2 maja 2014

Jin & V




               Jin oraz V siedzieli na balkonowym hamaku wtuleni w siebie jak szczeniaki. Byli parą już od kilku miesięcy i jak na razie związek ten był stawiany za wzór godny naśladowania. Nagle ciszę tę przerwał Tae.
- Muszę jutro wyjechać do Pekinu.
- Do Pekinu ?...po co ?- zdziwił się Jin i spojrzał na swojego chłopaka.
- Ojj jakieś sprawy rodzinne,czy coś...
- Sprawy rodzinne w Pekinie ? Coś kręcisz...
- Muszę jechać i koniec. Ale oczywiście będę dzwonił codziennie do mojej myszki.- mówiąc to V pocałował zdziwionego chłopaka w policzek.
- Mogę jechać z tobą ?
- Nie ma takiej potrzeby.
- Ale będę za tobą tęsknił...
- Skarbie pojadę tam tylko na 3 dni i do ciebie wrócę,hm ?
Jin przytaknął twierdząco głową, po czym wtulił się w ramiona swojego ukochanego.

     *

     Na drugi dzień Tae wcześnie wstał, wyszykował się i spakował potrzebne rzeczy. Jin w tym czasie słodko spał tuląc się do poduszki. Po wypiciu porannej kawy i zapaleniu papierosa V zabrał bagaż i ruszył na lotnisko. Nawet nie obudził chłopaka by się z nim pożegnać...
    Lot był dość krótki, ale bardzo męczący ze względu na panujący upał i brak klimatyzacji w samolocie. Po wyjściu z ogromnej maszyny i odebraniu bagażu chłopak stanął przy lotniskowym sklepiku z pamiątkami. Wyglądał tak, jakby na kogoś czekał. I rzeczywiście po chwili podbiegł do niego drobny, szczupły chłopaczek wieszając mu się na szyi.
- Hej skarbie.- pisnął i pocałował chłopaka.
- Hej Suguś...stęskniłeś się ?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. 
Tae uśmiechnął się, wziął chłopaka za rękę i ruszyli do jego mieszkania rozmawiając po drodze o wszystkim.
- Powiedziałeś mu już o nas ?- zapytał Suga patrząc na swojego kochanka lekko uciekającymi oczami. 
- Jeszcze nie...
- Ale dlaczego ?
- To nie jest takie proste myszko.
- Wciąż go kochasz, prawda ?
- Nie no coś ty...kocham tylko ciebie i dobrze o tym wiesz.
- To dlaczego z nim nie zerwiesz ?
- Bo mi z nim dobrze w łóżku. 
Na te słowa drobny chłopaczek wzburzył się i tupnął nogą.
- Jestem kiepski w łóżku ?!
- Jesteś najlepszy, już się tak nie buntuj.- uspokoił go chłopak i weszli do mieszkania. Suga złapał kochanka za rękę i po chwili wylądowali na jego łóżku. Ich seks był jak zawsze namiętny, pełen pożądania z chęcią odkrywania swojego partnera na nowo. V czuł, że to jest to co kocha i czego potrzebuje. Stosunki z Jinem były monotonne, ciągle w tej samej pozycji, bez jakiegokolwiek szaleństwa... to było coś, co niezbyt pociągało chłopaka. 

W tym samym czasie w Seoulu zagościło promienne słońce co spowodowało przebudzenie się Jina. Wyciągnął się zadowolony i spojrzał na puste miejsce. Szybko usiadł i chwycił za telefon.

- Telefon ci dzwoni.- wyszeptał Suga między jękami spowodowanymi gwałtownymi ruchami swojego partnera. V sięgnął po telefon, wyciszył dźwięk i odłożył go na półkę.
- Poczeka.- odpowiedział łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. 

W tym samym czasie Jin odchodził od zmysłów. Pośpiesznie się ubrał i pobiegł do ich współlokatora NamJoona.
- NamJoon, nie wiesz gdzie jest Tae ?- zapytał rozpaczliwym głosem spoglądając na kolegę leżącego w łóżku z nagim, czarnowłosym chłopakiem.
- Tłukł się w kuchni koło 5...ale nie wiem gdzie jest.
Po tych słowach Jin chwycił za telefon i trzęsącymi się rękoma napisał do chłopaka wiadomość.
" Jeśli nie odbierzesz ode mnie telefonu, lecę do Pekinu ". Brunet odczekał 5 minut po czym znów ponowił próbę skontaktowania się z kochankiem. Na nic... Zdesperowany wpakował do plecaka kilka najpotrzebniejszych rzeczy i udał się na lotnisko. Tam wykupił najszybszy lot do Chin i udał się do samolotu. Lot, który zwykle trwa godzinę dłużył się chłopakowi w nieskończoność. Ciągle powtarzał w myślach, że nic się nie stało i na pewno wszystko jest dobrze. Z drugiej jednak strony bał się, że Tae może być na coś ciężko chory lub kogoś ma o kim nie chce mu powiedzieć. 

