Ocknąłem się czując koszmarny ból całego ciała. Było mi zimno, czułem straszną suchość w ustach i do tego miałem związane czymś kostki i nadgarstki.
- Ja pieprzę.. - szepnąłem, uchylając ostrożnie powieki. Pamiętam, że rozmawiałem w parku z Jisungiem i że wychodząc z niego oberwałem porządnie w głowę, ale nie mam pojęcia, co działo się potem. Jęknąłem chcąc usiąść, jednak bolące mnie ciało całkowicie mi to uniemożliwiało - Pomocy.. - burknąłem, kładąc się ponownie na niesamowicie twardym łóżku. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, mocno zastanawiając się nad tym, gdzie do cholery mogę być. Wszystko na pierwszy rzut oka wyglądało normalnie. Leżałem na łóżku, na przeciwko którego stał telewizor.. jakaś komoda, szafa i okno zasłonięte roletami - Halo.. - syknąłem spoglądając na swoje nagie ciało. Zatkało mnie. Otworzyłem szerzej oczy, czując coraz mocniej bijące serce. Gdyby tylko tak bardzo nie kręciło mi się w głowie, zrobiłbym absolutnie wszystko żeby stąd uciec - Pom..
- Obudziłeś się. - przeniosłem pospiesznie wzrok w stronę drzwi, otwierając jedynie szeroko usta. Nie potrafiłem wydusić z siebie ani słowa.. - Co to za mina? - do pokoju wszedł Park Hyunmin.. ten sam, który wypisywał pod moim filmem koszmarnie obrzydliwe komentarze i który naszedł mnie pod szkołą. Przecież policja obiecała, że będzie mieć go na oku.. jestem pewien, że to mi się śni i za moment się wybudzę - Odpowiadaj, jak do ciebie mówię.
- Ja.. - mężczyzna usiadł na łóżku, kładąc obrzydliwą łapę na moim udzie - Zostaw. - zabrałem związane nogi, czując spływające po policzkach łzy - Nie dotykaj.. - mężczyzna uśmiechnął się pod nosem, po czym oblizał powoli wargi.
- Uparty z ciebie dzieciak. - przełknąłem z trudem ślinę, czując jak brakuje mi oddechu. Byłem tak potwornie przerażony spotkaniem z tym człowiekiem, że czułem się blisko omdlenia z nerwów - Cieszę się, że tu ze mną jesteś. - Park nachylił się nade mną, dotykając mojej twarzy. Zamknąłem jedynie oczy trzęsąc się jak osika. Byłem absolutnie zniesmaczony tą sytuacją i nie wiedziałem, jak mam się zachować, by ten człowiek mnie nie skrzywdził. Przecież on jest psychicznie chory... żadna normalna osoba nie robi takich rzeczy - Jesteś cudowny Felix. - jego ciężki, cuchnący oddech okalał moją mokrą od łez twarz. Byłem bliski zwymiotowania.. naprawdę z trudem się powstrzymywałem.
- Błagam, nie.. - 42-latek przywarł wargami do mojej twarzy, głęboko przy tym oddychając. Pisnąłem jedynie, wijąc się pod jego wstrętnym, ciężkim ciałem. Moje życie to piekło.. momentami sam nie jestem w stanie pojąć, jak wiele się w nim dzieje.
- Tak, masz rację. - Park spojrzał na mnie, uśmiechając się. Jego ręka, która głaskała mój policzek, trzęsła się jak u ćpuna.. naprawdę coś jest z nim nie tak - Nie tak szybko.. przecież mamy dużo czasu.
- Proszę.. puść mnie... błagam.
- Ciii... nie bój się. - mężczyzna przejechał dłonią po moim ciele, szczerząc się jak psychopata - Nie zrobię ci krzywdy.. Będziesz musiał naprawdę zasłużyć na to żebym coś ci zrobił. - obudź się, obudź się, obudź się do cholery! Zacisnąłem powieki, nie mogąc na niego patrzeć. Wtedy jednak usłyszałem dźwięk charakterystyczny dla rozwijanej taśmy.. on zwariował.
