- Nie traktuj mnie tak przedmiotowo.- jęknąłem wbijając się w wargi Jungsoo.
- Mmm... przecież wiem, że to lubisz.- uśmiechnąłem się czując jak silna ręka Jonghyuna łapie mnie za włosy, po czym kieruje moją twarz na jego członka. Uniosłem wzrok na chłopaka przygryzając wargę, po czym włożyłem do ust jego penisa mocno zaciskając na nim usta. W międzyczasie czułem jak Jungsoo przyspiesza poruszając się we mnie coraz brutalniej. Nasze ciała falowały w rytmie nadanym przez spocone, cholernie podniecające ciało 45-latka. Kątem oka dostrzegłem jak Jungsoo wkłada w swojego syna dwa palce dynamicznie nimi poruszając. Wszyscy byliśmy już bliscy dojścia... od tego przyjemnego momentu dzieliła nas dosłownie chwila.
- Minki...
- Ren... jestem Ren.
- Minki, wstawaj do cholery!- poderwałem się z łóżka głęboko oddychając. Przy łóżku kucał zdezorientowany Minhyun - Miałeś zły sen?
- Co... co ty tu robisz?- wydyszałem sięgając po butelkę wody.
- Twój współlokator mnie wpuścił... musiałem sprawdzić co się z tobą dzieje.
- I akurat musiałeś robić to z samego rana?
- Jest 11-sta...- westchnąłem upijając kilka łyków wody. Dni mijały, a ja całkowicie straciłem kontakt z Jonghyunem i jego ojcem. Czy za nimi tęsknie? Potwornie, ale przecież w życiu się do tego nie przyznam i nigdy się nie odezwę jako pierwszy choć to bardzo korci. Do tego co noc dręczą mnie sny związane z nimi. Obrzydliwe, kazirodcze sny...
- Jest 11-sta, a ty nie siedzisz na uczelni?
- Jest sobota.... Minki do cholery obudź się.- skinąłem głową, po czym zwlokłem się z łóżka podchodząc do okna, by odsłonić firanki i rolety - Kiedy zamierzasz wrócić na uczelnię?
- Nie wiem... pewnie dopiero na sesję.
- Dlaczego?- wzruszyłem ramionami wyglądając przez okno.
- Nie mam ochoty się tam pokazywać.
- Powiesz mi w końcu co się dzieje?- westchnąłem sięgając do szafy, w której ukryłem między ubraniami kopertę z masą pieniędzy od Jungsoo - Co to jest?
- Pieniądzę...
- No widzę, że pieniądze, ale...
- Za seks... na spłatę długu plus odsetki dla mnie...- przyjaciel wziął głęboki oddech przytakując.
- Czyli masz już to piekło za sobą... rozumiem, że zerwiesz z nim kontakt.
- Piekło to ja przechodzę teraz...
- Dlaczego?- usiadłem obok kolegi bawiąc się palcami.
- Tęsknię za nimi... pytanie tylko za którym bardziej...- widziałem, że Minhyun jest dość skołowany tą wiadomością jednak stara się to sprytnie ukryć.
- Wiesz...
- Ostatnio Jonghyun dał mi wyraźny znak, że jest mną zainteresowany... a 10 minut później kochałem się z jego ojcem... jestem beznadziejny.
- Boże, czekaj.... Jonghyun to ten co czekał na ciebie ostatnio pod uczelnią, tak?
- Zgadza się.
- Dobra... to teraz rozwiń to co mówiłeś.- wziąłem głęboki oddech spoglądając na chłopaka.
- Pojechaliśmy do nich na obiad... jak Jonghyun go przygotowywał powiedział mi, że jest mną zainteresowany i wtedy do domu wrócił Jungsoo... ten mój sponsor... Poprosił mnie na chwilę do siebie pod pretekstem dania mi papierów do wypełnienia...
- Co?
- No bo Jonghyun myśli, że robię praktyki w firmie jego ojca... przecież nie wie o tym, że ja się puszczam, a jego własny ojciec korzysta z takich usług.
- Okej, mów dalej...
- No... no i jak poszliśmy do tej sypialni zaczęliśmy się kochać i Jungsoo dał mi pieniądze, ale po kilku minutach seksu powiedziałem mu, że nie dam rady i zwiałem.... od tamtego czasu nie mam z nimi kontaktu...
- Okej... a nie mogłeś się z nim kochać, bo?
