23 grudnia 2016

Wonho&Jungkook~cz.4[Cud]



                          Odliczam dni.... pomijając zmarnowane 25 dni, podczas których więziony byłem w piwnicy, na badaniach jestem już od 34 dni. 34 dni bez prysznica, o samej wodzie i jednej misce ryżu raz na kilka dni. Żeby przybliżyć Wam bardziej obraz mojej osoby... wychudzony szczur z masą siniaków, dziwnych bąbli w okolicach brzucha i z podkrążonymi oczami. Wyglądam strasznie... nie dziwię się, że Wonho nie chce się nawet do mnie zbliżyć. Też bym uciekał od takich osób jak ja... Odkąd poprosiłem go o ten pieprzony pocałunek nie zamieniliśmy ze sobą nawet jednego słowa. Chłopak nie interesuje się mną jak dawniej. Z kamienną twarzą patrzy na wszystkie nieprzyjemności jakie mnie dotykają...
- Jedz.- uniosłem głowę widząc stojącego nad sobą Minhyuka trzymającego w ręku miskę ryżu.
- Nie chcę...- szepnąłem zamykając zmęczone oczy. Chłopak westchnął kucając, po czym uniósł moją twarz uważnie mi się przyglądając - Nie patrz tak na mnie...
- Podziwiam cię.
- Za co?
- Normalny człowiek przekręciłby się po pierwszej dawce jaką podaliśmy.
- Czekam aż w końcu podacie coś co mnie zabije...
- Ale...
- Nie mam już na to siły.- oparłem głowę o ścianę głęboko wzdychając.
- Dzięki tobie jesteśmy już bardzo blisko końca.
- Cieszę się...- sięgnąłem do miski trzymanej przez chłopaka wyciągając z niej niezdarnie ryż, po czym władowałem go do ust.
- Może... może ci pomogę, co?
- Nie trzeba.- wyjąłem niepewnie naczynie z rąk chłopaka zajadając się ryżem jak jakaś małpa... Czuję, że tracę resztki ludzkości jakie we mnie zostały.
- Oo... tu jesteś.- usłyszałem głos Wonho... nawet nie drgnąłem. Mój wzrok nadal wbity był w jedzenie, a ręce niezdarnie ładowały je do ust.
- Przyniosłem Jungkookowi jeść.
- To dobrze... Shownu cię woła. Idź, ja z nim zostanę.- tylko nie to...
- Jasne.- Minhyuk wstał wychodząc pospiesznie z mojej "celi". Przełknąłem z trudem ryż odstawiając delikatnie puste naczynie na ziemię.
- Jak się czujesz?- oblizałem palce wpatrując się ślepo w posadzkę - Kookie... słyszysz?- gdy Wonho przede mną kucnął zacisnąłem powieki odwracając głowę - Proszę cię posłuchaj mnie... Jest mi bardzo głupio przez to jak cię potraktowałem, naprawdę.- blondyn westchnął głaszcząc mnie po głowie - Dużo o tym myślałem i zrozumiałem, że popełniłem błąd. 
- Teraz... teraz to nie ma żadnego znaczenia. 
- Ja naprawdę...
- Chciałem tylko przez chwilę...- przełknąłem z trudem ślinę unosząc niepewnie wzrok na Hyunga - Przez chwilę zapomnieć o tych torturach... przepraszam.- blondyn nic nie odpowiedział. Poczułem jak moje ciało ląduje w jego objęciach. Byłem tak zmęczony, że nie miałem nawet siły się z nim o to kłócić. Wtuliłem się więc w jego klatkę piersiową zamykając oczy. W końcu mogłem poczuć ciepło chłopaka i odrobinę bezpieczeństwa i wyciszenia.
- Wonho...- do celi ponownie wparował Minhyuk.
- Co jest?
- Shownu kazał ci zabrać go pod prysznic.
- On ledwo stoi na nogach.
- Dlatego masz mu pomóc. 
