17 stycznia 2015

J-hope,Jimin,Suga,V,Kook&Xero,Zico,Taeil,Suho,Xiumin,Se7en,T.O.P,Yugyeom,Taemin,Kai



Jimin
Właśnie wracaliśmy z weekendu spędzonego w górach. Był środek nocy, a ja mimo zmęczenia dzielnie prowadziłem samochód. Co chwilę zerkałem na śpiącego obok mnie J-hop'a, który ślinił się i gadał przez sen jakieś głupoty. Chciało mi się śmiać, ale gdy patrzyłem na śpiących z tyłu V i Kook'a moje serducho się rozpływało i całą uwagę skupiałem na nich. Był jeszcze Suga...ale ten jak zwykle pochłonięty był telefonem i pisaniem ze swoim chłopakiem. Nie lubiłem jego faceta... glupi, zarozumiały buc...ale cóż...najważniejsze,że Suga był z nim szczęśliwy.
By nie zasnąć włączyłem radio...ta... byliśmy na takim zadupiu,że nie łapało żadnej stacji. Westchnąłem i spojrzałem na zarumienionego Sugę.
- Może się gdzieś zatrzymamy,co?
- Po co?
- Jestem zmęczony, wolę nie prowadzić. 
Niestety jako jedyny posiadałem prawo jazdy więc to ode mnie zależało bezpieczeństwo moich przyjaciół.
- Za zakrętem jest chyba coś w rodzaju hotelu, to możesz się tam zatrzymać.

Suga
Zajechaliśmy na parking. Pomiędzy drzewami i górami znajdował się obskurny, parterowy hostel. Wyglądał przerażająco. Spojrzałem na Jimin'a i głośno przełknąłem ślinę.
- Może jednak dasz radę dojechać do Seoulu?
- Nie...budź chłopaków, a ja pójdę załatwić nam pokoje.- po tych słowach wysiadł z samochodu i ruszył do recepcji. Przestraszony zacząłem dobudzać V i Kook'a. J-hope obudził się sam i nieprzytomny popatrzył w moją stronę. Wyjaśniłem im,że musimy się tutaj zatrzymać, bo Jimin jest bardzo zmęczony. Chłopaki przytaknęli na tą informację i wysiedli z samochodu. Czy tylko mi do cholery nie podobał się ten pomysł? Dlaczego na parkingu stoi tylko nasz samochód, a wokół nie ma żywego ducha? Do tego jeszcze ta noc i ciemny las, który nas otaczał...albo z tym miejscem jest coś nie tak albo naoglądałem się za dużo horrorów.

Jimin
Wszedłem do recepcji. Reszta chłopaków stała na dworze i paliła papierosy. Pokręciłem głową i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Cisza...głucha cisza. W recepcji znajdował się blat, telewizor połączony z monitoringiem i dwa krzesła, chyba przeznaczone dla "gości". Chrząknąłem by zwrócić na siebie czyjąś uwagę, jednak nikt nie przychodził.
- Przepraszam...jest tu ktoś?
- Tak.
Usłyszałem za sobą cichy, chłodny głos. Otworzyłem szeroko oczy i odwróciłem się. Stał za mną wysoki, szczupły mężczyzna. Jego oczy pomalowane były ciemną kredką, co jeszcze bardziej dodawało im grozy. Spojrzałem na plakietkę umieszczoną na jego wymiętej marynarce- "T.O.P". Co to kuźwa ma być? Mężczyzna stanął za blatem i podsunął w moją stronę dwa klucze. Skąd wiedział,że dwa? Że Kook będzie chciał dzielić pokój z V, a reszta by nie przepłacać kimnie się w jednym pokoju? Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem w oczy recepcjonisty.
- Ile płacę?
Ten jedynie lekko się uśmiechnął i skinął głową w moją stronę. Zmrużyłem oczy i lekko odwróciłem głowę. Stał za mną chudziutki chłopak o blond wlosach. Tabliczka na jego ubraniu przedstawiała go jako "Xero". Podszedł do blatu biorąc klucze i skinął głową bym szedł za nim.

