Leżałem w łóżku, wpatrując się beznamiętnie w pokryte deszczem okno. W głowie miałem tylko i wyłącznie myśli związane z wydarzeniami sprzed kilku miesięcy. Wydarzeniami, za którymi z jednej strony bardzo tęsknię.. z drugiej natomiast zrobiłbym wszystko, by wymazać je z pamięci. Nie logiczne jak jasna cholera, ale skoro znaczny okres mojego życia spędzony przy tym zakłamanym dupku przyniósł mi mnóstwo szczęścia i miłych wspomnień, to nie mogę żałować tego czasu i tego, że go poznałem.. Wciąż trzymam na szafce nocnej nasze wspólne zdjęcie. Mimo próśb rodziców bym je wyrzucił, nie potrafię tego zrobić. Mimo że nienawidzę go z całego serca i mam ochotę go zabić za to, co zrobił, to jakaś część mnie nadal nie potrafi się z nim rozstać i o nim zapomnieć. Tęsknię za tymi wszystkimi, dobrymi chwilami, przez które wspólnie przeszliśmy..
*
- Może powiesz mi coś więcej, hm? - westchnąłem, wbijając wzrok w mojego psychologa. Chodzę do niego w każdy poniedziałek, środę i sobotę.. i tak co tydzień, od kilku miesięcy - O czym ostatnio myślisz?
- O nim. - burknąłem, widząc zdziwienie na twarzy mężczyzny - Tęsknię za nim..
- Gdybyś.. gdybyś go spotkał.. Wybaczyłbyś mu to, co zrobił?
- Nie... to, co zrobił jest niewybaczalne.. Ale na pewno jakaś część mnie ucieszyłaby się na jego widok.
- Przypomnij mi, ile lat go znasz.
- Sześć lat..
- A byliście razem trzy lata, prawda? - skinąłem jedynie głową, przytakując - Poważny związek, jak na 17-letniego chłopca..
- Naprawdę nie musi mi pan o tym przypominać.
- Przepraszam.. nie odbieraj tego jako atak. - sięgnąłem po szklankę z wodą, wypijając niemalże całą jej zawartość - Za czym najbardziej tęsknisz, Felix?
- Naprawdę muszę o tym mówić?
- Nie musisz.. ale uwierz mi, że jak się otworzysz i wyrzucisz z siebie pewne rzeczy, to na pewno poczujesz się lepiej.
- Nie chcę podważać pana kompetencji, ale nie wydaje mi się, by była to prawda... Jak już musi pan wiedzieć, to tęsknię za wszystkim, co jest z nim związane. Za wspólnymi wyjściami, wyjazdami, wieczorami, każdą wspólnie spędzoną chwilą.. - wytarłem spływającą po policzku łzę, czując narastającą w gardle gulę - Nie chcę o tym mówić..
- Mhm.. ale mimo wszystko pałasz do niego nienawiścią..
- Tak.
- Może to przejściowe? Fakt, postąpił źle, ale..
- Nie. Tak samo mocno, jak go kocham, tak samo mocno go nienawidzę..
- Kochasz go? - odwróciłem głowę, czując jak się we mnie gotuje - Felix.. nigdy wcześniej o tym nie wspomniałeś..
- Mogę już iść?
- Nie. Twoja wizyta trwa jeszcze pół godziny.
- Ale ja już nie mam nic więcej do powiedzenia.
- Felix, porozmawiaj ze mną.. - sięgnąłem po plecak, zbierając się pospiesznie do wyjścia - Pamiętaj, że od problemów nie można uciec.. Trzeba im stawiać czoła, choćby nie wiem, ile nerwów cię to kosztowało. - dupek... wiem, że ma rację i dlatego tak bardzo mnie to irytuje - To jak będzie? - mężczyzna podszedł do mnie, ciepło się uśmiechając - Poopowiadasz mi coś jeszcze? - wywinąłem oczami, siadając pospiesznie na swoim miejscu - Buntownik z ciebie.. no ale taki wiek. - mówiąc to usiadł obok mnie, wzdychając - Felix, ja wiem..
- Nic pan nie wie.. Nie wie pan, jak ja się czuję, o czym tak naprawdę myślę..
- To mi powiedz. Przychodzisz do mnie od ponad czterech miesięcy... nie sądzisz, że najwyższa pora być ze mną w końcu szczerym?
- Powinienem być szczery, ale to nie jest takie proste..
- Nikt nie powiedział, że życie i podejmowane przez nas decyzje są proste.
- No to co ja mam do cholery jasnej zrobić, co? Spotkać się z nim? Powiedzieć, jak bardzo go nienawidzę i skończyć ze sobą?
- Nie, Felix..
- Wiem, obiecałem.. ale już momentami nie mam na to wszystko siły.
- Wciąż masz myśli samobójcze? - sięgnąłem po stojące na stoliku pudełko chusteczek, po czym wyciągnąłem kilka z nich, wycierając nimi oczy.
- Film na którym uprawiam seks krąży w internecie i za nic w świecie nie da się go usunąć... jak mam być spokojny w takiej sytuacji? - spojrzałem na psychologa, zanosząc się przy tym łzami - No jak?!
- Weź kilka głębokich wdechów..
- W dupie mam te wdechy. - wstałem gwałtownie, podchodząc do uchylonego okna. Rozmowy z nim coraz bardziej uświadamiają mnie w jak beznadziejnej sytuacji się znajduję - Chłopak z mojej nowej klasy widział ten film..
- Jak zareagował? - wzruszyłem ramionami, wycierając policzki.
- Twierdzi, że to nie jego sprawa i że zostawi to dla siebie... chciał mi pomóc..
- Ale ty odrzuciłeś jego pomoc.. - skinąłem jedynie głową - Źle zrobiłeś.
- Nie ufam mu... nikomu nie ufam.
