9 listopada 2015

Hansol & B-joo~cz.5 [Niebezpieczna branża- Koniec]




                  Nie dałem rady zejść z planu o własnych siłach. Zlitował się nade mną sam oprawca- Hyosang, który zniósł mnie poza kamery i okrył kocem. Czułem się tak źle jak nigdy dotąd. Bolał mnie dosłownie każdy milimetr ciała... krew cieknąca po moich nogach i twarzy sprawiała, że odczuwałem ogromny dyskomfort. Mimo to jednak chciałem jak najszybciej doprowadzić się do normalnego stanu i pójść do B-joo. Martwiłem się o niego bardziej niż o siebie. Miałem nadzieję, że siedzi posłusznie w szatni i czeka na mnie. Wolałem raczej by nie oglądał tego co przed chwilą robili mi Donghoon, Hyosang i mój nienormalny szef.
- Hansol.... ja... ja nie wiem co we mnie wstąpiło...- Hyosang pogłaskał mnie po ramieniu. W jego głosie dało się wychwycić strach i wyrzuty sumienia. Z moich oczu popłynęły jedynie łzy. W zasadzie do tej pory chłopak był jedyną, najbliższą mi tutaj osobą...
- Odwal się...
- Ja naprawdę...
- Nie dotykaj mnie!
- Wypad...- po chwili stanął nad nami szef. Hyosang ukłonił mu się, po czym posłusznie opuścił pomieszczenie - Taka kara ci wystarczy dziwko?- mimo wrażenia nagłej śmierci, wstałem powoli i spojrzałem mu w oczy - Pytam o coś.
- Odchodzę...- i co teraz powiesz dupku? Widzę przecież ten pieprzony strach goszczący w twoich oczach - Możesz pożegnać się z masą kasy...
- Nie możesz nas zostawić!
- Owszem, mogę... i właśnie dzisiaj zamierzam to zrobić. 
- Obowiązuje cię jeszcze umowa.
- Jak będę wychodził możesz mi ją dać.... chętnie podetrę nią dupę...
- Hansol dogadamy się przecież...- zostałem złapany za ramię. Mimo bólu szarpnąłem ręką i ruszyłem w stronę szatni. Gdy do niej wszedłem zastałem krzątającego się po pomieszczeniu Byungjoo. Tak bardzo cieszyłem się, że nic mu nie jest. Podszedłem do niego pospiesznie mocno go przytulając.
- Boże, nic ci nie jest...- ten jednak podniósł powoli głowę. Gdy mnie ujrzał otworzył szeroko oczy... widziałem, że jest bliski płaczu. Złapałem go więc w talii i zamknąłem mu usta pocałunkiem.
- Co oni ci...
- Ciii... nic mi nie jest.- znów go cmoknąłem. B-joo osunął się na ziemię i zaczął płakać. W życiu chyba nie byłem świadkiem takiej histerii - Szkrabie...
- Przepraszam!- kucnąłem przy nim i podnosząc go z ziemi, mocno go w siebie wtuliłem.
- Uspokój się...
- Przepraszam... gdyby nie to, że jestem taką sirotą nie doszłoby do tego!
- Byungjoo to nie jest twoja wina.- głaskałem go po twarzy i co chwilę składałem pocałunki na jego czole, nosie i ustach - Odchodzimy stąd, rozumiesz?... poszukamy czegoś lepszego...
- Ale to nie jest takie proste...
- Wiem... ale damy sobie jakoś rade... musimy...- B-joo ściągnął z siebie koszulkę, którą bardzo ostrożnie wytarł krew lejącą się z mojej brwi. Uśmiechnąłem się lekko głaszcząc go po plecach. Wtedy też do garderoby wszedł Donghoon.
- A kogo ja tu widzę?- zaśmiał się drwiąco patrząc na moje zakrwawione nogi - Hmm... chyba troszkę przesadziliśmy, co?
- Odwal się.
- Nie bądź taki groźny...ah...i szykuj dupę na jutro... Szef wspomniał coś o wielkiej podwyżce dla ciebie.
- Niech wsadzi ją sobie w dupę... 
- Oj przestań... w sumie chętnie zerżnąłbym cię jeszcze raz.- czułem jak z uścisku wyrywa mi się Byungjoo - Oooo nasza sirota się obudziła.
- B-joo nie...- po moich słowach Donghoon runął na ziemię jak długi. Chłopak syknął i masując sobie pięść nachylił się ponownie nad mężczyzną.
- Nie masz prawa go dotykać, rozumiesz?!- po chwili Donghoon dostał porządnego kopniaka w brzuch. Otworzyłem szeroko oczy... nie poznałem w tym momencie mojego kochanego, wstydliwego... nazwijmy to chłopaka - Jeśli jeszcze raz go skrzywdzisz to cię zatłukę! 
- Byungjoo dość!- podbiegłem do niego i mocno go w siebie wtuliłem. Ten płakał i trząsł się jak wystraszony zwierzak. W sumie sam miałem ochotę zabić Donghoona po tym co zrobił B-joo, ale nie popadajmy w paranoję i nie zachowujmy się jak stado niewyżytych bydlaków. Wydaje mi się, że najlepszą opcją byłoby teraz zabranie chłopaka jak najdalej stąd. Ten dzień musi być dla niego wielkim przeżyciem, które zapamięta z pewnością do końca życia.

