30 sierpnia 2015

Jeongmin & Minwoo ~cz.6 [Chłopak z kawiarni]



                       Zaraz, o czym ja myślę? Jeongmin miał przyjść do mnie jedynie obejrzeć film i pogadać, nic więcej. Po jaką cholerę zerwałem się jak głupi i pobiegłem pod ten prysznic? Nie ważne. Drżącą z emocji ręką sięgnąłem po telefon i wybrałem numer do Donghyuna. 
- Słucham?
- Hej... co...co ty mu powiedziałeś?
- Minwoo oddychaj... wszystko jest okej. 
- Powiedz mi tylko o czym z nim rozmawiałeś. 
- Jutro o 16-stej... paaa.- yhhh... jaka małpa z niego. Położyłem telefon na łóżku i spojrzałem na wiszący na ścianie zegar. Dochodziła 20-sta. Wtedy też rozległo się głośne pukanie do drzwi. 
- O chryste... dobra Minwoo, oddychaj...- po tych jakże motywujących słowach zbiegłem na dół i otworzyłem drzwi, w których stał speszony Jeongmin. Gdy mnie zobaczył wbił wzrok w ziemię i westchnął.
- Minwoo... nie wiem jak mam cię przepraszać za wczoraj...Nie wiem co mi odwaliło. Zwykle się tak nie zachowuję... - widziałem, że naprawdę żałuje swojego zachowania i jest mu potwornie głupio.
- Nic się nie stało hyung.- chłopak podniósł niepewnie głowę, po czym zerknął na ranę jaką zrobił mi poprzedniego wieczoru. 
- Ale ze mnie bydle... bardzo cię to boli?
- Hm? ..niee... nie, spokojnie. - Hyung westchnął i zrobił krok w tył.
- Rozumiem, że jestem na straconej pozycji.- nie rozumiem w jakim sensie, ale okej.
- Zwariowałeś hyung.- złapałem kolegę za rękę i wciągnąłem go do środka - Chodź... zamówimy coś jeść i obejrzymy jakiś film, hm?- widziałem jak schodzi z niego powietrze. Wymieniliśmy się uśmiechami, po czym poszliśmy do mojego pokoju. Tam włączyłem telewizor i wręczyłem chłopakowi płyty w filmami. 
- Masz ochotę na jakiś konkretny film?
- Y y... zdaję się na ciebie.- po długim namyśle chłopak postawił na jakiś horror, po czym usiedliśmy wygodnie na łóżku i zaczęliśmy oglądać. Widziałem, że oboje nie możemy się na nim skupić. Co chwilę jeden zerkał na drugiego. 
- Nie mogę przestać myśleć o tym, co ci wczoraj zrobiłem...- zatrzymałem film i spojrzałem na Jeongmina. 
- Ile razy mam ci mówić, że nic się nie stało? 
- Minwoo...
- Hm?
- Zamknij oczy.
- Po co?
- Po prostu to zrób.- tak jak prosił, tak też zrobiłem. Oparłem się o ścianę i zamknąłem oczy. Po chwili poczułem na twarzy dłoń chłopaka. Wzdrygnąłem się lekko, jednak szept sąsiada bym się nie bał trochę mnie uspokoił. Kciuk chłopaka głaskał mnie po policzku, a usta w bardzo nieśmiały i delikatny sposób muskały siniaka na mojej szyi. 
- Jeon... Hyung przestań...- po chwili wylądowałem na łóżku. Nade mną zawisła sylwetka chłopaka. Byliśmy bardzo blisko i ten fakt sprawiał, że czułem się okropnie zażenowany - Co..co ty robisz?- Jeongmin spojrzał na mnie i delikatnie pocałował mnie w czoło.
- Przepraszam Minwoo.- po tych słowach wstał i zaczął się zbierać. Otworzyłem szeroko oczy i rzuciłem się w stronę chłopaka.
- Co robisz?
- Pójdę już.
- Co? Dlaczego?
- Minwoo...- chłopak postawił mnie pod ścianą po czym oparł się o nią jedną ręką. Druga ręka delikatnie muskała moją dłoń - Umówmy się tak, że jak obaj to sobie dokładnie przemyślimy to się do siebie odezwiemy.
- A..ale o czym ty mówisz?
- Minwoo... pomału.- Jeongmin pocałował mnie w policzek i wyszedł z mojego pokoju, a następnie z domu. Czułem jak w jednej chwili wali mi się cały świat. O co mu do cholery chodzi i dlaczego się tak dziwne zachowywał? Co takiego powiedział mu Donghyun, że to spotkanie zakończyło się tak, a nie inaczej, jak byśmy pewnie oboje tego chcieli? Niewiele myśląc sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do hyunga.
- Mm...co tam?
- Co ty mu powiedziałeś...
- Hm? Coś się stało?
- Gdzie jesteś...?
- Właśnie odwożę Jeongjoona do domu... jak chcesz to do ciebie wpadnę.
- Czekam...- rozłączyłem się i rzuciłem komórkę na biurko. Miałem ochotę wyć i demolować wszystko co stanie na mojej drodze. Teraz wszystko zależało od Donghyuna... w sumie... sam nie wiem od kogo. Czułem, że już nic z tego nie będzie. Może zbyt szybko przyznałem się hyungowi, że coś czuję do jego przyjaciela, a on obrócił to przeciwko mnie? Nie... nie wydaje mi się żeby taki był.
Po około 10 minutach usłyszałem pukanie do drzwi. Zbiegłem na dół i je otworzyłem. W progu stał zaciekawiony i zaniepokojony hyung. Nie pytając mnie o pozwolenie wszedł do domu i zamknął za sobą drzwi.
- Był tutaj?- zapytał, po czym zaczął się rozbierać. Nie mówiąc ani słowa zaprowadziłem go do swojego pokoju i trzasnąłem drzwiami. Nie wytrzymałem... osunąłem się po nich i zacząłem płakać. Zdezorientowany hyung usiadł przede mną i mocno mnie przytulił - Minwoo, co się stało?
- Co ty mu o mnie nagadałeś?- starałem się zachować spokój, ale czułem, że to dla mnie zbyt wiele. Dławiąc się łzami próbowałem w jakikolwiek sposób dogadać się z hyungiem.
- Nie powiedziałem mu o tym, że ci się podoba jeśli o to ci chodzi... 
- To czemu zachowywał się tak dziwnie?!- wytarłem oczy i spojrzałem na lekko przestraszonego Donghyuna - Przepraszam...
- Minwoo.... po kolei.- chłopak zaciągnął mnie w stronę łóżka, po czym usiadł na nim opierając się o ścianę i poklepał swoje kolana - Siadaj.- jak nakazał, tak też zrobiłem. Usiadłem na hyungu i mocno się do niego przytuliłem. Czułem przy nim pewnego rodzaju spokój i wyciszenie. Mimo że w środku targały mną negatywne emocje, nie były one w stanie wydostać się na zewnątrz - Powiedz mi na spokojnie jak wyglądało to wasze spotkanie.
- Hyung przyszedł do mnie i zaczął mnie przepraszać za wczoraj.... później mieliśmy oglądać film, ale nie mogliśmy się na nim skupić. Jeongmin zaczął całować mnie po tym siniaku, a później położył mnie na łóżku i stwierdził, że musimy z tym wszystkim poczekać... że oboje musimy dokładnie przemyśleć sobie tą sprawę... o co mu chodzi?- spojrzałem na chłopaka, który patrzył na mnie z wielką troską... niczym starszy brat. Wytarł mi łzy i westchnął:
- Jeongmin już taki jest... Niby wszystko fajnie i tak dalej, ale jak przychodzi co do czego to się wycofuje. 
- Dlaczego? Co jest ze mną nie tak?
- Mm.. tu nie chodzi o ciebie. On zawsze tak ma... także niczym się nie przejmuj i daj mu trochę czasu.
- Hyung... ale skąd mu przyszło do głowy, że chcę z nim coś zaczynać? Musiałeś mu coś powiedzieć...
- Oj wiesz.... próbowałem go podpytać co o tobie myśli i tak dalej... może stąd to wziął. 
- A wiesz chociaż co o mnie myśli?
- Mhm... powiedział mi, że jesteś fajnym chłopakiem, ale nie wie czy może coś z tobą zaczynać, bo się boi że go odrzucisz. Poza tym to za wcześnie... chce żebyście się najpierw bliżej poznali żeby później żaden z was się nie rozczarował.
- Nie rozumiem...- Donghyun westchnął, po czym wtulił mnie w swoją klatkę piersiową i okrył kocem.
- Jeongmin zakochał się.. dokładnie to było hm... chyba dwa lata temu, w starszym od siebie mężczyźnie. Koleś miał z dobre 30 lat. Wiadomo w jakim celu się z nim spotykał, a że ten dzieciak był w nim bezgranicznie zakochany był w jego łóżku na każde jego zawołanie. Dopiero po pół roku ciągłego bzykania się doszło do niego, że jest jedynie wykorzystywany i że ten facet go nie kocha. Teraz Jeongmin woli dobrze kogoś poznać nim zacznie z tym kimś kręcić- nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Jeongmin jest naprawdę bardzo skrzywdzonym przez życie chłopakiem. Jedyne na co miałem ochotę to pójść do niego i mocno go przytulić... tak po prostu. Pragnę być dla niego oparciem i kimś, przy kim będzie czuł się bezpiecznie. Nie potrafiłbym go skrzywdzić... za bardzo mi na nim zależy.
- Jeongmin nie wygląda na kogoś takiego...
- Wiem... stara się grać twardego, ale jak przychodzi co do czego to pokazuje swoje prawdziwe oblicze.- westchnąłem i spojrzałem na kolegę.
- Ile dać mu czasu?
- Wiesz co... myślę, że prędzej czy później on wymięknie i się do ciebie odezwie. Ty lepiej dokładnie sobie przemyśl to czy jesteś gotowy na związek z chłopakiem... wiesz jak niektórzy na to patrzą.
- Wiem...- nabrałem dużą ilość powietrza i nadymałem policzki na co hyung zareagował szerokim uśmiechem -A jak to było z tobą i Jeongjoonem?
- To znaczy?
- Głównie chodzi mi o reakcje waszych rodzin.
- Rodzice Jeongmina i Jeongjoona są strasznie mili i wyrozumiali, także jeśli chodzi o nich to nie było z tym problemu. A moi rodzice siedzą w Stanach.... w sumie to nic o mnie nie wiedzą. 
- O... przepraszam... nie powinienem o to pytać...
- Nic się przecież nie stało głupku.- zrobiło mi się strasznie głupio. Przytuliłem Donghyuna, głaszcząc go tym samym po głowie. Hyung masował dół moich pleców, co przyprawiało mnie o szybsze bicie serca. Nie wiem czy było to spowodowane moją nieśmiałością czy tym że mam już tyle lat ile mam i mam już ochotę na... to. Hm, właśnie. Niby tutaj się wszystkiego wstydzę, ale czasem mam momenty, w których rzuciłbym się na najbliższą mi osobę i zaciągnął ją do łóżka. Dopiero teraz zauważyłem jakim jestem dziwnym chłopakiem.
- H...hyung...?
- Hm?- Donghyun spojrzał na mnie lekko przymrużonymi oczyma. Tylko nie to... kuźwa mać, przecież nie możemy.
- Co my robimy?- tak... może i to pytanie było głupie, ale lepiej żebym zakończył to teraz niż po wydarzeniu, którego oboje byśmy żałowali.
- Wiesz co mi się w tobie podoba?
- C...co?
- To że jesteś taki tajemniczy, nieśmiały... trochę zamknięty w sobie. Jeongjoon taki nie jest. Jest chłopakiem strasznie pędzącym do przodu.. bezprośrednim i otwartym...
- Em.. to... to czemu z nim jesteś?- błagam, niech to się już skończy. Nie chcę tego... czuję, że będę tego żałował. Przecież tak nie może być.. zaszliśmy stanowczo za daleko.
- Jak już mówiłem, kocham go... ale czasami potrzebuję odskoczni. 
- Hyung dosyć...- wstałem i stanąłem koło okna. Czułem jak wszystko we mnie chodzi. Chciałem wsparcia od hyunga...a on chciał to jedynie wykorzystać.
- Minwoo, o co ci chodzi?
- Masz chłopaka, prawda? To nie przystawiaj się do innych...
- Minwoo...
- Idź już stąd, proszę cię...- chłopak wstał, po czym bez słowa wyszedł z pokoju. Pragnąłem porozmawiać teraz z Minah. Ta sytuacja jest dla mnie zbyt zagmatwana i wszystko dzieje się w zbyt szybkim tempie. Co ja mam teraz zrobić? Do wszystkiego przyznać się Jeongminowi czy lepiej starać się o tym zapomnieć? Jeśli mu o tym powiem, wieść szybko dojdzie do jego młodszego brata, a nie chciałbym go ranić. Niewiele myśląc położyłem się do łóżka i sięgnąłem po telefon.
<- Młoda, jak będziesz mogła to błagam cię, zadzwoń...


