Hansol
- Widziałeś Byungjoo?!- Nakta pokręcił przecząco głową.
- Nie widziałem żeby tu w ogóle wchodził!
- Daj to!- wyrwałem z ręki kolegi pilot do wieży wyłączając muzykę. Po sekundzie spotkało się to oczywiście z oburzeniem gości - Spokój! Czy ktoś z was widział Byungjoo?!- znajomi zaczęli rozglądać się po mieszkaniu kręcąc jedynie głowami - Dobra, to tyle...- włączyłem ponownie muzykę idąc w kierunku drzwi.
- Hansol, zaczekaj!- podbiegł do mnie przyjaciel uważnie mi się przyglądając - Za chwilę przyjdzie, czemu tak panikujesz?!- wywinąłem jedynie oczyma wyciągając chłopaka na klatkę schodową, na której było o wiele ciszej.
- Po prostu się o niego martwię.
- Ale dlaczego?- zapytał drwiąco - Przecież to dorosły chłop.
- Ma problemy... dla świętego spokoju wolę go poszukać.
- Zwariowałeś...
- Być może.
- Hej.- chłopak złapał mnie za nadgarstek uważnie mi się przyglądając - Czemu tak ci na nim zależy?
- Polubiłem go... nie chcę żeby coś mu się stało.- wyrwałem się zbiegając pospiesznie po schodach. Miałem złe przeczucia. Minęło dobre pół godziny, a Byungjoo nadal nie zjawił się na domówce... na pewno nie rozmawiał tak długo z babcią. Gdy wybiegłem z klatki ujrzałem jedynie pusty parking... nie było na nim absolutnie nikogo - Byungjoo!- wyjąłem telefon z bluzy wybierając numer kolegi... cisza. Teraz jestem pewien, że w jego zniknięcie zamieszany jest Hyunjae... czy jak mu tam. Ten psychol ewidentnie nie chce odpuścić i raczej nie zrobi tego tak szybko. Co ja mam zrobić do cholery?! Myśl Hansol, myśl...
Byungjoo
- Hyunjae odpuść...- splunąłem krwią będąc coraz słabszym. Swego czasu byłem bardzo odporny na jego ciosy, jednak ten okres już minął i kilka uderzeń z jego strony przyprawia mnie ponownie o zawroty głowy i potworne samopoczucie.
- Jak mogłeś dupku?!- warknął ponownie zaciskając dłoń na mojej szyi.
- Hyun...- jak tak dalej pójdzie to będzie po mnie. Chwyciłem go za rękę chcąc go odepchnąć, ale to dorosły facet... ma dużo więcej siły niż ja.
- Tyle ci dałem, a ty mi się odpłacasz czymś takim...- odpuściłem... moje dłonie opadły bezwładnie na łóżko, podobnie jak głowa... nie mam już siły z nim walczyć - Bjoo... hej, skarbie...
- Mmm...
- Przepraszam... przepraszam..- szepnął całując mnie po twarzy. On jest nienormalny... niezrównoważony psychicznie idiota - Przepraszam kochanie.... Popatrz na mnie.- zerknąłem na mężczyznę czując jak ten głaszcze mnie po policzku - Kocham cię, wiesz?
- Nie...- odchrząknąłem połykając z trudem ślinę.
- Bjoo...
- Odwal się.
- Kotek...- mężczyzna zszedł ze mnie, po czym położył się obok mnie całując mnie w policzek - Wiem, że popełniłem masę błędów, ale cię kocham... cholernie cię kocham, rozumiesz?
- Dlatego mnie dusiłeś?... Biłeś?- spojrzałem na Hyunjae wycierając cieknącą po wardze krew - Spójrz jak ja wyglądam...
- Nie potrafię nad sobą panować...
- Powinieneś się leczyć.
- Przestań.
- Masz poważny problem Hyunjae...- podniosłem się powolnymi ruchami do siadu, jednak po chwili ponownie opadłem na łóżko czując jak robi mi się niedobrze.
- Leż skarbie.
- Przestań tak do mnie mówić...- mężczyzna westchnął całując mnie w czoło.