- Nie..
- Ciii... cichutko. - mówiąc to nakleił dwa solidne kawałki na moje usta - Nie chcemy przecież żeby ktoś cię usłyszał, prawda? - szepnął, całując mnie przy tym w ucho. Spiąłem się, czując jak zalewa mnie pot. Miałem ochotę zwymiotować.. czułem się strasznie. Nigdy w życiu nie czułem do siebie tak ogromnego wstrętu i obrzydzenia..
Byłem w mieszkaniu Parka od zaledwie kilku godzin, jednak każda minuta dłużyła mi się w nieskończoność. Mój wzrok wbity był non stop w tykający zegar, pokazujący dochodzącą drugą w nocy. Moi rodzice na pewno odchodzą od zmysłów. Nigdy nie znikałem z domu bez słowa wyjaśnienia.. mama z pewnością już wariuje. Wolę nawet nie myśleć, co teraz przeżywają.
- Nie śpisz Felix? - zamknąłem oczy, udając, że śpię i go nie słyszę. Mężczyzna wszedł do pokoju, kucając przy łóżku. Po chwili jego dłoń spoczęła na moim policzku, przez co zadrżałem zdradzając to, że udaję - Nie śpisz skarbie... nie udawaj. - pociągnąłem nosem, czując wypływające spod powiek łzy. Mam go dość.. nie mogę znieść tego, jak mnie dotyka. To takie obrzydliwe.. - Mam na ciebie potworną ochotę. - te słowa wystarczyły, bym spłoszył się jak zwierzę. Poderwałem się, chowając się w kącie łóżka. Dostałem napadu histerii... wpatrywałem się w Parka wielkimi oczyma, niemiłosiernie się przy tym trzęsąc. Towarzyszący mi przy tym płacz wszystko utrudniał.. Nie byłem w stanie złapać oddechu. Zakneblowane usta i zapełniony nos robiły swoje, przez co z sekundy na sekundę było mi coraz bardziej słabo - Nie lubię sprzeciwu. - 42-latek usiadł na łóżku, po czym chwycił mnie za nogi, przyciągając mnie do siebie jednym, zwinnym ruchem - Będzie ci ze mną dobrze, zobaczysz. - wrzeszczałem, ile miałem sił w płucach, ale ta pieprzona taśma nie przepuszczała nawet najmniejszego dźwięku. Tak bardzo chciałem żeby ktoś mnie teraz usłyszał... ktokolwiek.. żeby ktoś tu przyszedł i mi pomógł - Przestań się miotać i wrzeszczeć.. - warknął, co jedynie jeszcze bardziej mnie wystraszyło - Słyszysz? - zacisnąłem powieki, płacząc jak dziecko. Po chwili poczułem, jak ten uderza mnie w twarz - Jest środek nocy, stul ten pysk. - spojrzałem na niego zapłakanymi oczyma, mając nadzieję, że odpuści, ale myliłem się.. Park sięgnął po sporych rozmiarów nożyce, rozcinając nimi znajdującą się na moich kostkach, taśmę. Robił to bardzo szybko i nerwowo, przez co zranił moją łydkę. Jęknąłem jedynie, widząc spływającą po niej krew. Ten jednak rozszerzył moje nogi, pospiesznie między nimi siadając - Będzie ci ze mną dobrze. - szepnął, po czym chwycił mnie za biodra. Po chwili jego wargi przywarły do mojego brzucha. Wygiąłem się, starając się uciekać ciałem na wszystkie strony, jednak ten człowiek jest niesamowicie silny. Przycisnął mnie do łóżka, trzymając moje ciało tak kurczowo, że w miejscach jego palców, moja skóra zaczęła sinieć. Gdy tylko Park zaczął mieć kontakt z moim ciałem, kompletnie oszalał. Zachowywał się jak skończony wariat. Gryzł moją skórę, ssał ją, dobierał się do mojego członka.. nigdy w życiu nie czułem się tak źle. A ja? Nic nie mogłem zrobić.. czułem się kompletnie bezradny. Czekałem tylko aż skończy, modląc się o to, by ktoś mnie tu znalazł. Musiałby stać się cud, żeby ktokolwiek wiedział o tym, że jestem właśnie tutaj..
