Na drugi dzień Sungjong zerwał się z samego rana i usiadł na swoim nieprzytomnym bracie. Dongwoo nie sypiał od bardzo dawna...zawsze starał się czuwać nad swoim chorym bratem. Sungjong przeczesał włosy starszego i cmoknął go w czoło.
- Wstań już.
- Czemu już nie śpisz ?
- No bo mam spotkanie.
- Myszko, jest dopiero 6 rano...Sunggyu przyjdzie po ciebie o 12. Kładź się jeszcze.
- Y yyyy...ja chcę wstać już.
Dongwoo westchnął,po czym usiadł i wtulił w siebie brata.
- Zjesz teraz śniadanko ?
- Tak.
- To ubierz się ciepło i zejdź do kuchni.- po tych słowach chłopak wstał i półprzytomny zszedł na dół, by przygotować bratu płatki. W jego głowie toczyło się milion myśli na minutę. Znał Gyu od małego i zawsze czuł się przy nim bezpiecznie. Wiedział,że może mu ufać i że ten zawsze stanie w jego obronie...jednak wyjście Sunggyu z jego młodszym bratem bez niczyjego nadzoru okropnie go niepokoiło. Bał się,że Sungjong zrobi coś głupiego albo że zdenerwuje chłopaka, a ten go uderzy czy na niego nakrzyczy.
- Nieee...Gyu taki nie jest...
- Jaki ?- chłopak znów podskoczył na głos swojego młodszego brata.
- Ile razy ci mówiłem żebyś mnie tak nie straszył, co?
- Przepraszam.
- Siadaj smrodzie i jedz...ja muszę zadzwonić do kolegi.
- A jakiego ?-zaciekawił się nastolatek i usiadł przy stole.
- A to tajemnica. Nie bądź taki ciekawski, bo to nieładnie.
- A Sunggyu nie lubi jak ludzie ciekawski ?
- Nikt myszko tego nie lubi...jedz,zaraz do ciebie przyjdę.- po tych słowach chłopak udał się do swojego pokoju i wybrał numer do przyjaciela.
- Mmm słucham.
- Obudziłem cię ?
- Oo Dongwoo...no jakby nie patrzeć jest ledwo po 6.
- Aish przepraszam....pamiętasz,że idziesz dzisiaj z Sungjongiem do zoo ?
- Pewnie,że pamiętam, a co ?
- Nie no nic...młody zerwał się o 6 z łóżka i mówi,że musi się szykować, bo idzie z kolegą do zoo.
Po drugiej stronie telefonu słychać było jedynie cichy chichot.
- Strasznie jest słodki.
- No ja ci dam słodkiego...a właśnie...ponoć Sungjong zapytał wczoraj czy go kochasz...
- No..no tak..
- Posłuchaj...jesteśmy przyjaciółmi i tak dalej, ale nie chcę żeby młodemu coś się stało...
- Nie ufasz mi ?
- Ufam,ale to nie chodzi o to...Sungjong jest w ciebie zapatrzony jak w obrazek i powiedział mi wczoraj,że cię kocha...takie osoby jak on troszkę inaczej postrzegają miłość i bycie z drugą osobą...dlatego proszę cię...jak będzie ci mówił,że cię kocha postaraj się go spławić bardzo delikatnie...
Sunggyu zamilkł...słychać było jedynie jego cichy oddech.
- Gyu słyszysz mnie ?
- T...tak...ale nie rozumiem, dlaczego miałbym go spławiać...
- Bo jest chory ?...bycie z kimś takim to ogromne wyzwanie, to nie jest zabawka na kilka miesięcy...
- Wiem Dongwoo...widzę,że naprawdę myślisz o mnie jak o potworze...
- Nie... po prostu nie chcę żeby najważniejsza osoba w moim życiu cierpiała...
- Obiecuję, że nic mu nie zrobię...na razie.- chłopak rozłączył się,a zalany łzami Woo usiadł na dywanie i wyzywał się w myślach od najgorszych. Wiedział jaki jest Sunggyu,a mimo to potraktował go jak najgorszego śmiecia i potwora.
- Dongwoo płacze ?- chłopak podniósł głowę i zobaczył nad sobą zmartwionego Sungjonga, do którego oczu zaczęły napływać łzy.
- Nie myszko...zjadłeś już ?
Nastolatek kiwnął twierdząco głową i klęknął przed bratem.
- Nie płacz, bo ja będę też płakał.
- Dobrze...już nie płaczę.- na twarzy Dongwoo pojawił się lekki uśmiech, który zaraz został odwzajemniony przez młodszego - Leć umyć ząbki i ci coś poczytam, okej ?
- Ząbki umyłem też.
- No to świetnie. - chłopak wstał, wziął na ręce brata i mocno go przytulił - Bardzo cię kocham, wiesz ?
- Naprawdę ?
- Yhym..jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. - na te słowa Sungjong uśmiechnął się i cmoknął Dongwoo w czoło.
- Myślałem,że nie kochasz mnie.
- Czemu tak myślałeś ?
- Bo słyszeć kiedyś,że ty się mnie wstydzisz,bo głupi jestem.
- Co ?...kto ci nagadał takich głupot ?
- Mama i tata mówili.
- Na pewno nie mówili tego o nas,wiesz ? Nie przejmuj się tym.
- Przytul. - starszy wtulił w siebie chude ciałko brata i zaniósł go do salonu, gdzie obaj zasiedli przed kominkiem. Co wieczór tak siadali i opowiadali sobie o tym, jak minął im dzień. Sungjong uwielbiał wieczory. Bardzo lubił spędzać czas ze swoim bratem i gdy ten wychodził na uczelnię, siadał w kuchni przy oknie i wypatrywał go jak pies swojego pana. Gdy wracał zmęczony ze szkoły, zawsze witał go z nową laurką i uśmiechem, dzięki czemu Dongwoo zapominał o całym zmęczeniu i stresie.
- Jest rano, to czemu siedzimy przy kominku ?
- A bo chciałbym z tobą porozmawiać.
- O czym ?
- O tobie i Sunggyu.
- Ja mu powiem,że się no...kocham go.
- Właśnie nie możesz...to musi być nasza tajemnica.
- A czemu ?
- A co jak to go przestraszy ?...poza tym lubisz mieć przecież ze mną tajemnice, prawda ?
- Prawda.
- No właśnie...to dawaj paluszka i obiecaj, że to zostanie między nami. - chłopak wyciągnął tradycyjnie w stronę brata mały palec, który po chwili został spleciony z palcem młodszego.
- Obiecuję.
- Zuch chłopak. A teraz dawaj dzióbka. - Sungjong delikatnie chwycił w chude dłonie twarz brata i cmoknął go dość długo i namiętnie.
- Co ty robisz mysza ?
- Jak się całować ?
- Em...a po co ci to ?
- Chcieć umieć całować.
- Jesteś za młody na całowanie...
- Wcale nie ! Naucz mnie !
- Ej ej ej...co to za krzyki ?
Młodszy spuścił głowę i wtulił się w brata.
- Przepraszam...
- Nic się nie stało. A co do całowania, to jeszcze przyjdzie na to odpowiedni moment.
- Dobrze...
Chłopcy wtuleni w siebie usiedli pod kocem i zaczęli oglądać jak co weekend bajki. Dongwoo bardziej z przymusu,ale wiedział,że Sungjong kocha oglądać kreskówki w jego towarzystwie. Koło godziny 12 rozległo się pukanie do drzwi. Dongwoo wstał i niechętnie je otworzył.
- Hej...wpadłem po Sungj...
- Tak wiem...właź...
Sunggyu wszedł do środka i spojrzał na przyjaciela.
- Powiedz mi, o co ci chodzi...
- O co mi chodzi ?...chodzi mi o to,że zabierasz mi brata....teraz to ty będziesz dla niego wzorem do naśladowania i to ciebie będzie traktował jak swoje guru...z tobą będzie chciał spędzać każdą chwilę, dzielić się tym co go cieszy lub boli...a od tego ma mnie....mnie, rozumiesz ?
Gyu westchnął i wtulił w siebie kolegę.
- Nie zabiorę ci go głupku, przyrzekam... idę z nim tylko na spacer...nic więcej...poza tym wiem, co o tobie myśli, widzę jak na ciebie patrzy i słyszę jak się o tobie wyraża... i uwierz mi,że nikt mu ciebie nie zastąpi.
- Przepraszam....po prostu cholernie go kocham i nie chciałbym go nagle stracić...
- Nie stracisz go...Dongwoo troszkę zaufania, hm ?...gdzie jest Sungjong ?
- W salonie...
Sunggyu zdjął buty i z uśmiechem na twarzy ruszył do pokoju. Usiadł obok kolegi i pogłaskał go po głowie.
- Hej szkrabie...co oglądasz ?
- Pororo.
- Ooo no to super...a jesteś już gotowy na spacer ?
- Tak. A Dongwoo z nami może iść ?
- Jeśli chce to proszę bardzo. - Gyu spojrzał na przyjaciela, który ze łzami w oczach ubierał ciepło swojego brata.
- Nie będę wam przeszkadzał...
- Dongwoo...
- Powiedziałem nie...muszę się uczyć.
- Dongwoo zły ?- Sungjong spojrzał na brata i pogłaskał go po policzku.
- Nie myszko, tylko mam bardzo dużo nauki.
- Ale jak wrócę to przy kominku posiedzisz ze mną ? Bo ci będę mówił o zoo.
- Pewnie,że tak...na to zawsze znajdę czas...a teraz leć na huśtawki,zaraz Sunggyu po ciebie przyjdzie, okej ?
- Yhym...papaaa.
Dongwoo wstał i spojrzał za wybiegającym na podwórko bratem.
- Czemu z nami nie pójdziesz ?
- To wasza "randka", nie moja...z resztą posłuchaj. Sungjong jada tylko płatki z mlekiem...niczego innego nie weźmie nawet do ust więc niczego w niego nie wciskaj. Często ma napady paniki, zwłaszcza jak jest poza domem...drze się wtedy i płacze jakby mu ktoś robił krzywdę... Przytul go wtedy i coś poopowiadaj, to się uspokoi. Musisz chodzić z nim za rękę, bo on często lubi znikać z oczu...już nie raz wylądował tak pod samochodem...z resztą...jakby się coś działo to dzwoń.
- Dongwoo...
- Idź już do niego, bo coś może mu się stać...
Sunggyu chwilę patrzył na swojego przyjaciela, po czym westchnął i wyszedł przed dom. Ujrzał przed nim siedzącego na huśtawce Sungjonga...wyraźnie był czymś zmartwiony. Gyu podszedł do niego i pogłaskał go po głowie.
- Czemu jesteś smutny ?
- Bo tak.
- Ejjj...co się dzieje ? Chodzi o Dongwoo ?
- Tak.
- Przecież tak się cieszyłeś,że idziesz ze mną do zoo...wolisz wrócić do domu ?
- Nie...chcę do zoo.
Chłopak lekko się uśmiechnął, wziął nastolatka za rękę i ruszył z nim w stronę zoo. Przez całą drogę starał się rozśmieszać i zagadywać Sungjonga, by ten nie myślał o Dongwoonie. I udało mu się... Po wejściu do zoo nie liczyło się nic innego poza zwierzakami i Sunggyu. Chlopak biegał od klatki do klatki i wesoło witał się ze zwierzętami. Największe wrażenie wywołały na nim pingwiny i foki. Nastolatek był nimi zafascynowany i co chwilę robił im masę zdjęć, by później podzielić się nimi z bratem.
- Sungjong, chcesz pić ?- Gyu zaszedł chłopaka od tyłu i mocno go przytulił.
- Hmm...nie.
- Na pewno ?..mam twój ulubiony sok.
- Później...patrz na foki.
- Ty jesteś ciekawszy niż te foki.
Sungjong odwrócił się do kolegi i spojrzał mu w oczy. Jego delikatna twarz powoli zaczęła zalewać się rumieńcem.
- Co to za buraczek ?- Sunggyu głaskał nastolatka po twarzy. Jego druga ręka natomiast spoczęła na jego talii.
- Co robisz ?
- Mogę cię pocałować ?
- Puść.
- Dlaczego ?
- Dongwoo nie pozwolić....puść.
- Myszko spokojnie.- Gyu nachylił się do chłopaka i delikatnie go pocałował - I co ?...było tak strasznie ?
Nastolatek pokręcił przecząco głową i otworzył szeroko oczy.
- Koledzy się całują ?
- Hm...szczerze to nie...ale troszkę o tym myślałem i...podobasz mi się Sungjong.
- Bo jestem ładny ?
Gyu zachichotał i wtulił w siebie nastolatka.
- Jesteś najśliczniejszym chłopakiem jakiego znam...a do tego jesteś strasznie słodki i kochany.
- To kim jesteśmy teraz ? Bo nie rozumiem.
- Hm...parą ?
- Nie...nie mogę.- nastolatek odsunął się od chłopaka i zaczął szukać nerwowo wyjścia.
- Dongwoo ci zabronił ?
- Tak.
- Sungjong...- Gyu złapał chłopaka i spojrzał mu w oczy - A ty co do mnie czujesz ?...pamiętasz co powiedziałeś Dongwoo ? ...ponoć mnie kochasz.
- Kocham...
- Spróbuj ze mną być...będę dla ciebie jeszcze lepszy niż Dongwoo.
Chłopak milczał dłuższą chwilę, po czym złapał delikatnie Sunggyu za rękę.
- Co robi para ?
- Rozmawiają ze sobą...razem spędzają każdą wolną chwilę, cieszą się i smucą z tych samych rzeczy...całują się, przytulają...po dłuższym czasie uprawiają ze sobą seks.
- Co to seks ?
- Em...to taki dowód miłości.
- To chodź to zrobić...bo ja cię kocham.
- Mamy na to czas skarbie...
- CHODŹ !
- Sungjong nie krzycz...wracamy do domu ?
- NIE !
Sunggyu wtulił w siebie chłopaka i cmoknął go w czoło.
- Cichutko.
Głęboki oddech Sungjonga nieco zaniepokoił Gyu.
- Co się dzieje ?
- Zdenerwowałem się bardzo.
- Przepraszam...nie denerwuj się.
- Nie chcesz robić ze mną seks bo mnie nie kochasz ?
- Niee...po prostu...mamy na to jeszcze bardzo dużo czasu...teraz mógłbym cię tylko skrzywdzić.
- Nie rozumiem.
- Czego skarbie nie rozumiesz ?
- Mówić,że mnie nie skrzywdzisz nigdy...Dongwoo mówił mi,że ty dobry jesteś.
- Jestem dobry...chodzi o to,że...teraz to mogłoby się źle odbić na twojej psychice...
Sungjong westchnął i spojrzał na chłopaka.
- Nie rozumiem.
- To nic...kiedyś ci to lepiej wytłumaczę.
- Hyung...
- Tak ?
- Czemu ja jestem taki głupi i nic nie rozumiem ?
W oczach Gyu pojawiły się łzy...nie wiedział jak ma rozmawiać z nastolatkiem, by wszystko zrozumiał i by go nie urazić. Myślał,że to potulny i grzeczny dzieciak, z którym w jakikolwiek sposób dojdzie do porozumienia....Drżącymi rękoma objął lekko delikatnego Sungjonga i wtulił go w swoje ciało.
- Żabko, nie mów tak o sobie...
- Jestem myszką.
- Dobrze...myszko...jesteś bardzo mądrym chłopcem, naprawdę...a powiem ci,że ja też nie rozumiem baaardzo wielu rzeczy.
- Naprawdę ?
- Pewnie...jak wykładowca mi coś tłumaczy, patrzę na niego z otwartą paszczą i zastanawiam się o czym ten człowiek w ogóle do mnie mówi.
Sungjong zachichotał i podniósł lekko głowę, spoglądając tym samym w oczy swojego chłopaka.
- A ty nie jesteś chory, prawda ?
