25 lipca 2016

Eunwoo&Sanha~cz.6 [Takayama]



- Wyglądam strasznie...- szepnąłem patrząc na swoje lustrzane odbicie. Właśnie wziąłem wieczorny prysznic, gdzie zaraz po nim stanąłem przed lustrem, by obejrzeć swoje ciało. Jest na nim masa krwiaków i fioletowych siniaków po ugryzieniach Sanha. Jakiś czas temu obiecałem jednak Yoojin, że nie pozwolę chłopakowi krzywdzić mieszkańców Takayamy i że jedynym dla niego pożywieniem będę ja... tak też się dzieje, a ja coraz bardziej nie mam na to wszystko siły.
- Hyuuung... długo jeszcze?- pukanie do drzwi zwiastujące zniecierpliwienie Sanha.
- Nie, już wychodzę.- narzuciłem na siebie bokserki oraz białką koszulkę, po czym otworzyłem drzwi.
- Eunwoo...- ta mina. Westchnąłem przytakując, po czym skierowałem się w stronę sypialni, w której położyłem się na łóżku. Blondyn usiadł nade mną podciągając mój t-shirt - Przepraszam.- szepnął wgryzając się w mój posiniaczony brzuch. Zacisnąłem powieki łapiąc się kurczowo pościeli. Mam na sobie dziesiątki siniaków spowodowanych ugryzieniami, ale mimo to raczej nigdy nie przywyknę do tego okropnego bólu.
- Sanha...- jęknąłem czując jak do oczu napływają mi łzy. Chłopak mruknął przerywając "posiłek". Gdy się podniósł, wytarł dokładnie usta spoglądając na mnie - Dzisiaj wgryzłeś się wyjątkowo mocno.- starałem się przykryć ból sztucznym uśmiechem, ale niesforna łza, która wypłynęła z mojego oka wszystko zdradziła.
- Wybacz mi...- szepnął chłopak spuszczając głowę - Powinienem znaleźć do jedzenia kogoś innego.
- Nie pozwalam ci na to.- opuściłem koszulkę głaszcząc partnera po głowie - Chodź się przytulić.
- Nie zasłużyłem.- uśmiechnąłem się ciągnąc na siebie blondyna. Gdy jego głowa spoczęła na mojej klatce piersiowej, podłożyłem sobie kilka poduszek spoglądając na niego.
- Daj buzi aniołku.- ten jednak cmoknął mnie jedynie w kącik ust - Sanha...
- Moje ugryzienia bardzo bolą?
- Hm? Czemu o to pytasz?
- Tak czy nie?... tylko szczerze.
- Bolą, ale są do zniesienia... nie przejmuj się. 
- Nie chcę cię krzywdzić...- nastolatek westchnął głaszcząc mnie po klatce piersiowej - Bez tego jednak zniknę na dobre, a chcę być z tobą tak długo jak to możliwe...
- Sanha...- westchnąłem łąpiąc go za podbródek, czym zmusiłem go do spojrzenia mi w oczy - Jeśli nie daj Boże coś ci się stanie i... umrzesz... możesz być pewien, że pociągniesz mnie za sobą.
- Co ty wygadujesz Hyung...
- Nie potrafiłbym teraz bez ciebie żyć. 
- Ale...
- Kocham cię durniu, zrozum to.- Sanha uśmiechnął się lekko, po czym czule mnie pocałował.
- Też cię kocham, ale nie chcę żebyś przeze mnie cierpiał.
- Nie rozmawiajmy już o tym.- przyciągnąłem do siebie partnera zatapiając się w jego słodkich wargach. Sanha odwzajemniał pocałunki mrucząc jak zadowolony kocur. Gdzie ja miałem oczy prowadzając się do tej pory z dziewczynami? Dopiero przy tym klusku czuję się spełniony i naprawdę szczęśliwy. Ułożyłem chłopaka na plecach, całując jego lodowatą szyję i obojczyki. Blondyn pojękiwał ciągnąc mnie delikatnie za włosy. Robiło mi się naprawdę gorąco... tradycyjnie do czasu.
- Ja otworzę.- westchnąłem spoglądając na uśmiechniętego 16-latka, który zerwał się z łóżka.
- Kotek, daj spokój... zajmijmy się teraz sobą. 
- Cierpliwości Hyung... obiecuję, że będzie warto trochę czekać.- wiem to... uśmiechnąłem się wpatrując się w sufit. Po chwili jednak usłyszałem głos chłopaka - Eunwoo, masz gościa!- ja i gość? Dziwne... Zwlokłem się z łóżka, zapominając o tym, że idę z odkrytymi nogami i ramionami, gdzie mam pełno krwiaków i śladów po zębach. W progu stał mój kolega z uczelni. Właśnie! Trochę czasu już minęło, a ja od dwóch tygodni jestem studentem... zapomniałem się pochwalić.
- Hej Koichi... co ty tutaj robisz?- naprawdę zdziwiłem się jego wizytą, gdyż chłopak mieszka w akademiku obok uczelni, a jak wiecie, studiuję w innym mieście - Wejdź do środka.
- Hej...- przystojny brunet wszedł do mieszkania uważnie obserwując Sanha - To... twój współlokator?
- Współlokator, właściciel tego domu i mój chłopak.- powiedziałem dumnie patrząc jak Sanha uroczo się czerwieni - Chcesz coś pić? Pewnie jesteś zmęczony.
