29 maja 2014

Luhan & Baekhyun



      Poniedziałek...początek tygodnia. Uczeń 3 klasy liceum- Luhan- westchnął i wyszedł z mieszkania udając się do szkoły. W drodze do placówki wpadł na swojego najlepszego przyjaciela Baekhyuna, z którym dzielił ławkę od pierwszej klasy szkoły podstawowej.
- Cześć Luhani.- przywitał się chłopak i szeroko się uśmiechnął.
- Hej, co tam ?
- A daj spokój...do 2 w nocy uczyłem się na ten sprawdzian z matmy, a później wrócił do domu napruty ojciec i zaczęła się awantura.
- Awantura o co ?
- Jak zwykle zaczął się drzeć na mamę, później na ChanHyuna i na koniec oberwało się mi.
- Znowu cię uderzył ?
Baek westchnął i podciągnął lekko koszulę. Na jego brzuchu widniał ogromny krwiak. Luhan skrzywił się i opuścił chłopakowi koszulę.
- Wiesz, że musisz to zgłosić na policję...
- Nie no coś ty...nie mogę.
- Musisz...jak ty tego nie zrobisz to ja do nich pójdę.
- Luhan...
- Baeki nie kłóć się...
Chłopcy weszli do szkoły. Od razu na wstępie zobaczyli grupę szkolnych cwaniaków lejących jak zwykle ucznia z młodszej klasy.
- Co wy wyprawiacie ?- Luhan złapał za ramię ciemnoskórego chłopaka o blond włosach. Był niesamowicie przystojny, ale co z tego skoro był totalnym bucem.
- Znowu bawisz się w bohatera ?- zapytał chłopak i odtrącił rękę Lu.
- Kai zostaw go...później się z nim policzymy.- rzucił jego chłopak D.O. Na te słowa Luhan parsknął śmiechem i pokręcił głową.
- Coś cię bawi ?- warknął ich kolega Kris i przydusił delikatne ciało Luhana do ściany.
- Bawi mnie to, że jesteście takimi pustakami i widzicie rozwiązania sprawy tylko i wyłącznie w przemocy. Macie już po 19 lat, ogarnęlibyście się trochę. 
Napastnicy zamilkli i popatrzyli po sobie. Kai jedynie cwaniacko się uśmiechnął. Ten gest był oczywisty. Kris wziął zamach i uderzył z całej siły Luhana w brzuch. W tym momencie przybiegł uczeń 2 klasy- Xiumin.
- Nauczyciel idzie, spieprzajcie !- krzyknął i popatrzył znacząco na przestraszonego Baekhyuna.
- Później się policzymy.- rzucił Kris, po czym puścił chłopaka i odszedł wraz z kolegami. Lu podniósł głowę i popatrzył na kolegę z młodszej klasy.
- Dzięki...
- Nie ma sprawy... nic ci nie jest ?
- Nie...nie pierwszy i nie ostatni raz tak dostałem. 
- Lepiej się im nie stawiaj Luhani...widzisz jak to się zawsze kończy...- w dyskusję włączył się przerażony Baek i podał przyjacielowi butelkę z wodą.
- Baek...nie będę cały czas patrzył jak grupa bezmózgich osiłków leje słabszych tylko i wyłącznie dla rozrywki i własnej przyjemności. 
- Niby masz rację, ale w ich gangu jest Kris, Tao, Chen...i do tego ten dupek Kai....lepiej z nimi nie zadzierać. 
Rozmowę chłopców przerwał młody, bardzo wysoki i nieziemsko przystojny nauczyciel wf'u -ChanYeol.
- Panowie my nie mamy teraz lekcji ?
- Mamy.
- To lećcie szybko do szatni...za 5 minut zaczynają się zajęcia.- mężczyzna spojrzał na Luhana.- Wszystko w porządku ?
- Nie... nic nie jest w porządku...
- O czym ty mówisz ?
- O tym, że po szkole grasuje gang, który bez przerwy leje słabszych, a wy, nauczyciele udajecie, że tego nie widzicie. Uczniowie muszą sobie radzić z tym sami, bo szanowne grono pedagogiczne jest zbyt zajęte by zrobić cokolwiek w tej sprawie...
- Luhan...ja nie miałem poję...
- Skończyłem.- chłopak zarzucił plecak, złapał Baekhyuna za rękę i ruszył z nim do szatni.

Po 5 minutach chłopcy byli gotowi do lekcji. Stanęli w rzędzie na zbiórce i zaczęli odliczanie. Oczy Baekhyuna cały czas uciekały w stronę gangu grającego na szkolnym boisku w kosza.
- Który ci się podoba ?- zapytał Lu szturchając przyjaciela.
- Hm ?...żaden, a co ?
- Wpatrujesz się w nich od kilku minut. 
- Wydaje ci się. 
- Baeki...za dobrze cię znam.- chłopak zarzucił rękę przez ramię kolegi.- Kai jest z D.O, Kris z Tao....no...został ci tylko Chen.
- Luhan, tak tylko patrzę...wyluzuj.
- Po co w ogóle patrzysz ?
- Zachowujesz się tak, jakbyś był zazdrosny...
- Po prostu się o ciebie martwię matołku...nie chcę żebyś skończył tak jak oni. 
- To mi nie grozi...spokojnie.
- Panowie długo jeszcze tak będziecie debatować ?- zapytał ChanYeol i uniósł brew.
- Przepraszamy.- nastolatkowie ukłonili się i spojrzeli na nauczyciela.
- Baek prowadź rozgrzewkę...tylko zrób jakieś ćwiczenia na nadgarstki i tak dalej...pogracie dzisiaj w kosza.
Klasa zamarła. Po dłuższej chwili milczenia odezwał się Yoseob.
- Ale...z nimi mamy grać ?- zapytał cicho wskazując na boisko.
- Oczywiście...dlaczego nie ?
Klasa jedynie westchnęła i Baekhyun zaczął rozgrzewkę. Biegając w okół boiska chłopcy należący do gangu śmiali się i szydzili z uczniów. Chen uśmiechnął się i krzyknął.
- Hej Yano ! Łap !- po tych słowach rzucił z całej siły piłką w chłopaka. Yano upadł na ziemię. Z jego ucha zaczęła lecieć krew, a z oczu toczyły się grube łzy. Luhan nie wytrzymał. Rzucił się na rozbawionego chłopaka, przewrócił go na ziemię i zaczął bić po twarzy.
- Zobacz co mu zrobiłeś dupku ! 
- Jakoś mnie to nie interesuje.- Chen bez przerwy chichotał, co jeszcze bardziej denerwowało Lu. Uderzył go z całej siły w nos, z którego po chwili polała się krew.
- Wchodzimy ?- zapytał Tao patrząc na zaciekawionego całą sytuacją Kaia.
- Daj im jeszcze chwilę. Chen powinien sobie poradzić z tym gównem.
Jednak napływ emocji u Luhana był tak silny, że pobił nastolatka do nieprzytomności. Kai skinął głową. Na ten gest reszta gangu rzuciła się na Lu. Zaciągnęli go za szkołę i zaczęli bić na oślep...gdzie popadnie.
- Nic nie zrobisz ? Masz zamiar tu tak stać ?- zapytał Hyuk i spojrzał na Baekhyuna.
- Ale....co mam zrobić...
- To twój przyjaciel do cholery...
Baek pobiegł po ChanYeola i wraz z nim ruszył za szkołę.
- Co wy robicie ?!- krzyknął nauczyciel. Na jego głos gang zerwał się na równe nogi i zwyczajnie zwiał. Luhan leżał na ziemi nieprzytomny. Z jego nosa i wargi toczyła się krew, a pod brudnym mundurkiem znajdowała się kupa siniaków i krwiaków. Baekhyun klęknął przy przyjacielu i poklepał go po twarzy.
- Luhani...popatrz na mnie...
Chłopak otworzył lekko oczy i spojrzał na zapłakaną twarz kolegi.
- Nogi...- szepnął i złapał delikatną dłoń Baeka.
- Bolą ?
- Nie mogę...nie czuje nóg...
- To dlatego, że jesteś w szoku...spokojnie.- po twarzy Baekhyuna płynęły łzy. Spojrzał na nauczyciela, który wezwał wcześniej karetkę. Teraz wpatrywał się w chłopaka z politowaniem. Baek czuł co się święci.
- Proszę pana...czy on...
- Baekhyun nie teraz...- uciszył go nauczyciel i wziął Luhana na ręce.

