Zwlokłem się z łóżka leniwie się przeciągając. Czuję się jak zombie... nie mam na nic siły, jestem wiecznie zmęczony i pozbawiony jakichkolwiek chęci do życia.
Sanha jeszcze spał leżąc na brzuchu. Pocałowałem go w nagie, lodowate plecy, po czym ruszyłem do kuchni, by przygotować nam śniadanie. Gdy wyjąłem z szafki igły zatrzymałem się na chwilę głęboko wzdychając. Dlaczego w zasadzie to robię? Jakie ja mam z tego korzyści? Karmię chłopaka własną krwią... przez ostatnie tygodnie straciłem jej naprawdę wiele przez co jestem strasznie osłabiony. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie nie pomagać mu. Kocham go... gdybym mu nie pomagał, straciłbym go na zawsze. Usiadłem więc przy stole i wkłuwają się w posiniaczone zgięcie ręki pobrałem kolejną porcję krwi. To tak cholernie boli... Zacisnąłem powieki, spod których po chwili wypłynęły łzy. Nie mam już siły udawać, że wszystko jest w porządku. Jedyną osobą, z którą mogę o tym porozmawiać i która wie jaka jest sytuacja jest Yoojin- siostra 16-latka.
Schowałem potrzebne sprzęty do szafki, a szklankę z krwią wstawiłem do lodówki. Dzisiaj rano gdy jeszcze nie wstałem z łóżka miałem straszną ochotę na tosty z awokado... teraz jednak ochota ta minęła, a moje śniadanie skończyło się na mocnej kawie. Pijąc gorący, gorzki napój spojrzałem na zegarek, który wskazywał 06:32.
- Mam godzinę do wyjścia.- szepnąłem otwierając na oścież okno, które wybiegało na jedną z głównych, jednak mimo to niezwykle spokojnych ulic, po których już biegały starsze osoby, by kupić jak najświeższe warzywa. Do godziny 09:00 ulica ta jest czymś w rodzaju rynku. Można na niej znaleźć stoiska z warzywami, owocami, świeżym mięskiem czy z kwiatami. Po tej godzinie ulica staje się kompletnie pusta. Od czasu do czasu przechadzają się po niej turyści, czasami można spotkać na niej starsze, urocze małżeństwa, jednak tak jak mówiłem, zwykle ulice Takayamy są całkowicie puste co ogromnie mnie cieszy. Na wprost mojego kuchennego okna swoje stoisko ma babcia Sanha, która sprzedaje domowej uprawy warzywa, które no nie powiem... są najlepsze w całym miasteczku. Gdy kobieta mnie zauważyła, uśmiechnęła się serdecznie machając mi. Ukłoniłem się jej proponując kawy, jednak ta podziękowała mówiąc, że stanie jej od niej serce. Zaśmiałem się czując jak lodowate dłonie owijają się wokół mojego pasa. Pospiesznie odsunąłem się od okna spoglądając na niewyspanego blondyna - Czemu już wstałeś?- zdziwiony chłopak przetarł oczy ziewając.
- A co to za powitanie Hyung?
- Przepraszam.- objąłem chłopaka w talii całując go - Czemu nie śpisz?
- Mam szkołę... wprawdzie dopiero na 10:00, ale chciałem jeszcze rano cię zobaczyć.- nie da się go nie kochać. Uśmiechnąłem się delikatnie cmokając go ponownie, jednak tym razem w czoło - O której dzisiaj kończysz wykłady?
- Planowo o 15, ale wykładowczyni prawa sądowego chciała nam zrobić dzisiaj wykład, bo nie może go zrobić w środę.
- Rozumiem.- chłopak westchnął siadając przy stole. Wyjąłem z lodówki wcześniej przygotowaną krew wręczając ją partnerowi.
- Co to za mina?- Sanha milczał wpatrując się w szklankę, jednak jego wzrok dość często uciekał na mnie - Sanha... [włączamy]
- Jakie to uczucie?- zmarszczyłem brwi przekręcając lekko głowę w bok.
- Chyba nie rozumiem...
- Jakie to uczucie ratować nieżyjącą już osobę kosztem własnego zdrowia i życia?- wziąłem głęboki oddech wbijając wzrok w podłogę - Przepraszam...
- Bardzo cię kocham... taka odpowiedź powinna ci wystarczyć.
- Ale...