- Przywiozłem coś ze sobą.- z niewielkiej walizki chłopak wyciągnął największą, dostępną butelkę sake. Zacisnąłem powieki klepiąc się w czoło.
- Który dzisiaj?
- 16 wrzesień.
- Aishhh... no tak... przepraszam, zapomniałem o tym.- zapomniałem, że umawiałem się na dzisiaj z Koichim na picie. Miał przyjechać do mnie na weekend... dzisiaj piątek więc wszystko się zgadza.
- Żaden problem... mam nadzieję, że to nadal aktualne.
- Pewnie, że tak... rozgość się.
- Hyung, o co chodzi?
- Ah tak.- odciągnąłem blondyna na bok cmokając go w czoło - Koichi miał wpaść do mnie w ten weekend, ale tak byłem zajęty tobą, że całkowicie o tym zapomniałem. 
- Winisz mnie?- zapytał przestraszony otwierając szeroko oczy.
- Nie, absolutnie... przepraszam jeśli to tak zabrzmiało.
- W porządku.- blondyn westchnął zerkając na Koichiego - Mam się usunąć z mieszkania?
- Zwariowałeś? Spędzisz ten weekend z nami... ze mną skarbie, jasne?- zakończyłem wypowiedź delikatnym pocałunkiem, po czym podszedłem do kolegi - Już daje kieliszki i... Sanha mamy jeszcze jakieś przekąski?
- Tak Hyung... są w szafce obok lodówki.- przyniosłem potrzebne rzeczy, po czym zasiedliśmy wokół niskiego stolika polewając sobie alkoholu.
- Nie wspominałeś, że jesteś gejem.- poczułem jak robi mi się gorąco. Lekko speszony spojrzałem na kolegę uśmiechając się.
- A ty trąbisz o tym, że jesteś hetero? Zazwyczaj takie rzeczy trzyma się dla siebie.- sprostowałem unosząc kieliszek - Za co pijemy?
- Za wasze udane studia.- odpowiedział Sanha uśmiechając się. Alkohol wchodził nam bardzo szybko, jednak z czasem zacząłem zauważać, że mój chłopak nie czuje się zbyt dobrze. Przeprosiłem więc kolegę prowadząc blondyna do sypialni.
- Co się dzieje?
- Kręci mi się w głowie.
- No troszkę wypiłeś.- westchnąłem kładąc go na łóżku, po czym podszedłem do okna by je otworzyć - A ja durny tego nie przypilnowałem...
- Jestem duży, mogłem sam przestać... ale teraz po tym alkoholu czuję się taki wiesz... że mogę podbić świat.- zaśmiałem się cmokając go w nos.
- Prześpij się mój władco, to zrobi ci się lepiej. 
- Wracasz do niego?
- Mhm.- zgasiłem światło idąc w stronę drzwi.
- Eunwoo...
- Tak?
- Uważaj na niego.- zmarszczyłem brwi, po czym skinąłem głową.
- Dobrze... za jakiś czas do ciebie wpadnę.- zamknąłem za sobą drzwi biorąc głęboki oddech. Spojrzałem na siedzącego przy stole kolegę, który otwierał kolejną butelkę sake - Twardy z ciebie zawodnik.- Koichi spojrzał na mnie śmiejąc się.
- Lubię się czasami napić.
- Czasami?- usiadłem obok niego unosząc kieliszek - Musisz pić dość często skoro jesteś taki wprawiony.- brunet westchnął spoglądając na mnie.
- Eunwoo... możemy szczerze pogadać?- oho... czyżby miał problem z alkoholem i chciał się wygadać?
- Jasne... o co chodzi?
- Nie chcę wyjść na wścibskiego czy coś, ale... jesteś szczęśliwy z tym dzieciakiem?- zamurowało mnie.
- Oczywiście, że tak... dlaczego o to pytasz?
- Te siniaki na twoim ciele... on je zrobił?- myśl Eunwoo... jak teraz z tego wybrnąć?
- Tak... ale sam tego chciałem.
- Co takiego?
- Sanha wygląda jak aniołek, ale drzemie w nim prawdziwy zwierzak... wiesz co mam na myśli.
- Nie do końca...- odpowiedział zdziwiony unosząc kieliszek.
- Podgryzanie mnie podczas seksu to jego fetysz.- mogłem się tego spodziewać. Koichi wypluł przed siebie zawartość kieliszka otwierając przy tym szeroko oczy.
- Ile on ma lat...
- 16.
- I on dominuje? Znaczy... on już w ogóle wie co to seks?
- Koichi...- parsknąłem śmiechem wycierając zapluty stolik.
- No tak, to nie moja sprawa... ale żeby aż tak się w ciebie wgryzać...
- Nawet nie wiesz jakie to podniecające.- mruknąłem wlewając w siebie kieliszek sake. Piło nam się naprawdę przyjemnie... mieliśmy wiele tematów do rozmów... cieszyłem się, że mam z kolegą z uczelni tyle wspólnego - I jak... się trzymasz?- czknąłem spoglądając na telefon... dochodziła 3 w nocy.
- Nie wiem jak się nazywam.- zaśmiałem się siadając bliżej chłopaka, po czym wskazałem na stolik.
- Patrz... wypiliśmy pięć butelek sake.- oparłem się o niego zamykając oczy. Czułem się naprawdę senny.
- Nigdy więcej.- podsumował ciągnąc mnie za sobą na ziemię. Nie protestowałem... położyłem głowę na jego klatce piersiowej natychmiast zasypiając.