Po przyjeździe karetki Lu został zabrany do szpitala. Baek oczywiście pojechał z nim. Siedział przy łóżku przyjaciela i czekał aż się wybudzi.
- Baeki...
- Boże jak ty się czujesz ?- chłopak złapał Luhana za rękę i ją pocałował.
- Nie będę chodził....prawda ?
- Luhan... 
- Wiedziałem...- nastolatek zaczął szlochać. Widok płaczącego przyjaciela załamał Baeka.
- Luhani wyjdziesz z tego, obiecuję...
- Jak...no jak z tego wyjdę ?! To nie jest przeziębienie tylko paraliż ! Nigdy już nie wsta...- Baek przerwał koledze namiętnie go całując.
- Przepraszam...- szepnął odrywając się od ust przyjaciela.
- Zrób to jeszcze raz...- chłopak nachylił się do kolegi i znów pocałował go najdelikatniej jak tylko potrafił.
- Nie wiesz jak długo na to czekałem...- Luhan usiadł i pogłaskał przyjaciela po głowie.
- Naprawdę ?
- Podobasz mi się od początku liceum...pocałuj mnie jeszcze raz.- Baek lekko się uśmiechnął i znów połączył ich usta w delikatnym, powolnym i namiętnym pocałunku.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć... z tego też pomogę ci wyjść.- powiedział Baekhyun i spojrzał na nogi Lu.
- Dziękuję.- szepnął nastolatek i wtulił się w ciepłe ramiona przyjaciela.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------





------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W sobotę pojawi się N i Leo, a później Suho i Hojoon :)


27 maja 2014

Taemin & Minho



       Ciepły, majowy poranek. Minho wstał, przetarł rękoma twarz i spojrzał na zegarek. Dochodziła 11. Zwykle o tej porze jego dom odwiedzał młody listonosz. Tym razem brunet czekał na przesyłkę z nowymi butami, które zamówił trzy dni temu. Powolnym krokiem ruszył do kuchni i nastawił wodę na kawę, po czym usiadł na blacie i wpatrywał się w okno.
- Gdzie on do cholery jest...- burknął pod nosem i odsłonił firankę, by lepiej widzieć. Samochód listonosza właśnie zajechał pod dom. Wysiadł z niego wysoki, szczupły blondyn ubrany w niebieski strój i śmieszną czapkę z daszkiem. Zarzucił na ramię torbę z listami i przesyłkami, po czym ruszył w stronę drzwi. Minho zerwał się z blatu, przeczesał bujne włosy i podszedł do drzwi, do których po chwili rozległo się cichutkie pukanie. Otworzył je i szeroko się uśmiechnął.
- Dzień dobry..- powiedział nieśmiało Taemin- bo tak miał na imię listonosz - po czym zaczął szukać w torbie przesyłki.
- Hej...co dzisiaj dla mnie masz ?
- Nie wiem jeszcze...
Brunet spojrzał na trzęsące się ręce Tae.
- Wstydzisz się mnie, czy co ?
- Skąd ten pomysł ?
- Ręce ci się trzęsą.
- Aa....zawsze tak mam...
- Yhym...wejdź do środka i poszukaj tego na spokojnie.- powiedział Minho, po czym otworzył szerzej drzwi by umożliwić chłopakowi wejście. Blondyn chwilę się wahał, jednak po gorących namowom chłopaka wszedł do środka.
- Mieszkasz tu sam ?
- Nie...jeszcze rodzice i siostra, a co ?
- A tak pytam...
- Na razie rodzice są w pracy,a siostra w szkole...Chodź do kuchni.
Po wejściu we wskazane miejsce Tae stanął przy blacie i zaczął szukać paczki z butami. Minho spojrzał na smukłego chłopaka i przygryzł wargi. Od dawna miał na niego ochotę, ale zupełnie nie wiedział jak się do tego zabrać. Podszedł do niego i przytulił go od tyłu. Jego ręce powędrowały na jego podbrzusze, a usta zaczęły pieścić jego delikatne ucho.
- Co ty wyprawiasz ?- jęknął blondyn i odsunął się od Minho.
- Ciii...- chłopak skutecznie uciszył Tae. Zaczął go namiętnie całować. Mimo początkowych oporów listonosz zaczął odwzajemniać pocałunki, a jego delikatne dłonie błądziły po ciele bruneta. Minho przejechał dłonią po klatce piersiowej kochanka, po czym wsunął ją w jego spodnie masując i ugniatając członka. Z ust blondyna zaczęły wydobywać się histeryczne jęki.
- Jesteś prawiczkiem ?- szepnął brunet i zaczął całować szyję chłopaka. Ten skinął twierdząco głową i zaczął ściągać z chłopaka koszulkę. Minho uśmiechnął się i klęknął przed pobudzoną męskością chłopaka.
- Oprzyj się lepiej o blat.- zachichotał i wsunął członka do ust. Tae złapał włosów kochanka i wrzasnął jakby obdzierano go se skóry. To jeszcze bardziej podnieciło bruneta. Robiąc loda blondynowi wyciągnął swojego penisa z bielizny i zaczął sobie dogadzać.
- M...Minho...
- Hm ?- chłopak podniósł oczy, a zaraz po tym po jego gardle zaczęła spływać ciepła sperma. Brunet uśmiechnął się, połknął lepką maź i wstał cmokając drżące usta kochanka.
- To wszystko ?- zapytał nieśmiało i pogłaskał policzek chłopaka.
- Jeszcze nie...odwróć się.
- Po co ?
- Zobaczysz. - Taemin odwrócił się tyłem do chłopaka opierając się o blat. Ten klęknął, rozszerzył pośladki blondyna i zaczął lizać i całować jego wejście. Kolana listonosza ugięły się, a z jego ust wydobywały się gardłowe jęki i westchnięcia. Następnie Minho plunął na rękę i rozsmarował wydzielinę na penisie. Wstał i zaczął wchodzić w chłopaka całując jego mokre już plecy. Ręka bruneta natomiast pieściła główkę członka Taemina.
- Boli ?- zapytał wchodząc w kochanka do końca.
- Troszkę...
- Zaraz przestanie.- Minho zaczął całować chłopaka i pchać go z początku bardzo delikatnie i powoli. Emocje jednak wzięły górę. Dłonie bruneta zacisnęły się na biodrach kochanka, a jego miednica pchała jego delikatne ciało w bardzo brutalny sposób.
- Minho to boli !
Chłopak jednak nie zwracał na to uwagi. Doszedł we wnętrze chłopaka, wyszedł z niego i głęboko oddychał. Z oczu Tae zaczęły płynął łzy. Pośpiesznie się ubrał i spojrzał na bruneta.
- Jak mogłeś ?
- Tae przepraszam...
- Masz swoją zasraną przesyłkę i możesz być pewny, że już nigdy więcej mnie nie zobaczysz...- blondyn cisnął w chłopaka paczką z butami i pośpiesznie wybiegł z mieszkania wpadając na siostrę Minho.
- Co robisz bucu ?!- krzyknęła i spojrzała na twarz chłopaka.
- Przepraszam...
- Płaczesz ?....co się stało ?
- Zapytaj brata..- rzucił chłopak i wybiegł z domu. 14-letnia gimnazjalistka weszła do kuchni i spojrzała na ubierającego się Minho.
- Pieprzyliście się w kuchni ?- zaśmiała się.
- Nie twoja sprawa gówniaro. 
- Powiem mamie...a ojciec to cię chyba zabije. 
- Odpierdol się !- wrzasnął chłopak i zniknął za drzwiami swojego pokoju, w którym zaczął obmyślać plan przeproszenia chłopaka. Naprawdę go kochał i mu na nim zależało. Chciał się jedynie do niego zbliżyć, a nie skrzywdzić...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------







------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następny one shot o Luhanie i Baekhyunie, a później N i Leo :)