- Pójdę do łazienki i na spokojnie porozmawiamy, okej?
- Podaj mi tylko bokserki i koszulkę... zimno mi.- były partner zeskoczył pospiesznie z łóżka podając mi ubrania. Skoro wychodzi do łazienki będę miał dwie minuty na to, by uciec z pokoju. Muszę poudawać słabego żeby się nie zorientował - Hyung?
- Co żabko?
- Ubierzesz mnie?
- No jasne.- nienawidzę czuć jego dłoni na swoim ciele, ale jaki miałem teraz wybór... mam nadzieję, że dotyka mnie ostatni raz w życiu - Przemyję ci czymś tą buźkę.
- Nie... później Hyung. Idź do łazienki.- wymusiłem uśmiech kładąc się grzecznie na łóżku.
- Dobrze... zaraz wrócę.- odpowiedział kierując się w stronę łazienki. Czuję, że mnie sprawdza. Muszę jeszcze chwilę zostać w łóżku, by sobie poważnie nie zaszkodzić. Jeśli przyłapałby mnie na ucieczce to definitywnie zatłukłby mnie jak psa.
- Długo jeszcze?
- Minutka!- teraz albo nigdy. Wyrwałem pospiesznie z łóżka biegnąc w stronę drzwi. Potwornie kręciło mi się w głowie, ale musiałem to przemóc, by uwolnić się z rąk tego tyrana. Przebiegając obok drzwi łazienki czułem jak serce podchodzi mi do gardła, a wnętrzności skręcają się w najciaśniejszy supeł świata. Dopiero gdy znalazłem się na korytarzu poczułem coś w rodzaju ulgi, jednak nie była to stuprocentowa wolność. Biegłem przez korytarz jak wariat... wiem, że nie powinienem tego robić, że nie wypada i tak dalej, ale błagam... kto by teraz na to patrzył? Ludzie, których mijałem patrzyli na mnie z przerażeniem. Pobity chłopak biegnący korytarzem w samej koszulce i bokserkach... no cóż. Dodatkowa atrakcja wakacyjna... enjoy! Gdy zbiegłem do recepcji podbiegłem do wysokiego mężczyzny w garniturze, który ewidentnie na kogoś czekał.
- Przepraszam, mógłbym od pana zadzwonić?
- Jezu, co ci się stało?
- Błagam, niech da mi pan telefon.- zdziwiony biznesmen wyjął urządzenie z kieszeni, po czym wręczył mi je uważnie mi się przyglądając.
- Potrzebujesz lekarza. Kto cię skrzywdził?- trzęsącymi się dłońmi wybrałem numer Hansola czekając aż ten odbierze.
- Nie, nic mi nie jest... co to za hotel?
- Crown Park, ale...
- Ma dupek gest.- parsknąłem słysząc nagle głos Hansola.
- Tak słucham.
- Hansol, jestem w hotelu Crown Park... przyjedź po mnie, błagam cię.
- Byungjoo?! Co się z tobą do cholery dzieje?
- Powiem ci wszystko, tylko zabierz mnie stąd. On może w każdej chwili mnie znaleźć, pospiesz się.
- O czym ty mówisz?
- Hansol!
- Już... już jadę.
- Crown Park.- rozłączyłem się spoglądając niepewnie na mężczyznę - Dziękuję.- ukłoniłem się oddając telefon.
- Kto cię może znaleźć? Potrzebujesz pomocy?
- Nie.
- Ktoś cię pobił... jest w tym hotelu? Przecież to trzeba zgłosić.
- Nie!- złapałem nieznajomego mężczyznę za nadgarstek - Błagam, niech pan tego nie robi. On mnie zabije jak się dowie.
- Zaczekaj tu na mnie.- biznesmen podbiegł na recepcję rzucając na ladę masę pieniędzy. Uważnie przyglądałem się temu co robi. Po chwili recepcjonistka wręczyła mu hotelowy szlafrok i kapcie, które już po kilku sekundach nieznajomy niósł w moją stronę - Nałóż to... na dworze jest bardzo zimno.
- Ale... ja nie mam żeby panu oddać...
