Zimowy wieczór...uwielbiam takie. Ciepło kominka, gorąca herbata z rumem i kocyk. Właśnie sobie tak siedziałem, wpatrując się w tańczące płomienie. Za oknem szalała śnieżyca...było ciemno...może dlatego,że znajdowaliśmy się w domku rodziców stojącym w środku lasu. Lubiłem tu przyjeżdżać...zawsze mogłem się tu wyciszyć, zebrać myśli...w końcu mogłem być sobą,a nie wykreowaną, koreańską gwiazdeczką. Zwykle było tak,że przyjeżdzałem tu razem z YongNamem i rodzicami. Jednak tym razem rodzice wybrali Hawaje, a ja z braciszkiem wylądowaliśmy w zaśnieżonym lesie....sami.
- Gukiiii !! -z rozmyśleń wyrwał mnie Nam. Podbiegł do mnie i rzucił mi się na szyję.
- Co jest ?- zapytałem go nieco poddenerwowany. Chciałem spędzić ten wieczór sam. Chciałem pomyśleć, a nie znosić durnowate żarty mojego braciszka.
- Na górze coś jest....- rzucił cicho i się we mnie wtulił. Parsknąłem śmiechem. 23-letni chłopak i wymyśla jakieś historyjki o duchach.
- Boże Nam....idź mi już stąd....chcę pobyć sam...- warknąłem i zamoczyłem usta w gorącej herbacie. Ten jednak nie chciał ustąpić.
- No proszę Cię... chodź to sam się przekonasz...- to się robiło powoli śmieszne i za razem denerwujące. Zrzuciłem z siebie Nama i wstałem. Popatrzyłem przez okno. Nie wiem dlaczego, ale miałem dziwne wrażenie, że ktoś...lub coś nas obserwuje. Zaśmiałem się...przecież to niemożliwe. Byliśmy w końcu sami w środku lasu...nie ma opcji żeby ktoś tu się dostał przez te wielkie, śnieżne zaspy. Zrobiłem krok w stronę okna. Lekkie zwarcie i nagle zostaliśmy bez prądu...nie powiem...trochę się przestraszyłem, mimo to starałem się zachować stoicki spokój. Momentalnie poczułem przywierające do mnie ciało Nama. Czułem na karku jego ciepły, przerażony oddech. Nie mam pojęcia dlaczego, ale spodobało mi się to. Zamknąłem oczy i przygryzłem z zadowoleniem wargi.
- Guki boję się...- wyszeptał mi do ucha...przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Yyyy...wiesz co ?.... może....może weź z kuchni latarki i chodź na górę..- rzuciłem szybko odsuwając się od brata.
- Nie pójdę sam...nie ma takiej opcji...- po tych słowach złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Szedłem za nim nerwowo oglądając co chwila za siebie. Nam wyciągnął z szafki nad lodówką dwie latarki, po czym wręczył mi jedną z nich. Aha...dał mi tą niedziałającą... cały Nam.
- Coś Ty mi dał ?... wiesz,że muszę mieć latarkę. Nie ma opcji żebym zasnął bez niej...- mówiłem cicho...tak, jakbym bał się,że ktoś może nas usłyszeć.
- No to jesteś zmuszony spać ze mną braciszku...- Nam uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i niepewnym krokiem prowadził na górę. Weszliśmy do pokoju. Szybko zamknąłem za sobą drzwi na klucz...przez całą drogę miałem wrażenie,że ktoś za nami idzie. Tutaj to samo..czułem na sobie spojrzenie przeszywające strachem całe moje ciało.
- Co jest słoneczko ? -Nam uśmiechnął się, po czym położył się na wielkim łóżku, znajdującym się na drugim końcu pokoju. "Słoneczko" ? Co to miało być ? Westchnąłem, podszedłem do łóżka i się na nim niepewnie położyłem. Czułem się dość dziwnie....ostatnio tak leżeliśmy koło siebie jak mieliśmy po 10 lat. Czułem na sobie spojrzenie Nama. Zaczęło robić mi się gorąco,a na mojej twarzy pojawił się niewinny rumienieć. Poczułem się jak idiota... YongNam położył dłoń na moim rozpalonym policzku i zaczął go głaskać opuszkami palców. Dlaczego zrobiło mi się tak dobrze ? Przecież to mój brat do cholery ! Brat, który mnie tak niemiłosiernie podnieca. Westchnąłem z zadowolenia i przymknąłem oczy. W pewnym momencie poczułem przy swoich drżących wargach gorące usta YongNama. Zamarłem. Nie musiałem długo czekać. Nam przyciągnął mnie bliżej siebie i delikatnie musnął moje wargi. Poczułem przyjemne ciepło i dreszcz, który przeszedł całe, moje ciało. Całe te pieszczoty przerwał dźwięk sms'a. Usiadłem szybko na łóżku i sięgnąłem po telefon.
Jello ♥
" Co słychać skarbie ? Tęsknię za Tobą. ;* "
Zamarłem...co miałem mu odpisać ? Byłem z Zelo od ponad 2 lat, a teraz odwalam coś takiego z YongNamem.... Położyłem telefon z powrotem na szafce.
- Kto to ?- poczułem nad uchem ciche mruczenie.
- Jello...- odwróciłem głowę i spojrzałem w piękne i duże oczy mojego braciszka. Otworzyłem usta żeby coś powiedzieć, jednak Nam szybko mi to utrudnił. Zamknął mnie swoimi wargami, które momentalnie połączyliśmy w namiętnym pocałunku. Nie wytrzymałem. Czułem jak mój członek robi się coraz twardszy. Nie wiem czy było to spowodowane pieszczotami Nama, czy tym, że cholernie tęskniłem za Zelo. YongNam musiał to chyba wyczuć. Przejechał po nim ręką i delikatnie się uśmiechnął. Położył mnie powoli na łóżku po czym mocno złapał mnie za nadgarstki kładąc je koło mojej głowy. Nachylił się nad moją twarzą i wyszeptał :
- Będziesz stawiał opór czy się podporządkujesz i będziesz robił wszystko co ci rozkarzę ?- zamarłem...to nie był mój brat, którego znam od 23 lat.
- Nami...no co ty....- mój głos drżał, a po policzku spłynęła łza. Nam zlizał ją i przygryzł mi policzek. Skrzywiłem się...mimo tego, że czułem, co mnie zaraz czeka...chciałem więcej...podobało mi się to. YongNam zszedł ze mnie i się uśmiechnął.
- Rozbierz się...
Usiadłem przy oparciu łóżka i posłusznie zacząłem wykonywać rozkazy mojego brata. Po chwili siedziałem juz nagi. Nam usiadł bliżej mnie, dotknął moich ud i rozszerzył mi nogi. Poczułem się strasznie skrępowany. Ostatnio widzieliśmy się nadzy jak jeszcze w wieku 5 lat razem się kąpaliśmy. Nam patrzył mi w oczy i delikatnie gładził moje uda.
- Zrób sobie dobrze skarbie...- wyszeptał, po czym delikatnie mnie pocałował. Wstrzymałem oddech i zarumieniłem się.
- Nami...proszę Cię...- wyszeptałem błagalnym tonem i spuściłem głowę. Nam ujął w dłoni mojego członka i zaczął mi dogadzać. Mimo całej tej chorej sytuacji poczułem niesamowite podniecenie. Nam oderwał się od twardego już przyrodzenia i oblizał wargi.
- Twoja kolej braciszku...- wziął moją rękę i położył na członku. Patrząc na niego nieco zażenowany zacząłem robić to o co mnie prosił. Czując na sobie jego podniecony wzrok zacząłem robić to szybciej tracąc powoli nad sobą kontrolę. Przygryzłem wargi i zacząłem wydawać z siebie ciche, stłumione jęki. Słyszałem tylko mruczenie Nama i czułem na sobie jego delikatne dłonie. Było mi niesamowicie dobrze. Nie potrzebowałem dużo czasu. Z głośnym krzykiem doszedłem na wodzącą po moim brzuchu rękę YongNama. Otworzyłem oczy. Widziałem przed sobą zadwoloną twarz brata.
- Grzeczny chłopiec... - po tych słowach poczułem w swoich ustach potężną rękę Nama. Wiedziałem o co chodzi. Posłusznie zacząłem "czyścić" ją językiem z tego co zostawiłem na niej chwilę wcześniej.
- Koniec zabawy - Nam podał mi ubrania. Nie wiedziałem zbytnio o co chodzi. Szybko się ubrałem i patrzyłem na mojego bliźniaka.
- N...Nami... - wyszeptałem i podniosłem się z łóżka. - Co my ?... - wtedy poczułem wstręt... wstręt do samego siebie....co ja do cholery zrobiłem ? Nam patrzył na mnie i zaczął się śmiać. Zgłupiałem. Popatrzyłem na niego zdezorientowany. Do oczu napłynęły mi łzy. Nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć.
- Nam...dlaczego ?- przestałem się kontrolować. Upadłem na kolana i zacząłem płakać jak dziecko. YongNam podniósł się z łóżka, klęknął przede mną i ujął moją twarz w swoją delikatną dłoń.
- Nie płacz braciszku.... tak już będzie zawsze... - po tych słowach znów mnie pocałował...znów poczułem to przyjemne ciepło i lekki dreszcz. Czułem się jak kretyn.... dogadzałem sobie na rozkaz brata. Wiedziałem, że na tym się nie skończy. Nie myliłem się... YongNam podniósł mnie i położył na łóżku. Po chwili byliśmy już nadzy...Nam zaczął pieścić moje ciało, a ja odczuwałem niesamowitą rozkosz ... czułem się lepiej niż z Zelo...wiedziałem, że to przy YongNamie chcę spędzić resztę mojego życia....
~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podobało mi się^^ sama napewno bym nie zdołała napisaac niczego o rodzenstwie w każdym moim ficku w końcu zawsze okazało się, że są przyrodni, albo adoptowani :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc - nie podobało mi się. Lubię czytać o kazirodczej miłości, ale takie shoty nie mają dla mnie sensu.
OdpowiedzUsuń--
bytaasteful.blogspot.com