*
Dziś mija drugi dzień, odkąd znalazłem się w mieszkaniu tego psychola. Jestem psychicznie wykończony tym wszystkim. Hyunmin co chwilę stara się doprowadzić mnie do orgazmu ciesząc się przy tym, jak wariat. Nie mam już na to siły.. To obrzydliwe. Mówiąc o tym, czuję jak zbiera mi się na wymioty i czuję niesmak zarówno do niego, jak i do samego siebie. Boję się zrobić cokolwiek, by mu się sprzeciwić. W takich sytuacjach Park dostaje furii. Bije mnie na oślep, ściska mnie za twarz, szarpie za włosy.. znoszę z pokorą jego dewiacje, czując w międzyczasie ogromne, wewnętrzne rozdarcie.
- Przygotowałem coś dla ciebie. - uchyliłem zmęczone powieki, widząc jak mężczyzna włącza coś w telewizorze stojącym naprzeciwko łóżka - Obejrzymy dzisiaj mój ulubiony film. - 42-latek usiadł na łóżku, przyciągając mnie do siebie - Usiądź mi na kolanach. - usiadłem z trudem, niepewnie na niego zerkając - Śmiało... siadaj. - spuściłem głowę, wbijając wzrok w podłogę. Nie wytrzymam... przysięgam, że jeszcze chwila i zwariuję - No siadaj! - poderwałem się gwałtownie, siadając na kolanach tego zwyrola. Mam ochotę go zabić. Pierwszy raz w życiu czuję, że byłbym w stanie zabić drugiego człowieka. Patrzyłbym z uśmiechem na twarzy, jak ten się wykańcza.. zasłużył na to - Zobacz, co mam. - szepnął odpalając film, na którym uprawiam seks z Jisungiem - Jesteś.. jesteś taki seksowny na tym filmie. - szepnął, oplatając dłońmi moje nagie ciało. To nie na moje siły.. Mam dość. Najzwyczajniej w świecie mam dość. Nie chcę już żyć. Błagam, niech on mnie tutaj wykończy.. - Felix.. mm uwielbiam twoje imię. - dławiąc się łzami, usłyszałem pukanie do drzwi. Moje serce zaczęło bić znacznie szybciej, gdyż poczułem światełko w tunelu. Jest jednak nadzieja. Muszę zrobić wszystko, by ta osoba mnie stąd zabrała.
- Policja, proszę otworzyć!
- Kurwa mać.. - Park rzucił mnie na podłogę, po czym narzucił na mnie koc i kołdrę. Pospiesznie zawinął mnie w to wszystko, wrzucając mnie do szafy... zgaduję, że była to szafa - Siedź cicho, bo cię zatłukę. - warknął, biegnąc do drzwi - Dzień dobry. Co panowie tu robią?
- Dzień dobry Park... mamy nakaz przeszukania mieszkania.
- Słucham? A..ale dlaczego?
- Wczoraj jedna z twoich sąsiadek widziała jak wnosisz do domu chłopca.. chcemy to sprawdzić. - cieszyłem się jak wariat słysząc te słowa.
- To nie prawda.. wczoraj nawet nie wychodziłem z domu.
- Dobrze, sprawdzimy to. - policjanci weszli do mieszkania. Zacząłem się miotać, starając się wypełznąć ze środka, ale było to wyjątkowo trudne.