~c.d.n.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------


28 sierpnia 2015

Jeongmin & Minwoo ~cz.5 [Chłopak z kawiarni]



                   Czas dłużył mi się niewyobrażalnie. Dochodziła już pora obiadowa, a Jeongmin nadal nie dawał znaku życia. Pozostali chłopcy zresztą też. Pewnie odsypiają albo męczą się z kacem. Hm... w sumie co mnie to obchodzi... są dorośli i niech robią co chcą. 
Niechętnie wstałem z łóżka i podszedłem do lustra. Na mojej szyi widniała ogromna, sina rana po ugryzieniu chłopaka. Wyglądała zupełnia jak malinka tylko bardziej pokaźnych rozmiarów. Czułem się z tym idiotycznie... malinki można robić sobie w podstawówce, a nie będąc dorosłym. 
- Oppa..- odwróciłem się gwałtownie, naciągając tym samym bluzę na fioletowe miejsce. W drzwiach stała Minah przyglądająca się uważnie temu co robię. 
- Co jest?- siostra zrobiła krok w przód i zamknęła za sobą drzwi. Następnie podeszła do mnie i jednym zwinnym ruchem odsłoniła moją "malinkę". 
- Ooo... widzę, że jednak coś tam podziałałeś.
- Nie rozśmieszaj mnie...
- Coś się stało... tak? Skrzywdził cię?
- Nie... po prostu wszystko dzieje się zbyt szybko. Sam już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
- Hm... powiedz mi po prostu, tylko tak szczerze jak to między wami jest.- westchnąłem i podszedłem do okna odsłaniając rolety. Na podwórku siedział Kwangmin pijący kawę. Po chwili na dwór wyszedł Jeongmin w samych bokserkach, z kubkiem w ręku. Rozglądał się przez pewien czas po ogrodzie i już otwierał usta by coś powiedzieć, ale wtedy jak poparzony z domu wybiegł Youngmin i rzucił mu się na szyję. 
- Nijak... niczego między nami nie ma i nie będzie...- trzasnąłem oknem i pospiesznie wyszedłem z pokoju. Dlaczego jestem o niego tak cholernie zazdrosny? Przecież to głupie. Emocje we mnie buzowały. Miałem ochotę pójść do chłopaka i wykrzyczeć mu w twarz, że mi się podoba, ale wtedy automatycznie byłbym na straconej pozycji. Poza tym widzę jak Youngmin się do niego klei więc to logiczne, że na pewno będą razem. Znają się pewnie jak dwa łyse konie, a ja? Znam się z Jeongminem zaledwie trzy dni. Wyszedłem z domu, by trochę ochłonąć. Chciałem iść nad Han i trochę nad tym wszystkim pomyśleć, ale wtedy przypomniałem sobie, że uciekłem z wycieczki, którą zorganizował dla mnie sąsiad, w skutek czego nie wiem w którą stronę mam nad ten Han iść. 
- Minwoo?... gdzieś ty się wczoraj podział?- Donghyun... wziąłem głęboki oddech i odwróciłem się w stronę hyunga. 
- Co za różnica...- rzuciłem drżącym głosem i zacisnąłem usta by się nie rozpłakać. 
- Co się stało...?- chłopak podszedł do mnie, po czym objął mnie ramieniem i zaczął gdzieś prowadzić. Było mi wszystko jedno gdzie idziemy... byleby było to z dala od domu. W tym samym momencie nie myślałem o tym co mówię... dałem się całkowicie ponieść emocjom.
- Jeongmin i Youngmin... co ich łączy...
- Ahh...- hyung uśmiechnął się i zacisnął mocniej ramię na moim ciele - Nie są razem, spokojnie.
- To dlaczego zachowują się jakby byli? 
- No to może po kolei. Jeongmin zna się z bliźniakami od małego. Bawili się w jednej piaskownicy, ich rodziny jeździły razem na wakacje... wiesz o co chodzi. Ja i Hyunseong dołączyliśmy do ich paczki dopiero cztery lata temu, a oni do tego czasu zdążyli bardzo dużo przejść. - gdy chłopak zauważył zainteresowanie z mojej strony uśmiechnął się lekko i mówił dalej - Jak Youngmin miał około 14 lat zachorował na raka nerki. Dawcą oczywiście miał być Kwangmin, ale mimo że są bliźniakami, to coś tam nie powychodziło im w tych badaniach i niestety nie mógł nim zostać, a że Jeongmin jest najlepszym przyjacielem jakiego tylko można sobie wymarzyć poszedł dla niego pod nóż... uratował mu po prostu życie.- zamurowało mnie... nie wiedziałem co sensownego mam odpowiedzieć.
- A...ale przecież.. można żyć z jedną nerką...
- Ponoć tak... ale Jeongmin chciał, by Youngmin był w pełni zdrowy i funkcjonował jak normalny człowiek.- w moich oczach pojawiły się łzy. Widzę, że do tej pory nie miałem pojęcia jak cudowną osobą jest mój nowy sąsiad. Szczerze mówiąc nie wiem czy byłbym w stanie poświęcić własne zdrowie dla jakiejś osoby - Także sam widzisz Minwoo... oni są po prostu najlepszymi przyjaciółmi, nic więcej. - zrobiło mi się strasznie głupio. W sumie nie dziwię się, że Jeongmin nic mi nie powiedział. Jest to raczej dość intymna sprawa, o której nie powinno mówić się na początku znajomości. Pewnie jakbym cierpliwie poczekał sam by mi to powiedział, ale cóż... na światło dzienne znów wyszło moje gówniarstwo i dziecinność... było mi wstyd za swoje zachowanie. 
- A ty hyung?... Zrobiłbyś coś takiego, na przykład dla Jeongmina?
- Hm... kocham go jak brata, ale nie wiem czy miałbym na tyle odwagi...
- Właśnie... czyli coś musi między nimi być...
- Nie... możesz mi wierzyć, że niczego między nimi nie ma. Znam ich cztery lata i wiem, że nigdy do niczego między nimi nie doszło i raczej nie dojdzie. Nawet jakby coś do siebie poczuli wątpie by chcieli ryzykować przyjaźń dla związku. Przecież jakby zerwali utrzymanie przyjaźni byłoby strasznie trudne, prawda?
- Niby tak... ale może będą w stanie zaryzykować dla tych kilku intymnych i bliskich chwil, hm?- Donghyun zachichotał i spojrzał na mnie rozczulony. 
- Jakby chcieli to już by to dawno zrobili Minwoo. Hm... a swoją drogą... czemu tak wypytujesz o Jeongmina? - oho... mogłem się spodziewać tego pytania.
- Chcę po prostu lepiej poznać mojego sąsiada.
- Wiem, że ci się podoba i nie rozumiem dlaczego nie chcesz się do tego przyznać. 
- Hyung...- czułem jak moja twarz zalewa się rumieńcem. Nie lubię rozmawiać na takie tematy... strasznie mnie krępują. 
- Rozumiem więc że nigdy nikogo nie miałeś... nigdy się nie całowałeś... i nigdy nie poszedłeś z nikim do łóż...
- Hyung przestań no!
- Dobrze, już się tak nie denerwuj. Dlaczego takie tematy cię tak zawstydzają?
- Nie wiem.... może dlatego, że nigdy z nikim nie byłem i nie wiem co i jak...
- Spróbuj coś z Jeongminem.- chłopak podszedł do budki z jedzeniem, po czym kupił dwa razy jeon. Gdy wręczył mi jedno z nich zacząłem zajadać się nim jak głupi. 
- Wolę nie.
- Dlaczego? Jeongmin to facet idealny. Jest opiekuńczy, zabawny, oddany, świetnie spędza się czas w jego towarzystwie... czego chcieć więcej.
- Hyung...?- oblizałem palce i spojrzałem na chłopaka - Przepraszam, że pytam... ale... wy wszyscy jesteście no... gejami?- boże... co za durne i nieodpowiednie pytanie. 
- No tak się złożyło... a czemu pytasz?
- Hm... to czemu nie ma między wami par?
- Nie chcemy ryzykować przyjaźni. A tak w ogóle to nie zmieniaj tematu... przypomnę ci, że rozmawialiśmy o tobie i Jeongminie.- westchnąłem i spojrzałem na Donghyuna kręcąc głową - Właśnie... szukał cię rano, ale wszyscy byli wczoraj tak nagrzmoceni, że nie wiedzieli co mu mówić.- niechętnie rozpiąłem bluzę i pokazałem chłopakowi ślad po ugryzieniu chłopaka.
- Dlatego wczoraj wyszedłem...
- Ałł... nie wygląda to zbyt fajnie. Bardzo cię boli?
- Teraz już nie.- w tym samym momencie rozmowę przerwał nam dźwięk mojego telefonu - Przepraszam.... słucham?- była to Minah... poinformowała mnie o tym, że rodzice zabierają ją do Wonju na kilka dni. Przed zakończeniem wakacji chcą posiedzieć trochę u dziadków. Piskliwym i uradowanym głosem mówiła, że mam teraz wolny dom i że mam to w pełni wykorzystać. Gdy mi o tym mówiła czułem pewnego rodzaju radość, a z drugiej strony strach i niepokój. Rozłączyłem się. Hyung patrzył na mnie zaciekawiony kończąc jednocześnie jeść jeon - Rodzice z siostrą jadą na kilka dni do Wonju...
- Hm..- chłopak uśmiechnął się potargał mi włosy - Wiesz co robić.
- A daj spokój hyung... 
- Aishh, a ty już o jednym. Nikt nie mówi wam, że macie iść ze sobą od razu do łóżka... w sumie byłoby to głupie i niedopowiedzialne. Ale przecież możesz zaprosić go na jakiś film czy coś, pogadać, lepiej go poznać, hm?- ma rację.
- Póki co poczekam aż pierwszy się do mnie odezwie... po tej wczorajszej akcji nie będę do niego wydzwaniał.- ruszyliśmy w stronę miejsca, w którym mieszkałem. Muszę przyznać, że po tym spacerze i rozmowie czuję się znacznie lepiej. Donghyun to naprawdę fajny chłopak i wspaniały kolega. Rozmowa z nim bardzo mnie uspokoiła i dała troszkę do myślenia. Zacząłem się zastanawiać czego tak naprawdę boję się w kontakcie z drugim człowiekiem. Dlaczego nie chcę do siebie nikogo dopuścić... przecież nikt mnie nigdy nie skrzywdził. A mimo to za każdym razem jak jestem w bliskiej relacji z drugim człowiekiem czuję wstręt i ogromny strach. Teraz wiem, że jeśli będę chciał o tym porozmawiać, śmiało będę mógł uderzać z tym do hyunga. Podczas drogi powrotnej dużo rozmawialiśmy o naszych osobistych sprawach, Donghyun bardzo dużo opowiadał mi o Jeongjoonie... z początku jak ich razem zobaczyłem byłem pewien, że hyungowi chodzi tylko i wyłącznie o seks... teraz widzę jak bardzo kocha tego dzieciaka i wiem, że jest w stanie zrobić dla niego wszystko. Też chciałbym być w takiej relacji. Mieć kogoś w kim ma się oparcie, kto cię wysłucha, zrozumie i obdaruje dobrą radą... kto codziennie będzie mówił jak bardzo jestem dla niego ważny, że mnie kocha i potrzebuje... to musi być cudowne przeżycie. Szkoda tylko, że moja nieśmiałość i dystans do ludzi nie pozwalają mi na tą odrobinę szczęścia. 
Gdy zaszliśmy pod dom samochodu już nie było. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na uśmiechniętego hyunga. 
- Spokojnie... idę teraz do Jeongmina to z nim pogadam. - skinąłem jedynie głową, jednak po kilku sekundach wtuliłem się w wyrzeźbione ciało chłopaka. Ten objął mnie i zachichotał - O co chodzi?
- Dziękuję...
- Za co?
- Za rozmowę... jesteś moim najlepszym hyungiem.- podniosłem głowę i uśmiechnąłem się do chłopaka. Ten po odwzajemnieniu uśmiechu przeczesał mi ponownie włosy i ruszył do domu swojego przyjaciela. Po odprowadzeniu go wzrokiem zniknąłem za drzwiami domu. Czułem się... dobrze... tak, śmiało mogę powiedzieć, że ta rozmowa bardzo mi pomogła. Po wejściu do pokoju wyjrzałem przez okno, by zerknąć na to, co dzieje się na podwórku sąsiada. Jeongmin siedział na hamaku, trzymając na kolanach swojego młodszego brata. Przy ogrodowym stole krzątali się bliźniacy, a Hyunseong leżał na kocu i wygrzewał się w słońcu. Wszyscy wesoło rozmawiali i co chwilę się śmiali... jedynie Jeongmin wtulony w szyję Jeongjoona wyglądał na zmartwionego. 
- Heeej.- Donhyun wszedł do ogrodu. Schowałem się nieco za firanką i uważnie przysłuchiwałem się ich rozmowie.
- Hyuuuuuung!- Jeongjoon naprawdę ucieszył się na widok swojego chłopaka. Na samą myśl na twarzy pojawił mi się szeroki uśmiech. 
- Hej mysza... daj mi chwilę, tylko pogadam z twoim głupkowatym bratem.... Jeongmin...
- Czymś podpadłem?- uwielbiam jego głos... jest tak niski i męski, że na sam jego dźwięk przechodzą mnie ciarki.
- Być może.. chodź do domu.- aishh... ciekawe co Donghyun mu o mnie powie. Mam tylko nadzieję, że nie wygada mu tego, że mi się podoba. Po chwili na podwórku zapanowała cisza. Słyszałem jedynie szepty bliźniaków i Jeongjoona, zastanawiających się nad tym o czym rozmawiają teraz chłopcy. Mi nie pozostało nic innego jak czekanie. Położyłem się na łóżku i włączyłem telewizor, jednak program nadawany przez stację "rozrywkową" był tak nudny, że momentalnie zasnąłem. 
       Gdy się obudziłem na dworze panował już mrok. Sięgnąłem po telefon, by zobaczyć która jest godzina.
- Już 19-sta?...aishhh...- wtedy też rozległ się dźwięk przychodzącego sms'a.
<- Dopiero skończyłem rozmowę z Jeongminem, przepraszam, że to tyle trwało. Umówmy się jutro około 16-stej, przy tej budce, w której dzisiaj jedliśmy, to ci wszystko opowiem, a póki co szykuj się na przyjście tego pacana. Miłej zabawy!
Miłej zabawy? Do głowy przyszła mi tylko jedna myśl. Zerwałem się z łóżka i czym prędzej pobiegłem pod prysznic.... no co? Nigdy nic nie wiadomo.