Kook
Mój kochany V i Suga kończyli palić papierosy. Ja siedziałem na masce samochodu i rozglądałem się po okolicy, która budziła we mnie mieszane uczucia. Byłem trochę przestraszony. Może dlatego, że była noc a wokół był las? Od zawsze bałem się ciemności...to był dobry pretekst, by pchać się V do łóżka. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem i spojrzałem na J-hopa, który przysypiał oparty o samochód.
- Idę siku.
- Mhm..
No tak...był śpiący więc niezbyt kontaktował. Zapiąłem bluzę pod samą szyję, nałożyłem na głowę kaptur i ruszyłem na skraj lasu załatwić swoją potrzebę. Cały czas miałem dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Jednak gdy po paru minutach wyrzuciłem tę myśl z głowy usłyszałem za sobą kroki. Szybko się odwróciłem jednak nikogo za mną nie było. Miałem ochotę usiąść i płakać jak dziecko. W tej chwili byłem przerażony. Przełknąłem z trudem ślinę i gdy odwracałem się uderzyłem w czyjeś ciało. Podniosłem głowę i otworzyłem szeroko oczy. Stał przede mną chłopak z przedziałkiem na grzywce i w okularach. Gdy już miałem uciekać do chłopaków, złapał mnie za ramie i lekko się uśmiechnął.
- Czego chcesz?
- Musicie stąd uciekać.
Czułem, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Miałem łzy w oczach, a dłonie coraz bardziej się pociły.
- Dlaczego mamy stąd uciekać?
Starałem się grać twardego, ale mój załamujący się głos mnie zdradzał. Wtedy chłopak uśmiechnął się i pociągnął mnie za sobą w głąb lasu.

V
Gdy skończyłem palić poszedłem do bagażnika po torby. Wtedy dopiero zorientowałem się,że nie ma przy mnie mojego słodziaka. Przestraszony pobiegłem do recepcji. Tam jednak nikogo nie było. Przebiegłem parking wzdłuż i wszerz, ale nigdzie nie było śladu po Jungkook'u.
- Jungkook !
- Może poszedł z Jiminem.- odpowiedział Suga.
- Przecież był tutaj... cały czas do cholery był koło samochodu.
- Aaa..- wtedy do dyskusji włączył się J-hope - Poszedł siku.
- Co?...gdzie?
- No do lasu.
- Puściłeś go samego?!
- Daj spokój...jest dużym chłopcem.
Miałem ochotę rozszarpać J-hopa na milion kawałków. Wolałem jednak zostawić tę przyjemność na później. Pobiegłem w wyznaczone przez tego nieodpowiedzialnego idiotę miejsce, jednak po Kook'u nie było nawet śladu.
- JUNGKOOK !!
Wbiegłem do lasu. Biegnąc na oślep zobaczyłem między drzewami mojego chłopaka, który siedział oparty o konar. Rzuciłem się niemal na niego i mocno go przytuliłem. Wzrok Kook'a był nieobecny. Dopiero po dłuższej chwili zamrugał kilkakrotnie i spojrzał na mnie. Gdy opowiadałem mu o tym, co się stało zaprzeczył mówiąc,że do lasu wprowadził go chłopak w okularach. Stwierdziłem,że plecie bzdury, bo nikogo takiego na parkingu nie było. Wtedy dopiero przypomniałem sobie o Jiminie...

J-hope
Miałem już dość czekania. Byłem glodny, zmarznięty i okropnie śpiący. Siedziałem na parkingu sam. V pobiegł po Kook'a, a Suga zainteresował się długą nieobecnością Jimina. Wescthnąłem i spojrzałem na telefon. Brak zasięgu, a do tego wszystkiego zegarek zatrzymał się na godzinie 02:35. Schowałem telefon do plecaka i rozejrzałem się po parkingu. Moją uwagę przykuł mini taras znajdujący się przy hostelu. Stała na nim drewniana, skrzypiąca huśtawka, na której siedziało dwóch chłopców. Zmrużyłem oczy, by lepiej im się przyjrzeć. Mieli na sobie zwykłe dżinsy i czerwone bluzy z plakietkami- "Taemin" i "Kai". Dlaczego byli podpisani? By pozbyć się nudy podszedłem do nich i szeroko się uśmiechnąłem.
- Hej, co tam?
- Cześć...co tu robisz?- zapytał Kai i wtulił się w chłopaka.
- Pewnie to samo co i wy. Wracam z przyjaciółmi z gór i postanowiliśmy się tu zatrzymać. 
- To nie jest miejsce dla was.
Gdy wypowiadał te słowa powiał dość chłodny wiatr, który przyprawił mnie o gęsią skórkę. Zapiąłem bluzę pod samą szyję i podniosłem oczy na huśtawkę, jednak nikogo na niej nie było.
- Kai?...Chłopaki no co wy..
Znów ten wiatr. Zrobiłem krok do tyłu i poczułem,że uderzam w kogoś plecami. Wrzasnąłem i szybko się odwróciłem. Był to jednak Suga.