- Odsiedziałeś już swoje. Mamy nadzieję, że nie wpakujesz się znowu w to gówno.
- Oczywiście, że nie.. Nigdy bym nikogo nie skrzywdził..
- Dobrze, zaraz zobaczymy.
- Ludzie gadają takie bzdury, bo znają moją przeszłość. - teraz albo nigdy. Mimo obolałego ciała, spiąłem się jak mogłem, napierając ciałem na drzwi szafy. Po chwili wylądowałem z hukiem na ziemi.
- Słyszałeś?
- Tak, tam z pokoju.
- Cholera jasna. - usłyszałem jedynie syknięcie Parka i to jak spanikowany ucieka z mieszkania.
- Yongjae.. Park ucieka z mieszkania. Bierzcie się za niego.
- Przyjąłem. - wtedy też poczułem jak ściągane są ze mnie warstwy, pod którymi ukrył mnie ten zboczeniec. Byłem tak szczęśliwy faktem, że zostałem odnaleziony, że totalnie zapomniałem o tym, że pokazuję się im zupełnie nagi.
- O cholera.. - jeden z mężczyzn zerwał ostrożnie taśmę z moich ust, klepiąc mnie po twarzy - Słyszysz mnie? Jak się nazywasz?
- Felix. - szepnąłem, łapiąc przy tym dość łapczywie powietrze.
- Felix, tak? Co tutaj się stało?
- Przyślijcie nam karetkę.. Znaleźliśmy chłopaka.
- Już wysyłam.
- Felix.. co tu się stało? - policjant rozerwał taśmę znajdującą się na moich nadgarstkach i kostkach, po czym okrył mnie kocem, uważnie mi się przyglądając - Felix.. - klęknąłem jedynie, przytulając się do zupełnie obcego mi mężczyzny. Nie wytrzymałem.. byłem im tak potwornie wdzięczny za to, że mi pomogli. Płakałem jak dziecko, nie mogąc się uspokoić za nic w świecie - Już dobrze.
- Dziękuję. - trząsłem się jak wariat. Chwyciłem kurczowo munduru mężczyzny, unosząc na niego wzrok - Dziękuję.
- Powiadomimy twoich rodziców.. niedługo się z nimi zobaczysz.
- To było straszne. - pociągnąłem nosem, czując jak policjant podnosi mnie bardzo.. bardzo powoli - Straszne. On... błagam, zabijcie go.
- Już dobrze.. chodź.
- Zabijcie go. - powtarzałem te słowa jak nienormalny. Ten człowiek zasłużył na najwyższy wymiar kary.. Powinien być bity, torturowany, męczony psychicznie i fizycznie, a potem powinni go powiesić, utopić, zastrzelić, posadzić na krześle elektrycznym... cokolwiek! Ten dupek nie powinien mieć dostępu do ludzi. Nie pozwolę na to żeby skrzywdził kolejną osobę.
Wraz z karetką, pod blok Parka przyjechali moi spanikowani rodzice. Moja mama była jednym, wielkim kłębkiem nerwów. Jak tylko mnie zobaczyła zaczęła płakać tak bardzo, że nikt, ani nic nie było w stanie jej uspokoić. Czułem się tak, jakbym w mieszkaniu 42-latka spędził dobre kilka miesięcy. Moja psychika bardzo mocno podupadła.. czuję niesamowity wstręt do samego siebie.. Wolę nawet nie myśleć, co by się ze mną działo, gdyby któraś z sąsiadek nie powiadomiła policji. Hyunmin by mnie zgwałcił, jestem tego pewien.. Nie zniósłbym takiego upokorzenia.
- Policja, proszę otworzyć!
- Kurwa mać.. - Park rzucił mnie na podłogę, po czym narzucił na mnie koc i kołdrę. Pospiesznie zawinął mnie w to wszystko, wrzucając mnie do szafy... zgaduję, że była to szafa - Siedź cicho, bo cię zatłukę. - warknął, biegnąc do drzwi - Dzień dobry. Co panowie tu robią?