~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------



25 sierpnia 2015

Jeongmin & Minwoo ~cz.4 [Chłopak z kawiarni]



                     Czuję się dziwnie. Pogubiłem się w tym wszystkim. Sam tak naprawdę nie wiem czego chcę. Czy kryć się z tym, że czuję się osobą homoseksualną i starać się żyć normalnie, czy przyznać się do tego rodzinie i znajomym i całkowicie zamknąć się w sobie i odciąć się od świata. Wiem, że jakbym się do tego przyznał poczułbym wielką ulgę... z drugiej jednak strony czułbym się tak zażenowany, że nigdy więcej nie pokazałbym się światu na oczy. Jeśli jednak będę trzymał to w sobie, to to uczucie prędzej czy później mnie wykończy i wyniszczy psychicznie. Sam już nie wiem co jest gorsze...
- Oppa...- spojrzałem na głowę Minah wychylającą się zza drzwi. 
- Hm?
- Przesiedziałeś w pokoju cały dzień...
- Wiem.
- Jest już 19-sta... Jeongmin po ciebie przyszedł...- zerwałem się na równe nogi po usłyszeniu jego imienia. Siostra weszła do pokoju zamykając za sobą drzwi - Powiedziałam mu żeby poszedł do domu i że przyjdziesz tam jak się zbierzesz.- po tych słowach usiadła na łóżku i wbiła we mnie wzrok - Jeongmin Oppa ma tu coś na rzeczy, prawda?
- Nie chcę o tym gadać.
- Dlaczego? Skoro wyznałeś mi swoją największą tajemnicę to to też możesz mi powiedzieć.
- To co powiem będzie głupie... wolę tego uniknąć i starać się zachowywać jak osoba dorosła...
- Podoba ci się, a ty pewnie przejmujesz się tym, że to wszystko stało się zbyt szybko, mam rację?- milczałem... było mi wstyd przyznawać się do tak bzdurnej rzeczy - Minwoo...
- Minah... nie męcz mnie już, proszę cię... pogadamy o tym jak będę w stu procentach pewny co do niego czuję...
- Hm...- dziewczyna wstała i wyciągnęła z szafy moją najlepszą bluzę, po czym mi ją wręczyła - Skoro ci się podoba, spróbuj no wiesz... poflirtować z nim.- ta... ja i flirt. Tylko się ośmieszę. Nigdy z nikim nie flirtowałem, a już na pewno nie z chłopakiem. Sięgnąłem po bluzę i szybkim ruchem narzuciłem ją na siebie. 
- O czym ty mówisz...
- Oppa, próbuj... uwierz mi, że na pewno ci się to opłaci. Nikt nie byłby w stanie odmówić tak słodkiemu i przystojnemu chłopakowi jak ty.- spojrzałem na Minah, po czym oboje zachichotaliśmy. 
- No dobrze młoda... to jeszcze mi powiedz jak mam to zrobić.- szkoła uwodzenia według Minah, część pierwsza. Dziewczyna posadziła mnie na łóżku, po czym usiadła obok mnie. Muszę przyznać, że czułem się bardzo dziwnie z tym, że młodsza siostra będzie mnie uczyła flirtowania. Aish... ale co się dziwić. Jest bardzo ładna i co chwilę ktoś się z nią umawia więc już wie co i jak. 
- Siadasz obok niego i zaczynacie rozmawiać o jakiś męskich pierdołach... po pewnym czasie.. tylko pamiętaj żeby nie zrobić tego zbyt szybko, zaczynasz delikatnie dotykać palcami jego dłoni. Gdy zacznie dopytywać o co chodzi, złapiesz go za rękę, oprzesz na nim głowę i powiesz, że ci strasznie zimno.... on już będzie wiedział co robić.
- Zwariowałaś.
- Czemu?
- To nie przejdzie... nie w moim wypadku.
- Ale Oppa...
- Pójdę tam po prostu posiedzieć i lepiej poznać jego przyjaciół...a reszta sama się jakoś potoczy.- potargałem włosy Minah z lekkim uśmiechem, po czym opuściłem pokój. Czułem jak wszystko we mnie chodzi. Byłem bardzo zestresowany na myśl o tym ognisku. Przeprowadzka, obcy ludzie, nowe miasto... to dla mnie stanowczo za dużo. Wyszedłem przed dom i poczułem lekkie hamulce niepozwalające mi iść dalej. W sumie to miałem ochotę zamknąć się w czterech ścianach swojego pokoju i w ogóle z niego nie wychodzić. Dlaczego nieśmiałość jest tak bardzo uciążliwa? Cholernie mnie to męczy i pewnie bardzo dużo przez nią tracę.
- Też dopiero się wybierasz?- hm? Spojrzałem zaskoczony w stronę pytającego głosu. Przed domem Jeongmina stał Donghyun.
- Tak... 
- Też dopiero co przyjechałem... chodź, nie ma na co czekać.- przytaknąłem i po chwili znalazłem się przy chłopaku. Hyung mierzył mnie wzrokiem i lekko się uśmiechał. Nie miałem pojęcia o co mu chodzi, ale ta sytuacja wydawała mi się bardzo dziwna i krępująca. Po wejściu do mieszkania Donghyun zawołał kogoś o imieniu Jeongjoon. Po chwili znalazł się przy nim na oko 14-letni chłopiec. Hyung objął go w pasie i pocałował w czoło na co zareagowałem niezbyt dojrzale, ale gdy widzi się coś takiego tak nagle można ogłupieć.
- Nie przywitasz się z gościem?- zapytał Donghyun pieszcząc nosem włosy chłopaka. Ten uśmiechnął się lekko i podał mi rękę.
- Jeongjoon... miło mi.
 - Ym... Minwoo...
- Nowa zdobycz mojego braciszka? 
- Słucham..?
- Jeongjoon... to wasz nowy sąsiad i kolega Jeongmina.- sprostował sprawę Donghyun, po czym klepnął chłopaka w tyłek - Czekaj na mnie w pokoju.- 14-latek posłusznie pobiegł do pokoju, a ja spojrzałem pytająco na hyunga - Co jest?
- To... twój chłopak? Brat Jeongmina?
- Mhm... a o co chodzi? 
- Nie no... o nic...a...to pytanie z tą nową zdobyczą..?
- Nie przejmuj się tym... Jeongjoon jest trochę nieznośny, opryskliwy i strasznie zazdrosny o Jeongmina.
- Zapamiętam...- uśmiechnąłem się lekko i rozejrzałem się po domu - Gdzie są wszyscy?
- Pewnie w ogrodzie... leć tam i powiedz chłopakom, że jestem...ja przyjdę do was... za jakąś godzinę.- po tych słowach uśmiechnął się zadziornie i pobiegł na górę. Westchnąłem i ruszyłem we wskazane przez hyunga miejsce. Rzeczywiście...cała czwórka siedziała przy ognisku pijąc piwo i zajadając się różnymi pysznościami.
- Hej..- chłopcy odwrócili się w moją stronę, po czym każdy zaczął się ze mną radośnie witać. Znów przez chwilę poczułem, że mam przyjaciół.
- W końcu przyszedłeś!- krzyknął wręcz Jeongmin i jak poparzony w mgnieniu oka znalazł się u mojego boku. Czułem jak śmierdzi od niego alkoholem. Od razu wiedziałem, że ten wieczór nie będzie raczej należał do przyjemnych.
- Em.. Donghyun też przyszedł... ale poszedł z Jeongjoonem na górę.
- A niech robią co chcą... są dorośli.- Jeongmin przygryzał co chwilę wargi i patrzył naprzemiennie w moje oczy i na usta.
- To co?... Zjemy coś?- chłopak uśmiechnął się jedynie i zaprowadził mnie w stronę ogniska. W tym samym czasie serce chciało rozsadzić mi klatkę piersiową. Byliśmy tak blisko od czegoś z czym pragnąłem wstrzymać się przez bardzo długi czas. Nie lubię tak bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem. Jeśli ktoś mówi do mnie z bliskiej odległości, flirtuje ze mną czy mnie dotyka, mam ochotę uciec i schować się głęboko pod ziemią. Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią zagadać osobę, która im się podoba i to jeszcze w taki sposób, by ta osoba odwzajemniła zaloty. Gdy usiadłem przy ognisku Kwangmin wręczył mi piwo i szeroko się uśmiechnął.
- Pij bo spięty jesteś.. i uważaj na Jeongmina, bo mówił, że ma straszną chcicę.- po tych słowach pozostali chłopcy wybuchli śmiechem, a ja jedynie zalałem się rumieńcem. By ukryć zażenowanie zamoczyłem usta w zimnym piwie. Miałem nadzieję, że po wypiciu go... i kilku jego następców rozluźnię się i będę chociaż w stanie z nimi normalnie rozmawiać. Myliłem się. W tym czasie jak na złość zaczęły dobiegać nas odłosy kochających się w domu chłopców. Zachłysnąłem się napojem, ale swoją pomocą posłużyła mi ręka Youngmina.
- Lepiej?
- Nie krępuje was to?- zapytałem wycierając usta.
- Nie... tutaj to norma. Jak Hyung dorwie się do Jeongjoona, to nie ma zmiłuj. 
- Nie jest na to za młody?
- Na co?- tuż przy moim uchu znalazły się usta Jeongmina. Przełknąłem z trudem ślinę i wlepiłem wzrok w ogień.
- Wiesz... to po co pytasz..
- Krępuje cię to?
- Hyung... przestań.- po tych słowach zostałem dość boleśnie ugryziony w szyję- Zwariowałeś?! - zrywając się na równe nogi, ze łzami w oczach zaciskałem rękę na bolącym miejscu. Oczy pozostałych chłopców były wbite we mnie jak w obrazek. Jeongmin uśmiechał się jedynie ledwo trzymając się na nogach - Zaopiekujcie się nim...- rzuciłem z zaciśniętym gardłem i pospiesznie opuściłem posesję chłopaka. Wiem, że jest pod wpływem alkoholu i pewnie jutro nie będzie tego pamiętał, ale to wydarzenie na pewno odbije się na naszej znajomości... przynajmniej z mojej strony. Poza tym dużo rozmawialiśmy... wie jaki mam stosunek do alkoholu... wie jak bardzo boję się kontaktu z ludźmi...a mimo to spił się i odwalał takie rzeczy. Mówię... to dla mnie stanowczo za dużo... wszystko dzieje się zbyt szybko, a ja powoli przestaję sobie z tym wszystkim radzić.

~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

20 sierpnia 2015

Jeongmin & Minwoo ~cz.3 [Chłopak z kawiarni]



                      Bałem się. Czułem się fatalnie z myślą, że zaraz mam poznać najbliższych przyjaciół Jeongmina. Bałem się, że zrobię czy powiem coś głupiego, a oni od razu mnie wykluczą. Strasznie się denerwuję podczas poznawania nowych osób więc szansa powiedzenia czegoś idiotycznego jest wielka. Starałem się jakoś rozluźnić i wmówić sobie, że to nic takiego.. że nie mam się czym stresować, ale ręka sąsiada umiejscowiona na moim boku mi to stanowczo utrudniała. 
- Hyung..
- Tak?
- Myślisz, że przypadnę im do gustu?
- Oczywiście, że tak... nie masz się czym denerwować.- bardziej w sumie denerwowałem się bliskością chłopaka. Jak mnie dotykał czułem dziwne ciepło przeszywające moje ciało. Wmawianie sobie, że to jedynie kolega w niczym niestety nie pomagało. Gdy podeszliśmy pod główne wejście Jeongmin rozejrzał się dookoła, po czym wesoło zaszczebiotał - O! Idą!- na jego twarzy malował się szeroki uśmiech. Widać było, że łączy go z tymi ludźmi głęboka i prawdziwa przyjaźń... nic, tylko pozazdrościć. 
- Hyuuuuung!- do mojego jedynego, seoulskiego kolegi podbiegła dwójka identycznych chłopców. Wyglądali jakby ktoś wyciągnął ich z anime. Idealne rysy twarzy, gęste włosy i wielkie, ciemne oczy. Zaraz za nimi z lekkimi uśmiechami na twarzach podeszło dwóch, chyba starszych ode mnie chłopców. Przywitali się z Jeongminem męskim uściskiem dłoni, po czym oczy całej grupy zostały skierowane w moją stronę. Czułem jak się czerwienie. Pospiesznie ukłoniłem się i wyjąkałem:
- Cz...cześć.... nazywam się Minwoo, miło mi was poznać...- czułem jak stres nie pozwala mi się wyprostować. Po chwili na plecach poczułem delikatną dłoń Jeongmina, która pomogła mi stanąć w pionie.
- To moi przyjaciele, o których ci tyle mówiłem... Kwangmin i Youngmin.. na pierwszy rzut oka identyczni, ale jak przyjrzysz im się dokładniej, zauważysz, że Youngmin ma małą bliznę na szczęce... póki co tak możesz ich rozpoznawać.- chłopcy spojrzeli na mnie i szeroko się uśmiechnęli - A to Hyunseong i Donghyun... twoi Hyungowie.- widziałem jak Donghyun wyciąga rękę w moją stronę, ale chęć kulturalnego zachowania ponownie zmusiła mnie do głębokiego ukłonu.
- A więc to ty jesteś nowym sąsiadem tego wesołka.- Donghyun podszedł do mnie, po czym wyprostował mnie i się uśmiechnął - Mimo że wczoraj się poznaliście bardzo dużo mi o tobie mówił... praktycznie japa mu się nie zam...
- Hyung...- Kwangmin skarcił starszego chłopaka wzrokiem, po czym zawiesił się na barkach Jeongmina - Swoją drogą Minwoo współczuję ci takiego sąsiada.
- Aishhh ty draniu.- Jeongmin zachichotał, po czym zaczął łaskotać młodszego od siebie chłopaka. Muszę przyznać, że ta scenka była bardzo urocza. Wyglądali zupełnie tak, jakby byli parą. 
- Panowie, koniec z tą miłością... idziemy coś zjeść? - miłością? Spojrzałem pytająco na Jeongmina, ale ten jedynie odwrócił wzrok i przytaknął na słowa Hyunseonga.
- W sumie można coś zjeść... ale chodźcie do jakiegoś cichego miejsca.
- Dlaczego? Przecież hałas i tłum ludzi to twój żywioł.
- Mój tak... ale nie zapominaj, że jest z nami Minwoo, a on nie przepada za tłocznymi miejscami.- muszę przyznać, że w tym momencie bardzo mnie zaskoczył. Poczułem się przez chwilę dla niego kimś wyjątkowym. Kimś, dla kogo rezygnuje z pójścia do ulubionego miejsca na rzecz cichej, pustej knajpki. Po ustaleniu celu naszej obiadowej wyprawy, zgodnie ruszyliśmy przez ciche uliczki Seoulu. Jeongmin nie odstępował mnie na krok. Cały czas obejmował mnie i pilnował jak oczka w głowie. Jestem pewien, że to tylko i wyłącznie dlatego, że wie, że nikogo i niczego tu nie znam i czuje się w tym momencie za mnie odpowiedzialny. Co do jego paczki... chłopaki wyglądają na naprawdę fajną i zgraną grupkę. Mam nadzieję, że uda mi się jakoś w nią wkręcić, a jak nie to trudno... nic na siłę. Jeśli nie będą chcieli mnie przyjąć, nie będę się poniżał i nalegał. Może sam Jeongmin zechce utrzymywać ze mną kontakt. Właśnie... skoro już o tym mowa. Pokrótce powiem, że od jakiegoś czasu czułem, że bardziej podobają mi się chłopcy... hm.. wpadłem na to dosłownie ze trzy miesiące temu więc jest to dla mnie zupełnie świeży temat. Nie to, że się tym szczycę czy coś...absolutnie. Jest to dla mnie dziwna sytuacja, powiem nawet szczerze, że trochę męcząca. Nie mam z kim o tym porozmawiać... może jedynie z Minah. Niby młodsza, niby siostra, ale zawsze umiała mnie wysłuchać i mi doradzić w każdej sprawie. Ale czy poruszanie tak poważnego tematu to dobry pomysł? Sam nie wiem. Dlaczego wspomniałem o tym teraz? Bo będąc z Jeongminem czuję się... nawet nie umiem wyjaśnić tego co dzieje się w środku mnie. Mózg totalnie się wyłącza, serce wali mi jak szalone, a język plącze się do tego stopnia, że nie mogę skleić jednego, poprawnego zdania. To wszystko dzieje się zbyt szybko, wiem... ale taki już po prostu jestem.
- Minwoo, coś się stało?- hm? Spojrzałem na zdziwioną grupkę chłopców wpatrujących się we mnie jak w obrazek. Podczas rozmyśleń nad moją innością nie zauważyłem nawet kiedy przystanąłem spowalniając tym samym resztę.
- Ja... pójdę już do domu...
- Minwoo, źle się czujesz?- znów poczułem na swojej talii rękę Jeongmina.
- N... tak... tak, ale dam radę wrócić sam...
- Nie ma nawet takiej opcji... Jeongmin cię odprowadzi.- spojrzałem na Kwangmina, który wpatrywał się we mnie z ogromną troską.
- Dokładnie.... później do nas dołączysz Hyung.- głos zabrał drugi bliźniak i uśmiechnął się lekko w stronę mojego sąsiada.
- Nie no dajcie spokój... idźcie coś zjeść, później do was dołączę...
- Zgubisz się głupku... chodź już, nie chcę żeby ci się pogorszyło.
- Ale...- nie dokończyłem gdyż już byłem ciągnięty w stronę autobusu. Nie mam pojęcia dlaczego tak się zachowałem. Całą noc czekałem na spotkanie z Jeongminem, ale gdy do niego doszło poczułem ogromną blokadę.. napad strachu i skrępowania. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Nie chciałem by Jeongmin mnie odprowadzał. Chciałem zostać jak najszybciej sam, by oswoić się ze swoimi myślami. To wszystko dzieje się za szybko... dlaczego jestem taką osobą, że wystarczy mi chwila rozmowy i głębsze spojrzenie w oczy, by już się zauroczyć? To takie głupie i dziecinne... aż mi za siebie wstyd.
- Usiądź.- Jeongmin posadził mnie przy oknie w autobusie, po czym zabrał się za kupowanie biletów. Gdy już to zrobił usiadł obok mnie i dotknął ręką mojego czoła.
- Co robisz?
- Sprawdzam czy nie masz gorączki. Coś cię boli?
- Em....b..brzuch... pewnie się czymś zatrułem. 
- Odprowadzę cię do domu i no nie wiem... może jakieś ziółka ci pomogą. Coś wymyślimy.
- Hyung... przepraszam, ale będę chciał pobyć sam...- nie wierzę, że to powiedziałem. Poczułem się w tym momencie jak ostatni cham. Jeongmin uśmiechnął się lekko i położył mi rękę na brzuchu lekko go masując. Poczułem jak cały się spinam.. chłopak chyba zresztą też, ale całe szczęście nic nie powiedział na ten temat.
- Minwoo jeśli czymś cię uraziliśmy to powiedz...
- Ale...
- Wyłączyłeś się tak nagle, a teraz ten ból brzucha... co się dzieje?
- Naprawdę nic... nie musisz się o mnie martwić.- uśmiechnąłem się serdecznie, po czym spojrzałem w okno. Seoul wyglądał niesamowicie. Mimo że jest to miasto ludzi goniących za karierą i pieniędzmi, to i tak robi ogromne wrażenie.
- Podoba ci się?
- Mhm... robi wrażenie.
- To fakt... ale przed tobą jeszcze bardzo dużo zwiedzania nim się połapiesz w tym labiryncie. 
- Jest aż tak źle?
- Ja tu mieszkam od urodzenia i jeszcze często zdarza mi się pogubić.
Hm... no to już wiem, że z moją orientacją w terenie łatwo mi tutaj nie będzie. Mam jednak nadzieję, że wszystkie uczucia do Jeongmina mi minął i w spokoju będę mógł zapoznawać się wraz z nim z tym miastem. A jeśli nie to cóż... będę krążył jedynie między domem a uczelnią.
- To nasz przystanek.- przytaknąłem jedynie i wysiadłem za chłopakiem. Całą drogę do domu rozmawialiśmy o szkołach w Seoulu.. dowiedziałem się, że znacznie różnią się od tych w mniejszych miastach bądź też wsiach. Szczerze zazdrościłem ludziom uczącym się tu... to musiał być zupełnie inny świat. Gdy zaszliśmy pod domy spojrzałem na chłopaka, po czym głęboko się ukłoniłem.
- Dziękuję Hyung za to, że poświęciłeś mi swój czas... i przepraszam, że zepsułem ten dzień...
- Dureń.- usłyszałem cichy chichot Jeongmina, po czym w ułamku sekundy wylądowałem w jego ramionach - Mam nadzieję, że do wieczora poczujesz się lepiej. Powiem chłopakom żeby wpadli to zrobimy sobie ognisko... Chyba że to za szybko i póki co wolisz posiedzieć tylko ze mną.
- Em... Hyung...chciałbym tak, ale nie chcę cię odciągać od przyjaciół... zaproś ich... też postaram się wpaść.
- Minwoo, źle to odbierasz...- nie chciałem dłużej ciągnąć tej rozmowy. Ukłoniłem się chłopakowi i pospiesznie ruszyłem w stronę domu - Minwoo, zaczekaj. - zamknąłem za sobą drzwi, po czym usiadłem na ziemi i głęboko westchnąłem. Źle go potraktowałem, tak wiem... ale nie potrafiłem dłużej patrzeć mu w oczy.
- Już wróciłeś? Czemu tak wcześnie?- podniosłem lekko głowę. Nade mną stała Minah i wpatrywała się we mnie wielkimi, czarnymi oczyma, przegryzając w międzyczasie jabłko.
- Minah... możemy porozmawiać? Muszę się wygadać...
- Co się stało? Skrzywdził cię? Czy chodzi o przeprowadzkę?
- Są rodzice?
- Nie... - siostra kucnęła przy mnie i pogłaskała mnie po głowie - Pojechali na zakupy... powiedz mi o co chodzi..
- Niech to zostanie między nami...
- Minwoo no... martwię się o ciebie.
- Nadal byś mnie kochała i wspierała jakbyś się dowiedziała, że jestem... inny?- czułem jak do oczu napływają mi łzy.
- Inny to znaczy jaki?
- Odpowiedz mi...
- Oczywiście, że tak Oppa... zawsze będę cię kochać choćby nie wiem co się działo.- cała Minah... wiedziałem, że zawsze mogę na nią liczyć.
- Dziekuję...
- Minwoo... jesteś na coś chory...? O co chodzi?
- Nie... ja... ja po prostu.... czuję się gejem...- po moich policzkach popłynęły łzy. Nie byłem w stanie spojrzeć na siostrę. Na pewno czuła teraz do mnie wstręt i obrzydzenie - Przepraszam...- po chwili jednak znalazłem się w objęciach dziewczyny.
- Nie masz za co przepraszać... i nie płacz, błagam cię. Poza tym bycie gejem to nic złego, naprawdę... Postaram się ci jakoś pomóc zaakceptować siebie, dobrze? - spojrzałem na Minah i jej zmartwiony wyraz twarzy.
- Nie wiem jak mam ci dziękować..
- Za co?
- Za to, że jesteś...- wytarłem łzy i wymusiłem lekki uśmiech - Pójdę do pokoju...
- Oppa, jeśli będziesz czegoś potrzebował to powiedz...- pocałowałem siostrę w czoło i powolnym krokiem udałem się do pokoju. Gdy zniknąłem za jego drzwiami poczułem nagłą ulgę. Dobrze jest się czasem wygadać ze swoich największych tajemnic i fobii. Teraz jedynie zostało mi czekanie do wieczora... może dzięki temu wyznaniu poczuję się lepiej i z czystym sumieniem będę potrafił się dobrze bawić podczas ogniska?


