16 maja 2016

Rapmonster & Jin~cz.5 [W imię przyjaźni- Koniec]



                               Nasza ostatnia, wspólna akcja... to już nasz koniec... musimy to zakończyć tak jak należy. W drodze do siedziby mafii nie rozmawialiśmy o niczym... słyszałem jedynie nasze ciężkie oddechy i mocno bijące ze strachu serca.
- To tutaj...- ciszę przerwał Jin wskazując na walącą się, ceglaną ruinę. Zatrzymaliśmy się spoglądając na siebie... baliśmy się, że widzimy się w takim gronie po raz ostatni.
- Co teraz?- zapytał Hoseok wbijając we mnie zrok.
- Nie wiem... działamy totalnie bez planu...
- Nie możemy tak... nie damy im rady...
- Nie idziemy tam się tłuc, tylko wynegocjować Taehyunga i Kooka.
- A jeśli negocjacje nie pomogą?- westchnąłem podchodząc bliżej Jimina.
- Jeśli negocjacje nie pomogą, będziesz w końcu mógł użyć tego, co masz tutaj.- mówiąc to poklepałem go po silnie zbudowanych ramionach - To co? Działamy...- wszyscy posłusznie skinęli głową zaciskając przy tym pięści - Jin?
- Hm?- chłopak spojrzał na mnie swoimi pięknymi, wielkimi oczyma. Podszedłem do niego przygryzając lekko wargę.
- Jeśli coś mi się stanie... pamiętaj o tym co ci powiedziałem...
- Co ma ci się stać...
- Nie wiem... może któryś z tych zakapiorów pomoże mi w końcu odejść.
- Nie gadaj głupot...
- Nigdy nic nie wiadomo.- uśmiechnąłem się lekko łącząc niepewnie nasze usta. Uczucie towarzyszące całowaniu ukochanej osoby jest nie do opisania. Pospiesznie jednak przerwałem tę pieszczotę gdyż nie chciałem robić Jinowi żadnych problemów. Przyjaciel stał jak wryty wpatrując się we mnie jak w obrazek - Do roboty.
- Ale Namjoon...
- Twój chłopak czeka aż mu ktoś pomoże więc chodź...- widzę, że to ostatecznie przekonało Jina. Pociągnąłem za klamkę wchodząc do ciemnego, śmierdzącego grzybem pomieszczenia,
- Jesteście pewni, że to tutaj?- zapytał Suga przebijając się przez sploty pajęczyn.
- Tak... oni zawsze chowają się po takich ruderach. 
- Fajne miejsce, nie powiem...
- Nie jęcz... gdzieś tutaj jest twój Jungkook więc zepnij dupę i weź się do roboty.- chłopak westchnął dochodząc do ciemnego korytarza.
- Na prawo.- zarządził Jin, na co cała paczka ruszyła za nim tak jak nakazał. Po kilku minutach spaceru ciemnymi, krętymi korytarzami doszliśmy do drewnianych drzwi - Zamknięte...- syknął Jin - Odsuńcie się.- po tej komendzie kopnął drzwi z całej siły na co te bez problemu się otworzyły.
- Coś jest nie tak...- szepnął Jimin.
- Spokojnie... zaraz się tutaj zlecą.- rzeczywiście... po chwili dało się słyszeć donośne krzyki mężczyzn, zmierzające w naszym kierunku.
- Co teraz?
- Po prostu stójcie.- zebraliśmy się w kupkę, jednak każdy z nas starał się przyjąć groźną minę, by pokazać oprawcom z kim mają do czynienia. Po chwili otoczyła nas grupa groźnie wyglądających mężczyzn ze swoim szefem na czele.
- O proszę, kogo ja widzę.... przyszliście po TaeTae i Kooka?
- Gdzie oni są...- burknął Suga.
- Hmmm.... dla twojego dobra lepiej żebyś nie wiedział.
- Mów!
- Grzeczniej szczylu.- mężczyzna westchnął wskazując na swojego pracownika - Przyprowadź ich.- gdy ten zniknął za drzwiami, diler uśmiechnął się drwiąco spoglądając na Sugę - Ostrzegam... twój Kookie jest nie do poznania.
- Co...
- Wiesz... musiał wiedzieć czym będzie handlował.
- Ty... chyba nie nafaszerowałeś go prochami?!- mężczyzna jedynie parsknął śmiechem odwracając się za siebie.
