25 grudnia 2016

Wonho&Jungkook~cz.5[Cud]


     
                 Wydawało mi się, że powiedziałem Wonho dość dosadnie, że nie potrzebuję jego pomocy i ze wszystkim poradzę sobie sam. Po wyjściu z budynku laboratorium poczułem jednak dziwną pustkę i potworny strach. Nie wiedziałem gdzie jestem, w którą stronę mam iść... dokąd mam iść. Przecież nie mam nikogo. Zostałem zupełnie sam. Nie chcę znać mojej dalszej rodziny za to co mi zrobiła... nie istnieje ona dla mnie tak samo jak moi rodzice i brat. Chociaż... dzień w dzień odczuwam stratę Junghyuna i to chyba za nim tęsknię najbardziej. Zawsze mnie wspierał, doradzał, słuchał.... zawsze stał po mojej stronie. Bardzo bym chciał wtulić się w jego ramiona i się wypłakać... wyżalić, że wyglądam jak monstrum... On jedynie zaśmiałby się, pocałował w czoło i powiedział, że jestem najprzystojniejszym chłopakiem na świecie... cały Junghyun. Na samo jego wspomnienie uśmiechnąłem się delikatnie osuwając się po ścianie budynku na lodowatą, przykrytą śniegiem ziemię. Miałem na sobie jedynie podarte, brudne, dresowe spodnie i jakąś bluzę... moje stopy były fioletowe od zimna, a nos nabrał czerwonego koloru. Wyglądałem jak Rudolf. Siedziałem pod laboratorium przyglądając się uważnie zabieganym przechodniom. Śnieg, masa kolorowych ozdób, choinki... chyba mamy święta. Westchnąłem opierając głowę o zimną ścianę. Miałem nadzieję, że zamarznę i nie będę musiał dłużej znosić tego wszystkiego. Święta w samotności? Jeszcze do tego nie przywykłem. Zawsze ten czas spędzałem z rodziną... niczego nieświadomy... żyjący w kłamstwie i intrydze moich rodziców. Warknąłem uderzając przemarzniętą ręką o ścianę.
- Ała.- syknąłem czując jak po moich zimnych policzkach spływają łzy. Przez te cholerne badania moja odporność na ból znacznie zmalała. Nigdy nie odczuwałem zimna... nigdy też nie bolało mnie uderzenie w najtwardszy nawet przedmiot. Co się ze mną do cholery dzieje? Byłem tym wszystkim zmęczony. Śpiący, głodny, zjedzony, wypluty i przewrócony na drugą stronę... to cały ja. Zamknąłem oczy czując jak mój oddech zaczyna się powoli normować... jak ciało powoli zapomina na zimnie, a myśli uciekają jak najdalej stąd przypominając sobie obraz uśmiechniętego Junghyuna.