- No dobrze.... wezmę cię na ręce, tak będzie najlepiej.- skinąłem jedynie głową czując jak jestem unoszony do góry. Zamknąłem oczy opierając głowę o klatkę piersiową Wonho. Ten cmoknął mnie w czoło niosąc mnie długim, chłodnym korytarzem. Czułem jak moje ciało szczypie potworny chłód.
- Zimno.
- Już jesteśmy przy łazience, spokojnie.- zostałem wniesiony do pomieszczenia wyłożonymi kafelkami. Przy suficie rozwieszony był rząd prysznicy. Wonho postawił mnie ostrożnie na ziemi łapiąc mnie za koszulkę.
- Nie...
- Musisz się rozebrać.
- Nie patrz.
- Widziałem cię nago... nie wstydź się.
- To nie to...- ten westchnął głaszcząc mnie po policzku.
- Powiedz mi o co chodzi.- zdjąłem z siebie koszulkę ściskając ją w drżącej dłoni.
- Co wy mi zrobiliście?- wydusiłem prezentując czerwone, odrażające bąble zapełniające mój brzuch. Wonho syknął uważnie się im przyglądając.
- Później podam ci coś żeby ci zeszły.
- Hyung...- wypuściłem koszulkę z rąk czując jak po policzkach spływają mi łzy.
- Proszę cię, bądź silny.- blondyn pocałował mnie w czoło głaszcząc mnie delikatnie po talii - Wynagrodzę ci to.
- Zwrócisz mi zdrowie i rodzinę?- ten jedynie westchnął odkręcając strumień ciepłej wody. Kąciki moich ust uniosły się lekko ku górze... nie sądziłem, że tak prosta czynność jak wzięcie prysznica może dać tyle radości. Zamknąłem oczy ciesząc się daną mi chwilą. W pewnym momencie poczułem jak dłonie chłopaka w delikatny sposób wodzą po moim ciele, a jego mokre ubrania ocierają się o moje pośladki i plecy. Jęknąłem odchylając głowę w tył. Jego wargi ostrożnie badały płatek mojego ucha doprowadzając mnie do obłędu - Hyung...
- Przepraszam, że nie zrobiłem tego od razu.- szepnął delikatnie mnie całując. Uśmiechnąłem się odwracając się przodem do chłopaka. Odwzajemniałem pocałunek niezwykle delikatnie i nieśmiało. Wonho podtrzymywał mnie w pasie głaszcząc go kciukami. W pewnym momencie jednak oprzytomniałem odrywając się od słodkich warg chłopaka - Coś się stało?- szepnął całując mnie w nos.
- Chyba nie powinienem...
- Nie rozumiem... czego nie powinieneś robić?
- Całować cię.- uniosłem niepewnie wzrok na blondyna, który wpatrywał się we mnie pytającym wzrokiem - Nic na siłę.- szepnąłem wzdychając - Nie chcę wzbudzać w tobie żadnej litości.
- O czym ty mówisz głupku?- mruknął wtulając mnie w siebie - Mówiłem ci, że dużo o tym myślałem... zrozumiałem swój błąd, za który bardzo cię przepraszam. Mam nadzieję, że dasz mi szansę to naprawić.
- Naprawdę nie robisz tego z litości?
- Robię to bo... bo mi się podobasz... bardzo cię polubiłem.- czułem jak moje serce przyspiesza. Uśmiechnąłem się delikatnie obejmując niepewnie chłopaka - To jak Kookie?
- Nic już nie mów.- szepnąłem całując go w klatkę piersiową okrytą mokrym od wody t-shirtem - Po prostu mnie przytul i zapewnij, że wszystko będzie dobrze.
- Będzie... przyrzekam. Musisz być silny i wierzyć, że niedługo to wszystko się skończy. 
- Ufam ci Hyung.- chłopak uśmiechnął się łącząc ponownie nasze usta pocałunkiem.