*

- Hyung...- poczułem na policzku lodowatą dłoń. Otworzyłem oczy spoglądając na kucającego obok mnie Sanha.
- Moja głowa...- jęknąłem łapiąc się za nią.
- Proszę.- blondyn wręczył mi szklankę wody z cytryną oraz proszki na ból głowy.
- Dzięki.- usiadłem pospiesznie ja zażywając - A ty jak się czujesz?
- Dobrze.- Sanha wstał, po czym zaczął sprzątać puste butelki. Spojrzałem na śpiącego jeszcze kolegę... nie chciałem go budzić. Wstałem podchodząc do mojego skarba.
- Chodź, przytulę cię.
- Dlaczego spałeś z nim, a nie ze mną?- automatycznie oprzytomniałem. 
- O czym ty mówisz?
- Czemu w nocy nie przyszedłeś do mnie tylko spałeś z nim? 
- Skarbie... nie miałem siły dojść do pokoju.
- Doszło do czegoś między wami?
- Przestań.- złapałem chłopaka za ręce uważnie mu się przyglądając - Nie zdradziłbym cię.
- Na pewno?
- Przysięgam ci to.- nastolatek skinął głową wzdychając - Wierzysz mi?
- Tak... wykąp się, a ja tu posprzątam.
- Sanha...- blondyn złapał mnie za twarz wbijając się w moje usta. Całował mnie bardzo zachłannie - Hej...
- Jesteś mój... tylko mój...- po tych słowach puścił mnie zabierając się za porządki. Zdezorientowany ruszyłem do łazienki by wziąć prysznic. Nie wiedziałem, że z Sanha taki zazdrośnik. Z jednej strony to fajne, że chce mieć mnie tylko dla siebie... to znaczy, że naprawdę mnie kocha. Z drugiej jednak strony zachował się dość brutalnie w stosunku do mnie, co niezbyt mi się spodobało - Masz się od niego odwalić.- hm? Zakręciłem wodę nasłuchując rozmowę Sanha z Koichim... musiał go zazdrośnik obudzić.
- O czym ty dzieciaku mówisz?
- O tym, że on jest mój... nie przeciągniesz go na swoją stronę.
- Eunwoo ma swój rozum... w końcu sam zrozumie, że się przy tobie marnuje.- cisza. Przestraszony zacząłem się pospiesznie ubierać.
- Na twoim miejscu bym na siebie uważał...- gdy wyszedłem z łazienki ujrzałem uśmiechniętą buźkę Sanha, który kończył sprzątanie salonu - Już jest czysto Hyung.
- Dziękuję...- szepnąłem spoglądając na kolegę - Co chcesz na śnia...
- W zasadzie to ja już będę spadał.- zdziwiony zerknąłem na cwaniacki uśmiech malujący się na twarzy partnera.
- Dlaczego?
- Przypomniało mi się, że mam zaległy projekt do zrobienia... wiesz który?
- Nie...
- Z podstawowych zasad prawa... ten, który oddałeś na drugi dzień po zadaniu go.
- Mhm... z tego co wiem był dla chętnych.
- Właśnie jestem chętny.- Koichi wstał zbierając swoje rzeczy.
- Koichi...
- Do poniedziałku Eunwoo.- brunet posłał mi uśmiech, po czym opuścił moje mieszkanie. Westchnąłem spoglądając na Sanha.
- Co to miało być?
- Nie wiem... może się źle czuje czy coś.
- Naprawdę jesteś o mnie aż tak zazdrosny?- chłopak spoważniał uważnie mi się przyglądając - Sanha zrozum, że ja też chcę mieć znajomych... 