Po skończonym stosunku V wyciągnął się zadowolony i wstał z łóżka. Patrząc na nagie ciało kochanka sięgnął po telefon i otworzył szeroko oczy. 
- Coś się stało ?- zapytał Suga klękając i całując chłopaka po brzuchu. 
- Jin się tutaj wybiera.- odpowiedział przerażony i wykręcił numer do chłopaka. Po kliku sygnałach usłyszał przerażony głos Jina.
- Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonów ?! I dlaczego zniknąłeś z samego rana nie żegnając się ze mną ?!
- Myszko uspokój się... Tak słodko spałeś, że nie miałem serca cię budzić.- na te słowa Suga zachichotał i pocałował chłopaka w ucho.
- Kto to był...- zapytał czujny Jin.
- Nikt... w metrze jestem to dlatego.
- Nie kłamiesz, prawda ?
- Kochanie, jeszcze nigdy cię nie okłamałem, przecież wiesz.
- No tak...przepraszam...
- Widzisz słoneczko...popadasz w jakąś paranoję. Gdzie teraz jesteś ?
- W Pekinie...właśnie odebrałem bagaż...odbierzesz mnie z lotniska ?
Po tych słowach V otworzył szeroko oczy. Czuł jak strach wbija go w ziemię. Nie chciał by Jin dowiedział się o jego romansie z Sugą...nie teraz...
- Halo ?...jesteś tam ?
- Co.. tak tak, jestem..myszko ja mam ważne spotkanie...pozwiedzaj sobie Pekin, a później cię gdzieś znajdę, dobrze ?
- No ale skar...
- Muszę kończyć, pa.- rzucił Tae i się rozłączył. Spojrzał na kochanka, który wyraźnie cieszył się z tego, że ich romans wyjdzie na jaw. 
- Wreszcie się dowie.- zachichotał chłopak i ujął w dłoń członka kochanka.
- Co ja mam teraz zrobić...
- Rozluźnij się skarbie.- wyszeptał Suga i włożył do usta członka Tae. 

Zagubiony Jin wysiadł z autobusu i ruszył przed siebie. Nie znał Pekinu i zupełnie nie wiedział dokąd ma się udać. Zrezygnowany i zawiedziony usiadł w cichej kawiarni przy fontannie i zamówił kawę. Patrzył na ludzi i zastanawiał się o czym myślą, dokąd idą, jak wygląda ich życie i czy ich druga połówka również ich olewa. Ta ostatnia myśl smuciła go najbardziej. Tae nigdy się tak nie zachowywał. Zawsze był wobec niego czuły, opiekuńczy, szczery, pełnił rolę ojca, brata i kochanka w jednym. Jin czuł się po prostu przy nim cudownie i bezpiecznie. Pijąc kawę podniósł wzrok i spojrzał na budynek stojący przed kawiarnią. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że na piątym piętrze zdradza go jego chłopak. 