- To czy przez to umrę czy nie, nie ma dla mnie żadnego znaczenia.- ruszyłem do pokoju, po czym zacząłem wyciągać z szafy części mundurku. W pewnym momencie poczułem szarpnięcie, przez które wylądowałem na łóżku. Sanha usiadł na mnie, po czym zaczął całować mnie po twarzy - Spieszę się... poczekaj do wieczora.- chłopak był nieobecny - Słyszysz? Przestań skarbie.- w pewnym momencie Sanha zerwał ze mnie koszulkę podgryzając mój prawy obojczyk i szyję - Nie rób tego!- zerknąłem na chłopaka... jego oczy były zalane krwią, a twarz stała się bledsza niż zwykle - Sanha...- wtedy też poczułem silne ugryzienie w szyję, które sprawiło, że zacząłem wrzeszczeć jak opętany. Ból był nie do opisania. Sanha trzymał mnie bardzo mocno nie dając mi możliwości jakiegokolwiek ruchu - Przestań!- zacząłem pluć krwią... przez to, że leżałem na plecach, zacząłem się w końcu nią dusić. Moje powieki stały się bardzo ciężkie. Całkowicie opadłem z sił, nie mogąc walczyć dalej z partnerem. W pewnym momencie Sanha spojrzał na mnie z tym samym wyrazem dziecięcej, uroczej buźki.
- Błagam, wybacz mi Hyung...- to były ostatnie słowa jakie usłyszałem tamtego dnia...
*
Obudziłem się. Gdy zerknąłem przez okno ujrzałem całkowitą ciemność.
- Jeszcze noc, jak dobrze.- szepnąłem wskakując w kapcie. Powolnym krokiem ruszyłem do łazienki, by załatwić swoją fizjologiczną potrzebę. Dziwne... zwykle musiałem podświetlać sobie drogę telefonem... tym razem doszedłem do łazienki nie obijając się przy okazji o każdy możliwy mebel. Po wejściu do łazienki spojrzałem na zegar wiszący nad lustrem... dochodziła 02:00 w nocy - Co...- spojrzałem na siebie w lustrze. Moja twarz nabrała młodzieńczej sprężystości, a fioletowe sińce pod oczami po prostu zniknęły. Czułem jednak, że jest to wina nocnego mroku. Wiedziałem, że gdy rano spojrzę w to samo lustro, znów ujrzę swoją fioletową, wymęczoną twarz. Spuściłem wodę wracając bez żadnych problemów do łóżka, w którym po dotknięciu cieplutkiej pościeli od razu zasnąłem.
- Eunwoo...- czułem jak Sanha głaszcze mnie po ramieniu. Uśmiechnąłem się przekręcając się na plecy.
- Heeej.- przyłożyłem dłoń do jego policzka, delikatnie go po nim głaszcząc. Dziwne... przez tą noc okropnie się za nim stęskniłem - Czuję jakbym nie widział cię kilka lat.- zaśmiałem się cmokając go. Sanha uśmiechnął się nerwowo, po czym zatopił się w zagłębieniu mojej szyi całując je - Sanhaaaa... muszę wstawać na uczelnię.
- Dzisiaj jest sobota.- szepnął niepewnie na mnie spoglądając.
- Poważnie? Jestem pewien, że miałem iść dzisiaj na zajęcia.- ten dzieciak jest tak piękny. Uwielbiam gdy patrzy na mnie w ten sposób - To co? Jak rozpoczniemy ten weekend?
- Sam nie wiem od czego zacząć...
- Mmm co jest z tobą?- czuję jakbym odżył... znów czuję się pełen energii i chęci do życia.
- Hyung, ja...
- Później porozmawiamy.- przyciągnąłem do siebie 16-latka namiętnie go całując - Kiedy się ostatnio tak całowaliśmy?- zapytałem między pocałunkami szeroko się uśmiechając.
- No już jakiś... jakiś czas temu.
- Mmm...- cmoknąłem blondyna spoglądając na niego - Założyłeś aparat? Kiedy?
- Jakiś czas temu...- szepnął wstając z łóżka.
- Poważnie?... musiałem być nieźle zajęty uczelnią.- chłopak przytaknął idąc w stronę salonu - Sanha.
- Tak?
- Uśmiechnij się.- blondyn uśmiechnął się prezentując urocze druciki znajdujące się na jego zębach - Ooo jak słodko wyglądasz.- zerwałem się z łóżka podbiegając do partnera, po czym zawiesiłem się na jego barkach - Wiesz co?
- Co takiego?
- Od rana czuję się jakoś dziwnie.
- To znaczy jak?
- Mam masę energii, co jest naprawdę dziwne.- cmoknąłem go w policzek podbiegając do lodówki - Ale jestem głodny.- mówiąc to wyciągnąłem z niej pierwszą, lepszą rzecz, wpakowując ją sobie do ust. Po chwili jednak poczułem jak mnie mdli, przez co w podskokach poleciałem do łazienki wymiotując. Umyłem twarz spoglądając ponownie w lustro... noc jednak mnie nie zmyliła. Naprawdę moja twarz wygląda tak jak kiedyś... jest perfekcyjnie gładka, bez oznak zmęczenia i wyniszczenia organizmu - Aishhh przepraszam... musiałem coś wczoraj zje...- otworzyłem szeroko oczy spoglądając w okno - Ty też to widzisz?- blondyn skinął jedynie głową. Za oknem padał śnieg, a jego gruba, puchata warstwa zalegała na ulicach Takayamy - Śnieg we wrześniu?
