16 listopada 2015

Woozi & Jooheon ~cz.2 [Rywal]




                     Dochodziła 19-sta. Zwlekłem się z łóżka i z mocno bijącym sercem zacząłem zbierać się do wyjścia. Gdy wszedłem do salonu ujrzałem całą 12-stkę siedzącą przed telewizorem i zapychającą się cudownie pachnącą pizzą. 
- Wreszcie wstałeś śpiochu.- spojrzałem w stronę uśmiechniętego Wonwoo. Skinąłem jedynie głową i ruszyłem do przedpokoju - Wybierasz się gdzieś?- oczy wszystkich zostały skierowane na mnie. I teraz pytanie... jaką bajeczkę im wcisnąć żeby nie dowiedzieli się, że idę na spotkanie z Jooheonem? Z drugiej jednak strony wiem, że nie powinienem ich okłamywać, ale niestety czasami trzeba. 
- Pójdę na spacer... trochę boli mnie głowa. 
- Pójdę z tobą.- jak zwykle pierwszy do pomocy wyrwał się nasz niezastąpiony lider. 
- Nie, nie!- aishh... ja chyba nie powinienem być artystą... za cholerę nie potrafię grać - To znaczy... przepraszam Seungcheol, ale chcę pobyć sam.- chłopak podszedł do mnie i wprowadził mnie w głąb korytarza.
- Coś się stało?
- Nie...
- Woozi... wiesz, że mnie łatwo nie oszukasz.- no tak... zapomniałem, że S.Coups zna mnie jak własną kieszeń i nie ma nawet takiej możliwości, by coś przed nim ukryć.
- Ty... ty nie popierasz naszego konfliktu z Monsta X... prawda hyung?
- Zdecydowanie jestem przeciwny... a czemu pytasz?
- Bo...- westchnąłem zapinając kurtkę - Idę się spotkać z Jooheonem...- widziałem jedynie uśmiech na twarzy chłopaka.
- Ale że w jakim sensie?
- Sam nie wiem... powiedział po prostu, że chce się ze mną spotkać...
- Ahhh... myślałem, że jesteście parą czy coś.- czułem jak moja twarz robi się czerwona jak strój Mikołaja.
- Aishhh hyung!
- Żartuję.- lider zachichotał i pogłaskał mnie po głowie - Uważaj na siebie... i nie wracaj zbyt późno.
- Dobrze.- burknąłem obrażony, po czym wyszedłem z dormu. Co im podali w tej pizzy, że S.Coups leciał takimi "śmiesznymi" żartami? Poza tym co on mówi? Ja i Jooheon parą? W sensie, że... facet z facetem? Fu... to jest takie obrzydliwe... chyba - O czym ja myślę?- syknąłem sam do siebie i pospiesznie narzuciłem na głowę kaptur. Zapomniałem, że idę bez ochrony i w razie napadu fanek będę miał przerąbane. Nie miałem ochoty jechać autobusem... w zasadzie kawiarnia, w której się umówiliśmy znajduje się niedaleko naszego dormu więc nie ma sensu odbierać sobie przyjemności związanej z wieczornym spacerem. Po kilku minutach byłem na miejscu. Wtedy też w głowie włączył mi się komunikat, bym nie szedł dalej i zwyczajnie to sobie odpuścił. Bałem się upokorzenia... czułem, że chłopak nie przyjdzie... że to spotkanie było zapewne czymś w rodzaju zakładu między nim a resztą Monsta X. 
- Nie wejdziesz do środka?- usłyszałem tuż przy uchu niski, męski głos. Wrzasnąłem odwracając się dość gwałtownie i przywierając plecami do okna kawiarnii. Przede mną stał uśmiechnięty Jooheon. Byłem na tyle przestraszony, że z oczu popłynęły mi łzy, jednak by nie robić z siebie ofiary pospiesznie je wytarłem - Nie chciałem cię wystraszyć. 
- Wystraszyć?... mnie? To nie takie proste.- spojrzałem na chłopaka lekko się uśmiechając - Jednak przyszedłeś.
- Nooo.... to ja cię tu zaprosiłem więc dziwne by było jakbym cię teraz wystawił. 
- No tak...- Jooheon położył mi rękę na plecach i zaczął prowadzić mnie w stronę wejścia - Chodź do środka... pewnie zmarzłeś.- postanowiłem trochę wyluzować. Jak widać, Jooheon jest fajnym chłopakiem i na pewno dobrym kumplem. Poza tym nie chcę toczyć wojny z jego zespołem więc takie potajemne spotkania, by całkiem nie zdziczeć, z pewnością nam dobrze zrobią. 
Po wejściu do środka rozebraliśmy się, po czym zajęliśmy miejsce. Hyung położył ręce na stoliku i lekko się uśmiechnął - Daj swoje ręce.
- Po co?
- Zobaczysz.- no dobrze. Położyłem swoje drobne dłonie na rękach kolegi. Ten złapał za nie i zaczął je ogrzewać - Ale lodowate. 
- Mm... niestety szybko marznę.- starałem się cieszyć tą chwilą jednak spokoju nie dawał mi fakt, że jesteśmy dość popularni w Korei i jakby ktoś przyłapał nas na takim spotkaniu, portale plotkarskie nie dałyby nam spokoju.
- Czemu się tak ciągle rozglądasz?
- Boję się, że ktoś nas zobaczy.
- Ahh... spokojnie. Ochrona mojego zespołu stoi koło kawiarnii. Jakby coś się działo dadzą nam znać.
- Widzę, że dokładnie wszystko zaplanowałeś.
