Siedzieliśmy w ciszy wsłuchując się w przechodniów spacerujących po ulicy, na którą wychodziło okno mojego pokoju. W powietrzu unosił się zapach świeżo zaparzonej, zielonej herbaty przeplatany z dość intensywnymi perfumami Hansola tworząc tym samym niezwykle przyjemną dla nosa kompozycję.
- Nie lubię takiej ciszy.- szepnąłem sięgając po filiżankę herbaty. Kolega westchnął siadając wygodniej na moim łóżku.
- Ktoś wie o tym dupku i o tym, że cię nachodzi?
- Tylko ty... w zasadzie teraz też babcia... Prędzej czy później wyciągnie ze mnie kto to jest.
- Dlaczego od razu jej nie powiesz?
- Zwariowałeś...- parsknąłem śmiechem wyglądając przez okno - Nikt z mojej rodziny nie może wiedzieć, że jestem...- odetchnąłem odstawiając filiżankę na szafkę - Nie rozumiem dlaczego ktokolwiek ma o tym wiedzieć... jest to tylko i wyłącznie moja sprawa.- chłopak uważnie mi się przyglądając skinął głową upijając łyk herbaty.
- Mhm... powiedz jeszcze, że sam doskonale sobie z nią radzisz.
- Nie rozumiem o co ci chodzi...
- Nie rozumiesz... moim zdaniem powinieneś przyznać się babci, że jesteś gejem i...
- Czekaj czekaj, nie pozwalaj sobie.- wstałem czując jak robi mi się gorąco ze wstydu.
- Przepraszam... nie wiedziałem, że to dla ciebie taki wstydliwy temat...
- Teraz już wiesz... nie gadajmy o tym.
- To jak mam ci pomóc?
- A czy ja powiedziałem, że chcę twojej pomocy?- Hansol podszedł do mnie niepewnym krokiem klepiąc mnie po ramieniu.
- Byungjoo... masz jakiś przyjaciół?- wziąłem głęboki oddech zerkając na kolegę.
- Nie.
- W Suwon też?
- Nie mam nikogo.
- Teraz masz mnie.- uśmiechnął się sprawiając, że znów zrobiło mi się ciepło na sercu - Kumple mówią sobie o wszystkim.
- Masz dziesiątki przyjaciół, których znasz pewnie latami... mnie znasz zaledwie trzy dni. Darujmy sobie, co?
- Czemu odpychasz od siebie ludzi?
- Nie wiem...
- Byungjoo zastanów się... nie chcesz być przecież sam...- odetchnąłem teatralnie rzucając się na łóżko, po czym wbiłem wzrok w sufit - Wiesz, że nie odpuszczę.- powiedział kładąc się obok mnie.
- Serio chcesz słuchać tego co mam do powiedzenia?- Hansol skinął pospiesznie głową - Dlaczego?
- Bo cię lubię. Mało kto zyskuje na mojej sympatii tak szybko.- wymieniliśmy się uśmiechami zastygając w takim stanie - No to słucham... powiedz co tam ci leży na sercu.
- To takie głupie...
- Mylisz się... żaden problem nie jest głupi.- wziąłem głęboki oddech spoglądając ponownie w sufit. Nie byłbym w stanie opowiadać mu o swoich problemach patrząc mu prosto w oczy.
- No dobra, to po kolei... Jak mieszkałem w Suwon pracowałem po szkole i w weekendy. Moi nauczyciele stwierdzili, że mam niesamowity potencjał i dzięki nim udało mi się dostać na płatny staż, wiesz... wypełnianie papierków, liczenie i takie tam...
- A gdzie konkretnie był ten staż?
- W jednostce wojskowej...- przełknąłem z trudem ślinę nie mogąc uwierzyć w to, że opowiadam o tym wszystkim Hansolowi - Siedziałem w biurze Hyunjae... on miał sprawować nade mną opiekę i mówić mi co mam robić, sprawdzać czy wszystko jest dobrze przeliczone... On... spodobał mi się. Cholernie imponował mi swoją inteligencją, tym, że jest tak wysoko ustawiony, że ma masę pieniędzy, apartament, samochody... Wiesz... co chwilę jakieś misje, ochrona kraju... super sprawa... Hyunjae jest generałem... cała jednostka była mu podporządkowana i on lubił to wykorzystywać. Czuł po prostu swoją wyższość...