20 maja 2014

2 kontynuacja Hansola & B-joo




      Odkąd mężczyźni opuścili pomieszczenie zacząłem się zastanawiać jak wydostać stąd siebie i B-joo. Wszystkie pomieszczenia i drzwi obstawione były ochroną klubu. Westchnąłem i pocałowałem śpiącego nastolatka w czoło.
- B-joo wstawaj...
Chłopak mruknął i otworzył lekko oczy.
- Wszystko mnie boli...- jęknął i bardziej wtulił się w moje ciało.
- Wiem B-joo....ale już cię nikt więcej nie skrzywdzi...
- Wcześniej też tak mówiłeś...
- B-joo to naprawdę nie jest moja wina...skąd miałem wiedzieć,że te dupki wiedzą gdzie mieszkam...
- Nieważne...- chłopak wstał ledwo trzymając się na nogach i sięgnął po ubrania. Włożył je i usiadł na fotelu.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego się tak zachowujesz w stosunku do szefa ?
- To znaczy jak ?
- Łasisz się do niego jak jakaś napalona dziw...
- Nie mów tak o mnie...- chłopak odwrócił ode mnie głowę, a po jego bladych policzkach spłynęły łzy.
- Przepraszam...nie chciałem tego powiedzieć...
- Ale powiedziałeś...
Westchnąłem, podszedłem do B-joo i go mocno przytuliłem.
- Wcale tak o tobie nie myślę...
- To już nie ma znaczenia...
W pokoju zapanowała cisza. Słychać było jedynie stłumiony dźwięk muzyki dobiegający z sali. Czyli był już wieczór...
- B-joo...o której zwykle zaczynaliście pokazy ?- zapytałem i podszedłem do okna, by zobaczyć na ulicznym zegarze, która jest godzina.
- O 20...
- Mamy 15 minut...-szepnąłem i złapałem chłopaka za rękę.
- Co ty wyprawiasz ?
- Obiecałem,że cię stąd zabiorę, tak ?
- Tak,ale stąd nie ma wyjścia...
- Zaufaj mi...
- Już raz ci zaufałem i byłem idiotą !
Po wrzasku chłopaka drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł mężczyzna z pejczem i trzema chłopakami, których trzymał na smyczach.
- Co to za krzyki suko ?- zapytał niskim głosem i wyciągnął kolejną smycz. - Do nogi...
Po jego komendzie B-joo wybuchł płaczem i zaczął się rozbierać. Zupełnie nie wiedziałem co mam robić. Podszedłem do nastolatka i złapałem go za rękę.
- Nie rób tego...
- Hansol nie wtrącaj się...- B-joo został zapięty w obrożę i smycz, po czym wyszedł z mężczyzną z pokoju. Ten był jednak tak nieuważny, że nie zamknął drzwi na klucz. Ucieszyłem się w głębi duszy i cicho wyszedłem z pomieszczenia. Zaszedłem za tył sceny, na której dwóch około 15-letnich chłopaczków odstawiało pokaz polegający na macaniu się, całowaniu i erotycznym tańcu. Zrobiło mi się ich strasznie szkoda, ale co mogłem zrobić... Rozejrzałem się za kulisami w poszukiwaniu B-joo. Stał nagi, zapięty na smyczy jak pies. Jego ciało było sine od zimna i telepało się jak galareta. Już miałem go wołać, gdy nagle do chłopaka podszedł szef.
- Cześć skarbie.- przywitał się z chłopakiem i go przytulił. B-joo milczał, a z jego oczu płynęły łzy. - Zaraz wyjedziesz na scenę i odstawisz śliczny pokaz, tak ?
- Nie chcę...
- Musisz kruszynko...z czego będę miał pieniążki,hm ?
- To mnie krępuje...nie chcę...
- B-joo...chyba nie chcesz żebym  się zdenerwował...
- Nie chcę...
- No właśnie... jak ślicznie zatańczysz będziesz spał dzisiaj ze mną,a nie z resztą tej puszczalskiej hołoty...
- Wolę z nimi...
Mężczyzna uśmiechnął się i klepnął chłopaka w pośladek.
- Ale oni śpią na zimnej, brudnej ziemi....a ty prześpisz się ze mną w moim ciepłym łóżeczku, co ty na to ?
- Dobrze...
- Moje maleństwo. - szef uśmiechnął się i pocałował chłopaka. - A teraz na kolana.
- Po co ?
- Zrobisz mi lodzika.- B-joo jęknął i uklęknął przed kroczem mężczyzny. Ten ściągnął spodnie i bieliznę i wsunął członka w usta chłopaka. Złapał go za głowę i zaczął mocno poruszać miednicą. Jego członek wchodził po samo gardło nastolatka, który wiercił się i starał się uciec od napastnika. - Ssij szczeniaku.- jęknął szef i pchnął mocniej miednicą. B-joo zaczął się dławić, mimo to nie przestawał dogadzać mężczyźnie. Gdy ten szczytował, chwycił chłopaka za włosy i krzyknął. Następnie wyciągnął penisa z jego ust i kucnął.
- Połknij to myszko. - B-joo posłusznie wykonał jego polecenie, po czym padł w jego ramiona. - Co się dzieje ?
- Niedobrze mi...
- Ojj dlaczego ?- chłopak jedynie jęknął i zaczął szlochać. - Zaraz wchodzisz na scenę.
- Nie dam rady...- B-joo podniósł głowę i spojrzał w oczy mężczyzny.
- Skarbie,a pieniążki dla tatusia ?
- Nie dam rady...- nastolatek zamknął oczy i wtulił się w ciało mężczyzny.
- Dobrze, dzisiaj ci daruję...
- Dziękuję...- chłopak pocałował szefa i pogłaskał go po policzku. - Mogę dzisiaj wyjść do kolegi ?
- Słucham ?
- Bardzo pana proszę...
- Skarbie wszyscy twoi koledzy są tutaj...
- Odwdzięczę się panu w nocy...- szepnął chłopak i zaczął masować krocze szefa.
- Dobrze...ale dasz mi się zerżnąć jak jeszcze nigdy..
- Jak pan sobie życzy...- B-joo spojrzał na mnie i znów pocałował mężczyznę.
- Spadaj już się ubierać...o 24 widzę cię w swoim łóżku...
- Dobrze...
Nastolatek zerwał się na równe nogi, po czym podbiegł do mnie i złapał mnie za rękę.
- Zabierz mnie stąd...błagam...
- Policja już obstawiła klub...zaraz cię stąd zabiorę. 
- Zadzwoniłeś na policję ?
- No tak... innego wyjścia nie widziałem...- chłopak chwilę na mnie patrzył, po czym mocno mnie przytulił i wyszeptał. - Dziękuję.

Kilka godzin później wszyscy ochroniarze, właściciel i jego wspólnicy zostali zamknięci w areszcie, a B-joo z resztą chłopców zostali wypuszczeni i objęci opieką psychologów. Nastolatek zamieszkał ze mną, codziennie chodził na terapię i przyjmował leki. Te wydarzenia bardzo nas do siebie zbliżyły. Mimo młodego wieku znaleźliśmy porządną pracę i się zaręczyliśmy. Teraz nasz cały czas pochłania praca i odkładanie na huczne wesele. I to jest kolejny dowód na to, że prawdziwa przyjaźń i miłość potrafią przezwyciężyć wszystkie przeciwności losu.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------





------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam,że takie słabe, ale dopadł mnie totalny brak weny ;;;____;;; 

19 maja 2014

Youngmin & Kwangmin




                Było ciepłe, majowe popołudnie. Youngmin wrócił jak co dzień ze szkoły, rzucił plecak na łóżko i ściągnął mundurek. Westchnął i spojrzał na łóżko stojące po drugiej stronie pokoju. 16 lat temu spał na nim chłopiec, z którym był nierozłączny. Jednak któregoś dnia został zabrany do rodziny zastępczej i Youngmin został sam. Od tamtej pory nie poznał nikogo innego. Nie chciał zawierać nowych znajomości, mimo że w domu dziecka towarzystwa mu nie brakowało. Usiadł na łóżku kolegi i dotknął ręką poduszki. Od 16 lat pościel leżała tu niezmieniona, a jego ulubiony, czarny miś siedział wciąż w tym samym miejscu.
- Youngmin...- chłopak podskoczył i spojrzał na miejsce, z którego dobiegał kobiecy głos. Była to dyrektorka domu dziecka.
- Słucham...
- Ktoś chciałby cię poznać.
- A...ale jak to ? Jakaś rodzina ?- chłopak bardzo się ucieszył i zaczął nakładać swoją najlepszą koszulę.
- Tak. Jest to starsze małżeństwo z synem. Chłopak jest mniej więcej w twoim wieku więc powinniście się dogadać.
- Ale oni są zdecydowani na mnie tak w stu procentach ?
- Youngmin...póki co chcą cię poznać, także opanuj troszeczkę emocje. 
- Rozumiem.- nastolatek posmutniał. Mimo to miał w głębi serca nadzieję, że rodzina się na niego zdecyduje. Mieszkał w domu dziecka odkąd skończył cztery tygodnie. Nie wiedział tak naprawdę czym jest rodzina i własny dom. Zszedł z dyrektorką do jej gabinetu. Jego oczom ukazała się urocza, uśmiechnięta kobieta wtulona w ramiona kochającego męża oraz ich syn. Brunet spojrzał na chłopaka i otworzył szeroko oczy.
- Przepraszam, że musieli państwo tyle czekać. To jest właśnie Youngmin.- powiedziała dyrektorka pokazując głową na zmieszanego chłopaka. - Youngmin przywitaj się...
- A tak...- blondyn oderwał wzrok od syna małżeństwa i się ukłonił. - Jestem Youngmin. Miło mi państwa poznać. 
- Dzień dobry.- małżeństwo uśmiechnęło się.- Proszę, usiądź obok Kwangmina.- powiedziała ciepło kobieta i wskazała na stojące obok bruneta krzesło. Chłopak uśmiechnął się i zajął wskazane miejsce.
- Możemy ci zadać kilka pytań, prawda ?
- Oczywiście...
- Ile masz lat ? - zaczął rozmowę mężczyzna.
- 19 proszę pana.
- O to jak nasz Kwangmin. - mężczyzna popatrzył na swoją żonę, która z wielkim zmieszaniem patrzyła na obu identycznych chłopców.
- Kiedy się urodziłeś ?
- 24 kwietnia 1995 roku..
Matka Kwangmina otworzyła szeroko oczy i spojrzała na dyrektorkę ośrodka.
- Chłopcy możecie na chwilę wyjść ?
Nastolatkowie popatrzyli na siebie, po czym wyszli z gabinetu. W tym czasie kobieta szukała karty Youngmina.
- Pański syn nie wie, że jest adoptowany, tak ?
- Tak...nic mu nie mówiliśmy...Wzięliśmy go stąd jak miał 3 latka, także niewiele pamiętał...
- Zdają sobie państwo sprawę z tego, że Youngmin....Youngmin to brat bliźniak Kwangmina...
- To niemożliwe...
- Skarbie...oni są identyczni...- w dyskusję włączył się mężczyzna mocno przytulając swoją żonę.
- Przecież pytaliśmy.... 16 lat temu pytaliśmy się, czy Kwangmin nie ma żadnego rodzeństwa....dlaczego nam pani nic nie powiedziała ?
- To głupia sytuacja, ale dopiero sama się zorientowałam...

