- Co? N... nie... nieee, coś ty. 
- Mhm... a kiedy go poznam? 
- Nie wiem... 
- Zadzwoń do niego i zaproś go do nas jutro na obiad. 
- My... nie wymieniliśmy się numerami.
- Żartujesz, prawda? - pokręciłem przecząco głową - Jak wy macie zamiar się teraz spotkać?
- No... wiesz... wierzę w przeznaczenie.
- Nie chrzań.
- Dobra no. Wiem gdzie mieszka. Jak zatęsknię, to do niego pojadę. 
- Oj Seonho, Seonho... widzę, że muszę cię nauczyć randkowania.
- Koniecznie. - zaśmiałem się, zamykając się w łazience.
- Jest późno, idę już spać.
- Okej, dobranoc! - odkręciłem wodę, rozbierając się. Ten dzień, był zdecydowanie numerem jeden pod kątem najlepszych dni w moim życiu. A już na pewno był najlepszy, odkąd przyjechałem do Seoulu. Gdy się rozebrałem stanąłem przed lustrem, uważnie się sobie przyglądając. Czułem dość silne napięcie i ucisk w dolnej części brzucha, który za wszelką cenę chciałem rozładować. Muszę się przyznać, że nigdy w życiu się nie masturbowałem więc byłem przerażony i podekscytowany jednocześnie. Myśląc o Minhyunie jednak, nie potrafiłem się hamować. Moja wyobraźnia szalała, stawiając mnie przy nim w najbardziej perwersyjnych sytuacjach. Oparłem się jedną ręką o zlew... w drugiej natomiast ulokowałem swojego członka. Po zamknięciu oczu, wyobraziłem sobie dotykającego mnie Minhyuna. Jego delikatne dłonie sunęły po moim nagim ciele, a wargi pieściły mój kark oraz szyję. Moją dłoń zastąpiła jego, pieszcząc moją męskość bardzo delikatnie. Zagryzłem wargę, przyspieszając ruchy dłoni. W głowie miałem wyobrażenie, robiącego to Minhyuna. Było to cholernie dziwne, ale też niezwykle przyjemne uczucie - Hyung... - szepnąłem czując, jak moja dłoń zaczyna lepić się pod wpływem jakiegoś płynu. Czując idącą za tym rozkosz, przyspieszyłem jeszcze bardziej. Stanąłem w większym rozkroku, zaciskając wolną dłoń na krawędzi zlewu - Szybciej. - jęknąłem dochodząc na podłogę. Otworzyłem oczy, widząc w lustrze swoją zaczerwienioną z emocji twarz. Moje biodra drżały, a po ciele rozchodził się przyjemny, ciepły dreszcz. Uniosłem pobrudzoną spermą dłoń, uważnie się jej przyglądając - Fuj.
- Głuchy jesteś? Nie lej tyle tej... - odwróciłem się gwałtownie, widząc stojącego w drzwiach Guanlina - Przepraszam. - chłopak wyszedł, zamykając za sobą drzwi - Przepraszam Seonho! - zakręciłem wodę, po czym podbiegłem do drzwi, zamykając je na klucz. Byłem święcie przekonany, że zrobiłem to wcześniej... - Seonho, nie chciałem. Przepraszam, powinienem był zapukać. - pociągnąłem nosem wchodząc do wanny, po czym ukryłem twarz między nogami. Ale wstyd... dlaczego ja to do cholery zrobiłem? Ponoć w tym wieku wszyscy to robią, Guanlin pewnie też. Z tym że jego na tym nie przyłapałem... a on mnie przyjrzał przy moim "pierwszym razie"...

*

                            Wracałem ze szkoły wyjątkowo późno. Było już grupo po 18-tej, a ja nie myślałem o niczym innym, jak o Guanlinie i wczorajszej akcji w łazience. Rano udało mi się wyjść przed nim, przez co nie musiałem patrzeć mu w oczy, ale wiem, że dziś kończył o 16-stej i na sto procent jest już w domu. Mam go za to przeprosić? Naprawdę nie wiem, jak powinienem się zachować. 
Skręcając w osiedle, ujrzałem znajomy mi już samochód oraz stojącego przed nim wysokiego chłopaka. Minhyun? Uśmiechnąłem się lekko pod nosem udając, że go nie widzę.
- Seonho! - przystanąłem odwracając się dość leniwie w kierunku bruneta.
- Hyung. - podszedłem do niego, obdarowując go nieśmiałym uśmiechem - Co ty tu robisz?
- Przyjechałem zabrać cię na herbatę i ciacho, ale nie wiedziałem pod jakim numerem mieszkasz.
- Oh... i od której tutaj czekasz? - Minhyun spojrzał na zegarek wzdychając.
- Od 14-stej... nie wiem też, o której kończysz szkołę.
- Jeju... na pewno zmarzłeś. - złapałem go za nadgarstek, co spotkało się z jego cichym chichotem. 
- Mówiłem ci już, że jesteś uroczy?
