29 sierpnia 2018

Sprzeczka~cz.8 [Jisung&Felix]




- I co? Nie wybaczysz mu? - spojrzałem na Jisunga, mieląc w dłoniach puchaty koc.
- Tobie wybaczyłem... jemu pewnie też. - odwróciłem wzrok, wzdychając - To nie jest takie proste Jisung.. potrzebuję trochę czasu.
- Wiem. - chłopak usiadł bliżej mnie, dając mi przy tym czułego buziaka w czoło - Wiem skarbie.
- Dawno tak do mnie nie mówiłeś. - uśmiechnąłem się pod nosem, zerkając na niego ponownie - Już zapomniałem, jakie to miłe.
- Z drugiej strony dziwnie jest znów się do siebie przekonać, co?
- Ta..
- Jest masa rzeczy, które chcę zrobić i za którymi bardzo tęsknie, a.. wiem, że niekoniecznie musisz mieć na nie ochotę. 
- Co masz na myśli?
- Wiesz.. uwielbiałem cię trzymać na kolanach i non stop cię przytulać i całować.. Bardzo lubiłem zrywać z ciebie koszulkę i całować twoją malusią klatę. - zaśmialiśmy się, uciekając po chwili wzrokiem - Jak spaliśmy razem.. - Jisung uśmiechnął się, lekko się przy tym czerwieniąc - Lubiłem wkładać rękę pod twoją koszulkę i dotykać twojego, wiecznie ciepłego brzucha.. miałem wrażenie, że też to lubisz. - skinąłem jedynie głową, czując napływające do oczu łzy - Uwielbiałem robić wszystko.. bo to wszystko było związane z tobą. 
- Spróbujmy..
- Hm? - usiadłem bliżej rudzielca, oblizując nerwowo wargi.
- Spróbujmy. 
- Felix..
- Tyle się znamy.. przeszliśmy razem przez tak wiele rzeczy, że to się w głowie nie mieści.. - usiadłem okrakiem na nogach chłopaka, uważnie mu się przyglądając - Jestem na ciebie wściekły i momentami mam ochotę dać ci w pysk..
- Dzięki..
- Ale to nie zmienia faktu, że cię kocham i tak naprawdę, nigdy nie przestałem. - dotknąłem jego policzka, lekko się uśmiechając - Jesteś najważniejszym sukinsynem w moim życiu. 
- Piękne wyznanie, jak zawsze. - Jisung chwycił mnie ostrożnie w talii, nie odrywając ode mnie wzroku - Nie wiem, na co mogę sobie pozwolić..
- Rób wszystko, na co masz ochotę.. chcę żeby wszystko było jak dawniej. - musnąłem jego wargi, przechodząc bardzo powoli do czułego pocałunku. Chłopak odwzajemniał tą pieszczotę, po czym wsunął dłonie pod moją koszulkę, dotykając niepewnie mojej talii - Brakowało mi tego. - szepnąłem, piszcząc opuszkami palców jego szyję.
- Cze... cześć? - poderwałem się gwałtownie, siadając grzecznie obok Jisunga. W drzwiach stał Minho z szeroko otwartymi oczyma - Ja.. twoja mama mnie wpuściła. - skinąłem jedynie głową, zerkając na mojego chłopaka.
- Zostawię was. - rudzielec wstał z łóżka, idąc do drzwi. Mijając mojego kolegę, posłał mu ciepły uśmiech, zamykając za sobą drzwi.
- Hej.. - zaczerwieniłem się, robiąc koło siebie miejsce - Siadaj.
- Czekaj, bo chyba nie rozumiem... wróciłeś do niego? - Minho usiadł obok mnie, wlepiając we mnie swoje wielkie oczy - Dobrze widziałem?
- No.. tak.
- Zwariowałeś?! 
- Nie krzycz.
- Felix, on cię skrzywdził! - złapałem chłopaka za ręce, lekko je za nie pociągając.
- Proszę cię, nie krzycz. 
- Nie rozumiem cię, wiesz?
- Minho..
- Ten dupek zrujnował ci psychikę do cholery... dociera to do ciebie?
- Ja..
- On tobą manipuluje. Co ci obiecał, że postanowiłeś do niego wrócić? 
- Obiecał, że o mnie zadba i że będzie mnie kochać. - Minho wziął głęboki oddech, odsuwając się ode mnie - Potrzebuję tego..
- Wiem to.. ale dlaczego akurat on?
- Kocham go, zrozum..
- Felix, ja się po prostu o ciebie martwię. Jesteś moim przyjacielem..
- Wiem co robię.. Zaufaj mi.
- Ufam ci, ale jemu już nie. Już raz się popisał.
- Minho..
- Zrozum.. jeśli raz był zdolny do tego, by cię tak potwornie skrzywdzić, na pewno zrobi to drugi raz. - poczułem bolesne kłucie w sercu. Odwróciłem jedynie wzrok, czując jak mój oddech przyspiesza - Przepraszam Felix, ale taka jest prawda. 
- Nie znasz go..
- Opowiedziałeś mi o nim masę ciekawych rzeczy. - chłopak wyjął gwałtownie ze swojego plecaka dwie pokaźne teczki - Skserowałem ci wszystkie swoje notatki. - burknął, wstając z łóżka.
- Oh... dziękuję.
- Spoko.. tak robią przyjaciele. 
- Minho..
- Hm?
- Nie bądź na mnie zły.
- Ja nie jestem zły.. ja się po prostu o ciebie martwię idioto. Naprawdę cię polubiłem i boję się, że zaraz znów zostaniesz skrzywdzony..
- Nie zostanie. - poderwałem się, wbijając wzrok w drzwi, w których stał Jisung z kubkiem herbaty w ręku - Wiem, jakie masz o mnie zdanie... i wiem, że zrobiłem źle. 
- Ta? I co w związku z tym?
- To, że nigdy nie popełnię tego samego błędu. 
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. 
- Wiesz.. doceniam to, że troszczysz się o Felixa, ale on ma swój rozum i wie, co robi.
- Jego rozum jest wyżarty przez prochy, a ty to wykorzystujesz.
- Nie pieprz głupot..
- Przestańcie. - wstałem z łóżka, przyglądając się chłopakom - Nie kłóćcie się.. 
- Nie denerwuj się.. my tylko rozmawiamy. - Jisung podszedł do mnie, obejmując mnie w pasie - Tłumaczę twojemu koledze, że nie ma się o co martwić. 
- Byłem przy nim, kiedy był w totalnej rozsypce więc mam do cholery jasnej podstawy, żeby sądzić, że znów go skrzywdzisz. Przez ciebie jest wrakiem człowieka..
- Nie zapędzaj się..
- Co z tego, że znów jesteście razem i być może z czasem wszystko będzie super, pięknie i kolorowo, jak kiedyś? To, co zrobiłeś, na zawsze zostanie w jego psychice... na zawsze, rozumiesz? 
- Minho, proszę cię.. - szepnąłem, zerkając na kolegę.
- Mam nadzieję, że zmądrzejesz Felix. - chłopak narzucił plecak na ramię, robiąc krok w stronę drzwi - A.. Hyunjin, Changbin i Chan chcą żebyś gdzieś z nami wyskoczył w weekend.. ale jak widzę, to jest już nieaktualne. - dodał, wychodząc z mojego pokoju.
- Minho.. 
- Daj spokój. - Jisung przytulił mnie, całując mnie przy tym w głowę - Daj mu ochłonąć. 
- Ale ja nie zrobiłem nic złego..
- Właśnie.. dlatego odpuść. - chłopak posadził mnie na łóżku, uważnie mi się przyglądając - W porządku?
- Tak.
- Wiesz.. moim zdaniem powinieneś gdzieś z nimi wyjść.
- Po co?
- Minho ma rację.. był przy tobie, kiedy naprawdę paskudnie się czułeś.. Nie odtrącaj go teraz. 
- Nie odtrącam.. ja po prostu..
- Idź gdzieś. Zobaczysz, że nie pożałujesz.
- Boję się. - rudzielec kucnął między moimi nogami, po czym złapał mnie ostrożnie za dłonie.
- Czego się boisz? Chłopaków?
- Nie. 
- Felix..
- Boję się wyjść z domu. - Jisung przyłożył dłoń do mojego policzka, delikatnie mnie po nim głaszcząc.
- Ty nawet niechętnie opuszczasz swój pokój.. 
- Bo się boję. - powtórzyłem szeptem, ściskając mocniej jedną z rąk chłopaka - Nie chcę nigdzie wychodzić.
- Wiesz, że kiedyś będziesz musiał. Nie możesz siedzieć non stop w domu. 
- Ty mnie takim stworzyłeś, Jisung. - zaraz po tym, bardzo mocno ugryzłem się w język - Przepraszam, ja..
- Felix, ja wiem, że słowo "przepraszam" nie naprawi tego, co ci zrobiłem, ale błagam cię... przestań mi to ciągle wypominać. - przełknąłem z trudem ślinę, nie odrywając wzroku od chłopaka, w którego oczach ewidentnie stały łzy - Nie wiem, co mam zrobić żebyś mi uwierzył, że cierpię tak samo jak ty. Boli mnie to jak jasna cholera i nienawidzę siebie za to, co zrobiłem, rozumiesz? Ale nie wiem, co mam zrobić żebyś w końcu mnie zrozumiał.. Mam ciągle przy tobie płakać? Okaleczać się? Pobić? 
- Jisung..
- Nie naprawię tego, co zrobiłem, choćbym nie wiem, jak bardzo tego chciał.. Spieprzyłem sprawę po całości i jedyne, co mogę ci obiecać, to to, że będę przy tobie do końca życia, że się tobą zaopiekuję i zawsze będę cię kochać.. Nie cofnę tego, co się stało, Felix.. - mój chłopak pociągnął nosem, wtulając twarz w moje dłonie - Wybacz mi. - znów czuję się w tym wszystkim pogubiony i nie wiem, co powinienem zrobić. Co jeśli Minho ma rację i Jisung jedynie mną manipuluje? Może chęć opieki nade mną ma sprawić, że pozbędzie się wyrzutów sumienia? Może tak naprawdę, dawno przestał mnie kochać, a teraz jest ze mną z litości? Spuściłem jedynie głowę, płacząc, jak mój chłopak. Trzymaliśmy się kurczowo za dłonie, jednak żaden z nas nie potrafił wydusić z siebie nawet najmniejszego słowa.
- Chłopcy.. - uniosłem głowę, widząc stojącą w drzwiach pokoju mamę. Jisung wytarł pospiesznie policzki, siadając obok mnie na łóżku - Powinniśmy porozmawiać.. - cholera jasna.. I teraz wyjdzie na jaw moje kłamstwo. Powiedziałem rodzicom, że Jisung przychodzi tu jedynie po to, by kontrolować to, jak się czuję. Nie mają pojęcia o tym, że dałem mu drugą szansę.. Jestem pewien, że ojciec się wścieknie.. nawet wolę nie myśleć co zrobi, jak wróci do domu..
- Mamo, proszę cię..
- Skarbie.. jestem twoją matką i chcę wiedzieć, co się dzieje.
- Nic.. rozmawiamy. - kobieta kucnęła przed nami, mierząc nas uważnie wzrokiem.
- Może nie powinnam tak wprost, ale.. wróciliście do siebie, prawda?
- Mamo.. - co za żałosna sytuacja. Wprawdzie będąc z Jisungiem mówiłem jej absolutnie o wszystkim, dużo się jej radziłem, pytałem, jak powinienem załatwić daną sprawę.. Jak zacząłem mieć problemy z psychiką, również była dla mnie największym wsparciem i tym samym stała się moją przyjaciółką. Jednak krępujące jest dla mnie rozmawianie z nią o tym, czy wróciłem do swojego byłego chłopaka, pozbywając się w ten sposób resztek godności, czy też nie..
- Boże drogi.. 
- Wiem, co pani myśli.. 
- Nie Jisung, nie wiesz.. Nie masz też pojęcia, jak bardzo skrzywdziłeś moje dziecko. 
- Mamo..
- Jak możesz być tak lekkomyślny, Felix? - kobieta przeniosła wzrok na przestraszonego Jisunga, mierząc w niego palcem - A ty? Nie masz pojęcia, ile nocy nie przespał Felix, bo bał się tej całej nagonki, którą na niego nasłałeś.. Codziennie czytał komentarze pod waszym prywatnym filmem, gdzie ludzie wyzywali go od najgorszych..
- Mamo, skończ. - wstałem gwałtownie z łóżka, łapiąc ją za nadgarstek, jednak ona nie zwracała na mnie najmniejszej uwagi.
- Byliście razem przez trzy lata, ale jak widać ten okres nic dla ciebie nie znaczył gówniarzu. A teraz masz czelność codziennie tu przychodzić i prosić Felixa o to, by ci wybaczył? Takich rzeczy się nie wybacza.. 
- Przestań go obrażać, proszę cię. - wtedy też moja mama wyrwała rękę, za którą ją trzymałem, uderzając mnie tym samym w twarz. Wiem, że nie zrobiła tego specjalnie, jednak na tamten moment to wystarczyło, bym znów poczuł się jak największe ścierwo.
- Boże, przepraszam.. - Jisung poderwał się na równe nogi, łapiąc mnie ostrożnie za twarz. Musiał zauważyć, że coś jest nie tak..
- Felix, nic się nie stało. - zamknąłem jedynie oczy, czując wypływające spod powiek łzy - Skarbie.. to był wypadek.. nic się nie dzieje. 
- Przepraszam.. nie zrobiłam tego celowo, przecież wiesz.. - zacisnąłem dłonie w pięści, lądując w ramionach mojego chłopaka.
- Już dobrze.
- Nienawidzę was.. - szepnąłem, czując narastającą we mnie złość.
- Nie mów tak. Przecież naprawdę tak nie myślisz.
- Najłatwiej jest mnie zamknąć, dając mi po gębie, prawda? - spojrzałem na przestraszoną mamę, która ewidentnie nie wiedziała, co ma zrobić - Prawda?!
- Felix, opanuj się. 
- Niech pani da mu coś na uspokojenie.. - Jisung posadził mnie na łóżku, trzymając mnie mocno za dłonie - Nie denerwuj się. - zacisnąłem kurczowo zęby, przypominając sobie w jednej chwili, jak traktował mnie Park. Nie mam pojęcia czemu w tamtym momencie pomyślałem właśnie o nim - Felix, co jest? - wgryzłem się w wargę, czując ohydny, metaliczny posmak krwi - Hej, słyszysz mnie? 
- Jisung..
- Poczekaj. - chłopak usiadł obok mnie, sięgając po chusteczki, które przyłożył ostrożnie do moich ust - Boli? - skinąłem jedynie głową, widząc wchodzącą do pokoju mamę - Rozgryzł sobie wargę. - ta jedynie pociągnęła nosem, wręczając mi przypisane przez psychiatrę tabletki.
- Ja już nie wiem, co mam z nim zrobić.. - szepnęła, głaszcząc mnie po policzku - Przepraszam słońce. 
- Przecież nie chciała go pani uderzyć.. - rudzielec westchnął, całując mnie w czoło - Połóż się. 
- To silne leki.. za moment pewnie zaśnie. 
- Mogę przy nim posiedzieć dopóki tego nie zrobi? - zauważyłem jedynie kątem oka, jak mama przytakuje chłopakowi.
- Przyjdź potem do kuchni, okej? Chcę z tobą porozmawiać.
- Dobrze. - gdy tylko moja mama opuściła pokój, Jisung położył się obok mnie, głaszcząc mnie po policzku - Śpij piegusie. 
- Boli mnie. - pociągnąłem nosem dotykając przy tym dolnej wargi.
- Co ci przyszło go głowy, hm? - chłopak starł ostrożnie resztki krwi, po czym obdarował mnie czułym całusem.
- Za dużo... za dużo jak na jeden dzień..
- Właśnie.. Może jutro o tym pogadamy, a teraz spróbuj zasnąć.
- Idziesz na rozmowę z teściową? - moje oczy fruwały już na wszystkie możliwe strony, a język plątał się tak bardzo, jakbym był na dobrej imprezie. Naprawdę nie trzeba wiele czasu, by moje leki zaczęły działać.
- Z teściową mówisz.. Głupolek z ciebie. 
- Ale mnie kochasz.. tak? 
- Oczywiście. - westchnął, przywierając ustami do mojego czoła - I cholernie się o ciebie martwię..  W ogóle cię nie poznaję. - dodał szeptem, rozklejając się przy tym - Naprawię to, obiecuję.
- Mnie?
- Hm?
- Naprawisz mnie?
- Naprawię ciebie i swoje podłe zachowanie. Wszystko wróci do normy, zobaczysz..