~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------



17 sierpnia 2015

Jeongmin & Minwoo ~cz.2 [Chłopak z kawiarni]



                       Zasnąłem bardzo późno. Cały czas żyłem emocjami związanymi z nagłą przeprowadzką i utratą znajomych. Pamiętam jedynie, że dochodziła 4 rano, razem z którą odpłynąłem do krainy snów. Obudziłem się koło 8. Wtedy też przypomniałem sobie, że o 9 byłem umówiony z Jeongminem. Pospiesznie zerwałem się z łóżka i pobiegłem wziąć prysznic. Po tej szybkiej czynności zjadłem płatki z mlekiem i czekałem na kolegę. Czułem się jak przed pierwszą randką, na której notabene nigdy nie byłem. Moi znajomi jednak co chwilę randkowali więc wiem o wszystkich emocjach temu towarzyszącym. Stres, podekscytowanie, ciekawość drugiej osoby... u mnie jednak nad całą resztą górował stres. Czułem, że podczas spotkania z chłopakiem wyjdę na skończonego idiotę, z którym Jeongmin nie będzie chciał mieć nic więcej do czynienia. 
- Jesteś chory?- zerwałem się na równe nogi i spojrzałem w stronę dobiegającego głosu. W drzwiach kuchennych stała Minah ubrana w szlafrok. 
- Nie... niby dlaczego?
- Jest dopiero 9.. nigdy nie wstajesz tak wcześnie.- dziewczyna podeszła do lodówki, po czym wyciągnęła z niej mleko.
- Umówiłem się z kolegą.
- Ooo...fajny jest? Może mnie z nim poznasz?
- Pf... za młoda jesteś...- w tym momencie rozległo się donośne pukanie do drzwi, na które Minah zareagowała szerokim uśmiechem.
- Ja otworzę.- po tych słowach w podskokach poleciała w stronę drzwi - Hej.
- Cześć... jestem Jeongmin.
- Minah, miło mi.
- Nie wiedziałem, że Minwoo ma taką ładną siostrę.- czułem jak się we mnie gotuje. Nie czekając ani chwili dłużej stanąłem obok siostry wymuszając uśmiech - Hej... myślałem, że będę musiał cię budzić.
- Poradziłem sobie sam ze wstaniem.
- Mhm... musiało być bardzo ciężko. Minwoo to straszny śpioch... czasami całymi dniami potrafi nie wychodzić z łóżka.- cała Minah... japa jej się nigdy nie zamyka.
- Spokojnie... ja go tego oduczę... to co? Gotowy na poznawanie Seoulu?- skinąłem jedynie głową, po czym wyszedłem z Jeongminem na taras. 
- Przepraszam za nią...
- Daj spokój... muszę do was częściej wpadać. Dzięki Minah lepiej cię poznam, bo jak widzę od ciebie się zbyt wiele nie dowiem.
- Taki już jestem...- chłopak uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.
- Wyluzuj trochę. Są wakacje, jesteś w Seoulu... wiesz ile tu się może wydarzyć? - mówiąc to podstawił mi pod nogi rower, który poprzedniego wieczora wystawiłem pod dom. Nie jeździłem na rowerze z dobre trzy lata, a że z moją koordynacją ruchową bywa różnie bałem się, że po wejściu na niego od razu runę na ziemię - Wskakuj i jedziemy... mamy dużo miejsc do zobaczenia.- mhm... usiadłem na siodełku i już chciałem się odepchnąć gdy nagle złośliwość losu zachwiała mną i rzuciła prosto w ramiona przestraszonego sąsiada.
- P... przepraszam...- niepewnie podniosłem głowę do góry spoglądając w wielkie oczy chłopaka.
- Nic ci się nie stało?
- Nie... czasami tak mam.
- To może przerzucimy się na metro i autobusy?
- Niee, coś ty... już jest okej.- uśmiechnąłem się lekko, po czym uwalniając się z objęć Jeongmina ponownie usiadłem na rowerze. Chłopak siadając na swoim przyglądał mi się uważnie.
- Jesteś pewny?- skinąłem jedynie głową - No dobrze... to jedź za mną... tylko ostrożnie. 
Mimo że znam go zaledwie kilka godzin czuję się przy nim bezpiecznie. Bardzo bym chciał wypaść przed nim jak najlepiej, żeby się do mnie nie zraził i został moim przyjacielem. Wszystko zależy od dzisiejszego dnia. Muszę się postarać, by nie zrobić z siebie ofiary. Z drugiej jednak strony nie powinienem nikogo udawać. Jeśli chcę zyskać jego sympatię powinienem być w stu procentach sobą, prawda? Jadąc za chłopakiem cały czas przyglądałem się jego wyrzeźbionym ramionom wystającym spod białego topu. Sam fakt, że dzisiaj w nich wylądowałem przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Dlaczego? Sam nie wiem. Było to dziwne, przyjemne i krępujące zarazem.
By nie tracić czasu podjechałem bliżej kolegi i lekko się uśmiechnąłem.
- Dokąd mnie zabierasz?
- A to zależy.
- Od czego?
- Od ciebie.- hm? Wyraz mojej twarzy zmusił Jeongmina do kontynuowania myśli - Wolisz oglądać zabytki, pójść w jakieś ciche, oddalone od ludzi miejsca, poznać Seoul ze strony tej typowo młodzieżowej czy no nie wiem...o! Może chcesz poznać moich przyjaciół?- ahh... czyli on już ma swoją paczkę. Czuję, że się w nią nie wpasuję.
- Em... wiesz co, zdam się na ciebie.- wymusiłem uśmiech, po czym znów zjechałem za kolegę. Po około 20-minutowej jeździe zatrzymaliśmy się pod wielką, zabytkową bramą, za którą rozciągał się ogromny, kolorowy park - Co to za miejsce?
- Huwon secret garden... praktycznie nikt tutaj nie przychodzi.
- Więc dlaczego zabrałeś mnie właśnie tu?
- Tutaj lepiej cię poznam... poza tym widać po tobie, że nie przepadasz za tłocznymi miejscami.
- No...to prawda.- Jeongmin uśmiechnął się, po czym złapał mnie w pasie i poprowadził w stronę wejścia. Czułem się nieswojo. Nie lubię jak ktoś mnie dotyka i to jeszcze w taki sposób. Mniejsza z tym... Weszliśmy do pięknego, tradycyjnego ogrodu. Tradycyjne, koreańskie budynki otoczone niesamowitymi drzewami i oczkami wodnymi. Starałem się trochę wyluzować... Jeongmin papla jak szalony więc dlaczego nie mogę być taki sam? - To co przewodniku? Co mi powiesz o tym miejscu?- wyrwałem się z objęć chłopaka i obracając się twarzą do niego, szedłem powoli do tyłu patrząc w jego oczy. Jeongmin złapał mnie za rękę i zachichotał.
- Będę cię trzymał żebyś nie upadł. Hm... co ja ci mogę o tym powiedzieć... O! Widzisz tamten budynek? - mówiąc to wskazał na ogromną budowlę - To pałac królewski zbudowany w 1405 roku i jest jednym z pięciu najlepiej zachowanych pałaców Joseon. Ta... w sumie to wszystko co wiem.- zasłoniłem twarz jedną wolną ręką i zacząłem śmiać się jak głupi - Ejjj, nie śmiej się. 
- Ja się nie śmieję...ja się uśmiecham. A to jest zasadnicza różnica. 
- Śmiejesz się draniu.- Jeongmin chichotał i starał się mnie łaskotać, ale sprytnie odskoczyłem na bok. Po pewnym czasie spojrzał na mnie i wziął głęboki oddech by się uspokoić - Twoja kolej.
- Ale ja nic nie wiem o tym miejscu.
- Nie o miejsce mi chodzi głupku... opowiedz mi coś o sobie.- w jednej chwili zapomniałem kim jestem. Nie lubię opowiadać o sobie. Nigdy nie wiem co dana osoba chce o mnie wiedzieć i czy to co mówię jej nie zanudza.
- Hm... to... mam 19 lat.. Mieszkałem wcześniej w Wonju, ale awans mamy kazał mi zamieszkać tutaj. Hm... kocham jeść, spać, grać w fife. Po wakacjach chcę zacząć studiować japonistykę... chyba tyle.
- Mhmmm.... gnojek z ciebie.
- Słucham?
- Jestem twoim Hyungiem... mam 20 lat.
- Oo...- ukłoniłem się delikatnie i lekko się uśmiechnąłem - Teraz twoja kolej Hyung.
- No cóż... ja nie studiuję... wolałem iść do pracy niż zmarnować 5 lat na uniwerku. Też gram w fife.. w każdy wolny dzień gram z przyjaciółmi... trzy lata temu przez pewien czas byłem trainee, ale musiałem zrezygnować. 
- Poważnie? Dlaczego?
- Tak nas tam męczyli, że moje ciało nie wytrzymało. Musiałem zacząć chodzić na rehabilitację i tak dalej. Ale powiem ci, że jak teraz tak o tym myślę, to cieszę się, że tak się stało.
- Czemu?
- Czemu, czemu..- Jeongmin spojrzał na mnie i się uśmiechnął - Bo nie będę kolejnym, zepsutym dzieciakiem. Poza tym ile ta moja kariera by trwała? W najlepszym wypadku 10 lat i co potem? 
- W sumie masz racje..
- Starsi mają zawsze racje, zapamiętaj to. - w tym momencie do naszej rozmowy wtrącił się dzwoniący telefon chłopaka -O... przepraszam. - wyciągając komórkę z kieszeni zrobił dwa kroki w tył - Słucham Cię Youngminnie.... tęsknisz? - chłopak chichotał, a we mnie narastało coraz większe uczucie złości i zazdrości - To weź chłopaków i przyjedźcie do Huwon secret garden.... No spoko, później możemy iść. No.... oczywiście, ja ciebie też... no narazie.- Jeongmin zaśmiał się i schował telefon - Przyjad...
- Twój chłopak?
- Co?
- Dzwonił twój chłopak?
- Zwariowałeś? Zawsze tak się wydurniam z kolegami.
- Mhmmm...
- Zazdrosny?
- Aishhh... nie pozwalaj sobie Hyung.- Jeongmin uśmiechnął się, po czym mnie objął - Wpadną tu moi przyjaciele, ale spokojnie... myślę, że się dogadacie.
Ta... już to widzę, ale co miałem powiedzieć? Przytaknąłem jedynie i powolnym krokiem ruszyłem z Jeongminem w stronę wejścia do parku.