- Bo miałem wyrzuty sumienia w stosunku do Jonghyuna...
- No to wszystko jasne.
- Niby co?
- Bardziej ciągnie cię do Jonghyuna i powiem ci, że całe szczęście... chłopak jest przystojny, pewnie też zabawny i inteligentny... no i przede wszystkim młody. Nie pozwoliłbym ci spotykać się z 45-latkiem.
- Minhyun... on naprawdę nie jest złym...
- Może i nie, ale musi mieć coś z głową skoro bezkarnie pieprzy studentów.- westchnąłem jedynie wyglądając przez okno. Nie chciałem wywoływać dodatkowych kłótni.
- Okej... w takim razie co proponujesz?
- Hmm, pomyślmy... może powinieneś spotkać się z Jonghyunem i porozmawiać z nim na osobności? Tylko tak wiesz... szczerze.
- Boję się, że przez tą szczerość go stracę.
- Wybacz, że zapytam, ale... zależy ci na chłopaku, którego znasz zaledwie kilka dni?
- Zależy to może za dużo powiedziane, ale... nie no, jest sympatyczny, inteligentny, ciągle się przy nim uśmiecham więc no... fajnie byłoby go przy sobie mieć...
- Okeeej.... no to dzwoń.
- Jak? Nie mam numeru...
- To powiem ci, że był ostatnio pod uczelnią... widać, że na ciebie czekał.
- Jak to?
- A widzisz... w poniedziałek chcę cię widzieć na uczelni.
- Minhyun...
- Bez dyskusji... weź się za siebie chłopie, bo będzie dopiero źle.- może i ma rację, ale nie potrafię zacisnąć pięści i się za siebie wziąć... to nie jest takie proste - Trzymaj się i jakby coś się działo to dzwoń.- skinąłem głową kładąc się na łóżku. Co ja mam teraz zrobić? W sumie z chęcią skontaktowałbym się z Jonghyunem... pytanie tylko jak to zrobić? Wypadałoby też powiedzieć mu prawdę, ale wiem, że przez to go stracę. Przecież nie stanę przed nim i nie powiem "hej, umawiam się na seks z twoim ojcem"... Jakby to wtedy wpłynęło na ich relacje... nie mogę tego zrobić.
By dłużej się tym nie zadręczać wziąłem prysznic, ubrałem się i wyszedłem z domu, by pojechać na jakieś dobre jedzonko. Od dłuższego czasu chodziła za mną wielka miska pysznego ramenu z owocami morza i właśnie dziś, by odreagować postanowiłem ją zjeść. Ruszyłem więc w stronę przystanku lecz wtedy usłyszałem dźwięk telefonu. Przystanąłem by odczytać wiadomość... kolejne zaskoczenie.
"No nareszcie widzę, że żyjesz... odwróć się."
Czemu z jednej strony byłem przerażony, a z drugiej cieszyłem się jak dziecko i chciałem rzucić się Jungsoo na szyję? Po odwróceniu się w stronę mężczyzny poczułem przyjemne motylki w brzuchu, ale wiedziałem, że nie mogę dać porwać się emocjom... nie mogę robić tego Jonghyunowi.
- Reeen!- krzyknął uśmiechając się. Odwzajemniłem uśmiech biegnąc w stronę 45-latka. Gdy do niego podbiegłem ten objął mnie całując mnie w policzek - Jak dobrze cię widzieć.
- Darujmy tu sobie takie czułości.
- Dlaczego?
- Nie tutaj.- uśmiechnąłem się uważnie mu się przyglądając - Długo tu stoisz?
- A czy to ważne.... chodź, zabiorę cię na obiad.
- W zasadzie miałem dzisiaj jedynie ochotę na ramen więc...
- No to załatwione... wskakuj.- gdy wsiadłem do auta mężczyzna położył dłoń na moim udzie, po czym przejechał nią po całej długości mojego uda lądując na członku.
- Co... co ty robisz?- zadrżałem wbijając wzrok w kochanka.
- Mamy coś jeszcze do nadrobienia, nie zapominaj.
- Pamiętam, ale może nie tutaj.
- Nie masz ochoty na nic szybkiego?- zamilkłem przełykając ślinę, co było dla mężczyzny oczywistą odpowiedzią. Gdy zauważyłem jak nachyla się do mojego krocza chwyciłem go za włosy głęboko oddychając. Jego dłonie w delikatny, jednak szybki sposób wyjęły ze spodni mojego członka... nie potrafię mu odmówić. Dość... przysięgam, że to będzie nasz ostatni raz. Gdy jego język przesunął się po główce mojego penisa jęknąłem spinając pośladki.
