20 listopada 2015

Woozi & Jooheon ~cz.4 [Rywal]




                      Dużo się ostatnio dzieje. Nie chciałem przedstawiać Wam każdego dnia, gdyż ostatnio bardzo dużo pracujemy i nie mamy czasu na częste spotkania. W zasadzie ostatnie spotkanie w kawiarni Mui Mui również nam nie wypaliło, bo jak się okazało Jooheon miał wieczorny trening. Rozumiem... Musimy być wyrozumiali w stosunku do siebie, swoich zajęć i pasji. Czasem żałuję, że jestem popularny. Fakt, jest to bardzo przyjemne i w pewien sposób spełnia moje marzenia, jednak odkąd jestem w związku chciałbym być zwyczajnym nastolatkiem, który pokornie chodzi do szkoły, a po niej spotyka się ze swoją drugą połówką. Nie dość, że przez popularność widuję Jooheona raz na kilka dni, to jeszcze musimy zachowywać niesamowitą ostrożność, by nie przyłapali nas fani czy dziennikarze. Jeśli media dowiedziałyby się o tym, że się spotykamy mielibyśmy taką wojnę, że nawet wolę o niej nie myśleć. Nie dość, że popularność naszych zespołów wisiałaby na włosku, to jeszcze wytwórnie, managerowie oraz fani doszczętnie by nas znienawidzili... tak mi się przynajmniej wydaje. Z tego co wiem, wytwórnie niechętnie przyjmują na trainee osoby homoseksualne. Więc nawet gdy jesteś gejem czy lesbijką, w formularzu musisz napisać, że jesteś w 100% hetero, bo od tego głównie zależy czy zostaniesz przyjęty czy też nie... chore, prawda? 
Minął miesiąc odkąd jestem z Jooheonem. Muszę powiedzieć, że od tego czasu mam inny pogląd na świat i niektóre sprawy. Czuję hm... czuję jakbym dojrzał. Oczywiście nie do końca, ale powoli zmienia się mój charakter i spojrzenie na miłość i drugiego człowieka. 
- Dokąd idziesz mały?- spojrzałem w stronę Juna.
- Przejdę się do sklepu... chcecie coś?
- Czekaj chwilkę.- chłopak zaczął robić obchód po sypialniach zbierając zamówienia. Ja natomiast cierpliwie ubierałem kurtkę i buty. Po chwili podszedł do mnie wręczając mi kartkę - Trochę tego będzie.
- Spoko... niedługo wrócę.- uśmiechnąłem się lekko i wyszedłem z dormu. Na dworze panował dość mroźny jak na Seoul wieczór. Idąc wąską uliczką słyszałem jedynie skrzypiący pod nogami śnieg. Wyciągnąłem telefon... chciałem skorzystać z odrobiny spokoju i przedzwonić w tym czasie do mojego chłopaka. Wtedy jednak ujrzałem za sobą trzy cienie. Zatrzymałem się gwałtownie odwracając się do tyłu, jednak nikogo nie zobaczyłem - Jest tam kto?- zapytałem cicho, jednak nie otrzymałem odpowiedzi. Z mocno bijącym sercem ruszyłem dalej ściskając w ręku wcześniej wyciągniętą komórkę. Nie spoglądałem za siebie... nie musiałem... czułem, że ktoś mnie śledzi. Miałem jednak nadzieję, że to fanki i jak wyjdę na główną ulicę to sobie odpuszczą i odejdą. Słyszałem idące za mną kilka par nóg... ponownie się zatrzymałem, odwracając się do tyłu - To wy...- szepnąłem spoglądając na osoby stojące przede mną. Na przeciwko mnie stał Kihyun, I.M oraz Hyungwon. Wpatrywali się we mnie z cwaniackimi uśmieszkami. Przełknąłem z trudem ślinę cofając się powoli do tyłu.
- Dokąd ci się tak spieszy?- głos jako pierwszy zabrał visual Monsta X.
- Dajcie mi spokój...
- Jak kolega o coś pyta, to chyba wypada odpowiedzieć,hm?- Kihyun podszedł do mnie i zerknął na mnie z góry. 
- Idę do sklepu... czego chcecie?
- Aishh uroczo... widzę, że chłopcy z twojego zespołu też cię nieźle wykorzystują.
- Też?