- Mhm... taki już jestem.- Jooheon uśmiechnął się i podał mi kartę - Wybierz coś... i koniecznie napij się czegoś ciepłego.- uśmiechnąłem się pod nosem i zatopiłem twarz w menu. Szkoda, że jedynie ja będę wiedział jakim fajnym facetem jest nasz "rywal". Chciałbym, by reszta Seventeen również poznała jego prawdziwe oblicze. Poza tym jestem pewien, że reszta jego przyjaciół jest taka sama jak on. W zasadzie sam tego nie rozumiem. Oba zespoły są naprawdę pełne życzliwości i dobroci... dopiero gdy się na siebie natkniemy buchamy do siebie jakąś niezrozumiałą jak dla mnie nienawiścią.
- Mogę przyjąć zamówienie?- podniosłem głowę na kelnerkę stojącą obok stolika. Jooheon milczał więc pierwszeństwo zamawiania oddał mi.
- Mm... poproszę gorącą czekoladę z cynamonem i...
- Weźmiemy porcję yaksik i dla mnie będzie kawa po wiedeńsku.
- Dobrze... dziękuję bardzo.- kelnerka odeszła od stolika. Wtedy też Jooheon zachichotał i ponownie złapał mnie za ręce.
- Jesteś takim niezdecydowanym stworkiem.- moje serce automatycznie przyspieszyło, a twarz ponownie nabrała czerwonych barw.
- Aishhh daj spokój hyung. Miałem ochotę na ciasto, ale nie wiedziałem jakie... ta kelnerka za szybko przyszła.
- Widzisz... dlatego masz mnie. Yaksik na pewno ci posmakuje. 
- Zaufam ci.- po kilku minutach przyszło nasze zamówienie. Gdy je zobaczyłem uśmiechnąłem się szeroko i od razu złapałem na gorącą szklankę.
- Grzej te lodowate łapy.- przedrzeźniłem chłopaka i upiłem łyk czekolady.
- Mmm jaka pyszna.
- Spróbuj tego.- Jooheon wycelował w moją stronę ryżowe ciasteczko. Ugryzłem je otwierając szeroko oczy - Dobre?
- Wow... jest świetne.- chłopak uśmiechnął się i włożył mi do ust resztę ciastka.
- Jedz dużo... słyszałem, że jutro zapowiada się wam ciężki dzień. Musisz mieć sporo siły. 
- To prawda... w zasadzie... skąd wiesz jaki mam grafik?
- Rozmawiałem z waszym managerem... fajny facet. 
- Coraz bardziej mnie zaskakujesz.- naprawdę miły wieczór w fajnym towarzystwie. Nie sądziłem, że tak groźnie wyglądający chłopak może kryć w sobie tyle ciepła. Zawiesiłem się chwilowo i gryząc kolejne ciastko wbiłem wzrok w hyunga. 
- Na co tak patrzysz?- powinienem zapytać go o powód spotkania czy lepiej nie psuć takiej miłej atmosfery? - Woooozi.
- Tak?- mrugnąłem kilka razy lekko się uśmiechając.
- O czym tak myślałeś?
- Mogę o coś zapytać?
- Pewnie.
- Cały czas zastanawia mnie powód tego spotkania... wiesz... myślałem, że się nie lubimy...
- My nic do was nie mamy. W zasadzie sam nie rozumiem skąd się wzięła ta nienawiść między naszymi zespołami. 
- Myślisz, że uda nam się coś z tym zrobić?- mówiąc to dokoćzyłem pić czekoladę i spojrzałem na zamyślonego chłopaka. Gdy ten na mnie spojrzał zakrył twarz ręką i zaczął się śmiać - Poważnie pytam...
- Czekaj.- hyung kucnął obok mnie i kciukiem delikatnie przejechał nad moją górną wargą - Zrobił ci się ponętny, czekoladowy wąs.- zakryłem usta ręką lekko się czerwieniąc. 
- Przepraszam.
- Przestań.- Jooheon oblizał ubrudzony czekoladą palec - Mmm faktycznie dobra... masz ochotę na jeszcze jedną?
- Zasłodziłem się... ale dziękuję hyung.- gdy ten ponownie usiadł na swoim miejscu uśmiechnął się i dokładnie zaczął mi się przyglądać. 
- Wiesz... tak wracając do rozmowy. Jeśli chłopaki chcą się kłócić to proszę bardzo. Mam tylko nadzieję, że między nami do czegoś takiego nie dojdzie. 
- Nie powinno. Z drugiej strony powinniśmy jednak coś z tym zrobić.
- Pomyślimy o tym na kolejnym spotkaniu, hm?- otworzyłem szeroko oczy.
- Kolejnym spotkaniu?- Jooheon jedynie się uśmiechnął, po czym podszedł do mnie i przytrzymał mi kurtkę.
- Wskakuj w nią mały.
- Ej no przestań... nie jestem mały.
- Jesteś.- chłopak pogłaskał mnie po głowie i pospiesznie się ubrał - Chodź, odprowadzę cię. 
- Nie mam ochoty wracać jeszcze do dormu. Przejdziemy się gdzieś?
- Jak sobie pan życzy.- po tych słowach zapłacił i wyprowadził mnie na zewnątrz. W Seoulu panował spokojny, chłodny wieczór. Puste już ulice oświetlone były przez latarnie, światła padające z restauracji czy sklepów oraz sporadycznie przejeżdżające samochody - Uwielbiam Seoul o tej porze.
- Ja też... teraz dopiero można zobaczyć jego prawdziwe piękno.- spojrzeliśmy na siebie wymieniając się uśmiechami. 
- Przejdźmy się na Banpo.
- Ooo... jest taka pora, że na pewno go teraz oświetlą. 
- Zakładam, że bardzo chcesz to zobaczyć.- skinąłem twierdząco głową i już po chwili byłem prowadzony we wskazane miejsce. Szliśmy w zupełnej ciszy, wsłuchując się jedynie w odgłosy miasta i swoje przyspieszone oddechy. Wtedy też do chłopaka zadzwonił telefon. Sięgnął po niego i spojrzał na mnie lekko speszony - Przepraszam.
