Było ciepłe, majowe popołudnie. Youngmin wrócił jak co dzień ze szkoły, rzucił plecak na łóżko i ściągnął mundurek. Westchnął i spojrzał na łóżko stojące po drugiej stronie pokoju. 16 lat temu spał na nim chłopiec, z którym był nierozłączny. Jednak któregoś dnia został zabrany do rodziny zastępczej i Youngmin został sam. Od tamtej pory nie poznał nikogo innego. Nie chciał zawierać nowych znajomości, mimo że w domu dziecka towarzystwa mu nie brakowało. Usiadł na łóżku kolegi i dotknął ręką poduszki. Od 16 lat pościel leżała tu niezmieniona, a jego ulubiony, czarny miś siedział wciąż w tym samym miejscu.
- Youngmin...- chłopak podskoczył i spojrzał na miejsce, z którego dobiegał kobiecy głos. Była to dyrektorka domu dziecka.
- Słucham...
- Ktoś chciałby cię poznać.
- A...ale jak to ? Jakaś rodzina ?- chłopak bardzo się ucieszył i zaczął nakładać swoją najlepszą koszulę.
- Tak. Jest to starsze małżeństwo z synem. Chłopak jest mniej więcej w twoim wieku więc powinniście się dogadać.
- Ale oni są zdecydowani na mnie tak w stu procentach ?
- Youngmin...póki co chcą cię poznać, także opanuj troszeczkę emocje.
- Rozumiem.- nastolatek posmutniał. Mimo to miał w głębi serca nadzieję, że rodzina się na niego zdecyduje. Mieszkał w domu dziecka odkąd skończył cztery tygodnie. Nie wiedział tak naprawdę czym jest rodzina i własny dom. Zszedł z dyrektorką do jej gabinetu. Jego oczom ukazała się urocza, uśmiechnięta kobieta wtulona w ramiona kochającego męża oraz ich syn. Brunet spojrzał na chłopaka i otworzył szeroko oczy.
- Przepraszam, że musieli państwo tyle czekać. To jest właśnie Youngmin.- powiedziała dyrektorka pokazując głową na zmieszanego chłopaka. - Youngmin przywitaj się...
- A tak...- blondyn oderwał wzrok od syna małżeństwa i się ukłonił. - Jestem Youngmin. Miło mi państwa poznać.
- Dzień dobry.- małżeństwo uśmiechnęło się.- Proszę, usiądź obok Kwangmina.- powiedziała ciepło kobieta i wskazała na stojące obok bruneta krzesło. Chłopak uśmiechnął się i zajął wskazane miejsce.
- Możemy ci zadać kilka pytań, prawda ?
- Oczywiście...
- Ile masz lat ? - zaczął rozmowę mężczyzna.
- 19 proszę pana.
- O to jak nasz Kwangmin. - mężczyzna popatrzył na swoją żonę, która z wielkim zmieszaniem patrzyła na obu identycznych chłopców.
- Kiedy się urodziłeś ?
- 24 kwietnia 1995 roku..
Matka Kwangmina otworzyła szeroko oczy i spojrzała na dyrektorkę ośrodka.
- Chłopcy możecie na chwilę wyjść ?
Nastolatkowie popatrzyli na siebie, po czym wyszli z gabinetu. W tym czasie kobieta szukała karty Youngmina.
- Pański syn nie wie, że jest adoptowany, tak ?
- Tak...nic mu nie mówiliśmy...Wzięliśmy go stąd jak miał 3 latka, także niewiele pamiętał...
- Zdają sobie państwo sprawę z tego, że Youngmin....Youngmin to brat bliźniak Kwangmina...
- To niemożliwe...
- Skarbie...oni są identyczni...- w dyskusję włączył się mężczyzna mocno przytulając swoją żonę.
- Przecież pytaliśmy.... 16 lat temu pytaliśmy się, czy Kwangmin nie ma żadnego rodzeństwa....dlaczego nam pani nic nie powiedziała ?