~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------

14 sierpnia 2015

Jeongmin & Minwoo~cz.1 [Chłopak z kawiarni]





                         Znacie to okropne uczucie, kiedy niesamowicie długo na coś czekacie, macie coś zaplanowane, a gdy już nadchodzi ten upragniony kulminacyjny punkt, to wszystkie te plany się sypią i zmieniają? No właśnie... Jestem absolwentem liceum. Przede mną zapowiadały się cudowne, 4- miesięczne wakacje, podczas których razem z przyjaciółmi planowaliśmy wyjazd do Japonii oraz Singapuru. Czekałem na ten moment bardzo długo, z ogromną niecierpliwością, a czego dowiedziałem się tydzień przed wyjazdem? Że mama dostała świetną pracę w Seoulu i podczas wakacji musimy się tam koniecznie przeprowadzić. Na nic były moje błagania... rodzice byli nieugięci i stwierdzili, że każdy członek rodziny przez tydzień ma szukać idealnego domu dla naszej czwórki... tak, mam niestety młodszą, okropnie rozpuszczoną siostrę Minah. W dniu, w którym miałem zacząć przygodę życia, zamiast pakować się na wycieczkę, ja pakowałem całe swoje życie w tekturowe pudła i znosiłem je do ogromnego, wynajętego busa. Bolesne również w tym wszystkim jest to, że dopiero teraz przekonałem się jakich mam przyjaciół. Zamiast pożegnać się ze mną, obiecać, że będziemy utrzymywać ze sobą kontakt, że zawsze będziemy przyjaciółmi... oni jak gdyby nigdy nic, życzyli mi miłego życia w Seoulu i pojechali...tak po prostu.
Przeprowadzka z Wonju, w którym mieszkałem wcześniej zajęła nam około trzech godzin. Nie wyobrażałem sobie życia w Seoulu... jakoś nigdy nie przepadałem za tym miastem. Przytłaczało mnie masą świateł, ogromem wieżowców, niezliczoną liczbą ludzi... to nie dla mnie. Całe szczęście udało nam się znaleźć dom jednorodzinny, umiejscowiony w jednej ze spokojniejszych dzielnic tego popapranego miasta. Miałem nadzieję, że dzięki temu nie wciągnę się w wir stolicy Korei i wciąż pozostanę tym samym, spokojnym chłopakiem z Wonju.
- Rozpakowałeś się już?- westchnąłem i spojrzałem na mamę stojącą na tarasie.
- Ta...- znów spojrzałem na telefon... brak wiadomości od znajomych, szkoda.
- Jesteś głodny? Zaraz będziemy zamiawiać jedzenie.
- Nie... niczego nie chcę.- burnąłem jedynie i położyłem się na hamaku ukrytym w cieniu wysokich drzew. Tak wiem, jestem dość dziwnym chłopakiem. Wydaje mi się, że przeciętny nastolatek ucieszyłby się z awansu rodzica i przeprowadzki do stolicy. Pewnie też zaraz po przyjeździe normalna osoba rzuciłaby się w wir miasta, chodziłaby ślepo różnymi uczliczkami, próbowała jedzenia... znów przeciwieństwo mnie. Ja wolę usiąść w ogrodzie i cieszyć się samotnością. Pewnie to ona będzie moim najlepszym przyjacielem.
- Minwoo Oppa...- yh... niechętnie otworzyłem oczy i spojrzałem na stojącą nad hamakiem 16-letnią siostrę.
- Co jest?
- Pójdziesz ze mną do sklepu?...nie chcę iść sama. 
- Masz już 16 lat.... nie muszę cię prowadzić za rączkę...- dziewczyna spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem, po czym usiadła na moich nogach.
- Czemu się tak zachowujesz? Gdzie podział się mój kochany i uśmiechnięty Minwoo?
- Został w Wonju...
- Martwisz się o znajomych?... Aishh...wiele razy mówiłam ci, że to idioci. Na pewno poznasz tu masę ludzi.- Minah wstała i szeroko się uśmiechnęła - No ale na pewno nie poznasz ich siedząc w ogrodzie... chodź do tego sklepu, trochę się rozejrzymy po okolicy.- w sumie miała rację. Westchnąłem i podniosłem się do pionu.
- Po co idziemy?
- Mama prosiła o jakieś podstawowe produkty... oczywiście ty to załatwisz Oppa, a ja pójdę na słodycze.- no tak... cała Minah. Uśmiechnąłem się lekko, po czym oboje ruszyliśmy ślepo przed siebie. Faktycznie, dzielnica jest bardzo spokojna. Znajdowały się tu jedynie domy jednorodzinne oraz dwie kawiarnie... po sklepie nie było ani śladu - Oppa... zapytaj kogoś o ten sklep, bo nie ma sensu tak krążyć.- znowu ja... Rozejrzałem się dookoła, by znaleźć jakiegoś przechodnia. Niestety pogoda tak dawała w kość, że zapewne większość ludzi siedziała o tej porze w domach.
- Czekaj tu... podejdę do tej kawiarni....w zasadzie kawiarnio-cukierni...- wziąłem głęboki oddech i pewnym krokiem wszedłem do środka - Dzień dobry.
- Hej... Co podać?- zza lady wyłonił się uśmiechnięty, niesamowicie przystojny chłopak, na oko w moim wieku. Jego brązowe, gęste włosy swobodnie opadały na jego idealną twarz. Koszula z podwiniętymi rękawami oraz fartuch dodawały mu jeszcze więcej uroku.
- S...słucham?
- Przyszedłeś do kawiarnii...- chłopak znów obdarzył mnie szerokim uśmiechem - Stąd moje pytanie "co podać?". 
- Aa....a nie... chciałem się jedynie zapytać gdzie tu w pobliżu jest jakiś większy sklep.
- Po wyjściu stąd skręcasz w lewo, mijasz dwie uliczki, w trzecią skręcasz i masz sklep.
- Dzięki.- bałem się, że rumieńca, który właśnie wprosił się na moją twarz nie da się już w żaden sposób ukryć.
- Spoko... to co? Może jednak skusisz się na jakieś ciacho?- ta... w tym momencie chciałem odpowiedzieć, że jedno, stojące za ladą ciacho w zupełności wystarczy, ale w porę ugryzłem się w język.
- Mmm....to poproszę pudełko suksilgwa i... yakgwa. 
- Już się robi.- znów ten uśmiech. Chłopak zapakował wspomniane wcześniej ciastka, po czym wręczył mi je. Po zapłaceniu uśmiechnąłem się lekko i nacisnąłem na klamkę.
- Mam nadzieję, że twoje ciastka się spiszą i będę tu wracał.- yes! Wreszcie udało mi się powiedzieć coś sensownego.
- Również na to liczę...niestety reklamacji nie przyjmuję.- oboje posłaliśmy sobie szerokie uśmiechy, po czym z szybko bijącym sercem wyszedłem na dwór.
- Co dla mnie masz?
- Twoje ulubione ciastka... a teraz trzymaj i chodź do tego sklepu.- hm.. może to życie w Seoulu wcale nie będzie takie złe. Z resztą... nie ma co wybiegać daleko w przyszłość. Póki co poznałem jedną osobę i wcale nie jest powiedziane, że zostanie ona moim przyjacielem. Tak Minwoo... nie napalaj się zbyt szybko.
Podczas zakupów cały czas myślałem o moich "przyjaciołach", którzy teraz beztrosko imprezowali w Tokio... na samą myśl do oczu napływały mi łzy. Byłem o krok od spełnienia marzeń.. ta pieprzona przeprowadzka wszystko musiała zepsuć. Z drugiej jednak strony przynajmniej wiem jakich miałem do tej pory znajomych. Mam szczerą nadzieję, że tutaj wszystko się zmieni i znajdę chociaż dwie zaufane i oddane osoby. Po dość długim spacerze po okolicy postanowiłem wrócić do domu gdyż było już ciemno, a wolałem nie zabłądzić i wplątać się w nieodpowiednie towarzystwo. Skręcając na podwórko zauważyłem jakiegoś chłopaka wchodzącego na taras domu stojącego obok mojego. Posesje na tym osiedlu były osadzone bardzo blisko siebie... zakładam więc, że wszyscy wiedzą co u kogo się dzieje, gdyż każdy zagląda sobie do okien.
- Synku, chodź już do domu!- aishh... spojrzałem w stronę okna, z którego dobiegał głos mamy. W tym samym czasie tajemniczy sąsiad zerknął w moją stronę i szeroko się uśmiechnął. Znam ten uśmiech...i powiem szczerze, że wiadomość o tym, że przystojny chłopak z kawiarnii jest moim sąsiadem bardzo mnie ucieszyła.
- O proszę...to ty się dzisiaj tutaj wprowadziłeś.- zamurowało mnie, gdy brązowowłosy chłopak wypowiedział w moją stronę to zdanie.
- Em...t..tak...
- Moja mama była strasznie podekscytowana na wieść, że będziemy mieć nowych sąsiadów.- chłopak zszedł z tarasu i podszedł bliżej mnie, wyciągając w moją stronę rękę - Jestem Jeongmin... miło mi. 
- Minwoo...- uśmiechnąłem się lekko. Czułem pewną blokadę. Bałem się poznawania nowych ludzi.. ogólnie relacje z drugim człowiekiem szły mi bardzo topornie.
- Zobacz co mam.- Jeongmin uśmiechnął się zadziornie i podniósł do góry pudełko pochodzące prawdopodobnie z kawiarnii, w której pracuje - Suksilgwa... masz ochotę?
- Em... w sumie... chętnie.- czuję, że wychodzę na idiotę. Sąsiad jedynie się uśmiechnął i poczęstował mnie słodyczami.
- Co jutro robisz?... Mam wolne więc mogę pokazać ci okolicę. 
- Naprawdę mógłbyś to zrobić?
- Pewnie... hm.. najlepiej będzie jak przygotujesz sobie rower. Wtedy pokażę ci więcej. 
- Nie ma problemu.- cieszyłem się z tej wycieczki jak dziecko i wcale nie miałem zamiaru tego ukrywać. Gdy Jeongmin zobaczył mój entuzjazm zaśmiał się i poczochrał mi włosy.
- Zbudzę cię jutro o 9 dzieciaku.- mówiąc to oblizał w niesamowicie cudowny sposób palec po lepkim łakociu, po czym uśmiechnął się i zniknął za drzwiami swojego domu. Czułem jak radość rozsadza mnie od środka. Pierwszy raz nie mogłem doczekać się wczesnej pobudki. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że mimo tylu przeszkód już pierwszego dnia po przeprowadzce do Seoulu udało mi się kogoś poznać. Hm... może to pewnego rodzaju przeznaczenie? Czuję, że jakoś to się ułoży, a póki co lecę do domu odpocząć przed jutrem.