*

             Ciepły, jesienny wieczór. Wracałem właśnie z Sangjoo z zakupów. Dzień w dzień mała ciągnie mnie do sklepu po "coś słodkiego". Odkąd mieszkamy razem przytyło się jej przeze mnie trzy kilo co bardzo nie podoba się jej braciszkowi. Hm... może po kolei. Pięć miesięcy temu skończyłem z branżą porno. Nie pozwoliłem również wracać do niej Byungjoo... zresztą chłopak sam tego nie chciał. Po pierwszym filmie był na tyle przerażony, że w zasadzie do tej pory nie kochał się nawet ze mną, mimo że każdego dnia zapewnia mnie, że mnie kocha i ufa mi ponad wszystko. Wierzę mu...i wiem, że trzeba mu czasu, by przekonać się do powrotu do współżycia. W zasadzie taka przerwa dobrze nam zrobi. 
Jak już wcześniej wspomniałem, mieszkamy razem. Przeprowadziłem się do mieszkania Byungjoo. Nie chcieliśmy mieszać w życiu Sangjoo, stresować ją przeprowadzką, nowym miejscem zamieszkania itd. Poza tym mieszkanie to należało do zmarłych rodziców Byungjoo i Sangjoo... nie miałbym serca kazać im się stamtąd wynosić. Idąc dalej... jestem strasznie szczęśliwy będąc z B-joo i mogąc wychowywać jego siostrę. Mała nie do końca rozumie dlaczego mieszka z dwoma chłopakami, traktuje mnie jak wujka... w zasadzie staramy się zbytnio nie okazywać sobie przy niej uczuć. Rzadko kiedy całujemy się, przytulamy czy też mówimy do siebie w czuły sposób, kiedy Sangjoo jest w pobliżu. Stwierdziliśmy, że tak póki co będzie dla niej lepiej. Zapewne jak podrośnie sama domyśli się o co chodzi, ale jak narazie działamy na własnych zasadach, ukrywając się. Nie chcemy mieszać w jej życiu jeszcze bardziej. 
Jeśli chodzi o naukę czy pracę... Ja pracuję w dobrze prosperującym sklepie z ubraniami. Chodzę do pracy na godzinę 7, wychodzę około 15, odbieram Sangjoo ze szkoły i zajmuję się nią do wieczora. Byungjoo w tym czasie studiuje dziennie politologię, a po zajęciach dorabia pisząc dla gazet zajmujących się właśnie polityką. 
Jak widać radzimy sobie całkiem nieźle. Dopiero teraz dotarło do mnie, że życie to wielka pułapka, która za wszelką cenę chce nas uwikłać w swoje sidła. Jednak gdy będziemy wiedzieli czego chcemy od życia i będziemy mieć przy sobie osobę, która wesprze nas w tych najtrudniejszych decyzjach, to osiągniemy to czego pragniemy choćby się waliło i paliło. Weźcie sobie tą lekcję do serca. Życie nie raz będzie podkładało Wam kłody pod nogi, jednak jeśli zaciśniemy zęby i powiemy sobie, że damy radę, nic nie będzie dla nas niemożliwe. Ja również myślałem, że przez ciężką sytuację w domu do końca życia będę musiał zarabiać na siebie własnym ciałem... i to był mój największy błąd. Musiałem jedynie zrobić odważny i stanowczy krok w przód by przekonać samego siebie do tego, że jestem wartościowym człowiekiem i mogę robić w życiu coś więcej. Z drugiej jednak strony gdyby nie te wszystkie nieprzyjemności nie poznałbym osoby, dla której jestem w chwili obecnej poświęcić całe swoje życie. Czyli sami widzicie... nawet najpodlejsze i najbardziej dołujące sytuacje potrafią nieść za sobą coś dobrego. Mam jednak nadzieję, że Wy wpadniecie na swoje drugie połówki w przyjemnych okolicznościach. Uważajcie na siebie!~


~Koniec.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


1 komentarz:

  1. O matko, to było epickie! Takie piękne zakończenie, wzruszyłam się :')
    Pisz tak dalej ^^ Hwaiting <3

    OdpowiedzUsuń