- Coś wspominałeś. - uśmiechnąłem się prowadząc go w stronę klatki - Mówiłeś też, że chciałbyś mieć takiego brata jak ja.
- Głupoty gadałem. Nie miałem na myśli brata.
- A kogo?
- Nie bądź zbyt ciekawski. - prychnąłem wchodząc do mieszkania. 
- Seonho?! - do przedpokoju wbiegł Guanlin, z narzuconym na siebie fartuchem kuchennym - O... 
- Hej, ty pewnie jesteś Guanlin. - mój współlokator zerknął na mnie, wycierając pospiesznie ręce w fartuch - Jestem Minhyun. Wczoraj to przeze mnie Seonho wrócił tak późno... mam nadzieję, że to nie problem.
- Nie... nie, coś ty. - chłopak podszedł do bruneta, ściskając jego dłoń - Fajnie cię w końcu poznać. Em... ja... zrobiłem kolację, także... zapraszam.
- Ja nie jestem głodny. - burknąłem zerkając na Minhyuna - Ale ty zjedz Hyung. 
- Byłeś cały dzień w szkole, musisz coś zjeść. 
- Seonho... - współlokator spojrzał na mnie, zaciskając w dłoniach fartuch - Dla ciebie to wszystko zrobiłem... przepraszam.
- Ahh, wszystko jasne. Pogadajcie, a ja pójdę zapalić. - Minhyun uśmiechnął się głaszcząc mnie po głowie.
- Nie mamy o czym rozmawiać.
- Nie bądź uparciuchem... zaraz wrócę. - dodał wychodząc z mieszkania. Westchnąłem zerkając na Guanlina. Czułem się jak skończony kretyn...
- Seonho... wiem, że popełniłem wczoraj błąd. Przepraszam. Powinienem najpierw zapukać. 
- Daj spokój.
- Mamy po 16 lat, to normalne... 
- Ale nie jest normalne to, że mnie przy tym podglądasz.
- Nie podglądałem cię, oszalałeś? Wszedłem żeby ci powiedzieć, żebyś zakręcił wodę. Skąd miałem wiedzieć, co robisz? 
- Dobra...
- Wybacz mi. Uwierz mi, że nie chciałem i jest mi potwornie głupio.
- Mi też...
- Wiem... ale ja robię to samo. - chłopak uśmiechnął się, co wywołało lekki uśmiech na mojej twarzy - Przepraszam.
- Dobra no. - przybiliśmy sobie piątkę, uśmiechając się.
- Mam nadzieję, że to nie ta ręka, którą...
- Skończ. 
- Żartuję, wyluzuj. - poszliśmy do kuchni, w której Guanlin zaczął pospiesznie wykładać dodatkowe naczynia dla Minhyuna - Czyli jesteście razem.
- Nie... czekał na mnie pod domem.
- Żartujesz. - chłopak uśmiechnął się wykładając na stół jedzenie - Musi mu zależeć. 
- Przestań. - zaczerwieniłem się idąc do drzwi. Akurat w tym samym momencie do mieszkania wszedł Minhyun - Jesteś.
- Mhm... a wy jak tam?
- W porządku.
- O co wam poszło?
- Aaa... takie tam nasze pierdoły. - uśmiechnąłem się prowadząc chłopaka do kuchni. 
- Ale zapachy. - Minhyun uśmiechnął się spoglądając na dumnego Guanlina - Pomóc ci w czymś?
- Nie, nie... siadajcie. - podczas kolacji mój przyjaciel przemaglował Minhyuna w każdą możliwą stronę. Wypytał go absolutnie o wszystko. Ten jednak czuł się jak wśród swoich i chętnie odpowiadał na każde pytanie. Po kolacji zmyliśmy do mojego pokoju. Położyłem się na łóżku, głaszcząc się po brzuchu.
- Ale się najadłem. 
- Mmm... ale twój współlokator świetnie gotuje.
- To prawda. - uśmiechnąłem się klepiąc miejsce obok siebie - Chodź Hyung. - długo nie musiałem go prosić. Minhyun położył się obok mnie, wbijając we mnie wzrok. 
- Zaraz będę musiał się zwijać.
- Dopiero przyjechałeś.
- Tak ci się wydaje. Już po 21. 
- Serio?... ale ten czas leci. - uśmiechnąłem się, przygryzając lekko wargę - Zostań na noc.
- Ta? I gdzie będę spał?
- Koło mnie. 
- A wypada nam?
- A czemu nie?
- Rzeczywiście jesteś strasznie hop do przodu. 
- Ej... wcale nie.
- Tak? To przypomnij mi proszę, co zrobiłeś wczoraj jak wysiadałeś z samochodu.
- Wczoraj? Oj to już nie pamiętam. 
- Przypomnieć ci? - Minhyun zbliżył się do mnie, ostrożnie mnie całując. 
- Hyung... - szepnąłem układając dłoń na jego zimnym jak lód policzku. Ten jednak nie przerywając, wsunął język w moje usta, przyprawiając mnie o gęsią skórkę - Nie umiem. 
- Nie myśl o tym. - zamknąłem oczy skupiając się tylko i wyłącznie na obecności Minhyuna. Aishh... musiał to być najgorszy pocałunek w jego życiu, ale cóż... każdy od czegoś musi zacząć, prawda?