- Chcesz mówić dalej?- skinąłem głową biorąc głęboki oddech.
- Ja... byłem w niego bardzo zapatrzony i cholernie głupi. Pamiętam, że była sobota... jak wychodziliśmy z pracy zaproponowałem mu wspólną kolację i... od razu się zgodził. Później jak odwiózł mnie do domu pocałował mnie...- moje serce przyspieszyło, a twarz zrobiła się purpurowa ze wstydu.
- Eeeejjj... spokojnie.- delikatny palec kolegi ostrożnie pogłaskał mnie po rozgrzanym policzku - Mówisz o tym tak, jakbyś zrobił coś złego... spokojnie.- no tak, ma rację... muszę odrobinę wyluzować. W końcu jesteśmy dorosłymi ludźmi...
- No tak... po tym pocałunku uciekłem do domu. Przestraszyłem się.... nie wiedziałem czy pocałował mnie bo mu się spodobałem czy robił sobie ze mnie jaja... Ale jak przyszedłem w poniedziałek do pracy... on... zamknął biuro i...- Hansol westchnął uważnie mi się przyglądając.
- Kochaliście się w biurze?- skinąłem głową czując jak z nerwów robi mi się niedobrze.
- Byliśmy razem... dowiedziałem się, że jest rozwodnikiem, że ma syna, ale... wiesz... ta hetero rutyna w związku była dla niego zwyczajnie nudna... Nigdy nie byłem tak cholernie szczęśliwy... Hyunjae był dla mnie wszystkim... partnerem, wsparciem, autorytetem.. Zanim o czymś pomyślałem już to dostałem... - chłopak uśmiechnął się lekko łapiąc mnie za rękę.
- A kiedy się między wami popsuło?
- Miał jechać do Afganistanu na dwa lata... jakaś misja czy coś, ja się zupełnie na tym nie znam... Wrócił po czterech miesiącach, bo tamtejszy lekarz stwierdził, że ma problemy zdrowotne. Nawet nie wiesz jak się cieszyłem, że znowu go zobaczę.... i... wieczorem pojechałem do niego. Chciałem go tylko zobaczyć, przytulić go... - zawiesiłem się czując jak po policzku spływa mi łza - Na dzień dobry zostałem przez niego pobity... pobił mnie jak psa... przez kilka dni nie byłem w stanie wstać z łóżka o własnych siłach. Zaczął traktować mnie przedmiotowo. Jak się kochaliśmy bił mnie po twarzy, dusił, a... potem jeszcze za to wszystko mi płacił jak jakiejś dziwce... Znienawidziłem go... Jest teraz dla mnie nikim... Po prostu dla mnie nie istnieje.
- Proponowałeś mu terapię?
- Setki razy... nie chciał o tym w ogóle słyszeć. Raz przyprowadziłem psychologa do jego mieszkania...
- Jak to się skończyło?
- A jak myślisz? Dostałem po gębie.- spojrzałem na kolegę pokazując na lewe oko - Miałem taką śliwę, że przez tydzień nie ruszałem się z domu.
- Wiesz... wydaje mi się, że nie do końca go znienawidziłeś. Coś musiało się stać w Afganistanie, że tak się zachowuje i wiem, że jest sposób, by mu pomóc.
- Naprawdę mnie to nie interesuje Hansol... on już dla mnie nie istnieje. Ma byłą żonę, syna, masę znajomych w pracy... niech oni się nim zajmują.
- To nie jest tak, że kiedy pojawił się problem... po prostu uciekłeś?
- Nie no nie wierzę.- wstałem pospiesznie z łóżka wbijając wzrok w chłopaka - On mnie lał i traktował jak szmatę, a ty próbujesz wzbudzać poczucie winy we mnie?! Żartujesz sobie?!
- Nie... źle to ująłem...
- Świetnie to ująłeś... wiesz co? Jesteś podły...
- Byungjoo przestań.- chłopak podszedł do mnie łapiąc mnie za ramiona - Przepraszam... przepraszam, nie to miałem na myśli. Uważam po prostu, że powinieneś podjąć próbę bycia z nim... spróbować jeszcze raz...
- Po co?... Ja go nie kocham...
- Ah... to...
- Kochałbyś kogoś kto by cię bił i płacił ci za seks? Zmuszał cię do współżycia drogimi prezentami? To obrzydliwe...
- Nie... raczej nie kochałbym takiej osoby.
- Sam widzisz.
- Przepraszam... zawsze staram się po prostu patrzeć obiektywnie na każdą sprawę.
- Rozumiem.- Hansol uśmiechnął się lekko wtulając mnie w siebie.
- Czujesz się trochę lepiej?
- Tylko trochę.- odetchnąłem zerkając na kolegę. Wtedy jednak ciszę przerwał dźwięk telefonu. Sięgnąłem po niego czując jak skręca mi się żołądek.
- To on?- skinąłem jedynie głową - Daj to.- Hansol wyrwał mi telefon dając na głośnomówiący - Słucham.
- Kto mówi?
- Chłopak Byungjoo.- otworzyłem szeroko oczy siadając z wrażenia na parapecie - Kto mówi?
- Jego stary znajomy.
- Stary znajomy, tak? Coś mu przekazać?
- Przekaż mu, że będę miał go na oku... tylko tyle.
- Słucham?- Hyunjae rozłączył się - Halo... hej!
- Daj spokój.- wziąłem od chłopaka telefon blokując go - To co... od dzisiaj jesteś moim facetem?- zaśmiałem się uznając jego ściemę za naprawdę dobry żart.
- Czemu nie.
- Pff...- szturchnąłem go uśmiechając się - Wariat.
*
Dni mijają, a ja i Hansol jesteśmy niemal nierozłączni. Od razu po uczelni spotykamy się na obiedzie, później idziemy na trening, chłopak zaczął też wyciągać mnie na imprezy... nie sądziłem, że to tak przyjemne uczucie mieć przyjaciela.
- Cześć.- wsiadłem do auta szeroko się uśmiechając.
- Hej... jak się dzisiaj czujesz?
- Bardzo dobrze... co dzisiaj robimy?
- Hm... mój kumpel robi domówkę. Idziemy?
- Zaprosił ciebie więc...
- Nie idioto... zaprosił nas. Chodź, będzie fajnie.
- Dobra... można iść.
- W sumie dochodzi 19-sta więc można powoli jechać. Co dzisiaj tak późno kończyłeś?
- Odrabialiśmy zajęcia... facet nie przyszedł na pierwszy wykład z nami i teraz kazał nam to odrabiać.
- A to dupek.- zaśmialiśmy się jadąc w kierunku mieszkania jego kolegi.
- Głodny jestem... zajedziemy coś zjeść?
- Mam coś lepszego.- gdy stanęliśmy na czerwonym świetle Hansol sięgnął na tylne siedzenia wręczając mi trzy pojemniki z jedzeniem.
- Ooo co to?
- Sam zobacz.- otworzyłem pospiesznie pojemniki próbując potraw.
- Wow, ale pycha... smakuje jak jedzenie mojej babci.- chłopak zaśmiał się ruszając.
- Bo to jest jedzenie twojej babci.
- Co? Jak to?
- Zadzwoniła, że ma dla nas obiad. Powiedziałem jej, że po uczelni gdzieś cię porwę więc kazała mi przyjechać, zjeść i wziąć porcję dla ciebie.
- Żartujesz.- zaśmiałem się jedząc.
- Y y... super z niej kobitka.
- Oj tak, to prawda. I o czym rozmawialiście?
- O wszystkim... o mojej uczelni, planach, o tobie...
- O mnie? Mam się bać?
- Spokojnie, nic jej nie powiedziałem.
- Dzięki.- nabrałem mięsa w pałeczki, po czym skierowałem je w kierunku ust chłopaka - Jedz.
- Jadłem godzinę temu.
- No już.
- Tylko kawałek.- oczywiście na jednym kawałku nie stanęło. Rozbroiliśmy trzy pudełka dzieląc się 50/50 - Jesteśmy.
- Które piętro?
- Ostatnie.
- Dobra... leć, zaraz przyjdę. Zadzwonię tylko do babci.
- Okej.- Hansol uśmiechnął się znikając za drzwiami. Wyjąłem telefon wybierając numer jednak nikt po drugiej stronie nie odpowiadał. Był piątek, dochodziła 19:30... o tej porze babcia zawsze jest na yodze ze swoimi koleżankami. Napisałem jej więc sms'a idąc w stronę klatki. Wtedy jednak poczułem na sobie czyjeś spojrzenie. Zatrzymałem się odwracając się za siebie. Jak się domyślacie przy zaparkowanym tuż pod klatką autem stał Hyunjae.
- Znowu ty... myślałem, że dałeś już sobie spokój.- mężczyzna podszedł do mnie pospiesznie łapiąc mnie za włosy - Ała... co ty robisz do cholery?
- Masz nowego faceta, tak?
- Tu cię boli.- chwyciłem mężczyznę za rękę chcąc się wyrwać jednak wszelkie próby szły na marne - Mam i nic ci do tego... daj już sobie spokój. To koniec... koniec, rozumiesz?
- Nie pozwolę ci odejść.
- Nie jestem twoją marionetką.- Hyunjae szarpnął mnie za włosy prowadząc mnie w kierunku samochodu - Puść mnie... Puść mnie psycholu!- mężczyzna otworzył tylne drzwi pchając mnie na siedzenia - POMOCY!
- Zamknij się do cholery jasnej!- warknął przytrzymując mnie, po czym przyłożył do mojej twarzy nasączoną czymś szmatę. Śmierdziała niemiłosiernie, ale nie mam pojęcia co to mogło być.
- Nie...- jeden Hyunjae to już dużo, ale dwóch? Czemu widzę podwójnie? I dlaczego czuję mrowienie w nogach? - Pom...
- Ciiii... już... już Bjoo.
- Hyung...
- O wszystkim... o mojej uczelni, planach, o tobie...
- O mnie? Mam się bać?
- Spokojnie, nic jej nie powiedziałem.
- Dzięki.- nabrałem mięsa w pałeczki, po czym skierowałem je w kierunku ust chłopaka - Jedz.
- Jadłem godzinę temu.
- No już.
- Tylko kawałek.- oczywiście na jednym kawałku nie stanęło. Rozbroiliśmy trzy pudełka dzieląc się 50/50 - Jesteśmy.
- Które piętro?
- Ostatnie.
- Dobra... leć, zaraz przyjdę. Zadzwonię tylko do babci.
- Okej.- Hansol uśmiechnął się znikając za drzwiami. Wyjąłem telefon wybierając numer jednak nikt po drugiej stronie nie odpowiadał. Był piątek, dochodziła 19:30... o tej porze babcia zawsze jest na yodze ze swoimi koleżankami. Napisałem jej więc sms'a idąc w stronę klatki. Wtedy jednak poczułem na sobie czyjeś spojrzenie. Zatrzymałem się odwracając się za siebie. Jak się domyślacie przy zaparkowanym tuż pod klatką autem stał Hyunjae.
- Znowu ty... myślałem, że dałeś już sobie spokój.- mężczyzna podszedł do mnie pospiesznie łapiąc mnie za włosy - Ała... co ty robisz do cholery?
- Masz nowego faceta, tak?
- Tu cię boli.- chwyciłem mężczyznę za rękę chcąc się wyrwać jednak wszelkie próby szły na marne - Mam i nic ci do tego... daj już sobie spokój. To koniec... koniec, rozumiesz?
- Nie pozwolę ci odejść.
- Nie jestem twoją marionetką.- Hyunjae szarpnął mnie za włosy prowadząc mnie w kierunku samochodu - Puść mnie... Puść mnie psycholu!- mężczyzna otworzył tylne drzwi pchając mnie na siedzenia - POMOCY!
- Zamknij się do cholery jasnej!- warknął przytrzymując mnie, po czym przyłożył do mojej twarzy nasączoną czymś szmatę. Śmierdziała niemiłosiernie, ale nie mam pojęcia co to mogło być.
- Nie...- jeden Hyunjae to już dużo, ale dwóch? Czemu widzę podwójnie? I dlaczego czuję mrowienie w nogach? - Pom...
- Ciiii... już... już Bjoo.
- Hyung...
*
Ale boli mnie głowa. I czemu jest mi tak cholernie niedobrze? Musiałem się czymś struć, ale czym? Nie wiem cholera... może jak pogadam z Hansolem, dowiem się czegoś więcej. Mrugnąłem kilkakrotnie rozglądając się po pokoju.
- Ooo obudziłeś się.
- Hyunjae...- zaraz... usiadłem czując jak żołądek podchodzi mi do gardła. Kilka głębokich wdechów powinno załatwić sprawę... Muszę zachować spokój, bo inaczej wyjdę stąd z obitą twarzą.
- Jak się czujesz?
- Świetnie...- mężczyzna usiadł koło mnie całując mnie po nagim ramieniu - Przestań.- uniosłem kołdrę widząc siebie absolutnie nagiego - Oddaj mi ubrania.
- Słodko wyglądasz będąc takim skołowanym.
- To nie jest śmieszne do cholery.- czuję się jak po porządnych prochach... co za beznadziejne uczucie.
- Cieszę się, że tu jesteś... tęskniłem za tym widokiem.- mruknął głaszcząc mnie po klatce piersiowej.
- Nie... przestań.
- Ciii... nie denerwuj się.- mężczyzna położył mnie z powrotem na łóżku całując mnie po szyi. Dlaczego moje ręce są takie bezwładne. Nie mogę się bronić, co mam robić?
- Kurwa... daj mi spokój...
- Zaraz sobie przypomnisz jak było nam razem dobrze.
- Nie... błagam nie rób tego.- mężczyzna usiadł za mną pocierając członkiem o moje ciało. Znów przeszły mnie ciarki, a żołądek skręcił się w tysiące supłów - Dość.- uniosłem wiotkie ręce chcąc odepchnąć Hyunjae. Nie mogę pozwolić na to, by się do mnie zbliżył... on nigdy nie odpuści. Wtedy też po pokoju rozległ się dźwięk telefonu... chyba hotelowego telefonu. Mężczyzna nie ma mieszkania w Seoulu, a ten pokój wygląda jak typowy, hotelowy apartament.
- Minutka.- szepnął całując mnie w klatkę piersiową, po czym poderwał się z łóżka idąc do telefonu - Słucham? Zostawiłem dowód?... Oj, zapomniałem o nim, ale widziała pani w jakim stanie przyniosłem tu syna...- co za podły dupek. Dobra Byungjoo... musisz dać teraz z siebie jak najwięcej. Dostaniesz w pysk, ale przynajmniej ktoś cię usłyszy i ci pomoże... dasz radę - Oczywiście... nie nie, sam po niego zejdę....- zacisnąłem dłonie na pościeli drąc się jakby ktoś właśnie wyrządzał mi potworną krzywdę.
- POMOCY, ON MNIE GWAŁCI!!!- Hyunjae odłożył pospiesznie słuchawkę patrząc na mnie z chęcią mordu w oczach. Bałem się... przecież jak ta kobieta z recepcji mnie nie usłyszała, to ten psychol mnie zabije...
- Zabiję cię gnoju...
- Hyunjae...
- Zabiję cię!
~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak szybko *__* i jaka akcja <3
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam. Świetne opowiadanie.
OdpowiedzUsuń