- To głupia sytuacja, ale dopiero sama się zorientowałam...
W tym samym czasie na korytarzu przed gabinetem chłopcy wpatrywali się w siebie jak w obrazki.
- Ja cię skądś znam...- zabrał głos Youngmin przejeżdżając ręką po delikatnym policzku chłopaka.
- Musiałeś mnie z kimś pomylić...
- Nie...- 19-latek zamyślił się, po czym podniósł koszulę. Na jego brzuchu było małe, bardzo charakterystyczne znamię. Kwangmin otworzył szeroko oczy i również podniósł swoją bluzkę.
- To niemożliwe...
- Kwangmin jesteśmy braćmi... Jak miałeś 3 lata zabrali cię stąd i ja zostałem sam...- po twarzy nastolatka zaczęły płynąć łzy.
- A...ale nie...to niemożliwe, ja nie jestem adoptowany...
- Chodź. - blondyn złapał brata za rękę i zaprowadził go do pokoju. Podniósł z łóżka czarnego misia i mu go wręczył.
- Skąd go masz ?- zapytał zdziwiony Kwangmin i podniósł oczy na chłopaka.
- Czekał tu na ciebie 16 lat... rozejrzyj się....popatrz na mnie....
Brunet usiadł na łóżku. W jego głowie kotłowało się milion myśli na sekundę. Z minuty na minutę przywoływał coraz więcej obrazów i wspomnień z przeszłości.
- Youngmin....- chłopak wybuchnął płaczem i rzucił się w ramiona swojego bliźniaka. Po 16 latach rozłąki takie spotkanie było dla nich ogromnym przeżyciem. - Nie pozwolę ci tu zostać, słyszysz ? Nie zostawię cię tu.
- Tak cholernie za tobą tęskniłem.- blondyn płakał jak małe dziecko. Jego ręce błądziły po ciele brata badając każdy milimetr.
- Chcemy adoptować Youngmina...- powiedziała stanowczo kobieta. Dyrektorka podała jej potrzebne papiery, które od razu zostały podpisane.
- Dam państwu numer do psychologa...rozumiem,że taka sytuacja musi być dla państwa bardzo trudna...
- Jedyne o co się boję to dzieci...jak oni na siebie zareagują...a z resztą sobie poradzimy...
*
Następne tygodnie Youngmin spędzał w domu państwa Choi. Dom znajdował się na obrzeżach Seoulu, miał cudowny ogród, basen, kort tenisowy i wiele innych atrakcji. Za każdym razem gdy blondyn przechadzał się po ogrodzie miał łzy w oczach. Zazdrościł bratu tego, że najlepsze lata życia spędził w kochającej go rodzinie, w cudownym domu, że jeździł na wakacje, rozwijał swoje pasje...a jego życie ? Życie Youngmina ograniczało się jedynie do czterech kątów pokoju w domu dziecka oraz do wakacji polegających na wycieczkach rowerowych do lasu.
- BU !- blondyn poczuł jak ktoś łapie go w talii. Krzyknął i odwrócił się gwałtownie do "napastnika".
- Chcesz żebym dostał zawału ?!- krzyknął patrząc na rozbawioną twarz bliźniaka.
- Oj no przepraszam.- Kwangmin zachichotał i cmoknął brata w policzek. - Rodzice idą dzisiaj na bankiet...mamy wolną chatę.
- To co ? Dzika impreza się szykuje ?
- Nieee, nie jestem zbyt imprezowy...ty z resztą też.- chłopcy zaśmiali się i złapali się za ręce.
- To jaki masz plan ?
- Winko, dobre jedzonko i jakiś film, hm ?
- O mamo, jak romantycznie.
- Yhymm, z tej strony mnie jeszcze nie znałeś.
- Z każdym dniem poznaję cię coraz bardziej. - Youngmin westchnął i przytulił się do brata. - Kocham cię, wiesz ?