- Nie ma problemu... odbierz.- Jooheon westchnął i przyłożył telefon do ucha.
- No co jest?
- Miałeś się z nim nie spotykać!- otworzyłem szeroko oczy słysząc w telefonie agresywny głos... chyba Kihyuna.
- O co ci chodzi...
- Spotykasz się z naszym największym wrogiem! Jak możesz?! Myślisz, że o niczym nie wiemy?!
- Uspokój się do cholery...- zatrzymałem się wbijając nieprzytomny wzrok w ulicę - Porozmawiamy o tym jak wrócę...
- Chłopaki cię rozszarpią jak się dowiedzą! Jeszcze... dlaczego akurat Woozi?! 
- A dlaczego nie?
- Jest obleśny!- czułem spływające po policzkach łzy. Przełknąłem z trudem ślinę i gwałtownie odwróciłem się wbiegając na ulicę. Usłyszałem jedynie pisk hamujących opon. Byłem w takim szoku, że nie do końca rozumiałem co się dzieje. 
- Jak łazisz?!- czułem jakby świat zwolnił... widziałem biegnącego w moją stronę Jooheona.
- Boże, co ty robisz? Nic ci się nie stało?- jego roztrzęsione dłonie obracały mną, dokładnie mnie oglądając.
- Nie dotykaj mnie...
- Woozi posłuchaj...
- Zostaw mnie, nie rozumiesz?! Myliłem się co do ciebie i twojego zespołu! 
- Daj mi wytłumaczyć.
- Nie odzywaj się do mnie nigdy więcej.- wyrwałem się z rąk chłopaka i ruszyłem w stronę dormu. Czułem jakby jakaś część mnie umarła. Nie sądziłem, że kłótnia z chłopakiem, którego dopiero poznawałem może tak bardzo boleć. Twierdził, że Monsta X nie chcą się z nami kłócić, jednak gdy dowiedzieli się, że się spotkaliśmy buchnęli taką nienawiścią jak nigdy dotąd. I te słowa mówiące o tym, że jestem obleśny... w sumie na co ja liczyłem? Naprawdę wierzyłem w to, że ktoś mógłby zwrócić na mnie uwagę? Jestem żałosny. Najgorsze jest to, że naprawdę zaczynałem go lubić, a jeden głupi telefon to wszystko zepsuł. Z drugiej strony lepiej, że stało się to teraz niż za miesiąc czy dwa, jakbym już porządnie się zaangażował w tą znajomość. Z resztą o czym ja mówię... to miało być zwyczajne spotkanie mające na celu naprastowanie kilku spraw, jednak jak widać nic nie da się zrobić i nasze zespoły powróciły do punktu wyjścia. Trudno... widocznie tak musi być.
Wróciłem do dormu i pospiesznie ruszyłem do pokoju. Chłopcy nadal siedzieli w salonie oglądając jakiś film.
- Dobrze, że już jesteś.- przystanąłem odwracając się w stronę przyjaciół. Nie byłem w stanie powstrzymać płynących z moich oczu łez. Widziałem jak większość podnosi się, jednak na szczęście powstrzymał ich S.Coups - Oglądajcie... ja z nim porozmawiam.- chłopak wprowadził mnie do pokoju zamykając za nami drzwi - Co on ci zrobił...
- Hyung?... jak na mnie patrzysz... co widzisz?- lider usiadł na łóżku i przyciągnął mnie do siebie, sadzając sobie na kolanach.
- Widzę uroczą, małą istotkę... a czemu o to pytasz?
- Powiedz prawdę... nie czujesz obrzydzenia?
- Nie rozumiem... co on ci powiedział?
- Nie on... słyszałem jego rozmowę z kimś z jego zespołu. Ktoś stwierdził, że nie powinniśmy się widywać, bo jestem ich wrogiem, a poza tym jestem obleśny... a ja naprawdę zacząłem go lubić...
- Woozi...- hyung westchnął wtulając mnie w klatkę piersiową - Dałeś później Jooheonowi dojść w ogóle do słowa?- pokręciłem jedynie przecząco głową - No właśnie... to jest jedynie opinia jego kolegi. Skoro Jooheon zaproponował ci wyjście, na pewno nie jest tego samego zdania co reszta jego kolegów. 
- A co jak jest? A to spotkanie miało być jedynie formą zażartowania sobie ze mnie?
- Troszkę więcej wiary w siebie... musisz się w końcu na kogoś otworzyć i nie poddawać się przy każdym, najmniejszym potknięciu. 
- To nie jest takie proste...
- Wiem... jedyne co mogę ci poradzić, to przy najbliższej okazji postaraj się na spokojnie porozmawiać z Jooheonem... Ogólnie to jaki on jest?- wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na lidera.
- Jest... naprawdę fajnym chłopakiem... Tylko co z tego...
- To z tego, że jutro dzielimy z nimi garderobę podczas gali. To będzie dobra okazja żeby porozmawiać.
- Ale...
- Skoro się polubiliście nie powinieneś od razu go skreślać. Później byś tego bardzo żałował.- może hyung ma racje? Przytaknąłem jedynie i wtuliłem się w niego zamykając oczy. Rozmowy z liderem zawsze mi pomagały. W końcu jego zadaniem jest dbanie o członków swojego zespołu... mimo, że S.Coups jest świeżakiem, to jest w tym wręcz idealny...