- A ze mną rozmawiasz.
- Skąd pan wie, że szczerze?
- Jestem psychologiem... czuję to. - mężczyzna objął mnie, uważnie mi się przyglądając - Daj mu szansę Felix.
- Czemu?
- Będziecie walczyć razem.. potrzebujesz ludzi wokół siebie, zrozum. Nie wszyscy ludzie są źli.
- Ja akurat przyciągam tylko i wyłącznie tych złych..
- Wiesz, że to nieprawda. Jaki był Jisung przed waszą kłótnią? - nie cierpię tego imienia. Jak tylko je słyszę, robi mi się niedobrze - Felix..
- Doskonale pan wie, jaki był.. nie lubię się powtarzać.
- Widzisz.. byłeś dla niego najważniejszą osobą na świecie.. nie mów, że przyciągasz do siebie tylko i wyłącznie złe osoby.
- Wie pan co? - spojrzałem na niego, czując, że za moment eksploduję - Nie powinien wykonywać pan tego zawodu.. - warknąłem wychodząc z jego gabinetu. Co się z nim ostatnio dzieje? Nigdy tak ze mną nie rozmawiał i nigdy nie był tak wredny. Nigdy też nie wspominał przy mnie Jisunga.. zwykle starał się docierać do mnie okrężną drogą.. Podły drań. Zrobię wszystko żeby stracił tą pracę.
Wyszedłem na główną ulicę, rozglądając się wokół siebie. Tłum zupełnie obcych mi ludzi przerażał mnie do tego stopnia, że nie potrafiłem się ruszyć. Miałem wrażenie, że wszyscy wiedzą o tym, co zrobiłem.. że wszyscy już widzieli ten film i że teraz ze mnie szydzą. Tak swoją drogą pewnie zastanawiacie się, jak to się stało, że jestem główną atrakcją gejowskich stron porno. Cóż.. historia nie należy do zbyt skomplikowanych. Miałem chłopaka... chłopaka, poza którym świata nie widziałem.. który był dla mnie wszystkim i z którym chciałem spędzić całe swoje życie. Na drugą rocznicę Jisung rzucił mi pomysł, żebyśmy nagrali to, jak się kochamy. Zwykła, głupkowata pamiątka na stare lata. Oczywiście ufałem mu bezgranicznie i się na to zgodziłem bez najmniejszego zająknięcia. Mój były chłopak robił zbliżenia na moją twarz, kiedy.. aishh.. sami wiecie.. Kochaliśmy się na stojącą, leżąco, siedząco... każda możliwa pozycja, w każdym dostępnym w jego domu miejscu.. Wtedy jednak zupełnie mi to nie przeszkadzało. Oglądając to uświadamialiśmy sobie, jak cholernie siebie potrzebujemy i zachłannie pragniemy. Kolejny rok naszego związku zleciał jak w komedii romantycznej. Naprawdę uważam, że rzadko kiedy można natknąć się na tak zgodny, pełen miłości, zrozumienia i zaufania związek. Byliśmy po prostu idealną parą, z przeogromnymi planami na przyszłość... do czasu. Do czasu naszej pierwszej w życiu nie kłótni, a sprzeczki. Przez jedną, głupią sprzeczkę, Jisung postanowił zrujnować mi życie. Zwykłe nieporozumienie, wymiana kilku dość nieprzyjemnych zdań i co? Nasze nagranie wylądowało w sieci. Czy mój były chłopak na tym ucierpiał? Oczywiście, że nie. Zamazał swoją twarz.. wyciął kadry, w których najwidoczniej nie mógł tego zrobić i po sześciu latach przyjaźni i trzech związku, postanowił zrobić ze mnie puszczalską szmatę. To nie jest tak, że nie zrozumiał swojego błędu. Kiedy jego emocje opadły, wydzwaniał i wypisywał do mnie tysiące razy, ale nie reagowałem na żadną z jego zaczepek. Razem z rodzicami przeprowadziliśmy się na obrzeża Seoulu, by mnie nie nachodził, przepisali mnie do innej szkoły, zmienili numer telefonu, który w końcu wraz z laptopem i tak został skonfiskowany na miesiąc, bym odciął się od tego wszystkiego. A teraz? Nie mam pojęcia co się z nim dzieje, co robi, czy nadal mieszka w Seoulu.. nic. Nasi wspólni znajomi zerwali ze mną kontakt, straciłem w ich oczach totalny szacunek... Każdy uważał mnie za puszczalską, męską dziwkę. Codziennie dostawałem wiadomości od "przyjaciół", że takie cioty i pedały pozbawione szacunku do samego siebie nie powinny mieć miejsca w społeczeństwie. Że powinienem ze sobą skończyć, wynieść się ze szkoły, bo przyniosę im wstyd.. przykre, prawda? I tak, jak powiedziałem.. ciągnie się to za mną miesiącami. Komentarzy pod filmem przybywa i codziennie moje social media zalewane są co najmniej piętnastoma wiadomościami o tym, bym zniknął.. że moi rodzice na pewno się mną brzydzą.. że przynoszę im wstyd. Tak wygląda moje życie odkąd nasza seks taśma wylądowała w sieci. Krótki morał? Uważajcie, komu bezwzględnie ufacie i z kim się wiążecie..
- Mogę już iść?
- Nie. Twoja wizyta trwa jeszcze pół godziny.
- Ale ja już nie mam nic więcej do powiedzenia.
- Felix, porozmawiaj ze mną.. - sięgnąłem po plecak, zbierając się pospiesznie do wyjścia - Pamiętaj, że od problemów nie można uciec.. Trzeba im stawiać czoła, choćby nie wiem, ile nerwów cię to kosztowało. - dupek... wiem, że ma rację i dlatego tak bardzo mnie to irytuje - To jak będzie? - mężczyzna podszedł do mnie, ciepło się uśmiechając - Poopowiadasz mi coś jeszcze? - wywinąłem oczami, siadając pospiesznie na swoim miejscu - Buntownik z ciebie.. no ale taki wiek. - mówiąc to usiadł obok mnie, wzdychając - Felix, ja wiem..