*

- Dzień dobry. - podskoczyłem, łapiąc się za klatkę piersiową. W kuchni mimo dochodzącego południa, siedział mój ojciec. Było to dla mnie zaskoczenie, bo zawsze o tej porze jest w pracy. 
- Cześć. - sięgnąłem po kubek, podstawiając go pod ekspres do kawy. 
- Zrobiłem ci śniadanie.
- Dziękuję, ale ja nie jem śniadań.
- No właśnie.. od dzisiaj zaczniesz. 
- Nie chcę.
- Dzwoniłem rano do twojego psychiatry. Przypisał ci na rano leki, a bez śniadania ich nie weźmiesz.
- To nie będę brał leków..
- Słucham?
- Nie róbcie ze mnie czubka. 
- Synu.. masz świadomość tego, co się wczoraj stało?
- Po części. - burknąłem, biorąc kubek z kawą.
- Mama mówi, że wpadłeś w jakiś szał.. musiała ci dać podwójną dawkę leków.
- Prosiłem żebyście nie robili ze mnie wariata.. 
- My nie robimy z ciebie wariata, Felix. Martwimy się o ciebie, bo cię cholernie kochamy i nam na tobie zależy.. dociera to do ciebie?
- Ta..
- Chyba nie do końca. - mój tato zdjął okulary, przecierając twarz - Wiem też o Jisungu.
- W końcu wyszłoby to na jaw..
- Wiesz, że tego nie popieram.
- Wiem. - westchnąłem, siadając obok niego - Wiem, że go nienawidzicie, ale zrozum, że ja go potrzebuję..
- Nie Felix. Potrzebujesz kogoś, kto cię pokocha i się tobą zaopiekuje.. to nie musi być ten gnojek.
- Nie mów tak o nim. 
- Przepraszam... po prostu nie mogę znieść tego, co ci zrobił.
- Jak z nim jestem, to zupełnie o tym nie myślę. - ojciec zmierzył mnie wzrokiem, głęboko przy tym wzdychając.
- Felix.. to tylko przyzwyczajenie.. 
- Kocham go, pogódź się z tym wreszcie. - poderwałem się z krzesła, robiąc krok w kierunku drzwi.
- Proszę cię, przemyśl to jeszcze.
- Ale co mam przemyśleć?! To czy go kocham, czy nie?!
- Felix..
- Takie rzeczy się czuje! Ty chyba powinieneś o tym najlepiej wiedzieć! - cisnąłem kubkiem o ziemię, nie odrywając przy tym wzroku od przestraszonego ojca.
- Jak ty się zachowujesz? - zapytał spokojnie, podchodząc do mnie. Uniosłem jedynie na niego wzrok, pociągając nosem - Tylko nie płacz... nic się przecież nie stało.
- Przepraszam.. - kucnąłem, sięgając po części rozbitego kubka - Nie potrafię czasami opanować emocji.
- Zostaw, bo się pokaleczysz. 
- Posprzątam to.
- Felix. - tato chwycił mnie za ramiona, unosząc mnie do góry - Ja to ogarnę, zostaw. 
- Przepraszam tato. - wytarłem policzek, spoglądając na niego - Ja.. chciałbym żebyście polubili znowu Jisunga. Naprawdę mi na tym bardzo zależy. 
- Wiesz, że go uwielbiałem, jak byliście razem.. Ale zrozum mnie, jako swojego rodzica. Nie mogę zaakceptować kogoś, kto skrzywdził moje dziecko.. 
- Znam go sześć lat... a byliśmy razem przez trzy lata.. Dla mnie to ogrom czasu..
- Dlatego mówię, że boję się, że jesteś z nim z przyzwyczajenia.
- Nie.. naprawdę go kocham. 
- No dobrze.. - ojciec oparł się o blat kuchenny, zamyślając się - A.. rozmawiacie o tym, co zrobił?
- Tak.. dość często. 
- I co?
- Mówi, że bardzo tego żałuje i że codziennie o tym myśli.. - zaczerwieniłem się, odwracając przy tym wzrok - Obiecał, że będzie przy mnie i się mną zajmie i... nie wiem w zasadzie czemu ci o tym mówię.
- Cieszę się, że mi o tym mówisz.. to znaczy, że mi ufasz. 
- Tak, ufam.. ale to trochę krępujące.
- Przestań synek. - ojciec sięgnął po ręcznik papierowy, uśmiechając się - To co? Ja sprzątam, a ty coś skubniesz ze śniadania, okej?
- Okej.. ale nie wezmę żadnych leków.
- Felix..
- Źle się po nich czuję. 
- W jakim sensie?
- W takim sensie, że czuję się otumaniony, a wy macie nade mną kontrolę.. Po tych lekach czuję się, jakbym nagle stracił kontakt ze światem. 
- Ale..
- Nie chcę się tak czuć, zrozum. 
- Ale twój psychiatra..
- On nie wie o mnie wszystkiego, tato.. Ja sam najlepiej wiem, czego i kiedy potrzebuję. 


