16 grudnia 2016

Baekhyun&Hyungwon~cz.5[Miłość nie jedno ma imię-Koniec]



                      Czas mija, moje uczucia co do Hyungwona nie mogą odejść razem z nim. Nie potrafię na niego normalnie spojrzeć po naszym ostatnim stosunku, od którego minęło osiem dni. Od tamtego czasu czuję się dziwnie w jego towarzystwie. Chłopak również traktuje mnie z pewnym dystansem i mam wrażenie, że patrzy na mnie dość pogardliwym wzrokiem. Nie wiem czy mam z nim porozmawiać... nawet jeśli, to jak to ugryźć?
                    Wyszedłem rano z domu gdyż chciałem pojechać do biblioteki wypożyczyć książki potrzebne mi na drugi semestr. Wracając wpadłem na kolegę z roku, który zaproponował mi pójście na kawę. W zasadzie nie miałem ochoty wracać do domu więc się na to zgodziłem. Po kawie udałem się na zakupy to osiedlowego sklepu, by kupić kilka rzeczy potrzebnych do przygotowania późnego obiadu. Chciałem podczas niego porozmawiać z Hyungwonem i wyjaśnić sobie kilka rzeczy. Miałem nadzieję, że dojdziemy dzisiaj do porozumienia i wszystko będzie tak jak dawniej. Po wejściu do mieszkania zastała mnie głucha cisza. Westchnąłem udając się powolnym krokiem w stronę kuchni. Moją uwagę przykuła niebieska koszula leżąca na drodze do byłej sypialni Hyungwona i Sehuna. Nie nosimy takich rzeczy, a Sehun wszystkie swoje już zabrał więc coś było nie tak. Podniosłem ją czując bardzo dobrze znany mi zapach.... dokładnie takiej samej wody używa Sehun. Otworzyłem szerzej oczy skradając się niemalże do pokoju. Podchodząc bliżej uchylonych drzwi słyszałem ciche jęki, sapanie i szepty... czułem jak grunt osuwa mi się pod nogami. [włączamy]
- Nie wiesz jak mi tego brakowało.- Hyungwon... szarpnąłem za klamkę stając w progu. Widok jaki zastałem sprawił, że serce pękło mi na setki kawałków. Leżący na brzuchu Hyungwon, a na nim nagi Sehun... nie wierzę.
- Hyungwon...- nie byłem w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Niebieska koszula wyślizgnęła mi się z rąk lądując na ziemi.
- Baek...- chłopak zrzucił z siebie zadowolonego Sehuna pospiesznie się ubierając - Hyung, wytłumaczę to.- zacisnąłem wargi czując jak po policzkach spływają mi chłodne, słone łzy.
- Naprawdę uwierzyłeś w to, że Hyungwon cię kocha?- Sehun parsknął śmiechem kręcąc głową z dezaprobatą.
- Sehun, zamknij się!- uciszył go Hyungwon pospiesznie do mnie podchodząc - Hyung...- odepchnąłem go jednak podchodząc do łóżka, na którym siedział w tym momencie mój największy wróg.
- Jak mogłeś...- chwyciłem go za włosy uderzając go z całej siły w twarz - Ty wiecznie zazdrosny o wszystko dupku...- warknąłem ponownie go uderzając. Ten jedynie zaśmiał się spoglądając na mnie - I schowaj w końcu tego fiuta, bo nie masz się zbytnio czym chwalić...- dodałem rzucając w niego leżącymi na ziemi bokserkami.
- Baek...- spojrzałem na Hyungwona biorąc głęboki oddech.
- Nic nie mów...
- Daj mi wytłumaczyć, błagam cię.- trąciłem go jedynie z bara udając się do swojego pokoju. Jak się czułem? Poza tym, że cholernie bolało mnie serce nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej... byłem w takim szoku, że nawet nie miałem czasu zastanowić się nad tym jak się czuję - Hyung, błagam cię.- chłopak wbiegł za mną do pokoju przyglądając się uważnie temu jak wyciągam z szafy swoje walizki - Baek, to nie tak jak myślisz... posłuchaj mnie.
- Wyjdź stąd. 
- Wiem co teraz sobie myślisz, ale daj mi chociaż powiedzieć.
- Mów...- rzuciłem pakując się pospiesznie i dość chaotycznie.
- Chyba nie wracasz do Seoulu...
- Nie powinno cię to w tym momencie interesować...
- Hyung...
- Masz to czego chciałeś, prawda?- spojrzałem na niego wycierając mokre policzki - Moje życie nie powinno cię już obchodzić.- jego puste spojrzenie i brak wypowiadanych słów irytowały mnie z sekundy na sekundę coraz bardziej - Jak mogłeś zrobić mi coś takiego?!... Czym sobie zasłużyłem?! 
- Baek, przepraszam...
- Słucham.... żartujesz sobie ze mnie?!
- On... to nie dziecko Sehuna... ta laska go w to wrobiła żeby wyciągnąć od niego pieniądze. Tak naprawdę ojcem jest jej były chłopak i... 
- I dlatego Sehun wrócił do ciebie z podkulonym ogonem, a ty bez zachowania krzty godności mu wybaczyłeś...- chłopak jedynie spuścił głowę wbijając wzrok w podłogę - Nigdy mnie nie kochałeś, prawda?
- Podobałeś mi się...
- Dobra, skończmy już ten cyrk...- chwyciłem Hyungwona za ramię wyprowadzając go za drzwi.
- Baekhyun...
- Nie chcę cię nigdy więcej widzieć...