~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

22 grudnia 2017

Ukryta sieć~cz.3 [Minhyun & Seonho]




                      Chodziłem nerwowo po mieszkaniu, czekając na powrót Guanlina. Czułem, że jeśli z nim nie porozmawiam, to zwariuję. Swoją drogą cieszę się, że powiedziałem mu o Minhyunie. Gdybym nadal dusił to w sobie, dzisiaj byłbym z tym wszystkim sam, a tego bym chyba nie zniósł.
- Cześć! - rzuciłem się w stronę drzwi, słysząc mojego przyjaciela.
- Hej. - zdjąłem z jego ramienia plecak, widząc jak ten uważnie mi się przygląda - Uprzedzając twoje pytanie.... tak, coś się stało.
- Właśnie widzę. - chłopak zaczął się rozbierać, zostawiając rzeczy na wieszaku - Mów o co chodzi. 
- Spotkałem Minhyuna. - Guanlin chcąc usiąść na pufie, spadł z niej na ziemię, nie odrywając ode mnie wzroku - Uważaj.
- Co? Czekaj... jak to? Gdzie?
- Wracałem ze szkoły. Usiadł koło mnie w autobusie, rozumiesz to? 
- Chyba żartujesz.
- Nie... byłem w takim szoku, że aż wysiadłem... znaczy no... a on wysiadł za mną i z nim rozmawiałem. - chłopak wstał z ziemi, przykładając mi dłoń do czoła.
- Seonho... uderzyłeś się w głowę?
- Przysięgam. Spojrzał na mnie w autobusie, a ja wyszczerzyłem oczy i palnąłem jego imię. On się tym zainteresował i za mną wysiadł...
- Dobra, rozumiem... - poszliśmy do kuchni, w której chłopak zabrał się od razu za przygotowywanie obiadu - O czym rozmawialiście? - wskoczyłem na blat wzdychając - Oho...
- Wygłupiłem się i tyle.
- Seonho, mów, bo oszaleję. 
- Powiedziałem, że go oglądam, że jestem jego fanem i go zaprosiłem... gdzieś... 
- A on?
- Zlał mnie... powiedział, że jestem dzieckiem... - Guanlin westchnął podchodząc bliżej mnie, po czym mocno mnie przytulił - Tak wiem, ostrzegałeś mnie.
- Dupek... nie przejmuj się nim.
- Nie, nie mów tak o nim... - spojrzałem na przyjaciela, wymuszając uśmiech - Cholernie się cieszę, że go spotkałem. 
- Seonho...
- No... wygadałem się, to... pójdę już do siebie. 
- Zjedz coś.
- Nie jestem głodny. - zeskoczyłem z blatu idąc do swojego pokoju. Cholera jasna, co ja mam teraz zrobić? Nie chcę się poddawać. Chcę się z nim spotkać, porozmawiać, zbliżyć się do niego. Mam przed oczami jego idealną twarz, zadziorny uśmiech, a na dłoni wciąż czuję jego delikatny dotyk. Ciężko się do tego przyznać, ale chyba się zauroczyłem i to tak porządnie. Na nieszczęście należę do osób, które jak coś sobie postanowią, dążą do tego za wszelką cenę. Chcę zbliżyć się do Minhyuna i tego dokonam... nie wiem tylko jak.
                        Leżałem na łóżku wpatrując się w laptopa i lecące na nim, głupie filmiki. Nie skupiałem się na tym, co zawierają. Myślami cały czas krążyłem wokół spotkania Minhyuna.
- Seonho...
- Hm? - odwróciłem się w stronę drzwi, widząc stojącego w nich Guanlina.
- Przyniosłem ci jedzenie. Musisz coś zjeść. - usiadłem na łóżku, ciężko wzdychając.
- Dzięki. - wgryzłem się w mięso, nie odrywając wzroku od laptopa.
- Dochodzi 21:00.
- Wiem.
- Nie włączasz live'a? 
- Nie wiem czy mam na to ochotę. 
- Przestań. - Guanlin usiadł na łóżku wchodząc w historię przeglądarki - Gdzie to jest?
- Ta strona się nie zapisuje w historii. - wpisałem link do strony, po czym wklepałem kilku znakowy kod - Już. 
- A... jak się czujesz?
- Jest okej. 
- Seonho...
- Naprawdę... w porządku. - odłożyłem na biurko talerz z jedzeniem, odliczając w głowie ostatnie sekundy do live'a.
- Zjedz jeszcze.
- Nie chcę. - przyjaciel westchnął kończąc po mnie kolację - Zaczyna się. - przełączyłem na pokój Minhyuna, widząc jak ten ślęczy nad książkami, ucząc się. Ucząc? W zasadzie wpatrywał się w książki, intensywnie nad czymś myśląc.
- O Jezus. - po jego pokoju rozległ się dźwięk wiadomości. Minhyun podskoczył, wbijając wzrok w monitor - Oo, zaczęliśmy. - westchnął odkładając książki i zeszyty na bok - Mmm Minhyuk pyta, co u mnie... Cóż... dzisiejszy dzień był dość pokręcony i dał mi trochę do myślenia.- chłopak zerknął na telefon, po czym wstał od biurka czegoś szukając - Gdzie ja położyłem ładowarkę? - obserwowałem go uważnie czując, jak przyspiesza mi serce - Jest. - gdy Minhyun podłączył telefon do ładowarki, usiadł ponownie przy biurku poprawiając włosy - Dlaczego miałem pokręcony dzień? Bo spotkałem jednego z moich widzów. - poczułem na sobie spojrzenie Guanlina. Złapałem się za klatkę piersiową, czując, jak brakuje mi oddechu - Trochę się przestraszyłem, bo przychodząc tutaj i biorąc udział w tym projekcie, liczyłem na pełną dyskrecję, a... jak widać  nie jest to takie proste. - złapałem przyjaciela za rękę przykładając ją do klatki piersiowej.
- Boże, uspokój się, bo za moment zejdziesz. - skinąłem jedynie głową, powracając wzrokiem do monitora laptopa.
- Ale jesteście ciekawscy... nazywa się Seonho, którego bardzo pozdrawiam. - Minhyun pomachał w kierunku kamery, przyprawiając mnie o lekki zawał.
- Jak on tak może?! - wrzasnąłem łapiąc się za głowę.
- Wow... 
- Myśli o mnie!
- Seonho, opanuj się. 
- O matko...
- Mmm o... Jisung pyta, jak to spotkanie wpłynęło na tok mojego myślenia... wow. Cóż... nie wiem czy powinienem o tym mówić, bo nie wiem czy Seonho sobie tego życzy... 
- Napisz mu, że chcesz żeby o tym mówił. - Guanlin spojrzał na mnie podsuwając mi laptopa - No pisz. 
- Dobra, spokojnie. - napisałem wiadomość do Minhyuna, żeby śmiało o wszystkim powiedział. W sumie sam byłem potwornie ciekawy, jak spotkanie ze mną wpłynęło na tok jego myślenia.