W tym samym czasie na korytarzu przed gabinetem chłopcy wpatrywali się w siebie jak w obrazki.
- Ja cię skądś znam...- zabrał głos Youngmin przejeżdżając ręką po delikatnym policzku chłopaka.
- Musiałeś mnie z kimś pomylić...
- Nie...- 19-latek zamyślił się, po czym podniósł koszulę. Na jego brzuchu było małe, bardzo charakterystyczne znamię. Kwangmin otworzył szeroko oczy i również podniósł swoją bluzkę.
- To niemożliwe...
- Kwangmin jesteśmy braćmi... Jak miałeś 3 lata zabrali cię stąd i ja zostałem sam...- po twarzy nastolatka zaczęły płynąć łzy.
- A...ale nie...to niemożliwe, ja nie jestem adoptowany...
- Chodź. - blondyn złapał brata za rękę i zaprowadził go do pokoju. Podniósł z łóżka czarnego misia i mu go wręczył.
- Skąd go masz ?- zapytał zdziwiony Kwangmin i podniósł oczy na chłopaka.
- Czekał tu na ciebie 16 lat... rozejrzyj się....popatrz na mnie....
Brunet usiadł na łóżku. W jego głowie kotłowało się milion myśli na sekundę. Z minuty na minutę przywoływał coraz więcej obrazów i wspomnień z przeszłości.
- Youngmin....- chłopak wybuchnął płaczem i rzucił się w ramiona swojego bliźniaka. Po 16 latach rozłąki takie spotkanie było dla nich ogromnym przeżyciem. - Nie pozwolę ci tu zostać, słyszysz ? Nie zostawię cię tu.
- Tak cholernie za tobą tęskniłem.- blondyn płakał jak małe dziecko. Jego ręce błądziły po ciele brata badając każdy milimetr.

- Chcemy adoptować Youngmina...- powiedziała stanowczo kobieta. Dyrektorka podała jej potrzebne papiery, które od razu zostały podpisane.
- Dam państwu numer do psychologa...rozumiem,że taka sytuacja musi być dla państwa bardzo trudna...
- Jedyne o co się boję to dzieci...jak oni na siebie zareagują...a z resztą sobie poradzimy...

*

Następne tygodnie Youngmin spędzał w domu państwa Choi. Dom znajdował się na obrzeżach Seoulu, miał cudowny ogród, basen, kort tenisowy i wiele innych atrakcji. Za każdym razem gdy blondyn przechadzał się po ogrodzie miał łzy w oczach. Zazdrościł bratu tego, że najlepsze lata życia spędził w kochającej go rodzinie, w cudownym domu, że jeździł na wakacje, rozwijał swoje pasje...a jego życie ? Życie Youngmina ograniczało się jedynie do czterech kątów pokoju w domu dziecka oraz do wakacji polegających na wycieczkach rowerowych do lasu. 
- BU !- blondyn poczuł jak ktoś łapie go w talii. Krzyknął i odwrócił się gwałtownie do "napastnika".
- Chcesz żebym dostał zawału ?!- krzyknął patrząc na rozbawioną twarz bliźniaka.
- Oj no przepraszam.- Kwangmin zachichotał i cmoknął brata w policzek. - Rodzice idą dzisiaj na bankiet...mamy wolną chatę.
- To co ? Dzika impreza się szykuje ?
- Nieee, nie jestem zbyt imprezowy...ty z resztą też.- chłopcy zaśmiali się i złapali się za ręce.
- To jaki masz plan ?
- Winko, dobre jedzonko i jakiś film, hm ?
- O mamo, jak romantycznie.
- Yhymm, z tej strony mnie jeszcze nie znałeś.
- Z każdym dniem poznaję cię coraz bardziej. - Youngmin westchnął i przytulił się do brata. - Kocham cię, wiesz ?
- Wiem braciszku...ja ciebie też. 
- Chłopcy wychodzimy !! 
- O już jadą...to chodź.- Kwangmin złapał chłopaka za rękę i ruszyli w stronę tarasu, na którym stali wyszykowani rodzice.
- Ślicznie pani wygląda.- powiedział blondyn i posłał kobiecie ciepły uśmiech.
- Aish, miałeś mi mówić mamo.
- Skarbie, on potrzebuje czasu.- odparł mężczyzna i złapał kobietę za rękę. - Będziemy jakoś nad ranem. Nie siedźcie do późna, bo jutro macie szkołę.
- Dobrze tato. Bawcie się dobrze.- rzucił Kwangmin i zaciągnął brata do domu. 
Po pysznej kolacji i butelce czerwonego wina chłopcy wylądowali na łóżku w pokoju bruneta i odpalili film. Kwangmin wtulił rozpaloną twarz w szyję brata i zaczął składać na niej delikatne pocałunki. Youngmin wzdrygnął się i wplótł palce we włosy bliźniaka.
- Co ty robisz ?
- Dopieszczam mojego kochanego braciszka. 
- Jesteś pijany.
- Ty też.- chłopcy znów zachichotali, po czym ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Ręka blondyna zjechała na pobudzone krocze brata i zaczęła je masować. W zamian otrzymywał gardłowe jęki i westchnięcia. Brunet usiadł na bliźniaku, ściągnął z niego koszulkę i zacząć ssać jego twarde sutki. Ciało Youngmina co chwilę wyginało się w łuk.
- Mmm czuję, że komuś tu stoi.- zachichotał Kwangmin i zaczął rozpinać bratu spodnie.
- Zrobisz coś z tym ?
- Oczywiście.- chłopak włożył do ust penisa. Youngmin krzyknął, zaczął się wić i szarpać chłopaka za włosy. Brunet robił to naprawdę dobrze. Jego delikatny i zwinny język lizał każdy milimetr członka brata, usta co chwilę zasysały się na główce, a delikatne opuszki palców pieściły wewnętrzną stronę ud. Chłopak przerwał pieszczoty, złapał penisa w rękę i zaczął dogadzać bliźniakowi. Ich usta znów połączyły się w zachłannym pocałunku.
- Dobrze ci ?- wyszeptał podniecony Kwangmin i przygryzł wargę bratu. Ten skinął twierdząco głową i doszedł ciepłą spermą na rękę bruneta. - Mmm ślicznie.- uśmiechnął się i włożył palce do ust ssąc je. Półprzytomny blondyn poklepał się po klatce piersiowej.
- Usiądź.- wyszeptał i podłożył sobie pod głowę poduszkę. Kwangmin ściągnął spodnie i usiadł na wskazanym miejscu. Chłopak zerwał z niego bokserki i włożył pobudzonego penisa brata do ust. Brunet jęknął, złapał brata za włosy i zaczął energicznie poruszać miednicą. Youngmin starał się najlepiej jak umiał. Ssał członka i podgryzał go co wywoływało u brata drgawki i podniecające jęki. Jego delikatne dłonie pieściły jądra. W pewnym momencie Kwangmin wyciągnął penisa z ust i doszedł bratu na twarz. Następnie położył się na nim i zlizał lepką maź. 
- Co my robimy ?- dyszał blondyn i mocno tulił ciepłe ciało brata. 
- Nie wiem...ale przyznaj,że to było przyjemne. 
Youngmin skinął głową i pocałował brata w ucho.
- Róbmy to częściej...
- Jak sobie życzysz braciszku...będę spełniał każdą twoją zachciankę i zawsze będę na twoje zawołanie...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------






17 maja 2014

Atom,Xero,Kidoh,Taemin,Youngmin,Kwangmin,L.joe & Chunji

                                 
                                 