*

- Jungkook... 
- Jest siny z zimna.
- Jungkook, słyszysz mnie?- poczułem uderzenie w twarz. Otworzyłem lekko oczy widząc przed sobą zmartwionego Wonho i dzwoniącego gdzieś Minhyuka - Obudził się!... Kookie popatrz na mnie. 
- Tak... tak, jest okej... do widzenia.- Minhyuk rozłączył się kucając przede mną - W sumie jakby lekarze go przebadali byłoby po nas.- o czym oni mówią? 
- Hyung...- ale mam paskudny, zachrypnięty głos. 
- Ciii... nic nie mów.- Wonho zdjął kurtkę okrywając nią moje ramiona. Przestraszony lekko Minhyuk nałożył mi swoją czapkę i szalik przyglądając się uważnie moim stopom, których w zasadzie już nie czułem. 
- Zimno.- szepnąłem zamykając oczy.
- Zabiorę cię do siebie, nie bój się.- blondyn wziął mnie na ręce, po czym zaczął mnie nieść w kierunku swojego samochodu - Musisz na mnie patrzeć Kookie.
- Zimno...- powtórzyłem czując jak znów odpływam. 
- Włączyłem ogrzewanie, połóż go na tylnych siedzeniach.
- Dzięki Minhyuk.- jak miękko i ciepło... nie pamiętam kiedy ostatnio czułem się tak dobrze - Jutro nie będzie mnie w robocie...
- Ale...
- Przekaż to Shownu. 
- Dobrze...- trzaśnięcie drzwiami... lekkie szarpnięcie, chyba ruszyliśmy. Nie wiem dokąd jadę... ponoć do Wonho. Nie chcę tego. Nie chcę by zajmowała się mną obca osoba. 
- Junghyun...- szepnąłem czując jak przez moje ciało przechodzi potworny dreszcz.
- Co takiego?
- Zabierz mnie stąd...- pociągnąłem nosem owijając się bardziej kurtką chłopaka. 
- Zaraz będziemy w domu, wytrzymaj.
- Mm... za długo to wytrzymuję.- czułem jak znów zasypiam. Zmęczenie i zmarnięcie było silniejsze ode mnie. Nie miałem siły podtrzymywać się przy zdrowych zmysłach. Chciałem przespać ten dzień, tą chorą sytuację... najlepiej całe swoje życie. Miałem dość przyjemny sen... Śnił mi się Wonho, jego idealnie zbudowane ciało i słodki uśmiech. Nie wiem czemu, ale w tym śnie leżeliśmy nadzy na ogromnym łóżku mówiąc do siebie czule i niepewnie dotykając swoich ciał. Chłopak pieścił moją wrażliwą talię mówiąc mi jak bardzo mnie kocha... co za absurd. Mimo że jest mi teraz najbliższą osobą nie mogę o nim myśleć w takich kategoriach. Muszę jak najszybciej wyprzeć go ze swoich myśli.
                    Otworzyłem oczy czując jak kręci mi się w głowie. Mrugnąłem kilkakrotnie biorąc głęboki oddech.
- Hm?- usiadłem zastanawiając się gdzie jestem. Leżałem na ogromnym łóżku w przeszklonym, wielkim pokoju. Na dworze panowała ciemność zakłócona przez wieżowce i padający, biały śnieg. Byłem sam w zupełnie obcym miejscu.... nienawidzę czegoś takiego. Wstałem niepewnie z łóżka czując dziwne mrowienie w stopach. Syknąłem robiąc kilka kroków w stronę drzwi, zza których widać było przebijające się światło. Chwyciłem niepewnie za klamkę otwierając drzwi - Jest... jest tu ktoś?
- Jungkook?- otworzyłem szerzej oczy czując ulgę na widok idącego w moim kierunku Wonho. Po chwili wylądowałem w jego ramionach. Odetchnąłem ciesząc się jego bliskością i bijącym od niego ciepłem - Wracaj do łóżka.- szepnął całując mnie w głowę. 
- Hyung...- wydusiłem histerycznie unosząc wzrok na chłopaka. 
- Nie bój się... wszystko już jest w porządku.- zapewnił mnie delikatnie mnie całując. 
- Nie zostawiaj mnie.- zawiesiłem mu się na szyi chowając twarz w jej zagłębieniu.
- Nie zostawię cię nawet na sekundę, nie bój się.- blondyn bez najmniejszego problemu wziął mnie na ręce niosąc mnie ponownie do łóżka. Gdy już się w nim znalazłem chwyciłem chłopaka za rękę uważnie mu się przyglądając.
- Miałeś mnie nie zostawiać.- szepnąłem wycierając wolną dłonią spływające po policzkach łzy. 
- Rozłożę sobie materac na ziemi. 
- Śpij ze mną. 
- Kookie...
- Hyung błagam cię... zrób to dla mnie.- gdy Wonho położył się obok mnie wtuliłem się w niego pieszcząc niepewnie opuszkami palców jego wargi - Dziękuję.- szepnąłem nie odrywając wzroku od jego ust - Dziękuję, że mnie przygarnąłeś... Hyung...
- Słucham.- mruknął głaszcząc mnie po talii.
- Czemu mi pomagasz?
- Już ci to mówiłem... nie myśl o tym teraz tylko wypocznij.
- Powiedz mi to jeszcze raz.- uniosłem niepewnie wzrok wbijając go w oczy chłopaka.
- Zależy mi na tobie Kookie... czuję się za ciebie odpowiedzialny...
- Hyung...- przełknąłem z trudem ślinę dotykając ustami warg Wonho - Błagam cię, bądź ze mną.- miałem tego nie robić... miałem trzymać go na dystans... dlaczego znów uległem i nie posłuchałem głosu swojego rozsądku? Poczułem w ustach język chłopaka. Uśmiechnąłem się w myślach pogłębiając pocałunek. Chłopak całował niesamowicie czule i delikatnie sprawiając, że czułem się niezwykle dobrze. W pewnym momencie pod wpływem chwili chwyciłem go za rękę jeżdżąc nią po swoim ciele - Dotykaj mnie.
- Nie wszystko na raz.
- Chcę czuć twoją bliskość. 
- Musisz najpierw dojść do siebie.- szepnął całując mnie dość długo w czoło. 
- Brzydzisz się mnie?
- Nieee... nie myśl tak.
- To o co chodzi?
- O to Kookie, że kilka godzin temu mało nie zamarzłeś pod laboratorium i o to, że przez dwa miesiące byłeś głodzony i non stop badany... chcę żebyś doszedł do siebie. Póki co twoje zdrowie jest dla mnie najważniejsze.
- Naprawdę?- czułem jak na mojej twarzy pokazują się rumieńce. 
- Naprawdę.- Wonho spojrzał mi w oczy głaszcząc mnie po policzku - Będę cały czas przy tobie, będę się tobą opiekował i dopieszczał cię na tyle, na ile pozwoli ci zdrowie. Do wszystkiego dojdziemy małymi kroczkami. 
- Hyung...- czułem jak jego słodkie wargi pieszczą moją twarz.
- Zostań u mnie... chcę się tobą opiekować. Chcę żebyś czuł się kochany i bezpieczny. 
- Już się tak czuję.- jęknąłem błądząc dłońmi po jego klatce piersiowej.
- To dopiero początek Jungkook... musisz uzbroić się w cierpliwość. 
- Ale nie zmienisz zdania i mnie nie zostawisz?
- Nigdy.- szepnął wtulając mnie w swoją klatkę piersiową - Gdy będziesz w pełni zdrowy, to wszystko będzie smakować jeszcze lepiej...