- Dzień dobry Park... mamy nakaz przeszukania mieszkania.
- Słucham? A..ale dlaczego?
- Wczoraj jedna z twoich sąsiadek widziała jak wnosisz do domu chłopca.. chcemy to sprawdzić. - cieszyłem się jak wariat słysząc te słowa.
- To nie prawda.. wczoraj nawet nie wychodziłem z domu.
- Dobrze, sprawdzimy to. - policjanci weszli do mieszkania. Zacząłem się miotać, starając się wypełznąć ze środka, ale było to wyjątkowo trudne.
- Odsiedziałeś już swoje. Mamy nadzieję, że nie wpakujesz się znowu w to gówno.
- Oczywiście, że nie.. Nigdy bym nikogo nie skrzywdził..
- Dobrze, zaraz zobaczymy.
- Ludzie gadają takie bzdury, bo znają moją przeszłość. - teraz albo nigdy. Mimo obolałego ciała, spiąłem się jak mogłem, napierając ciałem na drzwi szafy. Po chwili wylądowałem z hukiem na ziemi.
- Słyszałeś?
- Tak, tam z pokoju.
- Cholera jasna. - usłyszałem jedynie syknięcie Parka i to jak spanikowany ucieka z mieszkania.
- Yongjae.. Park ucieka z mieszkania. Bierzcie się za niego.
- Przyjąłem. - wtedy też poczułem jak ściągane są ze mnie warstwy, pod którymi ukrył mnie ten zboczeniec. Byłem tak szczęśliwy faktem, że zostałem odnaleziony, że totalnie zapomniałem o tym, że pokazuję się im zupełnie nagi.
- O cholera.. - jeden z mężczyzn zerwał ostrożnie taśmę z moich ust, klepiąc mnie po twarzy - Słyszysz mnie? Jak się nazywasz?
- Felix. - szepnąłem, łapiąc przy tym dość łapczywie powietrze.
- Felix, tak? Co tutaj się stało?
- Przyślijcie nam karetkę.. Znaleźliśmy chłopaka.
- Już wysyłam.
- Felix.. co tu się stało? - policjant rozerwał taśmę znajdującą się na moich nadgarstkach i kostkach, po czym okrył mnie kocem, uważnie mi się przyglądając - Felix.. - klęknąłem jedynie, przytulając się do zupełnie obcego mi mężczyzny. Nie wytrzymałem.. byłem im tak potwornie wdzięczny za to, że mi pomogli. Płakałem jak dziecko, nie mogąc się uspokoić za nic w świecie - Już dobrze.
- Dziękuję. - trząsłem się jak wariat. Chwyciłem kurczowo munduru mężczyzny, unosząc na niego wzrok - Dziękuję.
- Powiadomimy twoich rodziców.. niedługo się z nimi zobaczysz.
- To było straszne. - pociągnąłem nosem, czując jak policjant podnosi mnie bardzo.. bardzo powoli - Straszne. On... błagam, zabijcie go.
- Już dobrze.. chodź.
- Zabijcie go. - powtarzałem te słowa jak nienormalny. Ten człowiek zasłużył na najwyższy wymiar kary.. Powinien być bity, torturowany, męczony psychicznie i fizycznie, a potem powinni go powiesić, utopić, zastrzelić, posadzić na krześle elektrycznym... cokolwiek! Ten dupek nie powinien mieć dostępu do ludzi. Nie pozwolę na to żeby skrzywdził kolejną osobę.