- Nic pan nie wie.. Nie wie pan, jak ja się czuję, o czym tak naprawdę myślę..
- To mi powiedz. Przychodzisz do mnie od ponad czterech miesięcy... nie sądzisz, że najwyższa pora być ze mną w końcu szczerym?
- Powinienem być szczery, ale to nie jest takie proste..
- Nikt nie powiedział, że życie i podejmowane przez nas decyzje są proste.
- No to co ja mam do cholery jasnej zrobić, co? Spotkać się z nim? Powiedzieć, jak bardzo go nienawidzę i skończyć ze sobą?
- Nie, Felix..
- Wiem, obiecałem.. ale już momentami nie mam na to wszystko siły.
- Wciąż masz myśli samobójcze? - sięgnąłem po stojące na stoliku pudełko chusteczek, po czym wyciągnąłem kilka z nich, wycierając nimi oczy.
- Film na którym uprawiam seks krąży w internecie i za nic w świecie nie da się go usunąć... jak mam być spokojny w takiej sytuacji? - spojrzałem na psychologa, zanosząc się przy tym łzami - No jak?!
- Weź kilka głębokich wdechów..
- W dupie mam te wdechy. - wstałem gwałtownie, podchodząc do uchylonego okna. Rozmowy z nim coraz bardziej uświadamiają mnie w jak beznadziejnej sytuacji się znajduję - Chłopak z mojej nowej klasy widział ten film..
- Jak zareagował? - wzruszyłem ramionami, wycierając policzki.
- Twierdzi, że to nie jego sprawa i że zostawi to dla siebie... chciał mi pomóc..
- Ale ty odrzuciłeś jego pomoc.. - skinąłem jedynie głową - Źle zrobiłeś.
- Nie ufam mu... nikomu nie ufam.
- A ze mną rozmawiasz.
- Skąd pan wie, że szczerze?
- Jestem psychologiem... czuję to. - mężczyzna objął mnie, uważnie mi się przyglądając - Daj mu szansę Felix.
- Czemu?
- Będziecie walczyć razem.. potrzebujesz ludzi wokół siebie, zrozum. Nie wszyscy ludzie są źli.
- Ja akurat przyciągam tylko i wyłącznie tych złych..
- Wiesz, że to nieprawda. Jaki był Jisung przed waszą kłótnią? - nie cierpię tego imienia. Jak tylko je słyszę, robi mi się niedobrze - Felix..
- Doskonale pan wie, jaki był.. nie lubię się powtarzać.
- Widzisz.. byłeś dla niego najważniejszą osobą na świecie.. nie mów, że przyciągasz do siebie tylko i wyłącznie złe osoby.
- Wie pan co? - spojrzałem na niego, czując, że za moment eksploduję - Nie powinien wykonywać pan tego zawodu.. - warknąłem wychodząc z jego gabinetu. Co się z nim ostatnio dzieje? Nigdy tak ze mną nie rozmawiał i nigdy nie był tak wredny. Nigdy też nie wspominał przy mnie Jisunga.. zwykle starał się docierać do mnie okrężną drogą.. Podły drań. Zrobię wszystko żeby stracił tą pracę.
Wyszedłem na główną ulicę, rozglądając się wokół siebie. Tłum zupełnie obcych mi ludzi przerażał mnie do tego stopnia, że nie potrafiłem się ruszyć. Miałem wrażenie, że wszyscy wiedzą o tym, co zrobiłem.. że wszyscy już widzieli ten film i że teraz ze mnie szydzą. Tak swoją drogą pewnie zastanawiacie się, jak to się stało, że jestem główną atrakcją gejowskich stron porno. Cóż.. historia nie należy do zbyt skomplikowanych. Miałem chłopaka... chłopaka, poza którym świata nie widziałem.. który był dla mnie wszystkim i z którym chciałem spędzić całe swoje życie. Na drugą rocznicę Jisung rzucił mi pomysł, żebyśmy nagrali to, jak się kochamy. Zwykła, głupkowata pamiątka na stare lata. Oczywiście ufałem mu bezgranicznie i się na to zgodziłem bez najmniejszego zająknięcia. Mój były chłopak robił zbliżenia na moją twarz, kiedy.. aishh.. sami wiecie.. Kochaliśmy się na stojącą, leżąco, siedząco... każda możliwa pozycja, w każdym dostępnym w jego domu miejscu.. Wtedy jednak zupełnie mi to nie przeszkadzało. Oglądając to uświadamialiśmy sobie, jak cholernie siebie potrzebujemy i zachłannie pragniemy. Kolejny rok naszego związku zleciał jak w komedii romantycznej. Naprawdę uważam, że rzadko kiedy można natknąć się na tak zgodny, pełen miłości, zrozumienia i zaufania związek. Byliśmy po prostu idealną parą, z przeogromnymi planami na przyszłość... do czasu. Do czasu naszej pierwszej w życiu nie kłótni, a sprzeczki. Przez jedną, głupią sprzeczkę, Jisung postanowił zrujnować mi życie. Zwykłe nieporozumienie, wymiana kilku dość nieprzyjemnych zdań i co? Nasze nagranie wylądowało w sieci. Czy mój były chłopak na tym ucierpiał? Oczywiście, że nie. Zamazał swoją twarz.. wyciął kadry, w których najwidoczniej nie mógł tego zrobić i po sześciu latach przyjaźni i trzech związku, postanowił zrobić ze mnie puszczalską szmatę. To nie jest tak, że nie zrozumiał swojego błędu. Kiedy jego emocje opadły, wydzwaniał i wypisywał do mnie tysiące razy, ale nie reagowałem na żadną z jego zaczepek. Razem z rodzicami przeprowadziliśmy się na obrzeża Seoulu, by mnie nie nachodził, przepisali mnie do innej szkoły, zmienili numer telefonu, który w końcu wraz z laptopem i tak został skonfiskowany na miesiąc, bym odciął się od tego wszystkiego. A teraz? Nie mam pojęcia co się z nim dzieje, co robi, czy nadal mieszka w Seoulu.. nic. Nasi wspólni znajomi zerwali ze mną kontakt, straciłem w ich oczach totalny szacunek... Każdy uważał mnie za puszczalską, męską dziwkę. Codziennie dostawałem wiadomości od "przyjaciół", że takie cioty i pedały pozbawione szacunku do samego siebie nie powinny mieć miejsca w społeczeństwie. Że powinienem ze sobą skończyć, wynieść się ze szkoły, bo przyniosę im wstyd.. przykre, prawda? I tak, jak powiedziałem.. ciągnie się to za mną miesiącami. Komentarzy pod filmem przybywa i codziennie moje social media zalewane są co najmniej piętnastoma wiadomościami o tym, bym zniknął.. że moi rodzice na pewno się mną brzydzą.. że przynoszę im wstyd. Tak wygląda moje życie odkąd nasza seks taśma wylądowała w sieci. Krótki morał? Uważajcie, komu bezwzględnie ufacie i z kim się wiążecie..