- Mmm... myślisz, że Jooheon po co z tobą jest?
- Nie rozumiem...- do chłopaka podszedł I.M i szeroko się uśmiechnął.
- Bzyknie cię i zostawi... zawsze tak robi.
- Nie wierzę ci...- członkowie Monsta X popatrzyli po sobie, po czym parsknęli śmiechem - Gdyby chciał to zrobić, zrobiłby to dawno temu...
- Nie miał na to czasu... za dużo teraz pracuje.
- Nie gadajcie głupot.- rzuciłem, po czym odwróciłem się i przyspieszonym krokiem ruszyłem w stronę głównej ulicy. Po chwili poczułem jednak silne szarpnięcie, które spowodowało, że wylądowałem na lodowatym śniegu - Co wy robicie?
- Troszkę szacunku... nie skończyliśmy jeszcze.- Kihyun usiadł na mnie okrakiem i lekko się uśmiechnął.
- Co... co ty robisz?! Zejdź ze mnie!- wystarczyło jedno skinienie głową i już po sekundzie moje usta zatkała silna ręka I.M'a. Bałem się, że mnie skrzywdzą... czułem, że coś mi się stanie, tylko nie do końca byłem pewien czego mogę się spodziewać. Otworzyłem szeroko oczy, z których pod wpływem szoku i strachu wypłynęło kilka łez.
- Ojjjj nie płacz... jeśli masz jaja by zabierać mi faceta to miej też odwagę za to zapłacić.- Kihyun spojrzał na Hyungwona i wyciągnął w jego stronę rękę - Daj go.- ten jednak wpatrywał się we mnie lekko przestraszony - Hyungwon do cholery...
- Ale...
- Dawaj!- po chwili spod kurtki blondyna wyłonił się nóż sporych rozmiarów. W tym momencie moje serce było bliskie rozsadzenia mi klatki piersiowej. Zacząłem się szarpać i krzyczeć, ale wszystko szło na marne. 
- Kihyun to będzie przegięcie...
- Przestań w końcu pieprzyć!- chłopak rozerwał suwak w mojej kurtce i wbił końcówkę noża w brzuch. 
- Sam boisz się to zrobić... przestań...- Hyungwon naprawdę się bał... podobnie jak I.M. Patrzył szeroko otwartymi oczyma to na mnie, to na Kihyuna.
- Kihyun uspokój się... mieliśmy go tylko postraszyć...
- Zamknijcie się!- po jego nieskazitelnej cerze zaczęły spływać łzy - Dobrze wiecie jakie plany mieliśmy z Jooheonem!... Wszystko by się udało gdyby nie poznał tego dupka!- mówiąc to wbił nóż nieco głębiej. Czułem jak robi mi się słabo. Wrzasnąłem w spocone od strachu ręce I.M'a. 
- Kihyun kurwa mać, opanuj się!
- Przestań się drzeć bo cię zarżnę jak jego!... chcesz tego?!- chłopak patrzył dłuższą chwilę na zdesperowanego przyjaciela, po czym spuścił głowę spoglądając mi w oczy. Jego dłoń znajdująca się na moich ustach zacisnęła się jeszcze mocniej. Nie wiedziałem czy duszę się ze strachu, coraz mniejszej ilości powietrza czy też ogromnego bólu. I.M patrzył na mnie i co chwilę szeptał, że mnie przeprasza i tego nie chce. Zacisnąłem mocniej oczy i wrzasnąłem ze wszystkich sił jakie mi pozostały... to był jednak błąd. Moja reakcja tak wystraszyła i zdenerwowała jednocześnie Kihyuna, że wbił nóż do samego końca. Czułem jak odpływam... momentalnie zrobiło mi się słabo, a oczy zaszły mgłą. Później jednak mgła ta zamieniła się w czarny obraz. Słyszałem jedynie wrzaski chłopaków i skrzypiący śnieg... cisza... byłem zupełnie sam. Pierwsza myśl... to koniec... nie żyję. Starałem się jednak walczyć. Gdy lekko się poruszyłem, poczułem niesamowity ból przeszywający całe moje ciało... to dało mi gwarancję, że wciąż jestem człowiekiem i jestem uwięziony w tej okropnie bolącej skorupie. 
- Pomocy...- szeptałem... nie miałem siły błagać ludzi o pomoc. Poza tym byłem sam... nikt nie usłyszałby mojego nawoływania. To koniec...