- Ooo Seonho. - chłopak uśmiechnął się, nachylając się do komputera - Cieszę się, że jednak postanowiłeś się odezwać... Cóż... Seonho pozwolił mi o wszystkim powiedzieć tak więc... To co robię nie jest dobre. To co wy widzicie od godziny 21 do 22 to jedno, a to co dzieje się podczas reszty tego czasu to inna sprawa. Seonho powiedział mi, że jestem jego idolem... że bardzo mnie lubi i lubi oglądać to, co robię. Jak to usłyszałem to... z jednej strony zrobiło mi się bardzo miło, naprawdę. Ale wiem, że nie jestem dobrą osobą i tym bardziej młodzi ludzie nie powinni brać ze mnie przykładu...
- O czym on mówi? - przyjaciel spojrzał na mnie, jednak byłem tak pochłonięty słowami Minhyuna, że nie byłem w stanie oderwać od niego wzroku i uwagi.
- Oni muszą robić mu jakąś krzywdę... - szepnąłem układając dłonie na klawiaturze.
- Co?
- Nie, Seonho... nikt mnie nie krzywdzi, nie martw się. - w moich oczach stanęły łzy. Czułem, że coś jest nie tak. Co tam się dzieje do cholery?! Co to za dom i co oni tam robią gdy nikt na nich nie patrzy?
- Coś jest nie tak... 
- Seonho, nie nakręcaj się.
- Znajdź ten dom.
- To jest niemożliwe. Mówiłem ci, że mają bardzo mocną ochronę.
- Oni go krzywdzą. 
- Kto? Seonho, pomyśl odrobinę. Gdyby ktoś go krzywdził, na pewno by stamtąd odszedł.
- A co jeśli nie może? Zwariuję zaraz. - spojrzałem na Minhyuna. W pewnym momencie w jego pokoju otworzyły się drzwi, a kamera nagle wygasła - Co jest?
- O cholera... sprawdź inne pokoje. - idąc za radą współlokatora, zacząłem sprawdzać pozostałe pomieszczenia... w każdym z nich kamery działały normalnie.
- Guanlin, błagam cię, musisz mi pomóc!
- Uspokój się! - chłopak złapał mnie za ręce - Uspokój się, proszę. Nerwami mu nie pomożesz.
- Proszę cię, zrób coś. 
- Co? Seonho, ty go nie znasz... 
- To co? Znaczy, że mam to tak zostawić? 
- No nie... ale z drugiej strony nie wiesz, czy dzieje mu się tam krzywda.
- Zaczekaj. - spojrzałem na zrzut całego domu, szukając jakiegoś chłopaka, który siedzi w tej chwili przed komputerem. Padło na Youngmina. Trzęsącymi się dłońmi, napisałem mu wiadomość, że coś złego dzieje się teraz z Minhyunem i żeby to sprawdził. Po chwili widzieliśmy jak ten podrywa się z krzesła i biegnie w stronę jego pokoju. Bałem się... czułem, że coś jest nie tak.
- Przełącz na korytarz. 
- Zaraz, ręce mi się trzęsą. - Guanlin wziął ode mnie laptopa, przełączając pospiesznie na korytarz, na którym znajdowała się większość pokoi, w tym sypialnia Minhyuna. Youngmin stał pod drzwiami, dobijając się do nich, jednak nikt nie reagował.
- Minhyun? Minhyun, słyszysz mnie?... Otwórz do cholery te drzwi! 
- Co jest? - przechadzający się korytarzem Daniel, zatrzymał się obok kolegi uważnie mu się przyglądając.
- Ktoś mi napisał, że nagle urwał mu się kontakt z Minhyunem i że coś jest nie tak. 
- Może się zamknął, bo ktoś do niego zadzwonił?
- Tak? A czy pamiętasz żeby kiedykolwiek zamykał drzwi podczas rozmowy z widzami?
- No nie... - Daniel chwycił za klamkę, uderzając barkiem o drzwi - Minhyun, otwieraj! 
- Co wy wyprawiacie? - zatkało mnie. Na korytarzu pojawił się łysy kark, który wyglądał jakby zawodowo mordował.
- Coś się dzieje z Minhyunem.
- Nic się nie dzieje, szef z nim rozmawia. - chłopcy wymienili się jedynie spojrzeniami. Po tym wszystkim, ukłonili się jedynie przed ochroniarzem-imbecylem i rozeszli się do swoich pokoi.
- Kurwa... - Guanlin spojrzał na mnie głęboko oddychając.
- Uspokój się... nigdy nie przeklinałeś.
- Dasz radę włamać się do systemu i włączyć kamerę?
- Mogę spróbować, ale nic nie obiecuję. 
- Szybko, mamy 15 minut. 
- Nie wywieraj na mnie presji, bo na pewno tego nie zrobię. - zacisnąłem dłonie na pościeli, modląc się o to, by Minhyunowi nic się nie stało. Guanlin przeglądał różnego rodzaju strony, wpisując różne kody. Cholera jasna, mam nadzieję, że zdąży.
- Guanlin.
- Sekunda. - z momentem włączenia przez niego kamery, nadeszła 22:00 i live, siłą rzeczy zakończył się. Zdążyłem jedynie zobaczyć leżącego na łóżku Minhyuna i jakiegoś faceta w garniturze, w towarzystwie dwóch siłaczy - Cholera...
- Oni go zatłuką...
- Przestań. Wpadasz w jakąś chorą paranoję. 
- A jak to wytłumaczysz?! 
- Dobra... wiem o co chodzi, spokojnie. Staram się pozbierać myśli i zastanowić się, jak mu pomóc. - chłopak westchnął zamykając laptopa - Daj mi pomyśleć. 
- Nie daruję sobie tego, jak te karki go skrzywdzą. 
- Seonho, masz tylko 16 lat... nic nie możesz zrobić. 
- Zadzwonię na policję.
- Oszalałeś... dowiedzą się, kto ich podał na policję i jeszcze nam coś się stanie.
- Mam to w dupie. - sięgnąłem po telefon, wybierając numer na policję.
- Nie, nie rób tego. - chłopak wyrwał mi telefon, patrząc na mnie przerażonym wzrokiem - Namierzą nas.
- O czym ty mówisz do cholery? Kto nas namierzy?
- Te karki od Minhyuna.
- Jak? Od razu przecież zgarnie ich policja. 
- Na pewno potem będą się mścić.
- Za dużo się filmów naoglądałeś. - po dość długiej sprzeczce z przyjacielem, udało mi się zadzwonić na policję i o wszystkim ich powiadomić. Podałem im wszystkie informacje, włącznie z linkiem do strony i kodem. Nie pozostało nam nic innego, jak czekanie. Mój telefon milczał przez długie godziny. Miałem nadzieję, że policjanci powiadomią mnie o przebiegu akcji, ale myliłem się. Nie mam pojęcia czy akcja się powiodła, co z Minhyunem, jak czuje się reszta chłopaków... nie wiem absolutnie nic. Tej nocy nie zmrużyłem oka. Przez cały ten czas myślałem o Minhyunie i tym jak się ma. Przez głowę przechodziły mi najczarniejsze scenariusze. Za późno zareagowałem i te karki zatłukły Minhyuna... może doprowadzili go do takiego stanu, że jest teraz w szpitalu? Właśnie... co jeśli musiał jechać do szpitala? Powinienem go poszukać, ale jak? Czuję się w tym wszystkim cholernie bezsilny...

