Nadal nie mogę pogodzić się z faktem, że ten dupek znów zaczyna mnie prześladować. Jak pomyślę o tym, że wczoraj wieczorem stałem z nim twarzą w twarz, trzęsę się jak głupi. Jestem sparaliżowany do tego stopnia, że nie mogę podnieść się z łóżka. Jak dobrze, że nie mam dziś zajęć na uczelni. Czeka mnie jedynie obiad z Hansolem, ale do tego czasu powinienem wygrzebać się spod kołdry.
- Byungjoo!- zerknąłem na telefon wzdychając.
- Tak?!
- Zejdź proszę na dół!- no tak... dochodziła 10-ta więc dla babci był to już środek dnia. Dość niechętnie wstałem z łóżka narzucając na siebie szlafrok, po czym zszedłem na dół do kuchni, w której przebywała starsza kobieta - Wyspałeś się?
- Tak... raczej tak.- pocałowałem ją w policzek siadając przy stole.
- Mam do ciebie prośbę kochanie.
- Jaką?
- Poszedłbyś na zakupy? Kończy nam się parę rzeczy, a tak dzisiaj wieje, że boję się wychodzić na ulicę.
- Pewnie... zapisz mi tylko co mam kupić.
- Już napisałam listę... zjedz spokojnie śniadanie i pójdziesz.
- Okej.- sięgnąłem po kubek kawy dolewając sobie do niego ostrożnie mleka.
- Byungjoo...- babcia nie odrywając ode mnie wzroku zajęła miejsce przy stole biorąc głęboki oddech - Ten chłopak, który wczoraj tutaj był...
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Rozumiem tylko...
- Babciu... nie wpuszczaj do domu nikogo nieznajomego, dobrze?
- Dobrze, dobrze.- westchnęła podsuwając mi owoce - Nie chciałam cię denerwować.
- Nie zdenerwowałaś mnie... chcę tylko żebyś uważała, to wszystko.- widząc ogromne zmartwienie kobiety stwierdziłem, że muszę spuścić trochę z tonu. Złapałem ją za rękę lekko się uśmiechając - Kocham cię i nie chcę żeby coś ci się stało. On akurat nic ci nie zrobił, ale kolejna obca osoba, którą wpuścisz już może... nie ryzykuj tak.
- Tak kochanie, masz rację.- westchnęła całując mnie w rękę - Jedz i leć na zakupy, bo z tego co wiem jesteś dzisiaj umówiony.
- Skąd to wiesz?
- Mówisz przez sen.- zaśmiała się wstając.
- Poważnie?- wow, to mnie zaskoczyła. W życiu nie powiedziałbym, że gadanie przez sen może przytrafić się akurat mi.
- Mhm... idziesz na obiad z jakimś Hansolem... i bardzo bałeś się, że się na niego spóźnisz.- odchrząknąłem jedynie zajmując się jedzeniem - To twój kolega, prawda?
- Tak... poznaliśmy się wczoraj na treningu.
- Może kiedyś go do nas zaprosisz?
- Jasne... jak tylko lepiej go poznam.- wymusiłem uśmiech kontynuując śniadanie.
*
Po zrobionych zakupach i przebraniu się wyszedłem przed dom czekając na kolegę. Mówił, że po mnie przyjedzie więc trochę ulżyło mi, że nie muszę tłuc się autobusem. W pewnym momencie w uliczkę wjechało srebrne, sportowe auto. Domyśliłem się, że to Hansol... w sumie ten samochód pasuje do niego.
- Ładnie to tak kłamać?- zapytał uchylając szybę od mojej strony.
- Nie rozumiem.
- Ponoć nie mieszkasz w centrum.- aishhh cholera jasna... no tak... ale ze mnie idiota - Wskakuj.- gdy wszedłem do środka chłopak uśmiechnął się ruszając.
- Mieszkam tu od niedawna więc ciężko mi wyznaczać odległości.
- Aaa no to luzik... tym razem ci wybaczę.- zachichotał wyjeżdżając po chwili na główną ulicę - Zabiorę cię do mojej ulubionej knajpy, w której zawsze jem coś ze znajomymi.