/w tym samym czasie/

- Co ty zrobiłeś?!
- Przestań się drzeć! Jak ktoś się dowie, będziemy mieć spore problemy!
- My?! To ty go zabiłeś!
- NIE ZABIŁEM GO!- chłopcy zatrzymali się głęboko oddychając. Każdy patrzył po sobie z ogromnym przerażeniem w oczach.
- Musimy mu pomóc...- szepnął Hyungwon opierając się o murek.
- Nie ma takiej opcji...
- Kihyun do cholery, oprzytomnij!- z oczu visuala zaczęły lecieć łzy - Byłeś gotowy zabić człowieka tylko dlatego, że zabrał ci faceta! Takich jak Jooheon są tysiące! 
- Słyszałem jak Joshua komuś mówił, że mu się podobasz... z resztą...- I.M westchnął i opadł na zimny śnieg - Jakie to ma teraz znaczenie... Woozi nie żyje, a my pójdziemy siedzieć... zajebiście...
- Weźcie się w garść!... Na pewno nie jest jeszcze za późno!- Kihyun nie wytrzymał. Podszedł do blondyna i wymierzył mu porządny cios w twarz.
- Zależy ci bardziej na tym kurduplu niż na szczęściu swojego przyjaciela?... to proszę bardzo... spieprzaj mu pomagać...
- Kihyun...
- Wypad!... Jeśli mu pomożesz możesz zapomnieć o naszej przyjaźni!
- Nie zależy mi na przyjaźni z kimś takim...- chłopcy patrzyli na siebie dłuższą chwilę, jednak Hyungwon nie chciał dłużej czekać. Pędem ruszył w stronę uliczki, w której to wszystko się stało. Gdy przybiegł na miejsce ujrzał leżącego na czerwonym od krwi śniegu Wooziego. W pobliżu nie było nikogo kto byłby gotów do pomocy. Z ogromnym strachem i wyrzutami sumienia kucnął przy nim delikatnie klepiąc go po twarzy - Woozi... błagam cię, trzymaj się...- chłopak wyciągnął telefon i pospiesznie zadzwonił po karetkę - Woozi, popatrz na mnie... nie... jest nieprzytomny. Błagam, pospieszcie się.- po rozłączeniu się, jego pierwszą myślą był telefon do Jooheona, jednak coś kazało mu tego nie robić. 
- Boli...
- Hm?... Woozi!... Popatrz na mnie.. karetka już jedzie.
- Boli...- z oczu drobnego chłopaczka leciały łzy, a z ust toczyła się krew. 
- Wiem... wiem to, ale proszę cię, bądź dzielny. Wszystko będzie dobrze, słyszysz?- Hyungwon zdjął z siebie bluzę i przyłożył ją do krwawiącego brzucha chłopaka - Wytrzymaj...
- Co... co ja wam.. zrobiłem?- głos chłopaka cichł coraz bardziej. Blondyn oparł głowę o klatkę piersiową Wooziego i zaczął histerycznie płakać.
- Przepraszam! Nie wiem co w nas wstąpiło!- zero reakcji - Woozi!.... JIHOON!- wtedy też na miejsce przyjechała karetka i chłopak natychmiast został przewieziony do szpitala. 