*
- Mogę się przysiąść? - nawet nie unosiłem wzroku. Nikt inny poza Minho nie chce ze mną rozmawiać. Skinąłem jedynie głową, czując jak ten siada ze mną ramię w ramię - W porządku?
- Tak.
- Wyglądasz na zmęczonego.
- Mam problemy ze snem..
- Twoi bliscy o tym wiedzą? - westchnąłem, zerkając niechętnie na kolegę.
- A co u ciebie?
- U mnie? - jego oczy aż się zaświeciły, a delikatna, chłopięca twarz, zalała się lekkim rumieńcem - Wszystko dobrze.. dzięki, że pytasz.
- Ta.. kumple pytają się o takie rzeczy..
- Czyżbyś się do mnie przekonał?
- Tego nie powiedziałem, nie podniecaj się.
- Oj no przestań. - widząc ogromną radochę wymalowaną na jego buzi, sam miałem ochotę posłać w jego kierunku uśmiech, jednak wtedy wydarzyło się coś, czego za nic w świecie bym się nie spodziewał - O właśnie... miałem ci powiedzieć, że do naszej szkoły doszedł nowy uczeń.
- Ta? Niby kto?
- Mmm... zaraz ci pokażę. - chłopak wyjął z mundurka telefon, pokazując mi profil Jisunga... mojego Jisunga, który jakiś czas temu wywrócił do góry nogami całe moje życie - Przystojny, co? - nie wierzę.. kurwa mać, po prostu nie wierzę! - Felix, powiedz coś... hej..
- Do.. do której klasy..
- Jego sala jest na końcu korytarza. - sięgnąłem po plecak, zrywając się na równe nogi - Ale o co chodzi?.. Felix! - niewiele myśląc ruszyłem w kierunku klasy tego dupka. Przeniósł się do innej szkoły, tak? I akurat musiało paść na to samo pieprzone liceum, w którym jestem? Rozszarpię go na milion kawałków, jak tylko go dorwę - Felix, stój! - otworzyłem gwałtownie drzwi do sali, widząc siedzącego w ostatniej ławce Jisunga, otoczonego wianuszkiem dziewczyn i kilku chłopaków. Nie wiem, co czuję. Ciężko jest mi pozbierać myśli i określić, jak się w tym momencie czuję. Schudł, to jest pewne.. przez to właśnie poczułem nagłą potrzebę zaopiekowania się nim. Widząc jednak cwaniacki uśmieszek na jego ustach, miałem ochotę rzucić się na niego i zatłuc na amen - Felix, co jest? - gdy tylko padło moje imię, ten zakłamany dupek uniósł głowę, wbijając we mnie wzrok. Dopiero gdy spotkałem się z jego spojrzeniem, poczułem jak coś we mnie pęka i każe mi go solidnie ukarać za to, co mi zrobił.
- Felix.. - jego głos budzi we mnie odrazę i masę negatywnych emocji. Z drugiej jednak strony jakaś część mnie cieszyła się, że widzi go całego i zdrowego. Nie było dnia, w którym nie zastanawiałbym się nad tym, co się teraz z nim dzieje.
- To... to on? - szepnął Minho, nie odrywając od niego wzroku.
- Ty pieprzony dupku.. - warknąłem, czując cisnące się do moich oczu łzy. Niewiele myśląc rzuciłem się na niego, powalając go na ziemię. Usłyszałem jedynie pisk dziewczyn i zdziwienie męskiej części klasy.
- Felix, błagam cię..
- Nie wymawiaj mojego imienia.. - pociągnąłem nosem, trzęsąc się jak dzieciak. Jak na niego patrzę, to jest mi niedobrze.. jak on mógł się tak podle zachować?
- Posł.. - zamachnąłem się, uderzając go w twarz. Jeden raz... drugi... piąty.. Dopiero widząc jego krew na swoich dłoniach, coś mnie powstrzymało przed dalszym krzywdzeniem go. Chwyciłem go za mundurek, uderzając nim o podłogę - Felix..
- Spieprzyłeś mi życie, dociera to do ciebie?!
- Złaź z niego kretynie! - jakiś chłopak szarpnął mnie za mundurek, powalając mnie na ziemię. Zaraz po tym poczułem mocne uderzenie w twarz i kopnięcie w brzuch.
- Nie! Zostaw go!