Suga
Gdy straciłem zasięg i nie mogłem już pisać z moim chłopakiem postanowiłem zobaczyć jak idzie Jiminowi załatwianie pokoi. Jednak gdy wszedłem do recepcji nikogo w niej nie zastałem. Monitoring również nie przedstawiał nic ciekawego. Wtedy pomyślałem,że spędzę ten czas z
J-hopem, jednak gdy ten mnie zobaczył zaczął wrzeszczeć jak opętany.
- Czemu tak krzyczysz?
- Nie strasz mnie durniu!
- Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
- Przed chwilą chyba widziałem..
- Co?
Zachichotałem,ale poważna mina J-hopa sprawiła,że cały humor ze mnie uleciał.
- Dobra wiesz co...chodź lepiej poszukać Jimina. 

J-hope
Złapałem Suge za rękę i ruszyliśmy na recepcję. Cały się trząsłem, a przez głowę przechodziły mi tysiące przedziwnych myśli. Do tego wszystkiego nigdzie nie było śladu po V, Kook'u i Jiminie. Weszliśmy do pomieszczenia i rozejrzeliśmy się po nim. Wokół nie było żywej duszy, która powiedziałaby nam cokolwiek o położeniu naszych przyjaciół.  Wtedy zobaczyłem zeszyt, w którym zapisane były nazwiska ludzi wynajmujących pokoje w tym hostelu. Podszedłem do lady i zacząłem go przeglądać. Suga w tym czasie przeglądał monitoring. Słysząc krzyki na nagraniach podniosłem głowę i spojrzałem na ekran.
- To Kai i Taemin..
- Kto?
- Widziałem ich... siedzieli na huśtawce..
- Na tym nagraniu zarzynani są żywcem... co lepsze w jednym z tutejszych pokoi.
Popatrzyliśmy po sobie, a przez głowę przeszła mi chyba najgorsza myśl.
- Sprawdź nagrania z dzisiaj...
- Chyba nie myślisz,że Ji...
- Sprawdź..
Suga trzęsącymi się rękoma zaczął szukać dzisiejszych nagrań.
- Zatrzymaj.
Na jednym z nagrań zauważyłem Jimina, który rezerwuje pokoje,ale...rozmawiając sam ze sobą. Za ladą nie było nikogo, kto by go obsługiwał.
- Suga uciekajmy stąd...
Gdy ruszyliśmy do wyjścia zauważyliśmy stojących przy samochodzie dwóch chłopaków. Brunet z tabliczką "Suho"obejmował w pasie wiewiórkopodobnego chłopaka o imieniu "Xiumin". Miałem dość. Zacząłem się szczypać po rękach, ale to niestety nie był sen.

Jimin
Już od dłuższego czasu siedziałem w pokoju i starałem się uregulować stary telewizor. Czekałem kiedy Xero przyprowadzi do mnie Suge i J-hopa, ale tych nie było już dobrą godzinę. Nagle ktoś zaczął się dobijać do moich drzwi, które wybiegały od razu na parking.
- Wreszcie jesteście.- powiedziałem uśmiechając się, jednak gdy otworzyłem drzwi nikogo przed nimi nie zastałem - Chłopaki chodźcie... pora już spać. 
Nikt nie odpowiadał na moje słowa. Wzruszyłem ramionami i zamknąłem drzwi. Nie zdążyłem nawet dojść do łóżka, gdy znów ktoś zaczął pukać. Zakradłem się do okna i lekko odsłoniłem zasłone. Pukanie nie ustępowało, jednak nikogo nie było przed drzwiami.
- Co jest do cholery...- zacząłem się nerwowo rozglądać po pokoju - To jakiś żart?! Co się tu dzieje?!
Nikt mi nie odpowiadał. W sumie kto miałby mi cokolwiek powiedzieć. Zwykle nie bałem się tym podobnych historii, ale noc, las i ogólnie ten hostel przyprawiały mnie o dreszcze. Nieustające pukanie doprowadzało mnie do szału. Złapałem za klamkę, bo chciałem stąd jak najszybciej wyjść i pójść do samochodu jednak drzwi były zamknięte. Przekląłem w myślach to miejsce i odwróciłem się twarzą w stronę pokoju. Nie wiem jakim cudem, ale na moim łóżku leżał chłopak. Na jego twarzy mieszało się przerażenie i smutek.
- Kim...co ty tu robisz..
"Zico"...bo tak miał na imię chłopak, nic nie powiedział i podszedł do telewizora. Wyciągnął spod niego kasetę i wsadził do odtwarzacza. Niepewnie usiadłem na łóżku i wbiłem oczy w telewizor. Zico na nagraniu przebierał się. Wtedy ktoś zaczął pukać do drzwi i tak jak w moim wypadku po otwarciu ich nikogo nie było. Rozejrzałem się po pokoju, ale Zico już w nim nie było. Gdy przeniosłem oczy na telewizor zobaczyłem jak ktoś wchodzi do pokoju przez łazienkę i zabija siekierą chłopaka. Dosłowanie...rzuca go na łóżko i bije jak świnie w rzeźni. Postanowiłem zajrzeć do łazienki...sam nie wiem dlaczego. Wyglądała całkiem normalnie... kabina prysznicowa, umywalka i toaleta. Nikogo na szczęście w niej nie było. W pewnym momencie zapanowała głucha cisza. Pukanie ustąpiło. Czułem jak serce podchodzi mi do gardła. Czułem się obserwowany i na celowniku jak jakaś kaczka. Albo rzeczywiście ktoś się na mnie zaczaił albo moja wyobraźnia zaczęła działać zbyt bujnie. Wyszedłem gwałtownie z łazienki i ruszyłem biegiem w stronę drzwi. Całe szczęście były otwarte i po chwili znajdowałem się na parkingu.