- Wiem braciszku...ja ciebie też.
- Chłopcy wychodzimy !!
- O już jadą...to chodź.- Kwangmin złapał chłopaka za rękę i ruszyli w stronę tarasu, na którym stali wyszykowani rodzice.
- Ślicznie pani wygląda.- powiedział blondyn i posłał kobiecie ciepły uśmiech.
- Aish, miałeś mi mówić mamo.
- Skarbie, on potrzebuje czasu.- odparł mężczyzna i złapał kobietę za rękę. - Będziemy jakoś nad ranem. Nie siedźcie do późna, bo jutro macie szkołę.
- Dobrze tato. Bawcie się dobrze.- rzucił Kwangmin i zaciągnął brata do domu.
Po pysznej kolacji i butelce czerwonego wina chłopcy wylądowali na łóżku w pokoju bruneta i odpalili film. Kwangmin wtulił rozpaloną twarz w szyję brata i zaczął składać na niej delikatne pocałunki. Youngmin wzdrygnął się i wplótł palce we włosy bliźniaka.
- Co ty robisz ?
- Dopieszczam mojego kochanego braciszka.
- Jesteś pijany.
- Ty też.- chłopcy znów zachichotali, po czym ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Ręka blondyna zjechała na pobudzone krocze brata i zaczęła je masować. W zamian otrzymywał gardłowe jęki i westchnięcia. Brunet usiadł na bliźniaku, ściągnął z niego koszulkę i zacząć ssać jego twarde sutki. Ciało Youngmina co chwilę wyginało się w łuk.
- Mmm czuję, że komuś tu stoi.- zachichotał Kwangmin i zaczął rozpinać bratu spodnie.
- Zrobisz coś z tym ?
- Oczywiście.- chłopak włożył do ust penisa. Youngmin krzyknął, zaczął się wić i szarpać chłopaka za włosy. Brunet robił to naprawdę dobrze. Jego delikatny i zwinny język lizał każdy milimetr członka brata, usta co chwilę zasysały się na główce, a delikatne opuszki palców pieściły wewnętrzną stronę ud. Chłopak przerwał pieszczoty, złapał penisa w rękę i zaczął dogadzać bliźniakowi. Ich usta znów połączyły się w zachłannym pocałunku.
- Dobrze ci ?- wyszeptał podniecony Kwangmin i przygryzł wargę bratu. Ten skinął twierdząco głową i doszedł ciepłą spermą na rękę bruneta. - Mmm ślicznie.- uśmiechnął się i włożył palce do ust ssąc je. Półprzytomny blondyn poklepał się po klatce piersiowej.
- Usiądź.- wyszeptał i podłożył sobie pod głowę poduszkę. Kwangmin ściągnął spodnie i usiadł na wskazanym miejscu. Chłopak zerwał z niego bokserki i włożył pobudzonego penisa brata do ust. Brunet jęknął, złapał brata za włosy i zaczął energicznie poruszać miednicą. Youngmin starał się najlepiej jak umiał. Ssał członka i podgryzał go co wywoływało u brata drgawki i podniecające jęki. Jego delikatne dłonie pieściły jądra. W pewnym momencie Kwangmin wyciągnął penisa z ust i doszedł bratu na twarz. Następnie położył się na nim i zlizał lepką maź.
- Co my robimy ?- dyszał blondyn i mocno tulił ciepłe ciało brata.
- Nie wiem...ale przyznaj,że to było przyjemne.
Youngmin skinął głową i pocałował brata w ucho.
- Róbmy to częściej...
- Jak sobie życzysz braciszku...będę spełniał każdą twoją zachciankę i zawsze będę na twoje zawołanie...