- Rozumiem, ale on nie miał w stosunku do ciebie dobrych intencji.
- Że co? Sanha, co się z tobą do cholery dzieje?
- Chciał mi cię zabrać... czuję takie rzeczy.- wziąłem głęboki oddech by nie wybuchnąć. Naprawdę miałem już tego dosyć.
- Skoro czujesz takie rzeczy, to powinieneś też wiedzieć, że jestem ci wierny i że cię z nikim nie zdradzę...
- Wiem to, jednak nie ufam osobom, które się koło ciebie kręcą.
- Sanha...
- Zrozum mnie Hyung...- blondyn podszedł do mnie łapiąc mnie za ręce - Kocham cię i mam tylko ciebie... boję się, że cię stracę.- wtuliłem w siebie partnera wzdychając - Przepraszam.
- Już dobrze, ale obiecaj mi, że jak mnie z kimś zobaczysz, nie będziesz odstawiał takich szopek.
- Postaram się...- cmoknąłem go w głowę głaszcząc go po plecach. Po kilku sekundach jednak zdjąłem koszulkę lekko się uśmiechając... wiedziałem, że musi zjeść... w sumie to już jego pora.
- Jedz i pomyśl co chcesz dzisiaj robić.
- Eunwoo...
- Hm?
- Ja już tak nie mogę...- zmarszczyłem brwi uważnie mu się przyglądając.
- Co ty mówisz...
- Mam dość krzywdzenia cię.
- Daj spokój, już przerabialiśmy ten temat dziesiątki razy.
- Nie chcę...
- Masz jeść do cholery...- czułem, że zaraz wybuchnę. Wkurza mnie to, że moja krew jest jedynym pokarmem chłopaka, dzięki któremu "żyje"... jeśli przestałby ją pić, zniknąłby na dobre - Słyszysz?- blondyn pokręcił jedynie przecząco głową - Jedz! nie mogę cię stracić idioto!- Sanha otworzył szeroko oczy robiąc krok w tył - Przepraszam... nie powinienem był tak krzyczeć...- poszedłem do kuchni, w której trzymałem potrzebny sprzęt do pobierania krwi. Usiadłem przy stole, po czym wkłuwając się w żyłę, zacząłem zdobywać pokarm dla chłopaka. Sanha stanął w drzwiach uważnie mi się przyglądając.
- Co to jest?- zapytał cicho.
- Chodzi ci głównie o to, że nie chcesz mnie gryźć, tak?
- To też... wyglądasz okropnie...
- To od dzisiaj będę ci dawał krew w ten sposób.- przelałem krew do szklanki wręczając ją chłopakowi - Smacznego.
- Eunwoo...
- Pij...- blondyn westchnął wypijając krew do końca.
- Dziękuję...- uśmiechnąłem się przygotowując kolejne porcje. Jest mi tak słabo, że ledwo widzę na oczy, ale dla tego dzieciaka jestem w stanie zrobić wszystko...

~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


2 komentarze:

  1. Sanha ma wbudowany radar przeciwko zdradom. A tak w ogóle to zachowuje się trochę jak wampir. Zapewne Eunwoo długo tak nie wytrzyma. Ciągle osłabia swój organizm.
    Cieszę się, że tak szybko(jak zawsze) dodałaś opko 😄

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nowy rozdział??!!?? Już tyle czekam i nie mogę się doczekać :( Ja nie chce pośpieszać ale naprawdę nie lubię czekać,a zwłaszcza na coś tak interesującego jak to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń