19 lipca 2016

Eunwoo&Sanha~cz.3 [Takayama]



             Do głowy przychodziło mi tylko jedno wyjście. Sanha musiał uciec do domu. Wątpię, by miał po tym wszystkim ochotę szwędać się po mieście. Cały czas czuję na ustach jego słodkie, niezwykle zimne wargi.... dlaczego to zrobił? Co nim kierowało do cholery? Fakt... od samego początku był dla mnie bardzo miły i nadgorliwie chciał się mną opiekować. Podczas naszych spotkań buzia mu się nie zamykała... opowiadał mi dosłownie o wszystkim. Chciał bym czuł się w Takayamie jak najlepiej. Bardzo to doceniam i jestem mu za to niezmiernie wdzięczny, ale ten pocałunek... dlaczego? Nie mam nic do osób homoseksualnych, ale osobiście do nich nie należę. Jeśli Sanha się we mnie zakochał... o ile tak to mogę nazwać, to absolutnie nie chcę go zranić. 
             Wbiegłem na podwórko rozglądając się za Sanha. Słyszałem od jego mamy, że gdy ten ma zły humor, lubi przesiadywać w ogrodzie na drewnianej huśtawce i tam w spokoju zbierać myśli. Tym razem jednak nie było go tam. Przestraszony ruszyłem do mieszkania przyjaciela i zacząłem pukać do drzwi, które po chwili otworzyła mi jego siostra. 
- Czego chcesz?
- Jest Sanha?
- Myślałam, że jest u ciebie.
- Był, ale później poszliśmy na zakupy i... mieliśmy małą sprzeczkę, po której po prostu uciekł...- nie mogłem przyznać się do tego, że jej młodszy brat jest być może gejem. Mógłbym mu tym poważnie zaszkodzić... no chybaże jego rodzina już o tym wie, w co szczerze mówiąc wątpię. 
- Sprzeczkę?- Yoojin uniosła brew ku górze uważnie mi się przyglądając.
- Tak...
- Mhm.- dziewczyna uważnie przyglądała się moim wargom, co trochę mnie dziwiło - Jak się czujesz?
- Słucham?
- Odpowiedz mi.
- Jest mi dziwnie słabo... ale to pewnie z nerwów.
- Tak to sobie tłumacz.
- Hm?
- Wejdź... chyba musimy pogadać.
- Ale Sanha...
- Nic mu nie będzie.- gdy zauważyła mój opór wzięła głęboki oddech sztucznie się uśmiechając - Zaufaj mi.... to duży chłopiec. 
- To mój przyjaciel... martwię się.
- Eunwoo, daruj sobie teraz takie sentymentalne gadki.
- Wybacz, ale nie wrócę tu dopóki go nie znajdę.- Yoojin westchnęła wywracając oczami.
- Mamo! Sanha znowu gdzieś poszedł i Eunwoo się o niego martwi! Mogłabyś do niego zadzwonić?!- po chwili w progu stanęła uśmiechnięta kobieta zajęta wycieraniem talerza.
- To miłe z twojej strony, że się o niego martwisz. Znam jednak Sanha i wiem, że nic mu się nie stało.
- Skąd ta pewność?- czułem jak do oczu napływają mi łzy - Jak można tak zlewać członka swojej rodziny?- kobiety wymieniły spojrzenia, po czym pani Yoon skinęła głową wchodząc do mieszkania - O co chodzi?
- Mówiłam, że musimy pogadać.- Yoojin wciągnęła mnie do środka prowadząc mnie do swojego pokoju. Oszołomiony i potwornie zmęczony szedłem grzecznie za nią. Miałem nadzieję, że w końcu dowiem się o co chodzi. Gdy zniknęliśmy za drzwiami jej sypialni dziewczyna pchnęła mnie na łóżko stając nade mną. Otworzyłem szeroko oczy czekając na... dobra, poniosła mnie wyobraźnia i chłopięca fantazja. 
- Co... co ty robisz?
- Chodzi o Sanha.... to nie jest taki słodki, grzeczny chłopiec jak ci się wydaje.
- Co takiego?- usiadłem znajdując się tym samym twarzą w twarz z sąsiadką. Ta gwałtownie zdjęła z siebie bluzkę doprowadzając mnie do zalewającej moje ciało fali wstydu. Z podniecenia nie dostrzegłem nawet początkowo licznych blizn na jej ciele - Co...
- Widzisz te blizny?- widzę, ale szczerze mówiąc wolę patrzeć na coś innego... znacznie ciekawszego. Skinąłem jedynie głową przyglądając się uważnie śladom po zębach - To wszystko zrobił Sanha... 
- Zaraz, zaraz...- wstałem drwiąco się uśmiechając - Chcesz mi powiedzieć, że Sanha cię... gryzie?- jak to w ogóle brzmi. Uśmiechnąłem się stając bliżej dziewczyny - Jeśli lubisz się ostro bawić...
- Skończ kretynie!- Yoojin ubrała t-shirt biorąc głęboki oddech - Sanha to potwór, zrozum...
- Dobra.- złapałem za jej delikatną rękę, siadając wraz z nią na łóżku - Możesz mi to wyjaśnić po kolei? Na spokojnie...
- Sanha...- ton jej głosu uległ zmianie. Dziewczyna zachowywała się tak, jakby bała się w ogóle wspominać o swoim bracie - Sanha umarł kiedy miałam 5 lat... zmarł jak miał 2 latka...
- O czym ty mówisz...
- Poczekaj... on... po kilku miesiącach od swojej śmierci wrócił.... moi rodzice długo z tym walczyli... wzywali egzorcystów, medium... próbowaliśmy po prostu wszystkiego...- po jej porcelanowych, nieskazitelnych policzkach popłynęły łzy - W końcu pogodziliśmy się z tym i przyjęliśmy go do domu... on... Sanha nie żyje... powinien być pod postacią ducha, podczas gdy on... Sanha ma normalne, ludzkie ciało... starzeje się, czego też nie rozumiemy... nikt tego nie rozumie... Najgorsze jest to, że jestem mu najbliższa i... nie wiem nawet jak to nazwać.- Yoojin wytarła policzki spoglądając na mnie - Żywi się moją krwią... muszę go karmić, rozumiesz?... Sanha to potwór...- patrzyłem na nią wielkimi oczyma... nie byłem w stanie niczego z siebie wydusić - Błagam cię, powiedz coś.
- Nie... to chore...
- Eunwoo...
- To żart, tak? Ukryta kamera czy coś takiego.
- Nie, to nie tak... Zrozum, że to co dzieje się w tej wiosce... to, co zapoczątkował Sanha nie jest normalne, ale jak majbardziej prawdziwe... Tylko mieszkańcy Takayamy o tym wiedzą... Jeśli ktoś spoza miasta by się o tym dowiedział...
- Nikt się nie dowie...- wstałem idąc w stronę drzwi.
- Eunwoo...
- Skąd mam mieć pewność czy ty też taka nie jesteś?... z resztą... o czym my mówimy, przecież to śmieszne...
- Wiem jak to brzmi... ale to co przeżywamy z tym chłopakiem...
- On taki nie jest... kurwa, po prostu nie wierzę!- Yoojin podeszła do mnie patrząc mi głęboko w oczy.
- Pocałował cię...
- Co... skąd to wiesz...
- Twoje usta są sine i... mówiłeś, że ci słabo... Igrasz w tym momencie ze śmiercią...
- Nie... proszę cię, skończ.
- Chciałam tylko żebyś wiedział.- wziąłem głęboki oddech łapiąc za klamkę - Eunwoo...
- Tak?
- Co teraz zamierzasz?
- Nie mam pojęcia...- opuściłem jej pokój kierując się do wyjścia. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu i spokojnie nad wszystkim pomyśleć... o ile w takiej sytuacji można w ogóle mówić o jakimkolwiek spokoju. Wychodząc na podwórko zauważyłem ciemną postać stojącą przy bramce. Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie, że to Sanha - Sanha...- chłopak przestraszył się udając się ponownie w ciemne uliczki Takayamy - Sanha, zatrzymaj się!- ruszyłem za kolegą niemalże się na niego rzucając, by go zatrzymać. Gdy blondyn stanął poczułem ogarniający mnie strach. Mimo to wziąłem głęboki oddech patrząc niepewnie w jego oczy - Sanha...
- Przepraszam...- szepnął zalewając się rumieńcem, który był widoczny nawet w zmroku.
- Za co?
- Za ten pocałunek... ja...