~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------


12 sierpnia 2015

Suwoong & Dabin~cz.5 [Dziennikarska misja- Koniec]



                       Wizyta w biurze szefa? Totalna klapa. Mimo że od tego czasu minęło kilka dobrych tygodni to wciąż nie mogę zapomnieć jego słów: "Musisz stać się taki jak oni żeby nie nabrali podejrzeń, rozumiesz?". Widząc lekkie zdezorientowanie na mojej twarzy mężczyzna ciągnął ten monolog dalej: "Dam ci tyle pieniędzy ile chcesz... musisz się do cholery z kimś tam przespać... wtedy te dziwki zobaczą, że jesteś jednym z nich i zaczną gadać." I co? Chęć wysokich zarobków, awansu i wizja bycia najlepszym przysłoniły mi trzeźwy pogląd na świat i moje życie. Za "radą" szefa zacząłem sypiać z przypadkowymi mężczyznami. Czy to mi odpowiada? Nie... czuję się okropnie. Nie umiem nawet wyrazić tego, jak bardzo teraz cierpię. Czuję się straconą osobą bez krzty godności. Dzięki temu jednak będę potrafił napisać niesamowity artykuł. I znów ten sam temat... artykuł i artykuł. Czy rzeczywiście musiałem zniżyć się do poziomu chłopaka zarabiającego na życie własnym tyłkiem? Czy nie mogłem napisać tego gówna opierając się jedynie na samej obserwacji i rozmowie z chłopakami? Nie... musiałem ślepo iść za resztą, by się do nich dopasować i wyciągnąć jak najwięcej informacji. Czuję się skażoną, nieczystą osobą. Chciałbym zniknąć. Chciałbym z kimś o tym porozmawiać, ale nie potrafię. Wonjun o niczym nie wie. Jestem pewien, że po czymś takim zakończyłby ze mną znajomość, a tego bym nie zniósł. Za każdym razem jak wracam do domu uśmiecham się szeroko i udaję, że wszystko jest dobrze. Jednak gdy już uda mi się zniknąć za drzwiami pokoju, chowam twarz w poduszkę i płaczę. 
Sprawa Suwoonga... hm... to zupełnie odrębny temat. Z początku traktowałem go jedynie jak kolegę. Z czasem jednak moje serce zaczęło bić do niego nieco szybciej. Gdy już zyskaliśmy swoje zaufanie zaczęliśmy dość często zlewać klientów. W tym czasie, w którym mogliśmy zarabiać pieniądze, my woleliśmy uciekać do pokoju Suwoonga. Tam rozmawialiśmy, śmialiśmy się... kochaliśmy się. Tak.. w sumie to tego nie żałuję. Chociaż z drugiej strony zależy jak na to spojrzeć. Kochaliśmy się codziennie. Każdego dnia czułem taką ekscytację jak podczas pierwszego razu. Z każdym dniem przeżywałem to niesamowite uczucie na nowo. Dokładnie cztery dni temu to wszystko zaczęło się sypać... Podczas obiadu usiadłem z dwoma przypadkowymi chłopakami: Yongsoonem i Hyunseokiem. Otwarcie powiedzieli o tym, że obserwują mnie od dłuższego czasu i widzą, że coś łączy mnie z Suwoongiem. Nie miałem zamiaru zaprzeczać. Wtedy też 21-letni Hyunseok powiedział, że Suwoong tylko z początku wydaje się być kochaną, milutką przylepą. W rzeczywistości sypia z kim popadnie, a gdy uśpi naszą czujność kradnie część zarobionych przez nas pieniędzy.  Po tym śmiałym stwierdzeniu postanowiłem bliżej przyjrzeć się chłopakowi. Szczerze mówiąc miałem głęboko w dupie te pieniądze. Zależało mi na tym gnojku jak na nikim innym. Nie sądziłem, że kiedykolwiek pokocham chłopaka...do tego puszczalskiego...nie. Nie powinienem tak mówić! Byłem na siebie wściekły gdy wypowiadałem w myślach te słowa. Chciałem się za nie ukarać, ale Suwoong zrobił to za mnie... Byłem po pracy. Idąc korytarzem w stronę drzwi wyjściowych zauważyłem Suwoonga całującego się z Donggunem... chłopakiem pracującym tu od roku. Będąc sam na sam ze mną przyrzekał, że kocha tylko i wyłącznie mnie.. że skończy z tym gównem i pójdzie do szkoły... że po skończeniu nauki weźmie się za porządną pracę i razem zaczniemy wspólne życie. Nie chciałem nawet słuchać jego wyjaśnień... mimo że go kocham... tak, śmiało mogę powiedzieć, że kocham tego dupka, ale mimo to nie potrafiłbym dać mu drugiej szansy. Nie potrafię ufać ludziom... gdy już jednak to zrobię nie wyobrażam sobie zostać zranionym przez tą osobę. Suwoong jednak przekroczył wszelkie granice. Jestem pewien, że po czymś takim nigdy nikogo do siebie nie dopuszczę. Zakochana, zraniona, męska prostytutka... Czy to właściwy tytuł na artykuł?


                       Samotni, pełni kompleksów, zagubieni, myślący, że obnażanie własnego ciała jest gwarancją dostatniego życia. Kim właściwie są ludzie pracujący w domach publicznych? Czy jakikolwiek zwykły, szary człowiek się nad tym zastanawiał? Nie? Może to i lepiej. W tym artykule postaram się przedstawić idealny obraz chłopaka siedzącego w tej branży. Dlaczego chłopaka? Pewnie wielu z Was słyszało o nowo otwartym Domu Publicznym w najbogatszej dzielnicy Seoulu- Gangnam. U wielu ludzi budził on obrzydzenie, u innych oburzenie, jeszcze inni starali się patrzeć na to z przymrużeniem oka. Ja jednak starałem się podejść do tego dość neutralnie. 
Gdy pierwszy raz stanąłem przed drzwiami budynku czułem ogromny strach i niepokój. Chciałem się wycofać, ale nie mogłem. Chęć poznania emocji pracujących tam ludzi była silniejsza od lęku. Z początku nikt nie chciał mieć ze mną nic do czynienia. Chłopcy podejrzewali, że jestem z policji bądź też pracuję właśnie jako dziennikarz. By wejść z pracownikami w przyjacielskie relacje musiałem zacząć robić to co oni. Dzięki temu wiem, co czują i zdaje mi się, że wiem co kierowało nimi podczas podejmowania tej pracy. 
        Cała ta nieprzyjemna przygoda chłopców zaczyna się gdy kończą 13 lat. W tym wieku mogą już przyjść do Szefa agencji i starać się o pracę. Zapotrzebowanie na tak młode osoby jest ogromne więc młodzież bez problemu dostaje własny pokój i klientów. Dziennie przez ich pokoje przewija się około 10-15 mężczyzn, w zależności od tego jak dobrzy są w swoim zawodzie. Pewnie jesteście ciekawi kim są osoby korzystające z takich usług. Zazwyczaj są to dorośli, samotni mężczyźni. Nie mam tu na myśli osób niebędących w związkach. 3/4 klientów Domu Publicznego jest żonatych, posiadających dzieci, niesamowite wille i szybkie, luksusowe samochody. Wydawałoby się, że jest to idealne, dostatnie życie. Czego więc ci panowie szukają wśród chłopców w wieku ich dzieci? By się tego dowiedzieć sam musiałem wcielić się w pracowanika tej placówki. Podczas spotkań z mężczyznami, ci opowiadali mi o swoim życiu prywatnym i zawodowym. Często narzekali na brak pożycia ze swoją partnerką, mówili, że nie lubią swojej wykańczającej pracy... większość z nich świało stwierdzała, że ich żony są z nimi wyłącznie dla pieniędzy. Dlatego też starają się znaleźć namiastkę miłości wśród zagubionych tak naprawdę jeszcze dzieci. Każdy z nas wie, że nikt nie jest w stanie oddać miłości w taki sposób jak niekochane, zagubione i odrzucone przez społeczeństwo i najbliższych dziecko. 
      Dlaczego tak brutalnie opisałem sytuację chłopców w poprzednim akapicie? Większość artykułów w gazetach tego typu stara się za wszelką cenę podkolorować jakiś temat, by się jak najlepiej sprzedał... w moim artykule tego nie będzie. Prawda jest tak okrutna, bolesna i zaskakująca, że nie potrzebuje dodatkowych upiększeń. 
Jak już wcześniej wspomniałem, pracownikami Domu Publicznego są chłopcy w przedziale wiekowym od 13 do 24 roku życia. Zauważyłem, że ci powyżej 20 lat mają utrudnioną pracę. Klienci zwykle proszą o nieletnich, zakłopotanych i zawstydzonych dzieciaków. Mimo, że sytuacja życiowa zmusiła ich do zarabiania w ten sposób, chłopcy tego nie pochwalają. Wielu z nich wstydzi się tego i pragnie z tym skończyć, ale nie widzi dla siebie lepszej przyszłości. Patologiczne rodziny, konkubenci matek będący agresywnymi alkoholikami, niezrozumienie ze strony rodziców... to są najczęstsze przyczyny z jakimi się spotkałem. Chłopcy rezygnują z nauki i uciekają do miejsca, w którym wydaje im się na pierwszy rzut oka, że będzie lepiej. Dach nad głową, darmowe posiłki, wysokie zarobki... ale jakim kosztem? Czy sprzedawanie własnego ciała rzeczywiście jest warte tego wszystkiego? Jak już mówiłem, mam do tego neutralne podejście... każdy z Was może zinterpretować to we własny sposób. 
Niektórzy pracownicy czują się zagubieni do tego stopnia, że okradają własnych kolegów ze wcześniej zarobionych przez nich pieniędzy. Może faktycznie nie widzą dla siebie lepszej przyszłości? Nie widzą bądź też nie chcą jej zobaczyć. Przyglądając się temu wszystkiemu chciałem wyciągnąć pomocną dłoń do jednego z chłopców, co równało się z oszustwem i kradzieżą z jego strony. Nie zależało mi na tych pieniądzach... widocznie on potrzebował ich bardziej. Jak już mówiłem, nie oceniam. 
        Puentując ten krótki artykuł pragnę powiedzieć jedynie to, że młodzież niezależnie od tego z jakiego środowiska pochodzi, potrzebuje masy uwagi i opieki, właśnie po to, by nie poszła w ślady bohaterów mojej wypowiedzi. W Domu Publicznym spotkałem osoby pochodzące z rodzin patologicznych, jak i tych stojących na naprawdę wysokim poziomie. Jak widzicie, ilość pieniędzy nie decyduje o naszym statusie w społeczeństwie. Każdy z nas może skończyć tak samo. By tego uniknąć apeluję do osób dorosłych, głównie do rodziców... zainteresujcie się swoją pociechą, póki jeszcze nie jest za późno. Gdy wejdzie w złe towarzystwo i otoczenie, ciężko później będzie je z tego wyciągnąć. 