*

                         Nieprzytomny i potwornie niewyspany, wyszedłem z budynku policji zaciągając się świeżym, zimnym powietrzem. Zostałem poproszony o przybycie na policję, przyniesienie laptopa i złożenie dokładnych zeznań. Dowiedziałem się za to, że szef tego chorego biznesu oraz jego pomocnicy zostali wpakowani do aresztu, a chłopcy mają zacząć normalne życie. Nie wiem jednak czym dokładnie się zajmowali oraz, co najważniejsze - gdzie jest Minhyun. 
Rozejrzałem się dookoła, nie wiedząc zbytnio, co ze sobą zrobić. Nie chciałem wracać do domu. Czułbym tam jedynie potworną pustkę i zastanawiałbym się, co teraz dzieje się z osobą, której nie znam... a dla której całkowicie straciłem głowę. 
- Seonho? - odwróciłem się za siebie czując, jak z rąk wypada mi torba z laptopem - Uważaj. - stałem jak wryty, nie przejmując się tym, że laptop, na którego odkładałem przez okrągły rok, wylądował w stercie śniegu - Seonho, tak? - skinąłem jedynie głową, biorąc od chłopaka laptopa - Co ty tu robisz? - przełknąłem z trudem ślinę, po czym wziąłem głęboki oddech, by móc z nim porozmawiać i przy okazji znów się nie zbłaźnić.
- Cóż... zakładam, że to samo, co ty.
- Jak to? Ja przyszedłem złożyć zeznania, a... - wbiłem wzrok w ziemię, zagryzając nerwowo wargę - To ty zadzwoniłeś po policję? 
- Przepraszam, musiałem... 
- Czekaj...
- W twoim pokoju zgasła kamera... przestraszyłem się, że coś ci się stanie. 
- Dziękuję.
- Hm? - uniosłem głowę, widząc przed sobą uśmiechniętą twarz bruneta.
- Naprawdę dziękuję. 
- Wiesz... - poprawiłem czapkę, czując się nieco pewniej w jego towarzystwie - Jakbyś chciał się odwdzięczyć, to dam się zaprosić na ciastko i herbatę... zimno mi. - Minhyun zaśmiał się, naciągając mi czapkę na oczy - Hej...
- Wejdź do środka i na mnie poczekaj. Zabiorę cię na najlepsze ciastko w Seoulu. - aaaa no nie wierzę! Idę na randkę z Minhyunem! Dobra... może nie na randkę, ale pierwsze, poważne spotkanie będzie już za nami, ale super! 
- Wiesz... ja nie wiem, czy aż tak bardzo dysponuję czasem.
- Dysponujesz, zaufaj mi. - wymieniliśmy się uśmiechami wchodząc do budynku policji, w której grzecznie czekałem na Minhyuna i na to, aż złoży zeznania obciążające jego byłego pracodawcę. 
                  Po około dwóch godzinach opuściliśmy policję idąc w ciszy przez zaśnieżone, boczne uliczki Seoulu. Czułem na sobie spojrzenie chłopaka i swoje, potwornie bijące serce. Czułem, że muszę przerwać tą ciszę, bo czułem się bardzo niekomfortowo. 
- Powiedziałeś policji o wszystkim?
- Tak... myślę, że tak. 
- I... co teraz z wami będzie?
- Cóż... wynająłem z Danielem i Donghyunem mieszkanie... będę nadal studiował, znajdę jakąś pracę na weekendy. Jakoś to będzie. - westchnąłem zerkając niepewnie na chłopaka.
- A co z twoim szefem?
- Usadzą go na kilka lat w więzieniu. - zmarszczyłem brwi zwalniając kroku.
- Za to, że cię pobił? 
- Nie wiesz o wszystkim.
- To mi wytłumacz, o co w tym wszystkim chodzi. 
- Nie wiem czy powinienem.
- Hyung... - chwyciłem chłopaka pod ramię, nie odrywając od niego wzroku - Proszę, powiedz mi. 
- W sumie wyciągnąłeś nas z tego bagna... należą ci się wyjaśnienia. - zawędrowaliśmy pod niewielką, ukrytą przed główną ulicą kawiarnię. Minhyun otworzył drzwi, pozwalając mi wejść pierwszemu - Chodź. - zająłem ukryty przed resztą lokalu stolik czekając na chłopaka, aż ten złoży zamówienie i do mnie dołączy. Gdy to zrobił, zdjął płaszcz, siadając naprzeciwko mnie - Wziąłem ci herbatę z goździkami i pomarańczą... powinna cię rozgrzać. - wymusiłem jedynie uśmiech, patrząc czy nikt nas nie obserwuje - I do tego Hoppang... lubisz?
- Bardzo. - westchnąłem wbijając wzrok w Minhyuna - Możemy wrócić do naszego poprzedniego tematu?
- No tak. - chłopak przeczesał gęste, czarne włosy. Widziałem, że jest nieco skrępowany, przez co spodziewałem się najgorszego - Jak poszedłem na studia, potrzebowałem pieniędzy. Moi rodzice nie są bogaci i ze wszystkim musiałem radzić sobie sam. Przyjechałem tu z Busan, bez zapewnionego mieszkania, miejsca na uczelni... wiesz... jedna wielka niewiadoma...
- Proszę, zamówienie. - do stolika podeszła kelnerka, wręczając nam zamówione przez Minhyuna rzeczy. 
- Dziękujemy. - brunet posłodził kawę, upijając niepewnie łyk - Przeglądając internet w celu znalezienia pracy wyskoczyła mi reklama, której nie mogłem zamknąć...
- Znajome.
- No właśnie. Zgłosiłem się tam... można było naprawdę dużo zarobić. Nie wiem jak to ująć żebyś ze wszystkim się połapał. 
- Sugerujesz, że jestem głupi?
- Nie, absolutnie nie miałem tego na myśli. Nie wiem jak to ubrać w słowa żebyś nie poczuł się zagrożony... - moje serce przyspieszyło. Odłożyłem na stolik filiżankę z herbatą, śledząc każdy ruch Minhyuna - Widzisz... ten dom był pod stałym monitoringiem. Nie wyłączali nam kamer nawet na pięć minut. 
- Jak to?
- Miałeś szczęście, że przekierowało cię na strefę 21, w której praktycznie nic nie robiliśmy. Udawaliśmy, że prowadzimy typowe, studenckie życie... Dopiero od 24:00 szef kazał nam robić rzeczy, na których najwięcej zarabialiśmy... nie mam pojęcia kto miał do tego dostęp i raczej wolę nie wiedzieć. - chłopak westchnął ogrzewając dłonie na ciepłym kubku - Jak wpadłem na ciebie pierwszy raz i powiedziałeś mi o tym, że jestem twoim idolem, że mnie oglądasz, podziwiasz... przestraszyłem się, że serwer przekierował cię na strefę 24... do tego jak powiedziałeś mi ile masz lat... nie chciałem żebyś skończył tak samo jak ja.... Naprawdę nie jestem osobą, która powinna być wzorem dla kogokolwiek. 
- Hyung... - przełknąłem z trudem ciastko, zapijając je herbatą - Co robiliście w strefie 24?
- Nie domyślasz się?
- Chcę żebyś potwierdził moje domysły. 
- Szef naszego domu miał też jego damski odpowiednik... Dziewczyny przychodziły do nas w nocy... 
- Nie kończ. - wziąłem głęboki oddech czując się naprawdę podle. Czułem się zdradzony i oszukany, mimo iż absolutnie nic nas ze sobą nie łączy. 
- Wiesz dlaczego wtedy cię tak potraktowałem... naprawdę przepraszam.
- Mam chociaż nadzieję, że było warto...
- Hm?
- Ile dostawałeś za to pieniędzy?
- Seonho, zaczekaj...
- Ale nisko upadłem... nie sądziłem, że spodoba mi się ktoś, kto pieprzy się przed kamerą za pieniądze... - Minhyun odwrócił ode mnie wzrok, głęboko wzdychając - Przepraszam... nie mam prawa cię osądzać Hyung... po prostu jestem w szoku. - ale mi głupio... jak mogłem mu powiedzieć coś takiego, nawet w tak podłych okolicznościach? - Przepraszam.
- W porządku... wiem, że źle robiłem i wiem, że jest to obrzydliwe, ale spróbuj trochę mnie zrozumieć. Zostałem sam, bez niczego...
- Hyung, ja naprawdę to rozumiem... nie rozumiem tylko tego, dlaczego zdecydowałeś się na taką pracę. Są setki innych prac...
- Jakich?
- Kelner, kasjer, cokolwiek...
- Hm... ja w jedną noc wyciągałem tyle, co taki kelner przez miesiąc. 
- I naprawdę uważasz, że warto było się tak poniżać? - chłopak westchnął, zaciskając dłonie w pięści. Widziałem tylko, jak po jego policzku spływa łza... potwornie mnie to zabolało - Hyung...
- Nie Seonho... nie było warto. Ale czasu niestety już nie cofnę. 
- Boże, jaki ze mnie kretyn. - usiadłem bliżej Minhyuna, łapiąc go za obie dłonie - Przepraszam... wiem, że cię ranię, ale jestem w takim szoku, że nie wiem, co wygaduję. Wybacz mi, proszę cię. - gdy ten pociągnął nosem, przyłożyłem jego dłonie do swojej twarzy, czując, że za moment ja się rozkleję - Często tak mam, że najpierw mówię jakieś głupoty, a potem dopiero myślę. Jesteś ostatnią osobą, którą chciałbym skrzywdzić... - w pewnym momencie poczułem, jak ląduję w ramionach Minhyuna. Otworzyłem szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć w to, że jestem tak blisko niego. Przytulił mnie... sam z siebie, no nie wierzę. Może właśnie to jest to, czego teraz potrzebuje? Zerknąłem zza jego ramienia, czy nikt nas nie obserwuje, po czym objąłem go niepewnie, zaciskając dłonie na jego bluzie. Może Minhyun do najświętszych nie należy, ale ja też zachowałem się jak skończony dupek... muszę mu teraz pokazać, że może na mnie liczyć w każdej sytuacji. 