*

                         Mieszkam u Wonho od trzech tygodni. Nie chodzę do szkoły, nie kontaktuję się z rodziną, praktycznie nie wychodzę z domu... można powiedzieć, że nie istnieję. Jestem zamknięty w czterech ścianach mieszkania chłopaka i istnieję tylko i wyłącznie dla niego. Poza tym słucham wszystkiego co powie mi mój chłopak. Skoro twierdzi, że wychodzenie z domu jest w moim stanie niewskazane to na pewno musi tak być. Wolę więc siedzieć w domu, sprzątać, gotować i z utęsknieniem czekać na powrót mojego partnera z pracy. Wonho i tak jest przeciwny temu co robię. Jego zdaniem powinienem leżeć w łóżku z kroplówkami i odpoczywać. Fakt, nie czuję się najlepiej, ale nie chcę całkiem sflaczeć i być totalnie bezużyteczny. 
- Wróciłem!- zerwałem się na równe nogi lecąc do drzwi jak ten pies - Spokojnie.- zaśmiał się wtulając mnie w siebie - Jak się czujesz?
- Może być.
- Co to znaczy?
- Bywało gorzej Hyung.- uśmiechnąłem się całując go.
- Mmm poczekaj cukierku.... najpierw cię obejrzę.
- Mmm nic mi nie jest.
- Bez dyskusji.- westchnąłem udając się posłusznie do sypialni. Tak jest codziennie... gdy wraca z pracy od razu jestem przykuwany do łóżka i dokładnie oglądany przez Wonho. Rozebrałem się do bokserek kładąc się na plecach. Chłopak nałożył rękawiczki, po czym podszedł do szafki wyciągając z niej zastrzyki różnej maści. Westchnąłem uważnie mu się przyglądając.
- Nie chcę już tych igieł.
- Mam nadzieję, że to nie potrwa długo... nie bój się.
- Nie boję się Hyung... jest to po prostu nieprzyjemne. 
- Zamknij oczka... zaraz będzie po wszystkim.- skinąłem głową idąc za jego wskazówkami. Po chwili jego zimne dłonie wodziły po moim nagim ciele wywołując niekontrolowane jęki i westchnięcia z mojej strony - Chyba jednak ci się to podoba, co?
- Lubię jak mnie dotykasz.- uśmiechnąłem się przygryzając po chwili wargę.
- A lubisz jak robię to?- zapytał całując mnie w klatkę piersiową. Zaśmiałem się głaszcząc go po głowie.
- Bardzo.
- A tak lubisz?- mruknął wodząc dłonią po mojej talii.
- Uwielbiam.- spojrzałem na niego uśmiechając się.
- Ale zamknij oczka.
- Hyuuuung.
- Ej... bo przestanę się z tobą bawić.- zaśmiałem się zamykając oczy. Po chwili poczułem jak Wonho całuje mnie w czoło kładąc na moich oczach jakąś opaskę.
- Wonho...
- Nie bój się... nie zrobię ci krzywdy.- szepnął zawiązując ją na tyle mojej głowy. Źle kojarzą mi się związane oczy...
- Hyung...
- Kookie, nie skrzywdzę cię... ufasz mi?
- Oczywiście, że tak. 
- Zapomnij o tym co było, proszę cię.- szepnął delikatnie mnie całując - Kocham cię i chcę żebyś czuł się przy mnie naprawdę dobrze...

~c.d.n.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




2 komentarze:

  1. DLACZEGO W TAKIM MOMENCIE?!?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham !! Pragne wiecej !! Nie .. jak moglas w takim momencie ? <3

    OdpowiedzUsuń