                                                                                                                     
                                                                                                                  Choi Dabin 


~Koniec.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------



3 sierpnia 2015

Suwoong & Dabin ~cz.4 [Dziennikarska misja]




                      Leżąc z zamkniętymi oczami myślałem o Suwoongu i o tym, co robi w tej chwili. On nie pasuje do tego miejsca.. jest zbyt delikatny i wrażliwy.. przynajmniej na takiego wygląda. Zacząłem również zastanawiać się nad jego słowami dotyczącymi powrotu do tego, co zaczęliśmy przed przyjściem Minsu. Co te słowa miały do cholery jasnej oznaczać i do czego mamy niby wrócić? Gdy już ochłonąłem nie mam ochoty na jakiekolwiek pieszczoty z tym dzieciakiem. Pragnąłem go pod wpływem chwili, a teraz? Raczej podziękuję. Owszem... jest niesamowicie przystojny, ale co z tego? Nie wiem jakim jest człowiekiem i co siedzi w jego głowie, a to jest chyba najistotniejsze. 
- Śpisz?- Suwoong? Zacisnąłem kurczowo oczy udając, że śpię. Nie miałem specjalnie ochoty na rozmowę z nim. Żeby to chociaż na rozmowę... Poczułem jak łóżko ugina się pod ciężarem chłopaka. Miałem ochotę poderwać się z niego i uciec jak najdalej stąd, ale gdzieś w głowie cały czas przewijała się myśl o napisaniu najlepszego artyukułu i chęci awansu. Nie mogłem się teraz poddać. W pewnym momencie poczułem na twarzy delikatne palce chłopaka. Moje serce zaczęło bić coraz mocniej. Nie mam pojęcia czy było to spowodowane strachem czy lekkim podekscytowaniem - Słodko wyglądasz.- Suwoong szepczał, a jego twarz z każdą sekundą znajdowała się coraz bliżej mojej. Czułem, że zrobię zaraz coś głupiego. Albo otworzę oczy, uśmiechnę się czy poderwę się z łóżka i ucieknę. Każda z tych opcji była możliwa - Nie rozumiem po co tutaj przyszedłeś... tylko cię tutaj zniszczą.- chłopak westchnął i delikatnie pocałował mnie w czoło. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz, przez który poderwałem się do siadu - P.. przepraszam Hyung...nie chciałem cię obudzić.- Suwoong wstał i pospiesznie się ukłonił.
- Co?... nie, spokojnie...nie obudziłeś mnie...- serce waliło mi jak młotem. Dlaczego ten puszczalski gnojek tak na mnie działa? Z Wonjunem bywa tak, że razem się kąpiemy, biegamy po domu w samych bokserkach, czy leżymy na sobie podczas oglądania filmu i nic... zero jakiegokolwiek podekscytowania, a Suwoong? Wystarczył lekki pocałunek w czoło, by przyprawić mnie o szybsze bicie serca - Ja... chyba muszę się zbierać...
- Hm? Dokąd?
- Umówiłem się z kimś i no... później do domu...- widziałem po oczach chłopaka, że wygląda na naprawdę zaskoczonego tym co mówię - O co chodzi?
- Tutaj jest twój dom.- o nie... na coś takiego się nie godziłem. Nikt mi nie wspominał, że mam mieszkać w tym burdelu. Nie ma nawet takiej opcji. 
- Ty tu mieszkasz?
- Tak... jesteś teraz w moim pokoju...mieszkam w nim i pracuję... - widzę, że będę miał bardzo ciekawy materiał na artykuł. Postanowiłem wykorzystać sytuację. Podszedłem do chłopaka i złapałem go delikatnie za twarz. Chciałem grać cwaniaka, ale po spojrzeniu w jego wielkie oczy kolana mi zmiękły, a język odmówił posłuszeństwa. 
- Dla...- musiałem odchrząknąć po ujrzeniu łez w oczach nastolatka - Dlaczego?
- Ufam tylko Minsu i tylko z nim o tym rozmawiam.
- Możesz mi zaufać... obiecuję, że postaram się ci pomóc.- bolało mnie serce gdy wypowiadałem te słowa. Fakt... ściemniałem, ale co miałem zrobić? Z drugiej strony jednak coś nie pozwalało mi go tutaj zostawiać. Suwoong jest niesamowicie uroczym i kochanym chłopakiem, który potrzebuje czyjejś stuprocentowej uwagi i zrozumienia. 
- Obiecaj mi, że zostanie to między nami.- przytaknąłem głową i wtuliłem w siebie chłopaka. Czułem się tak, jakbym trzymał w objęciach cały swój świat. Cały świat zawarty w tak delikatnej i kruchej osóbce. Nie wiem skąd wzięło się u mnie takie myślenie. Przecież to chłopak... nie ciągnie mnie do osób tej samej płci. A może tak zaślepiła mnie chęć awansu, że zapomniałem o ludzkich odruchach i traktuję Suwoonga jedynie jako przedmiot mający na celu pomóc mi w napisaniu artykułu? Chcę wypaść przed szefem jak najlepiej.... ale z drugiej strony nie mogę zapominać o tym gdzie i z kim się znajduję. Teraz wiem, że pracują tu osoby zagubione, zastraszone, robiące to wszystko wbrew sobie - Cztery lata temu zmarł mój tata... mama od razu przyprowadziła do domu nowego faceta, który mnie bił i zastraszał... - Suwoong wziął głęboki oddech i podniósł lekko głowę spoglądając mi w oczy. Miałem ochotę wybuchnąć płaczem i zabrać go jak najdalej stąd, ale nie mogłem sobie pozwolić na urojenie nawet najmniejszej łzy - Ten facet przychodził do mnie, dotykał mnie... no wiesz... Nie wytrzymałem i uciekłem z domu...
- Suwoong... uciekłeś do jeszcze większego piekła...
- Teraz to wiem... ale wtedy myślałem, że to najlepsze wyjście.- chłopak wtulił się we mnie. Jego delikatne dłonie lekko sunęły po moich plecach. Chciałem obiecać mu że mu pomogę i stąd wyciągnę, ale to jest nierealne - Zacząłem tą pracę w wieku 16 lat... Powinienem się wtedy uczyć, a nie puszczać się za miejsce do spania i kasę...
- Myślałem, że tylko do mnie masz takie zaufanie Suwoongie...- Minsu? On zawsze wie kiedy wejść do pokoju. Brunet stał w drzwiach i powoli żuł gumę. Bałem się go. Sprawiał wrażenie strasznie nieprzyjemnego dupka. 
- Daj spokój Hyung...- chłopak wytarł oczy, po czym spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Nie wiem skąd pomimo tak ogromnego bólu ten dzieciak czerpie jeszcze siłę na radość i ciągłe uśmiechy. 
- Może teraz on będzie twoim przyjacielem i bratem w jednym, hm?
- Hyung...- nie mogłem patrzeć na to jak Minsu gra chłopakowi na emocjach.
- Daj spokój...tylko rozmawialiśmy, a ty już robisz z tego afere...
- Rozmawialiście o sprawie, o której wiem tylko ja...a raczej wiedziałem...
- Jeśli jesteś tak bardzo o niego zazdrosny to powinieneś wyciągnąć go z tego gówna i zabronić mu spotykania się z tymi wszystkimi oblechami, nie uważasz? - chłopak zamilkł. Pociągnął jedynie Suwoonga w swoją stronę i mocno go przytulił. 
- Nie podobasz mi się... będę miał na ciebie oko... jeśli mi czymś podpadniesz to będziesz miał przerąbane...- parsknąłem jedynie śmiechem na te słowa, mimo że w głębi duszy cały się telepałem ze strachu - Suwoongie... lecimy na przerwę... a ty dupku spadaj już do domu i nigdy więcej się tutaj nie pokazuj.- spojrzałem na Suwoonga, który bez najmniejszego sprzeciwu wyszedł z pokoju. Nie rozumiem ich relacji. Niby Minsu zaopiekował się chłopakiem jak młodszym bratem, ale ta cała zazdrość i wyolbrzymiona troska mi tutaj nie pasowały. Pewnie podkochuje się w nim czy coś i dlatego za wszelką cenę chce mieć go dla siebie. W sumie co mnie to interesuje... zbiorę materiały do artykułu i nigdy więcej ich nie zobaczę... niech już sobie robią co chcą. Narzuciłem plecak na ramiona i spoglądając na wściekłego bruneta wyszedłem z pokoju. Idąc długim korytarzem myślałem o tym co powiedział mi Suwoong. Było mi go szkoda... na samo wspomnienie jego zapłakanych, wielkich oczu czułem ucisk w sercu. Miałem nadzieję, że Minsu nie zrobi mu teraz krzywdy... wystarczająco się wycierpiał...i w sumie cierpi nadal. Wyszedłem z budynku. Uderzyła mnie fala ciepłego, świeżego, wieczornego powietrza krążącego nad Seoulem. Po całym dniu siedzenia w oparach kadzidełek, spacer do domu zrobi mi bardzo dobrze. Chciałem być już w domu... jedyne czego pragnąłem to kąpieli i łóżka. Nie wiedziałem jak po powrocie mam rozmawiać z Wonjunem. Pewnie będzie o wszystko wypytywał, a moja psychika nie jest w stanie mu dzisiaj wszystkiego wyrecytować. W głębi duszy miałem nadzieję, że jak wrócę mój przyjaciel będzie już spał... oczywiście się myliłem. Wonjun zawsze idzie spać dopiero wtedy jak zobaczy, że wróciłem cały i zdrowy do mieszkania. 
- Hej...- rzuciłem szybko i ruszyłem w stronę swojego pokoju. Wonjun podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Nic ci nie jest? Co tak długo?... Opowiadaj jak było.
- Wonjun.... przepraszam, ale nie mam dzisiaj na to siły...
- Powiedz mi tylko czy wszystko w porządku.
- Ze mną tak...- uśmiechnąłem się lekko, pocałowałem kolegę w czoło i zniknąłem za drzwiami swojej sypialni. Jakbym miał mu przedstawiać cały dzisiejszy dzień rozkleiłbym się i pospiesznie wrócił do tego piekła po Suwoonga. 
Jutro o 7 rano muszę stawić się u dyrektora redakcji. Niewiele myśląc rzuciłem plecakiem w kąt pokoju po czym upadłem na łóżko momentalnie zasypiając. 


~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------