- Spoko.- chłopak spojrzał na mnie ponownie się uśmiechając. Odwzajemniłem nieśmiało uśmiech wzdychając - Zdradzisz mi coś?
- Co takiego?
- Jak to jest, że non stop jesteś zadowolony?
- Hm... dobre pytanie.- podsumował stając na czerwonym świetle - Czerpię z życia jak najwięcej, staram się otaczać dobrymi ludźmi, toksycznych dla mnie ludzi odsuwam na bok... cieszę się z błahostek...- uśmiechnął się włączając ogrzewanie gdyż pogoda na dworze dawała dziś wiele do życzenia.
- W jaki sposób odsuwasz od siebie toksycznych ludzi?
- Wow... muszę ci powiedzieć, że zaimponowałeś mi.
- Ja? W jaki sposób?
- Zawsze jak ludzie się poznają lecą podstawowym pakietem pytań.... co lubisz, jakiej muzyki słuchasz, twoje ulubione jedzenie, a ty? Od razu przechodzisz do konkretów.
- Przepraszam, ja...
- Nie... podoba mi się to.- przerwał mi ruszając - No cóż, wracając do twojego pytania. Generalnie jestem osobą, która stanowczo mówi jak coś jej się nie podoba. Nie boję się konfrontacji czy kłótni z ludźmi. Jak widzę, że ktoś źle na mnie wpływa zrywam z tym kimś całkowity kontakt. Mówię mu co mi leży na sercu i się oddalam... Wiesz... brak rozmowy, nie odbieranie telefonów czy późniejsze, głupie usunięcie go z fejsa. Ale uwierz mi, że to działa.- skinąłem głową głębiej się nad tym zastanawiając - Rozumiem, że masz jakiś problem skoro o to pytasz.
- Ja? Nie, coś ty... pytam tak zapobiegawczo.
- Wiesz... nie znamy się, ale jakby co to wal śmiało.- skinąłem jedynie głową czując jak robi mi się ciepło na sercu. W sumie Hansol nie wydaje się być taki zły. Może z czasem się przed nim otworzę i wtedy zrozumie moje dziwne momentami zachowanie nieco lepiej. W końcu zaparkowaliśmy. Tak jak myślałem... dość ekskluzywna dzielnica z równie eleganckimi i drogimi restauracjami... a myślałem, że pójdziemy na ramen do zwykłej budki z rogu ulicy - Nie martw się... moja knajpa jest dość porządnie ukryta. Nikt nas tam nie namierzy.
- A... nie boję się tego.- zaśmiałem się nerwowo.
- Tak tylko mówię.- miał rację. Była to niewielka, kameralna, prowadzona przez starsze małżeństwo restauracja, ukryta między wieżowcami. Bałem się, że zabierze mnie do jednej z tych drogich lokali i jeszcze będzie chciał za mnie płacić... to byłoby strasznie zawstydzające - Dzień dobry!
- Ooo dzień dobry, dzień dobry.- przywitała nas z uśmiechem starsza kobieta stojąca za ladą - To co zwykle?
- Zgadza się.- usiedliśmy przy stoliku ukrytym za drewnianym parawanem.
- Dobrze się chyba znacie.
- Mhm... jestem tu stałym bywalcem.
- O proszę... a co zamówiłeś?
- Gogi-gui... mam nadzieję, że lubisz.
- Żartujesz? Uwielbiam.- Hansol zaśmiał się nalewając nam przyniesioną przez starszego mężczyznę wodę.
- Ja nie mogę pić, ale jeśli masz ochotę na jakiś alkohol...
- Nieee... nie, nie piję.
- W ogóle?
- Mhm... brzydzę się alkoholem.
- Ah... przepraszam, nie wiedziałem.
- Daj spokój.- uśmiechnąłem się upijając łyk wody - Nic się przecież nie stało.
- No dobra Byungjoo... to może powiesz mi o sobie coś więcej?
- Mmm... zależy co chciałbyś wiedzieć.
- Chciałbym być twoim kumplem więc raczej wszystko.- uśmiechnął się rozkładając na grillu przyniesione mięso oraz warzywa. Chce się ze mną przyjaźnić? Wow... pierwszy raz słyszę coś takiego.