- Nie ma o czym mówić...- puściłem go robiąc krok w tył - Rozmawiałem z Yoojin...- wyraźnie było widać, że 16-latek się spina - Sanha...
- Powiedziała ci...
- Nie wierzę w to... to niedorzeczne.
- To prawda Eunwoo...- w oczach chłopaka pojawiły się łzy - Nie zostawiaj mnie, błagam...
- Ja...- cofnąłem się ponownie do tyłu - Potrzebuję czasu.
- Rozumiem.- Sanha odszedł kilka kroków dalej, po czym osunął się po ścianie jednego z domów. Czułem, że coś jest nie tak.
- Sanha...
- Odejdź.- drobne dłonie blondyna zacisnęły się w pięści, a jego spokojny oddech nagle przyspieszył.
- Co się dzieje?
- Odejdź, bo cię skrzywdzę.
- Co...- kucnąłem przed przyjacielem uważnie mu się przyglądając - Boże, Sanha...- chłopaka aż skręcało... co się do cholery dzieje?! - Mów co się z tobą dzieje!
- Muszę zjeść.
- Co? Cokolwiek?- nastolatek spojrzał na mnie przekrwionymi oczyma błagając wręcz o pomoc i zrozumienie - Ty... chyba nie chcesz...
- Nie... idź już stąd...- nie mogłem patrzeć na jego cierpienie. Usiadłem obok Sanha podwijając niepewnie bluzkę - Przestań!
- Jedz...
- Przestań...- chłopak wrzasnął zaciskając dłonie na jasnych loczkach.
- Nic mi do cholery nie będzie... nie mogę patrzeć jak cierpisz.
- Wybacz mi to.- po tych słowach wgryzł się w moją talię. Zagryzłem wargi z trudem powstrzymując się od wrzasku spowodowanego falą ogromnego bólu. Czułem jak po policzkach spływają mi łzy. Robiłem się słabszy, a miejsce, w którym znajdowały się zęby przyjaciela było całe sine. 
- Boli...- szepnąłem czując jak Sanha powoli luzuje szczękę. Gdy podniósł się do siadu odetchnąłem zalewając się łzami. Usta kolegi splamione były krwią. Spojrzałem na niego delikatnie wycierając z jego buzi lepką maź - Lepiej?
- Eunwoo...- blondyn złapał się za usta, po czym wybuchł płaczem.
- Ciii... nie płacz...- czułem się potwornie, jednak nie chciałem doprowadzać go do poczucia winy i niepotrzebnych, kolejnych zmartwień - Już jest wszystko dobrze. 
- Nie... jak mogłem to zrobić...
- To było silniejsze od ciebie... rozumiem to...- w tej chwili chciałem umrzeć... ból był nie do zniesienia.
- Eunwoo...- chłopak wstał cofając się do tyłu.
- Sanha, nie odchodź...
- Wybacz mi.- widziałem przerażenie w jego oczach. Gdy wypowiedział te dwa słowa ruszył pędem przed siebie zostawiając mnie samemu sobie.
- SANHA!- spojrzałem na ranę po ugryzieniu... dziwne... krew wypływająca ze śladów po zębach zniknęła. Został jedynie duży, fioletowy siniak... zmęczenie również powoli mijało. Jak to możliwe?... Czuję, że Takayama skrywa o wiele więcej takich ludzi i tajemnic... a to jest idealny moment dla mnie, by dowiedzieć się wszystkiego, co się tutaj dzieje.

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


4 komentarze:

  1. Wow... To jest... Wow

    OdpowiedzUsuń
  2. dobree, nigdy bym na takie coś nie wpadła :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Akcja jak z jakiegoś horroru i dramatu jednocześnie. Robi się coraz ciekawiej.
    Masz świetne pomysły ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak czytałam poprzednie rozdziały to na początku pomyślałam "ten mały szkodnik jest duchem!" Jednak po początku tego rozdziału moja pierwsza myśl "cholera cmentarz zwieżąt Kinga!" xD Trochę mnie to opowiadanie przeraża xD ale jednocześnie podoba. Czekam na kolejny rodziła!
    Pozdrawia i życzę dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń