28 grudnia 2014

Kwangmin & Youngmin [Jak ptak w klatce]


                Kwangmin i Youngmin- bracia bliźniacy pochodzący z bardzo dobrego domu. Niestety od trzech lat byli sierotami, ponieważ ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Youngmin od tego zdarzenia zaczął dość poważnie chorować. Miał różnego rodzaju zaburzenia, zwidy, lęki, ciągle zamykał się w sobie i praktycznie w ogóle nie rozmawiał z bratem. Któregoś dnia podczas obiadu w stołówce szkolnej uroiło mu się,że ktoś chce zaatakować jego kolegę z klasy...niewiele myśląc sięgnął po nóż i zaczął nim dźgać chłopaka, którego po wielu długich godzinach interwencji nie udało się uratować. Przez to Youngmin jako pełnoletni chłopak wylądował w więzieniu. Do sądu i policji nie docierały wyjaśnienia Kwangmina i ich lekarza rodzinnego, który wyraźnie przedstawiał wyniki badań chorego chłopaka. Wyrok był oczywisty...zabił...ma iść do więzienia bez względu na to czy jest chory psychicznie czy też nie. Co lepsze...matka zabitego chłopaka wymusiła wręcz na sądzie wyrok śmierci dla Youngmina. Chłopak przebywał w zakładzie karnym od dwóch miesięcy, a kara śmierci miała zostać na niego nałożona po okresie czterech miesięcy.
Kwangmin mimo tęsknoty za bratem wciąż uczęszczał do szkoły. Nie miał w niej nikogo bliskiego poza bliźniakiem. Właśnie na przeciwko niego szła grupa chłopców, którzy uwielbiali się wręcz nad nim znęcać.
- Gdzie twój braciszek pedale ?- zakpił jeden z nich i pociągnął drobnego chłopaka z bara.
- Odwal się...
- Co takiego ?...aaaa....no tak....przecież nasz niedorozwój siedzi w pudle.
- Powiedziałem,że masz się odwalić !
- Oj oj, co tak ostro ? A czekaj...ile mu zostało ?...a tak....dwa miesiące.- cała grupa wybuchła śmiechem,a Kwangmin nie mogąc tego słuchać pchnął w nich książkami i ruszył do wyjścia. Po jego bladych policzkach płynęły łzy. Nie wyobrażał sobie życia bez brata...szczególnie nie po tym jak stosunkowo niedawno stracili rodziców. W ogromnej rozpaczy i z zamazanym przez łzy obrazem wpadł z impetem w wychowawcę, który zawsze starał się jakoś wspierać chłopców.
- Kwangmin ?...co się stało ?
- Może mi pan napisać zwolnienie ?..muszę iść do Youngmina...
- Dobrze,ale dlaczego płaczesz ?
- A jak pan myśli ?! Wszyscy wyśmiewają się z tego,że niedługo stracę Youngmina ! Dla nich to wielka sensacja, ale ja nie mogę stracić kolejnej ważnej osoby ! Nie wytrzymam tego !
Mężczyzna wtulił w siebie chłopaka i pogłaskał go po głowie.
- Uspokój się, proszę cię...- powiedział, po czym złapał chłopaka w talii i zaprowadził go do samochodu. Całą drogę do więzienia milczeli. Kwangmin od dawna snuł plan jak wyciągnąć brata z więzienia i wskoczyć na jego miejsce...potrzebował jedynie do tego osoby, która odpowiednio zaopiekowałaby się Youngminem.
- O czym tak myślisz ?- przerwał ciszę mężczyzna i skręcił na parking.
- Musi mi pan pomóc..
- No jasne..a w czym ?
- Wiem jak pomóc Youngminowi i jak go wyciągnąć z więzienia...potrzebuję tylko kogoś, kto by się nim zaopiekował gdy już z niego wyjdzie.- chłopak spojrzał na zdezorientowanego wychowawcę.
- Nie do końca wiem o co ci chodzi...
- Chodzi mi o to,że wskoczę na jego miejsce,a pan się nim zajmie. 
- Co ?..czekaj czekaj...jak wskoczysz na jego miejsce, o czym ty chłopaku mówisz ?
- Wiem jak to zrobić...musi się pan nim tylko zająć...
- Dlacz...
- Widziałem jak na siebie patrzycie i jak ze sobą rozmawiacie...niech pan to przemyśli.- Kwangmin wysiadł z samochodu i ruszył w stronę wejścia do zakładu. Strażnik zaprowadził go do odpowiedniej celi. Chłopak przychodził tu codziennie od dwóch miesięcy...znał każde przejście i najmniejszy zakamarek i już od pierwszych dni pobytu brata w więzieniu wiedział jak ma go stąd wyciągnąć. Gdy wszedł do celi ujrzał leżącego na twardym łóżku brata wtulonego w bluzę, którą zostawił u niego poprzedniego dnia.
- Hej młody...- Youngmin poderwał się i wtulił się w brata - Jak się czujesz?
- Źle...
- Co się stało?
- Chcę do domu...zimno mi i jestem głodny...
- Nie dawali wam jeszcze dzisiaj jeść?
- Dawali...ale ja nie dostałem.
- Co? Dlaczego?
- Bo krzyczałem..
Chłopak westchnął, po czym posadził brata na łóżku i okrył go swoją kurtką. Następnie z plecaka wyciągnął przygotowane w domu jedzenie i wręczył je bliźniakowi.
- Jedz...wieczorem przyniosę ci więcej.
- Kwangmin...
- Tak?
- Nie chcę umierać...nie chcę cię zostawiać samego...boję się.- chłopak zaczął przeraźliwie płakać...najgorsze było to,że mimo tego,że był chory miał świadomość tego,że został skazany na śmierć. Kwangmin usiadł za bratem i mocno go przytulił. Następnie nachylił się do jego ucha i zaczął szeptać.
- Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie...i pamiętaj, że to ma zostać tylko między nami....dasz mi to swoje więzienne wdzianko, a ja ci oddam swoje ubrania...następnie podszywając się pode mnie wyjdziesz ze strażnikiem z więzienia, a ja...zostanę tutaj....rozumiesz ?
Youngmin posłusznie przytaknął. Widać,że nie do końca do niego dotarło,że bliźniak chce oddać za niego życie.
- To super...a teraz wcinaj.- po tych słowach zaczął karmić brata i co chwilę cmokać go w policzek. Sam nie wiedział, czy jego plan jest dobry...z jednej strony tak,bo jego brat uniknie śmierci...z drugiej jednak strony zostanie praktycznie sam,co też nie wpłynie za dobrze na jego psychikę. Zrezygnowany i zamyślony wrócił pod wieczór do domu. Gdy wyciągnął z dna plecaka telefon zobaczył kilka nieodebranych połączeń od lekarza, który opiekował się Youngminem.
- Witam, dzwonił pan do mnie..
- Tak..dobrze,że oddzwaniasz...wiem jak pomóc Youngminowi. 
- Też wiem...
- Tak, twój wychowawca do mnie dzwonił...wiesz,że to co chcesz zrobić to kompletna głupota...
- Być może...
- Naprawdę chcesz tak ryzykować ?
- Mówił pan,że wie jak wyciągnąć Youngmina z więzienia, to słucham...
- Rozmawiałem z lekarzem, który pracuje w tym więzieniu...oboje doszliśmy do wniosku,że on nie powinien przebywać w więzieniu tylko w zakładzie dla chorych...
- Geniusze po prostu...
- Kwangmin wiem,że masz żal do całego świata, ale nie bądź złośliwy, bo naprawdę robię co mogę..
- Jasne...wszyscy robią co mogą, a Youngmin dalej gnije w tym zasranym więzieniu...- chłopak zdenerwował się i rzucił telefonem o ścianę. Czuł się już totalnie bezsilny i bez jakiegokolwiek wsparcia. Wiedział,że teraz może już liczyć tylko na siebie.
Na drugi dzień wstał z samego rana i zaczął zbierać się do szkoły. Ubrał starannie wyprasowany mundurek i zabrał się za przygotowanie śniadania i jakiegoś posiłku dla brata. Nagle rozległo się dość głośne pukanie do drzwi. Zdziwiony nastolatek podszedł do drzwi i je otworzył. Na korytarzu stał lekarz Youngmina i celnik, którego Kwangmin kojarzył z więzienia.
- Cześć Kwangmin.- przywitał się lekarz - Możemy wejść ?
- T...tak...a coś się stało ?
Mężczyźni weszli do środka i usiedli na kanapie w salonie.
- Idę dzisiaj do Youngmina...powiedz mi, jak on się ostatnio zachowywał.
- Em...tak jak zawsze...miał przebłyski pamięci i czasami zdarzało mu się mówić z sensem,ale częściej jednak nie było z nim kontaktu i zachowywał się jak nienormalny...
- Yhym..
- A po co pan do niego idzie ?...i dlaczego w ogóle o to pyta ?
- Będę się starał go wyciągnąć z więzienia.
- Co ?- Kwangmin jakby nagle odrzył. Zerwał się na równe nogi i stanął przed mężczyznami - Ja muszę jechać z panem.
- Nie Kwangmin, lepiej nie...zostań w domu, wieczorem do ciebie zadzwonię.
- Ale tak czy inaczej muszę dzisiaj do niego iść.
- Kwangmin...idziesz do szkoły,a później od razu wracasz do domu, jasne ?
Chłopak westchnął i przytaknął. Ich rozmowa trwała jednak dość długo przez co zapomniał o trwających w szkole zajęciach i ostatecznie na nie nie poszedł. Gdy mężczyźni opuścili jego mieszkanie zabrał się za porządki głównie po to,by zająć czymś myśli. Wieczorem jednak usiadł w pokoju i czekał na telefon od lekarza...czas okropnie leciał a telefon milczał. W końcu po długich godzinach czekania sięgnął po komórkę, jednak w tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Gdy je otworzył ujrzał w nich lekarza i...Youngmina, który zdezorientowany rozglądał się po klatce schodowej. Kwangmin niewiele myśląć rzucił się na niego i mocno przytulił. Z jego oczu od razu popłynęły łzy. Widzący to lekarz lekko się uśmiechnął i wprowadził chłopców do mieszkania.
- Jak pan to zrobił ?..Youngmin tu zostanie ?
- Jutro zabieram go do szpitala psychiatrycznego..ale myślę,że jest to lepsze niż wyrok śmierci,hm ?
Kwangmin uśmiechnął się i rzucił się w ramiona zdziwionego mężczyzny.
- Przed wami jeszcze kilka rozpraw i dość długie leczenie Youngmina, ale myślę,że z moją pomocą dacie sobie radę.
- Na pewno.- chłopak podniósł głowę i szeroko się uśmiechnął.
- Właśnie...teraz się sobą nacieszcie, bo jutro przed 11 muszę go odstawić do szpitala.- lekarz uśmiechnął się i opuścił mieszkanie chłopców. Kwangmin natomiast wziął sprawy w swoje ręce i zaczął tłumaczyć bratu całą sytuację. Wierzył,że jak już udało się wyciągnąć Youngmina z więzienia, to teraz sprawy potoczą się gładko i wszystko skończy się dobrze.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co powiecie na ff z Infinite ? Ostatnio mam na nich straszną fazę i chętnie bym coś z nimi napisała:)