- Ja... cóż... przeprowadziłem się tu z Suwon i zamieszkałem z babcią. Moi rodzice pracują w Stanach... em... w tym roku zacząłem studia i jak sam wiesz treningi. W sumie nie wiem co mam mówić...- zaśmiałem się nerwowo pomagając chłopakowi z grillem - Jak sam widzisz mam dość nudne życie.
- Hm... czemu nie zostałeś w Suwon?- poczułem jak moje serce przyspiesza. Wziąłem głęboki oddech upijając ponownie łyk wody.
- Ja... no... rodzice mi kazali zamieszkać z babcią. Nie chcieli żebym został sam.... po za tym wiesz... studia i tak dalej... lepiej jednak studiować w większym mieście.- widziałem jak chłopak uważnie mi się przygląda. Pewnie czuł, że kłamię, ale co miałem mu od tak wyznać prawdę?
- No tak, rozumiem.
- Tooo... może teraz ty?
- Chcesz żebym coś o sobie powiedział?- skinąłem pospiesznie głową ładując do buzi kawałek mięsa - Hm... zacząłem teraz naukę na trzecim roku studiów. Tańczę, pomagam w schronisku dla zwierzaków. Mieszkam w Seoulu od urodzenia, ale mimo to wyprowadziłem się od rodziców... mam swoje mieszkanie, samochód, masę przyjaciół... raj.- uśmiechnął się jedząc.
- A... kim są twoi rodzice?
- Mają swoją firmę.- no tak, to wszystko tłumaczy - Mam nadzieję, że nie weźmiesz mnie za rozpieszczonego dupka, który szasta tylko pieniędzmi rodziców.
- Zwariowałeś? W życiu bym tak nie pomyślał.- zapchałem buzię warzywami i ryżem przyglądając się uważnie koledze - A... może wziąłbyś mnie kiedyś do schroniska, co?
- Jasne, kiedy tylko zechcesz.
- Potrzebuję psa obronnego.- zaśmiałem się.
- Byungjoo... no przecież od samego początku czułem, że jest coś nie tak.
- A nie nie... to dla babci. Boję się jak zostaje sama w domu.
- A... czego konkretnie się boisz?- wbiłem wzrok w stół odkładając pałeczki - Powiedz co się dzieje, może jakoś pomogę.
- Nie pomożesz Hansol.... ja... można powiedzieć, że mam prześladowcę i... wolałbym o tym nie rozmawiać.
- Nie nie, poczekaj... jak to prześladowcę? Dlaczego?
- Hansol...
- Mów.
- To mój były facet, zadowolony?- wstałem narzucając na siebie bluzę - Dzięki za obiad...- ruszyłem w stronę wyjścia słysząc za sobą nawoływania chłopaka. Ale wstyd... nikt nie wie o tym, że miałem faceta... absolutnie nikt, ale Hansol tak na mnie naciskał, że nie dałbym rady już dłużej tego ukrywać. Z jednej strony trochę mi ulżyło, ale z drugiej poczułem potworne zażenowanie jakby fakt posiadania partnera tej samej płci był czymś złym...
Skręciłem w uliczkę, w której znajduje się dom babci, po czym zamyślony ruszyłem do mieszkania. Chciałem znaleźć się już w swoim pokoju i odetchnąć. Musiało mi przejść przez głowę to, że przyznałem się przed kimś do tak żenującej dla mnie sprawy.
- Dzień dobry.- podskoczyłem odwracając się pospiesznie za siebie.
- Co ty tu robisz...- Hyunjae podszedł do mnie łapiąc mnie za rękę - Nie dotykaj mnie.
- Już nie bądź taki groźny.
- Chcę tylko żebyś mnie puścił...- mężczyzna uśmiechnął się puszczając mój nadgarstek - Czego chcesz?
- Tęsknię za tobą Bjoo. Chciałem się z tobą zobaczyć.
- Nie chrzań... nie możesz znaleźć kolejnego naiwniaka, który poleci na twoje słabe teksty i prezenciki?