*

                  Piątkowy wieczór. Dziś Jisung miał wpaść do mnie na noc. Zaplanowaliśmy dzikie obżarstwo i oglądanie naszych ulubionych filmów. Na samą myśl o tym wieczorze uśmiechałem się do siebie, jak głupi. Leżąc na łóżku i wpatrując się beznamiętnie w sufit, usłyszałem dźwięk telefonu. Będąc przekonanym w stu procentach, że to mój chłopak, sięgnąłem po telefon, odbierając go.
- Kiedy będziesz?
- Em.. hej. - usiadłem pospiesznie, słysząc w słuchawce głos Jeongina - Przeszkadzam?
- Nie. 
- Ja... aish.. jak się czujesz Hyung?
- W porządku.. dzięki, że pytasz.
- Może.. może chciałbyś jutro do mnie wpaść, co?
- Po co?
- Pogadać.. proszę cię Felix. 
- Sam nie wiem..
- Wiem, że mnie nie cierpisz, ale ja to wszystko przemyślałem i chcę odzyskać twoje zaufanie i twoją przyjaźń. 
- Dlaczego tak ci na tym nagle zależy?
- Całe życie mi na tym zależało... kocham cię, jak starszego brata Hyung. - wziąłem głęboki oddech, widząc wchodzącego do pokoju Jisunga.
- Hej. - szepnął rudzielec, po czym podszedł do mnie, całując mnie w policzek.
- Dobra... wpadnę jutro wieczorem. 
- Naprawdę? - usłyszałem w głosie tego dzieciaka, że cieszy się tym faktem, jak głupi.
- Naprawdę.
- Jeśli chcesz to przyjdź z Jisungiem.. Naprawdę, jak wolisz Hyung. 
- Pomyślę... Muszę kończyć, okej?
- Tak.. tak, jasne. Do zobaczenia. - chłopak rozłączył się. Spojrzałem na zdziwionego Jisunga, po czym po chwili musnąłem ostrożnie jego wargi.
- Z kim umawiasz się za moimi plecami?
- Z takim małym gnojkiem.
- Hmm.. Jeongin, mam rację?
- Mhm. 
- Powinienem być zazdrosny?
- Oczywiście. Zawsze powinieneś być o mnie zazdrosny. - spojrzałem na reklamówkę, trzymaną przez drobną dłoń chłopaka - Co kupiłeś?
- Nic dla ciebie.
- Bardzo śmieszne.
- Serio... nie zasłużyłeś. - położyłem się na łóżku, wzdychając.
- To idź sobie, jak nie masz dla mnie jedzenia.
- No żabko..
- Srabko... chcę jeść.
- Chcę jeść. - przedrzeźnił mnie, nachylając się nade mną - Cała ta siata jest dla ciebie, ośle. Oby ci w dupę poszło. 
- O to teraz, to nie chcę. 
- Wiesz.. z tobą to czasem gorzej, jak z babą. - Jisung położył się obok mnie, wyciągając w międzyczasie kupione przekąski.
- Nigdy nie byłeś z żadną dziewczyną więc skąd wiesz?
- A skąd wiesz, czy byłem czy nie?
- Znam cię sześć lat... czyli poznałem cię, jak miałeś jedenaście.. I byłem z tobą trzy lata. Więc albo miałeś kogoś w piątej klasie, albo robiłeś mnie na boku z jakąś panienką. 
- Nigdy bym cię nie zdradził.
- No ja myślę. - westchnąłem, wtulając się w niego - Kocham cię. - szepnąłem, głaszcząc go po klatce piersiowej. 
- Też cię kocham... Bardzo mocno cię kocham. - spojrzałem na rudzielca, pieszcząc jego twarz opuszkami palców - Jeszcze będę dla ciebie najlepszym chłopakiem, na jakiego zasługujesz... obiecuję.
- Poza drobnym błędem, byłeś nim cały czas.. i wierzę, że dalej będziesz. - nachyliłem się do niego, ostrożnie go całując - Jak nie, to cię zabiję... ojciec kupił mi już potrzebny sprzęt.
- Jakiś kałach czy seria noży?
- Wolisz chyba tego nie wiedzieć. - mruknąłem, zatapiając się w jego ciepłych wargach. Chłopak odwzajemniał tą pieszczotę, drapiąc mnie po plecach. Cieszę się, że przy mnie jest. Czując jego bliskość, całkowicie zapominam o tym, że nasz film krąży po internecie, a ja z każdym dniem zdobywam nowe osoby, które się mną brzydzą i mnie nienawidzą. Naprawdę jestem w stanie to przełknąć, kiedy mam obok siebie Jisunga. Dopóki nie odwali mi jakaś szajba, czuję się naprawdę dobrze i bardzo bym chciał, by już tak zostało. Ba! Wierzę w to, że z każdym dniem będzie tylko lepiej. 




~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


25 sierpnia 2018

Sprzeczka~cz.7 [Jisung&Felix]




- Cieszysz się, że wracasz do domu? - skinąłem jedynie głową, wkładając do torby piżamę. Po tygodniowej obserwacji, moi rodzice podjęli decyzję o zabraniu mnie do domu. Powiedziałem im o sytuacji, jaka miała miejsce podczas odwiedzin Jisunga. O tym, jak zostałem potraktowany przez lekarzy.. że zostałem oszołomiony jakimś zastrzykiem. Mój ojciec się wściekł i wymusił na szpitalu wcześniejszy wypis. Mam być pod stałą opieką psychiatry i psychologa, ale w domu.. przy rodzicach.
- Przygotowałam twoje ulubione jedzenie.. W końcu będziesz mógł zjeść coś dobrego. 
- Dziękuję. - zarzuciłem torbę na ramię, wbijając wzrok w niesamowicie zestresowanych rodziców - Ja.. chcę z wami coś wyjaśnić. 
- W porządku. - tato podszedł do mnie, głaszcząc mnie po głowie - O co chodzi?
- Ten człowiek... nie chcę żebyście zmienili o mnie zdanie. - wziąłem głęboki oddech, przenosząc wzrok na posadzkę - Nie uprawiałem z nim seksu, przysięgam.. - między nami zapadła głucha cisza. Czułem się w tym momencie jak skończony debil, ale chciałem by było to jasne - Ja... tylko z Jisungiem.. wiecie..
- Wiemy to skarbie. - mama przytuliła mnie, dając mi buziaka w głowę - Naprawdę nie musisz nam się z niczego tłumaczyć.
- W ogóle nie wracajmy już do tego tematu.. nie ma sensu. 
- Chciałem żeby wszystko było między nami jasne. Nie jestem złą osobą..
- Oczywiście, że nie jesteś. - szepnęła mama, głaszcząc mnie po plecach - Jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie i kochamy cię bardzo mocno, bez względu na to, co zrobisz. - skinąłem jedynie głową, unosząc wzrok na kobietę. Widząc jej twarz, uśmiechnąłem się lekko, całując ją w policzek.
- Dziękuję wam za wszystko. - westchnąłem robiąc krok w kierunku drzwi - I przepraszam, że sprawiłem wam tyle problemów..



*

                     Gdy wróciliśmy do domu, wziąłem w końcu prysznic w swojej łazience, po czym wskoczyłem do mojego ukochanego łóżka. Czekałem na to bardzo długo i dopiero w momencie wejścia pod kołdrę, poczułem błogi spokój i bezpieczeństwo. Nie sądziłem, że tak błaha rzecz, ucieszy mnie tak bardzo. 
- Synu.. - uniosłem głowę, widząc stojącego w drzwiach tatę - O... myślałem, że zasnąłeś.
- Nie.. nie chce mi się spać. 
- Posłuchaj.. tylko się nie denerwuj. - usiadłem gwałtownie na łóżku, wbijając wzrok w drzwi.
- Coś się stało? Coś z mamą?
- Co? Nieee... mama ogląda te swoje seriale. - wstałem z łóżka, widząc wychodzącego zza pleców ojca, Jisunga - Ta... Jisung do ciebie przyszedł.
- Widzę. - burknąłem, głęboko przy tym wzdychając. 
- To.. zostawię was. 
- Dziękuję. - szepnął niepewnie mój były chłopak, kłaniając się mojemu ojcu.
- Pamiętaj, że mam cię na oku dzieciaku. - Jisung zawsze czuł respekt przed moim ojcem, jednak po tym, jak wrzucił do sieci nasz filmik, mój tato tak diametralnie zmienił o nim zdanie, że to się w głowie nie mieści, a Jisung? Czuje, że mój tato go nie lubi, przez co boi się go jeszcze bardziej. Gdy zostaliśmy sami, rudzielec podszedł bliżej mnie. Widziałem, że się denerwuje. Jego ręce drżały, co chwilę przełykał nerwowo ślinę, a jego oddech był niesamowicie ciężki.
- Ja..
- Mów, czego chcesz. Jestem zmęczony. 
- Jak się czujesz? - usiadłem na łóżku, narzucając kołdrę na ramiona. 
- Dobrze. - chłopak usiadł na ziemi, między moimi nogami, wbijając we mnie wzrok - Co ty robisz?
- Porozmawiajmy szczerze. 
- Już rozmawialiśmy.
- Felix... co on ci zrobił? - spiąłem się, odwracając pospiesznie wzrok - Przepraszam, że tak bezpośrednio, ale..
- Nie chcę o tym gadać.
- Wiem.. wiem, że nie powinienem o to pytać..
- Nigdy nie miałeś wyczucia.
- Felix..
- Spałem tylko i wyłącznie z tobą. - pisnąłem niemalże, czując spływającą po policzku łzę - Wiem, że to cię najbardziej interesuje. 
- Przepraszam. - Jisung klęknął, wtulając mnie w swoje rozedrgane ciało - Przepraszam, nie płacz. - rudzielec wytarł delikatnie mój policzek, uważnie mi się przyglądając - Jeongin o ciebie pytał.. - słysząc imię byłego przyjaciela, moje serce automatycznie przyspieszyło - Przepraszam.. powiedziałem im, co się stało i.. Jeongin bardzo się przejął..
- A to nowość.. - syknąłem udając wściekłego, jednak w głębi duszy niesamowicie cieszyło mnie to, że wzbudzam w jednym z kolegów takie odruchy. 
- Wiesz.. prosił żebym zapytał cię czy.. czy może nie moglibyśmy spotkać się we trójkę. Pogadać.. 
- Poważnie? - poczułem, jak moja twarz się zarumieniła. Tak bardzo tęsknię za tym dzieciakiem i dałbym wszystko, by z nim porozmawiać. 
- Widzę, że się cieszysz. - Jisung uśmiechnął się, głaszcząc mnie niepewnie po policzku - Jak będziesz gotowy, to daj mi znać. - złapałem go za rękę, po czym oddaliłem ją od mojej twarzy, lekko się przy tym uśmiechając - Przepraszam..
- Nie powinniśmy. 
- Nie zrobiliśmy nic złego. 
- Nie... niby nie. - uniosłem na niego wzrok, czując jak chłopak muska nieśmiało moje wargi. Nie przeszło mi nawet przez chwilę przez myśl, by go odtrącić. Potrzebuję go.. tak bardzo go potrzebuję i chcę być blisko niego cały czas. Nie odrywając się od jego warg, wciągnąłem go ostrożnie na łóżko. Usiadłem bliżej chłopaka, pogłębiając tym samym pocałunek. Jisung bawił się moimi włosami, jednak robił to niezwykle delikatnie i z wyczuciem. Czułem, że jego ciało drży.. pewnie z nerwów. Sam czułem się, jak podczas naszego pierwszego w życiu pocałunku. Towarzyszyły mi wtedy dokładnie takie same emocje. W pewnym momencie przerwałem to, na co tak długo czekałem od momentu naszego rozstania, po czym wtuliłem się w Jisunga tak kurczowo, że żadna siła nie była w stanie mnie od niego odciągnąć. Ten jedynie objął mnie, głaszcząc mnie po głowie. Nie wiem, co wyprawiam, ale czułem się naprawdę szczęśliwy i znów potrzebny - Potrzebuję cię. - szepnąłem, pociągając przy tym nosem.
- Nie płacz Felix. - po chwili moje czoło zostało obdarowane czułym buziakiem - Poradzimy sobie z tym.. razem. - skinąłem głową, spoglądając ponownie na chłopaka - Nie płacz.
- Razem, tak?
- Przysięgam ci to. - nie mogłem powstrzymać łez. Sam nie wiem czy były one wywołane radością z powrotu do Jisunga, czy ze strachu.. nie mam pojęcia, ciężko mi to określić. Przyłożyłem dłoń do jego ciepłego policzka, pieszcząc go subtelnie opuszkami palców.
- Nie skrzywdzisz mnie.. 
- Felix..
- Nie zniosę tego drugi raz.. Jisung, obiecaj mi.. 
- Felix, daj mi powie..
- Jak nam się nie uda, to po prostu się rozstaniemy. Bez wzajemnego upokarzania się... błagam. - pociągnąłem nosem, widząc w oczach rudzielca napływające łzy - Obiecaj mi to. - ten jedynie wtulił mnie w siebie, głaszcząc mnie po plecach - Obiecaj..
- Wolałbym umrzeć, niż znów cię skrzywdzić... Nie ma dnia, kiedy bym o tym nie myślał. - chłopak sięgnął do pudełka chusteczek, stojącego na parapecie, po czym wyciągnął jedną z nich - Daj nosek. 
- Zasmarkam cię.
- No i co? - fakt... nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz go czymś uświnię. Wydmuchałem nos, widząc lekki uśmiech na twarzy Jisunga - Strasznie mi ciebie brakowało.
- Mi też. - szepnąłem jedynie, ponownie się do niego przytulając. Ufam mu.. wierzę, że ostatnie miesiące czegoś go nauczyły i że w końcu się zmieni. Nie... źle to zabrzmiało. On zawsze był dla mnie idealny pod każdym względem i nigdy nie przeszło mi przez myśl, by zamienić go na inną osobę. Po prostu chodzi mi o to, że jeśli teraz się o coś pokłócimy, to że zmądrzał i nie załatwi ze mną sprawy, udostępniając coś, co mnie doszczętnie zniszczy. Zawsze mu tłumaczyłem, że rozmowa jest najlepszym lekarstwem, a Jisung zarzekał się, że to rozumie... szkoda, że podczas naszej jedynej kłótni zupełnie o tym zapomniał..