~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Przepraszam za długą nieobecność, ale dość ciężko przeżyłam odejście Jonghyuna i nie miałam ochoty absolutnie na nic. 
-----------------------------------------------------------
Odbiegając jednak od przykrych tematów, pragnę złożyć Wam życzenia z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia. Spędźcie je w gronie rodzinnym, ciesząc się obecnością najbliższych. Zatrzymajcie się na chwilę i pomyślcie nad tym, co rzeczywiście jest w życiu ważne. Dbajcie o siebie, nie chorujcie, bądźcie zawsze zdrowi i uśmiechnięci. Nie bójcie się mówić o tym, czego pragniecie i śmiało do tego dążcie! Niech rok 2018 będzie Waszym rokiem! Niech każdy z Was wyznaczy sobie jeden cel i dąży do niego, choćby nie wiem co. 
Bardzo Wam też dziękuję za kolejny, wspólny rok. Dzięki Wam był on dla mnie w pewien sposób wyjątkowy i niezapomniany. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie dla nas jeszcze lepszy!
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku kochani!!! 

16 grudnia 2017

Ukryta sieć~cz.2 [Minhyun & Seonho]



- Hej... - rzuciłem jedynie spojrzenie w kierunku Guanlina, kierując się w stronę pokoju - Seonho. - gdy do niego wszedłem, usiadłem przy biurku wyjmując z plecaka książki i zeszyty - Seonho do cholery...
- Wyjdź stąd. 
- Unikasz mnie od kilku dni...
- Dziwisz się? - chłopak westchnął siadając na moim łóżku - Chcę się uczyć.
- A weź przestań. Musisz w końcu ze mną porozmawiać.
- Nie muszę.
- A teraz co robisz? - westchnąłem widząc, jak przyjaciel przygląda się leżącym w śmietniku strzępkom zeszytu - Dlaczego go porwałeś?
- A jak myślisz?
- Seonho... jesteśmy przyjaciółmi. Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.
- Nie mogę...
- Dlaczego? - zacisnąłem dłonie na krześle, po czym wbiłem wzrok w dywan.
- Bo się wstydzę. Poza tym mam do ciebie ogromny żal o to, że grzebałeś w moich rzeczach...
- Seonho...
- I przeczytałeś coś, co należy do mnie... co jest moją własnością i co było dla mnie cholernie ważne.
- Wiem, że zrobiłem źle, ale postaw się też w mojej sytuacji. Mówiłem ci, że ostatnio dziwnie się zachowywałeś... martwiłem się o ciebie. 
- Ta...
- Nie wierzysz mi?
- Po prostu jest mi cholernie wstyd...
- Niepotrzebnie. - Guanlin wziął głęboki oddech, opierając się o ścianę - Przepraszam... wiem, że źle zrobiłem, ale chcę się z tobą pogodzić i porozumieć w jakikolwiek sposób. - skinąłem głową siadając na łóżku obok współlokatora - To jak? - oparłem głowę na jego ramieniu wzdychając.
- Przepraszam. - nie lubię się z nim kłócić. W sumie dobrze, że wyszedł z inicjatywą pogodzenia się... dłużej bym chyba tego nie zniósł.
- Nie masz za co mnie przepraszać. - chłopak spojrzał na mnie, lekko się uśmiechając - To jak? Powiesz mi co nie co o tym Minhyunie?
- Wszystko już wiesz.
- Nie do końca. Gdzie go poznałeś? 
- Nie znam go...
- Jak to? A ile ma lat?
- Nie wiem... wiem tylko tyle, że studiuje. 
- Nic już nie rozumiem... 
- Nie ma o czym mówić.
- Poczekaj... a te godziny, które zapisywałeś? Może to jakiś nasz sąsiad?
- Nie.
- Seonho... - sięgnąłem po laptopa czując na sobie zdziwione spojrzenie chłopaka - Pogadaj ze mną.
- Znam go stąd. - wpisałem specjalny kod, dostając się na stronę, na której emitowane są live'y z chłopakami. Strona przedstawiała zdjęcie domu i czas, który odliczał się do momentu rozpoczęcia transmisji. Guanlin otworzył szerzej oczy, błądząc wzrokiem między mną a laptopem.
- Porno?
- Zwariowałeś? To nie jest porno. 
- A co? Co to za kody? Co to w ogóle za strona? 
- Transmitowany jest na niej live... nic specjalnego. Kilku studentów pokazuje swoje życie i na tym zarabia. 
- Swoje życie? Czy dupę? 
- Przestań.
- Nie chcę żebyś się wpakował w jakieś bagno. 
- Jakie bagno? Oglądam to na zasadzie serialu. 
- Mhm... dzisiaj chcę to obejrzeć z tobą.
- Co?
- To co słyszysz. Chyba nie masz nic do ukrycia. 
- Chyba nie...
- Sam widzisz. - chłopak wstał z łóżka uważnie mi się przyglądając - A teraz się ucz. - chyba trochę mi ulżyło po tym, jak przyznałem się do wszystkiego przyjacielowi. Z drugiej strony cały drżę na myśl, że dziś mam oglądać to wszystko w towarzystwie współlokatora. Mam nadzieję, że Minhyun oszczędzi mi wstydu i nie pójdzie dzisiaj pod prysznic.