- O... są... jak tam chłopcy?- gdy Taehyung nas zobaczył otworzył szeroko oczy dając nam do zrozumienia, że mamy stąd jak najszybciej znikać. Jungkook natomiast niczego nie ogarniał... patrzył na nas pustym, nie wyrażającym żadnych emocji wzrokiem.
- Hyung, puść ich... oni nie wiedzą co robią.- Taehyung spojrzał na dilera błagalnym wzrokiem.
- Co ty pieprzysz Taehyung.... a dla kogo tu do cholery przyszliśmy?!- gdy zobaczyłem oburzenia Jina czułem jak serce pęka mi na tysiące kawałków.
- Nic mi nie jest.... spadajcie stąd...
- Nie ruszę się stąd bez ciebie...
- Wzruszające.- wtrącił mężczyzna obejmując zdezorientowanego Jungkooka.
- Nie dotykaj go!- w ich stronę wyrwał Suga, jednak został skutecznie zatrzymany przez osiłków.
- Dobrze ci radzę... daj sobie na luz.- diler uśmiechnął się odgarniając z czoła Kooka mokrą grzywkę - Aishh, jesteś cały mokry.- chłopak jedynie skinął głową zaczynając się trząść. Czułem, że porywczy Suga za chwilę wybuchnie.
- Jungkook!....Co ty mu dałeś do cholery?!
- Pf... sam nie wiem... troszkę namieszał.
- Przekręci się od tego...- szepnął przerażony Jimin nie odrywając wzroku od naszej przytulanki. Miałem dość... musiałem to jak najszybciej zakończyć... nie dla Taehyunga... głównie dla nieświadomego, bezbronnego Jungkooka.
- Dość tego...- zrobiłem kilka kroków w przód stając tym samym twarzą w twarz z dilerem.
- Namjoon, nie baw się w bohatera!- Jin? Czyżby nagle zaczął się o mnie martwić? Parsknąłem śmiechem nie odrywając wzroku od mężczyzny.
- Zrobimy wymianę...
- Hm... mów dalej.
- Taehyung i Jungkook stanął teraz po stronie chłopaków i za moment wszyscy razem stąd wyjdą...
- A jaka jest korzyść dla mnie?
- Zostanę tu i będę robił co zechcesz...- cisza... widziałem, że chłopaków zamurowało. Po twarzy Jina spłynęła łza rozbryzgując się na zimnej podłodze.
- Nie... Namjoon, nie zgadzam się!- westchnąłem odwracając się w stronę przyjaciela.
- Jin... to koniec... sam powiedziałeś, że chcesz to zakończyć... ustatkować się z Tae.- to co mówiłem potwornie mnie bolało, ale czułem, że muszę w końcu wszystko z siebie wyrzucić - Zabierz go i wyjedźcie jak najdalej stąd... Kocham cię, ale co w związku z tym.... nie mogę cię do niczego zmusić.- uśmiechnąłem się delikatnie starając się powstrzymać łzy - Widzę, że jesteś z nim szczęśliwy, a to jest dla mnie najważniejsze.- wziąłem głęboki oddech spoglądajac na mężczyznę - Nie będą mnie szukać i próbować mnie odbić... zostanę z tobą na zawsze...- widziałem malujący się na twarzy dilera uśmiech, po którym półprzytomny Jungkook i Tae zostali pchnięci w ramiona chłopaków.
- Zapraszam w nasze szeregi... Namjoonnie.- wziąłem głęboki oddech stając po stronie mafii.
- Namjoon...- Tae popatrzył na mnie z litością i ogromną wdzięcznością... mogłem się jedynie domyślić co mnie teraz czeka.
- Zajmijcie się Jungkookiem... i trzymajcie ze sobą do samego końca... blagam was.- chłopcy w ciszy skinęli głową, podczas gdy Tae zalewał się łzami w objęciach Jina.
- Namjoon ty dupku.... jak możesz nam to robić...
- Chcę waszego szczęścia...- uśmiechnąłem się lekko spoglądając na dilera - Puśćcie ich.- jak powiedziałem, tak się stało. Po chwili moi przyjaciele... wszystko co miałem... wyszli z budynku ciesząc się sobą i upragnioną wolnością... Ja natomiast wkroczyłem w przeohydny, brudny, mafijny świat.