*

                        Przekręciłem się na bok szukając po omacku Jisunga, który dzień wcześniej postanowił u mnie spać. 
- Jisung.. - otworzyłem oczy, widząc jak ten krząta się po pokoju. Gdy mnie zobaczył, kucnął pospiesznie przy łóżku, głaszcząc mnie po głowie.
- Śpij.
- Ale..
- Muszę iść do szkoły.
- Nie idź. - złapałem go za rękę, chcąc wciągnąć go do łóżka - Proszę cię, nie idź. 
- Muszę. - rudzielec usiadł na łóżku, dając mi buziaka - Przyjdę do ciebie od razu po zajęciach.
- Nie.
- Felix, co z tobą? - westchnąłem jedynie, puszczając dość niechętnie jego dłoń.
- Nie chcesz ze mną zostać? 
- Hej.. - Jisung nachylił się do mnie, głaszcząc mnie po policzku - Oczywiście, że chcę z tobą zostać..
- Ale?
- Ale mam szkołę, do której niestety muszę iść. 
- Nigdy nie przykładałeś do tego takiej wagi.. 
- Felix, proszę cię.. nie wpędzaj mnie w poczucie winy.
- A tak... ja jestem ten najgorszy. - odwróciłem się do niego plecami, zakrywając się dokładnie kołdrą - Jak mógłbym o tym zapomnieć.
- Proszę cię, nie zachowuj się tak. - szepnął, całując mnie w głowę - Obiecuję, że przyjdę od razu po szkole.
- Mhm.
- Śpij i odpoczywaj.. jest dopiero szósta. - dodał opuszczając mój pokój. Bardzo przeżyłem wczorajszą noc i chciałbym, by mimo wszystko Jisung był przy mnie. Dużo ze sobą rozmawialiśmy.. bardzo szczerze. Bardzo dużo płakaliśmy, przepraszaliśmy, obiecywaliśmy, że wszystko wróci do normy i że będziemy ze sobą choćby nie wiem co. Jisung dużo mnie przytulał, całował, zapewniał, że mnie kocha najbardziej na świecie.. Gdybym nie ujrzał go dzisiaj rano, powiedziałbym, że był to sen.


*

                   Minął tydzień odkąd znów jestem z Jisungiem i szczerze powiedziawszy wciąż nie może to do mnie dotrzeć. Czuję się przy nim dobrze, spędzamy ze sobą dużo czasu, bardzo dużo rozmawiamy, ale i tak miewam momenty, w których budzi się we mnie nienawiść do jego osoby za to, co zrobił. Mimo to staram się to w sobie dusić i nie pokazywać przy nim, że wciąż trzymam w sobie urazę do jego osoby.
                  Leżałem na kanapie przed telewizorem, zerkając co chwilę na wiszący na ścianie zegar. Dochodziła 17-sta więc lada moment powinien przyjść do mnie mój chłopak. Widziałem się z nim wczorajszego wieczoru i szczerze mówiąc, już zdążyłem za nim zatęsknić.
- Gdzie ten dureń.. - westchnąłem, idąc leniwym krokiem do kuchni. Chciałem przygrzać sobie przygotowany przez mamę obiad, jednak wtedy usłyszałem dźwięk telefonu - No cześć.
- Cześć piegusie... jak się czujesz?
- W porządku. Kiedy do mnie wpadniesz?
- No właśnie, ja w tej sprawie.. - otworzyłem lodówkę, wyciągając z niej lodowatą colę - Mogę przyjść z Jeonginem? Bardzo chce cię zobaczyć. - przełknąłem z trudem ślinę, czując mocniej bijące serce - Felix..
- Tak.. jasne, w porządku..
- Na pewno? Może jednak nie dzisiaj? 
- Nie... chcę się z nim zobaczyć. 
- Dobrze... wpadniemy za jakieś pół godziny. - skinąłem jedynie głową, rozłączając się. Zacząłem się denerwować.. Przyjaźń z Jeonginem jest bezcenna i zawsze czułem się rewelacyjnie w jego towarzystwie. Mimo że był z nas wszystkich najmłodszy, to wiedziałem, że zawsze doradzi mi jak nikt inny. Myśl, że za chwilę z nim porozmawiam sprawiała, że czułem się jak zagubiony dzieciak. Nie wiedziałem, jak się zachować, co mówić, jak go przywitać.. Co ja mam do cholery robić?

*

               Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, miałem ochotę uciec do swojego pokoju i schować się pod łóżkiem. Wiedziałem jednak, że jeśli teraz nie porozmawiam z Jeonginem, to najprawdopodobniej nigdy już tego nie zrobię.. 
- Hej. - szepnął Jisung, całując mnie przy tym w policzek. Mój wzrok jednak cały czas wbity był w przestraszonego równie mocno, jak ja, Jeongina.
- Cześć Hyung.. - skinąłem jedynie głową, odchrząkując.
- Wejdźcie.. - gdy zamknąłem za nimi drzwi, zacząłem iść bez słowa w stronę kuchni. Czuję się potwornie nieswojo i naprawdę nie wiem, co powinienem zrobić - Napijecie się czegoś?
- Felix, co jest? - Jisung objął mnie, uważnie mi się przyglądając - W porządku?
- Tak. 
- Zrobię nam coś pić, a ty usiądź, okej? 
- Nie, jest okej..
- Siadaj. - usiadłem przy stole, wbijając niepewnie wzrok w byłego przyjaciela. Chłopak przyglądał mi się bardzo uważnie i widziałem, że ewidentnie nie wie, jak zacząć rozmowę - Młody... chciałeś pogadać z Felixem, tak?
- Tak, ale..
- Śmiało.. nie gryzie. - zagryzłem wargę, czując narastającą w gardle gulę. Naprawdę było to dla mnie bardzo stresujące. 
- Hyung.. jest mi tak głupio.. - szepnął, zaciskając dłonie na szkolnym mundurku.
- Masz.. masz świadomość tego, co zrobiłeś? 
- Tak.. i żałuję, że dopiero teraz sobie to uświadomiłem.
- Dlaczego? Bo chciałem się zabić? Czy dlatego, że przez jakiegoś zboczeńca byłem w psychiatryku? Z czubkami.. 
- Wiem.. to wszystko nie powinno mieć miejsca..
- Jeongin, liczyłem na ciebie. - spuściłem głowę, czując spływające po policzkach łzy - Potrzebowałem twojej pomocy do cholery.. A ty wypiąłeś się na mnie. Z resztą tak, jak cała reszta..
- Proszę cię, wybacz mi Hyung. Strasznie cię przepraszam.. Zachowałem się jak skończony dupek.
- Jeongin..
- Wiem, że potrzebujesz czasu, ale proszę cię, przemyśl to.. Nie zachowałem się wtedy jak przyjaciel.. 
- Zdecydowanie.. 
- Nie wiedziałem co mam myśleć.. Wszyscy się wtedy pogubiliśmy. To, co powiedziała siostra Jisunga..
- Myślałem, że mnie znasz... W życiu nie zrobiłbym czegoś takiego.
- Wiem.. - szepnął, uciekając wzrokiem - Wiem to Hyung. - skinąłem jedynie głową, widząc przed sobą kubek z parującą herbatą. Mój chłopak usiadł obok mnie, głaszcząc mnie po udzie.
- Jeongin bardzo się o ciebie martwi.. 
- Nie uważacie, że to trochę śmieszne? - parsknąłem śmiechem, wycierając pospiesznie policzki.
- Co masz na myśli?
- To, że nagle wszyscy poczuliście chęć opieki nade mną... a gdzie byliście, kiedy wypisywali do mnie ci wszyscy ludzie, co? - Jisung zabrał rękę, odwracając przy tym wzrok - Gdzie byliście, kiedy rzucili się na mnie ludzie ze szkoły? Kiedy płakałem po nocach i pisałem do was, że dłużej tego nie wytrzymam i żebyście mi pomogli? - spojrzałem na Jeongina, który w tym momencie płakał tak samo, jak ja - Gdzie wtedy byłeś? 
- Hyung, przepraszam... jest mi tak głupio.. - szepnął, pociągając przy tym nosem.
- I myślisz, że to wszystko załatwi? Że teraz znowu będziemy najlepszymi przyjaciółmi? 
- Ja... nie wiem Felix. Ale na pewno bardzo bym tego chciał..







~c.d.n.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że tak krótko i totalnie bez ładu i składu, ale znowu pomału muszę się w to wdrążyć. Mam nadzieję, że kolejna część będzie lepsza.:)

14 sierpnia 2018

Sprzeczka~cz.6 [Jisung&Felix]