- Hyung...- ten uśmiechnął się pochłaniając moją męskość. Zagryzłem wargę szarpiąc go lekko za włosy - Ktoś może... nas zobaczyć.- wysapałem zamykając oczy, by móc oddać się dźwiękom wydobywanym z ust mężczyzny. Ten jedynie przyspieszył jęcząc i pieszcząc mnie po udach - Jungsoo.- pochyliłem się do przodu czując jak mój członek robi się coraz twardszy. Muszę przyznać, że podniecam się przy swoim sponsorze wyjątkowo szybko, jednak jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza. W pewnym momencie poczułem jak ten podgryza mojego członka doprowadzając mnie do obłędu. Syknąłem dochodząc w usta mężczyzny. Czułem jak moje ciało drży pod wpływem podniecenia i euforii jakie właśnie przeszło - Hy... Hyung...- gdy ten zebrał płyn spojrzał na mnie dając mi wyraźnie do zrozumienia żebym go pocałował. Uśmiechnąłem się łącząc nasze wargi pocałunkiem. Słodka sperma zlepiła nasze usta zachęcając nas do dalszego działania, jednak kochanie się z nim w samochodzie, w miejscu, w którym w każdej chwili może nas ktoś przyłapać sprawiała, że oboje zachowywaliśmy resztki trzeźwego myślenia - Jedźmy stąd.- szepnąłem głaszcząc go po twarzy.
- Co proponujesz?
- Twój syn jest w domu?
- Z tego co wiem wróci dzisiaj późno.
- To już wiesz co robić.- gdy ruszyliśmy zamyśliłem się nad tym co ja właściwie wyprawiam. Jakim potworem trzeba być, by robić coś takiego? Z drugiej storny ja i Jonghyun jesteśmy dorośli... o Jungsoo nawet nie wspomnę, ale z drugiej strony Jungsoo jest w końcu ojcem. Chyba nie wypada mu robić takich rzeczy. Kto jest więc winny? Jungsoo czy ja, że zgadzam się na to wszystko?
- Zapomniałem...
- Hm?- spojrzałem na niego marszcząc brwi - O czym?
- Miałeś ochotę na ramen.
- A tam... zjem kiedy indziej.
- Ale...
- Chyba mamy ważniejsze rzeczy do roboty, nie uważasz?- uśmiechnąłem się głaszcząc go po głowie. Gdy zajechaliśmy pod jego blok westchnąłem odpinając pasy - Chyba ostatnio jestem u ciebie za często.
- Wcale mi to nie przeszkadza.
- Pamiętaj, że dzisiaj widzimy się ostatni raz.- Jungsoo spojrzał na mnie nerwowo przgryzając wargę.
- A jeśli będę ci płacił?
- Hyung... potrzebowałem jedynie pieniędzy na spłatę długu... Dostałem je, chcę zrobić swoje i...
- I?
- Przyznać się komuś do tego kim naprawdę jestem.- między nami zapadła dość niezręczna cisza sprawiająca, że czułem się naprawdę fatalnie.
- Co masz na myśli?
- Możemy nie rozmawiać o tym teraz?
- A kiedy?... Chcesz mi powiedzieć, że cały ten czas mnie okłamywałeś?
- A ty? Zastanów się nad sobą czy jesteś w stu procentach szczery...
- O co ci konkretnie chodzi?
- O Jonghyuna...- 45-latek westchnął głęboko uderzając ręką w kierownicę.
- Więc o to chodzi... w sumie mogłem się tego spodziewać.
- Nie rozumiem...
- A ja głupi zastanawiałem się czemu ciągle mnie o ciebie wypytuje.
- Co... czekaj, czekaj, nic mnie nie łączy z twoim synem.
- Nie wierzę ci.
- Myślisz, że chciałby być z kimś kto pieprzy się z jego ojcem?!- mężczyzna zamachnął się uderzając mnie w twarz... zamarłem. Chwyciłem się odruchowo za policzek unosząc wzrok na Jungsoo. Ten wpatrywał się we mnie z przerażeniem w oczach, jednak z jego ust nie padło ani jedno słowo. Poczułem jak z oczu wypływają łzy spływające ciurkiem po moich policzkach. Nie czekając na słowa tłumaczenia wysiadłem z samochodu kierując się przed siebie... bez celu... w zasadzie nie wiedziałem dokąd chcę pójść.
- Ren!- czułem rozdzierający mnie od środka ból... uczucie było naprawdę paskudne - Ren, poczekaj!- mężczyzna chwycił mnie za ramię odwracając mnie w jego kierunku. Wbiłem wzrok w ziemię głęboko oddychając. Bałem się... nie wiedziałem czego mogę się teraz po nim spodziewać - Ren...
- Słucham.
- Przepraszam...
- Daj spokój Hyung...
- Ren, ja...
- Minki...
- Słucham?
- Naprawdę nazywam się Minki...- Jungsoo westchnął unosząc lekko mój podbródek. Spojrzałem mu w oczy czując się jeszcze podlej.
- Wybacz mi... nie wiem dlaczego tak zareagowałem, ale nic nie jest w stanie wytłumaczyć mojego zachowania... przepraszam.- skinąłem głową czując jak uchodzą ze mnie wszystkie złe emocje - Czemu ukrywałeś przede mną swoje imię?
- Byłem pewien, że spotkamy się tylko raz... na co ci to było...- burkąłem czując spływającą po policzku łzę - Przepraszam.
- Nie przepraszaj... masz prawo być na mnie zły.
- A ty miałeś prawo mnie uderzyć po tym co powiedziałem... Jesteśmy kwita.
- Nie Minki... nie miałem prawa cię uderzyć...- westchnąłem oblizując dokładnie wargę - Rozumiem, że masz do mnie żal i...
- Nie jestem z tego typu ludzi, którzy długą chowają w sobie urazę Hyung.- Jungsoo chwycił mnie delikatnie za twarz przywierając wargami do mojego czoła - Chcę tylko żebyś wiedział, że musimy to skończyć...
- Minki...
- Chcę lepiej poznać twojego syna, błagam wybacz mi...
- Nie mogę ci przecież tego zabronić.- 45-latek wziął głęboki oddech robiąc krok w tył - Ja... chcę żebyście oboje byli szczęśliwi. Nie powinienem się w to mieszać.
- Ale Hyung...- mężczyzna jedynie skinął głową lekko się uśmiechając, po czym ruszył w stronę klatki - Hyung!
- Hej.- krzyknąłem łapiąc się za klatkę piersiową. Przede mną stał lekko przestraszony moim wrzaskiem Jonghyun.
- Wystraszyłeś mnie.- wydusiłem głęboko oddychając - Co ty tu robisz?
- Hm... mieszkam tu... skończyłem dzisiaj wcześniej zajęcia.
- Ah...
- A ty co tu robisz?
- Em... przyjechałem z twoim ojcem po papiery.
- Nie da ci żyć, co?- zaśmiał się klepiąc mnie po ramieniu - Masz ochotę na kawę?
- W zasadzie to powinienem już iść...
- Daj spokój, non stop ode mnie uciekasz.
- To nie tak.
- To daj się porwać na godzinę... później odwiozę cię do domu, hm?- spojrzałem na chłopaka lekko się uśmiechając.
- Zgoda... ale masz mi podać najlepszą kawę na świecie.
- Dla ciebie mam coś specjalnego.- zaśmiał się ciągnąc mnie do mieszkania. Czuję się dość dziwnie... Mam wyrzuty sumienia w stosunku do Jungsoo. Wydaje mi się, że nie powinienem był go tak potraktować... Teraz to będzie za mną chodzić do usranej śmierci - Rozbierz się i leć do mojego pokoju.
- Może pomogę ci z tą kawą?
- No nie wygłupiaj się nawet.- zaśmiałem się przytakując, po czym ruszyłem do pokoju Jonghyuna zamykając za sobą drzwi. Idąc do jego sypialni minąłem siedzącego w salonie Jungsoo, jednak ten nawet na mnie nie spojrzał... podłe uczucie. Usiadłem więc na łóżku przyglądając się sypialni kolegi. Duże łóżko, telewizor wiszący naprzeciwko niego, ogromna szafa, miejsce do pracy wypełnione masą książek, notatek i kubków po kawie... widać, że jest pracowitą osobą. Nad biurkiem ściana wypełniona była zdjęciami Jonghyuna z jego znajomymi... ciągłe imprezy, zagraniczne wyjazdy, weekendowe ogniska. Widać, że ma poukładane, dość przyjemne życie - Tato, teraz do mnie nie wchodź, dobra?
- Nie mam zamiaru synu.
- Hm? Coś cię ugryzło w dupsko?
- Życie i praca gryzą mnie w dupsko codziennie.
- Coś się stało?
- Nie, nie przejmuj się... jestem po prostu zmęczony.- chłopak podał ojcu kawę uśmiechając się lekko.
- W lodówce jest obiad, odgrzać ci?
- Poradzę sobie... leć już do Rena.
- No dobrze.- usłyszałem zbliżające się do pokoju kroki - Jestem.
- W porządku.- rozsiadłem się na łóżku wyciągając ręce po kubek z gorącą kawą - Mmm, ale pachnie.
- Mówiłem, że ta kawa jest specjalnie dla ciebie.- uśmiechnąłem się upijając łyk.
- Rzeczywiście dobra.
- Cieszę się.- Jonghyun usiadł obok mnie włączając telewizor - Chcesz coś obejrzeć?
- Możesz włączyć jakąś muzykę... może pogadamy?
- Super.- po chwili mogliśmy pić kawę w towarzystwie jakiejś zagranicznej muzyki - Hm... to może ja zacznę?- poczułem jak moje serce przyspiesza.
- Okej.
- Czytałem twojego bloga.
- Oh... to może zmienimy temat.
- Daj spokój... moim zdaniem jest naprawdę świetny tylko zastanawia mnie jedna rzecz.- poczułem jak robi mi się gorąco z nerwów - Te historie są na podstawie twoich przeżyć?
- Po czym wysuwasz taki wniosek?
- Nie wiem... jak to czytałem miałem wrażenie, że czytam twoją historię.
- Nie, nie... to wymyślone przeze mnie bzdury.- uciąłem temat zatapiając wargi w kubku.
- Skoro tak mówisz... a... tak zmieniając temat. Mój ojciec zachowywał się dzisiaj w pracy normalnie?- wziąłem głęboki oddech wbijając wzrok w pościel.
- Nie rozumiem...
- Odkąd wrócił do domu zachowuje się jakoś dziwnie... martwię się o niego.
- W pracy był dla mnie miły i pomocny jak zawsze... nie wiem co mogło się stać.- Jonghyun westchnął drapiąc się po głowie.
- No nic... w sumie mówił, że mam się nie wtrącać w jego sprawy.
- Jest dorosły, na pewno sobie poradzi.- odstawiłem kubek na szafkę nocną kładąc się na niesamowicie wygodnym łóżku - Ale wygodnie.- westchnąłem zamykając oczy. Gdy po chwili je otworzyłem ujrzałem wiszącego nad sobą chłopaka - Co ty wyprawiasz?
- A tak sobie patrzę.- nie, nie, nie.... chyba nie jestem na to gotowy. Matko jedyna jaki on jest przystojny. Boże, Minki opanuj się... to nie musi przecież nic znaczyć, just chill. Patrz mu się w oczy jak gdyby nigdy nic... możesz się uśmiechnąć, by rozładować napięcie.. głównie z twojej strony, aaaa!
- Zawstydzasz mnie.
- Poważnie? Nie miałem takiego zamiaru.- mruknął przyprawiając mnie o szybsze bicie serca.
- Widzisz jak potrafisz zadziałać na drugą osobę.- zaśmiałem się czując jak Jonghyun muska delikatnie moje wargi. Byłem w tak ogromnym szoku, że nie byłem w stanie nawet drgnąć. Po chwili jednak zamknąłem oczy dotykając niepewnie jego ciepłego policzka. Zwykłe muśnięcie warg, a fala przyjemności z tym związana jest nie do opisania. Chłopak zachęcony moim gestem pogłębił ostrożnie pocałunek cicho wzdychając. Wsunąłem język w jego usta szturchając jego. Przepychaliśmy się tak chwilę wymieniając się uśmiechami.
- Uwielbiam cię Ren...- szepnął kontynuując pocałunek.
~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ooo tak *-*
OdpowiedzUsuńO dziwo złamałaś mi serce Jungsoo na tyle, że pragnę alternatywnego końca xDDD fak :/ będę musiała namówić bff, żeby w wolnym czasie napisała mi coś satysfakcjonującego na kartce :<<
OdpowiedzUsuń