- To psychol Jisung.. trzeba takim pokazać, gdzie ich miejsce. - mówiąc to splunął na mnie, przybijając sobie przysłowiową piątkę z jakimś chłopakiem. Usiadłem dość niezdarnie, opierając się o szafki, widząc kątem oka kucającego przy mnie Minho.
- Felix, w porządku?
- Tutaj, pani profesor! - jeszcze tylko tego mi brakowało. Jedna z uczennic pobiegła po nauczycieli, zgłaszając im bójkę... rewelacja.
- Co się tutaj dzieje?!
- Ten alien rzucił się na Jisunga i go pobił!
- Tak! Dokładnie tak było!
- Chłopcy! Jeden i drugi, proszę za mną, ale już! - moi rodzice oszaleją, jak dowiedzą się, że Jisung będzie chodził ze mną do szkoły. Spotkanie go było dla mnie ciosem poniżej pasa... w życiu bym się tego nie spodziewał. Nie potrafiłem też skrzywdzić go na tyle, na ile bym chciał i na ile sobie zasłużył.. Patrząc na niego, czuję do niego niesmak, ale jakaś część mnie pragnie się do niego przytulić, wypłakać i powiedzieć, jak cholernie za nim tęsknię. Wiem, że muszę panować nad emocjami. Wiem, że Jisung nie może dowiedzieć się, że nadal mi na nim zależy. To koniec.. muszę sobie to w końcu uświadomić. To, co najlepsze, już dawno jest za nami..
- Żaden z was nic nie powie? - siedzieliśmy w gabinecie dyrektora od jakiś 15-stu minut, czekając na przyjazd moich rodziców.
- Jisung.. bójka już pierwszego dnia? - zapytał wychowawca jego klasy, głęboko przy tym wzdychając - O co wam poszło chłopcy? - zacisnąłem dłonie na spodniach, czując spływające po policzkach łzy. To ponad moje siły. Nie potrafię obok niego siedzieć.. znów czuć jego zapach i bliskość.. błagam, niech to się już skończy.
- Felix, co się dzieje? - uniosłem niepewnie wzrok na dyrektora, czując na sobie spojrzenia wszystkich osób, znajdujących się w pomieszczeniu.
- Chciałbym prosić o przeniesienie do innej szkoły.. - wydusiłem przez ściśnięte gardło. Szkolna pani psycholog usiadła obok mnie, łapiąc mnie za rękę. Wydaje mi się, że wyczuła, o co mi chodzi..
- Możesz mi wyjaśnić, dlaczego?
- Panie dyrektorze.. - wtrąciła kobieta, jednak ten nie dał jej dojść do słowa.
- W ostatniej szkole też ci się podwinęła noga i uciekłeś.. nadal chcesz uciekać z byle błahego powodu?
- Panie dyrektorze... z całym szacunkiem, ale proszę tak nie mówić. Nie wie pan, dlaczego Felix się przeniósł. Proszę nie wydawać na niego wyroku..
- Mhm... to skoro już siedzimy tu w takim gronie, to może niech nas oświeci, hm?
- To przeze mnie Felix zmienił szkołę.. - uniosłem wzrok, widząc jak Jisung poderwał się na równe nogi - Proszę nie dopytywać go o szczegóły..
- No dobrze, ale..
- Ja zmienię szkołę... niech on tutaj zostanie.
- Nie zgrywaj takiego bohatera.. - warknąłem, stając z nim twarzą w twarz - Nikt nigdy nie skrzywdził mnie tak, jak ty..
- Felix, nie teraz..
- A kiedy? Nie myśl sobie, że jeszcze kiedykolwiek zamienię z tobą słowo..
- Wiem, jak musisz się teraz czuć..
- Nie Jisung, nic nie wiesz.. Nie wiesz, jak potraktowali mnie nasi znajomi.. Nie masz pojęcia, ile wiadomości dziennie dostaję z różnego rodzaju groźbami, wyzwiskami i jak wiele osób życzy mi śmierci..
- Felix..
- Nie masz pojęcia, jak beznadziejnie się czuję.. Nie masz pojęcia przez ilu psychologów przeszedłem, ile biorę prochów, ile nocy nie przespałem i ile razy chciałem ze sobą skończyć... wszystko to twoja wina dupku..
- Chłopcy, spokój.
- O czym ty mówisz..
- O tym, co dzieje się z moim życiem, odkąd zamieniłeś je w piekło... To chciałeś osiągnąć po trzech latach bycia razem? Chciałeś mnie wykończyć?! - w gabinecie dyrektora zapadła grobowa cisza. Czułem na sobie spojrzenia wszystkich osób, które się w nim znajdowały, ale była to jedyna okazja, by powiedzieć o wszystkim Jisungowi - Nienawidzę cię dupku.. i cieszę się, że w końcu mogę ci to powiedzieć. - sięgnąłem po swój plecak, wychodząc z pokoju. Było mi wstyd.. byłem rozżalony, rozczarowany, niesamowicie zaskoczony tym, co się stało. Nie byłem przygotowany na to, że spotkam Jisunga. Poczułem jakby ktoś zaatakował mnie z zaskoczenia, a ja, ubezwłasnowolniony, nie miałem się jak bronić.
- Felix! - zatrzymałem się, słysząc za plecami głos mamy - Synku.. - rodzice podbiegli do mnie, przyglądając się uważnie mojej rozbitej wardze - Co się stało?
- Wdałeś się w bójkę?
- Niepotrzebnie przyjeżdżaliście..
- Twój wychowawca po nas zadzwonił.
- Coś ty narobił?
- Pobiłem Jisunga. - moi rodzice stanęli jak wryci. Sądzili pewnie, że od leków już całkiem poprzewracało mi się w głowie.
- Skarbie... ten chłopak chodzi do innej szkoły.