8 komentarzy:

  1. To jest.. niesamowite*---*
    Dziękuję bardzo<"3
    Nie mam słów:o
    A pomysł o ff z infinite jest dobry:3 Nie mogę się tego doczekać^^

    OdpowiedzUsuń
  2. a mogłabyś coś wykombinować z got7 <3 tak ładnie proszę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne, kocham moich bliźniaków i tego ff <3 Pisz pisz tego ff z Infinite <3 A może być w nim Hoya? Ostatnio mnie zaintrygował <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Infinite może Hoya x DongWoo? Jeśli będziesz miała czas to poprosze 5Zic & Cream M.I.B

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podobało~
    Będę tutaj zaglądała częściej i komentowała, bo piszesz bardzo fajnie, chociaż rażą mnie w oczy niektóre błędy jakie popełniasz. Nie mówię tu o ortograficznych, ale denerwuje mnie spacja na końcu zdania przez znakiem zapytania i milion kropek stawianych przy wypowiedziach bohaterów. Powinnaś też zainwestowac w więcej opisów sytuacji, a nie przez pół ficka pisac prawie same dialogi. Pomysł bardzo fajny ogółem na ten shot, ale moim zdaniem pisanie tak długiej można powiedziec akcji w tak krótkim zbiorze słów, jest niekorzystne.
    Jednak pisz dalej i rozwijaj się, z czasem będzie lepiej. c:
    Jeżeli chciałabyś czasem sobie coś poczytac i skomentowac, to możesz wpasc do mnie na:
    yaoi--kpop.blogspot.com - może i dopiero zaczęłam, piszę o topp dogg, planuję o vixx, może coś Ci się spodoba :)))

    OdpowiedzUsuń