Wraz z karetką, pod blok Parka przyjechali moi spanikowani rodzice. Moja mama była jednym, wielkim kłębkiem nerwów. Jak tylko mnie zobaczyła zaczęła płakać tak bardzo, że nikt, ani nic nie było w stanie jej uspokoić. Czułem się tak, jakbym w mieszkaniu 42-latka spędził dobre kilka miesięcy. Moja psychika bardzo mocno podupadła.. czuję niesamowity wstręt do samego siebie.. Wolę nawet nie myśleć, co by się ze mną działo, gdyby któraś z sąsiadek nie powiadomiła policji. Hyunmin by mnie zgwałcił, jestem tego pewien.. Nie zniósłbym takiego upokorzenia.
*
Po przewiezieniu do szpitala, lekarze przeprowadzili na mnie serię badań, powiadamiając moich rodziców o tym, że zatrzymają mnie na kilka dni obserwacji. Czułem ogromny wstyd. Nie potrafiłem spojrzeć na moich rodziców. Pewnie myśleli, że uprawiałem seks z tym zwyrolem... Boże, to jest tak obrzydliwe, że mam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Skarbie.. - odwróciłem głowę, czując jak mama łapie mnie za rękę - Jak się czujesz? - wpatrywałem się w okno, prosząc w głębi duszy o to, by rodzice zostawili mnie w końcu samego - Kotku.. porozmawiaj z nami. Proszę cię.
- Bardzo się o ciebie martwiliśmy. - dodał ojciec, głaszcząc mnie po głowie, co tak mnie wystraszyło, że gwałtownie odepchnąłem jego rękę.
- Felix..
- Nie, to moja wina... w porządku. - tato westchnął, uważnie mi się przyglądając - Nie chcesz teraz z nami rozmawiać? - zaprzeczyłem skinieniem głowy, odwracając się do nich plecami - Dobrze. Chodź kochanie.
- Ale..
- Chodź, niech odpocznie. Później porozmawiamy.
- Będziemy na korytarzu. - szepnęła mama, dając mi buziaka w głowę. Zaraz po tym wraz z ojcem, opuścili moją salę. Wreszcie spokój i cisza. Sięgnąłem po leżący na stoliku telefon, widząc na nim kilkadziesiąt nieodebranych połączeń od Minho, rodziców, nawet Jisunga.. Otrzymałem też od niego bardzo dużo wiadomości, które jeszcze bardziej łamały mi serce: "Felix, proszę cię, odezwij się", "Twoi rodzice do mnie dzwonili. Pytali gdzie jesteś. Błagam cię, daj jakiś znak, że żyjesz", "Wiem, że mnie nienawidzisz, ale odezwij się do swoich rodziców, proszę cię". Wyłączyłem iphone'a, głęboko wzdychając. To wszystko nie miałoby miejsca, gdyby nie on.. Jeszcze wczoraj miałem chwilę zawahania, gdzie chciałem dać mu drugą szansę i zacząć wszystko od początku, ale to zdarzenie z Parkiem wszystko zmieniło. Gdyby nie jego lekkomyślność, moje życie byłoby zwyczajne, a ja byłbym zwykłym nastolatkiem, z normalnym, spokojnym życiem.. Chodziłbym do szkoły, miał przyjaciół, spędzał wolny czas w kinie i knajpach, a teraz? Siedzę całymi dniami w domu.. u psychologów.. wzdychają do mnie obleśne, stare typy.. a ja nic nie mogę z tym zrobić.
- Felix..
- Nie, to moja wina... w porządku. - tato westchnął, uważnie mi się przyglądając - Nie chcesz teraz z nami rozmawiać? - zaprzeczyłem skinieniem głowy, odwracając się do nich plecami - Dobrze. Chodź kochanie.
- Ale..
- Chodź, niech odpocznie. Później porozmawiamy.