- Gdzie oni są ?- zapytał poirytowany Youngmin spoglądając na swojego brata. - Powinni być 40 minut temu...
- Mówiłem ci przecież, że uciekł im autobus i się trochę spóźnią.
- Ale 40 minut ? To Seul, a nie jakieś zadupie....tu autobusy jeżdżą co pół minuty...
- Youngmin nie denerwuj się tak...mam przynajmniej więcej czasu żeby wszystko przygotować.- odezwał się Chunji ustawiając lampy w odpowiednich odległościach.
- L.joe pościel jeszcze to łóżko, a ty Taemin przygotuj łazienkę.- po słowach Kwangmina chłopcy zabrali się do roboty.
- Chunji ?- L.joe podszedł do przyjaciela i spojrzał mu w oczy.
- No co ?
- Daj dzióbka.
- Nie ma takiej opcji pedale...
- Ojjj no daaaj.
- Powiedziałem nie...
- No to sam go sobie wezmę.- po tych słowach chłopak przycisnął przyjaciela do ściany i go namiętnie pocałował. Co najlepsze Chunji wcale nie protestował. Odwzajemniał pocałunki kolegi i wodził rękoma po jego szczupłym ciele.
- No i widzisz mordko ?- L.joe cmoknął delikatne usta przyjaciela i spojrzał mu w oczy. - Po co zgrywasz takiego niedostępnego ?
- Bo wiem,że cię to kręci. 
- Mmm tak ze mną pogrywasz ?- chłopak mruknął, przyłożył usta do gorącej szyi kolegi i zrobił mu malinkę.
- Ooo proszę, co ja widzę ?- całą sielankową scenę przerwał chichot Atoma, który wraz z Xero i Kidohem weszli do pomieszczenia.
- Wreszcie przyszły nasze zguby. - L.joe uśmiechnął się i cmoknął Chunjina. - Lećcie się już przebrać, bo Youngmin porządnie się na was wkurzył.
- Taemin ! Przynieś nam ciuchy !- krzyknął Xero i już po chwili zza rogu wyleciał brązowowłosy chłopak niosący w rękach trzy mundurki szkolne.
- Dzisiaj kręcimy coś takiego, że umawiacie się w szkole na wspólną naukę, po czym idziecie do domu Kidoha, chwilę się uczycie i później orgia...wszystko jasne ?
- Kto w kogo ma wchodzić ?
- No jak chcecie...
- Ja nie chcę mieć w sobie Atoma.- zaśmiał się Kidoh i wziął od Taemina swój mundurek.
- Zrobimy tak,że Kidoh będzie nam całkowicie podporządkowany. Będziesz tylko leżał na pleckach, ja będę cię pchał, a we mnie wejdzie Atom...może tak być ?- zapytał Xero patrząc na kolegów.
- No a we mnie kto wejdzie ?- zapytał nieco zawiedziony Atom.
- Coś się wymyśli w trakcie.
Chłopcy ruszyli do garderoby i zaczęli się przebierać w przygotowane przez Taemina stroje. W pewnym momencie do pomieszczenia wparował wściekły Youngmin.
- Gdzie wy byliście do cholery ?!
- Gadałem z Kwangminem i powiedziałem mu,że uciekł nam autobus...- odpowiedział Xero.
- Macie takie sprawy zgłaszać mi, jasne ?! 
- Dobra, nie denerwuj się bo ci żyłka pęknie.
- Żeby tobie zaraz coś nie pękło...- Youngmin zrobił zamach ręką, jednak skutecznie powstrzymał go brat bliźniak.
- Co ty braciszku wyprawiasz ?
- Po prostu się zdenerwowałem...
- Dobrze, ale nie możesz ich bić...- Kwangmin wtulił w siebie brata i pogłaskał go po plecach. - Już dobrze ?
- Tak..
- To śmigaj na plan, a ja zaraz przyprowadzę chłopaków.
- Okej...- bracia cmoknęli się, po czym Youngmin opuścił garderobę.
- Całujący się bracia, tego jeszcze nie było.- zaśmiał się Atom.
- Nie tylko całujący.
Chłopcy otworzyli szeroko oczy, ale żaden nie mógł wydusić z siebie ani słowa.
- Wczoraj mieliśmy upojną noc.- Kwangmin uśmiechnął się i mruknął.
- A...ale jak to...
- Po śmierci rodziców jesteśmy nierozłączni i oboje potrzebujemy miłości...
- A...nie no spoko...w sumie to nie nasza sprawa...
- Właśnie chłopcy...to co ?...gotowi ?
- Tak...chyba tak...
Atom, Xero oraz Kidoh ruszyli na plan zdjęciowy. Ubrani byli w szkolne mundurki, na plecach mieli plecaki a włosy uczesane były na grzecznych chłopców z ogólniaka.
- Scenę ze szkołą nakręcimy kiedy indziej...dzisiaj nie mam już do tego głowy...- burknął Youngmin i stanął za kamerą. Za jego plecami stał Kwangmin tulący go i głaszczący brata po brzuchu.
- Czyli wchodzimy, siadamy na łóżku, wyciągamy książki, dwie minutki się uczymy i zaczynamy się ruchać, tak ?
- Dokładnie...niech Xero wyjdzie po napoje, a w tym czasie Atom i Kidoh zaczną się całować, Xero wróci i się dołączy, jasne ?
- Jasne !- odpowiedzieli chórem chłopcy.
- No to akcja !
Trójka chłopców weszła zza kamer na plan. Usiedli na łóżku i wyciągnęli książki wesoło przy tym rozmawiając. Przy tym wszystkim patrzyli na siebie zalotnie i flirtowali.
- Chcecie coś pić ?- zapytał Xero. Zachowywał się jak profesjonalista...w końcu to nie był jego pierwszy film.
- Pewnie.- po potwierdzeniu przyjaciela chłopak wyszedł z "pokoju" i podszedł do L.joe po napoje.
- Stresik jest ?- zapytał chłopak wręczając mu szklanki.
- Coś ty...filmy porno to pestka. 
W tym czasie Kidoh usiadł okrakiem na Atomie i zaczął go niewinnie całować. Wplótł palce w jego rudawe włosy, a drugą ręką wodził po jego klatce piersiowej. Atom natomiast włożył ręce pod marynarkę chłopaka i głaskał jego talię.
- Xero kurwa na co ty czekasz ?- syknął Youngmin, ale brat skutecznie uciszył go pocałunkiem. Xero zachichotał i wszedł z powrotem na plan.
- Co wy wyprawiacie...- zapytał stawiając napoje na szafce nocnej.
Chłopcy uśmiechnęli się i poklepali łóżko. Xero usiadł i spojrzał na nich zdziwiony. Kidoh zszedł z Atoma i usiadł na koledze namiętnie go całując. Atom w tym czasie wstał i zaczął ściągać mundurek z siebie i Kidoha.
- Jesteś zadowolony ?- zapytał Kwangmin patrząc na brata.
- Nie bardzo...ale niech już będzie...
- O co chodzi mysiu ?- chłopak kiwnął głową na Taemina by przejął na chwilę kamery.
- Wszystko mnie boli po wczorajszej nocy...
- Jak to ? Starałem się być delikatny...
- Wiem wiem...ale byłem tak cholernie ciasny, że musiałeś wchodzić we mnie przez godzinę...i teraz są tego konsekwencje.
- Przepraszam skarbie.- chłopak westchnął i przytulił brata.
- Przepraszam, że przeszkadzam...- powiedział Chunji - Ale chłopcy się już rozebrali i Xero robi loda Atomowi, a Atom Kidohowi...
- To super.- rzucił Youngmin i stanął znów za kamerą. Chłopcy wsadzali członki po samo gardło jęcząc przy tym i pieszcząc wejścia partnerów.
- Dojdźcie sobie w gardła. -zarządził Kwangmin uważnie obserwując poczynania "aktorów". Jak chciał, tak też zrobili. Sperma ciekła im po brodach spływając na klatki piersiowe i uda.