                  Ocknąłem się czując koszmarny ból całego ciała. Było mi zimno, czułem straszną suchość w ustach i do tego miałem związane czymś kostki i nadgarstki.
- Ja pieprzę.. - szepnąłem, uchylając ostrożnie powieki. Pamiętam, że rozmawiałem w parku z Jisungiem i że wychodząc z niego oberwałem porządnie w głowę, ale nie mam pojęcia, co działo się potem. Jęknąłem chcąc usiąść, jednak bolące mnie ciało całkowicie mi to uniemożliwiało - Pomocy.. - burknąłem, kładąc się ponownie na niesamowicie twardym łóżku. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, mocno zastanawiając się nad tym, gdzie do cholery mogę być. Wszystko na pierwszy rzut oka wyglądało normalnie. Leżałem na łóżku, na przeciwko którego stał telewizor.. jakaś komoda, szafa i okno zasłonięte roletami - Halo.. - syknąłem spoglądając na swoje nagie ciało. Zatkało mnie. Otworzyłem szerzej oczy, czując coraz mocniej bijące serce. Gdyby tylko tak bardzo nie kręciło mi się w głowie, zrobiłbym absolutnie wszystko żeby stąd uciec - Pom..
- Obudziłeś się. - przeniosłem pospiesznie wzrok w stronę drzwi, otwierając jedynie szeroko usta. Nie potrafiłem wydusić z siebie ani słowa.. - Co to za mina? - do pokoju wszedł Park Hyunmin.. ten sam, który wypisywał pod moim filmem koszmarnie obrzydliwe komentarze i który naszedł mnie pod szkołą. Przecież policja obiecała, że będzie mieć go na oku.. jestem pewien, że to mi się śni i za moment się wybudzę - Odpowiadaj, jak do ciebie mówię. 
- Ja.. - mężczyzna usiadł na łóżku, kładąc obrzydliwą łapę na moim udzie - Zostaw. - zabrałem związane nogi, czując spływające po policzkach łzy - Nie dotykaj.. - mężczyzna uśmiechnął się pod nosem, po czym oblizał powoli wargi.
- Uparty z ciebie dzieciak. - przełknąłem z trudem ślinę, czując jak brakuje mi oddechu. Byłem tak potwornie przerażony spotkaniem z tym człowiekiem, że czułem się blisko omdlenia z nerwów - Cieszę się, że tu ze mną jesteś. - Park nachylił się nade mną, dotykając mojej twarzy. Zamknąłem jedynie oczy trzęsąc się jak osika. Byłem absolutnie zniesmaczony tą sytuacją i nie wiedziałem, jak mam się zachować, by ten człowiek mnie nie skrzywdził. Przecież on jest psychicznie chory... żadna normalna osoba nie robi takich rzeczy - Jesteś cudowny Felix. - jego ciężki, cuchnący oddech okalał moją mokrą od łez twarz. Byłem bliski zwymiotowania.. naprawdę z trudem się powstrzymywałem.
- Błagam, nie.. - 42-latek przywarł wargami do mojej twarzy, głęboko przy tym oddychając. Pisnąłem jedynie, wijąc się pod jego wstrętnym, ciężkim ciałem. Moje życie to piekło.. momentami sam nie jestem w stanie pojąć, jak wiele się w nim dzieje.
- Tak, masz rację. - Park spojrzał na mnie, uśmiechając się. Jego ręka, która głaskała mój policzek, trzęsła się jak u ćpuna.. naprawdę coś jest z nim nie tak - Nie tak szybko.. przecież mamy dużo czasu. 
- Proszę.. puść mnie... błagam.
- Ciii... nie bój się. - mężczyzna przejechał dłonią po moim ciele, szczerząc się jak psychopata - Nie zrobię ci krzywdy.. Będziesz musiał naprawdę zasłużyć na to żebym coś ci zrobił. - obudź się, obudź się, obudź się do cholery! Zacisnąłem powieki, nie mogąc na niego patrzeć. Wtedy jednak usłyszałem dźwięk charakterystyczny dla rozwijanej taśmy.. on zwariował.
- Nie.. 
- Ciii... cichutko. - mówiąc to nakleił dwa solidne kawałki na moje usta - Nie chcemy przecież żeby ktoś cię usłyszał, prawda? - szepnął, całując mnie przy tym w ucho. Spiąłem się, czując jak zalewa mnie pot. Miałem ochotę zwymiotować.. czułem się strasznie. Nigdy w życiu nie czułem do siebie tak ogromnego wstrętu i obrzydzenia..
                     Byłem w mieszkaniu Parka od zaledwie kilku godzin, jednak każda minuta dłużyła mi się w nieskończoność. Mój wzrok wbity był non stop w tykający zegar, pokazujący dochodzącą drugą w nocy. Moi rodzice na pewno odchodzą od zmysłów. Nigdy nie znikałem z domu bez słowa wyjaśnienia.. mama z pewnością już wariuje. Wolę nawet nie myśleć, co teraz przeżywają.
- Nie śpisz Felix? - zamknąłem oczy, udając, że śpię i go nie słyszę. Mężczyzna wszedł do pokoju, kucając przy łóżku. Po chwili jego dłoń spoczęła na moim policzku, przez co zadrżałem zdradzając to, że udaję - Nie śpisz skarbie... nie udawaj. - pociągnąłem nosem, czując wypływające spod powiek łzy. Mam go dość.. nie mogę znieść tego, jak mnie dotyka. To takie obrzydliwe.. - Mam na ciebie potworną ochotę. - te słowa wystarczyły, bym spłoszył się jak zwierzę. Poderwałem się, chowając się w kącie łóżka. Dostałem napadu histerii... wpatrywałem się w Parka wielkimi oczyma, niemiłosiernie się przy tym trzęsąc. Towarzyszący mi przy tym płacz wszystko utrudniał.. Nie byłem w stanie złapać oddechu. Zakneblowane usta i zapełniony nos robiły swoje, przez co z sekundy na sekundę było mi coraz bardziej słabo - Nie lubię sprzeciwu. - 42-latek usiadł na łóżku, po czym chwycił mnie za nogi, przyciągając mnie do siebie jednym, zwinnym ruchem - Będzie ci ze mną dobrze, zobaczysz. - wrzeszczałem, ile miałem sił w płucach, ale ta pieprzona taśma nie przepuszczała nawet najmniejszego dźwięku. Tak bardzo chciałem żeby ktoś mnie teraz usłyszał... ktokolwiek.. żeby ktoś tu przyszedł i mi pomógł - Przestań się miotać i wrzeszczeć.. - warknął, co jedynie jeszcze bardziej mnie wystraszyło - Słyszysz? - zacisnąłem powieki, płacząc jak dziecko. Po chwili poczułem, jak ten uderza mnie w twarz - Jest środek nocy, stul ten pysk. - spojrzałem na niego zapłakanymi oczyma, mając nadzieję, że odpuści, ale myliłem się.. Park sięgnął po sporych rozmiarów nożyce, rozcinając nimi znajdującą się na moich kostkach, taśmę. Robił to bardzo szybko i nerwowo, przez co zranił moją łydkę. Jęknąłem jedynie, widząc spływającą po niej krew. Ten jednak rozszerzył moje nogi, pospiesznie między nimi siadając - Będzie ci ze mną dobrze. - szepnął, po czym chwycił mnie za biodra. Po chwili jego wargi przywarły do mojego brzucha. Wygiąłem się, starając się uciekać ciałem na wszystkie strony, jednak ten człowiek jest niesamowicie silny. Przycisnął mnie do łóżka, trzymając moje ciało tak kurczowo, że w miejscach jego palców, moja skóra zaczęła sinieć. Gdy tylko Park zaczął mieć kontakt z moim ciałem, kompletnie oszalał. Zachowywał się jak skończony wariat. Gryzł moją skórę, ssał ją, dobierał się do mojego członka.. nigdy w życiu nie czułem się tak źle. A ja? Nic nie mogłem zrobić.. czułem się kompletnie bezradny. Czekałem tylko aż skończy, modląc się o to, by ktoś mnie tu znalazł. Musiałby stać się cud, żeby ktokolwiek wiedział o tym, że jestem właśnie tutaj..


*

                           Dziś mija drugi dzień, odkąd znalazłem się w mieszkaniu tego psychola. Jestem psychicznie wykończony tym wszystkim. Hyunmin co chwilę stara się doprowadzić mnie do orgazmu ciesząc się przy tym, jak wariat. Nie mam już na to siły.. To obrzydliwe. Mówiąc o tym, czuję jak zbiera mi się na wymioty i czuję niesmak zarówno do niego, jak i do samego siebie. Boję się zrobić cokolwiek, by mu się sprzeciwić. W takich sytuacjach Park dostaje furii. Bije mnie na oślep, ściska mnie za twarz, szarpie za włosy.. znoszę z pokorą jego dewiacje, czując w międzyczasie ogromne, wewnętrzne rozdarcie. 
- Przygotowałem coś dla ciebie. - uchyliłem zmęczone powieki, widząc jak mężczyzna włącza coś w telewizorze stojącym naprzeciwko łóżka - Obejrzymy dzisiaj mój ulubiony film. - 42-latek usiadł na łóżku, przyciągając mnie do siebie - Usiądź mi na kolanach. - usiadłem z trudem, niepewnie na niego zerkając - Śmiało... siadaj. - spuściłem głowę, wbijając wzrok w podłogę. Nie wytrzymam... przysięgam, że jeszcze chwila i zwariuję - No siadaj! - poderwałem się gwałtownie, siadając na kolanach tego zwyrola. Mam ochotę go zabić. Pierwszy raz w życiu czuję, że byłbym w stanie zabić drugiego człowieka. Patrzyłbym z uśmiechem na twarzy, jak ten się wykańcza.. zasłużył na to - Zobacz, co mam. - szepnął odpalając film, na którym uprawiam seks z Jisungiem - Jesteś.. jesteś taki seksowny na tym filmie. - szepnął, oplatając dłońmi moje nagie ciało. To nie na moje siły.. Mam dość. Najzwyczajniej w świecie mam dość. Nie chcę już żyć. Błagam, niech on mnie tutaj wykończy.. - Felix.. mm uwielbiam twoje imię. - dławiąc się łzami, usłyszałem pukanie do drzwi. Moje serce zaczęło bić znacznie szybciej, gdyż poczułem światełko w tunelu. Jest jednak nadzieja. Muszę zrobić wszystko, by ta osoba mnie stąd zabrała.
- Policja, proszę otworzyć!
- Kurwa mać.. - Park rzucił mnie na podłogę, po czym narzucił na mnie koc i kołdrę. Pospiesznie zawinął mnie w to wszystko, wrzucając mnie do szafy... zgaduję, że była to szafa - Siedź cicho, bo cię zatłukę. - warknął, biegnąc do drzwi - Dzień dobry. Co panowie tu robią?
- Dzień dobry Park... mamy nakaz przeszukania mieszkania.
- Słucham? A..ale dlaczego?
- Wczoraj jedna z twoich sąsiadek widziała jak wnosisz do domu chłopca.. chcemy to sprawdzić. - cieszyłem się jak wariat słysząc te słowa.
- To nie prawda.. wczoraj nawet nie wychodziłem z domu.
- Dobrze, sprawdzimy to. - policjanci weszli do mieszkania. Zacząłem się miotać, starając się wypełznąć ze środka, ale było to wyjątkowo trudne.
- Odsiedziałeś już swoje. Mamy nadzieję, że nie wpakujesz się znowu w to gówno. 
- Oczywiście, że nie.. Nigdy bym nikogo nie skrzywdził..
- Dobrze, zaraz zobaczymy. 
- Ludzie gadają takie bzdury, bo znają moją przeszłość. - teraz albo nigdy. Mimo obolałego ciała, spiąłem się jak mogłem, napierając ciałem na drzwi szafy. Po chwili wylądowałem z hukiem na ziemi.
- Słyszałeś?
- Tak, tam z pokoju. 
- Cholera jasna. - usłyszałem jedynie syknięcie Parka i to jak spanikowany ucieka z mieszkania.
- Yongjae.. Park ucieka z mieszkania. Bierzcie się za niego.
- Przyjąłem. - wtedy też poczułem jak ściągane są ze mnie warstwy, pod którymi ukrył mnie ten zboczeniec. Byłem tak szczęśliwy faktem, że zostałem odnaleziony, że totalnie zapomniałem o tym, że pokazuję się im zupełnie nagi.
- O cholera.. - jeden z mężczyzn zerwał ostrożnie taśmę z moich ust, klepiąc mnie po twarzy - Słyszysz mnie? Jak się nazywasz?
- Felix. - szepnąłem, łapiąc przy tym dość łapczywie powietrze.
- Felix, tak? Co tutaj się stało?
- Przyślijcie nam karetkę.. Znaleźliśmy chłopaka. 
- Już wysyłam.
- Felix.. co tu się stało? - policjant rozerwał taśmę znajdującą się na moich nadgarstkach i kostkach, po czym okrył mnie kocem, uważnie mi się przyglądając - Felix.. - klęknąłem jedynie, przytulając się do zupełnie obcego mi mężczyzny. Nie wytrzymałem.. byłem im tak potwornie wdzięczny za to, że mi pomogli. Płakałem jak dziecko, nie mogąc się uspokoić za nic w świecie - Już dobrze.
- Dziękuję. - trząsłem się jak wariat. Chwyciłem kurczowo munduru mężczyzny, unosząc na niego wzrok - Dziękuję. 
- Powiadomimy twoich rodziców.. niedługo się z nimi zobaczysz. 
- To było straszne. - pociągnąłem nosem, czując jak policjant podnosi mnie bardzo.. bardzo powoli - Straszne. On... błagam, zabijcie go.
- Już dobrze.. chodź.
- Zabijcie go. - powtarzałem te słowa jak nienormalny. Ten człowiek zasłużył na najwyższy wymiar kary.. Powinien być bity, torturowany, męczony psychicznie i fizycznie, a potem powinni go powiesić, utopić, zastrzelić, posadzić na krześle elektrycznym... cokolwiek! Ten dupek nie powinien mieć dostępu do ludzi. Nie pozwolę na to żeby skrzywdził kolejną osobę.
Wraz z karetką, pod blok Parka przyjechali moi spanikowani rodzice. Moja mama była jednym, wielkim kłębkiem nerwów. Jak tylko mnie zobaczyła zaczęła płakać tak bardzo, że nikt, ani nic nie było w stanie jej uspokoić. Czułem się tak, jakbym w mieszkaniu 42-latka spędził dobre kilka miesięcy. Moja psychika bardzo mocno podupadła.. czuję niesamowity wstręt do samego siebie.. Wolę nawet nie myśleć, co by się ze mną działo, gdyby któraś z sąsiadek nie powiadomiła policji. Hyunmin by mnie zgwałcił, jestem tego pewien.. Nie zniósłbym takiego upokorzenia.