- Będziemy na korytarzu. - szepnęła mama, dając mi buziaka w głowę. Zaraz po tym wraz z ojcem, opuścili moją salę. Wreszcie spokój i cisza. Sięgnąłem po leżący na stoliku telefon, widząc na nim kilkadziesiąt nieodebranych połączeń od Minho, rodziców, nawet Jisunga.. Otrzymałem też od niego bardzo dużo wiadomości, które jeszcze bardziej łamały mi serce: "Felix, proszę cię, odezwij się", "Twoi rodzice do mnie dzwonili. Pytali gdzie jesteś. Błagam cię, daj jakiś znak, że żyjesz", "Wiem, że mnie nienawidzisz, ale odezwij się do swoich rodziców, proszę cię". Wyłączyłem iphone'a, głęboko wzdychając. To wszystko nie miałoby miejsca, gdyby nie on.. Jeszcze wczoraj miałem chwilę zawahania, gdzie chciałem dać mu drugą szansę i zacząć wszystko od początku, ale to zdarzenie z Parkiem wszystko zmieniło. Gdyby nie jego lekkomyślność, moje życie byłoby zwyczajne, a ja byłbym zwykłym nastolatkiem, z normalnym, spokojnym życiem.. Chodziłbym do szkoły, miał przyjaciół, spędzał wolny czas w kinie i knajpach, a teraz? Siedzę całymi dniami w domu.. u psychologów.. wzdychają do mnie obleśne, stare typy.. a ja nic nie mogę z tym zrobić.
*
Po trzech dniach obserwacji zostałem przewieziony do miejsca, którego bałem się najbardziej. Byłem pewien, że wrócę do domu.. szczerze mówiąc o niczym innym nie marzyłem tak bardzo, jak o własnym łóżku i poczuciu bezpieczeństwa. Moi lekarze oraz psycholog doszli wspólnie do wniosku, że powinienem zostać umieszczony w szpitalu psychiatrycznym... profilaktycznie, na kilka dni obserwacji. Moi rodzice z początku nie wyrazili na to zgody, twierdząc że mój stan pogorszy się przez to jeszcze bardziej, jednak po długiej rozmowie z psychologiem stwierdzili, że "kilka dni mi przecież nie zaszkodzi"... Nawet tego nie skomentuję. Miałem ich za przyjaciół... jedyne osoby, które broniły mnie jak lwy, a oni? Tak po prostu oddali mnie do czubków. Nigdy im tego nie zapomnę.
- Cześć Felix. - siedziałem na łóżku, wpatrując się w zakryte kratą okno. Nie sądziłem, że to kiedykolwiek powiem, ale tęsknię za Minho, Chanem, Hyunjinem.. nawet Changbinem. Chciałbym nawet pójść do szkoły, co już jest dla mnie totalną abstrakcją. Wszystko, byleby nie być tutaj.. - Jak się czujesz? - westchnąłem, zerkając na lekarza, który się mną zajmuje. Nawet sympatyczny człowiek, ale to nie zmienia faktu, że chcę już uciec stąd jak najszybciej - Wszystko okej?
- Tak.
- Tak? To super... a potrzebujesz czegoś?
- Pewnie tak.. jak każdy..
- Mhmm.. wiesz jaki dzisiaj jest dzień? - zaprzeczyłem jedynie skinieniem głowy - Piątek.. dzisiaj mogą odwiedzić cię bliscy.
- Super..
- Jeden gość już czeka na korytarzu.
- Tak? A kto?
- Od razu ci się oczy zaświeciły. - mężczyzna uśmiechnął się, wręczając mi pudełeczko leków - Weź je, a ja pójdę po twojego kolegę.
- Kolegę?
- Tak. - pewnie Minho. Połknąłem pospiesznie leki, oddając lekarzowi drobne pudełeczko - Bardzo ładnie. Poczekaj chwilkę. - skinąłem głową widząc jak ten wychodzi z sali. Po upływie kilku minut do środka wszedł Jisung. Wstałem gwałtownie z łóżka, wbijając w niego zdziwiony wzrok. Był on ostatnią osobą, której się tutaj spodziewałem.
- Felix.. - zacisnąłem dłonie w pięści, czując napływające do oczu łzy - Nie płacz..