~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------


6 komentarzy:

  1. Jak mógł tak nazwać biednego Wooziego 😢
    Już sie nie moge doczekać co będzie jak sie spotkają *^*

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeju, to jest takie romantyczne <3 Normalnie czuję się jakbym czytała jakąś książkę-romans, ale, co jest świetne, występuje w nim dwójka chłopaków ^^ Fighting!

    OdpowiedzUsuń
  3. Omo biedy Woozi ;-;
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału x3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że reakcja Wooziego jest z lekka przesadzona, bo on jest małą wredą :v

    OdpowiedzUsuń
  5. Romeo i Julia wersja kpop. Trochę inna, ale zawsze jest. Ogólnie fajne i uwielbiam Wooziego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rodział. Tylko tak dalej.
    Szkoda mi jedynie Wooziego. Biedactwo. On jest taką małą, wrażliwą istotką.
    Jak tylko dostanę Kihyuna w swoje ręce to go rozszarpie. Bezlitosny skurwiel, który skrzywdził słodkiego Wooziego.
    Najbardziej jednak zaskoczyło mnie zachowanie Jooheona. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Był taki miły, romantyczny i opiekuńczy. Wręcz ideał.
    Jeszcze raz napiszę: Cudowny rodział 😃

    OdpowiedzUsuń