~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kocham takie kazirodcze parki. Jeśli czytałaś moje poprzednie komentarze to wiesz, że YoungKwang jest jedną z moich ulubionych par, więc bardzo ci dziękuję za to, że znowu coś o nich napisałaś. To takie romantyczne i piękne... Poprawiłaś mi humor <3
OdpowiedzUsuńNORMALNIE NIE WIERZĘ WŁASNYM OCZĘTOM. ♥
OdpowiedzUsuńTak sobie wczoraj rozmyślałam, że może kiedyś jednak przychylisz się do mojej prośby i napiszesz coś o Youngmin i Kwangmin. (Słyszałam, że koreańskich imion się nie odmienia, więc nie będę tego robiła. Co wcale nie oznacza, że to mi odpowiada, bo uważam, że strasznie głupio brzmi. To tak, jakby taki przykład jak: "Kupiłam MACIEK (a nie MAĆKOWI) prezent" był poprawną wypowiedzią. No żal, normalnie >.<.) I napisałaś. Nie byłabym tym aż tak bardzo zdziwiona, gdybyś najszybciej napisała to za jakieś, hmm, przynajmniej parę dni. A tobie udało się coś wybazgrać w ciągu kilkunastu godzin. No ja nie mogę. Zaczynam darzyć Cię coraz większym uwielbieniem. Dziękuję Ci za poświęcenie swojego cennego, wolnego czasu. Bardzo mnie uszczęśliwiłaś i sprawiłaś, że na moją twarz wstąpił bardzo szeroki uśmiech. Prawie taki sam, jak ten, który przyozdabia facjatę Jeff'a The Killer'a. (Taa. Ja to mam porównania. Ale gdyby się uważniej przyjrzeć...Podobieństwo jest uderzające. Nie żebym miała takie same psychopatyczne zapędy. Choć czasami...Eh. Ale jeśli chodzi o sam wygląd...NIE, NO. Trzeba to zakończyć w tym momencie, bo mogłabym o takich pierdołach opowiadać bardzo długo, a przecież to w ogóle na temat nie jest. -.- Ty pewnie nawet nie wiesz, o czym mówię. xD Wybacz, ale już tak mam. To pewnie przez to szczęście, które w obecnej chwili wypełnia każdą komórkę mojego ciała. ♥.♥) Ten one shot był wspaniały! Z resztą tak, jak każdy twój twór. Tylko jedna rzecz wydała mi się nie na miejscu. Państwo Choi chcą zaadoptować dziecko. To cudownie, że chcą uszczęśliwić jakiegoś samotnego szkraba. Tyle, iż okazuje się, że ten szkrab wcale nie jest takim szkrabem i ma AŻ 19 LAT. AHA. Po co im takie wyrośnięte dziecię? Na pewno nie po to, żeby bawić się w pieluszkach i wpojenie wybrankowi podstawowych zasad wychowania i higieny, ponieważ takowe już posiada. Przynajmniej powinien. Więc po co im prawie dorosły chłopak? Chyba jedynie po to, by dotrzymywał towarzystwa ich drugiemu, adoptowanemu synowi, kiedy oni będą zaliczać kolejne bankiety czy inne tego typu spotkania towarzyskie. To by wszystko tłumaczyło. Z drugiej strony, trochę Cię rozumiem. W dalszym ciągu opowiadania między chłopakami dochodzi do "innych czynności seksualnych" (nie wiem co to dokładnie znaczy, ale chyba to samo o czym myślę. xD) , więc w tym momencie oczywiste jest to, że ich wiek powinien być adekwatny do wyżej wspomnianych czynów i wszystko się zgadza. No i wszyscy są szczęśliwi. A ja najbardziej. ;3 Wracając do początku opowiadania. Kurcze. Strasznie zrobiło mi się szkoda Youngmin (znowu..;__;). Biedactwo, samotnie 16 lat spędziło w sierocińcu. A najgorsze w tym wszystkim było to, że w młodym wieku odebrano mu jedyną rodzinę. Ta świadomość, że jego kochany braciszek jest gdzieś tam poza murami placówki, ma kochającą rodzinę, szczęśliwe dzieciństwo i pewnie o nim zapomniał jest straszna. To musiało być okropne. Jak mogłaś mu to zrobić, ty zła kobieto?! *szarpu-szarpu* Masz szczęście, że zbyt Cię lubię za te wszystkie opowiadanka, aby zrobić Ci krzywdę. A muszę Ci przyznać, że miałam w planie:
- złapanie Cię,
- jakieś małe torturki (w tym wyrywanie paznokci),
- pocięcie na kawałki,
- zakonserwowanie w słoikach po ogórkach,
- i pozostawienie w piwnicy mojej babci, która uwielbia domowe wyroby słoiczkowe.