*

                   Nie wyjechałem z Tokio. Stwierdziłem, że nie mogę uciekać tylko stawiać czoło swoim problemom i niepowodzeniom. Wyprowadziłem się z mieszkania byłych przyjaciół. Zamieszkałem na obrzeżach miasta zdala od ludzi, a przede wszystkim zdala od Hyungwona... Zmieniłem numer, przeniosłem się na inną uczelnię... wszystko po to, by nie mieć z nimi żadnej styczności. Ukończyłem pierwszy rok magisterki bez najmniejszych problemów z czego bardzo się cieszę. Teraz pozostał mi wyjazd na 2-miesięczne wakacje do Seoulu, w którym nie byłem od czasu świąt. 
                  Wracałem do mieszkania od kolegi, z którym świętowaliśmy zakończenie pierwszego roku. Zadowolony niosłem w reklamówce kilka paczek ulubionego ramenu, który miałem zamiar zjeść jeszcze dzisiaj. Jadąc na ostatnie piętro, na którym znajdowała się moja kawalerka obmyślałem plan spędzenia dzisiejszej nocy w jakiś przyjemny sposób. Marzyła mi się kąpiel, cieplutki ramen i jakiś fajny, lekki film. Gdy winda zatrzymała się i drzwi otworzyły się wbiło mnie w ziemię. Przed drzwiami do mojego mieszkania siedział skulony Hyungwon... wyglądał jakby spał. Wysiadłem z windy czując jak wracają do mnie wszystkie nieprzyjemne wspomnienia. Mimo to kucnąłem obok chłopaka szturchając go niepewnie w ramię.
- Hyungwon... hej, obudź się. 
- Hm?- po chwili spod grubych rękawów bluzy wyłoniła się zaspana, idealna twarz mojego byłego przyjaciela - Hyung.- chłopak podniósł się gwałtownie kłaniając mi się - Przepraszam, że tu przychodzę...
- Chodź.- westchnąłem otwierając drzwi, po czym zaprosiłem go do środka. Coś musiało się stać skoro mnie znalazł i tu przyszedł. Chłopak wszedł niepewnie do mieszkania zdejmując buty i bluzę - Chcesz coś do picia?
- Nie, dziękuję...- rzuciłem reklamówkę z zakupami na blat kuchenny wbijając wzrok w zmieszanego Hyungwona. 
- Fajnie cię widzieć.- wymusiłem uśmiech zachęcając go tym samym do rozmowy - Zmieniłeś się.
- Dużo rzeczy się zmieniło...- wydusił siadając przy blacie. Nalałem do szklanki wody z cytryną i miętą stawiając ją przed kolegą.
- No to słucham.- usiadłem naprzeciwko niego bawiąc się palcami. 
- Sehun... Sehun wyrzucił mnie z mieszkania.- mimo potwornego bólu w sercu spowodowanym wypowiedzianym imieniem tego gnoja zaniepokoiły mnie te słowa.
- Jak to cię wyrzucił? Kiedy to zrobił?
- Jakieś trzy dni temu...
- Gdzie się podziewałeś do tej pory?- wyciągnąłem z szafki palnik stawiając go na blacie, po czym zająłem się przygotowaniem ramenu... ten dzieciak musi być teraz potwornie głodny.
- Szukałem cię... - westchnąłem narzucając na niego zdjętą z siebie, ciepłą bluzę.
- Dlaczego cię wyrzucił? 
- Okłamał mnie... to... to dziecko jest jego i... trzy dni temu do mieszkania przyszła InHa z dzieckiem, a... Sehun oznajmił, że mam się wynieść... 