- Nie, nie jestem...ale twoja choroba mi nie przeszkadza...kocham cię takim jaki jesteś.
- Ty mnie kochasz ?
Sunggyu uśmiechnął się i cmoknął w czoło nastolatka. Sam do końca nie był pewny co do niego czuje...czuł nawet do siebie żal o to,że tak szybko zaangażował chorego chłopaka w ten "związek".
- To co księżniczko ?...wracamy do domu ? Dongwoo na pewno strasznie za tobą tęskni.
- Ale my jesteśmy para...
- No tak.
- To spędzamy ze sobą każdą chwilę...tak mówić wcześniej.
-Mam pomysł...wrócimy teraz do domku, a tam Dongwoo wszystko ci wytłumaczy, zgoda ?
- Zgoda.
Gyu chwycił swojego partnera za rękę i odprowadził go do domu. Otworzył im zatroskany Dongwoo, który na widok swojego młodszego brata mocno go przytulił i dziękował Bogu za to,że wrócił cały do domu.
- Do kominka.- zarządził młodszy, po czym cmoknął Sunggyu i pobiegł do salonu.
- Co to miało być...- zapytał zdziwiony Woo i spojrzał na zarumienionego przyjaciela.
- Dongwoo...ja i Sungjong...no...
- Co ty i Sungjong...
- No...tak jakby...jesteśmy razem...
Dongwoo wypchnął kolegę przed dom i zamknął zamaszyście drzwi.
- Jaja sobie robisz ?!
- Nie...zrozum,że naprawdę coś do niego poczułem...
- Znasz go jeden dzień ! Ile ty masz lat do cholery ?! ...12 ?! Nie wiesz jak ciężka jest opieka nad takim człowiekiem ! Ile potrzeba miłości, zrozumienia i przede wszystkim cierpliwości, której ty nie masz ! Zaangażowałeś go w tą znajomość, a co będzie jak ci się znudzi !? Jak poznasz kogoś normalnego !?.....ZOSTAWISZ GO WTEDY !?
- Dongwoo uspokój się...przecież możemy porozmawiać o tym na spokojnie...
Chłopak wziął głęboki oddech, po czym usiadł na schodach i odpalił papierosa.
- Nie chcę żeby Sungjong cierpiał...znam go lepiej niż ty i wiem ile przeszedł, ile nocy przepłakał, ile razy słyszał, że takie dziwadła jak on nie powinny żyć...Sungjong miał próbę samobójczą...sam dokładnie nie wiedział co robi, przez co krzywdził się w najgorszy możliwy sposób...jak mu teraz podziękujesz sytuacja się pewnie powtórzy. Nie szantażuję cię tym, po prostu chcę żebyś był świadom tego co robisz...
Sunggyu usiadł obok przyjaciela i mocno go przytulił.
- Nie skrzywdzę go, przyrzekam...wiesz,że możesz mi ufać...przecież znasz mnie całe życie i wiesz jaki jestem... Nigdy nie skrzywdziłbym osoby, którą kocham...
- Sunggyu... on jest chory...nie jest świadomy tego co ro...
- Wiem...mam tego pełną świadomość i chcę się nim zająć...tylko mi zaufaj.
- Obiecaj, że będzie z tobą szczęśliwy...
- Zrobię wszystko żeby tak było Dongwoo. Pewnie z początku będę potrzebował twojej pomocy, ale z czasem na pewno będę umiał się nim odpowiednio zająć...
~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Braciszek oprócz zwykłej braterskiej miłości czuje coś o wiele więcej...
OdpowiedzUsuńCzytając twoje opowiadania zastanawiam się skąd ty bierzesz te wszystkie pomysly <3 piękne opowiadanko naprawde
Pisz dalej. Uwielbiam twoje opowiadania, no i aprops Dongwoo mogłabyś dać mu Hoye do towarzystwa ;p. Weny życzę
OdpowiedzUsuńO boże niesamowite <3 czekam na next naprawdę cudownie piszesz.
OdpowiedzUsuńJa nawet nie wiem co powiedzieć, takie to piękne <3
OdpowiedzUsuń