- Swego czasu bardzo kręciło cię dostawanie wszystkiego o czym tylko pomyślałeś. Wtedy jakoś nie narzekałeś.
- Odwal się...
- Bjoo... powiedz czego teraz chcesz.- Hyunjae nachylił się do mojego ucha wywołując ciarki na moich plecach - Może chcesz własne mieszkanko, hm? Albo może potrzebujesz na czesne na studia? Powiedz... dogadamy się.
- Skończyłem z tym i skończyłem z tobą... daj mi spokój.
- Byungjoo... tylko godzinka...
- Ja cię kochałem dupku.- warknąłem spoglądając niepewnie mężczyźnie w oczy - Jak możesz mówić mi teraz coś takiego?
- Też cię kochałem... nadal cię kocham, ale nie ma niczego bez pieniędzy... nawet miłości.
- Pieprzysz... na początku związku tak do tego nie podchodziłeś... po powrocie z Afganistanu zaczęło ci walić na łeb...
- Uważaj co mówisz.
- Mogę mówić co mi się rzewnie podoba... teraz już nie oberwę za to po pysku.
- Pewny jesteś?- parsknąłem śmiechem odpychając od siebie mężczyznę.
- O tym właśnie mówię... zniknij w końcu z mojego życia.- zagryzłem wargę uciekając wręcz do domu. Mam go dość. Nie mogę przecież zgłosić go na policję. Jest tak wysoko postawiony, że policja nie jest w stanie nic mu zrobić. Nie wrócę do niego choć wiem, że byłoby to najlepsze rozwiązanie. Wolałbym zginąć niż znów się z nim spotykać - Jestem!- pobiegłem na górę do swojego pokoju, po czym rzuciłem się na łóżko zamykając oczy. Miałem ochotę się rozpłakać... trochę mnie to wszystko przerosło.
- Skarbie...- westchnąłem starając się zachować jeszcze przez kilka minut twarz.
- Tak babciu?
- Kolega do ciebie przyszedł.- tego już za wiele. Poderwałem się z łóżka biegnąc w stronę drzwi.
- Jeszcze raz tu przyjdziesz to zgłoszę cię na policję!- wrzasnąłem widząc stojącą w progu babcię u boku Hansola - O... przepraszam...
- Wnuniu...
- Przepraszam... zejdź na dół, wszystko jest w porządku.
- Na pewno?
- Tak... wejdź Hansol.- gdy chłopak wszedł do pokoju pocałowałem babcię w czoło wymuszając uśmiech - Jest okej, nie martw się.
- Herbatki wam zrobię.
- Dzięki babciu.- westchnąłem zamykając za nią drzwi - Nie wiedziałem, że to ty...
- Pewnie myślałeś, że to ten facet, z którym gadałeś na dole.
- Co...
- Przyjechałem cię przeprosić i zobaczyłem jak z nim rozmawiasz... to twój były?- skinąłem jedynie głową - Jest dużo starszy od ciebie.
- Co za różnica....
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- A... nie boję się tego.- zaśmiałem się nerwowo.
- Tak tylko mówię.- miał rację. Była to niewielka, kameralna, prowadzona przez starsze małżeństwo restauracja, ukryta między wieżowcami. Bałem się, że zabierze mnie do jednej z tych drogich lokali i jeszcze będzie chciał za mnie płacić... to byłoby strasznie zawstydzające - Dzień dobry!
- Ooo dzień dobry, dzień dobry.- przywitała nas z uśmiechem starsza kobieta stojąca za ladą - To co zwykle?
- Zgadza się.- usiedliśmy przy stoliku ukrytym za drewnianym parawanem.
- Dobrze się chyba znacie.
- Mhm... jestem tu stałym bywalcem.
- O proszę... a co zamówiłeś?
- Gogi-gui... mam nadzieję, że lubisz.
- Żartujesz? Uwielbiam.- Hansol zaśmiał się nalewając nam przyniesioną przez starszego mężczyznę wodę.
- Ja nie mogę pić, ale jeśli masz ochotę na jakiś alkohol...
- Nieee... nie, nie piję.
- W ogóle?
- Mhm... brzydzę się alkoholem.