- Przeniósł się.. akurat tutaj. - zagryzłem wargę, wskazując głową na gabinet dyrektora - Sami zobaczcie..
- Ale..
- Ja tam nie pójdę.
- Zaraz to załatwię. - mój ojciec wszedł do pomieszczania, zamykając za sobą drzwi. Po chwili jednak po całym korytarzu rozległ się jego donośny krzyk - Co ty tu robisz gówniarzu?!
- Boże kochany.. - moja mama pobiegła w stronę sali. W końcu nie wyszedłem na majaczącego durnia..
- Nie, proszę pana, nie będę spokojny! Ten chłopak o mały włos nie zabił mojego syna! - stanąłem w drzwiach, przyglądając się zaistniałej scenie. Mimo że wciąż kocham Jisunga, zasłużył on na najgorszą z możliwych kar.
- Proszę się uspokoić, bo wezwę ochronę!
- Skarbie, uspokój się. - mama usadziła ojca na jednej z kanap, po czym zajęła obok niego miejsce, nie odrywając wzroku od mojego byłego chłopaka.
- Cieszę się, że państwo już są... - zaczął dyrektor, zachęcając mnie tym samym do wejścia do środka. Zasunąłem dość toporne drzwi, stając pod ścianą - Felix..
- Postoję.
- No dobrze.. cóż.. państwa syn oraz jego kolega..
- To nie jest mój kolega.. - mężczyzna westchnął, przenosząc wzrok na moich rodziców.
- Chłopcy wdali się w bójkę, którą rozpoczął Felix..
- Mój syn miał powód.. powinien go zatłuc..
- Przestań.
- Niech pan uważa na słowa. Grozi pan w tym momencie uczniowi..
- Uczniowi, który zrujnował życie i zdrowie psychiczne mojego dziecka.
- Proszę mi w takim razie wyjaśnić, o co tak właściwie chodzi.
- Umieściłem w internecie film kompromitujący Felixa.. - zerknąłem na Jisunga, czując potworny ścisk w klatce piersiowej - Strona, na której znalazł się film wykupiła do niego pełne prawa i nie mam możliwości usunięcia go.. - otworzyłem szerzej oczy, czując uginające się pode mną nogi.
- Felix.. - pani psycholog chwyciła mnie w talii, sadzając mnie na krześle - Spokojnie.
- Pokaż mi ten film.
- Przepraszam, ale.. to nie jest najlepszy pomysł.
- Skoro film krąży w internecie to każdy ma możliwość obejrzenia go... włącz go.
- Nie, proszę tego nie robić. - moja mama chwyciła zdziwionego Jisunga za rękę, chcąc go powstrzymać - Proszę cię, nie rób tego.
- Włącz mi go.. a państwa poproszę o wyjście. Chcę porozmawiać z chłopcami.
- Jesteśmy rodzicami Felixa..
- Ja z nim zostanę. - odpowiedziała moja psycholog - Proszę się nie martwić. - Jisung nachylił się do komputera mężczyzny, wpisując dane w wyszukiwarkę. Gdy moi rodzice opuścili gabinet, włączył go, siadając na przeciwko mnie - Panie dyrektorze, Felix nie powinien tutaj być..
- A kochasz mnie?
- Jestem z tobą już dwa lata.. muszę cię kochać pacanie. - zacisnąłem powieki, czując wypływające spod nich łzy.
- Ten film dedykowany jest 60-cio letnim... nam.
- Tak jest. Żebyśmy za 45 lat wiedzieli, jak dobrze się ze sobą bawiliśmy.
- Dość dwuznacznie brzmi.
- To film, na którym się kochamy.. musi być tu dużo dwuznacznych rzeczy. - dyrektor wziął głęboki oddech, kręcąc z niedowierzaniem głową, po czym przewinął kilka minut filmu.
- Musisz robić zbliżenia, jak robię ci loda?
- Wstydzisz się klusku?
- No a nie? To strasznie krępujące. - po sali rozszedł się mój chichot, który został po chwili zagłuszony pocałunkiem z Jisungiem.
- Jak długo ten film krąży po internecie? - zapytał mężczyzna, zamykając tym samym laptopa.
- Prawie pięć miesięcy.
- Nie wytrzymam.. - szepnąłem, idąc w kierunku drzwi.
- Felix, proszę cię, zostań tutaj. - wyszedłem z gabinetu, zasuwając za sobą bardzo gwałtownie drzwi - Felix! - nawet szanowne, pieprzone grono pedagogiczne nie potrafi odpowiednio podejść do sprawy. Chętnie bym puścił przy całej szkole film dyrektora posuwającego swoją żonę... Ciekawe czy wtedy byłby tak bardzo do przodu. Co za dupek. Pieprzę go, tą szkołę, te zasrane terapie, które mi w niczym nie pomagają i tego zakłamanego, fałszywego Jisunga.. od tego momentu wiem, że w absolutnie każdej sprawie mogę liczyć tylko i wyłącznie na siebie..
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Felix.. - jego głos budzi we mnie odrazę i masę negatywnych emocji. Z drugiej jednak strony jakaś część mnie cieszyła się, że widzi go całego i zdrowego. Nie było dnia, w którym nie zastanawiałbym się nad tym, co się teraz z nim dzieje.
- To... to on? - szepnął Minho, nie odrywając od niego wzroku.
- Ty pieprzony dupku.. - warknąłem, czując cisnące się do moich oczu łzy. Niewiele myśląc rzuciłem się na niego, powalając go na ziemię. Usłyszałem jedynie pisk dziewczyn i zdziwienie męskiej części klasy.
- Felix, błagam cię..
- Nie wymawiaj mojego imienia.. - pociągnąłem nosem, trzęsąc się jak dzieciak. Jak na niego patrzę, to jest mi niedobrze.. jak on mógł się tak podle zachować?