V
Prowadziłem mojego chłopaka w stronę parkingu. Chciałem posadzić go do samochodu i jak najszybciej opuścić to nawiedzone miejsce. Gdy wyszliśmy z lasu zobaczyłem spanikowanego Jimina, który biegał po żużlu robiąc przy tym trochę hałasu.
- Jimin !
Brunet tak się ucieszył, że rzucił się niemalże na mnie i nieprzytomnego Jungkooka tuląc nas i mówiąc,że się cholernie cieszy, że nas widzi. Zdezorientowany zaprowadziłem ich obu do samochodu i kazałem w nim na mnie czekać. Sam poszedłem poszukać J-hopa i Sugi. Kręciłem się po hostelu i zaglądałem w okno każdego pokoju. Nigdzie ich jednak nie było. Gdy zaglądałem do ostatniego pokoju zobaczyłem siedzącego na fotelu bruneta. Zmrużyłem oczy, by lepiej mu się przyjrzeć. Pomieszczenie, w którym siedział było ciemne więc niewiele widziałem. Telewizor, obok którego siedział śnieżył i wydawał dość nieprzyjemny szum. Chłopakowi jednak w ogóle to nie przeszkadzało...przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Zapukałem w szybę, by zapytać go o kilka rzeczy. Gdy podniósł głowę zobaczyłem tabliczkę z imieniem "Yugyeom".
- Yugyeom, możemy pogadać?
Ten jednak nic nie powiedział i ruszył w stronę łazienki znikając za jej drzwiami. Westchnąłem i poszedłem na recepcję. Coraz mniej mi się tu podobało. Za każdym razem gdy wyciągałem telefon, ten pokazywał mi tę samą godzinę...02:35. Do tego ciągle ta cholerna noc, która wydawałoby się nie ma końca i las... szumiący, ciemny las, z którego ciągle słychać było jakieś szepty, głosy i wycie tutejszych wilków. Gdy wszedłem na recepcję zobaczyłem Sugę i J-hopa, którzy przerażeni siedzieli pod ladą.
- Jezus, ile można was szukać... zwijamy się do domu.
Widać,że nie trzeba było im więcej powtarzać. Wyrwali do samochodu i już po chwili zajmowali w nim miejsca. Wzruszyłem ramionami i położyłem na ladzie pieniądze. Nie wiem w sumie za co, bo nie spaliśmy w tej norze, ale wolałem je zostawić na wszelki wypadek. Wychodząc usłyszałem cichy, chłodny, męski głos dziękujący nam za pobyt w hostelu. Gdy się odwróciłem nikogo jednak nie zastałem. Pieniędzy na ladzie również nie było. Ruszyłem biegiem do samochodu. Jimin jednak był w takim stanie,że nie mógł prowadzić więc to ja musiałem się tym zająć. Jednak wszelkie próby odpalenia samochodu kończyły się niepowodzeniem. Zamknąłem na wszelki wypadek auto od środka i ponawiałem próby jego odpalenia. Wtedy jednak o zawał przyprawił mnie wrzask Jungkooka.