*

                      Usiadłem po cichu przed laptopem, czekając na 21:00. Miałem szczerą nadzieję, że Guanlin zapomni o naszym dzisiejszym układzie. Wpisałem kod, wpatrując się w zegar odliczający ostatnie minuty do rozpoczęcia live'a.
- Już oglądasz? - podskoczyłem patrząc w kierunku drzwi. 
- Jak ty...
- Mam cię teraz bardziej na oku niż zwykle, pamiętaj. - przyjaciel usiadł obok mnie, sprawiając, że moje serce zabiło mocniej. 
- Naprawdę nie musisz...
- Seonho, zapytam ostatni raz. Oglądasz jakieś pornole na żywo? - westchnąłem zerkając na przyjaciela.
- Nie... mówiłem ci, że nie oglądam takich rzeczy.
- W takim razie nie rozumiem w czym problem... O... chyba się zaczyna.
- Matko... - szepnąłem zaciskając dłoń na pościeli. Włączyłem pokój Minhyuna widząc siedzącego w nim chłopaka w towarzystwie Daniela - Znowu... - warknąłem przez zaciśnięte zęby. 
- Który to Minhyun? - wskazałem na bruneta wzdychając - A ten obok?
- Daniel.
- Mhm... są razem?
- Nie denerwuj mnie. - wbiłem wzrok w laptopa uważnie im się przyglądając. Siedzieli na łóżku patrząc sobie w oczy. Daniel bawił się dłońmi chłopaka, a ten nawet nie zaprotestował.
- Zaczęliśmy już live'a... jest po 21. - gdy usłyszałem głos Minhyuna, serce mi zmiękło. Generalnie całe moje ciało wyglądało jak z waty.
- Tak? - Daniel zszedł z łóżka zerkając z w stronę kamery - Rzeczywiście. Dobra... to spadam do siebie. 
- Podejrzanie to wygląda. - szepnął Guanlin, wciągając się w to coraz bardziej.
- Nie kracz.
- Widzimy się później. - mruknął Daniel całując w czoło chichoczącego Minhyuna. Otworzyłem szeroko usta, czując jak do oczu napływają mi łzy. Przyjaciel jedynie zerknął na mnie, jednak tym razem nie palnął nic głupiego. Gdy Daniel opuścił pokój, Minhyun wyciągnął się zerkając w stronę kamery.
- Cześć wam. - uśmiechnął się machając.
- Ty płaczesz?
- Nie... zwariowałeś? - wytarłem pospiesznie oczy starając się hamować. Minhyun wstał z łóżka, po czym usiadł przed komputerem sprawdzając czat.
- Wooo... ile mi przybyło od wczoraj pytań. - chłopak uśmiechnął się uważnie je czytając - Już zaczęliście pytać o Daniela. - jak słyszę jego imię, to flaki mi się przewracają - Chcieliśmy jedynie zażartować, ale was nie da się tak łatwo nabrać. 
- Widzisz...
- Guanlin... - spojrzałem na przyjaciela dość wymownie - Naprawdę nie interesuje mnie to czy są razem czy nie.
- Dlaczego kłamiesz? 
- Ja nigdy nie kłamię.
- Dobra, potem o tym pogadamy. - spojrzeliśmy w monitor. Minhyun wstał od biurka zbierając się pod prysznic. Serce mało mi nie stanęło... dlaczego właśnie dzisiaj? Dlaczego musi iść pod ten prysznic akurat wtedy, gdy oglądam to w towarzystwie przyjaciela?
- Macie ostatnią minutę na rozmowę ze mną. Jak widzicie zbieram się pod prysznic i zanim spod niego wyjdę, pewnie będzie już 22:00. - brunet nachylił się do monitora chichocząc - Sami mnie wyganiacie... no ładnie. 
- Mówiłeś, że to nie porno.
- Bo to nie jest porno. On zawsze się kąpie o tej porze.
- Przy kamerze?
- No tak. - Guanlin otworzył jedynie szerzej oczy, wpatrując się w monitor. Gdy Minhyun wszedł do łazienki i znów pozbawił się ubrań ukazując swoje piękne ciało, musiałem cholernie ze sobą walczyć, by nie okazać targających mną emocji przed współlokatorem.
- Wow... ale ma ciało.
- Gdzie się patrzysz? - szturchnąłem chłopaka, rzucając mu mordercze spojrzenie.
- No przepraszam, nie denerwuj się. - Minhyun wszedł pod prysznic, biorąc go w niezwykle seksowny sposób. Gdy o tym mówię, czuję się potwornie zażenowany. Jak chłopak może mówić o osobniku tej samej płci, że jest cholernie przystojny i seksowny? Co jest ze mną nie tak? - Chyba nie wiem co powiedzieć...
- Najlepiej nic... daj mi obejrzeć.
- Żartujesz? Patrzysz na to codziennie? - przytaknąłem jedynie skinieniem głowy - Czy ty jesteś nienormalny? Chcesz, to popatrz na mnie, ale żeby co wieczór wchodzić w jakąś podejrzaną stronę, tylko po to, by popatrzeć na fiuta jakiegoś obcego faceta? 
- Oglądam to od ponad trzech miesięcy i nie spojrzałem na na niego ani razu...
- Mam w to uwierzyć?
- Wierz w co chcesz. Nie chcę ci niczego udowadniać. 
- Seonho... - Guanlin westchnął wbijając we mnie wzrok - On ci się podoba, prawda?
- Ja...
- Wiem, że to musi być dla ciebie trudne, ale chcę znać prawdę. 
- Nie, nie podoba mi się.
- Wiesz, że trąci od ciebie kłamstwem na kilometr. 
- Skoro wiesz, że mi się podoba, to po co pytasz? - przyjaciel oblizał nerwowo wargi, błądząc wzrokiem po łóżku.
- On jest dużo starszy od ciebie... w tym wieku jest to ogromna różnica.
- Wiek to tylko cyfra...
- Tak ci się tylko wydaje. Jego, jako studenta kręcą zupełnie inne rzeczy niż ciebie. Przypominam ci, że jesteś w pierwszej klasie liceum.
- Wiem i co w związku z tym? 
- To, że twoje życie kręci się wokół szkoły i zadanych ćwiczeń z matmy czy koreańskiego, a on jako student... wiesz... imprezy, uczelnia, wyjazdy, praca, pierwsze, poważne problemy... 
- Jestem pewien, że znaleźlibyśmy wspólny język. 
- No dobrze... - przyjaciel westchnął zerkając na laptopa - Tu można z nimi rozmawiać, prawda?
- Tak.
- Dlaczego do niego nie zadzwonisz i nie zaproponujesz spotkania?
- Nie możemy.... znaczy... oni mają zakaz spotykania się z widzami.
- Rozumiem... a... gdzie jest ten dom?
- Nikt tego nie wie. Lokalizacja jest nieznana, mówiłem ci. 
- Może ja spróbuję go znaleźć? - oderwałem wzrok od monitora, wbijając go w przyjaciela.
- Naprawdę dałbyś radę?
- Jeśli nie jest to poważnie zaszyfrowane, myślę, że dałbym radę. - na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Dawno już się nie uśmiechałem... ciekawa odmiana - Ooo... moje maleństwo się uśmiecha. 
- Oj przestań.
- Obiecaj mi tylko, że jak znajdę ten dom, nie zrobisz nic głupiego. 
- Pojadę tam i będę czekał na Minhyuna. - odłożyłem laptopa, klaszcząc z radości w dłonie. Guanlin uśmiechnął się, głaszcząc mnie po plecach.
- Powiesz mi coś jeszcze?
- Co takiego?
- Od dawna jesteś... wiesz... od kiedy wolisz chłopców? - westchnąłem zerkając na laptopa.
- Odkąd poznałem Minhyuna. No... poznałem...
- Rozumiem. - chłopak skinął głową sięgając po laptopa - Dobra... mogę to wyłączyć? Spróbuję sprawdzić gdzie jest ten dom.
- Tak, tak... działaj. - usiadłem obok niego zaciskając mocno kciuki. Guanlin po ściągnięciu jakiegoś programu, zaczął wpisywać dziwne kombinacje, których zupełnie nie rozumiałem, ale widocznie wiedział co robi - I jak?
- Chwilka. - kolejne kody... matko jedyna, jaki on ma łeb - Seoul...
- Co Seoul?
- Ten dom jest w Seoulu. - otworzyłem szerzej usta, podskakując na łóżku jak piłka.
- Poważnie? Ale gdzie?
- Mają tu kody i hasła nie do przejścia... nie dam rady tego złamać. 
- I tak mi dużo pomogłeś. - przytuliłem chłopaka uśmiechając się - Dziękuję.
- Nic takiego nie zrobiłem. - Guanlin objął mnie, głaszcząc mnie po plecach - Jest to cholernie podejrzane... Uważaj, co robisz. 
- Uważam, uważam. Nie musisz się martwić.