- Posł.. - zamachnąłem się, uderzając go w twarz. Jeden raz... drugi... piąty.. Dopiero widząc jego krew na swoich dłoniach, coś mnie powstrzymało przed dalszym krzywdzeniem go. Chwyciłem go za mundurek, uderzając nim o podłogę - Felix..
- Spieprzyłeś mi życie, dociera to do ciebie?!
- Złaź z niego kretynie! - jakiś chłopak szarpnął mnie za mundurek, powalając mnie na ziemię. Zaraz po tym poczułem mocne uderzenie w twarz i kopnięcie w brzuch.
- Nie! Zostaw go!
- To psychol Jisung.. trzeba takim pokazać, gdzie ich miejsce. - mówiąc to splunął na mnie, przybijając sobie przysłowiową piątkę z jakimś chłopakiem. Usiadłem dość niezdarnie, opierając się o szafki, widząc kątem oka kucającego przy mnie Minho.
- Felix, w porządku?
- Tutaj, pani profesor! - jeszcze tylko tego mi brakowało. Jedna z uczennic pobiegła po nauczycieli, zgłaszając im bójkę... rewelacja.
- Co się tutaj dzieje?!
- Ten alien rzucił się na Jisunga i go pobił!
- Tak! Dokładnie tak było!
- Chłopcy! Jeden i drugi, proszę za mną, ale już! - moi rodzice oszaleją, jak dowiedzą się, że Jisung będzie chodził ze mną do szkoły. Spotkanie go było dla mnie ciosem poniżej pasa... w życiu bym się tego nie spodziewał. Nie potrafiłem też skrzywdzić go na tyle, na ile bym chciał i na ile sobie zasłużył.. Patrząc na niego, czuję do niego niesmak, ale jakaś część mnie pragnie się do niego przytulić, wypłakać i powiedzieć, jak cholernie za nim tęsknię. Wiem, że muszę panować nad emocjami. Wiem, że Jisung nie może dowiedzieć się, że nadal mi na nim zależy. To koniec.. muszę sobie to w końcu uświadomić. To, co najlepsze, już dawno jest za nami..
- Żaden z was nic nie powie? - siedzieliśmy w gabinecie dyrektora od jakiś 15-stu minut, czekając na przyjazd moich rodziców.
- Jisung.. bójka już pierwszego dnia? - zapytał wychowawca jego klasy, głęboko przy tym wzdychając - O co wam poszło chłopcy? - zacisnąłem dłonie na spodniach, czując spływające po policzkach łzy. To ponad moje siły. Nie potrafię obok niego siedzieć.. znów czuć jego zapach i bliskość.. błagam, niech to się już skończy.
- Felix, co się dzieje? - uniosłem niepewnie wzrok na dyrektora, czując na sobie spojrzenia wszystkich osób, znajdujących się w pomieszczeniu.
- Chciałbym prosić o przeniesienie do innej szkoły.. - wydusiłem przez ściśnięte gardło. Szkolna pani psycholog usiadła obok mnie, łapiąc mnie za rękę. Wydaje mi się, że wyczuła, o co mi chodzi..
- Możesz mi wyjaśnić, dlaczego?
- Panie dyrektorze.. - wtrąciła kobieta, jednak ten nie dał jej dojść do słowa.
- W ostatniej szkole też ci się podwinęła noga i uciekłeś.. nadal chcesz uciekać z byle błahego powodu?
- Panie dyrektorze... z całym szacunkiem, ale proszę tak nie mówić. Nie wie pan, dlaczego Felix się przeniósł. Proszę nie wydawać na niego wyroku..
- Mhm... to skoro już siedzimy tu w takim gronie, to może niech nas oświeci, hm?
- To przeze mnie Felix zmienił szkołę.. - uniosłem wzrok, widząc jak Jisung poderwał się na równe nogi - Proszę nie dopytywać go o szczegóły..
- No dobrze, ale..
- Ja zmienię szkołę... niech on tutaj zostanie.
- Nie zgrywaj takiego bohatera.. - warknąłem, stając z nim twarzą w twarz - Nikt nigdy nie skrzywdził mnie tak, jak ty..
- Felix, nie teraz..
- A kiedy? Nie myśl sobie, że jeszcze kiedykolwiek zamienię z tobą słowo..
- Wiem, jak musisz się teraz czuć..
- Nie Jisung, nic nie wiesz.. Nie wiesz, jak potraktowali mnie nasi znajomi.. Nie masz pojęcia, ile wiadomości dziennie dostaję z różnego rodzaju groźbami, wyzwiskami i jak wiele osób życzy mi śmierci..
- Felix..
- Nie masz pojęcia, jak beznadziejnie się czuję.. Nie masz pojęcia przez ilu psychologów przeszedłem, ile biorę prochów, ile nocy nie przespałem i ile razy chciałem ze sobą skończyć... wszystko to twoja wina dupku..
- Chłopcy, spokój.
- O czym ty mówisz..
- O tym, co dzieje się z moim życiem, odkąd zamieniłeś je w piekło... To chciałeś osiągnąć po trzech latach bycia razem? Chciałeś mnie wykończyć?! - w gabinecie dyrektora zapadła grobowa cisza. Czułem na sobie spojrzenia wszystkich osób, które się w nim znajdowały, ale była to jedyna okazja, by powiedzieć o wszystkim Jisungowi - Nienawidzę cię dupku.. i cieszę się, że w końcu mogę ci to powiedzieć. - sięgnąłem po swój plecak, wychodząc z pokoju. Było mi wstyd.. byłem rozżalony, rozczarowany, niesamowicie zaskoczony tym, co się stało. Nie byłem przygotowany na to, że spotkam Jisunga. Poczułem jakby ktoś zaatakował mnie z zaskoczenia, a ja, ubezwłasnowolniony, nie miałem się jak bronić.