- Daj spokój.- machnął ręką narzucając na mnie szlafrok. Wskoczyłem szybko w kapcie idąc na dwór za mężczyzną - Jak masz na imię?
- Byungjoo...
- Dobrze Byungjoo... nie musisz się już bać, wszystko jest dobrze.- odpowiedział paląc papierosa - Ktoś ma cię stąd zabrać, tak?
- Mój przyjaciel...
- Powiesz mi co tu się stało?
- Nie mogę.
- Byungjoo zrozum, że to bardzo poważna sprawa.
- Nie... jeśli pan zadzwoni po policję to on zatłucze mnie na śmierć.
- Kto?- przełknąłem z trudem ślinę wbijając wzrok w cholernie drogie buty biznesmena - Czekaj... jesteś chłopcem do towarzystwa?
- Słucham?!
- Przepraszam... przepraszam, ale zrozum, że to tak wygląda...
- Nie, nie jestem żadną męską dziwką... Porwał mnie mój były partner... jest wojskowym i jest bardzo agresywny...
- Jak to cię porwał?
- Dupek jest nieobliczalny...- otuliłem się bardziej szlafrokiem spoglądając w oczy mężczyzny - Z resztą... nie wiem po co panu o tym mówię...
- Posłuchaj mnie Byungjoo... Masz rację, mnie to nie dotyczy i teoretycznie nie powinno mnie obchodzić, ale widzę jak wyglądasz i widzę jak cholernie się boisz. Widziałeś się w lustrze? Masz obitą całą twarz...
- Ja...
- Chodzi o to, że nie powinieneś tak tego zostawić. Powinieneś jeszcze dzisiaj zadzwonić na policję. Takich się zamyka na długie lata.
- Nie mogę.
- Wiem, że się boisz, ale jeśli tak to zostawisz za kilka dni znów może wyrządzić ci krzywdę. Jak nie tobie to innym osobom... pomyśl o tym.- skinąłem głową stając nieco bliżej mężczyzny. Czułem się przy nim bezpieczniej, a bałem się, że Hyunjae w każdej chwili wyparuje z hotelu - Nie zgłoszę tego, bo nie chcę robić nic przeciwko tobie... Sam powinieneś o to zadbać Byungjoo.
- Tak... ma pan rację.- spojrzałem na niego oblizując rozerwaną wargę - Bardzo dziękuję za pomoc.
- To nic takiego. Musisz bardziej na siebie uważać.- westchnął gasząc papierosa - Zobacz... ktoś chyba tu biegnie.- odwróciłem się pospiesznie widząc biegnącego w moim kierunku Hansola.
- Hansol...- wpadłem w jego ramiona czując jak się rozklejam. Tak się cieszyłem, że go widzę. Byłem pewien, że nigdy więcej nie usłyszę jego głosu i nie spędzę z nim ani jednej chwili.
- Jak ty wyglądasz...- szepnął uważnie mnie oglądając.
- Zabierz mnie stąd.
- Musimy jechać do szpitala.
- Nie... zabierz mnie do domu.
- Jedźcie szybciej. W każdej chwili ktoś może was zobaczyć.- Hansol spojrzał na biznesmena marszcząc brwi - Spokojnie, nic mu nie zrobiłem. Idźcie już.- ukłoniłem się wymuszając uśmiech.
- Dziękuję.- przyjaciel poszedł w moje ślady. Po tym geście złapał mnie za rękę ciągnąc mnie do zaparkowanego nieopodal auta. Gdy się w nim znalazłem i Hansol odjechał poczułem cholerną ulgę. Oparłem się wygodnie o fotel wypuszczając zalegające w płucach, ciężkie powietrze. Akcja jak z filmu, co? Odkąd zacząłem zadawać się z Hyunjae przywykłem do tego typu rzeczy.
- Byungjoo...
- Zabierzesz mnie do siebie? Babcia nie może zobaczyć mnie w takim stanie.
- Jasne, tylko... moim zdaniem lepiej będzie jeśli zobaczy cię najpierw lekarz.
- Nie... Jest okej, to tylko zadrapania.