Suga
Kook krzyknął tak głośno, że byłem pewny, że ogłuchnę. Gdy podniosłem oczy w miejsce, na które pokazywał ujrzałem zamglone postaci wychodzące masowo z hostelowych pokoi, recepcji i lasu. Widziałem nawet po Jiminie, że na ten widok zrobiło mu się ciężej w spodniach.
- Co tu się do cholery dzieje...
- Przyznaj się J-hope, czego nam dosypałeś...- powiedział Jimin starając się zachować resztki godności i trzeźwego umysłu.
- Tae, błagam cię jedź.- piszczał niemalże Kook i wtulał się w siedzącego obok niego J-hopa. Ten jednak mimo wielu prób nie mógł odpalić silnika. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie chciałem skończyć jak ci ludzie. Nie chciałem zostać zarżnięty jak świnia i nagrany na kasetę, by później kolejni goście mogli to oglądać jako przestrogę i "grę wstępną". Chciałem żyć i to za wszelką cenę. Mimo ogromnego strachu wysiadłem z samochodu i zacząłem coś majstrować pod jego maską. Chęć życia była teraz silniejsza od strachu. Słyszałem krzyki chłopaków, bym wsiadł do samochodu, ale nie mogłem pozwolić na to żebyśmy wszyscy zginęli. W pewnym momencie poczułem obok siebie czyjąś obecność. Przełknąłem z trudem ślinę i niepewnie przeniosłem wzrok na tę osobę. Koło mnie stał nieziemsko przystojny mężczyzna.
- Se7en...miło mi.
Poczułem jak ulatuje ze mnie całe życie. Nogi dosłownie załamały mi się i czułem jak osuwam się po masce samochodu na ziemię...zemdlałem.

*
Jimin
Był ranek...koło godziny siódmej. Siedzieliśmy wszyscy w samochodzie na pobliskiej stacji benzynowej i powoli dochodziliśmy do siebie. Suga na szczęście już się wybudził i w objęciach J-hopa popijał gorącą herbatę... Do samochodu wsiadł Jungkook, który chyba najbardziej przeżył tę noc. W ręku trzymał gazetę i z przerażeniem w oczach mi ją wręczył.
- Trzecia strona..- szepnął, a ja od razu przeniosłem oczy na znajdujący się we wskazanym miejscu artykuł.
- Słuchajcie...- wziąłęm głęboki oddech i zacząłem czytać - ...po tutejszej okolicy chodzi legenda o nawiedzonym hostelu. Jego właściciel Choi SeungHyun zwany jako T.O.P pokłócił się o dochody ze swoim nażeczonym Choi DongWook'iem, działającym w branży pod pseudonimem Se7en. Wściekły i pazerny mężczyzna zamordował go w jednym z hotelowych pokoi, a jego zwłoki ukrył na skraju lasu otaczającego hostel. Lekarze i psychiatrzy stwierdzili u SeungHyuna problemy psychiczne. Ponoć po morderstwie nażeczonego każdy kto przyjechał do hostelu ginął w wynajmowanym pokoju, a zwłoki chowane były w tym samym dole, co ciało jego partnera. Co ciekawsze T.O.P mordował jedynie mężczyzn, tym samym pokazując do nich swoją ogromną nienawiść. Wszystko wydarzyło się rzekomo dwanaście lat temu, jednak czasami do tej pory mieszkańcy z okolicznych wiosek skarżą się, że z hostelu słychać krzyki, a zaparkowane wcześniej samochody lądują w rowach bądź są porzucane na pobliskich parkingach. Osobiście nie wierzymy w takie historie, jednak mimo to wolimy Państwa ostrzec i zachęcić do omijania owego hostelu.


~Koniec.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Być może słabe...mam niestety tego świadomość. Mam jednak teraz sesję i niestety większą uwagę skupiam na nauce ;; Następnym razem postaram się dodać coś o wiele lepszego. Buziaki

7 komentarzy:

  1. Trochę za dużo postaci i za mało..no paringu. Nic takiego co wskazuje że postacie są w parach. Jedynie napomniane to jest. No i koniec. Nie wiadomo czy oni żyją czy zginęli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Troche sie pogubiłam, ale nie szkodzi miło że w końcu coś dodałaś. Chociaż nie próbuj dogodzić wszystkim bo wtedy panuje totalny chaos. Poza tym opowiadanie jest całkiem fajnie i miło że był tam 7Top. Weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne, aczkolwiek chaotyczne opowiadanie. Powodzenia w nauce

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się, że mało... gejostwa xD. Ale duża ilość postaci mi nie przeszkadza a czuję dosyt bo kocham straszne historie. To. Było. Cudne. Ahhh xDDD. I popieram Park Rae Ri. Takie zakończenia to ja uznaję tylko w creepypastach a tu są geje i to nie jest creepypasta więc xD Weny i powodzenia w nauce ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu, czytałam to o 01:06, a ja jestem większą boidupą od Simby, dzięki ;w;
    Ale nadal kocham Twoje opowiadania. Dasz sobie radę z sesją!

    OdpowiedzUsuń
  6. Straszne o.o Aż sie przeraziłam D: Kocham to *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego postanowilam to przeczytac przed snem? ;________;

    OdpowiedzUsuń