*

              Wybudziłem się tego samego dnia, jednak zanim zaczęło docierać do mnie co się stało, minęło dobrych pare godzin. Przez ten czas miałem robione badania oraz różnego rodzaju testy. Widziałem przez szybę stojących przed salą dwunastu przyjaciół oraz managera, którzy okropnie zdenerwowani i przestraszeni płakali będąc w swoich ramionach. Poprosiłem lekarza, by wyszedł do nich i powiedział, że wszystko jest ze mną w porządku i żeby się nie martwili. Gdy opuścił salę do środka wszedł Jooheon w towarzystwie dwóch policjantów. Gdy mnie zobaczył pędem usiadł przy łóżku i trzymając mnie za rękę płakał jak małe dziecko. Co chwilę jednak całował mnie w czoło i głaskał po głowie.
- Nie płacz głupku...- szepnąłem i pogłaskałem go delikatnie po policzku - Nic mi nie jest...
- Czy możemy zadać ci kilka pytań?- Jooheon spojrzał w stronę policjanta z miną mordercy.
- Nie teraz... jest słaby.
- To zajmie nam chwilę, a czym szybciej znajdziemy napastników, tym lepiej.- uspokoiłem chłopaka i przytaknąłem zgadzając się na przesłuchanie - Wiesz może kto był napastnikiem?...ilu ich było?- widziałem jak Jooheon wyrywa się odpowiedzi, jednak skutecznie go uciszyłem.
- Nie... nie mam pojęcia...
- Hm?...Woozi...- skinąłem w stronę chłopaka głową, dając mu do zrozumienia, że wiem co robię. Policjant spojrzał podejrzliwie na mojego partnera.
- Pan wie coś w tej sprawie?
- Nie... przecież go przy tym nie było.- szepnąłem łapiąc Jooheona za rękę.
- Dobrze... w takim razie mógłbyś nam powiedzieć co pamiętasz z tego zdarzenia?
- Ja...- spojrzałem w stronę szyby dzielącej salę od korytarza. Na zewnątrz stał Kihyun wraz z Hyungwonem i managerem - Ja... cierpię na depresję...
- Co?- przeniosłem oczy na chłopaka głaszcząc go delikatnie kciukiem po ręce.
- To była próba samobójcza.... ale niestety się nie powiodła...- dlaczego to zrobiłem? Nie wiem... nie wiem czy bałem się Kihyuna, afery w naszych wytwórniach i wśród fanów, czy zwyczajnie nie chciałem donosić i uprzykrzać życia kolegom... sam nie wiem,co mną kierowało.
- Rozumiem...- policjanci wymienili spojrzenia, po czym ukłonili się i wyszli z sali. Odwróciłem głowę w stronę okna by nie pokazywać Jooheonowi, że znów płaczę.
- Woozi...
- Tak będzie lepiej...
- Ale...
- Pewnie Hyungwon ci o wszystkim powiedział, hm?
- No tak...- chłopak pocałował mnie w czoło i niepewnie pogłaskał po głowie - Mało nie zatłukłem Kihyuna jak się o tym dowiedziałem.
- Mam nadzieję, że go nie zamkną...
- Niczego już nie rozumiem... Dlaczego bronisz jego tyłka po czymś takim?
- Nie teraz, proszę cię...- załapałem chłopaka za rękę i zamknąłem oczy... nie miałem siły na dalsze dyskusje. Chciałem by wszyscy zapomnieli o tym przykrym zdarzeniu i dali mi w końcu żyć spokojnie u boku Jooheona.


~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



7 komentarzy:

  1. Jezu, nie rób nam dramatów... A myślałam, że sobie posłodzę trochę i zgrubnę przez noc :v

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie ogółem super!! Kocham czytać Twojego bloga! <3 A tak btw... napisałabyś jeszcze coś z Markiem i Jacksonem z Got7? (Tylko z bardziej szczęśliwszym zakończeniem ;) ) Hwaiting <3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez chciałabym cos z GOT7 .. Juz 2 glosy na marksona albo cis z GOT7 Kk.. :)

      Usuń
  3. Boże co się tutaj dzieje ;-; biedny Woozie ;-;

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, znowu Woozie cierpi. Biedaczek 😞
    Kihyun jest nieobliczalny, choć podobno miłości mózg zżera...
    Bardzo fajny rozdział. Jest oryginalny i ciekawy 👍
    Bardzo polubiłam Twojego bloga. Mam nadzieje, że szybko dodasz następny rozdział. Czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomyłka. Miała być:"miłość", a ja napisałam: "miłości". Takie są właśnie skutki szybkiego pisanina na telefonie...

    OdpowiedzUsuń