- Felix! - zatrzymałem się, słysząc za plecami głos mamy - Synku.. - rodzice podbiegli do mnie, przyglądając się uważnie mojej rozbitej wardze - Co się stało?
- Wdałeś się w bójkę?
- Niepotrzebnie przyjeżdżaliście..
- Twój wychowawca po nas zadzwonił.
- Coś ty narobił?
- Pobiłem Jisunga. - moi rodzice stanęli jak wryci. Sądzili pewnie, że od leków już całkiem poprzewracało mi się w głowie.
- Skarbie... ten chłopak chodzi do innej szkoły.
- Przeniósł się.. akurat tutaj. - zagryzłem wargę, wskazując głową na gabinet dyrektora - Sami zobaczcie..
- Ale..
- Ja tam nie pójdę.
- Zaraz to załatwię. - mój ojciec wszedł do pomieszczania, zamykając za sobą drzwi. Po chwili jednak po całym korytarzu rozległ się jego donośny krzyk - Co ty tu robisz gówniarzu?!
- Boże kochany.. - moja mama pobiegła w stronę sali. W końcu nie wyszedłem na majaczącego durnia..
- Nie, proszę pana, nie będę spokojny! Ten chłopak o mały włos nie zabił mojego syna! - stanąłem w drzwiach, przyglądając się zaistniałej scenie. Mimo że wciąż kocham Jisunga, zasłużył on na najgorszą z możliwych kar.
- Proszę się uspokoić, bo wezwę ochronę!
- Skarbie, uspokój się. - mama usadziła ojca na jednej z kanap, po czym zajęła obok niego miejsce, nie odrywając wzroku od mojego byłego chłopaka.
- Cieszę się, że państwo już są... - zaczął dyrektor, zachęcając mnie tym samym do wejścia do środka. Zasunąłem dość toporne drzwi, stając pod ścianą - Felix..
- Postoję.
- No dobrze.. cóż.. państwa syn oraz jego kolega..
- To nie jest mój kolega.. - mężczyzna westchnął, przenosząc wzrok na moich rodziców.
- Chłopcy wdali się w bójkę, którą rozpoczął Felix..
- Mój syn miał powód.. powinien go zatłuc..
- Przestań.
- Niech pan uważa na słowa. Grozi pan w tym momencie uczniowi..
- Uczniowi, który zrujnował życie i zdrowie psychiczne mojego dziecka.
- Proszę mi w takim razie wyjaśnić, o co tak właściwie chodzi.
- Umieściłem w internecie film kompromitujący Felixa.. - zerknąłem na Jisunga, czując potworny ścisk w klatce piersiowej - Strona, na której znalazł się film wykupiła do niego pełne prawa i nie mam możliwości usunięcia go.. - otworzyłem szerzej oczy, czując uginające się pode mną nogi.
- Felix.. - pani psycholog chwyciła mnie w talii, sadzając mnie na krześle - Spokojnie.
- Pokaż mi ten film.
- Przepraszam, ale.. to nie jest najlepszy pomysł.
- Skoro film krąży w internecie to każdy ma możliwość obejrzenia go... włącz go.
- Nie, proszę tego nie robić. - moja mama chwyciła zdziwionego Jisunga za rękę, chcąc go powstrzymać - Proszę cię, nie rób tego.
- Włącz mi go.. a państwa poproszę o wyjście. Chcę porozmawiać z chłopcami.
- Jesteśmy rodzicami Felixa..
- Ja z nim zostanę. - odpowiedziała moja psycholog - Proszę się nie martwić. - Jisung nachylił się do komputera mężczyzny, wpisując dane w wyszukiwarkę. Gdy moi rodzice opuścili gabinet, włączył go, siadając na przeciwko mnie - Panie dyrektorze, Felix nie powinien tutaj być..
- A kochasz mnie?
- Jestem z tobą już dwa lata.. muszę cię kochać pacanie. - zacisnąłem powieki, czując wypływające spod nich łzy.
- Ten film dedykowany jest 60-cio letnim... nam.
- Tak jest. Żebyśmy za 45 lat wiedzieli, jak dobrze się ze sobą bawiliśmy.
- Dość dwuznacznie brzmi.
- To film, na którym się kochamy.. musi być tu dużo dwuznacznych rzeczy. - dyrektor wziął głęboki oddech, kręcąc z niedowierzaniem głową, po czym przewinął kilka minut filmu.
- Musisz robić zbliżenia, jak robię ci loda?
- Wstydzisz się klusku?
- No a nie? To strasznie krępujące. - po sali rozszedł się mój chichot, który został po chwili zagłuszony pocałunkiem z Jisungiem.
- Jak długo ten film krąży po internecie? - zapytał mężczyzna, zamykając tym samym laptopa.
- Prawie pięć miesięcy.
- Nie wytrzymam.. - szepnąłem, idąc w kierunku drzwi.
- Felix, proszę cię, zostań tutaj. - wyszedłem z gabinetu, zasuwając za sobą bardzo gwałtownie drzwi - Felix! - nawet szanowne, pieprzone grono pedagogiczne nie potrafi odpowiednio podejść do sprawy. Chętnie bym puścił przy całej szkole film dyrektora posuwającego swoją żonę... Ciekawe czy wtedy byłby tak bardzo do przodu. Co za dupek. Pieprzę go, tą szkołę, te zasrane terapie, które mi w niczym nie pomagają i tego zakłamanego, fałszywego Jisunga.. od tego momentu wiem, że w absolutnie każdej sprawie mogę liczyć tylko i wyłącznie na siebie..
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ja....,,,,......potrzebuje kontynuacji bardziej niż powietrza.
OdpowiedzUsuńjasny gwint... Jiji ty dupku jeden
OdpowiedzUsuń