- Co ty mówisz? Masz spuchnięte oko, rozwaloną wargę, jesteś cały w siniakach...
- Nic mi nie będzie...- uciąłem temat podkręcając ogrzewanie. Było mi potwornie zimno, mimo iż widziałem, że Hansol gotuje się z gorąca - Przepraszam... cholernie mi zimno.
- Jasne, rób co chcesz.
- A...- spojrzałem na przyjaciela lekko się uśmiechając - Dziękuję, że mi pomogłeś.
- Nie zrobiłem nic wielkiego...
- Uratowałeś mnie.
- Byungjoo, no co ty...
- Bałem się, że nigdy już cię nie zobaczę.- pociągnąłem nosem czując jak do oczu napływają mi łzy - Dziękuję, że po mnie przyjechałeś.- Hansol złapał mnie za dłoń uśmiechając się. Czułem jednak sztuczność bijącą od tego uśmiechu.
- Właśnie od tego ma się przyjaciół.
- Czemu tak patrzysz?
- Bałem się o ciebie... cholernie się bałem.- czemu mówi mi coś takiego? Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi...
- Ale nic mi nie jest...- uśmiechnąłem się lekko ściskając go mocniej za rękę.
- Będziemy musieli go zgłosić na policję.
- Nie...
- Byungjoo, on cię porwał i pobił...
- To nic... zostawmy to.
- Dlaczego tak się przed tym bronisz?
- Bo się go boję, okej? Cholernie się go boję i wiem, że nikt nie jest w stanie nic mu zrobić. Błagam cię, nie mieszaj się w to.
- Jak chcesz Byungjoo... Ale jakby co... wiesz, że możesz na mnie liczyć, prawda?
- Pewnie, że wiem.- po dojechaniu do mieszkania Hansola wziąłem prysznic, po czym przebrałem się w jego rzeczy. Cieplutki dresik, bluza, skarpety sięgające kolan... w końcu będę mógł się wygrzać. Po obmyciu twarzy i dekoltu z krwi byłem w stanie zobaczyć jak naprawdę teraz wyglądam. Spuchnięte oko, rozcięta warga, siniaki... norma. Mam nadzieję, że szybko to zejdzie - Wyglądam strasznie, co?- Hansol westchnął podchodząc do mnie, po czym dotknął ostrożnie mojej twarzy, uważnie się jej przyglądając.
- Najgorzej wygląda to oko... bardzo cię boli?
- Tylko trochę.
- A dobrze widzisz?
- Tak, jest okej.
- Na pewno?- skinąłem głową spoglądając na przyjaciela.
- Cieszę się, że cię poznałem Hansol... Dziękuję ci za wszystko.
- Oj no przestań już.- szepnął wtulając mnie w siebie. W jego ramionach mogłem poczuć się bardzo bezpiecznie... od jego ciała biło ciepło, którego nie byłem w stanie opisać. Coś niesamowitego...
- Hansol...
- Hm?- spojrzałem na chłopaka oblizując nieśmiało wargi. Jego bliskość jest czymś, czego bardzo teraz potrzebuję. Zbliżyłem do niego twarz stykając ze sobą nasze nosy. Hansol czuł o co mi chodzi, jednak mimo to nie wycofał się... nie zrobił nic, co mogłoby mnie urazić. Po chwili ułożyłem swoje wargi na jego... Nie potrafiłem zrobić nic więcej... zamurowało mnie. Chłopak jedynie się uśmiechnął ostrożnie składając na moich ustach pocałunek - To chciałeś zrobić?
- Czytasz mi w myślach.- szepnąłem pogłębiając tą pieszczotę.
~c.d.n.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak późno i tak krótko, ale teraz była u mnie na weekend siostra i nie miałam kiedy pisać.
Życzę Wam również udanego roku szkolnego i samych sukcesów! Nie dajcie się!
Buziaki ;*
Oj dzieje się, dzieje... Dobrze, że udało mu się uciec. Opowiadanie świetne :D
OdpowiedzUsuńświetny, czekam na ciąg dalszy, zycze weny <3
OdpowiedzUsuń