*

                         Siedziałem w autobusie wracając ze szkoły. Ze słuchawkami w uszach, oparty o zimną szybę... strasznie chciało mi się spać. Było potwornie zimno i ciemno, mimo iż dochodziła dopiero 17-sta. Po dwóch przystankach, do autobusu weszło nieco więcej osób. Gdy poczułem jak ktoś koło mnie siada, wyprostowałem się, otwierając niechętnie oczy. Zerknąłem na siedzącego w telefonie chłopaka. Po kilku sekundach otworzyłem szeroko oczy, nie mogąc ich od niego oderwać. Brunet zerknął na mnie, marszcząc lekko brwi. 
- Mam coś na twarzy? - zapytał przeglądając się w telefonie. Gdy usłyszałem jego głos, myślałem, że zejdę z tego świata. 
- Minhyun... - szepnąłem, czując się jak w amoku. Nie potrafiłem go zignorować. Kompletnie nie mam pojęcia, o czym wtedy myślałem. 
- Znamy się?
- Ja... ja przepraszam... - wstałem pospiesznie z miejsca, kierując się do wyjścia, po czym przycisnąłem guzik otwierający drzwi. Gdy autobus się zatrzymał, wybiegłem z niego głęboko oddychając. Spotkałem Minhyuna... wow! Na żywo jest jeszcze bardziej idealny niż na ekranie laptopa. Nawet moja wyobraźnia nie była w stanie oddać jego urody. 
- Hej. - wrzasnąłem gwałtownie się odwracając, przez co wylądowałem w stercie śniegu. Ujrzałem stojącego nad sobą z wyciągniętą ręką Minhyuna - Nie chciałem cię wystraszyć. - podałem mu niepewnie dłoń, czując jak przechodzą mnie ciarki - Zapytam jeszcze raz... znamy się? Przepraszam, ale cię nie kojarzę. 
- Ja... ja... ty wysiadłeś przeze mnie? - wydusiłem nieco wyższym głosem, wywołując uśmiech na jego twarzy.
- Ciekawi mnie to, skąd zna mnie piętnastolatek. 
- Mam szesnaście lat... - burknąłem otrzepując się ze śniegu.
- Ah... to przepraszam. - nie mogłem się na niego napatrzeć. Jest tak nieziemsko przystojny, że zapominam przy nim powoli kim jestem, jak mam na imię i dokąd w zasadzie jechałem - To jak? 
- Ja... oglądam cię w necie. 
- Instagram, twitter?
- Śledzę to, co robisz w domu... - chłopak zaśmiał się nerwowo, uważnie mi się przyglądając.
- Mówisz poważnie? - skinąłem jedynie głową - Masz szesnaście lat? Skąd wziąłeś kod? 
- Sam nie wiem... ja... jakoś samo mi to wyskoczyło jak w coś grałem. 
- Mhm... długo to oglądasz?
- Ponad trzy miesiące.
- To nie jest dla ciebie, nie oglądaj tego.
- Nic złego tam nie robicie...
- Powiedziałem coś. - otworzyłem szerzej oczy, robiąc krok w tył - Przepraszam... jestem po prostu w szoku. 
- Ale... niepotrzebnie...
- Mają do tego dostęp dzieci...
- Nie jestem dzieckiem...
- Poza tym skoro jestem rozpoznawalny na ulicy, to chyba coś tutaj nie gra. Muszę powiedzieć szefowi żeby lepiej nas krył. 
- Nie robisz tego po to, by mieć rozgłos?
- Nie.
- W takim razie, po co?
- To nie jest twoja sprawa. - w pewnym momencie z niesamowicie przyjaznego chłopaka, zmienił się z potwornego gbura. Co zrobiłem nie tak?
- Przepraszam.
- Dobra... jest mi bardzo miło, że mnie poznałeś i że mnie oglądasz, ale nie rób tego nigdy więcej, okej? 
- Dlaczego?
- Bo to nie jest program dla dzieci. - poczułem jak do oczu napływają mi łzy. Pociągnąłem nosem, spoglądając na Minhyuna - Hej...
- Jestem twoim fanem... 
- Naprawdę mnie to cieszy...
- I cieszę się, że mogłem cię spotkać. Marzyłem o tym od trzech miesięcy... - wziąłem głęboki oddech, wycierając pospiesznie spływającą po policzku łzę - Wow... nie sądziłem, że będę w stanie cokolwiek do ciebie powiedzieć...
- Czemu płaczesz? - Minhyun stanął bliżej mnie sprawiając, że moje serce znów zabiło mocniej.
- Powiedziałeś mi parę niemiłych słów. - podniosłem plecak leżący w stercie śniegu, narzucając go sobie na ramię.
- Przepraszam, nie chciałem cię urazić... Po prostu wystraszyłem się. Nikt do tej pory mnie nie rozpoznał i nie było to...
- Dziecko? - spojrzałem na chłopaka wzdychając - Nie sądziłem, że to ma aż takie znaczenie. 
- Jesteś młody... nie chcę żebyś zobaczył coś nieodpowiedniego. - skinąłem głową, czując jak robi mi się coraz bardziej przykro.
- Na przykład co? Ciebie i Daniela? - brunet uśmiechnął się zadziornie, marszcząc przy tym brwi.
- Brzmisz dość pretensjonalnie. - zacisnąłem dłonie w pięści, biorąc głęboki oddech. Teraz albo nigdy Seonho.
- Dasz się gdzieś zaprosić? Hyung... - ugryzłem się w język, mając szczerą nadzieję, że ten wieczór to sen, z którego za moment się obudzę.
- Śledzisz każdy live? - skinąłem jedynie głową - Wiesz, że nie możemy się z nikim spotykać. 
- Tak... ta odpowiedź była oczywista. - ukłoniłem się głęboko, czując jak płonę ze wstydu - Naprawdę cieszę się, że cię spotkałem. - wymusiłem uśmiech, kierując się w stronę mieszkania.
- Poczekaj! - spojrzałem na Minhyuna, ciesząc oczy ostatnimi sekundami spotkania z nim - Jak masz na imię?
- Seonho. - rzuciłem chcąc znaleźć się jak najszybciej w swoim pokoju. Nie mogę uwierzyć w to, co się właśnie stało. Ale zrobiłem z siebie kretyna. Czemu muszę być tak bardzo hop do przodu? Po jaką cholerę wyszedłem z inicjatywą spotkania? Tylko się ośmieszyłem. Do tego nazwał mnie dzieckiem... Guanlin miał rację. W oczach studenta, szesnastolatek jest głupim dzieciakiem, niemającym pojęcia o otaczającym go świecie. Jakie to niesprawiedliwe i krzywdzące. Spotkać swojego idola i zostać tak przez niego zbesztanym...


~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------