*

              Minął spory okres czasu.... hm... dwa lata, które potwornie mi się dłużą. Pewnie jesteście ciekawi co u chłopaków. Otóż Jin i Taehyung wciąż ze sobą mieszkają w Seoulu... stwierdzili, że wyjadą po tym, jak Tae skończy studia. Planują wyjechać do Singapuru i tam rozpocząć nowe, beztroskie życie. Hoseok... nasza wiecznie uśmiechnięta gwiazdka... wyjechał do rodziców do Stanów, gdzie pracuje i robi kursy wokalno- taneczne. Z tego co wiem chce wrócić kiedyś do Korei i próbować swoich sił w jednej z wytwórni. Jimin... o niego martwię się najbardziej. Po tym jak nasza paczka się rozpadła próbował popełnić samobójstwo, przez co jego brat zamknął go w ośrodku dla psychicznie chorych... nie mam jednak pojęcia kiedy z niego wyjdzie i czy w ogóle jego durnowaty brat będzie w stanie się nim zająć. Na koniec zostawiłem moją ulubioną parę- Sugę i Jungkooka. Suga wziął się za siebie... rozpoczął pracę i robi kursy, dzięki którym stać go było na wynajęcie mieszkania, w którym bardzo często odwiedza do Kookie. Jungkook porozmawiał szczerze z rodzicami, przez co ci zrozumieli swój błąd i poświęcają mu dużo więcej uwagi. Zaakceptowali też jego związek z Sugą, także wszystko u nich wyszło na prostą. Hm... no i zostaję ja. Sam... pozbawiony rodziny, przyjaciół, poczucia miłości i bezpieczeństwa. Każdy dzień to dla mnie walka o przetrwanie. Dzień w dzień borykam się z różnego rodzaju przeciwnościami, przestępcami... każdego dnia staram się uniknąć śmierci. No cóż... nie mogę mieć do nikogo o to pretensji... sam tego chciałem. Jak już mówiłem. Jeśli chodzi o miłość i przyjaźń musimy być gotowi do największych poświęceń... nawet jeśli mają one zagrozić nam...

~Koniec.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

3 komentarze:

  1. to nie jest koniec.
    tak nie miało być.
    koncert bap chyba zadziałał nie w tę stronę co trzeba ; - ;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie .. myslalam, ze badzie wiecej czesci i jakis happy end czy cos w ten desen, a tu jimin w psychiatryku, bo probowal sie zabic. Nie zgadzam sie z tym :(

      Usuń
  2. Czemu to takie krótkie? Ja chcę więcej. Czemu Jimin wylądował w ośrodku dla psychicznie chorych? To takie okropne i smutne. Czemu Rap Monster tak łatwo się poddał? Czemu nikt nawet raz go nie "odwiedzi"? Czemu wszyscy mają go głęboko w poważaniu? Tak wiele pytań kłębi się w mojej głowie. Czuję niedosyt. Chcę więcej. Chcę kolejne części.
    Opko super (choć krótkie), pozdrawiam 😄

    OdpowiedzUsuń