*

                      Po przewiezieniu do szpitala, lekarze przeprowadzili na mnie serię badań, powiadamiając moich rodziców o tym, że zatrzymają mnie na kilka dni obserwacji. Czułem ogromny wstyd. Nie potrafiłem spojrzeć na moich rodziców. Pewnie myśleli, że uprawiałem seks z tym zwyrolem... Boże, to jest tak obrzydliwe, że mam ochotę zapaść się pod ziemię. 
- Skarbie.. - odwróciłem głowę, czując jak mama łapie mnie za rękę - Jak się czujesz? - wpatrywałem się w okno, prosząc w głębi duszy o to, by rodzice zostawili mnie w końcu samego - Kotku.. porozmawiaj z nami. Proszę cię. 
- Bardzo się o ciebie martwiliśmy. - dodał ojciec, głaszcząc mnie po głowie, co tak mnie wystraszyło, że gwałtownie odepchnąłem jego rękę.
- Felix..
- Nie, to moja wina... w porządku. - tato westchnął, uważnie mi się przyglądając - Nie chcesz teraz z nami rozmawiać? - zaprzeczyłem skinieniem głowy, odwracając się do nich plecami - Dobrze. Chodź kochanie. 
- Ale..
- Chodź, niech odpocznie. Później porozmawiamy. 
- Będziemy na korytarzu. - szepnęła mama, dając mi buziaka w głowę. Zaraz po tym wraz z ojcem, opuścili moją salę. Wreszcie spokój i cisza. Sięgnąłem po leżący na stoliku telefon, widząc na nim kilkadziesiąt nieodebranych połączeń od Minho, rodziców, nawet Jisunga.. Otrzymałem też od niego bardzo dużo wiadomości, które jeszcze bardziej łamały mi serce: "Felix, proszę cię, odezwij się", "Twoi rodzice do mnie dzwonili. Pytali gdzie jesteś. Błagam cię, daj jakiś znak, że żyjesz", "Wiem, że mnie nienawidzisz, ale odezwij się do swoich rodziców, proszę cię". Wyłączyłem iphone'a, głęboko wzdychając. To wszystko nie miałoby miejsca, gdyby nie on.. Jeszcze wczoraj miałem chwilę zawahania, gdzie chciałem dać mu drugą szansę i zacząć wszystko od początku, ale to zdarzenie z Parkiem wszystko zmieniło. Gdyby nie jego lekkomyślność, moje życie byłoby zwyczajne, a ja byłbym zwykłym nastolatkiem, z normalnym, spokojnym życiem.. Chodziłbym do szkoły, miał przyjaciół, spędzał wolny czas w kinie i knajpach, a teraz? Siedzę całymi dniami w domu.. u psychologów.. wzdychają do mnie obleśne, stare typy.. a ja nic nie mogę z tym zrobić.


*

                            Po trzech dniach obserwacji zostałem przewieziony do miejsca, którego bałem się najbardziej. Byłem pewien, że wrócę do domu.. szczerze mówiąc o niczym innym nie marzyłem tak bardzo, jak o własnym łóżku i poczuciu bezpieczeństwa. Moi lekarze oraz psycholog doszli wspólnie do wniosku, że powinienem zostać umieszczony w szpitalu psychiatrycznym... profilaktycznie, na kilka dni obserwacji. Moi rodzice z początku nie wyrazili na to zgody, twierdząc że mój stan pogorszy się przez to jeszcze bardziej, jednak po długiej rozmowie z psychologiem stwierdzili, że "kilka dni mi przecież nie zaszkodzi"... Nawet tego nie skomentuję. Miałem ich za przyjaciół... jedyne osoby, które broniły mnie jak lwy, a oni? Tak po prostu oddali mnie do czubków. Nigdy im tego nie zapomnę. 
- Cześć Felix. - siedziałem na łóżku, wpatrując się w zakryte kratą okno. Nie sądziłem, że to kiedykolwiek powiem, ale tęsknię za Minho, Chanem, Hyunjinem.. nawet Changbinem. Chciałbym nawet pójść do szkoły, co już jest dla mnie totalną abstrakcją. Wszystko, byleby nie być tutaj.. - Jak się czujesz? - westchnąłem, zerkając na lekarza, który się mną zajmuje. Nawet sympatyczny człowiek, ale to nie zmienia faktu, że chcę już uciec stąd jak najszybciej - Wszystko okej?
- Tak.
- Tak? To super... a potrzebujesz czegoś?
- Pewnie tak.. jak każdy.. 
- Mhmm.. wiesz jaki dzisiaj jest dzień? - zaprzeczyłem jedynie skinieniem głowy - Piątek.. dzisiaj mogą odwiedzić cię bliscy.
- Super..
- Jeden gość już czeka na korytarzu. 
- Tak? A kto?
- Od razu ci się oczy zaświeciły. - mężczyzna uśmiechnął się, wręczając mi pudełeczko leków - Weź je, a ja pójdę po twojego kolegę.
- Kolegę?
- Tak. - pewnie Minho. Połknąłem pospiesznie leki, oddając lekarzowi drobne pudełeczko - Bardzo ładnie. Poczekaj chwilkę. - skinąłem głową widząc jak ten wychodzi z sali. Po upływie kilku minut do środka wszedł Jisung. Wstałem gwałtownie z łóżka, wbijając w niego zdziwiony wzrok. Był on ostatnią osobą, której się tutaj spodziewałem. 
- Felix.. - zacisnąłem dłonie w pięści, czując napływające do oczu łzy - Nie płacz..
- Przez ciebie tutaj jestem.. - warknąłem, będąc bliskim wybuchu.
- Wysłuchaj mnie, błagam..
- Jak mogłeś doprowadzić mnie do tak żałosnego stanu?!
- Proszę cię, nie krzycz..
- Śmiało, nagrywaj! Pokaż ludziom w internecie, że ta sama osoba, która świeci dupą na stronach porno, jest teraz zamknięta u czubków! 
- Felix.. - mój były chłopak podszedł do mnie, mocno mnie przytulając - Uspokój się... już dobrze.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! - szarpnąłem go za bluzę, wpatrując mu się w przestraszone oczy - Nie zgwałciłem twojej siostry, rozumiesz?! Nigdy bym tego nie zrobił! 
- Opanuj się. - Jisung złapał mnie za nadgarstki, starając się mnie uspokoić.
- Mścisz się na mnie! Za co?! Co ja ci zrobiłem?! - wrzasnąłem widząc wbiegających do sali dwóch lekarzy. Zostałem powalony na ziemię.. Widziałem tylko jak Jisung łapie się za usta, nie odrywając od nas wzroku - To jego wina! Puśćcie mnie! 
- Felix, uspokój się, słyszysz? Spokojnie.
- To on! On wrzucił ten film! To wszystko przez niego! - wtedy też poczułem mocne ukłucie w ramię. Syknąłem jedynie, czując jak trzymający mnie mężczyzna ostrożnie mnie puszcza. Leżałem na zimnej podłodze, głęboko przy tym oddychając.. Co oni mi do cholery jasnej podali?
- Felix.. - Jisung kucnął przy mnie, podkładając mi ręce pod głowę.
- Lepiej stąd idź. Nie wiadomo, co mu znowu wpadnie do głowy.
- Znam go jak własną kieszeń... nic mi nie zrobi. - chłopak nachylił się do mnie, całując mnie przy tym w czoło. Poczułem rozchodzące się po moim ciele ciepło. Wystarczyło dosłownie kilka sekund, żebym znów inaczej patrzył na Jisunga i znowu miał w głowie tysiące myśli na minutę - Wstawaj.. pomogę ci. - skinąłem głową, czując jak chłopak pomaga mi wstać. Po chwili posadził mnie na łóżku, uważnie mnie obserwując - Boli cię coś? - nie mogłem oderwać od niego wzroku. Mimo że dostałem leki chwilę temu, czułem się wyjątkowo spokojny - Tak rzucili tobą o tą podłogę.. przestraszyłem się. - skinąłem jedynie głową, widząc jak ten odsłania rękaw mojej koszulki, patrząc na moje ramię - Będziesz miał tutaj siniaka.. nie boli cię?
- Boli. - szepnąłem, czując jak jego wargi dotykają ostrożnie mojej ręki. Zacisnąłem jedynie powieki, czując spływające po policzkach łzy. Co on do cholery jasnej wyprawia i dlaczego ja na to wszystko pozwalam? 
- Nie płacz.. - rudzielec wytarł moje policzki, zbliżając się do mnie coraz bardziej. Spuściłem jedynie głowę, czując drugiego buziaka w czoło. Jisung zastygł w takiej pozycji, głaszcząc mnie ostrożnie po dłoniach - Jak tylko stąd wyjdziesz, wszystko naprawię, przysięgam. - pociągnąłem nosem, rozklejając się jeszcze bardziej. Dopiero teraz zrozumiałem, jak bardzo go potrzebuję. Mimo mojej nienawiści do niego, mimo tego, co mi zrobił.. Jisung jest jedyną osobą, która mnie w pełni rozumie. Pytanie tylko, czy jak dostanie drugą szansę to czy ją wykorzysta, czy znowu zrobi coś przeciwko mnie..






~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Jeśli kogoś uraziłam tą częścią, to od razu bardzo przepraszam

11 sierpnia 2018

Sprzeczka~cz.5 [Jisung&Felix]




- Wstawaj. - westchnąłem jedynie, przykrywając się w całości kołdrą - Słyszysz? - nie mam ochoty wychodzić dzisiaj z łóżka. Nie chce mi się iść do szkoły, patrzeć na Minho i Jisunga.. - Felix, mówię do ciebie.
- Dzisiaj nie wstaję.
- Co to znaczy, że dzisiaj nie wstajesz?
- Nie mam ochoty iść do szkoły.
- Felix.. ty ostatnio jesteś gościem w tej szkole, a nie uczniem. Wstawaj.
- Nie. 
- Wstawaj synek. - ojciec zerwał ze mnie kołdrę, co spotkało się z nagłym napadem agresji z mojej strony... nie poznaję ostatnio samego siebie..
- Nie! Nie rozumiesz słowa "nie"?!
- Felix, co z tobą?
- Po prostu daj mi święty spokój. - warknąłem, wyrywając z jego rąk kołdrę, którą ponownie na siebie narzuciłem.
- Coś się stało, prawda? 
- Nie. 
- Synek...
- Proszę cię, daj mi spokój. - usiadłem gwałtownie, wpatrując się w ojca ze łzami w oczach - Jestem zmęczony, rozumiesz? Nie mogę spać! Zaraz zwariuję! - chwyciłem się za włosy, wybuchając płaczem. Bolą mnie mięśnie, głowa, mam opuchniętą, bladą twarz, czuję się jak zombie.. - Nie mam już siły..
- Ciii, nie płacz. - tato usiadł obok mnie, mocno mnie przytulając - Nie płacz, już dobrze. 
- Już nie mogę..
- Dostaniesz leki i pójdziesz spać, okej? - skinąłem głową, zamykając przy tym oczy. Chciałbym wziąć garść leków nasennych i odespać te wszystkie noce, które straciłem na zamartwianiu się i baniu się o to, co mi się przyśni.. Przespałbym chyba dobry miesiąc... 30 dni pod rząd, bez chwili wybudzenia. Kiedy się uspokoiłem, tato dał mi kilka tabletek, kładąc mnie z powrotem do łóżka. Dopiero kiedy upewnił się, że śpię wyszedł do pracy. Coraz częściej mam przeczucie, że jestem złą osobą.. że za dużo się nad sobą użalam.. że powinienem wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa.. może z Changbinem. Ale to wszystko nie jest takie proste, jakby mogło się wydawać. Może jestem wredny, może za dużo płaczę.. ale wyobraźcie sobie, że film, na którym uprawiacie seks jest numerem jeden na stronach porno. Przecież to chore i obrzydliwe..