W tym czasie zadowolony po kolejnym odbytym orgazmie V stanął przy oknie i spojrzał na ulicę. 
- O cholera...- wyszeptał i zaczął się ubierać.
- Kogo tam zobaczyłeś, hm ?- zaciekawił się Suga i podszedł do okna. W kawiarni na dole siedział spokojny i smutny Jin i popijał kawę. Kochanek uśmiechnął się cwaniacko pod nosem i spojrzał na Tae.
- Leć do niego.
- Nie będziesz miał mi tego za złe ?
- Nie no coś ty... zrób coś żeby wrócił do Korei i wróć tutaj, dobrze ?
- Oczywiście.- V pocałował kochanka i zbiegł na dół. Nie chciał przyznawać się chłopakowi do tego, że ma kogoś na boku. Nie zniósłby wyrzutów i rozpaczy jego byłego ukochanego. 
- Jin !- krzyknął radośnie wybiegając z budynku. Chłopak uśmiechnął się, wstał i wtulił w ramiona Tae.
- Wreszcie jesteś. Strasznie się o ciebie martwiłem.
- Jak widzisz nic mi nie jest myszko. - V pocałował Jina i oboje usiedli przy stoliku. Jin wypytywał chłopaka o wiele spraw, na które ten tylko przytakiwał bądź kłamał. W pewnym momencie do stolika podszedł uśmiechnięty Suga i usiadł na krześle. 
- Hej, jestem Suga.- przywitał się i podał rękę zdziwionemu Jinowi.
- Jin...Tae znasz go ?
- Ależ oczywiście, że się znamy.- kontynuował uśmiechnięty kochanek. - Tae nie chwalił ci się, że jestem jego kochankiem i te całe "sprawy rodzinne" to ja ?
Jin otworzył usta...nie wiedział zupełnie co ma powiedzieć...czuł jak nagle zawalił mu się cały świat. Serce w jego piersi biło bardzo szybko,a dłonie zaczęły się trząść. 
- Tae...to...to prawda ?- zapytał łamiącym się głosem, a z jego oczu popłynęły strużki gorzkich łez. 
 - Jin ja...chciałem ci powiedzieć....ale nie umiałem...
- Ile to trwa...
- Ojjj już jakieś...pół roku ?- zachichotał Suga.
- Zamknij się, nie rozmawiam z tobą ! - Jin spojrzał na swojego chłopaka. - Dlaczego mi to zrobiłeś ?! W czym jestem od niego gorszy, no powiedz ! Jest bardziej dla ciebie czuły, bardziej się o ciebie troszczy, bardziej cię kocha ?! Wątpię ! - chłopak wziął głęboki oddech i spojrzał na zmieszaną twarz V. - A może to chodzi o seks, co ?...ja ci się znudziłem pod tym względem ? 
- Jin to nie tak...
- Nic już nie mów.... nie chcę cię znać...
Po tych słowach zabrał plecak i odszedł od stolika. Słyszał za sobą jedynie cichy płacz Tae i śmiech Sugi. Miał ochotę rozstrzelać tego gnojka. Nie miał żalu do V. Tak bardzo go kochał, że byłby w stanie wybaczyć mu wszystko. Czuł, że nigdy nikogo nie pokocha, tak jak jego. W jego sercu panowała pustka, a w głowie toczyło się milion myśli na minutę. Pogrążony w smutku i żalu nie zauważył nadjeżdżającego samochodu, który w dość brutalny sposób pozbawił go życia. 

- Jin !!- Tae widząc to stanął jak wryty,a po jego bladych z przerażenia policzkach popłynęły łzy. W jednej chwili zrozumiał, że to Jin jest osobą, którą naprawdę kocha, a Suga rzeczywiście był jedynie dobrym partnerem do seksu. Podbiegł do ciała chłopaka, by spojrzeć na niego po raz ostatni. W międzyczasie przyjechała karetka starająca się przywrócić życie chłopakowi...wszystko na marne. Wszystko rozsypało się jak domino. Tae czuł jakby utracił cząstkę siebie. Jakby coś w nim umarło. Nie było Jina ciałem,ale mimo wszystko Tae czuł, że na zawsze pozostanie w jego sercu.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------






------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następne opowiadanie o Hansolu i B-joo :) 
Ale to już raczej po maturach. 
Buziaki ;*

7 komentarzy:

  1. To trochę dziwne, bo jakoś tak nigdy nie zwracałam uwagi na Jin'a, kiedy wspominałam o BTS... a teraz go uśmierciłaś ;_; Ale nie szkodzi, bo opowiadanie boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 Czekam na HanJoo <333 Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Jin...
    V i romans... Wooow, tego sie nie spodziewalam... I to jeszcze z Sugą... Zaskoczylas mnie :)
    Jak zawsze super ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda, że przejechało go auto

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak się trochę dziwnie czułam czytając o takim słodkim Yoongim... Zupełnie jak nie on XDD Bardziej to on by mi pasował na miejsce V, hehe ^^
    Opowiadanie nawet mi się podobało, chociaż kolejny raz potrącił tutaj kogoś samochód... (czytałam u ciebie 2 opowiadania i w obydwu miało to miejsce XDD) Jednak i tak jest spoko ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Popłakałam się..dzięki, wiesz? ;c

    OdpowiedzUsuń