- Chyba nie rozumiem...- byłem w szoku... naprawdę nie mogło do mnie dotrzeć to co do mnie mówi. 
- Jak wtedy nas przyłapałeś w łóżku... on... zrobił to po to, by zdobyć moje zaufanie i mieszkanie... i... chciał też zranić cię za wszelką cenę... Boże, jest mi tak bardzo wstyd...- wrzuciłem do garnka makaron biorąc głęboki oddech. Co ja mam teraz do cholery zrobić? Przecież go nie zostawię w takiej sytuacji - Jak mogłem dać się tak nabrać...
- Zostaniesz u mnie... jutro pojedziemy po twoje rzeczy.- burknąłem podchodząc do drzwi balkonowych, po czym otworzyłem je napuszczając do środka ciepłego, letniego, nocnego powietrza. 
- Dziękuję.- Hyungwon wstał kłaniając mi się - Postaram się szybko coś znaleźć. 
- Daj spokój... możesz zostać tutaj...- dlaczego mu na to pozwalam? Chyba nadal go kocham i jest to główny powód... Po chwili czułem jak jego wątpłe, pozbawione sił ciało wtula się we mnie. Westchnąłem obejmując go, sprawiając sobie tym samym masę bólu bolesnymi wspomnieniami - Siadaj i zjedz coś... pewnie jesteś głodny...
- Dziękuję.
              Pewnie jesteście ciekawi zakończenia... Hyungwon zamieszkał w mojej kawalerce. Z racji tego, że jest mała, przeznaczona dla jednej osoby, nie miałem dodatkowego, wolnego w pokoju, w którym mógłby się urządzić. Każdej nocy zmuszeni byliśmy spać na jednym łóżku... jeden przy ścianie, drugi nie spadając niemalże z łóżka... Z nocy na noc jednak odległość między nami się zmniejszała aż którejś nocy dotknęliśmy się plecami wywołując wzajemnie ciarki na naszych ciałach. Pod wpływem chwili zaczęliśmy się całować, dotykać... płakaliśmy zapewniając się wzajemnie, że nigdy się nie skrzywdzimy. Trzymam go jeszcze na dystans, ale wierzę, że tym razem nie da plamy. Nie można przecież w kółko popełniać tych samych błędów. Widzę, że się stara i bardzo to doceniam. Co do Sehuna... wiadomo mi jedynie tyle, że wraz z InHą i ich synem mieszkają w naszym starym mieszkaniu. Sehun rzucił studia i poszedł do pracy... wiem też, że planuje powrót do Seoulu. W sumie jakby nie patrzeć dla każdego będzie lepiej jak wyjedzie. 
Nie wiem w zasadzie co mogę Wam powiedzieć. Dawajcie drugie szanse czy... uczcie się na błędach? Może nie wchodźcie drugi raz do tej samej rzeki? Co bym Wam nie powiedział, wszystko będzie sprzeczne z tym jak postąpiłem. Słuchajcie po prostu głosu serca, bo tylko ono wie czego tak naprawdę potrzebujecie i czego pragniecie. Trzymajcie się!

~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



4 komentarze:

  1. Trochę mi namieszałaś, szczególnie, że ostatnio zaczełam shipować sebaeka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje opowiadania są cudowne :) nie mój się doczekać aż skończyła pisać więc czytam po całej serii, powodzenia na studiach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie zakończenia lubie ❤

    OdpowiedzUsuń