*

              Gdyby nie bliskość i opieka Wonho dawno bym oszalał w tym okropnym miejscu. Pocieszające jednak jest to, że jesteśmy już bardzo blisko stworzenia wirusa. Wyglądam tragicznie... przez dwa miesiące schudłem prawie 20 kg.... 20 kg w 60 dni... to wydaje się być tak absurdalne i nieralne, ale taka jest prawda. Ciągłe zastrzyki, stres i odmawianie mi jedzenia i snu robią swoje. 
- Dzisiaj ostatnie badanie i będzie można go wyrzucić.
- Wyrzucić?... Jak możesz tak mówić?- usłyszałem oburzony głos Wonho. Siedziałem przykuty do krzesła. Uniosłem lekko głowę przyglądając się swojemu opiekunowi, który toczył burzliwą rozmowę z Shownu. 
- Wonho, to szczur... 
- To człowiek!.... Przestań mnie denerwować. 
- Za szybko się przywiązujesz. Jak robiłeś badania na szczurach i myszach też jęczałeś wyrzucając je.
- Pozwól, że tego nie skomentuję.... Co dzisiaj chcesz zrobić?
- Trzeba pobrać mu wszystkie wydzieliny.
- Okej... co konkretnie? 
- Ślina, krew, mocz i sperma... to powinno wystarczyć.- otworzyłem szerzej oczy spotykając niepewne spojrzenie Wonho.
- To.... może ja się tym zajmę, co?
- Już wyznaczyłem do tego Jooheona. 
- Jungkook się go boi... ja to zrobię.
- Ty masz pomóc Kihyunowi w raportach.
- Ale...
- Bez dyskusji... czym szybciej to zrobi, tym szybciej będziemy mogli się go pozbyć.- rzucił Shownu udając się w kierunku wyjścia. Czułem jak serce rozsadza moją klatkę piersiową.
- Hyung, nie pozwól mu... nie chcę żeby on mnie dotykał.- wydusiłem ze łzami w oczach.
- Postaram się przy tym być, nie denerwuj się.- szepnął biegnąc za swoim szefem. Pocieszające jest to, że to moje ostatnie badanie.... dlaczego akurat ostatnią męczarnie musi wykonywać ten dupek? 
- Dobra Jungkook.- uniosłem głowę starając się powstrzymać łzy. Do sali wszedł Jooheon naciągający na dłonie rękawiczki - Mam nadzieję, że szybko dochodzisz, bo nie chce mi się w to bawić.
- Przestań.- szepnąłem zaciskając powieki. 
- Spokojnie... najpierw ślina.- mówiąc to podstawił mi pod usta jakiś pojemniczek. Naplułem do niego unosząc wzrok na chłopaka - Okej... teraz krew.- Jooheon wyciągnął z kieszeni fartucha strzykawkę i opaskę uciskową. Ostatnimi czasy igły stały się moimi najlepszymi przyjaciółmi więc niespecjalnie się ich teraz bałem. Po pobraniu krwi do sali wparował Wonho - Nie miałeś być teraz z Kihyunem?
- Miałem... ale stwierdziłem, że ci pomogę.
- Poradzę sobie. 
- Wyprowadź go do łazienki... niech się spokojnie załatwi. 
- Równie dobrze może to zrobić tutaj.
- Jooheon do cholery... 
- Wstydzę się.- szepnąłem zerkając na Wonho.
- Sam widzisz... 
- To jest obiekt badań, który ma gówno do powiedzenia.- mówiąc to zerwał ze mnie bieliznę wywołując na mojej twarzy ogromne rumieńce - Sikaj.- powiedział wkładając moją męskość do jakiegoś pojemniczka. Wziąłem głęboki oddech starając się nie rozkleić.
- Nie patrzcie...- szepnąłem załatwiąc się. Czułem się koszmarnie... co za potworne upokorzenie i to jeszcze na oczach Wonho...
- No i widzisz jak ładnie.- burknął Jooheon kucając przede mną - Rozluźnij się teraz... to nam ułatwi sprawę.- mówiąc to chwycił dość mocno mojego penisa.
- Nie dotykaj mnie!- czułem jak po policzkach spływają mi łzy - Błagam, nie!
- Jooheon, ja to zrobię.
- A czym do cholery różni się twoja ręka od mojej?
- Zostaw mnie!
- Po prostu go puść.- chłopak westchnął wstając. 
- No dawaj, popisz się.
- Daj nam chwilę.- blondyn nałożył rękawiczkę kucając przede mną.
- Hyung...
- Ufasz mi?
- Tak.
- Zamknij oczka... zaraz będzie po krzyku. 
- Jest mi tak bardzo wstyd.- ukryłem twarz w zagłębieniu szyi chłopaka.
- Niepotrzebnie... nie denerwuj się tak.... i nie płacz, słyszysz?