- Ah... przepraszam, nie wiedziałem.
- Daj spokój.- uśmiechnąłem się upijając łyk wody - Nic się przecież nie stało.
- No dobra Byungjoo... to może powiesz mi o sobie coś więcej?
- Mmm... zależy co chciałbyś wiedzieć.
- Chciałbym być twoim kumplem więc raczej wszystko.- uśmiechnął się rozkładając na grillu przyniesione mięso oraz warzywa. Chce się ze mną przyjaźnić? Wow... pierwszy raz słyszę coś takiego.
- Ja... cóż... przeprowadziłem się tu z Suwon i zamieszkałem z babcią. Moi rodzice pracują w Stanach... em... w tym roku zacząłem studia i jak sam wiesz treningi. W sumie nie wiem co mam mówić...- zaśmiałem się nerwowo pomagając chłopakowi z grillem - Jak sam widzisz mam dość nudne życie.
- Hm... czemu nie zostałeś w Suwon?- poczułem jak moje serce przyspiesza. Wziąłem głęboki oddech upijając ponownie łyk wody.
- Ja... no... rodzice mi kazali zamieszkać z babcią. Nie chcieli żebym został sam.... po za tym wiesz... studia i tak dalej... lepiej jednak studiować w większym mieście.- widziałem jak chłopak uważnie mi się przygląda. Pewnie czuł, że kłamię, ale co miałem mu od tak wyznać prawdę?
- No tak, rozumiem.
- Tooo... może teraz ty?
- Chcesz żebym coś o sobie powiedział?- skinąłem pospiesznie głową ładując do buzi kawałek mięsa - Hm... zacząłem teraz naukę na trzecim roku studiów. Tańczę, pomagam w schronisku dla zwierzaków. Mieszkam w Seoulu od urodzenia, ale mimo to wyprowadziłem się od rodziców... mam swoje mieszkanie, samochód, masę przyjaciół... raj.- uśmiechnął się jedząc.
- A... kim są twoi rodzice?
- Mają swoją firmę.- no tak, to wszystko tłumaczy - Mam nadzieję, że nie weźmiesz mnie za rozpieszczonego dupka, który szasta tylko pieniędzmi rodziców.
- Zwariowałeś? W życiu bym tak nie pomyślał.- zapchałem buzię warzywami i ryżem przyglądając się uważnie koledze - A... może wziąłbyś mnie kiedyś do schroniska, co?
- Jasne, kiedy tylko zechcesz.
- Potrzebuję psa obronnego.- zaśmiałem się.
- Byungjoo... no przecież od samego początku czułem, że jest coś nie tak.
- A nie nie... to dla babci. Boję się jak zostaje sama w domu.
- A... czego konkretnie się boisz?- wbiłem wzrok w stół odkładając pałeczki - Powiedz co się dzieje, może jakoś pomogę.
- Nie pomożesz Hansol.... ja... można powiedzieć, że mam prześladowcę i... wolałbym o tym nie rozmawiać.
- Nie nie, poczekaj... jak to prześladowcę? Dlaczego?
- Hansol...
- Mów.
- To mój były facet, zadowolony?- wstałem narzucając na siebie bluzę - Dzięki za obiad...- ruszyłem w stronę wyjścia słysząc za sobą nawoływania chłopaka. Ale wstyd... nikt nie wie o tym, że miałem faceta... absolutnie nikt, ale Hansol tak na mnie naciskał, że nie dałbym rady już dłużej tego ukrywać. Z jednej strony trochę mi ulżyło, ale z drugiej poczułem potworne zażenowanie jakby fakt posiadania partnera tej samej płci był czymś złym...
Skręciłem w uliczkę, w której znajduje się dom babci, po czym zamyślony ruszyłem do mieszkania. Chciałem znaleźć się już w swoim pokoju i odetchnąć. Musiało mi przejść przez głowę to, że przyznałem się przed kimś do tak żenującej dla mnie sprawy.
- Dzień dobry.- podskoczyłem odwracając się pospiesznie za siebie.
- Co ty tu robisz...- Hyunjae podszedł do mnie łapiąc mnie za rękę - Nie dotykaj mnie.