- Mamy grudzień...- oniemiałem. Spojrzałem na Sanha, który nerwowo bawił się palcami.
- Co takiego...
- Hyung...
- Poczekaj...- podszedłem do stołu, przy którym siedział 16-latek - Moja twarz znów wygląda jak u normalnego, zdrowego człowieka... wymiotuję po zwykłym jedzeniu... doskonale widzę w ciemnościach, a dzisiaj rano po zobaczeniu cię miałem wrażenie, że nie widziałem cię dobre kilka lat...- czułem jak ból i strach rozsadzają mnie od środka - Jaki mamy rok...
- 2016.... spałeś cztery miesiące...
- Jak to spałem? Sanha, ty.... nie...
- Wybacz mi...- szepnął zaciskając ze strachu dłonie w pięści. Osunąłem się na ziemię nie wiedząc co mam powiedzieć - Nie miałem wyboru, zrozum... jest mi tak bardzo wstyd...
- Jak... jak mogłeś...
- Zrobiłem to, bo cię kocham...
- Nie chciałem tego! Jak mogłeś?!- Sanha wybuchł płaczem siadając na przeciwko mnie.
- Cztery miesiące temu... jakbyś nadal mnie karmił, zostałoby ci kilka dni życia... byłeś strasznie wyczerpany... Gdybym cię nie zmienił, dawno bym cię stracił.- chłopak wziął głęboki oddech chcąc pogłaskać mnie po twarzy - Zrobiłem to bo bałem się cię stracić...
- To cię nie usprawiedliwia!- odepchnąłem go wstając dość chwiejnie - Cztery miesiące... co z moją uczelnią?! Z rodziną?!... Sanha, czy ty wiesz co zrobiłeś?!- blondyn zamilkł spuszczając głowę w dół - Dlaczego ze mną o tym nie porozmawiałeś?!
- Eunwoo...- miałem ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, że go nienawidzę, jednak wiedziałem, że teraz tkwimy w tym bagnie razem i że musimy się nawzajem wspierać - Bardzo cię przepraszam... kocham cię tak mocno, że nie wyobrażałem sobie utraty ciebie...
- Sanha...- po moich policzkach popłynęły łzy.
- Wziąłem ci dziekankę... rodzinie powiedziałem, że bardzo dużo się uczysz i jak tylko zdasz wszystkie egzaminy to ich odwiedzisz... Przepraszam...- skinąłem głową wycierając mokre policzki.
- Boję się...
- Będę przy tobie cały czas.- Sanha podszedł do mnie niepewnie mnie obejmując. Wtuliłem się w niego szlochając - Nie pozwolę żebyś się bał i czuł się źle... Wszystko będzie dobrze, zobaczysz...- spojrzałem na niego nadal nie dopuszczając do siebie myśli związanej z tym, co się właśnie stało.
- Uratowałeś mnie tym przed ostateczną śmiercią?
- Twoja śmierć przypisana była na 21 września... Gdybym cię wtedy nie zamienił...
- Rozumiem..- wtuliłem się w niego powoli przypominając sobie, co właściwie się stało. Szykowałem się do wyjścia na uczelnię. Sanha rzucił się na mnie gryząc mnie w szyję... Tamtego dnia zapadłem w 4-miesięczny sen... To dla mnie niepojęte... Zanim zrozumiem jak będzie teraz wyglądać moje życie, zdążę się już zestarzeć i wychowywać dzieci Yoojin.
- Przepraszam Eunwoo...
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czy ktoś z Was wybiera się na Zlot Fanów K-pop'u, który jest organizowany 13.08.2016 w Krakowie? Spotykamy się pod Galerią Krakowską o 11:45, skąd tłumem przejdziemy na Krakowski Rynek. Start o godzinie 12:00! Zlot ma trwać do godziny 17:00, po którym odbędzie się after party w klubie Amnesia. Wejście na imprezę od godziny 19:00!
Zapraszam skarby!~
omg, dobre to! <333 kocham kocham!!! :D ciekawe, co jeszcze dla nas tam przygotowałaś! :D
OdpowiedzUsuńAaaa boskie kocham takie klimaty
OdpowiedzUsuńAaaa boskie kocham takie klimaty
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opko. Jest tak cudne, że mogłabym czytać je i czytać, bez przerwy. Potrafisz zaciekawić czytelnika.
OdpowiedzUsuńPisz i nie przestawaj 😄
Co do Twojego pytania, to ja niestety nie wybieram się na Zlot Fanów K-pop'u w Krakowie 😞 i strasznie tego żałuję...