Poczuj moją dobroć i doceń ją, Xiao Lu. xD
Kiedy nasi kochani bliźniacy się spotkali, omal nie popłakałam się ze szczęścia, mrucząc pod nosem kilka słów w stylu: "Dzięki Bogu, znowu BĘDZIEMY rodziną". No bo dzięki Bogu. To było takie uroczę. A to, że państwo Choi jednak zdecydowali się na adopcję jeszcze bardziej pogwałciło mój hormon szczęścia.
Jeszcze komentarz mi się nie zmieścił. -.-"
UsuńWyjazd rodziców i wolna chata. To mój ulubiony moment w tym shocie. Nie, żebym była jakaś zboczona, bo nie jestem, ale...sama przyznaj. TO PRZECIEŻ TAKIE UROCZĘ! ♥ (zbyt często to powtarzam...=.=) Chociaż myślałam, że dojdzie między nimi do czegoś więcej-więcej niż TO, co można podziwiać powyżej. Wybacz, ale do tej pory nie jestem w stanie wypowiadać tych wszystkich zboczonych słów w konkretnej wersji, ponieważ w dalszym ciągu uważam to za zbyt żenujące. xD Ale nie martw się. To co napisałaś jest wystarczające. Na tyle wystarczające, by nosić Cię za to na rękach. ;> One shot był naprawdę cudowny, bardzo mi się podobał, a co najważniejsze - wzbudził we mnie wiele pozytywnych uczuć i emocji. DZIĘKUJĘ.
P.S - Przepraszam za chaotyczność mojego komentarza, ale pisałam go na szybko. ;||
P.S 2 - Jeśli KIEDYŚ znalazłabyś chociaż chwilkę wolnego czasu, chciałabym Cię prosić o JAKĄŚ kontynuacje Hansola i B-joo, bo przecież nie możesz zostawić tego tak jak jest! ;o A jeśli takowa nie znalazła się w planach, proszę, aby jednak to się zmieniło. ;3
P.S 3 - Chciałam być pierwsza! ;___; Ciebie też zakonserwuje, DaeLim!
- Mei.