- Mmm...- mruknął Xero połykając lepką maź Atoma. - Przerwa.
- Co znowu ?! - wrzasnął Youngmin wyłączając kamery.
- Dajcie gumki i lubrykant. 
- L.joe miałeś o to zadbać,a nie pierdolić się z Chunjim ! 
- Dobra spoko...wyluzuj już...- burknął chłopak rzucając na łóżko przygotowane wcześniej rzeczy.
- Kto ma kogo pierdolić, bo tak jakby nam już opadły.
- L.joe, Taemin i Chunji się tym zajmą...
- Znowu ?- jęknął Chunji klękając między nogami Atoma. Zaraz po nim Tae wylądował między nogami Xero, a L.joe Kidoha.
- Do roboty, macie na to 2 minuty...- powiedział Youngmin wtulając się w brata.
Chłopcy posłusznie zajęli się członkami aktorów. Ssali je, podgryzali i pieścili na tysiąc różnych sposobów.
- Stoją ?
- Yhym...- potwierdził Chunji wyciągając członka z ust.
- No i fajnie... nakładajcie gumki i do roboty.- Youngmin wrócił do kamer nagrywając dalszy ciąg. Chłopcy całując się nakładali sobie prezerwatywy i smarowali penisy lubrykantem. Zgodnie z ustaleniami Kidoh położył się na plecach. Xero nachylił się nad nim i zaczął składać pocałunki na jego klatce piersiowej, szyi i obojczykach. W międzyczasie wchodził w niego coraz głębiej. Jęki Kidoha były niezwykle podniecające. Chłopak drapał delikatne plecy partnera i wił się pod jego ciałem. W tym czasie Atom nachylił się do wejścia Xero, rozszerzył jego pośladki i zaczął je lizać i całować. Xero jęknął i poruszył miednicą tak, że automatycznie trafił w prostatę Kidoha. Chłopak krzyknął i wygiął ciało w łuk głęboko przy tym oddychając. Atom dał Xero klapsa, klęknął za nim i w niego wszedł. Następnie złapał jego talię i zaczął się w nim poruszać, co powodowało mocniejsze ruchy jego miednicy wobec Kidoha.
- O kurwa jak mi dobrze...- Xero zamknął oczy, opadł na mokre ciało Kidoha i poddał się Atomowi. Rudowłosy chłopak uśmiechnął się i pchał kolegę ze zdwojoną siłą, tak, by mógł dogodzić jeszcze leżącemu pod nim Kidohowi. W tym czasie Kidoh połączył usta swoje i Xero w namiętnym pocałunku.
  W tym czasie Kwangmin stanął za bratem. Jego twardy członek dotykał pośladków Youngmina.
- Czujesz ?- szepnął całując jego ucho.
- Yhym...kocham tą robotę.- uśmiechnął się i zaczął pocierać pośladkami o penisa brata.
- Chcesz lodzika ?
- Mmm po pracy skarbie.- pocałował go, po czym przyciągnął bliżej siebie, tak, by czuć ciągle jego penisa. W końcu na planie rozległ się głośny krzyk Xero. Chłopak doszedł wijąc się przy tym i jęcząc. Kidoh starał się go uspokoić mocno go tuląc i całując po szyi.
- Cichutko Xeroś...jeszcze chwilkę.- szepnął Kidoh głaszcząc go po głowie.
- Zamieńmy się, bo nie wytrzymam...
Atom wyszedł z chłopaka i go pocałował.
- Wszystko dobrze ?- szepnął tak, by kamery tego nie zauważyły.
- Tak...- Xero położył się obok Kidoha i złapał go za rękę.
- Dawaj, bo Youngmin się wkurwi...- szepnął Kidoh. Po jego słowach Atom wszedł w niego i zaczął go pchać. Chłopak otworzył usta i spojrzał na Xero. Na jego twarzy widać było ogromne podniecenie i zdziwienie. Kto by się spodziewał, że Atom się tak wyrobi w tych sprawach.
- Dochodzę....- Kidoh jęknął i doszedł obficie na swój delikatny i blady brzuch. Atom zebrał to na palce, po czym wsadził je do ust partnera. Ssanie i zwinny język chłopaka doprowadziły go do szaleństwa. Wyszedł z Kidoha, ściągnął gumkę i doszedł na klatkę piersiową Xero.
- Dobra mamy to !- krzyknął Yongmin wyłączając kamery. Do chłopców podbiegli Taemin, Chunji i L.joe nakładając im szlafroki.
- Chyba coś jest nie tak z Xero...- rzucił Kwangmin i podbiegł do nieprzytomnego chłopaka. - Xeroś...popatrz na mnie.
Chłopak mruknął i lekko otworzył oczy.
- Tae przynieś wody !- po komendzie producenta Taemin wręczył mu butelkę z wodą. - Posadź go jeszcze... tylko powoli.
- Okej.. - Tae posadził Xero przytrzymując go. Kwangmin natomiast napoił go i pogłaskał po twarzy.
- Już dobrze Xero...oddychaj głęboko. 
Xero otworzył trochę szerzej oczy i popatrzył na Kwangmina.
- Jak się czujesz ?
- Dobrze...- szepnął i się do niego przytulił.
- Chunji otwórz okno.- chłopak mocno przytulił Xero i pocałował go w spocone czoło. - Już dobrze.
- Xero nie klej się do mojego brata...- nad łóżkiem stanął Youngmin.
- Myszko, on się źle poczuł...uspokój się.
- Ale się do ciebie klei...
- Pójdę już do garderoby...- szepnął Xero. Natychmiast podbiegł do niego Kidoh, złapał go w pasie i zaprowadził powolnym krokiem do przebieralni.
- I co to za zazdrość pysiu ?- uśmiechnął się Kwangmin i wyciągnął ręce do brata.
- Oj no bo on mi cię zabiera.- wymruczał słodko Youngmin i wtulił się w chłopaka.
- Aish, tylko go przytuliłem. Widziałeś, że coś było z nim nie tak.
- Oj no wiem, ale na drugi raz tego nie rób. 
Po około 40 minutach chłopcy wyszli z garderoby i podeszli do producentów.
- To my spadamy. Kiedy kolejny film ?- zapytał Kidoh trzymając na rękach Xero.
- Nie wiem...na razie odpocznijcie, dobrze ?
- Okej...a wypłata ?
- Kasę macie już na kontach.- powiedział L.joe i spojrzał na Xero.
- Wszystko dobrze ?
- Tak... już jest lepiej.- usta Xero uformowały się w lekki uśmiech.
- Atom zabierzcie go do domu, niech on ochłonie...
- Dobrze, spokojnie. 
- Dobra, spadamy...jakby co to dzwońcie.- chłopcy pożegnali się i wyszli ze studia.
- Też się chyba będziemy zbierać.- Chunji przytulił L.joe i spojrzał na producentów.
- Dobrze, lećcie już...a gdzie Taemin ?
- Minho po niego przyjechał i już pojechali do domu.
- A no okej...to dzięki za dzisiaj.- Kwangmin uśmiechnął się ciepło i pocałował brata w czoło. - Pieniądze prześlę wam wieczorem na konto.
- Spoko, nie pali nam się...to do zobaczenia. - para wyszła ze studia zostawiając w nim parę braci.
- To co Youngmin ? Sprzątamy i spadamy do domku ?
- Nie chcę mi się ...- jęknął bliźniak i wtulił się w ciało brata głaszcząc go po talii.
- Mmm to co porobimy ?
- Daj buzi.
- Buzi ? Hmm sam nie wiem.
- No myszkoooo...
- Mm błagaj błagaj.
- Daj buziaczka, proszę.
Kwangmin zachichotał i pocałował delikatnie brata. Uwielbiał to robić. Pocałunki Youngmina były zawsze delikatne, niewinne i nieśmiałe. To właśnie uwielbiał. Cisza, półmrok, lekko pruszący za oknem śnieg i on wtulony w ramiona brata.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------








15 maja 2014

KRIS ODCHODZI Z EXO



    Cześć miśki !

 Dzisiaj rano dowiedziałam się ze strony SM, że Kris chce odejść z EXO. Ponoć pozwał wytwórnię do sądu, a jego prawnikiem będzie człowiek, który reprezentował kilka lat temu Hangenga ( Super Junior ). Nie mam pojęcia co jest powodem tak ostrego posunięcia, ale mam nadzieję, że nasz kochany lider zmieni jeszcze zdanie. Nie chcę żeby zostawiał Tao, który nie widzi poza nim świata. Poza tym boję się o przyszłość EXO-M. Może być tak, że na jego miejsce wskoczy jakiś chłopaczek albo EXO-M się rozpadnie...

Nie chcę wzniecać żadnych plotek itd. Piszę tylko o tym, co przeczytałam na facebook'u, insta i twiterze.


WE ARE ONE !!! 








We love you Oppa ! 


13 maja 2014

Kontynuacja Hansola i B-joo



          Na drugi dzień wstałem dość wcześnie. Posprzątałem mieszkanie i przygotowałem chłopakowi śniadanie,po czym usiadłem w salonie i wpatrywałem się ślepo w telewizor. Ciągle myślałem o wczorajszym wieczorze. Ciekaw byłem tego, co rzeczywiście B-joo robił w tym klubie. Byłem pewien, że puszczał się za kasę. Z rozmyśleń wyrwało mnie głośne pukanie do drzwi. Zdziwiłem się, ponieważ rzadko kiedy ktoś składał mi wizyty...zwłaszcza o 9 rano. Podniosłem się z kanapy, wszedłem do przedpokoju i złapałem za klamkę. W progu stało czterech osiłków.
- Panowie do kogo ?- zapytałem lekko przestraszony.
- Kogoś nam wczoraj zabrałeś...i wiemy, że jest tutaj...
- Nie wiem o czym mówicie...
- Nie zgrywaj idioty...- powiedział jeden z nich, po czym pchnęli mnie na ścianę i weszli do mieszkania.
- Jego tu nie ma !!- wrzasnąłem najgłośniej jak tylko umiałem. Miałem nadzieję,że B-joo mnie usłyszy i gdzieś się schowa.
- Zamknij mu ten ryj...- po komendzie mężczyzny jeden z osiłków zaszedł mnie od tyłu i zatkał mi usta. Reszta natomiast robiła rewizje mojego mieszkania. Gdy jeden z nich wszedł do sypialni zamarłem. Serce zaczęło mi szybciej bić, a ręce lekko trząść. Po chwili wyszedł z niej z półnagim chłopakiem. Widziałem jak po jego bladej ze strachu twarzy spływały łzy, a nogi uginały się pod wpływem stresu.
- I co dziwko ? Nie nacieszyłeś się wolnością.- zaśmiał się mężczyzna, przerzucił sobie chudego chłopaka przez ramię i wyszedł z nim z mieszkania. Popatrzyłem na trzymającego mnie mężczyznę. Nasze oczy spotkały się, po czym na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
- Ty też się przydasz...- po tych słowach wziął mnie na ręce i wyniósł z mieszkania. Byłem przerażony. Nie chciałem puszczać się ze starymi, obleśnymi facetami. Gdy wyszliśmy przed blok, ja oraz B-joo zostaliśmy wrzuceni do bagażnika samochodu, po czym ruszyliśmy z piskiem opon. Chłopak siedział skulony i wpatrywał się w ciemną przestrzeń. Siadłem obok niego i go mocno przytuliłem.
- Poradzimy sobie...nic się nie bój...
- Mówiłeś, że nikt mnie tu nie znajdzie... kłamałeś...- B-joo znów zaczął płakać. Czułem jak jego ciało trzęsło się jak galareta. Westchnąłem i pocałowałem go w czoło.
- Nie zrobią ci krzywdy, przyrzekam...
- Zgwałcą... pobiją...będą ośmieszać....a wieczorem będę musiał zabawiać klientów...
- Cichutko...- czułem jak coś we mnie pękło. Cholernie się o niego bałem...bardziej o niego niż o siebie. Miałem go chronić, obiecałem mu to...a tylko go zawiodłem...
Po 15 minutach zajechaliśmy pod klub. Bagażnik otworzył się. Naszym oczom ukazała się czwórka mężczyzn, którzy wyciągnęli nas z bagażnika i rzucili na lodowaty śnieg. Podszedłem do B-joo i mocno go przytuliłem.
- Zimno mi...- wyszeptał i zamknął oczy mocno się we mnie wtulając. Niewiele myśląc wziąłem go na ręce i wtuliłem w swoje ciało. Mężczyźni zaprowadzili mnie do klubu...a dokładniej na jego zaplecze. Wrzucili nas do jakiegoś pomieszczenia i zaczęli rozbierać.
- Co wy robicie ?!- wrzasnąłem i spojrzałem na B-joo, który bezwładnie i bez większych emocji dawał się mężczyznom.
- Szef chce cie wypróbować.- odpowiedział osiłek i zdarł ze mnie bieliznę. - Zobacz B-joo co będziesz ssał. 
Chłopak odwrócił głowę w moją stronę. Jego oczy nie powędrowały na moją męskość, tylko na moje oczy. Widziałem na jego twarzy strach,a zaraz po tym zaczęły po niej spływać grube łzy. Właśnie otwierałem usta by coś powiedzieć,ale do pomieszczenia wszedł szef klubu. Usiadł na fotelu i spojrzał w moją stronę.
- Ładne ciałko Hansol.
- Skąd wiesz jak mam na imię ?
- Jesteś już mój...wiem o tobie wszystko.- mężczyzna uśmiechnął się,a koło jego nogi klęczał B-joo. Zachowywał się jak jego pies. Wszedł mu na kolana i zaczął całować go po szyi.
- Grzeczny piesek.- szef znów się uśmiechnął i pogłaskał chłopaka po głowie. - Zajmij się teraz Hansolkiem.
- Jak ?- zapytał cicho chłopak i spojrzał w oczy mężczyzny.
- Tak jak zawsze skarbie... a później porozmawiamy o twojej wczorajszej ucieczce. 
- Przepraszam...
- Co ty sobie myślałeś ? Martwiłem się o ciebie...- powiedział mężczyzna i zaczął całować delikatne wargi chłopaka. Czułem jak śniadanie podchodzi mi do gardła. Szef przerwał pocałunek i skinął na mnie głową. B-joo zszedł z jego kolan i do mnie podszedł. Spojrzał na mnie i poruszył wargami jakby chciał powiedzieć "przepraszam". Skinąłem głową i spojrzałem na szefa, który wpatrywał się na nas z cwaniackim uśmiechem.
- Possij go skarbie.- powiedział mężczyzna. Na jego słowa chłopak pochylił się do mojego penisa i włożył go do ust. Jęknąłem i złapałem B-joo za włosy. Robił to naprawdę dobrze. Czułem jak mój penis twardnieje.
- Niech ci dojdzie w usta.- B-joo przytakiwał na każdy rozkaz szefa, po czym zaczął mocniej ssać moją męskość. Krzyknąłem i doszedłem mu w usta. Nastolatek posłusznie zebrał spermę i popatrzył na szefa.
- Chodź do mnie kotuś.- B-joo podszedł do mężczyzny i usiadł mu na kolanach. Po chwili ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. W tym czasie mężczyzna chwycił w dłoń penisa chłopaka i zaczął mu dogadzać.
- Dobrze ci ?- zapytał patrząc na twarz chłopaka. Ten przytaknął i jęknął w usta mężczyzny. - To teraz skarbie przeleć swojego kolegę, dobrze ?
B-joo popatrzył na mnie i pokręcił przecząco głową.
- Nie mogę...
- Chyba się przesłyszałem...zejdź ze mnie i go wyruchaj.
- Nie...
- B-JOO !- mężczyzna krzyknął i uderzył chłopaka w twarz. - Już do roboty ! 
Ten znów pokręcił przecząco głową i zszedł z kolan szefa, co go bardzo zdenerwowało. Chwycił go za rękę i rzucił nim o podłogę, po czym ściągnął spodnie i wszedł w niego z całej siły. B-joo krzyknął i zaczął płakać.
- Boli ?!- wrzasnął i pchnął go najmocniej jak tylko mógł.
- Tak...- chłopak pisnął i złapał marynarki mężczyzny.
- I tak ma być ! 
B-joo krzyczał i błagał, by ten przestał, jednak szefa klubu to nie ruszało. Po skończonym gwałcie doszedł chłopakowi na twarz i na niego splunął. Podszedłem do niego, wytarłem mu twarz i mocno przytuliłem.
- Już dobrze...
Nastolatek wtulił się we mnie i szlochał.
- Zabierz mnie stąd....błagam...
- Zabiorę, obiecuję...tylko daj mi trochę czasu...
Mężczyzna w tym czasie ubrał się i wraz z resztą osiłków wyszedł z pomieszczenia. Nie miałem pojęcia co robić...Nie chciałem skończyć tak jak B-joo. Popatrzyłem na chłopaka, który słodko spał wtulony w moje ramiona. Pocałowałem go w czoło i zacząłem się zastanawiać jak nas wyciągnąć z tego bagna.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------





10 maja 2014

Luhan & Sehun




 - Gdzie idziesz Hyung ?- zapytałem spoglądając na zbierającego się w pośpiechu Luhana.
- Hm ?
- Zapytałem dokąd idziesz.
- Aaa...spotkać się z Seohyun. 
Automatycznie posmutniałem. Nienawidzę tej panienki. Odkąd tylko pamiętam zawsze kleiła się do Luhana, a ten naiwniak latał za nią jak ten pies.
- Musisz ?
- No raczej....to moja dziewczyna.
Czułem jak wbija mnie w łóżko. Jak to jego dziewczyna ?! Przecież nie mogliśmy się z nikim spotykać. Nawet Kai potrafił opanować swój wieczny, zwierzęcy popęd na rzecz kariery i spełniania marzeń.
- Luhan...przecież my nie...
- Pogadamy później.- rzucił starszy, po czym wyszedł z pokoju zostawiając mnie w nim zupełnie samego. Westchnąłem, podniosłem się z łóżka i ruszyłem do pokoju naprzeciwko, który był zamieszkiwany przez Tao i Krisa. Zapukałem i wszedłem do środka. Na łóżku leżał...a raczej spał zwinięty w kulkę Tao. Kris natomiast siedział przy biurku i robił sobie serię zdjęć na instagrama. Gdy mnie zobaczył przyłożył palec do ust pokazując mi,że mam być cicho. Przytaknąłem i usiadłem obok niego.
- Hyung chcę pogadać.- wyszeptałem by nie obudzić Pandy.
- No to słucham.
- Chodzi o Luhana...
- A konkretniej ?
- No... podoba mi się,a ma dziewczynę...
- Co ?- Kris upuścił telefon i popatrzył na mnie wielkimi oczami.
- Spotyka się z tą Seohyun....paskudny babsztyl...
- No to fakt...urodą to ona nie grzeszy...- westchnął starszy i popatrzył na dywan z zamyśloną miną. - Zamierzasz coś z tym zrobić czy zdajesz się na mnie ?
- Chcę po prostu żebyś mi coś doradził... kocham go odkąd go poznałem...a on mi wylatuje dzisiaj z takim wyznaniem...- spuściłem głowę. Czułem jak do moich oczu napływają łzy, które już po chwili spadły na dywan.
- Sehun, ale nie płacz...nic nie trwa wiecznie...zwłaszcza związki między laską a facetem. 
- Skąd to niby wiesz ?
- Jak byłem w Kanadzie spotykałem się przez 4 miesiące z laską i co się okazało...w tym samym czasie spotykała się z dwoma innymi kolesiami... panny są strasznie fałszywe...
- Zakłamane suki...- burknął zaspany Tao i usiadł na łóżku.
- A wracając do Luhana....co mam zrobić ?- zapytałem wycierając zapłakane oczy. Kris chwilę myślał po czym zawołał do pokoju Kaia.
- Młody jest sprawa.
- Jaka ?- zapytał zaciekawiony Kai, po czym kucnął przy pomysłodawcy.
- Luhan ma laskę, a ty musisz tą laskę odbić.
- Okej....a po co mam to robić ?
- Dla mnie...- wyszeptałem i popatrzyłem na rówieśnika.
- Ooo jesteś gejem ?
- Kurwa odkrycia dokonałeś...poza tym nie chcę teraz o tym gadać. 
- No spoko, mogę to zrobić. - poklepał mnie po ramieniu, po czym wyszedł z pokoju.

*

Przez kolejne dni bardzo dużo o tym myślałem. Skoro Luhan jest z nią szczęśliwy może trzeba dać mu wolną rękę... Z drugiej jednak strony taki fajny chłopak jedynie marnuje się przy takiej lasce. Nalałem sobie soku i usiadłem przy stole. Był wieczór. W dormie panowała głucha cisza. Myślami wciąż krążyłem wokół Luhana. Wyszedł koło 17 spotkać się z tym paszczurem i nie wrócił do tej pory. W głowie miałem już tysiąc myśli na minutę. Martwiłem się o niego najbardziej na świecie i nie wyobrażam sobie tego, że coś mogłoby mu się stać. Nagle drzwi do mieszkania otworzyły się i usłyszałem wesoły głos Seohyun i Luhana. Wyszedłem do przedpokoju, by przywitać się z Hyungiem. 
- Cześć Hyung, dobrze,że już jesteś. - uśmiechnąłem się i spojrzałem na podpitą dziewczynę. Co za porażka...
- Hej Sehuni, czemu nie śpisz ? Już po 24.- odpowiedział Luhan i posadził partnerkę na pufie rozbierając ją z kurtki i butów.
- Czekałem na ciebie...bałem się,że coś ci się stało...
- Młody wyluzuj...był ze mną.- parsknęła śmiechem dziewczyna i udała się do naszego (mojego i Luhana) pokoju. Starszy popatrzył na mnie i westchnął.
- Sehun nie musisz się tak o mnie martwić...
- Muszę...znaczy....jesteśmy przyjaciółmi to wiesz...- uśmiechnąłem się nerwowo i popatrzyłem w stronę pokoju D.O i Kaia, z którego młodszy już szykował się do realizacji wcześniej przygotowanego planu. 
- Dziękuję za troskę, ale wyluzuj troszeczkę... jestem już dorosły.- odpowiedział chłopak i poszedł do kuchni przygotować drinki. 
- Może niech ta krowa już nie pije, co ?- rzuciłem,ale zaraz po tym ugryzłem się w język.
- Krowa ?- chłopak podniósł się znad lady i na mnie spojrzał. - Dlaczego tak o niej mówisz ?
- Luhan...
- Sehuni, ty też kiedyś znajdziesz dziewczynę...nie musisz być o to zazdrosny.
- Hyung, to nie chodzi o to...
- Pogadamy jutro....a właśnie... możesz dzisiaj spać w salonie ? Bo Seo chyba zostanie na noc.
- Jasne...- rzuciłem i czułem jak łzy wypełniają moje oczy, a ból zapełnia całą klatkę piersiową.
Luhan wziął kieliszki i udał się do pokoju. Poszedłem za nim. Wiedziałem, że jego dziewczyną zajmuje się już Kai, ale byłem bardzo ciekawy w jaki sposób to robi. Otworzyłem Luhanowi drzwi do pokoju. Naszym oczom ukazali się nadzy kochankowie kotłujący się w moim łóżku. Kai leżał na plecach, natomiast Seohyun skakała po nim w najlepsze. Otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem na stojącego obok mnie Luhana. Po jego delikatnych policzkach spływały łzy.
- Seohyun...- powiedział cicho,ale jego "wielka miłość" w ogóle na to nie zareagowała. - SEOHYUN !- krzyknął wściekły i rzucił drinkami o podłogę. Dziewczyna spojrzała w jego stronę i pośpiesznie wstała z łóżka. 
- Skarbie, on mnie wykorzystał. - powiedziała ubierając pośpiesznie bieliznę. 
- Nie pogrążaj się...- rzuciłem i złapałem Luhana w talii. 
- Jesteś zwykłą dziwką....z Junhyungiem też się puściłaś, ale ci to wybaczyłem... i byłem wielkim idiotą...
Zamurowało mnie. Jak widać nasza intryga wcale nie była potrzebna...i bez niej laska wskoczyłaby komuś do łóżka. 
- Luhani, on mnie...
- Wyjdź stąd ! Nie chcę cię znać...
Seo ubrała się i opuściła nasz dorm. Luhan spojrzał na nagiego Kaia, który wylegiwał się w moim łóżku.
- Dlaczego to zrobiłeś ?
- Luhani...- chłopak westchnął i wstał zakrywając się kołdrą. - Wszedłem do pokoju bo miałem do ciebie sprawę. Zobaczyłem wtedy tą całą Seo, która już latała na golasa i jak chciałem wyjść to rzuciła mnie na łóżko i zaczęła namawiać na seks....a wiesz,że mnie długo nie trzeba prosić.
- Może to i lepiej....idź już stąd.- pociągnął nosem Luhan i położył się na swoim łóżku. Tego wieczora wolałem go już nie zaczepiać...

*

Kilka dni później gdy emocje opadły menadżer zabrał nas na trening. Tańcząc Overdose cały czas spoglądałem na Luhana. Jeszcze nigdy nie widziałem go tak smutnego. Czułem, że to rozstanie to moja wina i szczerze mówiąc nie czułem się z tym za dobrze. Skoro był z nią szczęśliwy, nie powinienem był się w to wtrącać. 
W pewnym momencie źle postawiłem nogę. Poczułem ogromny ból i upadłem na ziemię robiąc przy tym wiele hałasu. Złapałem się z nogę i zacząłem jęczeć i płakać jak dziecko. Przed nami wielki występ, a ja skręciłem kostkę...akurat dzisiaj. 
- Sehuni, nic ci nie jest ?- podniosłem oczy. Nade mną stał Luhan z apteczką.
- Nie...spokojnie.
- Zaraz coś z tym zrobię.- chłopak kucnął i wyciągnął z torby zamrażający spray, którym zaczął chłodzić mi kostkę. Popatrzyłem na jego delikatną twarz. Był tak śliczny...jak z porcelany. 
- Luhani...
- Tak ? - chłopak podniósł głowę. Patrzyliśmy sobie w oczy,a nasze nosy prawie się dotykały. 
- Muszę ci coś powiedzieć...
- Słucham.
- Ja...znaczy ty...- westchnąłem i zacisnąłem oczy.- Podobasz mi się...
Odpowiedziała mi głucha cisza. Wszyscy członkowie zespołu spojrzeli na nas z wielkim zaciekawieniem. 
- Panowie trochę powagi....nie róbcie przedstawienia.- menadżer starał się ratować sytuację. Wyprowadził chłopaków z sali, po czym zabrał ich do barku na lunch. Spojrzałem na Hyunga ze łzami w oczach. Nienawidziłem takiej niepewności. 
- Luhan powiedz coś...
- Nie wiem co mam ci powiedzieć...
- Podobasz mi się odkąd cię poznałem...nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego,co czułem jak byłeś z Seohyun...- nie wytrzymałem. Położyłem dłoń na rozgrzanym karku chłopaka i go pocałowałem. Pierwszy pocałunek w moim życiu...i to jeszcze z ukochaną osobą. Gdy miałem to przerwać Luhan pogłaskał mnie po policzku i pogłębił pocałunek. Jego zwinny język wirował wokół mojego, dając mi instrukcje do dalszego działania. Czułem się niesamowicie szczęśliwy i spełniony. Miałem ochotę na więcej. Chciałem dotykać jego delikatnego, nagiego ciała. Chciałem go pieścić, całować, gryźć, chciałem czuć woń jego ciała podczas stosunku. Hyung, dlaczego musisz być taki idealny ? Luhan pocałował moje drżące wargi i spojrzał mi w oczy.
- Dalej cię boli ta kostka ?- zapytał, głęboko oddychając w moje usta.
- Nie.- uśmiechnąłem się i wtuliłem się w jego ciało. Czułem się przy nim niesamowicie bezpiecznie i dobrze. Hyung objął mnie ramionami i pocałował w czoło. 
- Zrobiłeś ze mnie geja.- zachichotał.
- O to mi właśnie chodziło.- uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy, delektując się tą chwilą...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------