*


                              Obudziłem się gdy na dworze było już ciemno. Mimo że przespałem cały dzień, wciąż czułem się zmęczony, ale leki, które przestały już działać wybudziły mnie do życia. Wiedziałem też, że dziś czeka mnie kolejna, nieprzespana noc.. skoro dostałem tabletki w dzień, z pewnością rodzice nie dadzą mi ich po raz kolejny.. 
- Dobrze, poczekaj... zaraz sprawdzę. - usłyszałem głos mamy tuż obok drzwi do mojego pokoju. Mam nadzieję, że nikt nie będzie zawracał mi teraz dupy.. nie mam najmniejszej ochoty na czyjeś odwiedziny - Słońce, śpisz? - westchnąłem, przekręcając się leniwie na bok.
- Już nie. 
- Jak się czujesz?
- Trochę lepiej. - usiadłem, wpatrując się w drzwi - Coś się stało?
- Jisung do ciebie przyszedł.. - zatkało mnie. Skąd ten dupek wie, gdzie mieszkam?
- Że co? 
- Ponoć pilnie musi z tobą porozmawiać. 
- Nie wiem o czym.. niech spieprza. 
- Synku.. 
- Nie chcę się denerwować. Niech stąd idzie.
- Daj mi tylko chwilę. - usłyszałem cichy głos swojego byłego chłopaka, który po chwili wyłonił się zza mojej mamy.
- Jak mogłaś go tutaj wpuścić? 
- Felix, daj spokój... daj mi minutę. - westchnąłem, kręcąc głową z niedowierzaniem - Mogę?
- Właź. - burknąłem, widząc jak ten zamyka za sobą drzwi - Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
- Rozmawiałem z Minho..
- Super. 
- Felix... mam do ciebie tylko jedno pytanie.
- I po to tu przylazłeś? - zapytałem widząc jak ten siada obok mnie.
- Bądź ze mną szczery... odpowiedz mi i stąd pójdę. 
- Zawsze byłem z tobą szczery dupku.. 
- No tak. - chłopak westchnął, wpatrując się uważnie w moje oczy - Ten brunet, który przyjechał ostatnio pod szkołę.. widziałem cię z nim..
- No i?
- Coś cię z nim łączy? - zaśmiałem się, wpatrując się w rudzielca z pogardą.
- To chyba nie twoja sprawa.
- Chcę tylko wiedzieć czy..
- Czy co? Przypominam ci, że z tobą zerwałem i mogę robić co mi się rzewnie podoba... Z kim chcę, gdzie chcę i kiedy chcę... a tobie nic do tego. 
- To twój nowy chłopak? - widząc ogromne rozczarowanie na jego twarzy, westchnąłem odwracając przy tym wzrok - Felix..
- Nie.. to nie jest mój chłopak. 
- Ale..
- Nie potrafię być z nikim innym.
- Poza mną? - oblizałem nerwowo wargi, spoglądając na Jisunga.
- Miałeś zadać tylko jedno pytanie... otrzymałeś odpowiedź, a teraz wypad. 
- Felix.. - poczułem jak chłopak przywiera do mnie gwałtownie wargami. Wystarczyła sekunda żebym zapomniał o wszystkich zasadach i o tym, co mi zrobił. Odwzajemniałem jego pocałunki niezwykle zachłannie, momentami nawet brutalnie... tak cholernie mi tego brakowało - Kocham cię. - skinąłem jedynie głową, popychając go na łóżko. Chciałem się jak najszybciej dobrać do jego ciała.. znowu poczuć jego cudowny zapach i jego bliskość.
- Felix.. Felix mówię do ciebie. - poczułem jakbym spadł nagle z ogromnej wysokości. Poderwałem się gwałtownie, łapiąc łapczywie powietrze - Spokojnie. - spojrzałem szeroko otwartymi oczyma na siedzącą przy łóżku mamę... co jest do cholery - Coś ci się śniło?
- Gdzie on jest?
- Kto?
- Jisung.. gdzie on jest?
- Na szczęście nigdy go tutaj nie było. - skinąłem głową, przecierając drżącymi dłońmi twarz. Nigdy nie uwolnię się od tego palanta - Przyśnił ci się? 
- Niestety. 
- Synku..
- Nie.. jest w porządku, naprawdę. - wstałem z łóżka, biorąc przy tym głęboki oddech - Jest okej.. - mama podeszła do mnie, całując mnie przy tym w czoło.
- Jest już gotowa kolacja.. jak masz ochotę to przyjdź. 
- Dobrze.. zaraz do was przyjdę. - gdy moja mama opuściła pokój, usiadłem na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Ten pieprzony sen był tak realny.. Naprawdę czułem jakbym całował Jisunga i znów był blisko niego. Zrobiłbym wszystko żeby cofnąć czas.. żeby się z nim nie kłócić.. żeby ugryźć się w język i nie wypowiedzieć wtedy tych słów w jego kierunku.. żeby znowu wszystko było, jak dawniej. Myśl, że nigdy nie będę miał okazji tego odkręcić i że to, co razem przeszliśmy, nigdy się już nie powtórzy, koszmarnie mnie dobija..