- Już nie bądź taki groźny.
- Chcę tylko żebyś mnie puścił...- mężczyzna uśmiechnął się puszczając mój nadgarstek - Czego chcesz?
- Tęsknię za tobą Bjoo. Chciałem się z tobą zobaczyć.
- Nie chrzań... nie możesz znaleźć kolejnego naiwniaka, który poleci na twoje słabe teksty i prezenciki?
- Swego czasu bardzo kręciło cię dostawanie wszystkiego o czym tylko pomyślałeś. Wtedy jakoś nie narzekałeś.
- Odwal się...
- Bjoo... powiedz czego teraz chcesz.- Hyunjae nachylił się do mojego ucha wywołując ciarki na moich plecach - Może chcesz własne mieszkanko, hm? Albo może potrzebujesz na czesne na studia? Powiedz... dogadamy się.
- Skończyłem z tym i skończyłem z tobą... daj mi spokój.
- Byungjoo... tylko godzinka...
- Ja cię kochałem dupku.- warknąłem spoglądając niepewnie mężczyźnie w oczy - Jak możesz mówić mi teraz coś takiego?
- Też cię kochałem... nadal cię kocham, ale nie ma niczego bez pieniędzy... nawet miłości.
- Pieprzysz... na początku związku tak do tego nie podchodziłeś... po powrocie z Afganistanu zaczęło ci walić na łeb...
- Uważaj co mówisz.
- Mogę mówić co mi się rzewnie podoba... teraz już nie oberwę za to po pysku.
- Pewny jesteś?- parsknąłem śmiechem odpychając od siebie mężczyznę.
- O tym właśnie mówię... zniknij w końcu z mojego życia.- zagryzłem wargę uciekając wręcz do domu. Mam go dość. Nie mogę przecież zgłosić go na policję. Jest tak wysoko postawiony, że policja nie jest w stanie nic mu zrobić. Nie wrócę do niego choć wiem, że byłoby to najlepsze rozwiązanie. Wolałbym zginąć niż znów się z nim spotykać - Jestem!- pobiegłem na górę do swojego pokoju, po czym rzuciłem się na łóżko zamykając oczy. Miałem ochotę się rozpłakać... trochę mnie to wszystko przerosło.
- Skarbie...- westchnąłem starając się zachować jeszcze przez kilka minut twarz.
- Tak babciu?
- Kolega do ciebie przyszedł.- tego już za wiele. Poderwałem się z łóżka biegnąc w stronę drzwi.
- Jeszcze raz tu przyjdziesz to zgłoszę cię na policję!- wrzasnąłem widząc stojącą w progu babcię u boku Hansola - O... przepraszam...
- Wnuniu...
- Przepraszam... zejdź na dół, wszystko jest w porządku.
- Na pewno?
- Tak... wejdź Hansol.- gdy chłopak wszedł do pokoju pocałowałem babcię w czoło wymuszając uśmiech - Jest okej, nie martw się.
- Herbatki wam zrobię.
- Dzięki babciu.- westchnąłem zamykając za nią drzwi - Nie wiedziałem, że to ty...
- Pewnie myślałeś, że to ten facet, z którym gadałeś na dole.
- Co...
- Przyjechałem cię przeprosić i zobaczyłem jak z nim rozmawiasz... to twój były?- skinąłem jedynie głową - Jest dużo starszy od ciebie.
- Co za różnica....
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
tak, coraz ciekawiej, chociaż mam nadzieję, że się z nim jeszcze zobaczy z kilka razy xD
OdpowiedzUsuńuwielbiam różnice wieku w związkach
UsuńJeju, akcja tak szybko się rozkręca, tyle się dzieje, jest super!!! Uwielbiam Hansola, jest cudowny, a w tej roli kochanego kolegi wprost idealny. Jedyne co mnie rozśmieszyło to fakt, że niedawno ujawnił się jako ktoś aseksualny, a teraz jest w Twoim opowiadaniu XD Mega, czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej zaczyna mi się podobać te opowiadanie. Nie mogę doczekać się kolejnej części :D
OdpowiedzUsuń