Dziękuję, że użyłaś mojego imienia (DaeLim, ponieważ Kurogane to nazwisko). To po pierwsze. Po drugie możesz mnie już zakonserwować, bo już przeczytałam to cudeńko powyżej (chodzi o opowiadanie). Po trzecie - chyba masz coś z Jeff'a, ale nie szkodzi, bo ja też go lubię :> A po czwarte i ostatnie - lubię tego bloga, więc jak mam czas to sprawdzam, czy nie ma nowych notatek, więc normalne, że jestem pierwsza (co mi pochlebia, bo zwykle w innych czynnościach jestem po środku...) x3 Poza tym chciałabym cię pochwalić za twój styl pisania (komentarzy, i to na szybko...). Masz dziewczyno nieubogie słownictwo. Gratulacje xD
UsuńHa! No widzisz. Jednak okazało się, że jestem trochę domyślną osobą i potrafię odróżnić imię od nazwiska. Nigdy nie pomyślałabym, że jestem aż taka spostrzegawcza. Dziękuję, że pomogłaś mi to sobie uświadomić. xD Co do zakonserwowania. Hmm. No nie wiem czy w chwili obecnej jest to możliwe. Gdyby tak głębiej się nad tym zastanowić, wychodzi na to, że nie starczy mi słoiczków na taką ilość zwłok. ;__; Ale wymyśliłam dla Ciebie coś innego. Taki awaryjny plan B. ^..^ Porwałabym Cię, zamknęła u siebie w piwnicy, przywiązała do krzesła, posadziła przez kineskopowym biało-czarnym telewizorem (takim z 1935 roku), na wideo puszczałabym Ci Pororo (cały czas ten sam odcinek), karmiłabym Cię sproszkowanymi japońskimi hamburgerami, poiła białą Helenką i razem oczekiwałybyśmy momentu, w którym nabawiłabyś się pingwinofobii. Pasi Ci? ^...^ No chyba, że wolałabyś plan awaryjny C. Czyli podałabym Ci mój adres, a ty przyniosłabyś ze sobą zapasowe, awaryjne słoiczki. Tak też może być. Mówisz, że skoro przeczytałaś to cudo, możesz umierać. A nie szkoda byłoby Ci tego, że już nigdy nie przeczytałabyś więcej takiego typu cudaśnych oneshotów? ;o Nie rozumiem Cię. Ojeju. Jednak mam coś z Jeff'a? To świetnie. Będziemy do siebie pasować w przyszłości. xD No wiesz co? Mówisz, że dobrze wiesz jak to jest być pośrodku, więc nie rozumiem pewnej rzeczy. W TAKIM RAZIE JAK MOŻESZ SKAZYWAĆ NA TO INNYCH CZŁOWIEKÓW?! ;o Dobrze wiesz, jakie to jest uczucie. Jesteś złym ludziem. T_T Mnie? Pochwalić? Ojeju. Czuję się taka...doceniona? Emm. Dziękuję? xD
UsuńNie, to ja dziękuję. Wolę plan B. Taki kaprys. Tak, żal mi będzie tego, że już więcej nie przeczytam czegoś tak wspaniałego... Lubisz jak twoja ofiara się wyrywa? HYHY... Moja nauczycielka powiedziała mi kiedyś, że jestem sadystką, więc to, że skazuję innych na bycie pośrodku jest normalne. Poza tym jestem Yandere.
UsuńNo i oczywiście proszę bardzo. Lubię chwalić ludzi, bardziej niż wytykać im błędy palcami. Mój adorator mi kiedyś powiedział, że mam duże serduszko. Jak uda ci się je mi wyrwać z piersi, to możesz sama zobaczyć xD
Właśnie, może ta kontynuacja Hansola i Joo? Prosimy! ~
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy :)
UsuńOjejkuuu tak bardzo milosc do tego *-* <3 Powiedz mi kochana skad Ty bierzesz te pomysly na opowiadania? Do tego tak szybko je piszesz i tak swietnie, ze to po prostu zyc, nie umierac! :D Taki kosiany shocik, bracia blizniacy.. nie sadzilam, ze zdecydujesz sie napisac o nich oddzielnego opowiadanka. Mimo wszystko, swietny pomysl! *-* Wyszlo idealnie, a do nich wlasnie pasuja takie slodziasne klimaty ^-^
OdpowiedzUsuńZauwazylam ze masz zamiar dokonczyc HanJoo, tak wiec czekam jak zawsze i ciesze sie ze pomimo tego ze jest juz np. 35646747 rozdzialow, opowiadan, itp. tego samego pairingu, to Ty i tak piszesz ich wiecej kiedy tego chcemy, to serio jest kochane ;w;
Hwaiting! :3
Jaki to zespół? Slodkie chłopaki :)
OdpowiedzUsuńBoyfriend :)
UsuńI to uczucie kiedy BOYFRIEND zapytani na koncercie u nas o to co robią bliźniacy gdy są sami wypalili "Całują się" ^^
OdpowiedzUsuń