*

                    Mimo pochmurnej pogody i lekko padającego deszczu, podczas długiej przerwy wyszedłem na dwór, by odrobinę odetchnąć. Miałem w głowie za dużo myśli i zbyt mało intymności by je wszystkie przeanalizować. Miałem dość szkolnego zgiełku, ale niestety chcąc nie chcąc muszę go znosić. Muszę skończyć szkołę, mimo że przebywanie w niej potwornie mnie irytuje. 
Wyszedłem tylnym wyjściem, ciesząc się ciszą i rześkim powietrzem. Chciałem usiąść na jednej z ławek ukrytych między gęstymi krzakami, jednak wtedy usłyszałem czyjąś rozmowę. Nie mam w zwyczaju podsłuchiwać ludzi, bo szczerze mówiąc gówno mnie obchodzą, jednak jak zrozumiałem między kim toczy się rozmowa, automatycznie zmieniłem nastawienie. 
- Oddam wam te pieniądze, przysięgam..
- Kiedy?
- Czekamy już ponad tydzień.
- Nie wiem.. na razie nie mam. - po tym zdaniu usłyszałem donośny jęk. Wychyliłem się zza budynku, widząc jak mój były chłopak upada na ziemię. Nie mam pojęcia kim są chłopcy, z którymi rozmawiał.. Ewidentnie nie są z naszej szkoły. Powiedziałbym nawet, że są od niego starsi- Oddam... oddam wam. 
- Oczywiście, że oddasz. - warknął jeden z nich, kopiąc chłopaka w brzuch. Nie mam pojęcia o co chodzi, ale nie mam zamiaru stać i patrzeć, jak dwóch osiłków znęca się nad Jisungiem, mimo iż całkowicie sobie na to zasłużył. Poza tym on ostatnio też stanął w mojej obronie... będziemy przynajmniej kwita.
- Zostawcie go.. - burknąłem, wychodząc zza budynku szkoły.
- A ty tu czego?
- Nie ładuj się w kłopoty gnojku.
- Jedynymi osobami, które mogą mieć za moment kłopoty, będziecie wy.. - rudzielec wstał ostrożnie z ziemi, trzymając się kurczowo brzucha. Przykry widok... bałem się o niego jak jasna cholera, ale nie mogłem tego pokazać.
- Nie lubimy takich pyskatych chłoptasiów.
- Jak mam być szczery, to gówno mnie obchodzi co lubicie. - przeciągnąłem Jisunga na swoją stronę, nie odrywając wzroku od chłopaków - Mogę za moment wykonać odpowiedni telefon.. Policja na pewno się wami zainteresuje.
- Ty..
- Dobra, luzuj stary. - jeden z napastników spojrzał na mnie, głęboko wzdychając - Nigdzie nie dzwoń. Dogadamy się. 
- Oczywiście, że się dogadamy... Odwalcie się od Jisunga, dobrze wam radzę.
- Wisi nam 300 milionów wonów. - otworzyłem szerzej oczy, zerkając na speszonego chłopaka. Mimo to wiedziałem, że muszę zachować zimną krew i doprowadzić tą sprawę do końca.
- Albo dajecie mu spokój, albo sprawa ląduje na policji. - oczywiście nie mam pojęcia, o co chodzi, ale kto by się tym przejmował. Grunt, że tych dwóch osiłków nieco spauzowało.
- Dobra luz... nie chcemy mieć problemów. 
- No ja myślę.. a teraz wypad. - napastnicy mojego byłego chłopaka popatrzyli po sobie, nie wykazując żadnego zainteresowania tym, co powiedziałem - Wypad stąd, ale już!
- Wstrętne gnojki.. - warknął jeden z nich, po czym obaj oddalili się z terenu szkoły. Wziąłem jedynie głęboki oddech, zerkając na Jisunga.
- W porządku?
- Tak.. dzięk..
- Daruj sobie. - splunąłem, siadając na wypatrzonej wcześniej ławce. W końcu chwila spokoju. Byłem ciekawy, co kombinuje ten idiota, ale brak zainteresowania jego życiem z mojej strony.. a raczej brak ujawniania tego, musi go bardzo boleć... to wystarczy.
- Ja.. mam nadzieję, że nie będziesz miał przez to problemów.. 
- Jeden problem w tą czy w tamtą nie robi mi różnicy. - zamknąłem oczy, wystawiając twarz w kierunku szarego nieba, na którą padały delikatne krople deszczu.
- Felix.. - Jisung usiadł obok mnie, biorąc głęboki oddech.
- W co się wkopałeś? 
- Ja..
- Gadaj. - spojrzałem na niego niechętnie, unosząc przy tym brew. Chłopak odwrócił jedynie wzrok, bawiąc się nerwowo palcami. Widzę, że sprawa jest poważna i martwię się o tego kretyna jak jasna cholera, ale nie mogę przy nim pęknąć choćby nie wiem co - Mów... coś ty zrobił?
- Kupowałem u nich prochy.. Potem dawali mi za darmo po znajomości i.. teraz upominają się o kasę. - wiedziałem, że Jisung to idiota, ale nie sądziłem, że jego poziom debilizmu zaszedł tak wysoko.
- Coś ty powiedział? 
- Przestałem sobie radzić po naszym rozstaniu..
- I dlatego zacząłeś ćpać? - poderwałem się na równe nogi, czując jak mną trzęsie - Już całkiem na łeb upadłeś? 
- Nie jestem ćpunem Felix.. Wezmę coś od czasu do czasu żeby o wszystkim zapomnieć..
- Jesteś nienormalny. - nachyliłem się do niego gwałtownie, pukając się przy tym w czoło - Zwal sobie, to się uspokoisz. - przetarłem rękoma twarz, ciężko przy tym oddychając - Mam ochotę dać ci w twarz.
- Śmiało... zasłużyłem. 
- Nie.. zasłużyłeś na to żeby cię zatłuc na śmierć, ale do tego niestety nie jestem zdolny. - usiadłem na ławce, starając się uspokoić, ale jego wyznanie jest ponad moje siły. Jak można być tak lekkomyślnym i najzwyczajniej w świecie głupim?!
- Przejąłeś się mną.. - szepnął, masując najwyraźniej obolały brzuch. Zagryzłem jedynie wargę, spoglądając na niego. Mam ochotę go zabić i przytulić jednocześnie. Cóż... w sumie mogę go zabić i przytulić jego zwłoki. Jest to jakieś wyjście... chore, ale jednak..
- Oczywiście, że się przejąłem... ale to nie zmienia faktu, że cię nie cierpię. Jesteś największym dupkiem jakiego znam. - chciałem od niego odejść, jednak wtedy poczułem, jak Jisung łapie mnie za rękę - Czego..
- Spotkajmy się po szkole.
- Że co? - parsknąłem śmiechem, czując jak moje serce zaczyna bić znacznie szybciej - Żartujesz sobie?
- Wyjaśnijmy sobie wszystko..
- Ale my nie mamy czego sobie wyjaśniać. Zawiodłeś mnie i całkowicie straciłeś moje zaufanie.. To wszystko, co mam ci do powiedzenia. 
- Wiem do cholery. Mam tego pełną świadomość.. Chcę tylko o wszystkim pogadać i zamknąć tą sprawę raz na zawsze..
- Ale..
- Po naszej kłótni nie mieliśmy okazji zamienić nawet jednego słowa.. rozpłynąłeś się.
- Dziwisz się?
- Nie... Ale chciałbym w końcu wyjaśnić z tobą to wszystko... Daj mi szansę. - skinąłem głową, wiedząc, że ma stuprocentową rację. Powinniśmy w końcu o tym porozmawiać, choć wiem, że będzie to niesamowicie trudne i bolesne.
- Dam.. chociaż i tak wiem, że ją spieprzysz. - zabrałem rękę, słysząc dzwonek zwiastujący lekcje - Kończę o 16-stej. Masz być pod głównym wejściem na czas... nie mam zamiaru na ciebie czekać. - jestem tak podekscytowany jakbym szedł z nim na pierwszą randkę. Tamtego dnia towarzyszyły mi niemalże takie same emocje. Z drugiej jednak strony jestem bardzo zaniepokojony tym, co mi powiedział. Jisung i prochy? Jest ostatnią osobą, którą podejrzewałbym o coś takiego.. Mam nadzieję, że w końcu zmądrzeje i nie spieprzy sobie życia..
                            Do końca zajęć myślałem tylko i wyłącznie o Jisungu i tym, że idę się z nim spotkać. Niby nic takiego - w końcu znamy się sześć lat - ale jestem z nim zżyty, jak z nikim innym i myśl, że przez chwilę będę z nim sam na sam, napawa mnie masą pozytywnych odczuć. Wiem, że pewnie podczas rozmowy cała pozytywna energia ze mnie wyparuje, ale póki co staram się nie myśleć o najgorszym.
- Jestem. - odwróciłem się, widząc przed sobą zdyszanego chłopaka - Przetrzymał nas na ostatniej lekcji i..
- Dobra, daj spokój.. - Jisung poprawił włosy, odchrząkując.
- To... dokąd chciałbyś pójść?
- Gdziekolwiek.. ta rozmowa i tak nie potrwa długo. - rudzielec skinął głową, idąc powolnym krokiem w stronę wyjścia z terenu szkoły. Zacząłem się coraz bardziej denerwować, ale mimo to starałem się twardo stać na swoim - Miałeś mi chyba coś powiedzieć.
- Nie wiem od czego zacząć. 
- Co cię pchnęło do tego żeby wrzucić nasze nagranie do internetu.. - zacisnąłem dłonie w pięści, czując mocniejsze bicie serca - To, co powiedziałem o twojej siostrze to prawda.. nie kłamałem..
- Wiem.. teraz to wiem. - Jisung westchnął, chowając dłonie do kieszeni kurtki - Dopiero jak powiedziałem jej, że zemściłem się na tobie za to wszystko, do wszystkiego mi się przyznała.. 
- Trochę późno.
- Przynajmniej poznałem prawdę..
- Prawdę znałeś kretynie od samego początku. Nigdy cię nie okłamałem.. - przeszliśmy przez ulicę, idąc w stronę pobliskiego parku. O co się dokładnie posprzeczaliśmy? O to, że starsza od nas o dwa lata siostra Jisunga starała się mnie poderwać, pod jego nieobecność. Przyjechałem do niego w piątkowy wieczór na film.. Był to nasz rytuał, kultywowany w każdy piątek od bitych trzech lat związku. Pamiętam, że dopiero jak do niego przyjechałem, ten napisał mi wiadomość, że się spóźni, bo utknął w korkach wracając od Jeongina. Jego siostra- Jisoo, była dla mnie tradycyjnie niesamowicie miła. Wpuściła mnie do środka, poczęstowała jakimiś ciastkami i tak dalej.. Dopiero gdy otrzymałem wiadomość od Jisunga, że nie ma pojęcia, o której przyjedzie, bo chyba był jakiś wypadek, przez co stoi w bezruchu na środku ulicy, Jisoo zdecydowała się to wykorzystać. Głaskała mnie po głowie, bawiła się moimi włosami, dotykała "przypadkowo" szyi.. Czułem, że coś jest nie tak i grzecznie zwróciłem jej uwagę, żeby tego nie robiła. W momencie, kiedy naprawdę przegięła, bo zaczęła zrywać ze mnie niemalże koszulkę, powiedziałem jej, że jestem stuprocentowym gejem, zakochanym do reszty w jej bracie.. Jisoo się wściekła i powiedziała, że się zemści. Kiedy chciałem zakończyć ten cyrk i wyjść z ich domu, spotkałem w przedpokoju Jisunga. Jego siostra- swoją drogą niezła aktorka- wybiegła do nas z płaczem, mówiąc że próbowałem ją zgwałcić i że się do niej dobierałem. Mój były chłopak dba o nią, jak o największy skarb więc wiadome było to, że weźmie jej stronę. Tłumaczyłem mu, że to nie prawda.. krzyczałem, płakałem, prosiłem Jisoo o to, by się do wszystkiego przyznała.. Jisung jednak zwyzywał mnie od najgorszych i wyrzucił mnie z ich domu. Jeszcze tego samego wieczoru po powrocie do domu, dostałem wiadomość od chłopaka o treści: "Nigdy nie wybaczę ci tego, co chciałeś zrobić Jisoo. Jak mogłeś mnie zdradzić i skrzywdzić tak bardzo moją siostrę?! Mam nadzieję, że teraz będziesz cierpieć tak samo jak my". Oczywiście do wiadomości był dołączony link do strony, na której ten dupek umieścił nasz film.. Był to najgorszy dzień w całym moim życiu. Przeżyłem go bardzo źle i jest to coś, do czego za nic w świecie nie chciałbym wrócić. W jednej chwili znienawidziłem Jisunga i przestało mi na nim całkowicie zależeć. Nie chciałem też już się starać.. prosić o to, by mnie wysłuchał.. W jednej chwili stał mi się totalnie obojętny. Po jakimś czasie to on zaczął szukać ze mną kontaktu. Dzwonił do mnie, pisał, nachodził... Resztę historii już znacie. Rodzice zabrali mi telefon i laptopa, przeprowadziliśmy się w inną część miasta, przeniosłem się do innej szkoły, gdyż w poprzedniej byłem szykanowany, wyśmiewany i poniżany na każdym kroku. Nasi wspólni przyjaciele i znajomi wzięli stronę Jisunga. Byli święcie przekonani, że rzeczywiście chciałem zgwałcić jego siostrę.. że zasłużyłem na tak upokarzającą karę. Gdy ludzie zaczęli oglądać film, na którym jestem totalnie nagi, gdzie uprawiam seks z chłopakiem, całkowicie potracili do mnie szacunek. Stałem się szmatą i pośmiewiskiem... wszystko za sprawą głupiego nieporozumienia.
- Felix.. nie wiem, jak mam cię przepraszać.
- Nie musisz tego robić.. i tak już jest za późno. 
- Przestań być taki uparty..
- Żartujesz sobie? Myślisz, że słowo "przepraszam" załatwi te wszystkie miesiące upokorzeń i ciągłych nerwów? - Jisung westchnął zajmując miejsce na jednej z ławek. Usiadłem obok niego, wbijając wzrok w znajdującą się przed nami alejkę.
- Twoja próba samobójcza... to prawda? - skinąłem jedynie głową, nie odrywając wzroku od poruszanych wiatrem roślin - Ja.. Boże, nawet nie wiem co powiedzieć..
- A to nowość... zwykle ci się gęba nie zamyka. 
- Felix, daruj sobie.. - wziąłem głęboki oddech, zamykając przy tym oczy. Może faktycznie powinienem spauzować i wszystko z nim na spokojnie wyjaśnić - Nie wiem co bym ze sobą zrobił, jakby coś ci się stało.
- Zrozum, że momentami mam już tego wszystkiego dość.. Wszyscy się ode mnie odwrócili.. nie miałem wsparcia znikąd, poza rodzicami. Widziałeś jakie obrzydliwe rzeczy ludzie wypisują pod tym filmem? 
- Ja..
- To już jest nie do zniesienia... i tak będzie do usranej śmierci, bo nie możesz już niczego z tym zrobić. 
- Nie sądziłem, że to poniesie za sobą takie konsekwencje... Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, Felix. - odwróciłem głowę czując cisnące się do oczu łzy. Ta rozmowa zaczyna być coraz bardziej ponad moje siły - Jakbym mógł cofnąć czas, w życiu nie popełniłbym tego samego błędu.. 
- Nie ma o czym mówić.. 
- Cieszę się, że masz teraz przy sobie osobę, która o ciebie dba.. - szepnął wprawiając mnie w lekkie osłupienie.
- O czym ty mówisz?
- O tym chłopaku, z którym widziałem cię pod szkołą.. i.. wtedy w knajpie.
- To tylko kolega.. - spojrzałem na niego, widząc jak schodzi z niego powietrze. Ewidentnie mu ulżyło, że z nikim się nie spotykam.. - Obiecaj mi coś. 
- Co takiego?
- Nigdy w życiu nie weźmiesz już żadnych prochów. 
- Tłumaczę ci, że nie jestem ćpunem..
- A mnie to gówno obchodzi Jisung.. zadbaj o siebie dupku.
- Nie mam już teraz nic do stracenia. 
- Masz rodzinę, przyjaciół.. niedługo pewnie kogoś poznasz.. 
- Nie chcę. - spojrzeliśmy na siebie, zastygając tak na dłuższą chwilę. Miałem ochotę go pocałować. Targa mną tyle emocji, że coraz ciężej jest mi się powstrzymać.
- Dlaczego? Życie płynie dalej.. korzystaj z niego póki możesz.
- Byliśmy razem trzy lata.. nie mogę ot tak wszystkiego rzucić i.. przestać cię kochać.. - tych słów bałem się najbardziej. Poderwałem się na równe nogi, czując spływające po policzkach łzy - Przepraszam.
- Pójdę już. 
- Felix..
- Ta rozmowa nie ma już sensu. - pociągnąłem nosem, idąc jak najszybciej w kierunku wyjścia. Czułem i cały czas czuję, że Jisung mnie kocha.. Przynajmniej wiem, że nie tkwię w tym sam. Skoro nadal coś do siebie czujemy, dlaczego nic z tym nie zrobimy? Z drugiej jednak strony nie wiem czy znów umiałbym mu zaufać..
Wybiegłem przed park łapiąc z trudem oddech. Nie sądziłem, że tak się zmęczę tym krótkim odcinkiem. Spojrzałem w niebo, biorąc przy tym głęboki oddech. Byłem z jednej strony bardzo szczęśliwy.. z drugiej natomiast rozżalony i trochę tym wszystkim przestraszony. Wtedy też poczułem mocne uderzenie w tył głowy... znikąd. Nie mam pojęcia, jak to się stało. Upadłem na ziemię, widząc przed oczami całkowitą ciemność - Co... co jest.. - szepnąłem słysząc czyjś ciężki oddech. Po chwili ktoś szarpnął mnie, uderzając mnie ponownie czymś ciężkim. Wiem tylko, że poczułem ogromny ból.. nie mam jednak pojęcia, co działo się dalej..







~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------