- Przez ciebie tutaj jestem.. - warknąłem, będąc bliskim wybuchu.
- Wysłuchaj mnie, błagam..
- Jak mogłeś doprowadzić mnie do tak żałosnego stanu?!
- Proszę cię, nie krzycz..
- Śmiało, nagrywaj! Pokaż ludziom w internecie, że ta sama osoba, która świeci dupą na stronach porno, jest teraz zamknięta u czubków!
- Felix.. - mój były chłopak podszedł do mnie, mocno mnie przytulając - Uspokój się... już dobrze.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! - szarpnąłem go za bluzę, wpatrując mu się w przestraszone oczy - Nie zgwałciłem twojej siostry, rozumiesz?! Nigdy bym tego nie zrobił!
- Opanuj się. - Jisung złapał mnie za nadgarstki, starając się mnie uspokoić.
- Mścisz się na mnie! Za co?! Co ja ci zrobiłem?! - wrzasnąłem widząc wbiegających do sali dwóch lekarzy. Zostałem powalony na ziemię.. Widziałem tylko jak Jisung łapie się za usta, nie odrywając od nas wzroku - To jego wina! Puśćcie mnie!
- Felix, uspokój się, słyszysz? Spokojnie.
- To on! On wrzucił ten film! To wszystko przez niego! - wtedy też poczułem mocne ukłucie w ramię. Syknąłem jedynie, czując jak trzymający mnie mężczyzna ostrożnie mnie puszcza. Leżałem na zimnej podłodze, głęboko przy tym oddychając.. Co oni mi do cholery jasnej podali?
- Felix.. - Jisung kucnął przy mnie, podkładając mi ręce pod głowę.
- Lepiej stąd idź. Nie wiadomo, co mu znowu wpadnie do głowy.
- Znam go jak własną kieszeń... nic mi nie zrobi. - chłopak nachylił się do mnie, całując mnie przy tym w czoło. Poczułem rozchodzące się po moim ciele ciepło. Wystarczyło dosłownie kilka sekund, żebym znów inaczej patrzył na Jisunga i znowu miał w głowie tysiące myśli na minutę - Wstawaj.. pomogę ci. - skinąłem głową, czując jak chłopak pomaga mi wstać. Po chwili posadził mnie na łóżku, uważnie mnie obserwując - Boli cię coś? - nie mogłem oderwać od niego wzroku. Mimo że dostałem leki chwilę temu, czułem się wyjątkowo spokojny - Tak rzucili tobą o tą podłogę.. przestraszyłem się. - skinąłem jedynie głową, widząc jak ten odsłania rękaw mojej koszulki, patrząc na moje ramię - Będziesz miał tutaj siniaka.. nie boli cię?
- Boli. - szepnąłem, czując jak jego wargi dotykają ostrożnie mojej ręki. Zacisnąłem jedynie powieki, czując spływające po policzkach łzy. Co on do cholery jasnej wyprawia i dlaczego ja na to wszystko pozwalam?
- Nie płacz.. - rudzielec wytarł moje policzki, zbliżając się do mnie coraz bardziej. Spuściłem jedynie głowę, czując drugiego buziaka w czoło. Jisung zastygł w takiej pozycji, głaszcząc mnie ostrożnie po dłoniach - Jak tylko stąd wyjdziesz, wszystko naprawię, przysięgam. - pociągnąłem nosem, rozklejając się jeszcze bardziej. Dopiero teraz zrozumiałem, jak bardzo go potrzebuję. Mimo mojej nienawiści do niego, mimo tego, co mi zrobił.. Jisung jest jedyną osobą, która mnie w pełni rozumie. Pytanie tylko, czy jak dostanie drugą szansę to czy ją wykorzysta, czy znowu zrobi coś przeciwko mnie..
~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli kogoś uraziłam tą częścią, to od razu bardzo przepraszam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz