10 lutego 2017

JR&Ren~cz.7[Ren]




- Wróciłem!- poczułem jak moje serce przyspiesza. Bardziej w sumie ze strachu i wyrzutów sumienia niż jakiejkolwiek ekscytacji. Westchnąłem wynurzając się spod ciepłej wody, po czym usiadłem wpatrując się w drzwi.
- Jestem w łazience!- po chwili chłopak stanął pod jej drzwiami delikatnie je uchylając.
- Mogę wejść?
- Jasne.- nie czułem się przed nim jakoś specjalnie skrępowany. Odkąd pierwszy raz przełamałem się przed Jungsoo nie mogę nazwać się tym nieśmiałym, zamkniętym w sobie chłopcem, którym byłem do tej pory. Po stosunku z nim czuję się jak mężczyzna... nie wstydzę się nagości i swojego ciała z czego bardzo się cieszę. Jonghyun wszedł do łazienki szeroko się uśmiechając.
- Jak tam?
- W porządku.- przykleiłem do twarzy sztuczny uśmiech bawiąc się pianą - Co dobrego kupiłeś?- chłopak kucnął przy wannie głaszcząc mnie po policzku.
- Jak wyjdziesz z wanny to zobaczysz... mam nadzieję, że będziesz zadowolony.- uśmiechnąłem się biorąc głęboki oddech.
- Wejdziesz do mnie do wanny?
- Em... to nie za szybko?
- Jeśli nie chcesz...
- Nie... Ren, to nie tak... chodzi mi bardziej o to...- Jonghyun westchnął - Nie będziesz czuł się źle?
- Y y... w końcu sam ci to zaproponowałem.- położyłem się na plecach prezentując w pełni swoje ciało. Mój Hyung zmieszał się jednak mimo to wstał i zaczął się rozbierać. Byłem bardzo ciekawy jego budowy... w sumie patrząc na jego posturę może dorównywać budową ciała swojemu ojcu. Mmm, idealnie zarysowane mięśnie, lekki, jednak mimo to widoczny abs, delikatna opalenizna... ideał - Śmielej.- rzuciłem beznamiętnie widząc jak ten zalewa się rumieńcem - Nie sądziłem, że jesteś tak nieśmiały Hyung. 
- Aishhh co z tobą?
- Nic... zupełnie nic.
- Nie wiedziałem, że jesteś taki otwarty. 
- Skoro jesteś moim chłopakiem to chyba nie mam się czego wstydzić, prawda?- uśmiechnąłem się siadając, by zrobić miejsce dla partnera. Gdy ten usiadł w wannie przysunąłem się bliżej niego siadając na nim okrakiem. Jonghyun otworzył szerzej oczy niepewnie mnie obejmując - Nie lubisz mnie dotykać?
- Uwielbiam, przecież doskonale to wiesz.
- Czemu więc masz taki opór?- mruknąłem nachylając się do jego szyi.
- Ja...- chłopak syknął pod wpływem moich warg pieszczących jego delikatną skórę - Sam nie wiem... jesteś dla mnie zbyt idealny, krępuje mnie to. 
- Nie ma ludzi idealnych Hyung.- spojrzałem na niego głaszcząc go po policzku.
- W takim razie co tutaj robisz?- zaśmiałem się czując jak wyrzuty sumienia robią ze mnie wewnętrznego potwora, który tylko czeka żeby wyjść na wolność.
- Jak mam być szczery sam tego nie wiem...- ten spojrzał na mnie pytająco głaszcząc mnie po plecach - Jonghyun... co tak naprawdę do mnie czujesz?
- Czemu tak nagle o to pytasz?
- Powiedz mi prawdę.- Hyung wziął głęboki oddech patrząc mi w oczy.
- Kocham cię Ren... non stop o tobie myślę... chcę dla ciebie jak najlepiej... Jesteś dla mnie wszystkim.- podsumował uśmiechając się. Miałem ochotę krzyknąć, że wolę jego ojca, ale nie potrafiłem... mam dość tej walki z samym sobą i swoimi uczuciami. Wtuliłem się jedynie w chłopaka czując jak cisnął mi się łzy do oczu - Nie płacz skarbie.- szepnął obejmując mnie.
- Nie mów tak do mnie...- pociągnąłem nosem wzmacniając uścisk - Nie zasługuję na to. 
- Co ty za głupoty opowiadasz?
- Wiem co mówię Hyung.- uniosłem niepewnie wzrok na chłopaka oblizując wargę - Okłamuję cię... z drugiej strony jestem takim tchórzem, że nie potrafię wyznać ci prawdy...
- Ren...- dlaczego to powiedziałem? Dlaczego w takim momencie? Czemu w ogóle zdecydowałem się na takie wyznanie?! - O czym ty do mnie mówisz?- podniosłem się dość powolnie, po czym wyszedłem z wanny sięgając po ręcznik - Ren...- wziąłem głęboki oddech owijając go wokół bioder.
- Mógłbyś wyjść z wanny?
- Nie rozumiem...
- Wyjdź z wanny, to wszystko.- po chwili miałem przed oczami idealną, wilgotną od wody sylwetkę chłopaka. Podszedłem do niego kładąc niepewnie dłoń na jego policzku - Kochaj się ze mną.- chyba nie powinno Was to dziwić... jeśli go nie sprawdzę to oszaleję. Wydaje mi się, że jest to jedyny sposób na określenie się, ale znając życie znów się pomylę.
- Po tym co mi powiedziałeś?... Ren, do cholery, muszę wiedzieć o co chodzi.- zrobiłem krok w kierunku chłopaka delikatnie go całując.
- O nic... nie wiem w zasadzie czemu powiedziałem coś takiego.
- Nie kłam... nienawidzę kłamstwa.
- A ja nienawidzę jak ktoś mnie posądza o kłamstwo.- chwyciłem Jonghyuna za twarz ponownie smakując jego warg, jednak zostałem skutecznie odepchnięty przez co z hukiem wylądowałem na mokrej podłodze - Aishh...- syknąłem masując się po tyle głowy gdyż pech chciał, że uderzyłem nią o stojak na ręczniki. Uniosłem wzrok na przestraszonego Jonghyuna, który narzucił na siebie pospiesznie szlafrok kucając obok mnie.
- Ren...
- Nic mi nie jest...- burknąłem starając się podnieść z ziemi. Hyung złapał mnie w talii chcąc mi pomóc, jednak byłem tak zły i rozgoryczony, że nie chciałem w tym momencie skupiać na sobie jego uwagi - Powiedziałem, że nic mi się nie stało.
- Przepraszam, naprawdę nie chciałem, ja...
- Wiem, daj spokój.- pozbierałem z ziemi swoje ubrania niezdarnie je na siebie nakładając.
- Kochanie...
- Daj mi wizytówkę swojego ojca.
- Co?... Ale po co?- nie wiem... już w tym momencie nie myślę.
- Muszę jechać oddać mu papiery.
- Teraz?... Poza tym robisz tam praktyki, nie pamiętasz gdzie to jest?
- Pokażę wizytówkę taksówkarzowi i będzie z głowy...- Boże, jaka idiotyczna wymówka...
- Na pewno nic ci się nie stało?- zapytał troskliwie podchodząc bliżej mnie.
- Nie podchodź... wystarczająco narobiłeś...
- Ren, nie zrobiłem tego specjalnie, przecież wiesz.- westchnąłem nakładając na siebie bluzę.
- Wiem... możesz dać mi tą wizytówkę?
- Ale nasz weekend...
- Przepraszam, ale nie mam na niego ochoty... innym razem.
- Ren, ja naprawdę...- machnąłem ręką wychodząc z łazienki. Znowu chce mi się płakać... znowu czuję potworną złość połączoną z ogromną niemocą. Nie powinienem go tak traktować... Jonghyun nie jest przecież niczemu winny - Ren wybacz mi.- wydusił niemalże przez łzy wciskając mi w rękę wizytówkę Jungsoo.
- Przyjdzie taki czas gdzie to ja będę musiał prosić cię o wybaczenie...- rzuciłem nakładając w pośpiechu kurtkę, po czym wyszedłem z mieszkania zamykając za sobą drzwi. Jonghyun nawet nie wyjrzał za mną na klatkę schodową... chyba wyraźnie dałem mu do zrozumienia, że póki co nie mam ochoty go oglądać... jestem beznadziejny. Skoro od samego początku wiedziałem, że kocham Jungsoo to czemu angażowałem się w związek z nim? Co ja mam teraz zrobić? Wiążąc się z Jungsoo zranię Jonghyuna i poważnie zaszkodzę ich relacjom... Poza tym co powiedzą moi znajomi i rodzina? Jak zareagują na wieść, że mam 45- letniego partnera? Przecież zjedzą mnie za to żywcem...
       Wyszedłem na zewnątrz zaciągając się chłodnym, przeszywającym moje płuca powietrzem. Chciałem jak najszybciej siąść do taksówki i pojechać do firmy Hyunga. Pragnąłem wręcz znaleźć się w jego ramionach... wiedziałem, że znajdę w nich ukojenie i spokój i choć na chwilę uda mi się zapomnieć o sytuacji z Jonghyunem. Jako że mój kochanek... były chłopak... sponsor... facet... zwał jak zwał... mieszka w tak przepełnionym przepychem apartamentowcu, taksówki stoją pod nim od rana do nocy. Wsiadłem do jednej z nich i nie zamieniając nawet jednego słowa z taksówkarzem wręczyłem mu wizytówkę firmy Jungsoo, po czym rozsiadłem się wygodnie zamykając oczy.
- Wow... co ciągnie pana do tej firmy?- uchyliłem powieki zerkając na kierowcę.
- Naprawdę jest to tak istotne?
- Nie, ale jestem bardzo ciekawy... byle kto tam nie jeździ.- domyślam się...
- Mój ojciec tam pracuje...- burknąłem ponownie zamykając oczy.
- Ahh... przepraszam.- westchnąłem jedynie myśląc o tym co robi teraz Jonghyun. Mam nadzieję, że nie zrobi przeze mnie niczego głupiego. Ciekawe jak zareaguje na wieść, że ja i jego ojciec jesteśmy razem... znaczy... jeśli w ogóle zaczęlibyśmy być. Na pewno by nas znienawidził... Nie chcę żeby przez moją słabość do Jungsoo miał z nim na pieńku... mają przecież tylko siebie. I co ja powiem teraz Hyungowi? Że zraniłem jego syna tylko i wyłącznie dlatego, że jednak nic do niego nie czuję i chcę być z jego ojcem? Boże, ta cała sytuacja jest taka beznadziejna... - Jesteśmy na miejscu.- otworzyłem oczy wbijając je w ogromny, kilkunasto piętrowy budynek... robił wrażenie.
- Ile płacę?
- Mówi pan, że jest pan synem jednego z pracowników...
- Mój ojciec jest szefem.- mężczyzna otworzył szeroko oczy nerwowo się uśmiechając.
- Przejazd był na mój koszt. 
- Słucham?
- Mam nadzieję, że podróż minęła panu przyjemnie.
- T... tak... dziękuję bardzo.- wysiadłem z taksówki wzruszając ramionami. Hm... więc tutaj pracuje obiekt moich westchnień... Przeszklone ściany, masa pięter i... dziwna pustka. Czyżby tylko Jungsoo jako szef pracował przez 24 godziny na dobę? Wziąłem głęboki oddech wchodząc do budynku, który o dziwo był otwarty. Czy on jest niepoważny? Przecież ktoś mógł go napaść i co by wtedy zrobił? Zwłaszcza, że nie widzę tutaj żadnego ochroniarza więc tym bardziej jest to podejrzane i niebezpieczne - Jungsoo...- aishh... panuje tu potworna cisza. Zaraz... na którym piętrze może przesiadywać dyrektor? Jakby tak się zastanowić to... cholera wie - Jungsoo!- nadal nic. Warknąłem udając się po schodach do góry - Hyung!
- Kto tam się tak drze.- wywinąłem oczami unosząc głowę ku górze. Gdy ujrzałem zbiegającego po schodach 45-latka poczułem jak moje serce momentalnie przyspiesza.
- To tylko ja.- zadrwiłem czując się dziwnie zestresowanym... zupełnie jak podczas pierwszego spotkania.
- Minki.- mężczyzna zszedł do mnie szeroko się uśmiechając - Co ty tu robisz?
- Chyba coś zrozumiałem.- przygryzłem nerwowo wargę stając z nim twarzą w twarz. Hyung ułożył dłonie na moich policzkach całując mnie w czoło.
- Co takiego?
- Że to ciebie kocham i to z tobą chcę być...- wziąłem głęboki oddech czując się potwornie głupio - Ja... nie powinienem tak mówić, bo Jonghyun.... aishh ta cała sytuacja z Jonghyunem... on jest przecież twoim synem.- Jungsoo przyciągnął mnie do siebie zatapiając się w moich wargach. Lekko oszołomiony chwyciłem go w talii oddając się tej pieszczocie. Mężczyzna bawił się moimi włosami pieszcząc drugą dłonią moje plecy. Czułem się cudownie i miałem szczerą nadzieję, że będzie to cudowny początek naszego oficjalnego związku. Z drugiej strony jednak cholernie się bałem co wydaje mi się raczej zrozumiałe.
- Minki...- oblizałem wargi unosząc wzrok na Hyunga. Bałem się... potwornie małem się tego, co mi powie - Co ja się z tobą mam dzieciaku?- zaśmiał się wtulając mnie w siebie.
- Jestem dorosły.- jęknąłem czując jak zbiera mi się na płacz.
- Jesteś potwornie uroczy.- mruknął całując mnie w głowę - Ale jeśli mam być szczery, nie wiem co teraz zrobimy.
- Jak to co?- uniosłem głowę wbijając wzrok w mężczyznę - Jungsoo, musimy być razem...- po moim policzku popłynęła łza... byłem pewien, że to forma odrzucenia z jego strony - Ja wszystko rozumiem, naprawdę, ale błagam, nie zostawiaj mnie...
- O czym ty mówisz?- zaśmiał się całując mnie w kącik ust.
- To... nie chcesz mnie zostawić?
- Nigdy w życiu nie zrobiłbym czegoś takiego Minki.- westchnął głaszcząc mnie po policzku - Nie wiem po prostu jak porozmawiać o tym z Jonghyunem.
- Znienawidzi mnie... ciebie pewnie też...- burknąłem uciekając wzrokiem.
- A dzisiaj co mu powiedziałeś wychodząc od niego?... Poza tym skąd wiedziałeś gdzie pracuję?
- Musiałem wcisnąć mu bajeczkę, że jadę do ciebie z papierami... poprosiłem go o wizytówkę bo... z "czystego lenistwa" nie chciałem podać taksówkarzowi adresu.- zalałem się rumieńcem uciekając od wzroku mężczyzny - Ale denna wymówka...- ten jedynie uśmiechnął się głaszcząc mnie po głowie.
- Oby się niczego nie domyślił... jak przyjdzie odpowiedni moment to z nim porozmawiam.- skinąłem głową delikatnie go całując.
- Może... może będziemy się teraz spotykać u mnie?
- Hmm... mam lepszy pomysł.
- Jaki?
- Wynajmę mieszkanie Jonghyunowi, bo od zawsze tego chciał, a ty zamieszkasz ze mną...

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

6 komentarzy:

  1. Boze minki -.--

    OdpowiedzUsuń
  2. O MÓJ BOŻEEE, WŁAŚNIE PRZECZYTAŁAM TO Z BFF I NASZE MARZENIE Z JUNGSOO X REN SIĘ SPEŁNIŁO NO NIE WIERZEEEE <3...ale z drugiej str to JREN, więc ...zapewne to tylko chwilowe xD już nw co myśleć, ale chwilowo jestem w niebo wzięta! : D

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Xiao Lu,
    nie wiem jak dziękować Ci za emocje, które przeżyłam czytając ten rozdział. Te cenne momenty Rena z Jungsoo ogrzewają mi serce <3 Nie wiem jak planujesz zakończyć to opowiadanie, ale jeśli zakończy się to związkiem JungRen, będę pić Twoje zdrowie przez następny miesiąc ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. No nieee... nie chce takiego zakończenia... ;;

    OdpowiedzUsuń