- Nie mogę.- Wonho uniósł moją twarz lekko się uśmiechając.
- Nie płacz żabko.- szepnął - Wszystko będzie dobrze, przecież ci to obiecałem.- skinąłem głową ponownie się w niego wtulając. Hyung wziął głęboki oddech chwytając moją męskość. Na jego dotyk zadrżałem gryząc go niekontrolowanie w szyję - Spokojnie.- zaśmiał się wykonując delikatne ruchy. Wonho nie musi dużo robić bym doszedł... wystarczy, że słyszę jego głos i już czuję się cholernie dobrze. 
- Wonho, nie pieść się z nim.
- Jooheon.... błagam cię, zamknij się.- Wonho westchnął delikatnie przyspieszając. Zacisnąłem powieki tłumiąc wydobywające się ze mnie jęki - W porządku?
- T... tak.- jęknąłem dochodząc mu na rękę. Wonho zebrał pospiesznie wszystko do pojemniczka wręczając go zdziwionemu koledze. 
- Zanieś to do pracowni... zaraz do was przyjdę.
- Jasne.- gdy Jooheon opuścił salę spojrzałem na chłopaka głęboko oddychając.
- Przepraszam...- szepnął ubierając mnie - Błagam, wybacz mi.- skinąłem głową starając się dojść do siebie, jednak było to dość trudne. Gdy Wonho wyszedł z sali zacisnąłem dłonie w pięści czując jak znów kumuluje się we mnie setka negatywnych emocji. Miałem ochotę wrzeszczeć, płakać i przeklinać wszystko i wszystkich. Nie wiem czym zasłużyłem sobie na takie traktowanie i takie upokorzenie. Miałem nadzieję, że badania pozwolą mi na wyjście z tego piekła. 
- Myślę, że tak...- uniosłem głowę widząc zmierzających w moim kierunku mężczyzn. Było mi jednak tak potwornie wstyd, że ponownie wbiłem wzrok w podłogę starając się ukryć zażenowanie na swojej twarzy - Dobre wieści Jungkook... wszystko jest okej.
- Dzięki twojej niesamowitej odporności stworzyliśmy wirusa, który jest w stanie zabijać tysiące osób.
- Świetne wieści...- burknąłem powstrzymując łzy. 
- Taaa.... no cóż. Pora chyba się pożegnać.- zostałem odwiązany. Wstałem niepewnie kłaniając się. Mimo to nie byłem w stanie spojrzeć im w oczy.
- Dziękujemy ci Jungkook.- skinąłem jedynie głową zerkając na Wonho.
- Jeśli chcesz zadzwonimy do twojej rodziny...
- Nie...
- Ale... nie masz dokąd pójść...
- Zostawcie to mi.- warknął Wonho łapiąc mnie w talii.
- Poradzę sobie.- szepnąłem kierując się w stronę drzwi.
- Jungkook, zaczekaj.- blondyn podbiegł do mnie - Obiecałem, że się tobą zajmę.
- Nie musisz...
- Nie muszę, ale chcę... pozwól mi na to.
- Hyung...- zatrzymałem się spoglądając na jego zmartwioną twarz - Źle się czuję i... jest mi potwornie wstyd... daj mi stąd odejść, błagam cię.
- Jak to źle się czujesz?
- Normalnie... nie widzisz jak ja wyglądam? Nie pamiętasz ile gówna we mnie władowaliście?
- Tym bardziej chcę wziąć za to pełną odpowiedzialność. 
- Obejdzie się bez twojej łaski, naprawdę...

~c.d.n.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Nie mam pojęcia czy uda mi się jutro coś dodać, dlatego też pragnę dziś złożyć Wam życzenia. 
Zdrowych, pogodnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia! Chcę byście spędzili je w spokojnej, radosnej, rodzinnej atmosferze. Byście nie zamartwiali się i nie smucili i żeby na Waszych ślicznych buźkach gościł uśmiech. Życzę Wam spełnienia marzeń, byście zawsze uparcie dążyli do wyznaczonego celu i żeby nikt nigdy nie wmówił Wam, że coś Wam się nie uda. Jesteście niesamowici, a cały świat jest na wyciągnięcie Waszych rąk, pamiętajcie! 
Poza tym dużo k-pop'u oczywiście, biasa pod choinką, dużo koncertów i pieniążków na nie, na gadżety i na upragniony wyjazd do stolicy naszych Bożków. 
Kocham Was skarby!

1 komentarz:

  1. Jaki piękny rozdział omg... Dziękuję za życzenia i wszystkiego najlepszego!!! <3

    OdpowiedzUsuń